Facecje z dawnej Polski/Epilog od wydawców
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Epilog od wydawców |
Pochodzenie | Facecje z dawnej Polski |
Redaktor | Teodor Tyc |
Wydawca | Spółka Wydawnicza „Ostoja“ |
Data wyd. | 1917 |
Druk | Drukarnia „Pracy“ |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Teodor Tyc |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Facecja staropolska zamarła u progu wieku 19-go, który tyle zabytków polskości w niepamięć zarzucił. Zginęła ona z pokoleniem dawnych narratorów, jowialistów, facecjonistów, rezydentów — z kontuszem, karabelą, słuckim pasem poszła w kąt między rupiecie. Ludzie dobrej woli, co przeszłość tę ukochali, starodawne żywe słowo ratowali co sił na drukarskiej bibule: w pamiętnikach „Kwestarza,“ czy „pana Soplicy“, czy na kartach „pana Tadeusza“, oni znali ją i pamiętali jeszcze. I dzięki usiłowaniom tym nie zapomniał naród o owej swojskiej humorystyce i etyce; grzebano i szperano po zapylonych książnicach, wydobywano na jaw i drukowano ponownie stare groszowe książeczki z fraszkami, figlikami a facecjami, morałami a naukami na wszelaką życia przygodę. Wydawała je nawet Akademja Krakowska, poświęcał im pracę sporą Brückner. Na oryginalną myśl wpadł wydawca niniejszego zbiorku: chciał przedłużyć życie facecji polskiej w głąb średnich wieków, z kronik, roczników i legiend powybierał i przetłumaczył „facecjonalne“, smutne czy ucieszne urywki, chcąc tem samem pokazać, jaką była u nas w średniowieczu opowieść ustna, zabawna lub pouczająca; o czem prałaci i komesowie, panowie ślachta i łyki przy miodzie i nalewce sobie rozprawiali.
By zaś i chwila obecna coś nie coś korzyści z tego odniosła, wybrał i niektóre takie, które powieściopisarzom czy nowelistom ze względu na ciekawe rysy obyczajowe lub na zajmujące postacie i konflikty mogłyby na wzór posłużyć — co oby skutek odniosło pożądany, życzymy najgoręcej. A zatem zacnym białogłowom, statecznym oraczom, mądrym filozofom, przemyślnym panom kupcom, czcigodnym prałatom, wesołej młodzi rzecz tę polecamy trzykrotnem: „bene, bene, bene!“