Feodalizm/IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Feodalizm |
Rozdział | Walka klas w okresie przejściowym |
Pochodzenie | Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom III |
Wydawca | Związek Spółdzielni Spożywców |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały tom III |
Indeks stron |
W całym okresie przejściowym, który rozpatrujemy, zarówno w okresie feodalizmu pieniężnego, jak i kapitalizmu poddańczego grunt społeczny przesiąknięty jest rewolucją. Odkąd pieniężny apetyt feodałów przydusił chłopów, cała dawniejsza legalność i zgoda międzyklasowych stosunków przepada. Zwiększenie czynszów i powinności, pańszczyzna, przy nowym wyzysku państwowym, przy zależności prawno-osobistej wyzyskiwanych, a później przy wilczym apetycie kapitalistycznym, dopuszczającym się na mocy feodalnych praw ciągłych gwałtów, nadużyć — wszystko to doprowadza masy chłopskie do konieczności walki, do rozpaczliwego bohaterstwa. Feodał przestał być opiekunem, stał się tylko wyzyskiwaczem — poddaństwo stało się wyłącznie narzędziem najokropniejszego wyzysku, zamiast dawnego dobrobytu dawało teraz nędzę, grabież ziemi chłopskiej, odbieranie alemend, rozpędzanie całych wsi dla stworzenia pańskich majątków, nowa pańszczyzna dworska, ciężar podatków państwowych — wszystko to rujnuje i drażni chłopów. Cnoty poddańcze zanikają prędko — nędza i cierpienia życia rewolucjonizują zupełnie dawnego chłopa, któremu z pokorą, wiernością i posłuszeństwem było dobrze na świecie. Nawet religja nie zdoła już utrzymać ich w jarzmie, księża mówiący z ambony o uległości panom są znienawidzeni.
Już w XIII wieku poemat „Des vingt trois manières de vilains“ przedstawia chłopa jako buntownika, podburzającego na panów i na duchowieństwo. Bunty tworzą się pod działaniem wielu różnych czynników społecznych.
Pierwszy czynnik — zwiększanie się wyzysku feodałów, idące postępowo od czasów zrujnowania gospodarki naturalnej — zwiększania czynszów pieniężnych i nowa pańszczyzna. Przy nowo-powstałym wyzysku państwowym — ciężary te coraz bardziej rujnowały gospodarstwa chłopskie — spychały ich w coraz większą nędzę. Wyzyskiwanie chłopów łączy się przytem ze wszystkimi gwałtami i środkami przemocy, do jakiej tylko upoważniały prawa pańskie nad osobą chłopa. Nędza i gwałty, skłaniające wielu do porzucenia zagrody i stania się włóczęgami — masy zaś chłopskie usposabiają do buntów.
Drugi czynnik — grabież ziemi i rozpędzenie całych mas czynszowników — fakt ten nietylko rozdrażnia ogół chłopski — lecz stwarza także proletarjat — ruchome, niespokojne masy włóczęgów, noszące się z myślą zemsty i odwetu. Każdy prawie z nich jest agitatorem, buntującym swych dawnych sąsiadów do wspólnego odwetu.
Trzeci czynnik — upadek społecznego znaczenia poddaństwa i feodałów — odkąd państwo wzięło w swe ręce obronę i administrację kraju — feodałowie stali się niepotrzebni i lud, mogąc się doskonale bez nich obejść — może także atakować ich. Dawniejsza przeszkoda do buntów — potrzeba opieki pańskiej — usunięta. Chłopi mogą żądać zniesienia poddaństwa, zniesienia feodałów, zredukowanych do wyzyskiwaczy. Żądania te pojawiają się przeto — jako hasła buntów; w dawniejszych buntach żądano tylko sprawiedliwego dobrego pana — teraz, stojąc na podkopanym minami gruncie, żądają zmiany ustroju — zmiany już możliwej.
Czwarty czynnik — przykład miast — przykłady mnożące się niesłychanie w tym czasie, walki z feodałami, zakończonej zwycięstwem gminy miejskiej, zupełnem wyzwoleniem się z pod władzy feodałów lub ograniczeniem ciężarów i praw feodalnych. Był to żywy dowód, że swobodę można wywalczyć siłą zjednoczonych, zorganizowanych mieszkańców gminy, takich samych poddanych jak chłopi.
Przykład ten działał zaraźliwie.
Piąty czynnik — kokietująca polityka rządu. Dwór królewski dla zgniecenia oporu feodałów używa chłopów za narzędzie — jest to polityka do najwyższego stopnia przewrotna i umiejętna — otacza chłopów pewną opieką prawną — pozwala im podawać sądowe skargi na panów — w sądzie często popiera ich sprawy — rozbudzając przez to nadzieję chłopską wobec pana, pewną zarozumiałość, poczucie swych sił pod opieką króla, a jednocześnie rozbudzając w nich wiernopoddańczość dla monarchy. Tym sposobem, chłopi łudzeni opieką króla, rozzuchwaleni wygranemi procesami w sądach, taktyką królewskich urzędników, przy pierwszej sposobności buntują się. W czasie buntu rząd zachowuje się biernie — zostawia feodała jego własnej obronie, ażeby poczuł dobrze potrzebę siły królewskiej żandarmerji. Dopiero gdy bunt przyjmuje zbyt wielkie rozmiary, a zastraszeni feodałowie chowają się pod opiekę dworu lub wzywają o pomoc — rząd zatapia bunt chłopski we krwi. Za Ludwika XIV gdy walka absolutyzmu z feodałami ciągle jeszcze jest zacięta, współczesny autor skarży się, że dzisiaj trzeba szlachcicowi mieć za sobą słuszność i dwór, ażeby wygrał proces z chłopem“. (Les soupirs de la France esclave).
Ta taktyka rządowa, rozdmuchiwania buntów i zostawiania im na pastwę zamki feodałów osiągała dla absolutyzmu znakomite rezultaty — im bardziej szerzyła się chłopska rewolucja, im częstszemi i groźniejszemi stawały się bunty, tem feodałowie stawali się bardziej uległymi dla dworu tem więcej rozwijała się w nich potrzeba silnego rządu, silnej żandarmerji, policji i armji, któreby w należytych karbach mogły trzymać rozzuchwalone masy chłopskie. Strach przed chłopskimi drągami zapędził dumnych feodałów w służalstwo dworskie i kazał im się zrzec swej samodzielności politycznej — odtąd potrzebowali pomocy policji.
Szósty czynnik — moralność rewolucyjna, rozwój której rozpatrzyliśmy wyżej — szerzące się uczucia równości, wolności i godności osobistej, upadek moralnej powagi feodała i kościoła, rozluźnianie wszystkich tych pęt moralnych, które dotąd nie pozwalały chłopu targnąć się na istniejący porządek rzeczy. Teraz każde słowo buntownicze słuchane jest namiętnie, a gromadzące się bezustannie krzywdy i cierpienia, rozpalają uczucia nienawiści klasowej, wywołują odwagę i bohaterstwo. Wskutek działania jednoczesnego tych wszystkich czynników, tworzą się te straszne bunty, wojny chłopskie, żakierje, które od XIII w. począwszy, zalewają krwią chłopską całą Europę.[1].
Oto ważniejsze z nich:
1430 r. we Francji. Zabijają księży i panów, palą zamki, tytuły i papiery niszczą. Ideją panującą wśród zbuntowanych jest równość stanów „panowie także pracować powinni“, utopiony we krwi bez żadnych następstw.
1493 r. w Niderlandach wybuchają bunty chłopskie. W Alzacji tworzy się związek chłopski, do którego należy mnóstwo proletarjuszów, ex-chłopów, czynszowników. Żądania swoje związek ten wypowiada: „Nie będzie się płaciło żadnych czynszów, dziesięcin, podatków ani ceł, książętom, szlachcie i duchowieństwu; poddaństwo ma być zniesione; klasztory i dobra kościelne skasowane i między lud podzielone; żaden inny pan nie uznany oprócz cesarza“ (Engels. Der deutsche Bauernkrieg). Związek wypowiada wojnę feodałom i kościołowi — z rządem chce być w dobrych stosunkach — żąda nie ograniczenia wyzysku — lecz zmiany ustroju.
1514 r. Bunty chłopskie w Bernie, Solurze, Lucernie. Wystraszeni feodałowie szwajcarscy wzywają pomocy sąsiednich rządów. Bunt uśmierzony bez następstw.
W tym samym roku — ogólna wojna chłopska na Węgrzech. Obóz rewolucyjny ogłasza republikę, zniesienie szlachty, powszechną równość i władzę ludu.
Od 1518 do 1523 w Niemczech cały szereg miejscowych buntów chłopskich. Od 1524 r. przybierają coraz większe rozmiary. Jest to początek wielkiej wojny chłopskiej, która objęła całe Niemcy południowe, potem przeszła przez Ren i zajęła Francję.
Jest to czas największej grabieży ziemi chłopskiej, największego wyzysku, czas powstawania manufaktur, gospodarstw pańskich, niezliczonych band rozpędzanych chłopów. Zaprzątnięci waśniami religijnemi panowie i rządy — toczyli pomiędzy sobą walki — potrzeba pieniędzy rosła przez to ciągle — feodałowie, rządy, kościół dusili chłopa na wyścigi. Czas był najodpowiedniejszy do wielkiego aktu zemsty klasowej — rewolucja unosiła się w powietrzu. Wytwarza się garstka inteligencji mieszczańsko-szlacheckiej, która z chwili tej postanawia skorzystać dla przeprowadzenia utopijnych ideałów sprawiedliwości społecznej i powszechnego szczęścia. Nędza, bezprawie, gwałty nad człowiekiem, barbarzyństwo nowonarodzonego kapitału wyuzdane marnotrawstwo i rozpusta feodałów, cały ten chaos wytwarza miotanie się nowego społeczeństwa w starym, wytwarza podniecającą atmosferę moralną, która popycha umysły marzycielskie i uczuciowe do akcji rewolucyjnej, do przeprowadzenia idei „królestwa bożego“. W takich przejściowych, chaotycznych okresach, kiedy stary wyzysk jeszcze nie zaginął a zjawił się już nowy, kiedy udręczenia klas pracujących dochodzą do swego szczytu, psując wszędzie spokój i wesołość, w takich chwilach dziejowych, zjawia się zawsze pewna grupa umysłowa, która staje się jądrem rewolucyjnem przewrotowych ruchów społecznych[2].
Grupa ta widzi, że stary świat psuje się i lada chwila zawalić się może. Z chwili takiej postanawia skorzystać, żeby na zawalonych gruzach zbudować świat idealny — świat powszechnego szczęścia. Są to przedstawiciele wszystkich dotychczasowych cierpień człowieka, wieczni marzyciele — przedstawiciele wiecznego dążenia ludzkiego do szczęścia, do stworzenia życia bez cierpień. Takie typy umysłowe są zawsze — lecz w chwilach największych nieszczęść społecznych, w czasach najcięższego życia, typy te grupują się, organizują się, występują zbiorowemi siłami do akcji, do urzeczywistnienia swych ideałów i marzeń, sądząc, że chwila stosowna nadeszła, łudząc się, że na gruzach walącego się ustroju uda się im zbudować swój świat idealny. Gdzie szukają wzorów do tego idealnego świata? W starych podaniach żyją ciągle jeszcze wspomnienia złotego wieku, raju utraconego pierwotnych ludzi — życia w komunie, wspólnej pracy, wspólnej własności, równości i braterstwa, samorządu i wolności zupełnej dawnych rodów i plemion. Tradycja ta pierwotnego komunizmu jest jedynym wzorem życiowym — jaką przeszłość zostawiła dla umysłów, marzących o powszechnem szczęściu. Na tym to wzorze stawiają utopiści swój świat idealny; zbudowanie którego jest celem ich akcji w okresach przewrotowych. Dopóki dalszy rozwój społeczny nie wykształci i nie rozmnoży po świecie wzorów realnych nowowytwarzającego społeczeństwa, dopóki jeszcze umysły ludzkie nie wiedzą dobrze co ma być, a wiedzą tylko, że to co jest przepaść musi, dopóty utopiści są jedyną grupą stawiającą pozytywne żądania, określone cele i ideały — a przez to samo przewodnikami walk i ruchów wśród mas uciśnionych w okresie przejściowym. Takimi utopistami byli chrześcjanie w pierwszych wiekach — tacy zjawiają się jako główne, dowodzące jądro walczących band chłopskich XVI wieku.[3]
Najwybitniejszym między tymi utopistami jest Tomasz Münzer. Tworzą oni organizację rewolucyjną — skupiają około siebie masy chłopskie: związki chłopskie.
Związek ten ma dwie strony w swoim programie. Jedna negatywna — odpowiadająca żądaniom mas chłopskich — stanowiąca ich wyraz: zniesienie feodalizmu, poddaństwa, zniesienia zamków i klasztorów, zniesienie wszystkich panów prócz cesarza. Druga pozytywna — komuny z samorządem i wspólną własnością.
Pierwsza jest oficjalnem i popularnem hasłem walki; druga pozostaje tylko przy głównym sztabie organizacji — ogranicza się do umysłów inteligencji. Komunizm dóbr nie może stać się ideałem mas chłopskich — nie zdobywa sobie popularności. Dlatego partja rewolucyjna nie stawia go wyraźnie w swych żądaniach. Oficjalny program przystosowany musiał być do powszechnych żądań chłopskich, komunizm — pozostaje ukryty w umysłach przewodników i propaguje się z trudnością. Stan ten wyraża oficjalny program pozytywny rewolucyjnej partji, — wyrażony w 12 artykułach Münzera: 1) Ewangelja powinna być głoszona według prawdy, a nie według interesu panów i księży. (W tem niejasnem zdaniu zawierają się nadzieje Komunizmu chrześcjańskiego); 2) nie będziemy płacić dziesięcin, ani małych, ani wielkich; 3) za ziemię będziemy płacić tylko 5%; 4) wszystkie wody będą wolne; 5) lasy powrócą w posiadanie gminy; 6) zwierzyna będzie wolną; 7) nie będzie więcej poddanych; 8) sami będziemy wybierać urzędników; władzę oddamy temu, kogo uznamy za dobrego; 9) sądzeni będziemy przez swoje sądy; 10) poborcy podatkowi będą przez nas naznaczani; 11) nie będziemy więcej płacić prawa spadku; 12) wszystkie ziemie chłopskie zagrabione przez panów powrócą do komuny.
To były żądania mas — uwolnić się zupełnie od ciężarów poddańczych — lub przynajmniej zredukować je do dawnych. Po za tem jednak Münzner i grupująca się wokoło niego inteligencja — żądali więcej.
Po odniesionem zwycięstwie i zdobyciu władzy zamierzali urzeczywistnieć swoje ideały komunistyczne. — Pierwsze zdobyte miasto Mülhauzen odbyło tę próbę. Ogłoszone zostało: wspólność bogactw, równy obowiązek pracowania dla wszystkich, zniesienie wszelkiej zwierzchności, władzy. Prawa te pozostały jednak na papierze. W rzeczywistości Mülhausen przekształcił się na małą republikę, którą rządził senat wybierany przez powszechne głosowanie i zostający pod kontrolą forum, zaś komunizm ekonomiczny zredukował się do jedynej możliwej rzeczy zaopatrywania biednych, jałmużny.
Przebieg buntu. Bunt szerzy się szybko. W styczniu 1525 roku cały kraj między Renem i Dunajem był w pełnem fermencie — w lutym wybuchła burza. Odrazu wszystkie partje i klasy walczące dotąd pomiędzy sobą — rząd, feodałowie, burżuazja — łączą się przeciw chłopstwu — spory teologiczne milkną przed strachem czerwonego widma.
Luter, papież, cesarz, feodałowie, mieszczaństwo godzą się by ratować zagrożone „społeczeństwo“. Egzaltowani kaznodzieje zmieniają się w denuncjatorów i szpiclów. Związek chłopski straszy na każdym kroku. Pierwszy Luter denuncjując Münzera w broszurze: „Brief an die Fürsten zu Sachsen wider den aufrührerischen Geist“ nazywa go szatanem, powołującym lud do gwałtów przeciw władzy i radzi go usunąć z kraju (Engels id).
Wyćwiczona armja książąt miała stanowczą przewagę nad chłopskimi bandami, którym wszystkiego brakło. Lumpenproletarjusz, który znajduje się w wielkiej ilości, w obozie chłopskim szerzy tam demoralizację przez swoje niewydyscyplinowanie, ciągle odchodzenie i przybywanie, nieporządek, anarchję. Obawiając się atakować wojsko książęce, obóz chłopski stoi biernie, zachowując tylko postawę obronną. W bezczynności tej demoralizacja rozwija się jeszcze bardziej, zapał stygnie, powrót do domu staje się coraz bardziej pożądanym i masy gotowe są złożyć broń za najmniejsze ustępstwa ze strony panów. Przywódcy — partja rewolucyjna używa wszelkich środków do podtrzymywania ducha rewolucyjnego. Münzer najpopularniejszy między chłopstwem, musi używać do pomocy religję, namawiając do wytrwałości, musi powstrzymywać od rozejścia się nawet nie uzyskawszy nic. Oto jedna jego odezwa: „Włościanie! nie tchórzcie przed niczem, bądźcie złączeni i nie cofajcie się nigdy. Gdy tylko cofniecie się, jesteście zgubieni wy, wasze żony i dzieci! Ci co się boją śmierci niech zostają u siebie. Tysiąc ludzi zdecydowanych na śmierć są silniejsi, niż 50 tysięcy niezdecydowanych. Jeżeli nie wyjdziecie zwycięsko z walki, nieszczęście wam i potomkom waszym! Jeżeli przed wojną mieliście pańszczyznę z waszemi końmi i wołami, po wojnie zaprzęgą was samych do brony i pługa: jeżeli przedtem mogliście ogradzać swe pola dla ochronienia się od zwierzyny, potem każą wam byście zwierzynę karmili. Jeżeli przedtem was oślepili, potem oślepią tych nawet, którzy was prowadzą; jeżeli przedtem byliście poddanymi, potem będziecie niewolnikami. Będą was sprzedawać jak sprzedają konia lub krowę. Przy najmniejszem podejrzeniu będą was więzić, poddawać torturom i na pal wbijać. Córki wasze będą nałożnicami waszych panów, a synowie wasi ich lokaje, trzymać będą ręce swych sióstr, aby mogły być zgwałcone i odrzucone potem jak wyciśnięta skórka cytryny. Widzicie więc, że nie możecie nie być zwycięzcami. Takie życie jest tysiąc razy gorsze od śmierci. Śmierć lepsza od życia. Nie słuchajcie nigdy tych ludzi, którzy dowodzą wam z Ewangelji, że macie prawo być wolnymi, lecz musicie poddać swe głowy pod jarzmo niewoli. Są to pół-ludzie, którzy przed strachem śmierci wolą stać się niegodnymi życia. Lud, który nie jest wolny, nie jest godzien istnienia. Bądźmy naprzód wolnymi, potem będziemy chrześcjanami według praw ludzkich“.
Za pomocą takich odezw Münzer musi wstrzymywać masy chłopskie od powrotu do domu bez niczego. Wojna kończy się zupełną przegraną chłopstwa. Poruszenie mas było jednak tak silne, że nie zatrzymuje się ono w Niemczech — szerzy się także we Francji — gdzie także zgniecione zostaje.
We Francji bunt odtwarza się znowu w 1548 r. — na czele ruchu stoi inteligencja mieszczańska. Początek zwycięski — zdobywają Bordeau — mieszczaństwo sympatyzuje wszędzie z buntem. Kończy się klęską i okrucieństwami nad zwyciężonymi. 1586 r. bunt we Francji (wychodzi z Normandji) przewodzi szlachecka i mieszczańska inteligencja, chłopi katolicy i protestanci łączą się razem.
Bunt 1593 r. (Francja) ciągnie się przez dwa lata. Zbuntowani wydają odezwę do oficerów (szlachty): „Panowie, uważamy was za ludzi szlachetnych, dlatego prosimy was uzbroić się i przyłączyć się do nas i opierać się razem z nami przeciw podłym zamiarom, nieprzyjaciół króla władcy naszego... Inaczej, w trzy dni po dostaniu naszego wezwania poczujecie naszą rękę, jako sprzymierzeńcy panów“. — Podpis: „Wasi bracia i przyjaciele, ludzie uzbrojeni stanu trzeciego“. Szlachta ze swojej strony wydaje proklamację: „Chcąc wyzwolić się z poddaństwa które sam Bóg im nałożył... zbuntowali się przeciw wszystkim prawom boskim i ludzkim, chcą zburzyć religję, gdyż odmawiają płacić dziesięciny, nakazane od początku świata dla służby bożej:... chcą obalić monarchję i zaprowadzić demokrację na wzór szwajcarów“.
1675 r. bunty ponawiają się znowu we Francji.
Dlaczego bunty chłopskie, tak wielkie nawet — jak wojna ludowa niemiecka, nie doprowadziły do celu? Składało się na to wiele przyczyn. Celem było zniesienie poddaństwa, obalenie praw feodalnych — to samo co w dwa wieki później dokonywa rewolucja francuska. Co było niemożebne w XVI wieku zostaje osiągnięte w XVIII w.
Musiały przeto zajść takie zmiany w ciągu tych dwóch wieków, które umożliwiły obalenie ustroju feodalnego, system jego prawny. Jakie one były?
Przedewszystkiem — określimy mechanizm obalenia pewnego ustroju. Gdy społeczeństwo swojem gospodarstwem i swoim psychizmem weszło już w nową fazę i staje się w sprzeczności z formami starego ustroju, wtenczas te formy zaczynają uciskać wszystkich, a pewną klasę w szczególności i trzymają się tylko sztucznie, straciwszy swe dawne społeczne podstawy naturalne. Ze wszystkich stron dają się słyszeć wtenczas narzekania, a sprzeczność życia z formami stwarza nawet pewne niewygody dla klasy panującej. W takim czasie zjawiają się zawsze grupy, które rzucają hasło walki, prowadzą ją i grupy wytwarzające nowe formy — rząd, prawa odpowiednie nowemu gospodarstwu. Nowe gospodarstwo nie rozwija się odrazu zupełnie — przechodzi szereg faz — i odpowiednio do nich zmienia swe interesy i wymagania prawno-polityczne.
Zestawiając wiek 16 z 18-tym widzimy następujące różnice w rozwoju społecznym:
1) Kapitał, nie zdoławszy jeszcze wytworzyć dostatecznych dla siebie sił społecznych, musi w tej pierwszej fazie swego istnienia uciekać się do pomocy przymusu prawnego. Nie wytworzyła się jeszcze, ani armja zapasowa ani też konkurencja o najem, zatem to, co sprowadza stale płace do minimum i pozwala kapitalistom samowładnie rozporządzać proletarjuszem. Nietylko, że brak natłoku i konkurencji na rynku pracy, lecz często świeci on pustką, zabójczą dla kapitału. Wobec takich warunków, kapitał do rozwoju swego potrzebuje przymusu prawnego: stąd prawa o włóczęgach, o maksimum płacy: poddaństwo, prawa feodalne pana nad chłopem, są jeszcze warunkiem egzystencji kapitału, litera ich musi zostać zachowaną choć pan zmienia się na kapitalistę, chłop na robotnika. Wtenczas dopiero, gdy wywłaszczenie drobnych posiadaczy przyjmie większe rozmiary i w miarę tego jak się rozwija wolna praca i prawa człowieka, stają się one coraz potrzebniejsze dla kapitału.
W 16 w. prawa feodalne częściowo tylko są ciężarem dla kapitału: brak swobodnej własności chłopskiej utrudnia wywłaszczanie rynkowe, opłaty feodalne uciskają handel, przepisy cechowe krępują rozwój manufaktur i techniki; za to praca poddańcza, prawa do osoby chłopa, niewolnictwo włóczęgów — umożliwia jak największy wyzysk, zastępując w okresie tym dla kapitału działanie tych ślepych sił konkurencji i nadmiaru rąk roboczych, jakie się później wytworzą.
W 18 wieku siły te są już rozwinięte, zastępują zupełnie przymus prawny, oddają robotnika na łaskę kapitalistów, przeto poddaństwo staje się niepotrzebne, zbyteczne dla wyzysku, zaś jego szkodliwe strony dla kapitału (jak brak swobodnej własności chłopskiej, swobodnego przenoszenia się, przyjmowania i odprawiania robotnika) pozostają. W okresie tym poddaństwo staje się przeto z całym ustrojem prawnym — pętami kapitalizmu — swoboda i równość cywilna — interesem. Dlatego też — burżuazja w XVI w. z oburzeniem przyjmuje chłopskie hasło wolności: w XVIII w. zaś sama je rzuca masom i co najważniejsze — staje na czele walki, gdy w XVI w. łączy się z feodałami.
2) Odmienne jest także stanowisko jakie w umysłowości ogółu zajmują ideje swobody i równości — ideje rewolucyjne wobec istniejącego ustroju prawnego. Rzecz jasna, że z biegiem czasu, w miarę jak słabnie powaga moralna kastowości i poddaństwa, tracąc swoje ekonomiczne znaczenie, w miarę rozwoju mieszczaństwa, domagającego się coraz silniej obu tych rzeczy dla siebie, w miarę jak pieniądz wyrównuje i określa społeczne znaczenie ludzi, ideje te zdobywają sobie coraz szersze koła umysłów, opanowując w 18 wieku całą inteligentniejszą część szlachty feodalnej, stają się modą przekonaniową salonów i ciągle podburzającem pragnieniem mas ludowych. Te więc żądania chłopskie, które w 18 wieku podburzyły wszystkich i znalazły tak przychylnie usposobionych feodałów, że jedno zdobycie Bastylji wystarczyło na ich osiągnięcie — w 16 w. napotykają na silny opór ze strony szlachty, kleru a nawet burżuazji, jako sprzeczne jeszcze z ich potrzebami ekonomicznemi i tradycją kastową, trwającą jeszcze, i nie są zdolne nawet całych mas trzeciego stanu podburzyć, nie są zdolne utrzymywać chłopstwa w obozie rewolucyjnym, niedawne bowiem tradycje poddańczego dobrobytu ciągle jeszcze tkwią w umysłach, przeszkadzając stanowczości rewolucyjnej, nakłaniając do zgody i kompromisów, łudząc próżnemi nadziejami, zniechęcając do walki.
Rozwój idej, burzących prawa feodalnego ustroju wolności osobistej i równości — był jeszcze zbyt mały; ideje te nie stały się jeszcze interesem ekonomicznym burżuazji i tych wszystkich warstw ludności, które z kapitałem wiązały się; nie zdołały utrwalić się w umysłach chłopskich; masy ludowe same dobrze nie wiedziały jeszcze czego się trzymać — wahały się między tradycją dawnego poddaństwa a zupełnem wyzwoleniem. Dla tych to przyczyn — bunty wywoływane nadmiernym uciskiem, nie mając stanowczych i zupełnie określonych celów, napotykając na silny opór mieszczaństwa, feodałów i księży nie mogły zburzyć w XVI w. feodalnych praw. 3) Jako trzecią różnicę obu wieków — można uważać stanowisko feodałów i trzeciego stanu: szlachta w XVI w. jest jeszcze silną — trzyma w swych rękach ziemie, ma pieniądze — świeżo wydarta jej władza polityczna zostaje jeszcze jako przewaga moralna — rząd z nią liczyć się musi — nie wszystkie nawet zamki są rozbrojone. Stan trzeci nie ma jeszcze żadnej wspólnej idei politycznej, która by go złączyła w jedną rewolucyjną siłę — mieszczaństwo potrzebuje do wyzysku praw feodalnych i często łączy się z feodałami dla zgniecenia zbuntowanego chłopstwa. W XVIII w. szlachta jest nietylko zbankrutowaną majątkowo i w większej części wyzutą z ziemi, lecz także zupełnie zdemoralizowaną klasą, istniejącą bez żadnej potrzeby społecznej i przeświadczoną o tem; sama wyznaje nowe ideje i trzyma swe przywileje bez żadnego sensu. Dla państwa nie może być podporą — nie jest bowiem przewodniczącą w produkcji, ani posiadaczką kapitałów, stanowisko jej jest pasorzyta na ciele państwowem po większej części (żyje z synekur urzędniczych, pensyj honorowych). Zaś stan trzeci, gdy kapitał wszedł w dalszą fazę zażądał zupełnej swobody i równości, mógł już złączyć się w jedną partję polityczną, dawne ideały chłopów buntujących się stały się teraz ideałami i interesami całego stanu trzeciego, powołują też cały naród prawie do rozbicia starych praw kastowych. W nim klasa burżuazji jest już panującą w społeczeństwie. Tylko burżuazja mogła przeprowadzić społeczeństwo w nowy ustrój, gdyż sama była jego przedstawicielką, interesy jej klasowe wiązały się bezpośrednio z nowym typem gospodarczym: przytem burżuazja tylko mogła przeprowadzić zorganizowaną walkę, rozporządzając do tego olbrzymiemi środkami swych sił inteligentnych i swych wpływów w społeczeństwie.
Przeto wejście jej do ruchu rewolucyjnego przeciw feodalnym prawom — musiało walkę rozstrzygnąć. Bez niej chłopi nie byli zdolni dokazać tego.
Trzy te przyczyny sprawiały bezskuteczność reformacyjną chłopskich buntów.
Dlaczego ówczesny komunizm był utopijnym? Nie było dlań żadnych podstaw społecznych, mógł przeto istnieć tylko jako marzenia pewnych jednostek. Całe społeczeństwo było jeszcze przesiąknięte duchem indywidualizmu rodzinnego — uczucia społeczne dopiero zaczęły się rozwijać. Praca wspólna nie była żadną koniecznością; dopiero w manufakturach zaczęła rozwijać się. Technika nie stała, ani tak nisko, żeby praca indywidualna nie wystarczała osobnikowi, ani tak wysoko jak dzisiaj, kiedy w komunistycznych formach mogłaby zapewnić wszystkie wygody cywilizacyjne. Technika ówczesna zaledwie stwarza kapitał, przy wielkim wyzysku, podstawę nowej cywilizacji, źródło wiecznych bogactw pożądane dla każdego. Komunizm XVI w. wobec tego mógłby być tylko komunizmem niedostatku, równością ciężkiej pracy i nędzy zabijających dalszy rozwój ludzkości. Bez wyzysku nie byłoby wskutek tego ani cywilizacji, ani postępu. Tylko ciężka praca i niedostatek ludu mógł utrzymywać bogactwa i inteligencję klas wyższych. Komunizm chłopski, który cały świat przetworzyłby w szarą masę chłopską, kto go mógł pragnąć. Chłopi nie widzieli żadnego interesu w pracy wspólnej — gospodarstwo indywidualne było ideałem dla każdego. Rzemieślnicy przyzwyczajeni do małych warsztatów — nie mogli mieć pojęcia o korzyściach wielkiej produkcji wspólnej. Inteligencja widziała w niem zamach na rozwój cywilizacji. Przytem — kapitał był dla wszystkich zbyt silną ponętą. Znieść wyzysk było go zabić. Zresztą, komunizm XVI w. występuje jako echo dawnej tradycji gmin rodowych, jest raczej nawoływaniem do cofnięcia się wstecz, niż hasłem nowych ideałów — był reakcją, jakie wywoływał zwykle okres wielkich klęsk społecznych i rozkładu. Dlatego też nie mógł stać się żadną społeczną siłą i musiał zamrzeć w umysłach. W społeczeństwie wzrastał wielki żywotny ideał swobody kapitału.
Cały szereg krwawych buntów — bez żadnej korzyści, przynoszących tylko straszne prześladowania i jeszcze gorszy ucisk, nie mogły pozostać bez wpływu na pojęcia i usposobienie mas chłopskich.
Doświadczenie życiowe było długie i silnie wrażające się w pamięć. Musiały pozostać po nim pojęcia, przenoszące się tradycyjnie z pokolenia na pokolenie. Wynikiem jest cały ten duch tchórzliwego godzenia się z losem, ten psychizm mas i przeciętnych ludzi, który skłania ich raczej godzić się z największą biedą niż zaryzykować buntem, legalizm, strach przed władzą, niechęć do rewolucjonistów, brak wiary w swoje siły, uznanie fatalizmu swych udręczeń wszystko to co dziś agitator musi przedewszystkiem zwalczyć w duszy jednostek, apatja, brak wiary w siebie, przesądzanie sił władzy, fatalizm nędzy, to co ruguje z duszy prostego robotnika, każdy strejk udany — to jest wytworem przekazanym krwią i tradycjami przez szereg zgnieconych buntów chłopskich. W chłopach została ta spuścizna duchowa najsilniejsza — chłop najmniej podatny do buntu.
Ucisk przejściowego okresu kapitalizmu musiał wywoływać bunty chłopskie — jak widzieliśmy bunty te swobody zdobyć nie mogły, gdyż nie było to zgodne z ówczesnemi interesami kapitału i najsilniejszych klas — burżuazji i feodałów — rozwój społeczny nie wymagał ich zwycięstwa — musiały więc być zgniecione. — Bez wyzysku poddańczego, kapitały nie mogłyby się rozwijać, nie mogłyby dojść do tej siły, żeby zażądać swobody i zniesienia wszelkich przywilejów, praw człowieka i obywatela. Zgniecenie buntów było więc koniecznością, fatalizmem dziejowym, którego ofiarą było chłopstwo — ofiarą dalszego rozwoju społecznego. Ofiara ta jednak odbija się później jako tama dla rozwoju. Los mści się — zgniecione dla postępu bunty wyradzają ducha apatji, niedołęstwa, obawy, godzenia się z losem, fatalizmu, wstrętu do ryzykowania najmarniejszego tchórzostwa, wyradzają nieufność w swe siły, ideję niezwalczalności wroga, wyrzeczenia się wszystkiego byle mieć spokój i jaki taki kawałek chleba. Ten duch apatycznego godzenia się z losem czci i strachu przed władzą niepokonaną — to wynik buntów — tama dla dzisiejszej rewolucji — którą agitacja rozbija powoli. — Jeżeli bunty chłopskie nie mogły zdobyć swobody, to tak samo nie mogły zdobyć ustępstw, ograniczenia wyzysku — poddaństwo trzymane było tylko dla większego wyzysku, ograniczenie go byłoby tem samem dla ówczesnego kapitału i feodałów, co zniesienie poddaństwa.
Los zbuntowanych był straszny — nie mówiąc o masowych torturach — gniew pański spadł na potomstwo — wyzysk po każdym buncie zwiększał się — wraz ze wzmożeniem sił policyjnych państwa.
Wyniki buntów są trojakiego rodzaju:
1) Wytworzenie się anti-rewolucyjnego ducha w chłopstwie (apatja, godzenie się z losem, niewiara w siebie, strach przed władzą, fatalizm nędzy, niezwyciężony ucisk, wstręt do ryzykowania i buntów).
2) Spotęgowanie się absolutyzmu książęcego, gdyż dały możność feodałom i burżuazji odczucia silnej potrzeby państwowej opieki — policji i wojska, wykazały ich bezsilność samodzielną w obawie przed chłopstwem i złamały ostatecznie opór przeciw rozszerzaniu władzy państwa centralistycznego.
3) Zwiększyły wyzysk a przez to przyspieszyły rozwój kapitałów i wyjście ich z fazy feodalnej.
Przed okresem buntów — chłopstwo jest antirewolucyjne — bo mu dobrze, bo potrzebuje pana i czci, jak święte, cnoty poddańcze. Po buntach — staje się antirewolucyjnem, bo w umysłach ich bunt zjednoczył się z pogorszeniem losu i przedstawia się mu jako porywanie się z motyką na słońce. W duszy pozostał rewolucjonistą, ucisk stracił dlań wszelką świętość — lecz rozsądek każe mu milczeć i siedzieć cicho.
To też gdy okoliczności są sprzyjające — gdy potężne mieszczaństwo uderza pierwsze na jego panów — chłop za niem idzie morduje i pali jak w wielkiej rewolucji, gdyż tylko tchórzostwo i niewiara w swe siły trzymały go dotąd w karbach, a wszelkie cnoty poddańcze i boskość jarzma znikły już dawno.
b.) Bunty robotników miejskich (strejki).
1. Odkąd pieniądz nabrał znaczenia społecznego a wymienna gospodarka zaczęła wypierać naturalną, odkąd rozwój handlu, przeszedłszy pewną granicę dał silny impuls do rozwoju potrzeb życiowych — znaczy z początkiem pieniężnego okresu feodalizmu — powstaje nowa klasa społeczna — proletarjat robotniczy. Z jakich klas wytwarza się? Z chłopów (czynszowników, poddanych) i z cechów rzemieślniczych miejskich.
Z chłopów wytwarza się on takiemi drogami: a) Dla feodałów staje się korzystne mieć własne gospodarstwa wielkie z pracą pańszczyźnianą — by produkować wielkie ilości płodów rolnych na nowopowstały rynek. Stąd grabież ziemi chłopskiej czynszowniczej i gminnej, burzenie osad i przepędzanie czynszowników, obdarzonych wolnością. W Anglji w ten sposób tworzą feodałowie wielkie gospodarstwa owcze dla wełny do manufaktur flamandskich („owce pożarły ludzi“ — opisy tej grabieży Marx) w innych krajach tworzą wielkie gospodarstwa rolne — pańszczyźniane. Przepędzeni czynszownicy t. j. wywłaszczeni — oddzieleni od narzędzi pracy z wolnością osobistą — bez własności i środków do życia — stają się proletarjatem.
Ciągły niepohamowany wzrost pieniężnego apetytu feodałów — ograniczony zbytkowemi potrzebami osobistemi w pierwszym okresie rozkładowym (pieniężny feodalizm), z pojawieniem się kapitału staje się nieograniczonym apetytem pieniędzy dla pieniędzy. Stąd — ogromny wzrost wyzysku: zwiększanie czynszów, mnożenie opłat, danin, nowa pańszczyzna w gospodarstwie pańskiem.
Jednocześnie rozwija się nowe zcentralizowane państwo, które dla utrzymania całej swej siły militarnej, administracyjnej i policyjnej potrzebuje olbrzymich funduszów — stąd podatki państwowe, spadające głównie na chłopów (szlachta i kler wolni). Pańszczyzny państwowe prowadzone w interesach handlu (drogi, mosty) i dla swych potrzeb militarnych. Czynszownik poddany — przyduszony jest ze wszystkich stron — feodał, państwo i kler ciągną krew jak mogą — stąd ciągła nędza, posiadanie ziemi nie opłaca się, wielu, nie mogąc podołać tym ciężarom, porzuca swój zagon i dobrowolnie staje się proletarjuszem.
Wytwarzany z chłopstwa proletarjat przechodzi przez okres włóczęgostwa zanim wejdzie do armji lub manufaktur. W produkcji zajmuje najniższe stanowisko — prostych robotników, używany do najcięższych robót — przez państwo i kapitalistów. W małych warsztatach niema dlań miejsca. W manufakturach zato, nie krępowanych cechowemi przepisami, przy pracy cząstkowej — wywłaszczony chłop może wyuczyć się łatwo i prędko przemienia się w cząstkowego robotnika. Czasem powraca do roli jako najemnik. Proletarjat z chłopów wytworzony — to najniższa część proletarjatu — kultura chłopska — nizka stopa życiowa, mały umysłowy rozwój, mała podatność do walki (psychizm antirewolucyjny wytworzony buntami) — zarazem część ta najpodatniejsza do wyzysku.
Z cechów wytwarza się dwiema drogami: Apetyt pieniężny majstrów — skłania ich do zmonopolizowania produkcji dla swych rodów — ponęta wielkich zysków na rynku światowym wyradza w nich obawę zbyt wielkiej koncentracji wewnątrz cechów — stąd zamknięcie czeladnikom drogi do majsterstwa za pomocą różnych nowych przepisów. Majsterstwo przechodzi teraz z ojca na syna — czeladnik pozostaje na całe życie czeladnikiem — przestaje być stopniem przejściowym w nauce fachowej — staje się nazawsze najemnikiem majstra. Stąd — w cechu dotąd jednolitym, w rzemieślniczej klasie, dotąd składającej się tylko z różnych stopni uzdolnionych fachowo uczni, czeladników (majstrów) — tworzą się dwie klasy: majstrów i czeladników. Przejściowy stan nauki staje się stanowiskiem w społeczeństwie. Czeladnik nie może już nigdy nabyć własności — stać się samodzielnym wytwórcą. Środki do życia może tylko zdobywać, pracując u majstra. Dawniej tak samo robił na cudzym warsztacie za wynagrodzenie i życie — lecz był to tylko termin — teraz stało się to dla niego losem całego życia. Kiedy wszyscy rzemieślnicy stawali się zawsze majstrami — cech był organizacją wzajemnej pomocy dla wszystkich tak majstrów jak czeladników (majstrów w przyszłości), antagonizmu nie było żadnego.
Odkąd zaś czeladnictwo staje się stanowiskiem społecznem czeladnicy stają się klasą roboczą, wyzyskiwaną, najemniczą, stając wobec majstrów cechowych na tem samem stanowisku, co wywłaszczeni chłopi wobec właścicieli manufaktur.
Gdy wielki przemysł manufakturalny rozwinął się, rozpoczął się proces konkurencji samodzielnych rzemieślników-majstrów, nie mogących utrzymać się w walce konkurencyjnej na rynku z wielkim kapitałem. Manufaktury — dając towar tańszy w wielkich masach, zasypując nim targi, dobrze rozreklamowane, monopolizowały sobie coraz bardziej rynek, wypierając zeń drobnych majstrów. W okolicy gdzie powstała wielka manufaktura tracą oni zwykle swych odbiorców, towar ich jako droższy i bez firmy — traci zbyt — chcąc sprostać manufakturze muszą taniej sprzedawać — przez co tracą. Warsztat przestaje dawać zyski, a majster odłużony zostaje zlicytowany i staje się robotnikiem najemnym u swego zwycięzcy kapitalisty.
Tak więc drobni producenci samodzielni — wiejscy — i miejscy, z pojawieniem się pieniężnej gospodarki, a jeszcze bardziej później z pojawieniem się kapitału zostają wywłaszczeni i stają się klasą bez własności, dostarczającej utrzymanie, klasą, która, aby żyć, musi wynajmować się na roboty, sprzedawać swą pracę, siłę roboczą. To określa proletarjat. Pojawienie się jego związane jest ściśle z pojawieniem się siły roboczej jako towaru, oddzielnie od jej posiadacza (w teorji).
Dawniej siła robocza była towarem razem z człowiekiem (niewolnik), kupowano ją razem z jej właścicielem. Potem siła robocza występowała w wymianie. Związana ściśle z ziemią — kupowała się lub sprzedawała, razem z majątkiem (poddani).
Teraz zaś zjawia się ona sama jedna jako towar, jest kupowaną bez człowieka i bez ziemi — jest to najem. Ta forma wymiany siły roboczej wymaga klasy proletarjatu. Siła robocza w oderwaniu od człowieka, to tylko wyraz prawny. W rzeczywistości proletarjusz, wynajmując się kapitaliście sprzedaje za pewną cenę swą siłę roboczą na określony czas — inaczej sprzedaje swój pewien czas roboczy. Lecz ponieważ siły roboczej oddzielić nie można od człowieka proletarjusz sprzedaje kapitaliście siebie całego na pewną ilość godzin w ciągu pewnej liczby dni, kapitalista ma prawo tylko do jego siły roboczej nie zaś do osoby — może rozporządzać tylko nabytym czasem roboczym i tylko w zakresie pracy.
Siła robocza, stając się towarem musi mieć swą cenę — cena ta to płaca robocza. Nabywca, kapitalista, jak zawsze dąży do tego, żeby zapłacić jak najmniej — tu jednak jest granica natury, bo towar jest zależny od żywego organizmu i jego wynikiem. Granica ta to niezbędne minimum środków utrzymania organizmu pracującego i utrzymania potomstwa t. j. siły roboczej przyszłej, zapasowej — co nakazuje przezorność. Niżej tej granicy — siła robocza znika, gdyż organizm staje się niezdolny, by ją wydawać. Kapitalista dąży więc zawsze do tego minimum. Im większa podaż na rynku siły roboczej, tem bardziej cena jej spada i zbliża się do minimum, im mniejsza tem więcej wzrasta.
Stąd interes kapitalistów w nadmiarze rąk roboczych. Lecz wielka podaż siły roboczej obniża jej cenę wtedy tylko, gdy między robotnikami jest konkurencja o zarobek. Jeżeli zaś jest zmowa o utrzymanie pewnej płacy — cena mimo wielkiej podaży podnieść się może. Tak przedstawia się nowa klasa: bez własności dającej środki do życia, przeto zmuszona sprzedawać swą siłę roboczą, stąd przewaga kapitalistów w dyktowaniu warunków najmu; sprzedająca nie osoby, lecz samą siłę roboczą, czas roboczy, pracę zatem wolna osobiście i za obrębem sprzedanego czasu roboczego, prawie całkiem niezależna od kapitalistów; rozporządzająca wyłącznie sama jednym z głównych czynników produkcji — siłą roboczą, bez której kapitał zostaje martwym — czynnik ten (praca) jest wyłączną własnością proletarjatu, w jego wyłącznem posiadaniu — przeto sprzedając go, proletarjat może za pomocą zmowy ustalić jego cenę, i wszelkie warunki najmu: tak samo kapitaliści, korzystając z wyłącznego posiadania przez się środków do życia — mogą te warunki i cenę dyktować. Stąd-że proletarjat ma monopol siły roboczej, a kapitaliści monopol środków do życia powstaje walka. Kapitaliści chcą nabyć jaknajwięcej siły roboczej (dzień roboczy) za najmniejszą cenę: proletarjat chce jak najmniej dawać siły roboczej za największą cenę. Jedna i druga strona ma szanse przewagi zależnie od różnych okoliczności.
Formą tej walki jest zmowa, odmawianie pracy ze strony proletarjatu, odmawianie zarobku ze strony kapitalistów. Jak nowe są klasy walczące, tak nową też jest i forma, rodzaj walki.
2. We wszystkich walkach między klasami pracującą i panującą (niewolników, chłopów, proletarjatu) zawsze szło o wyzysk.
Wyzysk jest tak stary jak nadwartość, klasy społeczne, powstał bowiem od chwili kiedy wytwórczość pracy zbiorowej przewyższała utrzymanie pracujących.
Wyzysk — jest to zabieranie przez pana nadwartości. Nadwartość — jest to ta ilość wytworu, którą pracujący może wyrobić po nad to, co stanowi jego własne utrzymanie. Wyzysk zasadza się więc na tem, żeby brać od pracującego jak najwięcej nadwartości — wytworów, które może zrobić, odrobiwszy swe własne utrzymanie, wyzysk jest możliwy dla tego, że praca człowieka może więcej dać niż jego własne utrzymanie, a to „więcej“ zabiera sobie pan. Dopóki człowiek sam utrzymać się nie mógł nie mogło być wyzysku — to też w komunach rodowych niema klas społecznych.
Gdy wytwórczość pracy zwiększa się do tego stopnia, iż praca człowieka daje mu utrzymanie bez pomocy innych — wtenczas powstają indywidualne gospodarstwa, lecz pojedynczy człowiek nie może być jeszcze wyzyskiwany — bo praca jego nie da nic panu. Za to wyzyskiwane mogą być grupy, gdyż praca zbiorowa daje więcej, niż suma prac pojedyńczych: zatem więcej niż utrzymanie pracujących. Dlatego też powstają gospodarstwa z grupami niewolników, — których pan zabiera sobie nadwartość powstałą z ich zbiorowej pracy. Grupa niewolników wytwarza swoje utrzymanie + nadwartość, nadwartość ta z pracy zbiorowej tworzy bogactwo starożytnych panów. Wyzysk grupy niewolników — zasadza się na tem, że zmuszają ich do wytwarzania nadwartości. — przedłużając ich dzień roboczy. Dajmy na to, wytwarzanie utrzymania grupy niewolników wymaga 10 godzin dziennie, pracują jednak 16 g. — 6 godzin idzie dla pana — jest czasem wytwarzania nadwartości. Utrzymanie grupy może być jednak lepsze lub gorsze i zależnie od tego pochłonie 10 lub więcej godzin dziennie. Pan skracał czas roboczy, w którym grupa robotników pracuje dla siebie do możliwego minimum, żeby tym sposobem zwiększyć czas wytwarzania nadwartości.
Wyzysk grupy robotników zasadza się na tem: jak najdłuższy dzień roboczy, jak najgorsze utrzymanie niewolników (aby tylko utrzymać ich siły i płodność). Gdy wytwórczość pracy wzrasta — jednostka może być wyzyskiwaną — praca człowieka pojedynczego daje nadwartość. Jednostka (poddany, czynszownik) na małym samodzielnem gospodarstwie — oddaje panu część płodów, wytworów, część, która zostaje po zaspokojeniu własnych potrzeb. Tutaj wyzysk zwiększa się przez wymaganie większej ilości danin, przez co zmniejsza się część, idąca na utrzymanie pracującego — pogarsza się jego byt.
Nadwartość poddanego bierze się także w formie pracy — i zwiększanie wyzysku i tę część nadwartości zwiększa — powiększaniem różnych pańszczyzn. Odkąd więc jedni mieli interes zapanować nad drugimi, od komuny rodowej, istnieje wyzysk człowieka — t. j. pobieranie nadwartości — zabieranie przez pana tego, co człowiek może wytworzyć po nad swe utrzymanie.
Wyzysk dlatego istnieć może, że człowiek może więcej wytwarzać niż potrzebuje na swoje utrzymanie najniezbędniejsze. To więcej jest nadwartością, którą pan może zabrać.
To samo jest z wolnym robotnikiem. Praca jego może dawać więcej niż jego niezbędne utrzymanie — dla tego też można go wyzyskiwać, można zmusić go by pracował więcej, niż jego potrzeby wymagają, — i to wszystko co po nadto wytworzy zabrać. Grupa niewolników musiała pracować dla pana pod karą bata i śmierci. Poddany — pod karą utraty własności. Wolny robotnik — pod karą głodu.
Wyzysk robotnika wolnego zasadza się na tem samem co dawniejszy.
Praca jego może dawać więcej, niż jego własne utrzymanie i dla tego może on nie tylko pracować dla siebie, lecz i kapitalisty. Kapitalista, korzystając z tego, że robotnik nie ma środków do życia, może go zmusić, by pracował dla niego. Odbywa się to tak. W umowie staje na tem — że robotnik ma pracować 15 g. za 5 zł. Przez te 15 g, robotnik wytworzy towaru więcej niż za 5 zł. np. za 10 zł. — kapitaliście daje więc towaru za 5 zł. darmo.
U chłopa poddanego — nadwartość — tj. — ta praca lub te wytwory, które daje darmo panu była widoczną. Dawał pewną ilość wytworu lub pieniędzy, pewną ilość godzin pracy dla pana, to była nadwartość, za to miał gospodarstwo.
U robotnika — pieniądz zakrywa to. Zdaje się, że za wszystko pan płaci.
Wyzysk robotnika zasadza się na tem, żeby zwiększyć do możliwych granic dzień roboczy i zmniejszyć do minimum tę część dnia roboczego, w której robotnik pracuje dla siebie — przez te dwie rzeczy powiększa się część dnia roboczego dla pana.
Wyzysk proletarjatu w okresie przejściowym.
Dawny wyzysk cechowych robotników — nie był majsterski, lecz feodalny. Majstrzy razem z czeladnikami i uczniami, żyjąc pod jednym dachem i przy jednym stole, pracowali dla wspólnego dobrobytu i spłacenia danin feodalnych.
Z gospodarką pieniężną — powstaje wyzysk majsterski, wyduszanie z pracy czeladników i uczni nowej nadwartości dla siebie. Początkowo cel tego wyzysku są własne potrzeby zbytkowe. Gdy zjawia się kapitał — majstrowie chcą dorównać wielkim przemysłowcom — konkurencja rynkowa manufaktur zmusza ich do coraz większego wyzysku — jako jedynej drogi — środki techniczne są bowiem dla nich niemożliwe.
Kapitaliści, właściciele manufaktur, rzucają się odrazu na pracę z nieograniczonym apetytem zwiększenia kapitału — dla nich nadwartość niema żadnych ograniczeń — usiłują zabrać całą jaką tylko robotnik dać może.
Proletarjat powstaje wtedy, gdy apetyt na nadwartość przekracza granice potrzeb osobistych, wiadomych, ograniczonych, gdy zjawia się naprzód cel gromadzenia pieniędzy dla zbytków, potem cel nieskończonego zwiększania kapitału.
Proletarjat i wyzysk, doprowadzony do granic możliwości są to zjawiska jednoczesne i współczesne.
Zwiększać wyzysk to znaczy zwiększać nadwartość. Zwiększanie to może odbywać się dwoma środkami: — przez zmniejszenie tej części dnia roboczego, w której robotnik pracuje na swoje utrzymanie — czyli przez zmniejszanie potrzeb życiowych robotnika, zmniejszanie płacy.
12 godz. = 12 miar wytworu = 12 złotych.
6 godz. = 6 miar wytworu = 6 zł. (płaca).
6 g. (nad. w god.) = 6 miar (nadw. w towarze) = 6 zł. (zysk kap.).
Dążność by zysk był 8 zł. = 8 miar = 8 godz.
Do tego trzeba dzień rob. zwiększyć do 14 godz. — będzie, 14 (godz. = miar. = zł.) = 6 zł. (płacy) + 8 zł. (zysku).
Albo — zmniejszyć o 2 zł. płacę.
12 godz. (zł. = miar.) = 4 zł. płacy + 8 zł. zysku.
Jeżeli jedno i drugie jest dokonane (dzień i płaca) zysk zwiększy się o 4 złote.
Dla osiągnięcia więc jak największego zysku kapitalista stawia w umowie najmu — najdłuższy dzień roboczy, najmniejszą płacę. W tym cały jego interes. Do przyjęcia takiej umowy robotnika przymusza głód, brak środków do życia. — Możność zwiększania wyzysku na tem zasadza się, że kapitaliści mają monopol środków życiowych. Z drugiej zaś strony, proletarjat posiada monopol pracy, która jest warunkiem życia i rozwoju kapitałów. Jeżeli więc okoliczności pozwalają im sprzedanie tej pracy warunkować zmniejszeniem wyzysku — mogą dążnościom kapitalistów stawiać opór. Jednej stronie monopol środków życiowych pozwala zwiększać wyzysk; drugiej — monopol pracy pozwala zmniejszać go. Stąd pochodzi możność walki proletarjatu z kapitalistami o wyzysk, o nadwartość — czyli o płacę i dzień roboczy.
Brak armji zapasowej, mała stosunkowo podaż rąk roboczych, utrudnia kapitalistom, ułatwia proletarjatowi. Stąd też — burżuazja potrzebuje jeszcze dla wyzyskiwania pomocy prawnej, wydaje prawa o włóczęgach, zachowuje poddaństwo, a w kolonjach niewolnictwo. Cechą wyzysku tego okresu — jest wyzysk z przymusem prawnym.
Do walki najzdatniejszą częścią proletarjatu są czeladnicy. Przyczyną tego — jest wyższa stopa życiowa czeladników — cała ich przeszłość cechowa, nie pozwalająca im znosić spokojnie coraz nowszych ciężarów wyzysku. Pochodzenie miejskie, rozwój umysłowy, wyższa kultura, tradycja zwycięzkich walk z feodałami i patrycjatem, przyzwyczajenie organizacyjnej solidarności w cechu — wszystko to czyni z nich przewodniczącą część proletarjatu. Proletarjat tworzący się z chłopów — jest mniej podatny do walki. Niższa stopa życiowa, maty umysłowy rozwój, przeszłość poddańcza, apatja wytworzona przez nieudane bunty, jednem słowem cała jego dusza chłopska, która w nim pozostaje — sprawia, że stanowi on zawadę w walce i powoli tylko daje się wciągnąć na drogę rewolucyjną. Czeladnicy — w całym okresie przejściowym są przewodnikami i głównym sztabem walczącym proletarjatu. Oni też są fermentem rewolucyjnym w manufakturach; im proletarjat zawdzięcza początek organizacji i walki klasowej.
Tworzenie się nowej klasy jest to pojawienie się ludzi znajdujących się w nieznanych dotąd warunkach społecznych, życiowych. Gdy zmieniają się życiowe warunki, — zmieniają się także potrzeby, pożądania, uczucia i pojęcia człowieka. Nieznane dotąd w świecie stanowisko życiowe proletarjusza musi wyrobić w nim pewne nowe cechy moralne. Jak burżuazja, tak i proletarjat musi być przedstawicielem tej nowej duszy społecznej, która wytwarza się z nowym ustrojem.
Proletarjusz pozbawiony własności jest typem człowieka, nie mogącym dać sobie rady — pomoc innych — wejście z innymi w stosunek ekonomiczny jest dlań życiową koniecznością. Dlatego też — w tej klasie uczucia towarzyskie, społeczne wyrabiają się najprędzej i najsilniej — i w niej ideja solidarności ma swego przedstawiciela — jako w klasie najsilniej odczuwającej jej potrzebę — gdyż pozbawionej tego, co umożliwia rodzinie egzystowanie samodzielne i egoistyczne t. j. własności.
Tak samo, w proletarjacie najprędzej zanikają wszelkie dawne cechy poddańcze; wolność bez własności wyrabia w człowieku lekceważenie tego wszystkiego, co stanowiło dawniej gwarancje posiadania kawałka gruntu lub warsztatu.
Chłop, wywłaszczony razem z gospodarstwem, traci poddaństwo i wszystkie związane z nim cechy moralne, żaden interes nie każe mu tłumić w sobie uczuć równości i godności.
Burżuazja i proletarjat są to dwaj przedstawiciele tego nowego psychizmu, jaki rozwija się wraz z kapitałem. Pierwsza, mając monopol złota, wykształca całą moralność wyzysku nowego, cały kult pieniędzy: drugi, wyzuty z praw do korzystania z darów przyrody, mający monopol pracy, wykształca moralność rewolucyjną, kult humanizmu. Proletarjusz jest pierwszym typem klasowym, który musi walczyć i może walczyć skutecznie; w tem spoczywa jego rola kształcąca duszę społeczną.
Zbadanie specjalnych cech życiowego stanowiska proletarjatu wyjaśni specjalną ważność walki jego. — Do chwili powstania proletarjatu wszystkie czynniki produkcji były złączone w jednym ręku — materjał, narzędzia, siła robocza były pod rozporządzeniem jednej woli — komuna rodowa, oikos, czynszownik, poddany. Teraz siła robocza wydziela się jako monopol jednej klasy, a materjał i narzędzia jako monopol drugiej. Proletarjusz musi poddać się wyzyskowi, gdyż inaczej przepadnie z głodu; z drugiej zaś strony może opierać się wyzyskowi, gdyż może odmówić pracy; do tego jednak potrzeba pomocy towarzyszy, solidarności w oporze. Dawny robotnik wyzyskiwany — niewolnik poddany, nie mógł zmniejszyć wyzysku walką, strejk niewolników skończył by się prędzej czy później wyrżnięciem opornych. Poddani, odmawiając danin lub pańszczyzn — narażali się na przymus zbrojny — w najlepszym razie na wypędzenie, utratę własności. Walka musiała być zawsze walką zbrojną, wojną, którą rozstrzygała siła zbrojna, przeważająca zawsze po stronie panów.
Dopiero proletarjat może walczyć skutecznie. Jest skupiony w wielkich warsztatach i miastach; ma swobodę osobistą; ma monopol pracy — powodzenie walki wymaga tylko wzajemnej pomocy, organizacji, solidarności.
Rozwój uczuć społecznych i umiejętności zbiorowego działania staje się warunkiem klasowego dobrobytu, skuteczności walki z wyzyskiem.
Powodzenie walki działa jako przykład zaraźliwy, pobudza do tej samej próby innych, tym sposobem rozszerza się ona coraz bardziej, a zarazem z nią rozszerzają się także i konieczne jej warunki — solidarność, organizacja.
Przeto walka proletarjatu z wyzyskiem, dzięki temu, że nie jest wojną (jak poprzednie bunty), a strejkiem, a przeto może kończyć się zwycięztwem proletarjatu — staje się najdoskonalszą wiekową szkolą duszy społecznej — eksperymentem wielkim życiowym, który rozwija ciągle nową komunistyczną moralność — opartą na solidarności ludzkiej i zorganizowanej akcji (życia) zbiorowej. Rozwój organizacji i walki proletarjatu jest rozwojem społecznej solidarności, uczuć moralności komunistycznej. Proletarjat niszczy zakorzeniony od tysięcy lat egoizm rodzinny, apatję społeczną chłopstwa, aureolę klasy panującej — jej siły niepokonanej, rozbudza wiarę w zanik wyzysku i panowania.
Niedługo rozszerzy swą walkę i do politycznej sfery i stanie się światowym przedstawicielem kultu człowieka, zabitego przez chrześcijanizm.
Organizacja. Dla tej części proletarjatu, która wychodzi z cechów — organizowanie się jest bardzo łatwe — nawyka ona do tego w cechu. Gdy cech zamyka czeladnikom drogę do majsterstwa i staje się organizacją ich wyzyskiwaczy, przestaje już z konieczności być wspólną organizacją warstwy rzemieślniczej. Odkąd ta podzieliła się na dwie wrogie sobie klasy, dawny cech przestaje istnieć, nowy jest organizacją majstrów i ich produkcji, wydzielona klasa czeladników — teraz proletarjat rzemieślniczy, wykwalifikowany zarówno w celach walki z nowym wyzyskiem jak i dla wygody codziennego życia, musi tworzyć swe własne organizacje — związki czeladnicze. Dopomaga mu ogromnie tradycja — przeszłość ojców jest dlań skarbnicą nieocenionych pojęć, umiejętności politycznej. Dzięki organizacji, solidarności ojcowie ich oswobodzili się od feodałów, a następnie od despotyzmu patrycjatu — a taka nauka życiowa, która wieńczy się zdobytemi korzyściami, przechodzi na pokolenia, jest odziedziczoną mądrością. Dzięki temu — czeladnicy stają się pierwszymi przewodnikami proletarjatu, pierwszem jądrem agitacji — pierwszym jego zastępem, który rozpoczyna tę wiekową walkę — jakkolwiek skromną w początkach, mającą przekształcić ludzką duszę i życie człowieka. Jest to zarodek przyszłej rewolucji socjalistycznej.
Związki czeladnicze rozwijają się w XIV wieku. Cel ich — pomoc wzajemna i prowadzenie walki z wyzyskiem. Związek zapewnia czeladnikowi pracę, daje mu zapomogi, opiekuje się nim we wszystkich okolicznościach — bezrobocia, choroby, strejku. Gdy czeladnik przyjdzie do nowego miasta — udaje się do gospody związku swego fachu, daje się poznać za pomocą tajemnych znaków i zostaje odrazu przyjęty po przyjacielsku; ma prawo do domu, stołu i wszelkich rzeczy potrzebnych — z pracy swej dawano mu pewną część by coś zarobił — jeżeli się podzielić pracą nie można było — wtenczas obowiązkowo ustępował swe miejsce nowo przybyłemu najdawniej osiadły. Jeżeli w jakiem mieście złe były warunki pracy lub wystarczająca liczba czeladników — związek zabraniał tam przybywać nowym. Porozumiewanie się między członkami było częste — udzielano sobie ciągle rad i wskazówek. Każdy czeladnik obowiązany był należeć do związku — kto nie należał był prześladowany. Opieka jaką związek roztaczał nad czeladnikiem — szła jeszcze dalej — dbano nie tylko o zapewnienie zarobku i pomocy w chorobie i na starość. Związek miał zadanie walczyć z cechem o wyzysk, opierać się — podnosić dobrobyt swych członków. Rozgałęzienie jego na wszystkie miasta pomagało walczyć skutecznie. Walka prowadziła się za pomocą strejku lub bojkotowania — rzucano interdykt na całe miasto tj. wszystkie cechy zwykle na jednego majstra. Solidarność była taka, że zostający pod tą klątwą, nie mógł w całym kraju dostać czeladnika. Dla tego też po pewnym czasie organizacje czeladzi stają się groźne i ściągają na siebie prześladowania władz.
Władze miejskie — będące w rękach cechów — są w tem bezpośrednio i najbardziej zainteresowane. Lecz i feodałowie patrzą się z obawą na tą zorganizowaną siłę ludu — wiążącą się chętnie z każdem hasłem demokratycznem, mogącą się stać gotową armją do walki o powszechną wolność. Chociaż więc sami nie mają żadnych interesów z czeladnikami, pomagają jednak majstrom do prześladowania. Organizacja tej nowej klasy, ludzi bez domu, ludzi nie związanych niczem ze społeczeństwem, bez ojczyzny, tułających się wszędzie za zarobkiem, nienawidzących tych wszystkich, którzy im chleb wydarli, nie potrzebujących uznawać żadnej powagi, dla których wolność stała się wszystkim, całym skarbem, wiecznie niezadowolonych i pożądających — organizacja klasy tak niebezpiecznej dla wszelkiej władzy i porządku, jak proletarjat — musi zastraszać wszystkich wyzyskiwaczy uprzywilejowanych i nieuprzywilejowanych, majstrów, burżuazję i feodałów. Wszyscy oni występują solidarnie w prześladowaniu związków czeladniczych, jak zawsze, gdzie szło o ujarzmienie proletarjatu. Z tego powodu związki stają się wkrótce tajnymi i przybierają charakter mistyczny.
Przyjęcie członka odbywało się z dziwnemi ceremonjami mlstycznemi — w izbie, gdzie się zbierali, każdy przedmiot miał swe symboliczne znaczenie, np. 4 nogi stołu — oznaczały 4-ch ewangelistów — na stole stał krzyż — obok dwa talerze z zapalonemi świecami (znaczyły słońce i księżyc) obok narzędzia męki Chrystusa i 30 groszy — cena zdrady Judasza. Wstępujący do związku składał przysięgę nie zdradzania żadnych tajemnic organizacji, nawet na spowiedzi.
Im bardziej zwiększała się fizyczna i moralna potęga związków, im lepiej prowadzono walkę tem więcej zwiększało się prześladowanie ze strony władzy. Już w 14 w. biskup d’Amiens zabrania robotnikom płótna, zbierać się więcej jak 4-ch razem i mieć wspólną kasę.
Walka. Walka czeladników z majstrami rozpoczyna się w XIV wieku. Formy walki są różne — był to zwykle strejk — uciekano się także do bojkotowania pewnego cechu lub miasta; czasem walka przechodziła na drogę sądową — np. strajk w 16 w. zecerów w Lyonie, kończy się procesem, wytoczonym przed parlamentem — organizacja czeladników wytoczyła go organizacji majstrów (cechowi). Naturalnie, że czeladnicy przegrali — (sąd prowincjonalny), nikt nie miał interesu trzymać ich strony — skutkiem czego — drukarnie stały zamknięte — czeladnicy włóczą się po mieście. Zwykle strejk przybierał formę zbrojną, strejkujący uciekają się często do gwałtów i groźby na majstrów i zdradzających towarzyszy. Głośnym z tego powodu był w 16 w. strejk czeladników piekarskich w Paryżu. — Byli oni zorganizowani, dla zdobycia większej płacy urządzali strejki — w czasie strejku chodzili po mieście uzbrojeni w kije, używając gwałtów i groźby. Zdarzało się także, że czeladnicy, nie mogąc strejkiem przełamać oporu majstrów, masowo opuszczali miasto. Wyjście z miasta całego fachu było tak groźnem dla cechu — że ustąpić wobec tego musiał. Sposób ten mógł być jednak użyty tam tylko, gdzie organizacja była bardzo silną i mogła skłonić do tego swych członków. Tak postąpili kuśnierze w Strasburgu 1423 r., udając się zbiorowo do Hagenau — wobec czego majstrzy ustąpili — poczem zmusili czeladników do rozwiązania związku. W Norymberdze 1475 r., opuszczają miasto blacharze. Potęga organizacyj czeladniczych — ogromny rozwój solidarności — były przyczyną całego szeregu zwycięztw odniesionych nad cechami. O ile wyzysk manufaktur był jeszcze niczem nie krępowany i rozbestwiał się, nie napotykając na żadną przeszkodę — gdyż proletarjat chłopski powoli tylko mógł przyjmować świadomość klasową — o tyle majsterski, cechowy wyzysk spotkał się odrazu z potężną siłą oporu zorganizowanego, co swoją drogą przyczyniało się do upadania cechów w walce rynkowej z kapitalistami.
Organizacja czeladników nie ograniczała się do jednego miasta, lecz dążyła do objęcia całego fachu — wszystkich miast. W ten sposób — w Niemczech, np. Augsburg, Würzburg, Moguncja, Frankfurt, Brema — były objęte jednemi związkami fachowemi. Gdy wybuchał strejk — cech nie mógł nigdzie znaleść czeladników — ustąpić musiał zawsze, — chyba, że miał pomoc ze strony państwa. Również silnemi były organizacje czeladników we Francji. O rozwoju solidarności sądzić można ze zwyczaju ustalonego — że, jeżeli majster nie chciał przyjąć którego czeladnika, wszyscy porzucali robotę (Levasseur) — czeladnik nie poddający się organizacji był nieszczęśliwy.[4].
Rozwój solidarności i organizacji — zapewniał czeladnikom zwycięstwo — udane strejki działały zaraźliwie — walka rozszerzała się ciągle — utrzymując płacę w cechach na pewnym wysokim poziomie, gnębiąc majstrów. Majstrowie nie mogą pozostać obojętni, ze swojej strony czynią co mogą, by czeladników zwalczyć. Cechy w Niemczech w 15 w. łączą się ze sobą dla zwalczania skuteczniejszego związków. Mając w swych rękach zarząd miasta, używają zakazów prawnych, siły zbrojnej. Po upadku autonomji miast, dopomaga im państwo — jak przedtem dwór książęcy. Proletarjat nie miał nigdy sprzymierzeńca ani w księciu ani w państwie późniejszem, ani w żadnej klasie panującej. Związki miały za sobą siłę solidarności i monopolu pracy — cechy rozporządzały siłą zbrojną, policją i sądami. Tej broni używały stale, za strejk odpowiadali prześladowaniem prawnem, często nawet karami śmierci. Mimo to jednak, zaciętość związku zmuszała ich do ustępstw. Tam tylko, gdzie rządy miasta należały do patrycjuszów, cechy były bezbronne.
Prześladowanie więzieniem i karami cielesnemi ze strony cechów — zaczyna się na początku walki. Już w 1371 r., użyli tej taktyki w czasie strejku wełnianego w Sienie.
Gdy w 1400 r., czeladnicy kowalscy w Alzacji, urządzali zebranie, aby utworzyć związek, majstrowie skłonili magistrat do uwięzienia ich i zmuszenia by odprzysięgli swój zamiar. W r. 1389 rada miejska Konstancji gwałtami zmusza czeladników krawieckich do zaniechania strejku i do przysięgi, iż nigdy strejkować nie będą. Tak samo postępują względem krawieckich związków miasta Frankfurt, Moguncja, Spira, Wormacja w 1421 — wobec zamierzonego strejku.
Ogólno-krajowe organizacje czeladników — zmuszały do ogólno-krajowej organizacji cechów i działania. Cech krawiecki w Moguncji utworzył 1457 r. związek z 20-ma innemi cechami miast reńskich dla działania przeciw czeladnikom — wydali prawo wzbraniające zebrań, strejki podciągnęli pod sąd i srogą odpowiedzialność za zrywanie umowy. Ten związek cechów był kilka razy odnawiany, nie mogąc dać rady z siłą związków.
W Bazylei 1399 r., rada miejska zabrania czeladnikom porozumiewać się ze sobą bez wiedzy majstra.
We Francji związki zostają zakazane prawem w 16 w. Prześladowanie wzmaga się jeszcze bardziej w 18 w. — Z powodu strejku zecerów w Lyonie, król wydał 1541 r., rozporządzenie: 1) zabrania się czeladnikom zbierać, stowarzyszać, obierać swoich wodzów, przysięgać sobie, 2) nosić kije, sztylety, wszelką broń, 3) urządzać bankiety, 4) stowarzyszać się w bractwa, urządzać wspólne msze, zbierać składki na wspólną kasę. Opierającym się temu prawu groziła kara pieniężna, więzienie i wygnanie.
Za pomocą takich różnych praw i prześladowań klasy wyzyskujące chciały wykorzenić z duszy proletarjatu społeczne uczucia, — to zaś było niemożebne — przyrosło do ich kości — było potrzebą istnienia. Dzięki solidarności utrzymywały wyzysk w karbach. — Takież prześladowanie w Anglji — prawo 1383 r., zabraniało pod karą więzienia nawet bractw religijnych.
Obawa zorganizowanego proletarjatu jest przyczyną prześladowania ze strony państwa — tem bardziej, gdy wzmagają się wpływy burżuazji, gdy wreszcie ona sama staje u steru władzy. Wszystkie rządy wydają prawa przeciw organizacjom i związkom proletarjatu. We Francji — dekret 14 czerwca 1791 roku, piętnuje każde porozumienie się między robotnikami — jako zamach na „wolność i deklarację praw człowieka“ — poddaje karze pieniężnej 500 liwrów, obok pozbawienia praw obywatela czynnego na rok czasu.
Jaki był cel walki? Była to prosta obrona od wyzysku majsterskiego — nie sięgająca dalej jak utrzymanie pewnego stopnia dobrobytu czysto materjalnego, świadomość proletarjatu nie wkraczała jeszcze w dziedzinę historycznego rozwoju — nie marzy nawet o zdobyciu własności i władzy politycznej, o odrodzeniu ludzkości.
Walka sama miała ogromne znaczenie rozwojowe, dawała proletarjatowi ważne duchowe zdobycze, chociaż świadome jej cele nie przekraczały utrzymania dobrej płacy czeladników i treścią swą mało co dawały proletarjuszowi.
Jest to pierwsza najniższa faza walki, świadoma jej strona przedstawia się jako walka o dobre utrzymanie, o dobrobyt domowy czeladników i nic więcej. Organizacje nie mają dalszych planów, ani ideałów przyszłości — mają tylko cel bieżący — pomoc wzajemną przeciw wyzyskowi. Walka prowadzi się przeważnie o płace, — którą majstrowie usiłują ciągle obniżać w zmowie, obcinać przez trucksystem, przez udzielanie pożyczek czeladnikom, przez co czynili ich zupełnie zależnymi od siebie i zmuszali za byle co pracować, przez kary pieniężne i różne szachrajstwa.
Czeladnik sądownie nic nie mógł uzyskać — sąd cechowy składał się z majstrów, sąd miejski także z majstrów, gdyż w większości miast cechy posiadały władzę. Tam tylko gdzie patrycjat utrzymywał się jeszcze przy władzy miejskiej — czeladnicy byli wspierani przez sąd i ratusz, wskutek antagonizmu jaki istniał między cechami, a patrycjatem. Jedyną drogą dla czeladników była organizacja i walka — strejkiem lub bojkotem. Od XIII w., rozpoczyna się więc ta walka o płacę. 1351 r., tkacze w Spirze porzucają warsztaty, gdyż płaca nie wystarczała nawet na życie. Byli zorganizowani — majstrowie musieli ustąpić, to pobudziło czeladników do wystąpienia z nowemi żądaniami — w r. 1362 przychodzi do nowego strejku i znowu zwyciężają — płaca podnosi się znacznie (od sztuki). 1470 r., strejk kuśnierzy objął cały Obersheim. 1389 r., krawcy w Konstancji domagają się wyższej płacy. — 1329 r., strejk czeladników robiących pasy we Wrocławiu ciągnie się cały rok. 1407 r., strejk krawców w Reinfeld. — W Strasburgu w 15 w., krawcy postanowili żądać 1) 14 dni na to by umowa o najmie między majstrem a czeladnikiem weszła w siłę prawa. W przeciągu tych 14 dni obie strony żeby mogły rozejść się w razie niezadowolenia, 2) aby czeladnik odchodzący od majstra przed terminem nie płacił kary, jeżeli zostawiał zastępcę. 3) Zmniejszenia wysokich kar pieniężnych itd.
W 16 w., strajk tkaczy w Caen — o płacę; wielki strejk tkaczy 3—4.000 — koło Rouen trwa cały miesiąc — z powodu sprowadzenia przez majstrów zagranicznych robotników. Tychże strejk 1691 r., o płacę.
Bywały strejki o lepsze jedzenie, tam gdzie jeszcze zachowało się stołowanie czeladników przez majstra — np. długi strejk w Paryżu piekarzy i zecerów w 16 wieku. Strejki o skrócenie dnia roboczego były bardzo rzadkie, przyczyna tego — małe potrzeby umysłowe robotników — brak armji zapasowej — wskutek czego skrócenie dnia nie podwyższało płacę jak obecnie i nie było interesu robienia miejsc zarobkowych. Potrzeba krótszego dnia roboczego, to potrzeba swobodnego czasu na potrzeby umysłowe, polityczne, towarzyskie — brak jej dowodzi małego jeszcze rozwoju proletarjatu — potrzeby redukują się głównie do jedzenia, picia itp. Tam tylko gdzie przedłużanie dnia roboczego dochodziło do maksimum — zjawiał się opór — szło nie o zdobycie nowego czasu wolnego, lecz o ocalenie resztki zostającej na odpoczynek, albo gdy chodzi o pogwałcenie dni świątecznych. Tak np. w Strasburgu 1549 r., strejkowali piekarze — opierając się pracy niedzielnej. W Norymberdze związki żądały skrócenia dnia roboczego jeden raz na tydzień dla chodzenia do łaźni. 1772 roku stolarze w Rouen żądali skrócenia dnia roboczego. Wogóle są to fakty rzadkie w okresie badanym.
Bywało także, że czeladnicy strejkiem stawiali opór prześladowaniu swych związków i zamachom na swą swobodę organizowana się. Strejki takie łączyły się zawsze z zaburzeniami, niekiedy politycznego zabarwienia. Tak np. w Strasburgu 1465 r., rząd miasta wydaje prawo, zabraniające wszelkie związki, bractwa czeladnicze, z rozkazu władzy, zamykają ich gospody; czeladnicy protestują — rzucają robotę, uliczne zaburzenia, bunt odbija się i w sąsiednich miastach. Freiburg i Kolmar także protestują, aby pomóc towarzyszom strasburskim — rząd miasta zmuszony jest znieść swe prawo.
Walka prowadzi się tylko w cechach — wielkie manufaktury, posługujące się proletarjatem chłopskim prowadzą wyzysk zupełnie bezkarnie, ściągając sobie nawet w obrożach włóczęgów. Majstrowie wzięli się do wyzyskiwania tych, z któremi niedawno jeszcze żyli po bratersku, których wyuczyli solidarności i organizacyjnego życia w cechach, których przyzwyczaili do dbania o wygody życiowe, z którymi razem zdobywali prawa polityczne i władzę miejską. Wyzysk sobie równych, niedawnych towarzyszy — musi być trudny — spotyka też opór umiejętny, wytrwały.
Kapitaliści zaś wzięli się do wyzyskiwania przepędzonych chłopów — nawykłych do nędzy, do upokorzenia, nierozwiniętych umysłowo, przyzwyczajonych do życia samoistnego, do poddaństwa, zniechęconych do buntów, biorących jarzmo jako fatalizm, któremu opierać się nie można, zaciągniętych przemocą prawa do manufaktur, wykolejonych zupełnie, nie umiejących chodzić po tym nieznanym, nowym dla siebie świecie — z takim żywiołem poradzić sobie łatwo, szczególniej gdy państwo pozwala na obroże, rózgi i kajdany. Wyzysk idzie tu bezkarnie — rozwija się do straszliwych rozmiarów, nie napotykając na żaden zorganizowany opór. Wejście proletarjatu chłopskiego na drogę walki rozpoczyna nowy okres dziejów tej klasy — wtenczas czeladnicy znikają jako kategorja, gdyż znikają cechy zabite konkurencją fabryk nowopowstałych. Kapitał zniszczywszy cechowy przemysł, skupia tam pod swą komendą cały proletarjat — miesza w fabrykach chłopów z mieszczanami i przez to umożliwia rozwój świadomości proletarjatu chłopskiego, powstawanie na miejscu dawnych czeladniczych związków — nie mających racji bytu bez cechów nowych organizacyj robotniczych, obejmujących bez różnicy dawnych czeladników i chłopów przetworzonych w robotników miejskich. Okres ich walki należy już do kapitalizmu liberalnego.
Związki czeladnicze nie miały celu, gdy cechy zniknęły — w fabrykach trzeba było teraz łączyć się wszystkim robotnikom — by stawić opór rozzuchwalonemu wyzyskowi kapitalistów.
Związki czeladnicze przez czas swego trwania prawie 5 wieków — przygotowały dla proletarjatu całe zastępy zdolne do organizacji i walki, zostawiły mu tradycję oporu i zwyciężania, roznieciły ducha walki, który już niczem nie mógł być stłumiony i który idąc za społecznym rozwojem stosunków i idej wykształcał się polityczny i rewolucyjny — dzisiejszy. W tem ich wielka zasługa dziejowa.
Tak więc — wyzysk majstrów wywołuje ze strony czeladników opór — powstaje walka — wymaga organizacji — czeladnicy jako część cechu organizować się umieją — organizacje obejmują wszystkich — przeto zwyciężają.
Chociaż hasła i cele walki są bieżące i pospolite — walka zawsze ma dla proletarjatu olbrzymie znaczenie wychowawcze.
c) Walka burżuazji z feodałami.
Burżuazja wytwarza kapitał — jest to klasa, przedstawiająca nowy ustrój, wyrażająca nowe potrzeby ekonomiczne, interesy kapitału. Jest to przewodnik nowej produkcji — ma monopol posiadania kapitałów w formie pieniędzy, jej potrzeby i interesy życiowe są ściśle złączone z rozwojem nowych form produkcji, gospodarstwa społecznego, ustroju. To wszystko, co burżua żąda, czego potrzebuje i domaga się, co robi i zaczem agituje, mając tylko na widoku swój prywatny interes majątkowy — są to wszystko warunki pomyślne dla rozwoju kapitału, dla rozwoju nowych stosunków społecznych, nowych form gospodarczych i politycznych, nowych zwyczajów i pojęć. Jednostki, dążące świadomie do napychania swej kieszeni przy pomocy nowych sposobów produkowania — każdy z nich pragnie by usunąć przepisy, prawa, przeszkadzające do tego (jak ciężary feodalne i cechowe), by nowemi prawami i przepisami administracyjnemi dopomagać swym przedsiębiorstwom (jak prawa o włóczęgach, o płacy, o strejkach), by rozszerzyć rynek dla swych towarów — przez łatwą komunikację, by ochronić się od konkurencji przynajmniej zagranicznej, by w pieniężnych obrotach nie spotykać przeszkód, jak np. niemożność licytowania gospodarstw chłopskich, gdyż prawo własności jest przy panu, by mieć zupełną swobodę wyzyskiwania wszelkiej pracy, by państwo zdobywało kolonje i kraje nowe dziewicze — dla rozszerzenia zbytu wytworów, by jego firma przedsiębiorcza jak najwięcej znaczyła i miała jak największą reklamę — przez sławę narodową, zarówno jak własną, by w sprzedaży i kupnie nie spotykał się z zakazami, ograniczeniami itp., — otóż to wszystko co pragnie i czego potrzebuje jeden właściciel jakiegoś przedsiębiorstwa kapitalistycznego dla swoich własnych zysków, pragnie cała ich masa, każdy, mając na widoku tylko swą własną kieszeń, lecz ponieważ wszyscy mają jednakowe kieszenie, prowadzą jednego typu przedsiębiorstwo i w tych samych żyją warunkach — potrzeby ich są te same i to są właśnie potrzeby, interesy całej klasy. Zjawiają się umysły, które dostrzegłszy łączność tych interesów życiowych z pewnemi przemianami społecznemi prawnemi, z pewnemi moralnemi zasadami, idejami nowemi, łączność z pewnym ogólnym postępem ludzkości, występują jako teoretycy interesów swej klasy i jako apostołowie nowych ideałów społeczno-politycznych i moralnych. Za ich pośrednictwem i agitacją powstają w danej klasie akcje zbiorowe, polityczne, według pewnego planu prowadzone, dla zdobycia dogodnych warunków. Burżuazja przeprowadza kolosalną akcję — przetwarza społeczeństwo, rujnuje stary porządek, buduje nowy. To jej zadanie historyczne. Czy każdy burżua, przemysłowiec, kupiec, ma w swym mózgu tę ideję przekształcenia społecznego, kocha ją i dla niej pracuje z fanatyzmem uczuciowym? Bynajmniej! — zaledwie garstka inteligencji ma tę świadomość filozoficzną i zapał apostolski; umie dojrzeć w dobrem procentowaniu kapitałów postęp ludzkości, wchodzenie jej na nowe, lepsze tory. Przeciętny burżua o ideałach ani o społeczeństwie nie myśli — a tylko o własnym worku i związanych z nim interesach. Lecz łatwo mu pojąć, że gdyby on lub podobni mu zasiadali w rządzie, mogliby znieść ciężary feodalne, monopole cechowe, dbać więcej o środki komunikacji, trzymać proletarjat w rygorze, rozszerzać zdobycze kolonjalne itd. Jednem słowem każdy burżua chciałby wpływać na rządy krajowe, chciałby, żeby byli w rządzie ludzie jak on myślący. Stąd powstaje zbiorowa dążność burżuazji do zyskania przedstawicielstwa dla siebie w rządzie, a nawet wyłącznego rządzenia krajem. A ponieważ na przeszkodzie do tego stają prawa feodalne przywileje szlacheckie, upośledzenie nie szlachty (stanu trzeciego), prawa — strzeżone przez feodałów, zainteresowanych każdy osobiście w ich utrzymaniu — przeto obalenie tych praw, wyrugowanie feodałów od steru państwa — zajęcie ich miejsca — to pierwsze zbiorowe, klasowe interesy, dążności, cele burżuazji wyjaśnione i wyidealizowane przez teoretyków, przekształcone w planową akcję klasową, walkę polityczną przez działaczy prowadzoną wytrwale w ciągu całych wieków. Każdemu oddzielnie — te ideały klasowe przedstawiają się jako wypełnienie kieszeni, a że do napychania tej kieszeni potrzeba wpływów na rządy państwa, a do tego należy być równym szlachcie, obalić jej prawa, wysadzić ze stanowiska, walczyć, apostołować — to już wina historji. Burżua pojedyńczy marzy tylko o pełnym worku i sam o tem tylko mówi — lecz zbieg warunków dziejowych sprawia tę dziwną metamorfozę, że gdy ich się zbiera tysiące, masa i gdy głośno mówią swe żądania, to muszą mówić — równość, wolność, władza, przedewszystkiem ideja — potem jej zastosowanie. Warunki dziejowe chciały, żeby do napychania worka kapitalisty trzeba było urzeczywistnienia ludzkich ideałów, rozwoju, zwycięstwa demokratyzmu — stąd też — klasowe interesy burżuazji polityczne, stały się interesem rozwoju całego społeczeństwa.
Przytem — to wszystko co burżuazja potrzebowała zmienić W stosunkach politycznych, i ekonomicznych dla pomyślnego rozwoju swych przedsiębiorstw — stanowiło dalszą ewolucję, wytworzenie nowego społeczeństwa. Potrzebuje ona swobody produkcji (stosowania wynalazków, zmiany rozmiarów i t. d.), czemu przeszkadzają cechy, swobody handlu (zniesienia opłat feodalnych, własności warunkowej) swobody wyzysku, jak najwięcej proletrjatu, przeto wywłaszczenie drobnych przemysłowców, jak największego rynku. Potrzebom tym wszystkim zawadza masa różnych drobnych przepisów, praw zwyczajowych, będących podstawą przywilejów feodalnych, zawadza upośledzenie polityczne burżuazji przedewszystkiem.
Przeto zdobywanie sobie pewnego miejsca w rządzie, potęgowanie swych wpływów na rząd, wymaganie od rządu uwzględniania swych interesów w jak największych rozmiarach — to jest akcja, którą burżuazja przedewszystkiem przeprowadza — zanim siła jej nie dojdzie do tego stopnia, że będzie mogła marzyć o zupełnem zmonopolizowaniu rządów i zupełnem wyrugowaniu feodałów, zanim kapitał nie rozwinie takiej siły, że wszelka opieka prawna będzie dlań zbyteczna, a więc potrzebna wolność i równość, prawa człowieka i obywatela będą mogły stać się politycznem hasłem burżuazji. Dwa te warunki są od siebie ściśle zależne i one rozpoczynają nową fazę walki burżuazji — potęga burżuazji jest zależna z jednej strony od rozwoju kapitału, z drugiej od rozszerzenia politycznych interesów burżuazji na cały stan trzeci.
Akcja burżuazji — potęgowanie swych wpływów dla wytworzenia polityki zgodnej z interesami kapitału — ma tu do czynienia z dwiema stronami: dworem t. j. rządem państwowym i z feodałami — od książąt do szlachty. Te dwie strony są sobie wrogie na tem burżuazja wygrywa: dwór wydzierający feodałom samodzielność polityczną, stara się ich osłabić wszelkiemi sposobami, złamać ostatecznie ich opór — burżuazja jest przeto jego naturalnym sprzymierzeńcem — tem bardziej, że tendencja dworu centralistyczna jest interesem kapitału. Nowy rząd ze swych dążeń już jest burżuazyjnym — z burżuazji tworzy swą administrację, jest jej dłużnikiem pieniężnym — z pomocą jej kapitałów — przeprowadza swe plany — chodzi więc tylko o to — żeby te dwie potęgi sprzymierzone dziejowo: burżuazja i nowe państwo centralistyczne — mogły zniszczyć prawa feodalne, zwalczać ich wpływy na politykę, osłabiać znaczenie polityczne feodałów — ich przywileje i żeby móc zupełnie swobodnie prowadzić politykę kapitału, jako jego wierni przedstawiciele.
Lecz rząd musi manewrować między dwoma walczącemi obozami — feodałowie są jeszcze siłą — stare prawa są jeszcze podstawą porządku — stanąć jawnie po stronie burżuazji rząd nie może — byłby rządem rewolucyjnym, a warunki nie dojrzały jeszcze do rewolucji. Zresztą rząd — jakkolwiek sprzymierzony z burżuazją w dążeniach politycznych i ekonomicznych, jakkolwiek potrzebujący jej pomocy — ma nawet w swem łonie obóz feodałów, na nich się opiera jedną nogą — jako na klasie uprzywilejowanej — stając na stanowisku stróża jej praw — musi te przywileje i prawa szanować. Jest to rząd dwulicowy, poczwara przejściowa — od namaszczonego naczelnika — feodałów, panów samodzielnych, suzerena najwyższego — do zcentralizowanego, absolutnego rządu burżuazji jedno lub wielogłowego. Do dawnej jego części — feodalnej, która ciągnie swe soki żywotne z uprzywilejowanych wasalów, z ich praw i siły społecznej — dołącza się nowa część — która kapitał łączy z burżuazją by z niej także mógł ciągnąć soki żywotne — organizm z dwóch typów złożony, z dwóch odmiennych źródeł czerpiący swe siły, lecz w którym typ nowy rozrasta ciągle kosztem starego, w miarę jak stare źródło społeczne wysycha, a nowe tryska nowemi zasobami sił żywotnych.
Taką jest natura i stanowisko rządu. Wobec tego, każda sprawa, zahaczająca o antagonizmy klasowe burżuazji i feodałów, wywoływać musiała walkę w samych sferach rządowych — gdzie burżuazja pod postacią urzędników nowego państwa stykała się z potężnymi feodałami, kwiatem książąt, hrabiów, baronów, z ich czeredą szlacheckich wasali, tak na dworze królewskim, jak w parlamentach prowincjonalnych, gabinetach gubernatorskich i ministerjalnych. Ta walka dyplomatyczna dwóch obozów w łonie rządu tocząca się, podtrzymana intrygami przedpokojów i sypialni wpływowych, przeniosła się na ulicę gdzie stawała się akcją mas, zainteresowanych sprawą bezpośrednio — przybierając tam formy zaburzeń zbrojnych, manifestacyj, literatury paszkwilowej, mów profesorskich, a nawet agitacji apostolskiej, często z religijną barwą, i wojen domowych.
Dwór królewski, parlamenty, pałace senatorskie, ratusze, ulica, klasztory, uniwersytety, szynki — to był teren walki burżuazji z feodałami nowego i starego świata. Walczono o najmniejszą rzecz, o każdą opłatę obciążającą, nawet o każdy regulamin choć już niepotrzebny, nawet bezpieczeństwo dróg, poskromienie band łupiących było sprawą walki.
Tc spory o najmniejsze interesy ekonomiczne nawet wysuwały ciągle kwestje polityczne równouprawnienia stanów, swobody od danin feodalnych.
Jakkolwiek burżuazja sama potrzebowała jeszcze poddaństwa i pewnego przymusu, to jednak sama, należąc do stanu pozbawionego praw politycznych, upokorzonego społecznie, zmuszonego dobijać się równości i różnych swobód — musiała stanąć na gruncie demokratyzmu w agitacji — idejowy wyraz jej klasowych interesów kieszeniowych, musiał być domaganiem się i głoszeniem praw człowieka.
Dlatego też w walce swej z feodałami burżuazja przestawała być burżuazją, klasa, stawała się mieszczaństwem, stanem trzecim, domagającym się praw ludzkich. Lecz był to demokratyzm przeważnie idejowy, rozdmuchiwany tylko przez marzycielskie umysły — w akcji klasowej występował on blado, dwuznacznie, chwiejnemi kroki. Naprzód — umysły mas zaledwie zaczynają oswajać cię z pojęciami emancypującemi, wpływy kościoła, dawnej filozofji, są jeszcze silne w początkach okresu tego — powtóre — burżuazja choć czasami rzuca hasła demokratyczne i występuje jako stan trzeci, by móc silniej natrzeć na feodałów, jednak demokratyzmu boi się, potrzebuje zarówno poddaństwa chłopów jak i praw przymusowych dla proletarjatu — przytem jako klasa wobec tych dwóch kompromituje się ciągle. Burżuazja musi tu manewrować — czasem przybiera maskę demokratyczną, by zwyciężyć jakiś monopol feodalny, to znowu — wchodzi w przymierze z feodałami dla zgniecenia buntów chłopskich i utrzymania w karbach proletarjatu. Udaje się jej jednak okpiwać jak jednych tak i drugich. Chociaż drobnomieszczaństwo (cechy) i proletarjat służy jej często w zaburzeniach politycznych, pociągnięte hasłami wolności i pomagają przez to do rugowania feodałów — jednakże — główna siła burżuazji w walce z feodałami — to jej siła ekonomiczna, pieniądze — rujnowanie szlachty u jej podstaw — wdzieranie się na jej zamki, sprzedawane za długi, doprowadzanie do społecznego bankructwa tak cechów jak i feodałów przez bankructwo finansowe, ekonomiczne — pozbawienie ich tym sposobem wszelkich wpływów, wszelkiego znaczenia społecznego, przekształcenie ich na klasę, którym prócz przywilejów nic nie zostało, na kościotrupów wystrojonych, pod których napuszoną powagą szat prawnych, herbów, tytułów, każdy czuł pustkę, zgniliznę brak sił życiowych. Burżuazja walką rynkową zrobiła to, że został sam tylko szkielet feodalny — prawa nie mogące już nikomu służyć do niczego, jak tylko dla pasorzytnictwa dla uprzywilejowanych nędzarzy. To była tendencja — dyrektywa — samodzielnie wychodząca z ekonomicznych — nowych zjawisk, które, dając burżuazji większą przewagę, przewagę ekonomiczną, ułatwiały jej i polityczne zdobycze.
Żądania burżuazji, cele jej walki z feodałami od 13 do 18 wieku sprowadzić można do tego: równouprawnienie w podatkach państwowych — wpływy na prawodawstwo i politykę kraju — poskromienie samowoli feodałów i łupiestwa drogowego — opieka nad handlem — swoboda własności (posiadanie ziemi przez nie — szlachtę), zniesienie ciężarów feodalnych (opłaty dróg, mostów, targu, warsztatu) — swobodne zakłady przemysłowe (nie obowiązane do przepisów cechowych w technice, liczbie pracujących, dnia roboczego, nie podlegające cechowym sądom — to jest — zniesienie monopolu cechowego) — polityka kolonjalna — ustalenie jednej monety, miar i wag, zniesienie praw zbytkowych itd.
Wszędzie jednym z najważniejszych interesów burżuazji, celów jej akcji politycznej walki z feodałami, jest zniesienie politycznej samodzielności feodałów, decentralizacji politycznej, zniesienie tych państewek, baronów różnych, na które każdy kraj był rozbity — zatem stworzenie absolutnego zcentralizowanego państwa. Dlatego tak często widzimy w tym okresie sprzymierzoną akcję dworu i burżuazji, prowadzoną przeciw feodałom, przy której burżuazja umiała wytargować sobie wiele innych rzeczy i wzmacniać swe wpływy na dworze i w rządzie. To są interesy ówczesnej burżuazji — ideały demokratyczne są dla niej jeszcze całkiem obce — poddaństwo, przymus prawny człowieka nad człowiekiem — różne prawa dotyczące wyzysku — są dla niej jeszcze potrzebne, nawet konieczne — przeto do głoszenia powszechnej wolności ma taki sam wstręt, jak najprawowierniejszy feodał. Czasem podburza gmin, gdy to dla niej potrzebne — gotowa zawsze potem zbuntowanych uspakajać — lecz jest to polityka podobna do polityki dworu względem chłopów — dla zburzenia feodałów wyciąga się widmo demokratyczne — pokazuje się chłopa z kosą i pochodnią. Nietylko nie chce znosić poddaństwa lecz nawet dla wolnego proletarjatu stwarza nowe poddaństwo — w manufakturach, w postaci praw na włóczęgów.
Wogóle — w tej pierwszej fazie swej walki ze starym ustrojem, i jego przedstawicielami feodałami, burżuazja występuje bezczelnie, szczerze, nie łudzi nawet żadnymi ideałami demokratycznego humanizmu, żadnym stanem trzecim, występuje jako klasa, myśli i mówi tylko o swej kieszeni i związanych z nią interesach, entuzjazmuje się tylko dla złota i wyraźnie głosi kult kapitału. Jak brutalnie wyzyskuje, tak brutalnie domaga się dla siebie pierwszeństwa — gada otwarcie o wyzysku, korzystając z dotychczasowego upodlenia chłopa, nie stroi się w ideały.
O powyższe cele walczy burżuazja przez 400 lat z feodałami — w ciągu tego czasu zdobyczy realnych ma mało — prawa i przywileje feodałów dotrwały do XVIII w. mimo wszystkich ataków: lecz za to, w ciągu tego okresu walki zdołała burżuazja wraz z dworem zniszczyć samodzielność polityczną baronów, stworzyć prawdziwe państwo dla kapitału, wciągnąć rząd na drogę polityki kapitalistycznej, kolonjalnej, wydrzeć ziemię z pod nóg feodałom, zamknąć ich w swoim worku, popsuć zupełnie interesy majstrom cechowym, rozwinąć olbrzymie siły kapitału, przygotować dlań rynek światowy i masy proletarjatu, zmonopolizować sobie inteligencję, naukę, zakorzenić w umysłach ogółu etykę kupiecką, doprowadzić dawne ideały i zasady moralne do pośmiewiska — jednem słowem tak przetworzyć społeczeństwo, że gdy się opatrzono po 400 latach, z butnych feodałów, mimo tego że z zupełną pewnością siebie zabawiali się coraz szumniej, ufni w swe wieczne panowanie, zostały tylko uprzywilejowane szkielety, lalki bez sił, życia i gruntu pod nogami, zaś burżuazja stała się duszą narodu, samym narodem przewodniczką gospodarstwa, inteligencji, kultury, rozwoju moralności; kapitał zaś rozporządzał teraz taniemi siłami wytwórczemi, miał tyle rąk proszących o pracę, że mógł z pogardą odrzucić wszelką opiekę prawną ze wstrętem, wyrzec się wszelkiego przymusu i darować ludzkości powszechną wolność i równość, obdarzyć ją prawami człowieka i obywatela. A gdy do tego doszło, gdy inteligencja burżuazyjna podniosła sztandar praw człowieka, gdy potępiła wszelką niewolę, wszelkie przywileje, kastowość, przymusu i głosiła ojczyznę wolnego ludu — wszystko co dotąd stękało pod prawami feodalnemi i wyzyskiem przymusowym, masy od tylu wieków wzdychające do wolności — chłopstwo, proletarjat, drobnomieszczaństwo, nawet szlachta wolna i wszystkie szlachetniejsze żywioły — stanęły pod tym sztandarem, poszły za burżuazją. Zdawało się tym wszystkim upośledzonym i cierpiącym, że gdy tylko odzyskają prawa istot ludzkich, gdy tylko wolność zdobędą, znikną naraz wszelkie ich niedole, że z przymusem przepadnie wyzysk, z niewolą — nędza. Wolny z wolnym, równy z równym umawiać się będą o wzajemne usługi, wymianę — między pracą i środkami życia. Dla chłopów otwierał się raj wolności i zupełnie własnych gospodarstw, raj zagrody, gdzie tylko on jest panem — zapominali, że zostawał rząd, czekający na podatki i kapitał, który może ich zapędzać w objęcia lichwiarza. Nawet proletarjat łudził się przy powszechnym zapale i wierzył chwilowo — że gdy stanie w kantorze jako obywatel kraju, będzie mógł więcej zacenić swą pracę. Łudzili się sklepikarze i majsterkowie wyzwoleni z więzów cechowych, że przy wolności powszechnej i oni dostaną się do świętego, złotego cielca. Kapitał mnożący nieskończone bogactwa, kapitał zlewający na ludzkość światło wolności, wzywający każdego do siebie, każdemu się oddający, byleby go dostać umiał, — kapitał odkąd ludzi nazwał ludźmi — stał się bożyszczem tłumów. Wtedy — raz tylko pobiegły masy za tą pochodnią wolności, którą burżuazja zapaliła i podniosła i zdruzgotany został szkielet stary świata.
- ↑ W buntach chłopskich we Francji 14 w., widoczny udział miast. Na zebraniach spiskowców chłopskich bywają mieszczanie, rzemieślnicy, kupcy, księża, urzędnicy królewscy, nawet niektórzy szlachcice (wdł. Grandes Chroniques t. VI, str. 112 — M. Luce, Hist. de la Jacquerie, str. 71) — udział wielu miast (wymienionych w Tresor des Chartes reg. 86. f. 155,137,134,129,117). Etienne Marcel wchodzi z przewódcą chłopów w stosunek — chce zrobić z nich regularną siłę dla swych celów — stara się by nie rabowali i nie niszczyli zamków. Jeden korpus regularny Paryżan ma zaatakować zamki na południu stolicy i pobudzić te okolice do buntu — kilka zamków należących do najzawziętszych wrogów mieszczaństwa zostają zniszczone przez oddziały miast. Marcel, korzystając, że feodałowie zajęci są chłopami, ma projekt uderzenia na zamek gdzie był regent, sprowadzić go siłą do Paryża i rządzić w jego imieniu. — Wojsko jego ponosi klęskę (most na Marnie), — odtąd rozpoczyna się straszne niszczenie i rzeź ze strony feodałów — krwawa zemsta na ludzie — nie oszczędzają dzieci, kobiet, księży, rabują kościoły, profanują, męczą, torturują (według Lettre d’Etienne Marcel aux bonnes villes. Bulletins de l’Academie royale de Belgique t. XX — w. 9.).
- ↑ W tym to czasie powstaje po raz pierwszy rewolucyjna, demokratyczna literatura. La Boétie pisał: — „Biedni ludzie, zaślepieni, pozwalacie się obdzierać ze swych najlepszych dochodów, niszczyć swoje pola, okradać swe domy z ojcowskiego dobytku: żyjecie tak, że możecie powiedzieć, że nic nie posiadacie... a całe to zdzierstwo, nieszczęście, ruina, dostaje się zawsze nie od wroga, a przecież od wroga z pewnością od tego, kogo sami czynicie tak wielkim jak jest, dla którego tak odważnie idziecie na wojnę, dla wielkości którego wystawiacie się na śmierć, ten który panuje nad wami ma tylko dwoje oczu, dwoje rąk, ma tylko jedno ciało i niema nic takiego w sobie, czego by nie miał najpośledniejszy mieszkaniec kraju, oprócz tego tylko, że ma władzę niszczenia was, którą sami jemu dajecie“. Jest to atak na nowy absolutyzm, gniotący lud coraz większymi ciężarami podatków. Fromenteau z oburzeniem pisze — że „dom chłopa jest ciągle przepełniony żandarmami, poborcami, strażnikami, niema prawie godziny wolnej od tych gości“ (Secret de finances 1581 r.).
- ↑ Kaznodzieja angielskiego buntu chłopów — John Bull mówi: „Dobrzy ludzie, nie może być nigdy dobrze, dopóki dobra nie stają się wspólne, dopóki nie będzie ani szlachty ani chłopów“.
- ↑ W Darnetal koto Rouen czeladnicy płócien wyganiali z warsztatów każdego, kto nie należał do ich związku.