<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Abramowski
Tytuł Feodalizm
Rozdział Niezgodność nowego społeczeństwa z ustrojem prawnym (ucisk prawny)
Pochodzenie Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom III
Wydawca Związek Spółdzielni Spożywców
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

X. NIEZGODNOŚĆ NOWEGO SPOŁECZEŃSTWA Z USTROJEM PRAWNYM. (UCISK PRAWNY).

1. Rozwój nowych pierwiastków społecznych.
Czas który zbadać mamy — jest chwilą rewolucji społecznej, chwilą kiedy sprzeczność życia i porządku prawnego dochodzi do tego stopnia, że jedno hasło wystarcza do ogólnego poruszenia mas; jest to chwila porodu, czas kiedy nowe życie społeczne, nowe formy gospodarcze, stanowiska życiowe ludzi, nowe potrzeby, ideje, obyczaje zdobyły już sobie zupełną przewagę nad staremi, rozwinęły się potężnie w nowych klasach, oplątały sobą znaczną większość społeczeństwa i szamoczą się, duszą się, nie mogąc zmieścić się w starej skorupie prawnej. W chwili takiej, atmosfera jest przesiąknięta rewolucją; tworzą się tysiączne grupy, spiski dla rozerwania pęt; cierpienia życiowe dochodzą do szczytu, gdyż stary ucisk łączy się przez zetknięcie się w czasie z nowym: rozdrażnienie umysłów staje się epidemiczne, agitacja nowych idej roznamiętnia w żądaniach masy; wszystko to waży się czas jakiś, fermentuje, walka klasowa przybiera coraz wyraźniejszy charakter, coraz większe masy wciągają się do niej; pożądane ideały są tak blizkie, że mącą najspokojniejszym ludziom umysły, udzielając im gorączki rewolucyjnej — wtedy jakibądź zbieg wypadków staje się hasłem powszechnego wybuchu, rewolucji.
Takim czasem jest wiek XVIII dla rewolucji kapitalistycznej. Jak 500 lat od XII wieku są okresem powolnego tworzenia się i rozkładu społecznego, tak wiek ten jest czasem kiedy dojrzały płód tego procesu wydobywa się ze swego łona. Mamy więc do zbadania grunt na jakim odbywa się rewolucja przekształcająca.
1) Gospodarka pieniężna. Widzieliśmy jak już od czasów wypraw krzyżowych zaczęła niszczyć się gospodarka naturalna, ta podstawa feodalizmu, która czyniła wyzysk łagodnym, szczęście ludzkie, dobrobyt pracujących, możliwy nawet przy poddaństwie i samowoli panów. Ona była źródłem siły indywidualnej, samodzielności, spokoju, zarówno dla pana, jak i dla chłopa, czyniła możebnym wzajemny stosunek dwóch tych klas — oparty na usługach wzajemnych, związany wzajemnemi potrzebami, przez to sprowadzający do minimum antagonizmy wyzysku. Robinsonjada ta feodalna, prze VII wieków trwająca, wypracowuje dla duszy ludzkiej ogromnie ważne cechy: indywidualizm, samodzielność, uczucia rodzinne, odpowiedni temu rozwój myślenia, woli, wzruszeń, — są jej wytworem.
W ewolucji psychicznej, w rozwoju duszy czowieka zajmuje ona jedno z najważniejszych miejsc. Rozwój potrzeb życiowych, wzrost handlu, niszczy gospodarkę naturalną. W XVIII wieku niema już śladu po niej. Żaden wytwórca wystarczyć już sobie nie może, znaczna większość produktów przechodzi przez formę pieniężną, żeby zaspakajać potrzeby ludzkie. Między rzeczą wychodzącą z rąk swego wytwórcy, a jego ustami (spożyciem) stanął rynek, pieniądz, złoto, nowe przejście, nowa forma, przez którą przecisnąć się musi przedmiot do zaspokojenia pierwszej potrzeby zmuszony — a ta nowa forma, złoto naturą swą wpływa na cały proces, skomplikuje pierwotną jego prostotę.
Dla zobaczenia jak do gruntu zmieniło się życie społeczne, a przez to i życie jednostek — zacznijmy od formy gospodarstw. Forma gospodarstwa w społeczeństwie feodalnem jest naturalna: wytwórca sam bezpośrednio spożywa swoje wytwory — sam produkuje wszystko co mu potrzeba — własne potrzeby są jedynym celem jego produkcji — jest robinsonem — żyje tak jak gdyby naokoło niego była bezludna pustynia — jego gospodarstwo, to cały świat w sobie zamknięty, wystarczający zupełnie, organizm cały wykończony; wskutek tego społeczeństwo feodalne jest prostym zbiorem zamkniętych w sobie całości gospodarczych, jednostek zupełnie samodzielnych, organizm złożony z masy identycznych komórek, z których każda żyje tak jak gdyby innych nie było — sama wszystko wytwarza i sama wszystko spożywa, by znowu wytwarzać i spożywać. Społeczeństwo feodalne nie jest przeto organizmem — jest zbiorem, mechanicznym zestawieniem małych, identycznych, zamkniętych w sobie organizmów. Pod tym względem podobne jest do społeczeństwa niewolniczego, tylko, że kiedy niewolnicze jest prostym aglomeratem identycznych, zamkniętych w sobie, wielkich organizmów gospodarczych (oikos, villa rustica z produkcyjną armją niewolników) — feodalne jest aglomeratem małych organizmów gospodarczych (gospodarstwo czynszownika, zagroda chłopska). „Maciek zrobił, Maciek zjadł“ — to zasadnicza cecha społeczeństwa feodalnego.
Takim było społeczeństwo w XIII wieku. Widzieliśmy jak od tego czasu pod działaniem rozwoju handlu odbywa się wykształcanie się gustów i zróżniczkowanie się potrzeb ludzkich (wskutek samorodnego postępu, jako też zetknięcia się różnych cywilizacyj w czasie wypraw krzyżowych, a potem przez wielki handel światowy) — gospodarka naturalna gmin ciągle niszczy się, jak różne grupy społeczne specjalizują się w produkcji, wytwarza się podział pracy, koniecznem następstwem którego jest gospodarka wymienna, pieniężna, wytwory przeistoczone w towary, pieniądz potrzebą społeczną i nieodstępnym towarzyszem każdego wytworu. W XVIII wieku ten proces jest już prawie skończony — gospodarka pieniężna jest panującą formą. Zamek pański nie zaspakaja już swych potrzeb wytworami swych poddanych — lecz za pieniądze nabywa wszystko na rynku miejskim prócz wiejskich płodów. Tak samo większość chłopów prócz rzeczy spożywczych (pokarmów) wszystko nabywa na rynku, rzadko który sam sobie tka i garnki lepi. Mieszczanin wszystko dostaje na rynku — rzemieślnik prócz swych własnych wyrobów specjalnego gatunku — nie zawsze zresztą przezeń potrzebowanych — tak samo; o własnych gruntach i trzodach już i tradycja zginęła. Jednem słowem każdy zaspakaja swe potrzeby przez wymianę na rynku za pośrednictwem pieniędzy, wytwór musi zmienić się w złoto, by jaki inny wytwór zaspokoił potrzeby swego wytwórcy. Zobaczymy w co się przemienił feodalny aglomerat homogenicznych małych organizmów gospodarczych.
Nastąpiło ogromne zróżniczkowanie się[1]
Np. Podział pracy między wsią a miastem: wieś wyrzekła się wytworów rzemieślniczych — miasto wyrzekło się produkcji rolnej i pasterskiej. Oprócz tego — nastąpił podział pracy między wsiami; gdy handel umożliwiał wszelką wymianę, dana okolica, prowincja, nie potrzebuje już uprawiać takich roślin, które przy jej gruncie i klimacie licho rodzą — północne prowincje zamiast silić się na własne wino mogą teraz uprawiać tylko zboże i wymienić je na wino południowe znacznie lepsze i tańsze — przez co kraje południowe mają interes specjalizować się w uprawie wina. Podobnież z innymi płodami. Odpowiednio do tego — następuje podział pracy między miastami: np. miasta leżące w prowincjach, gdzie łatwa jest uprawa morw i hodowla jedwabników specjalizują się w tkaninach jedwabnych; różne gałęzie przemysłu sadowią się w najodpowiedniejszych dla siebie warunkach, przyciągane do pewnych okolic różnemi dogodnościami teraz, gdy jest zupełna swoboda specjalizacyj. Dalej idzie — podział pracy wewnątrz miasta — specjalizacja warsztatów, manufaktur — każda gałęź produkcji — lub część tylko gałęzi prowadzona jest wyłącznie przez pewną jednostkę gospodarczą lub przez ich grupę. Nawet dochodzi do tego, że tylko jedna jakaś faza tworzenia pewnego przedmiotu, jedna jakaś część jego składowa, nieużyteczna sama przez się, jak np. koła, sztaby żelazne, deski i t. p. stanowi wyłączną produkcję jednostki gospodarczej. Wobec tego — żadna jednostka produkująca wystarczyć sobie nie może — szewc wyrabiający tylko buty, swoim wytworem jedną tylko własną potrzebę zaspokoi; rolnik zaspokoi ich kilka — przeważnie potrzeby pokarmowe. Resztę potrzeb musi zaspokoić przez wymianę — szewc, sprzedając na rynku swój towar, a za otrzymane ze sprzedaży pieniądze kupuje potem różne rzeczy potrzebne — wytwór jego (buty) musi odbyć metamorfozę: towar (buty) — pieniądz — towary (do zaspokojenia potrzeb szewca). Szewc nie może już obejść się bez innych wytworów — rolnika, tkacza, stolarza i t. d. Jednem słowem stało się to, że społeczeństwo składa się nie jak dawniej z homogenicznych małych organizmów gospodarczych sobie wystarczających i w sobie zamkniętych, lecz z jednostek gospodarczych wyspecjalizowanych, z których każda, produkując tylko jedną jakąś cząstkę ogólnych potrzeb życiowych, potrzebuje dla zaspokojenia swych potrzeb — wytworów wszystkich innych jednostek — i otrzymuje te wytwory, wymieniając na nie swój własny produkowany wyłącznie.
Organizmy gospodarcze homogeniczne, z których składało się dawne społeczeństwo — wyspecjalizowały się, każdy w spełnianiu innej funkcji, przez to samo sobie już wystarczać nie mogą, nie mogą być zamknięte całości — dla istnienia swego potrzebują innych — organizmy wyspecjalizowawszy się w jednej funkcji, stają się organami (tkankami). Społeczeństwo z aglomeratu małych organizmów staje się samo organizmem wielkim. Dawne społeczeństwo przedstawia się jak kolonja, zwykły mechaniczny aglomerat homogenicznych komórek, z których każda jest skończonym organizmem, sama utrzymuje się przy życiu — wytwarza i spożywa — nie potrzebując innych.
Nowe społeczeństwo przedstawia się jako jeden wielki organizm, którego komórki są wyspecjalizowane w swych funkcjach — przeistoczone w różne kategorję tkanek, z których każda wytwarza jeden tylko pierwiastek życiowy dla wszystkich innych, a wszystkie składają się na zaspokojenie potrzeb jednej. Szewcy wytwarzają buty dla wszystkich innych ludzi, zaś rolnicy, tkacze, stolarze, szklarze i t. d. składają się na zaopatrzenie szewców w to, co im do życia potrzebne. Taka wyspecjalizowana komórka (szewc ze swoim warsztatem), która została odłączoną od reszty organizmu (społeczeństwa) istnieć nie może — zamiera; do istnienia każdej potrzeby jest teraz cały organizm, wszystkie inne komórki; zaś dawniejsza (chłop feodalny) oddzielona, mogła doskonale żyć sama, nie potrzebując niczego od innych. Pierwszym warunkiem istnienia dla tych wyspecjalizowanych jednostek wytwórczych — jest wymiana — rynek — za pośrednictwem którego mogą one swój specjalny wytwór wymienić na wszystkie inne do życia im potrzebne. Bez tego istnienie ich byłoby niemożliwe — rynek jest sercem tego organizmu społecznego, na którym zgromadzają się wytwory wszystkich wyspecjalizowanych jednostek gospodarczych i skąd rozkładają się po wszystkich komórkach (jednostkach gospodarczych) dla zaspokojenia ich potrzeb życiowych.
Wyobraźmy sobie, że całe społeczeństwo składa się z 10 rodzin t. j. jednostek gospodarczych, i że każda rodzina potrzebuje na rok 10 miar takich przedmiotów: chleb — a, mięso — b, mleko — c, drzewo — d, wino — e, buty — f, ubranie — g, naczynia — h, sprzęty — i, narzędzia pracy — k, tak że roczne utrzymanie każdej rodziny wyraża się:

10 (a + b + c + d + e + f + g + h + i + k) = 10(s)

stopa życiowa.
W feodalnym okresie — społeczeństwo byłoby po prostu zbiorem tych 10 rodzin, z których każda ma takie samo gospodarstwo — w gospodarstwie ma rolę, z której zbiera zboże na chleb, ma pastwisko, na którem hoduje trzodę, z której ma mięso, mleko i skóry, ma kawał lasu na drzewo, ma winnicę na wino, ze skór swoich szyje buty, w ogrodzie sieje ten konopie z tego ma przędzę i z tego robi płótna na krosnach, zaś z owczej wełny tka wełnianą odzież i szyje, ma piece do wyrabiania garnków z gliny, z drzewa robi różne sprzęty, narzędzia, z żelaza wykuwa w kuźni własnej — sama wszystkie swe potrzeby zaspakaja.
Teraz obraz społeczeństwa jest taki: każda z 10 rodzin zamiast wytwarzać wszystko jak dawniej — wytwarza tylko jeden produkt z tych 10 co stanowi stopę życiową — dla siebie i dla pozostałych 9. Rodzina a wytwarza chleba 100 miar (10 miar × 10 rodzin) — rodzina b mięsa 100 miar, rodzina f 100 par butów i t. d. Produkcja każdej, zamiast być jak dawniej = 10 (s) jest teraz 100 (a), lub 100 (b), lub 100 (c) i t. d. Rzecz jasna, że rodzina A (rolna — produkta) potrzebuje dla siebie tylko 10 a, ma 90 a do wymiany na (s — a), których nie wytwarza. Rodzina B potrzebując dla siebie tylko 10 b ma 90 b do wymiany na (s — b), których nie wytwarza i t. d.
Każda z nich przeto wystawi produkt przeznaczony na rynek — na rynku więc znajduje się:

90a + 90b + 90c + 90d + 90e + 90f + 90g + 90h + 90i + 90k

Następuje wymiana między wytwórcami.
Rodzina A za 90 a otrzymuje

10(b+c+d+e+f+g+h+i+k) tj. 10(s-a)
Rodzina B otrzymuje za 90 b — 10 (s — b) i t. d., czyli że na rynku odbywają się wymiany takie jak:
90a = 10 (s — a), 90b = 10 (s — b), 90c = 10 (s — c) i t. d.

Zmiana taka — 100a, które wytwarzało się dawniej w każdej jednostce gospodarczej po 10, (tak samo 100b, 100c i t. d.) teraz jest skupione w jednem gospodarstwie, jako jego wyłączna produkcja — przez co ta jednostka gospodarcza dla zaspokojenia swych potrzeb musi odbyć 9 procesów wymiany na rynku ze wszystkiemi innemi jednostkami gospodarczemi, by tą drogą zaopatrzyć się w to wszystko, co jej do życia potrzeba, co dawniej sama wytwarzała.
Wskutek tego społeczeństwo, złożone teraz z heterogenicznych komórek specjalne funkcje pełniących, nie mogących istnieć samodzielnie, wytwarzających siły życiowe jedna dla wszystkich i wszystkie dla jednej — stało się organizmem — układem wyspecjalizowanych i współzależnych tkanek, których całość tylko, funkcjonowanie wszystkich warunkuje życie — niech jedna zginie, a wszystkie brak cierpią, zmiana zachodząca w jednej odbija się na wszystkich. Zbiór małych organizmów przemienił się w jeden wielki organizm. Ta zasadnicza zmiana w budowie społecznej — pociąga za sobą wytworzenie się całego szeregu nowych zjawisk.
a) Teraz ponieważ każda jednostka gospodarcza wytwarza jeden tylko przedmiot dla siebie i wszystkich innych, wytwarza go więc głównie dla wymiany na inne, stanowiące sumę jego życiowych potrzeb wytwarza go nie dla bezpośredniego spożycia, jak dawniej, lecz dla zamiany, dla sprzedania na rynku. Przeto wytwór ma teraz dla wytwórcy przedewszystkiem wartość zamienną i jako taka jest wytwarzany t. j. jest przedewszystkiem towarem. Jak więc dawniejsza produkcja samodzielnych jednostek — była produkcją wartości użytkowych i cel wytwarzania przedmiotu było właśnie spożycie — tak teraz produkcja wyspecjalizowanych jednostek gospodarczych jest produkcją wartości zamiennych, towarów — t. j. wytwór o tyle tylko dla wytwórcy ma wartość o ile da się zamienić na to wszystko, co stanowi jego życiowe potrzeby. Jak więc dawniej celem wytworu było spożycie, zbytek, zaspokojenie bezpośrednie przezeń potrzeby samego — wytwórcy — tak teraz — celem jego, przeznaczeniem jest być wymienianym na inne produkty.
b) Odkąd wytwór staje się wartością zamienną, a celem wytwarzania — wymiana; odkąd wytwór z warsztatu nie idzie do żołądka wytwórcy swego, lecz na rynek by szukać amatorów, potrzebujących, nabywców — jednem słowem odkąd staje się towarem — nieodstępnym jego towarzyszem, koniecznem dopełnieniem jest pieniądz. Gdyby społeczeństwo składało się tylko z 10 rodzin wymiana i specjalizacja produkcji obeszłaby się bez pieniędzy — rodzina zniosłaby na rynek swe produkty i z łatwością wymieniła, licząc się tylko, że przez specjalizację wytwory są lepsze i mniej czasu zabiera produkcja. Lecz inaczej w rzeczywistości. Wytwórców, wymieniających, towarów, są całe masy, przeto prosta wymiana towaru jest zbyt niedogodną technicznie, przytem zjawia się ważna potrzeba — określenia stosunku wymieniających do wytwórców. Rolę tę spełnia najdoskonalej złoto, moneta, pieniądz. Każdy przeto towar ma swój wyraz, swoje odbicie się w złocie — t. j. cenę. Każdy wytwór zanim dojdzie swego ostatecznego celu — spożycia — musi teraz przeciskać się przez formę pieniężną i przystosować się do niej, by przejść od wytwórcy do spożywcy. Jeżeli zaś w tym ruchu, który wytwór teraz odbywa — zabraknie pieniędzy — natenczas wstrzymane zostaje przejście wytworu od wytwórcy do spożywcy i wytwór zostaje bezużyteczny w ręku swego wytwórcy. Dawniej wytwór pozostawał w domu wytwórcy — był rzeczą zupełnie prywatną i nie obchodził społeczeństwo również jak i społeczeństwo jego nie obchodziło i nań wpływało.
Teraz zaś, gdy spożywca został oddzielony od wytwórcy w wędrówce, którą wytwór musi odbyć, by od wytwórcy dostać się do spożywcy, rzucony na rynek, doznaje różnych wpływów społecznych — i jako wartość zamienna ma charakter społeczny, jest społeczną kategorją. Inaczej — towar jest wytworem uspołecznionym. Jego społeczna natura uwidocznia się przy takich zjawiskach; wytwór musi być zastosowany do potrzeb przeciętnie społecznych, by trafić do spożywcy[2].
Jeżeli na rynku nie znajduje się tyle złota ile potrzeba, by wytwór mógł dojść do spożywcy — pozostaje on tam na składzie, zatrzymany w swym ruchu — (dzieje się to wtenczas, gdy spożywcy są hołyszami, proletarjatem bez zarobku lub przy małej płacy, albo wytwórcami, którym nie udaje się tak samo za swe produkta dostać pieniędzy; bywa także, że do tego braku złota w kieszeni spożywców dołącza się jeszcze pewien nadmiar danego wytworu, wskutek łatwości produkowania go i niemożności obrachowania się z potrzebami wynikły; bywa także, że inne kategorje wytwórców z powodu klęsk różnych (np. od natury), nie dostawszy swych wytworów, przez to jako spożywcy dla braku złotą nie mogą wytworów innych kategoryj nabywać).
Tak więc — teraz zdarzać się mogą wypadki dziwaczne, niemożliwe przedtem, że wytwór nie może dojść do spożywcy dla braku pośredniczącego złota, i jedne mogą popsuć się przez leżenie; drudzy pomrzeć z głodu a mimo to przejście nie nastąpi. Przeto złoto, pieniądz jest teraz społeczną potrzebą, będąc niezbędnym warunkiem dla ruchu wytworów, odkąd te nie mogą być spożyte w domu wytwórcy. Wobec tego gospodarka staje się pieniężną.
c) Jasne jest, że kiedy spożycie odbywa się drogą wymiany, a każda jednostka wytwórcza wtedy tylko może zaspokoić swe potrzeby życiowe, gdy może wytwór swój sprzedać na rynku t. j. gdy znajdzie tam złoto i gdy za otrzymane pieniądze będzie mogła potrzebne cudze wytwory nabywać — byt tej jednostki zarówno przy procesie wytwarzania (gdyż nie całkowita produkcja skupia się w jednem ręku) — jak i przy wymianie rynkowej, od której zależy jej spożycie — związany jest ściśle tysiącznemi nićmi ze wszystkiemi innemi jednostkami gospodarczemi — z calem społeczeństwem.
Rolnik produkujący zboże musi interesować się tem czy inni ludzie, nie rolnicy będą mieć pieniądze na kupno jego zboża, czy kryzys dotknął produkcję przemysłową, czy dużo ludzi jest bez zarobku, czy spadły płace robocze, jakiej techniki używają inni wytwórcy od czego zależną jest taniość ich produktów, które on kupować potrzebuje, jednem słowem, interesy innych ludzi, wszystkich, którzy wchodzą na rynek, dotyczą jego własnych interesów, jego są ściśle zależne od interesów innych ludzi. Dla tego też on temi interesami zajmuje się, one go obchodzą, poruszają jego uczucia, on wyrabia sobie o nich pewne pojęcia — jak powinny iść, jaki powinien być stan różnych innych wytworów i ich gospodarstw, stan społeczeństwa wogóle, ażeby jego rolnicze gospodarstwo i jego własny byt domowy przedstawiał się pomyślnie. W ten sposób — powstają interesy, uczucia społeczne, potrzeby społeczne — jednostka, przestając być samodzielnym organizmem gospodarczym, wyspecjalizowawszy się w jednej tylko funkcji wytwórczej — staje się komórką wielkiego organizmu społecznego — doznaje teraz wszystkich wstrząśnień i dolegliwości jego, związana tysiącem nici przez rynek ze wszystkiemi innemi jednostkami gospodarczemi odczuć musi każdą zmianę, w którejkolwiek z nich odbywającą się — jej życie, byt jest zależny od bytu wszystkich innych. Tak więc — na rynku dopiero człowiek uczy się być członkiem społeczeństwa, obywatelem kraju, uczy się zapominać cokolwiek swego domowego egoizmu, a więcej myśleć o interesach ogólnych i czuć społecznie. Tam wykwita humanizm i patrjotyzm.
Dopóki mógł sam w domu mieć wszystko, nigdy by się nie nauczył myśleć o społeczeństwie, interesować się drugimi, przejmować się sprawami, które nawet bezpośrednio jego i jego domu nie dotyczą.
d) Zróżniczkowanie się jednostek gospodarczych wytwarza nieznane dotąd zjawisko — istniejące na rynku — ślepe siły społeczne — mianowicie: cenę i pieniądz jako środek utrzymania życia, środek konieczny do kupna potrzebnych wytworów. Cena powstaje z wymiany samej, przy zetknięciu się wytworów na rynku, muszą one przechodzić przez formę pieniężną. Stosunek wzajemny do siebie wytworów, stosunek ich do złota, stosunek do spożywców ilościowy — wszystko to razem stwarza cenę — pieniężny wyraz wartości zamiennej wytworu, wszystkie te stosunki układają się zupełnie przypadkowo, bez udziału świadomości ludzkiej — sam dany wytwór nic na to wpłynąć nie może. Szewc Piotr wystawia swój towar na rynku, nie wiedząc nawet jak wiele go tam będzie, czy zostanie się co jeszcze nabywców dla niego, czy nie będzie taniego obuwia, które obniży cenę jego towaru, czy inne wytwory, które ma kupić, sprzedawszy swój towar, obniżą czy podniosą swą wartość — wszystko to go obchodzi, gdyż od tego zależną jest jego stopa życiowa, a jednak na to wszystko nic on poradzić nie może. Jaka będzie cena jego obuwia zależy od postępów techniki w szewstwie wogóle, od ilości złota w kraju, od ilości zapotrzebowania, jaka wypadnie na jego obuwie — może obuwia być tak dużo a pieniędzy w społeczeństwie tak mało, że wcale nie sprzeda swego towaru i nie będzie miał za co kupić potrzebnych do życia rzeczy. Ani zaradzić, ani wpłynąć na to nie może w żaden sposób. Szewc musi zostać w nędzy, nie będąc wcale temu winien, nie czyniąc żadnej zmiany w swojej produkcji. Jednego roku może mu dziać się dobrze, a drugiego zupełnie źle. Co na to wpływa? Stan rynku, kombinacja tych wszystkich procesów wymiany jakie się tam odbywają.
Działa to w taki sposób, jak gdyby jakaś ślepa przyrodnicza siła. Tymczasem, jest to tylko wynik zetknięcia się tysiąca świadomych dążności różnych jednostek, w warunkach nie dozwalających porozumieć się ze sobą. e) Gdy tylko pieniądz stał się jedynem i koniecznem przejściem do zaspokojenia swych potrzeb, rzecz jasna, że stać się musi powszechną żądzą — przy gospodarce wymiennej staje się on drogą do wszelkich roskoszy zarówno, jak i do utrzymania życia. Zdobycie jak najwięcej pieniędzy jest przeto głównym celem zabiegów życiowych. Pieniądz duszą życia. Ta zmiana, która wyszła z gospodarki wymiennej — że teraz w pieniądzu są jakby ukryte wszelkie potrzeby życiowe, całe bogactwo rynku — sprawia, że ludzie uganiają się za nim i posiadanie jego przenoszą nad posiadanie samych wytworów. Posiadanie pieniędzy daje swobodę wyboru. Wytwór można zużyć tylko w jeden sposób. Stąd zmiany w życiowych stosunkach. Odkąd szpichierz życiowy z domu przeniesiony na rynek i wytwórcy zaczęli aż do artyzmu specjalizować się w swych fachach, stwarzać coraz to możliwsze ich odmiany, wzbogacając i urozmaicając ciągle życiowe potrzeby — ludzie zaczynają z niechęcią patrzeć na dawne domowe wyroby, proste, niezgrabne, niesmaczne, na ich wyrób ubogi i jednostajny — ta jednak jest różnica, że z domowego szpichlerza gospodarz może brać swobodnie — z rynkowego tylko za pieniądze. Zmiana ta żądza pieniędzy najsilniej daje czuć się w stosunkach wyzysku. Feodał wymaga teraz tylko pieniędzy, wytwory czynszowników są mu niepotrzebne, — a przez to i czynszownik wpędzony zostaje na rynek i musi wyrzec się swej samodzielności gospodarczej.
Nadwartość w naturze jest określona potrzebami organizmu, nadwartość pieniężna — brana choćby na spożycie — niezna już tych granic — gdyż pieniądz ukrywa w sobie rzeczy, a rynek jest bardzo bogaty. Stąd wzrost nadwartości feodalnej i powstanie nadwartości majsterskiej — burżuazja i proletarjat czeladniczy.
Jednem słowem ta właściwość pieniędzy, że ukrywają w sobie nieznane rozkosze i we wszystko zmienić się mogą, rozbudza do nich specjalną namiętność, która zwiększa wyzysk i tworzy masę zbrodni i szachrajstw. Już na tym stopniu powszechnego równoznacznika — dusza ludzka pokłoniła się złotemu cielcowi i oddała mu się w niewolę. W 18 wieku gospodarka towarowa, pieniężna panuje we wszystkich prawie krajach Europy — na rynek wciągnięci są wszyscy wytwórcy — chłop, majster, feodał. Podział pracy, wyspecjalizowanie się w funkcjach wytwórczych doszło już do wysokiego stopnia — wszyscy już są ze sobą połączeni nićmi życiowych interesów, silnemi węzłami sprzedaży i kupna, zbiegającemi w rynku ze wszystkich zakątków świata cywilizowanego. Społeczeństwo jest już przetworzone w jeden organizm, duszą tego organizmu jest pieniądz — on bowiem utrzymuje ruch życia, ruch wymienny — rozchodzenie się towarów nagromadzonych na rynku po domach, jako wytwory spożywcze — on przez to czyni możliwe istnienie takiego organizmu; bez niego żadna najprostsza nawet potrzeba życiowa nie może być teraz zaspokojona, a przez swój mistycyzm utajona roskosz życia jest bodźcem w funkcjonowaniu jednostek wytwórczych — feodałów, chłopów, majstrów.
Zmiana ta zasadnicza, podstawowa — jest to zcentralizowanie ekonomiczne społeczeństwa — któremu odpowiada zcentralizowanie polityczne. Cała nowa zupełnie budowa społeczna, tak różna od feodalnej — jak Rzym niewolniczy terytorjalny od plemion komunistycznych — jest już wykończona zupełnie.
Zróżniczkowane komórki, wymieniające sobie nawzajem pierwiastki życiowe, udoskonalone są specjalizacją; w organizmie tym rynek jest jakby forum — do którego napływają pierwiastki odżywcze (towary), wypracowane przez różne specjalne grupy komórek (tkanki), tu rozbija się na tysiączne cząstki — każdy wyrób specjalny jednej odpływa cząstkami do wszystkich jako rzecz do spożycia — każda komórka wydaje z siebie wielką ilość jednego pierwiastka życiowego, a zabiera małe ilości wielu pierwiastków — a ten cały ruch rozbijania się wielkich przypływów na małe cząstki i odpływanie tych cząstek — ruch warunkujący odżywianie organizmu odbywa się wskutek nerwowej siły złota, znajdującego się na rynku, które umożliwiając wszelkie wymiany, utrzymuje przeto życie w całości.
Temu ekonomicznemu zcentralizowaniu społeczeństwa w organizm, temu uspołecznieniu gospodarstwa jednostki odpowiada — zcentralizowanie polityczne w państwo, oraz uspołecznienie psychiczne jednostek. Ta wielka, zasadnicza przemiana życia ludzkiego jaka zaczęła już rozwijać się od 12 w. — w 18 w. jest już zupełnie wykończoną.

2. Produkcja kapitalistyczna.

Druga wielka zmiana jaka zaszła w łonie społeczeństwa jest to powstanie kapitału wzrost wytwórczości pracy osobnika, która daje teraz więcej niż utrzymanie pracującego i potrzeby osobiste pana — wzrost nadwartości, która przerósłszy teraz wszelkie zbytkowne potrzeby pańskie, może nagromadzać się jako nowe źródło bogactw. Teraz bogactwo mnoży się samodzielnie, pieniądz płodzi pieniądz — a to ciągłe zwiększanie źródeł bogactw — mnożenie kapitału — staje się głównym celem produkcji i głównem zadaniem społecznem klasy, która tę produkcję prowadzi. Pojawienie się kapitału i wzorów produkcji kapitalistycznej, przyspiesza, jak widzieliśmy, znacznie tworzenie się proletarjatu i rynku światowego.
W 18 w. kapitał jest już potęgą panującą wszechwładnie, ponętą dla wszystkich, celem wszystkich wytwórców. Stąd ogromna siła jego interesów.
Na rynku przeważają już manufaktury i formy kapitalistyczne — spętani rutyną wytwórcy patrzą z zazdrością na olbrzymi rozwój bogactw swobodnych, gospodarstw nowych.
Zysk pieniężny jest już teraz powszechnym ideałem życiowym: wytwarzanie tego zysku i ciągłe jego powiększanie — jest dążnością wszystkich wytwórców. Każdy marzy o tem, jakby zdobyć sobie względy kapitału, każdy pożąda warunków najwygodniejszych, dla interesów kapitalistycznych, warunków otwierających na oścież wrota dla nowych turniejów o zysk, dla nowych szranków w umiejętnem łupiestwie pracy ludu. Kapitał, złoto, mnożące się do nieskończoności — zapanował już nad duszami wszystkich ludzi, stał się namiętnością społeczną, bożyszczem całych tłumów. Jego interesy — są podniesione do godności religji.
Jakie są interesy kapitału? Bierzemy wiek przełomu rewolucyjnego — wiek 18-ty. Kapitał jest już siłą rozwiniętą — produkcja jego panująca — grunt społeczny przygotowany zupełnie — opieki już żadnej, ani sztucznej hodowli nie potrzebuje. Interesy kapitału są takie:
a) Zupełna wolność produkcji — nieograniczona żadnemi przepisami w technice wytwórczej, w rozmiarach produkcji, w gatunku używanej siły roboczej i t. d. Każdy bowiem wynalazek mechaniki lub chemji — to wzrost wytwórczości pracy ludzkiej, wzrost nadwartości, — wzrost płodności kapitału. Musi być wieczną zawadą dla kapitału to, gdy mu przepisy jakieś broniły używania nowych, lepszych, tańszych, produkcyjniejszych sposobów produkcji lub narzędzi — gdyby zakreśliły mu zakres wytwórczości wtenczas, gdy on może rozszerzać się do kolosalnych rozmiarów. Wskutek przepisów właśnie — dotyczących sposobów produkowania — kapitał nie mógł ani rozwijać się, ani powstać w cechowych warsztatach — przez co te warsztaty tak szybko i masowo musiały bankrutować.
b) Wolny rynek światowy — kapitał produkuje masowo — w wielkich gospodarstwach, w małych nie może nawet przystosować swej techniki, i wielkiego podziału pracy — te masy towaru nie mogą pomieścić się już w granicach cechowego rynku — nie wystarcza miasto, ani okolica — produkują się dla zaspakajania potrzeb całego kraju — a nawet świata. Rozwinięty handel stworzył już rynek międzynarodowy — wciągnął weń nawet niecywilizowane kraje, zdobywane kolonizacją. Kapitał konkretny — jest kapitałem imiennym prywatnym, pewną jednostką gospodarczą: potężnemi siłami wytwórczemi i doskonale wyspecjalizowaną co do jakości wytworu. Życie, rozwój kapitału polega na tem, żeby nadwartość wydobyta z pracy robotników przy udoskonalonej technice, wydobyta w postaci pewnego wytworu — dostawiona masowo na rynek, z wielką reklamą, została tam jak najprędzej wymienioną na złoto, — bez leżenia. Dopiero nabywszy swobodę złota, nadwartość ta staje się rzeczywistym nowym kapitałem, i rozpoczyna swą funkcję wyzysku i produkowania towarów.
Otóż w tym całym procesie kapitał potrzebuje przedewszystkiem siły roboczej do wyzysku i nabywców w jak największej ilości. Wszelkie ograniczenie prawne dotyczące sprzedaży, wszelkie zawady, jakie wytwór kapitału spotykałby szukając nabywców: cła, opłaty różne, które by obciążały jego wartość zamienną, osłabiając najważniejszą jego siłę wytwórczą — taniość — wszystko to, co by temu wytworowi nadwerężało jego dwojaką broń w walce rynkowej, którą musi toczyć dla dopełnienia swej przemiany w złoto, co by psuło mu taniość i reklamę t. j. dobrę imię, dobrą sławę, honor towaru — to wszystko dla kapitału jest zabójcze.
Z drugiej strony — rynek kapitalistyczny — rynek wolny — musi być polem walki, wzajemnem wydzieraniem sobie nabywców, a nie jak dawniejszy — zamkniętemi kołami stałych odbiorców. Sprzedawać co kto chce i jak chce, sprzedaż akt nietykalny przez żadne prawo, święty swoją swobodą to hasło rynku kapitalistycznego — inaczej „wolna konkurencja“. Ceny powinny same układać się naturalnym sposobem, zależnie od techniki wykonania, od podaży i popytu, od ilości złota kursującego — prawo nie powinno wtrącać się do aktu jaki się odbywa między wytwórcą a spożywcą, między sprzedającym a kupującym, naturalne interesy egoistyczne obu stron rozstrzygną to najlepiej: dla państwa niema miejsca na rynku — policja strzec tylko powinna bezpieczeństwa własności, nic więcej.
c) Kapitał musi mieć na rynku zbytek wolnej siły roboczej jako towaru. Zależnie od ilości siły roboczej wystawionej na rynku — zależy przewaga kapitalisty nad robotnikiem przy zawieraniu umowy — wysokość płacy, uległość w przyjmowaniu warunków najmu — stopa wyzysku.
Towarowa forma siły roboczej — wyzyskiwanie przez najem, przez wolną umowę jest najdogodniejsze dla kapitału, który musi często zmieniać swą produkcję, przystosowywać ją do stanu rynku chwilowego, nie mogąc nigdy przewidzieć jaki będzie dłuższy okres. Kapitał, produkuje zawsze na rynek światowy, nad którym żaden kapitalista kontroli mieć nie może — stąd też jego produkcja musi zmieniać się i musi mieć zapewnioną sobie swobodę tych zmian. Oprócz tego kapitał chwyta chciwie wszelkie ulepszenia techniczne, które także mogą zmienić jego produkcję. Kapitał nie może być związany, przykuty do jednego miejsca, lokuje się tam gdzie ma rynek dogodny, potrzebuje przeto móc zawsze i wszędzie znaleść gotową siłę roboczą do wyzysku.
Wszystkie te względy sprawiają że jedyną formą wyzysku dogodną dla kapitału jest wyzysk siły roboczej, kupowanej jako towar na dowolne okresy czasu. Żadna inna forma wyzysku nie była by tak dogodną dla kapitału, nie daje takiej gwarancji swobodnego rozwoju, jak wolny najem, kupno siły roboczej jako towaru. Lecz dogodność wyzysku pracy wolnej — warunkowana jest ilością siły roboczej wystawionej na rynku. W 18 w. już jest dostateczna ilość proletarjatu, aby stworzyć konkurencję o zarobek i armję zapasową.
Kapitał żąda jeszcze więcej — widząc istniejące jeszcze bogate źródła sił, z których proletarjat tworzyć się może — całe masy drobnych posiadaczy, chłopów — pragnie źródła te wyswobodzić, rzucić chłopstwo na rynek jako zupełnie wolnych właścicieli, by móc je wciągnąć w proces naturalnego wywłaszczania. Interes kapitału w sprawie wyzysku — przedstawia się więc dwojako: z jednej strony chodzi o to, żeby wyswobodzić skrępowaną poddaństwem siłę roboczą mas chłopskich i wciągnąć ją na rynek najmu, z drugiej strony — zagwarantować zupełną swobodę wyzysku, co do płacy, dnia roboczego, płci, wieku.
d) Swoboda własności — wolność zupełna rozporządzenia swym majątkiem ziemią, warsztatem, sklepem, pieniędzmi — w testamencie, w sprzedaży, wydzierżawieniu, hypotekowaniu, w przekazach, darowiznach, zastawach, wszelakich kontraktach. Prawo absolutnej własności. W innej formie własnościowej kapitał nie może istnieć i rozwijać się — forma feodalna własności warunkowej jest dlań niemożliwą.
W 18 w. gospodarstwa kapitalistyczne są zupełnie wolne — chodzi o rozszerzenie tej formy na wszystkie własności, o stworzenie dla kapitału swobodnego pola działania wszędzie — żeby mógł lokować się, gdzie mu potrzeba, nie napotykając nigdzie przeszkód prawnych w postaci własności warunkowej, obciążonej. Usamowolnienie drobnych właścicieli — umożliwi kapitałom połykanie ich, otwiera dla nich wielkie i korzystne pole działania: drobnym właścicielom daje nadzieję bogacenia się. Wolność własności i wolność osobista — są to dwa wielkie interesy wspólne dla kapitału i dla ludu — zgodność zaś ta, w 18 w. rozwinięta zupełnie, stanowi właśnie rewolucyjną siłę.
e) W polityce państwowej kapitał wymaga zdobyczy kolonjalnych, powagi militarnej na rynku międzynarodowym, reklamy narodowej, wywalczenia dla swych towarów swobodnego przejścia do innych krajów, bezpieczeństwa policyjnego wewnątrz kraju. W rządach absolutnych 18 w. i zcentralizowanych państwach — spotyka zupełnie przyjazny dla siebie grunt polityczny. W społeczeństwie 18 w. kapitał ma już zupełną przewagę. Panuje w produkcji — znaczna większość towarów jego jest na rynku, przygniata swą konkurencją cechowy przemysł i zacofane gospodarstwa rolne, grożąc im nie chybną ruiną. Manufakturalnego towaru jest więcej na rynku niż cechowego, przy tem jest tańszy, wysławiany i umie dotrzeć do najbardziej zapadłych kątów kraju. Tak samo kapitalistyczne, postępowe formy, chćby z pracą pańszczyźnianą, lecz stosujące nowsze postępy agronomji — z wielką produkcją — dostarczają więcej płodów niż szlacheckie gospodarstwa ze starą rutyną. Lecz co ważniejsze — to przewaga jaką ma kapitał w duszach ludzkich — złoto samorodne, zysk pieniężny, zdobywanie bogactwa bez rabunku i lichwy — porywa za sobą wszystkie namiętności, rozpala wszystkie umysły — od książąt do najbiedniejszego chłopa. Każdy marzy tylko o tem jakby uciułać sobie jakąś sumę pieniędzy i zrobić z nią dobry interes — każdy łamie głowę nad różnemi spekulacjami. Dawniej co Bóg dał, to pozostawało aż do śmierci; dając tylko utrzymanie — teraz, co innego — od małego zacząwszy można dorobić się bogactwa przy szczęściu i zdolnościach geszefciarskich. Stając się wyzyskiwaczem, można wyciągać nieskończoną nadwartość z ujarzmionej pracy. Popularność ideałów oszczędności, samopomocy, etyka Franklina: — czas to pieniądz, nie trać ani chwili, a będziesz bogaty, ziarnko do ziarnka będzie miarka. Jak dawniej uganiali się ludzie za sławą rycerską, za zbawieniem swej duszy, tak teraz, — za zyskiem pieniężnym; weszło to już w ich krew, stało się naturalną funkcją ich nerwów. Niech już chyba starzy, niedołędzy co dotąd nie mogli jeszcze przyswoić sobie nowych idei, myślą teraz o spokojnem wytwarzaniu dla zjedzenia, o patrjarchalnem wyzysku dla dogodzenia swym domowym potrzebom tylko — każdemu błyszczy wielka nadzieja rozszerzenia swego gospodarstwa do miljonowej potęgi, zawojowania rynku swoimi towarami, a przez rynek świata; teraz głupiec tylko, mając jakieś źródło produkcyjne, poprzestaje na spożywczych produktach, gdy nadwartość może zwiększać źródło samo, gdy praca wyzyskiwana dzięki wynalazczemu genjuszowi człowieka, może być teraz niewyczerpaną, rzeczywiście niewyczerpaną kopalnią złota. Nie wszystkim się udaje, nie wszyscy mogą wejść na drogę nowej techniki wytwórczej, nie każdy ma szczęście na rynku, wielu przepada, wielu staje się łupem i ofiarą sprytniejszych i bogatszych — każdy jednak podąża lub pragnie przynajmniej podążać, torem kapitalistycznej gospodarki, każdy życie swoje stara się poświęcić wielkiej nowoczesnej alchemji, każdy marzy o nabyciu tego tygla, w którem rzeczywiście robi się złoto z tak niepozornego kruszcu, jak obdarty proletarjusz, praca jego, pot wyciśnięty wysiłkiem mięśniowym — tygiel ten zaś — to nowomodny warsztat lub ferma z uległymi najemnikami. Każdy niepowodzenie swoje zwala na przywileje, na brak wolności, na przestarzałe prawa — każdy chłop jest tego przekonania, że niech tylko z jego zagonu spadną ciężary poddaństwa, niech tylko stanie się wolnym właścicielem — to już wtenczas nie spotka żadnych przeszkód na drodze do wzbogacenia się.
Jednem słowem, gospodarowanie dla zysku pieniężnego stało się powszechnem w społeczeństwie — przeto interesy kapitału stały się interesami społecznemi.

3. Nowy skład społeczeństwa.

Zmieniony jest także zupełnie skład społeczeństwa — wzajemny stosunek do siebie jednostek. W dawniejszem społeczeństwie byli tylko panowie — jako kasta rządząca i rycerska, poddani — czynszownicy — jako kasta pracująca i miasta złożone z kupców i rzemieślników różnych stopni, zorganizowanych w cechy — mające samorząd. Teraz zjawili się ludzie z położeniem życiowym nieznanym dotąd. Zjawiły się stosunki między ludźmi jakich dawniej nie było; teraz — jest państwo ze swoją policją, urzędnikami, żandarmami, wojskiem, sądami — które gwarantują zupełny spokój wewnętrzny, bezpieczeństwo osób i mienia i rycerzy dawnych przemienia na Donkiszotów. Feodałowie pozbawieni wszelkich funkcyj użytecznych — schodzą na stanowisko tylko wyzyskiwaczy, ściągających nadwartość dla roztrwonienia w zbytkach i orgjach, nie zdolni nawet do prowadzenia nowej produkcji — jako klasa, tak z powodu braku złota jak i umysłowych cech. Chłopi, którym policjant daje bezpieczeństwo — w panu widzą tylko łupiescę swej pracy i dobytku („Co robią z pieniędzmi bogaci chłopi? — Mają swych panów, którzy ich obdzierają“, jakiś podróżnik i chłop włoski tak gawędzą z sobą w 18 w.) — stracili już swą samodzielność ekonomiczną, wciągnięci na rynek, wyczuwają już w swych zapadłych chałupach uderzenia wielkich fal społecznych, pogody i burze tego morza ludzkiego; stracili dawny dobrobyt, zmuszeni teraz do płacenia różnych czynszów, gnani na pańszczyznę.
Przy strasznej konkurencji kapitałów, przy rozwoju zbytków pańskich i żądzach złota jakie kapitał wszędzie rozpala, położenie ich staje się tak ciężkie, że wielu musi rzucić zagrodę ojców i prowadzić życie żebraka. — Z kupiectwa, które cicho składało sobie przez całe wieki stosy złota — handlem i lichwą — wyszła teraz właściwa, śmiała, pewna siebie burżuazja; ona na swem łonie wytworzyła kapitał, wychowała go, swemi skarbami pieniężnemi umożliwiła jego rzeczywiste istnienie, stworzyła pierwsze wzory jego produkcji, stworzyła dlań wielki rynek, wielkie drogi handlowe, zrosła się z nim jak słowo z ciałem, a teraz rozparta na tysiącznych manufakturach i fermach, rozpanoszona na rynku, wyrzucająca szlachtę z zamków wiejskich, majstrów z ich warsztatów odwiecznych — jako bankrutów finansowych i społecznych, zadłużonych, przeżytych, słowem niepotrzebnych gratów przeszłości, gromadzi kapitały, rozwija technikę, doprowadza nadwartość do coraz większych rozmiarów — używając do tego nauki ścisłej i wolnego wyzysku, dając pracującym za pana, nadzorcę, przymus prawny, nic jak tylko prawo natury — głód.
Burżua stoi na zupełnie nowem stanowisku społecznem — z feodałem ma to wspólne, że jest wyzyskiwaczem, właścicielem prawnym bogactw i ściąga nadwartość. Lecz feodał, prócz tego, zajmował w społeczeństwie stanowisko obrońcy, administratora, sędziego — za nadwartość dawał chłopom bezpieczeństwo życia, spokój domowy, strzegł praw, które i oni święcili, wymierzał sprawiedliwość. Władza feodała, przywileje, prawo do nadwartości, prawo własności najwyższej, szło jakby od Boga, z krwią, z urodzeniem — wyzysk jego był uświęcony, zdobytemi przez przodków prawami, wyższością całego pokolenia, uwarunkowany pełnieniem rycerskich obowiązków — wyzysk był przywilejem szlachectwa, a szlachectwo obowiązywało. — Teraz, z burżuazją, pierwszy lepszy awanturnik, przybłęda szczęśliwy, szachraj zręczny, zdobywszy choćby rozbojem garść złota, może kupić warsztat lub fermę i wyzyskiwać. Burżua jest tylko wyzyskiwacz, ani społeczeństwo odeń niczego nie wymaga, ani on niczem nie jest zobowiązany wobec społeczeństwa. Z uznaniem wszystkich występuje jako wyzyskiwacz tylko — dla interesów własnej kieszeni — nie jako warunkowy wyzyskiwacz — brano nadwartość nie jako usługę za usługę jak dawniej.
Przytem — burżuazja jest klasą, nie żadnym stanem, każdy komu los się uśmiechnie może do niej wstąpić tak samo może i wyjść. Stanowisko społeczne burżua nie jest żadnym stanem, nieruchomem, wywalcza się życiem, zdobywa się przy szczęśliwym losie, każdy przeto marzyć może, dla każdego jest przystępne. Dawniej, aby wyzyskiwać trzeba było urodzić się szlachcicem — wyzyskiwanie było przywilejem krwi, pochodzenia, szlachcic tracił go tylko razem z wolnością, często z życiem, będąc zwyciężony przez wroga, odebrać go można było tylko siłą pięści, jak siłą pięści odzyskiwano, a fakt utracenia uważał się za wolę Boga. Teraz do wyzyskiwania trzeba tylko pieniędzy, niczego więcej, los tuczenia się nadwartością uśmiecha się każdemu jako nadzieja, jako możliwość.
Oprócz tego — dawniejszy wyzyskiwacz z urodzenia prócz przywileju wyzyskiwania pracy innych, miał także z krwią nabyte swoje prawa szlacheckie do przewagi w społeczeństwie, do władzy, do honorów. Teraz — wyzyskiwacz ma tylko tę przewagę społeczną, jaką pieniądz daje naturalną drogą, nie jest otoczony żadną powagą praw uświęconych, nakazujących dlań pierwszeństwo, poważanie, hołdy, posłuszeństwo. Burżua, za obrębem tych stosunków, jakie są zależne od jego kapitału, może być pomiatany nawet i żadne prawo nie uwzględni jego wyższości, jako wyzyskiwacza, nie daje mu w niczem pierwszeństwa, nie nakazuje dlań żadnego szacunku. Nowożytny wyzyskiwacz musi sam sobie zdobywać to wszystko — co dawniejszym dawało prawo, co dawniejszy przynosił z sobą już na świat. Dlatego też — ażeby burżua mógł brać nadwartość potrzeba ludzi, nie mających żadnych środków do życia, których by głód zmusił do pracowania dla burżua — potrzeba proletarjatu; głód zastępuje tu dawniejsze prawo, jakie zmuszało poddanych do dawania nadwartości swym panom.
Tak więc — zmieniło się stanowisko wyzyskiwaczy i charakter wyzysku. Dawne stanowisko wyzyskiwaczy: stan dziedziczny szlachecki z przywilejami politycznemi i obyczajowemi (władza, godność, poważanie), zamknięty w sobie (niedostępny dla źle urodzonych), trwały (wydrzeć go może tylko przemoc wojenna czasowo) połączony z obowiązkiem obrony bezpieczeństwa pracujących.
Dawny wyzysk — jest uświęcony prawem uwarunkowany pochodzeniem i pełnieniem obowiązków rycerskich, złączony z władzą, posłuszeństwem i poszanowaniem przytem ograniczony do osobistych potrzeb domowych, przeto umiarkowany i stałej wielkości: jest jawny określony jako czynsz, daniny, pańszczyzny. Przedstawia się tak: ludzie „lepszej krwi“ wyższego rozwoju duszy i ciała naznaczeni przez samego Boga do sprawowania rządów nad innymi i jako tacy godni poważania i hołdów „naturalnie“ — wzamian za to, że poświęcają życie swoje na obronę spokoju i bezpieczeństwa pracującego ludu — otrzymują według praw boskich i ludzkich od pracujących całe utrzymanie godne swego stanowiska i urodzenia w postaci wszelkich wytworów, jakich ich potrzeby wymagają, w postaci prac różnych około ich siedzib i warowni, gdyż sami mając czas zaprzątnięty rycerskiemi obowiązkami, nie mogliby nawet wykarmić się tą pracą własną, natura ich zresztą przez samego Boga stworzona jest do szlachetniejszej pracy, do wyższego życia, do spełniania tego, co wymaga wielkich cnót bohaterskich, a czego chłop nie byłby zdolny nawet zrozumieć, jako istota z podlejszej ulepiona gliny.
Ojciec na syna, wraz z nazwiskiem, herbem, godnością szlachecką, honorem rodowym, wraz z prawem do udziału w rządach krajowych, wraz z włościami, składającemi się z mnóstwa zagród chłopskich samodzielnie gospodarujących, przelewał obowiązki rycerskie, bronienia własnemi piersiami i własnym mieczem tych zagród, zasłaniania ich własnym pancerzem przed napaściami wroga, zabezpieczenia w spokoju życia i pracy choćby z narażeniem własnego życia; i razem z tym przelewał na swego syna prawo wyzysku, prawo zabierania czynszów, danin i pańszczyzn; — z ojca na syna przechodziła wraz z imieniem i włościami — godność władcy, administratora, sędziego, obrońcy i wyzyskiwacza tych włości, jako prawo boskie, przywilej nietykalny, święty dla innych. — Takim był wyzysk feodałów.
Nowożytne stanowisko wyzyskiwaczy: klasa ludzi posiadających pewien zapas pieniężny do prowadzenia jakiegobądź przedsiębiorstwa z najemnikami, dostępna dla każdego, kto potrafi go zdobyć, nie mając nic wspólnego z pochodzeniem, z przodkami, równie demokratyczna jak sam pieniądz, który jest zasadniczym i jedynym warunkiem tego stanowiska; ciągle zmieniająca swój skład jednostkowy, o ile pieniądz, nie będąc ani organicznie ani prawnie związany z żadną jednostką, przy działaniu ślepych sił rynkowych, może jednych spychać w przepaść bankrutów, drugich wznieść do godności kapitalistów; nie zobowiązana do niczego względem społeczeństwa ani względem tych, z których pracy pobiera nadwartość; nie połączona z żadnemi przywilejami politycznemi i obyczajowemi, któreby uświęcały prawo, a jej przewaga społeczna jest przewagą pieniędzy. Jednem słowem wyzyskiwaczem teraz jest tylko posiadacz pieniędzy t. j. kapitału, choćby to był wczoraj złodziej, włóczęga, w każdej chwili może wskutek złego obrotu interesów spaść z tego stanowiska, jest tylko wyzyskiwaczem, nie dającym nic wzamian, całkiem niepotrzebnym — dla pracujących, którzy tylko pod naciskiem głodu produkują dlań nadwartość.
Nowożytny wyzysk — niema żadnej sankcji prawnej, nie jest przywilejem dziedzicznym stanu, mającego w społeczeństwie pierwszeństwo moralne i władzę, jest to wyzysk równych przez równych, głodnych przez posiadających pieniądze, wyzysk ogołocony ze wszelkiej powagi, oparty tylko na umiejętnem korzystaniu z głodu; przytem — utajony, skryty w postaci płacy i wolnej umowy najmu — co jest tylko ścisłym wynikiem braku wszelkiej prawnej sankcji (jeżeli niema prawa, upoważniającego do wymagania nadwartości, pobieranie jej nie może odbywać się jawnie, musi być jak przy najmie kapitalistycznym zamaskowany zupełnie — zaś prawa takiego nie może być bez przywileju kastowego, nie może być, gdy stanowisko wyzyskiwaczy ze stałego, zamkniętego, określonego urodzeniem, nazwiskiem — przeszło w imienne, otwarte dla wszystkich zależne od zjawisk społecznych i ślepej gry losu — prawo nie może określić kto ma dawać i komu nadwartość swej pracy, dziś ten, jutro inny może zająć jego miejsce): wyzysk nowy ma dążność do zwiększania się ciągłego, mając cel mnożenie kapitału, nie może mieć żadnych granic.
Przedstawia się tak: zwyczajny człowiek z tłumu, któremu udało się dostać pewien zapas pieniężny, nabywając materjał i narzędzia pracy, produkuje przy pracy najemników — dzięki temu, że ci najemnicy byli bez środków do życia, mógł on zmusić ich postrachem głodu do zawarcia czasowej umowy, która zapewnia mu potajemne branie nadwartości, nic o niej nie mówiąc; robi się to szachrajstwem, oszukując tych, z których głodu chce się skorzystać, płacąc niby to za wszystko, nie wyjawiając własnego rachunku, który wskazuje celowość przedsiębiorstwa, że wytwory pracy najemnika zawierają w sobie płacę jego (utrzymanie) + nadwartość, którą przedsiębiorca zabiera legalnie.
Jednem słowem — nowożytny wyzysk zasadza się na tem, że równy równego za pomocą ucywilizowanego szachrajstwa ograbia z nadwartości, korzystając z tego, że mu głód grozi. Dawniej — wyższy urodzeniem, stanowiskiem mocą prawa z sankcją religji — jawnie bierze określoną nadwartość, jako przynależną sobie daninę według prawa boskiego i sprawiedliwości społecznej — bierze nadwartość jako jednostka wyższa i wyższe funkcje spełniająca, nie mogąca zniżać się do pracy wytwórczej, a potrzebująca mieć godne swego stanowiska utrzymanie. Teraz — pierwszy lepszy, choćby złodziejstwem lub zdradą zdobywał garść złota pobiera od równych sobie nadwartość, potajemnie, za pomocą szachrajstwa, korzystając z głodu. Dawny wyzysk — to branie haraczu przez silniejszych, mężnych, rządzących, przez rycerstwo dziedziczne od ludu, branie jawne utrzymania za obronę, jakby karmienie przez lud swych obrońców sędziów i przewodników danych mu od Boga. Nowy wyzysk — to potajemne, skryte szachrajstwo, dokonywane na równych sobie, szachrajstwo, udające się dlatego, że lud jest głodny, a pieniądz daje życie. Jedna tylko grabież nadwartości podstępna, jakby złodziejstwo, tak pozbawiona wszelkiej sankcji moralnej, że dość ją ujawnić i pokazać by oburzała, wywołując ze strony kradnących żywe zapieranie się, ze strony okradanych rewolucyjną namiętność.
Tak więc zmiana jaka zaszła w charakterze wyzysku i stanowisku wyzyskiwaczy jest olbrzymią i zasadniczą.
Burżuazja nie tylko dla tego jest całkiem nowem zjawiskiem w społeczeństwie, że jest przedstawicielką nowej produkcji i kapitału — lecz także — jako zupełnie nowy typ wyzyskiwaczy — jako klasa, która może pobierać nadwartość potajemnie, skrycie, szachrajsko bez żadnego przywileju, bez żadnej sankcji prawnej do tego, nie będąc przez to uprzywilejowaną politycznie i obyczajowo (coś niesłychanego dotąd!), jako klasa popełniająca stale i ciągle pewien rodzaj złodziejstwa, świadoma nawet tego i kryjąca się z tem.
Dziwne to stanowisko społeczne — zmusza ją do odpowiedniego zachowywania się do ciągłej obłudy, okłamywania nawet samej siebie, przebierania się w najcudaczniejsze posłannictwa i role społeczne, bojaźliwego ukrywania swych rachunków; jej inteligencja łamie sobie bezustannie głowę jakby tę kradzioną nadwartość zamaskować, czem by wytłómaczyć dochody bogactwa i zbytki, a kłopot ten, wynikający z dziwacznego stanowiska społecznego klasy, tworzy całą literaturę, całą filozofję najpotworniejszych zwrotów logicznych. Wszystkie nauki przyrodnicze i nie przyrodnicze są wzywane na pomoc, wobec tego niebezpieczeństwa, że lada kto może wyjaśnić ludowi tajemnicę, ogłosić popełnione złodziejstwo — grozić ciągle. Biologowie stawiają teorję walki o byt organizmów — ucieczkę, że ja umiem stemplować swe księgi fabryczne, ale i tu masy trudności i kiepska obrona — jakże chuderlawego żydka, zidjociałego przez rozpustę, synka bankierów stawiać jako przewagę, prawa silniejszego, wobec czerstwych organizmów chłopa i rzemieślnika? — Teorja organizmu społecznego — podaje że można mózg udawać. — Teorja przeludnienia — kradzież nadwartości robi się zupełnie niewinną rzeczą, wszystko zwala się na niepowściągliwą miłość.
Przytem wieleż zabazgranej bibuły o wynagrodzeniu kierownictwa, ryzyku, pracy umysłowej w przedsiębiorstwie — wiele systemów, teoryj, dzieł dla przekonania, że nadwartości niema wcale nawet, a dochody tworzą się z rozmaitych niepochwytnych pierwiastków. To połowa nowej nauki, większość literatury i pracy umysłowej.
Jakiż dawny rycerz feodał zapierałby się że bierze czynsze i daniny! Brał śmiało, otwarcie i wiedzieli wszyscy za co i dla czego — za to, że swą szablą kraj broni, spokój daje ludowi, dla tego — że jest rycerzem, szlachcicem, panem, lepszej krwi, wyższego pochodzenia, innej gliny. Tutaj zaś — pytanie za co i dla czego, wprawia w kłopot bez wyjścia — jak złapanie złodzieja na kradzieży.
A położenie tem gorsze, że dawniejszy wyzyskiwacz z oparciem się moralnem, bierze jawnie przy powszechnem uznaniu i bierze mało, byle tylko mieć utrzymanie odpowiednie domu — nikt nie szemrze, nie przeczy że — pan obrońca, sędzia od Boga im dany, przewodnik w życiu zbiorowem, ma mieć lepsze od innych życia, okazały i warowny zamek — wspólne schronienie i obronę dla wszystkich, liczną świtę, dobrze zbrojną drużynę — że ich kościół, ich Bóg lub patron widoczny ma mieć bogate ozdoby i hojne ofiary, każdy daje z poczuciem obowiązku daninę — to prawo etyki. Tutaj zaś — bierze cichaczem, podstępnie, chytrze, korzystając z głodu, w tajemnicy a jeszcze ciągle chce brać więcej. U nikogo myśli tej niema, żeby mu się należało lepsze życie, jak tym co pracują — dają, nie wiedząc nawet że dają, że są okpiwani, że haracz płacą licho wie komu i nie zdając sprawy z niczego, poddają się coraz bezczelniejszemu okradaniu, ulegając z rozpaczy przed głodem. Jest to więc stanowisko ciągle podminowane, dość wyjawić wyzysk by wzburzyć pracujących — nikt nie zechce darmo dawać — nawet chłop poddany ramionami by wzruszył, aby równy mu wymagał odeń daniny — z jakiego tytułu? A nie dopiero proletarjusz ze stanowiska — człowiek bez Boga i pana?
Stąd — z jednej strony — ciągłe wybuchy walki, przy normalnych, zwykłych warunkach (gdy dawniej trzeba było szczególniejszego ucisku do wywołania buntu) — z drugiej strony — obłuda i okłamywanie ciągłe ze strony burżuazji, obłuda konieczna dla utrzymania porządku społecznego, odkąd wyzysk, stający się prawnym, szachrajstwem, tajonym być musi — przesiąka nią cała sfera wyższa, rządząca, inteligencja społeczeństwa, przesiąka nią z konieczności prawodawstwo, rząd, kościół, towarzystwo, literatura legalna; kłamstwo, stawszy się podstawą gmachu społecznego, przenika całe jego życie, wsiąka aż do duszy prostego człowieka. Prawda staje się nieprzyzwoitością; prawda staje się rewolucją, bluźnierstwem. Taką zmianę społeczną sprowadza pojawienie się nowej klasy burżuazji.
Już samo pojawienie się nowego typu wyzyskiwaczy warunkuje się istnieniem także nowego typu wyzyskiwanych. Jest nim klasa proletarjatu — szeroko już rozwinięta w społeczeństwie XVIII wieku.
Proletarjusz staje na stanowisku życiowem zupełnie nieznanem dotąd. Nowe cechy położenia życiowego: — pozbawienie środków do życia — dotychczas nie było człowieka, któryby już od samego urodzenia nie miał wyznaczonego sobie utrzymania, zapewnionego na całe życie, musiał tylko pracować i spełniać swe obowiązki — nigdy nie mógł znaleźć się bez kawałka chleba, — módl się, pracuj, bądź cnotliwy a będziesz miał zawsze dach nad głową i chleba kawałek — każdy bez wyjątku by! właścicielem jakiejś cząstki bogactw, z której żył, ziemi kawałek lub warsztat i dom w mieście, a własność ta wyższego czy niższego stopnia w hierarchji, pańska czy chłopska, przechodzi zawsze z ojca na syna — dary przyrody dla każdego były dostępne — tytuł człowieka wystarczał, by być posiadaczem cząstki tych darów. I przez to wparło się w umysły ludzi pojęcie, że Bóg daje dla wszystkich, że każdy ma prawo mieć środki do życia, tak samo jak ma i obowiązki względem Boga i ludzi — że Bóg daje każdemu prawo korzystać z darów swoich bo daje życie, bo obdarza go wrodzonemi potrzebami, bez zaspokojenia których nie mógł by żyć, nie mogła by się pełnić wola boża, wyrażona w jego istnieniu — lecz prawo boskie, korzystanie z darów natury jest warunkowe i Bóg wzamian za życie i źródła życia wymaga od każdego spełniania swych przykazań, obowiązków względem siebie, władzy, która przedstawia go na ziemi, bliźnich wyższych, równych i niższych. W dawnem społeczeństwie każdy człowiek był właścicielem, każdy miał los zapewniony, stały od urodzenia do śmierci, nie potrzebował o nic dobijać się, nie zdobywać a tylko pracować i powinności spełniać. Wszystko przedstawia się tu jasno logicznie, w porządku i sprawiedliwie: daje Bóg życie, daje i środki do podtrzymywania tego życia — kto się urodził jest właścicielem — za dary swoje wymaga odwdzięczenia się w cnotach, spełnienia swych obowiązków (rycerza, rolnika, rzemieślnika), wzajemnych ludzkich (chłop daniny panu, pan — obronę i rozum dla chłopa i t. p.). Harmonja, sprawiedliwość panuje w świecie boskiem i ludzkiem — w całym — i tak utrwala się w ciągu wieków w umysłach. Zabrać człowiekowi własność, zabrać mu prawo do utrzymania z darów bożych, to znaczy zabrać mu życie, a życie każdego jest nietykalną wolą boską, narodzony żyć musi, chyba go Bóg zabierze śmiercią — on sam nawet pozbawić życia siebie niema prawa. Stąd też — ideja, że człowiek każdy rodzi się właścicielem, rodzi się z prawem do cząstki bogactw natury i z obowiązkiem pracy, z obowiązkiem spełnienia powinności pana Boga dla porządku i cnoty.
Taka filozofja zgodna z faktami dawała każdemu spokój moralny, zadowolenie umysłowe. Gdy naraz człowiek z takiemi wrodzonemi pojęciami, zostaje wywłaszczony, gdy dowiaduje się że nie ma prawa do najmniejszej cząstki darów bożych[3]. wszystkie jego pojęcia, cały system myślenia jaki utrwalał się pokoleniami zostaje pogwałcony — wywłaszczenie uważa on za bezprawie, wołające o pomstę za krzywdę, której tylko z przymusu ulec trzeba. Wywłaszczony nie pogodzi się już nigdy ze swoim losem, nie uzna nigdy sprawiedliwości tego nawet prawa, które go własności pozbawia — w dziesiątem pokoleniu czuć się będzie jeszcze skrzywdzony, odarty, nieprawnie okradziony z tego co Bóg mu daje. Własność pozostanie dla niego na zawsze hasłem słusznej zemsty, słusznego buntu; odebranie ojcowizny, odzyskanie swego naturalnego prawa będzie zawsze jego ideałem, dla którego da się do wszystkiego namówić i pociągnąć. Stąd też proletarjusz, z samego swego stanowiska społecznego w najpierwszych czasach zjawienia się, bez żadnej propagandy, w duszy swej jest zawsze rewolucjonistą — i jakkolwiek by był ogłupiony, przekabacony, zahukany nowem prawem zawsze na dnie jego duszy spoczywa utajony bunt, i on nigdy nie da sankcji na gwałt dokonany nad sobą, nigdy nie przyzna sam w sobie słuszności temu prawu, które wydzierając mu własność w jego pojęciu — sprzeciwia się prawu boskiemu, prawu natury. Takich ludzi skrzywdzonych społecznie, przekazujących swą krzywdę i pomstę z pokolenia na pokolenie, nie było w społeczeństwie dawnem. Dawne społeczeństwo nie miało swego wewnętrznego wroga — nowe ma go w proletarjacie; jest to wróg nieprzebłagany wobec społeczeństwa, bo wróg panującego porządku, budowy społecznej. Przebłagać go nie można niczem, chyba zmianą całego ustroju, uwłaszczeniem wywłaszczonych, zwrotem własności, a taka akcja przedstawiała się z biegiem czasu, coraz trudniejszą, zjawiska społeczne tak szybko rozwijały się, tak zupełnie zmieniały warunki życia, że pogodzenie się z proletarjatem zwrot własności stawał się coraz bardziej zawikłanym, nareszcie dziś stał się niemożliwym do spełnienia w swej dawnej formie, z powodu olbrzymich zmian jakie zaszły w samej produkcji — dziś okradzeni właściciele nie mogli by już wskazać na swą własność nie mogli by każdy swej odszukać, mogą tylko jako klasa cała żądać zbiorowej i zbiorowo tylko mogli by stać się znowu właścicielami bez szkody dla cywilizacji i postępu ogólnego ludzkości. Fakt więc zjawienia się proletarjatu jest zarazem ważną zmianą w naturze społeczeństwa, w budowie tego organizmu — jest to organizm z gotowym zarodkiem śmierci, ustawicznie podminowany, organizm, którego najważniejszy organ — siły roboczej, wytwórczej, jest ze swej natury — jego wrogiem, gotowym w każdej chwili, by wziąć się do jego zniszczenia — społeczeństwo z wiecznie tłumionym ciągłym buntem, którego podstawa — klasa wytwórcza stawia nieustający protest i tylko pod przymusem zachowuje spokój. Jest tu analogja ze społeczeństwem niewolniczem — tylko że niewolnik mógł mieć spokój myśli i uznawać logikę porządku, gdyż pojęcie panujące o jego naturalnej niższości wszystko usprawiedliwiało — musiał więc sam się rozwinąć więcej, by poczuć swe człowieczeństwo i prawa, musiał wytworzyć sobie nowe pojęcia, by stać się buntownikiem. Proletarjusz zaś nie potrzebuje nic nowego wytwarzać w swej duszy, nikt mu nie zaprzecza prawa do życia, a jednak to życie jest na łasce posiadaczy bogactw i zjawisk społecznych ślepych, nikt go nie przekonywał, nie starał się wykorzenić pojęć wyssanych z mlekiem matki — że każdy człowiek jest właścicielem, że kto ma życie ma prawo do darów natury, a jednak wydarli mu własność, odebrali prawo od wieków posiadane, odebrali brutalnie, siłą i milcząc.
W tem właśnie tkwi cała przyczyna naturalnej rewolucyjności proletarjusza — jest nią ta rażąca sprzeczność między faktem a pojęciami zakorzenionemi głęboko w jego umyśle.
Fakt jest — że on wywłaszczony, że nie ma prawa żadnego korzystać z darów natury z jedynych źródeł życia, że może być tylko do nich dopuszczony lub nie, zależnie od interesu obcych mu całkiem właścicieli. Pojęcie zaś jest: kto ma prawo do życia ten ma prawo do utrzymania życia, przeto każdy rodzący się musi być właścicielem cząstki darów natury i ma prawo korzystać z jej życiodajnych źródeł. Wywłaszczenie, to zdanie na czyjąś łaskę życia człowieka — odebrać własność — to odebrać prawo do życia, sprzeciwić się naturze — to czynić życie zależnem od fantazji, od interesu drugich. Jest to gwałt prawa natury, natrząsanie się z woli bożej — natura-Bóg dał życie tysiącom istot, a bogacze przywłaszczywszy sobie wszystkie źródła życia, mają w swem ręku życie wywłaszczonych, ten nietykalny dar boży, ta niezaprzeczona święta własność istoty ludzkiej — zdarzy się tak, że praca tych wywłaszczonych będzie nie potrzebną i wtenczas skazani są na śmierć. — Społeczeństwo pozbawia masy użytecznych istot życia, zabija. Wszystko to wiąże się w straszną, dziką logikę, z którą umysł ludzki oswoić się niemoże: wywłaszczenie pracujących, istnienie proletarjatu — znaczy — życie ich jest w ręku posiadających (dotąd było w ręku Boga tylko) — lecz w temże społeczeństwie — zabicie człowieka jest największą zbrodnią jednocześnie. Posiadacze nie są wcale obowiązani karmić zawsze wywłaszczonych, lecz wtedy tylko, gdy im dają pracę — więc wywłaszczenie to możliwość zabicia głodem tysięcy ludzi, proletarjusz wśród hojnej bogatej natury, wśród zapasów mięsa, chleba, owoców itd. może być zmuszony umrzeć z głodu, dzieło Boga — życie jego, prawo natury z którego korzysta najniższy twór żyjący, zostaje w nowem społeczeństwie odebranem całej klasie ludzi. — Z tem, że z powodu jakichś tam zupełnie obojętnych interesów pieniężnych jakiegoś bogacza, ja i osoby mi drogie mogą umrzeć z głodu i męczyć się z nędzy, mimo zdolności do pracy i wśród bogactw natury, z możliwością tej sytuacji, oczekiwanej niemal z dnia na dzień umysł ludzki pogodzić się nigdy nie może, na taką możliwość społecznie uprawnioną, na takie społeczeństwo, prawo, porządek, który dopuszcza, by życie tysięcy zależało od bilansów rachunkowych pewnych obojętnych mu i obcych zupełnie ludzi. Pogodzić się z tem, że życie moje jest w ręku innego obcego mi człowieka — można tylko z odpowiednim już gotowym przedtem utrwalonym podkładem umysłowym — podkład taki istniał np. u niewolników, którzy uważali się za rodzaj ludzkiego bydła, gatunek ludzi specjalny, bez duszy, przez samą naturę przeznaczonych do pracy i posłuszeństwa, oddanych na własność zupełną istotom wyższym. Ci buntowali się przeciwko okrucieństwu panów, jak wół lub koń bije się gdy się nad nim znęcają — nie zaś przeciw idei samej — niższość swą sami przyjęli w głębi swej duszy, uznali, że własnością półbogów ziemskich być mogą, a długa przemoc brutalna utrwaliła w nich to pojęcie — jako fatalistyczne prawo natury, któremu z rezygnacją poddać się musieli. — Proletarjusz zaś takiej duszy nie ma — przeciwnie, z dawien dawna utrwaliło się w jego umyśle złączenie prawa do życia, z prawem do własności, poczucie swego człowieczeństwa, poczucie obywatelstwa w przyrodzie, otrzymywanego od Boga. Przytem nie tylko, że mu nie wpajano rezygnacji niewolniczej, lecz jakby dla większego zrewolucjonizowania jego duszy, w tym samym czasie, kiedy rozpoczęło się wywłaszczenie — zaczęły rozwijać się ideje równości i wolności wszystkich ludzi, zaczęto coraz bardziej podnosić święte prawo własności, pogwałcone przez feodałów, którzy narzucili na własność ciężary, powstała sprawa oswabadzania drobnych gospodarstw czynszowniczych, rozpoczęła się propaganda wolnej własności, zamienienia chłopstwa na rzeczywistych właścicieli — propaganda uwłaszczenia ludu ziemią, którą od wieków posiadał — szerzy się jednocześnie z wywłaszczeniem tegoż ludu, z tworzeniem się proletarjatu. — Tak więc — 1) warunki życia dawnego społeczeństwa wraz z jego całą filozofją — wytworzyły w umyśle ludzkim silnie zakorzenioną ideję prawa do własności złączonego z prawem do życia; 2) nowo-rozwijające się ideje i nowa propaganda klasowa (burżuazji młodej) — tę starą, zakorzenioną ideję jeszcze bardziej utrwalają 3) fakt wywłaszczenia jest pogwałceniem pojęć istniejących w całej sile — przez to, w duszy każdego wywłaszczonego zjawia się protest, z biegiem czasu ciągle silniejszy — a on sam staje się wobec faktu tego i społeczeństwa, które go sankcjonuje ciągłym, naturalnym rewolucjonistą; 4) rewolucyjne stanowisko społeczne proletarjusza, jakie zajmuje z konieczności psychologicznych właściwości swej duszy i faktu wywłaszczenia — stwarza w nowem społeczeństwie wroga wewnętrznego, klasę wytwórczą, gotową zawsze do zniszczenia panującego porządku. Z takiego stanowiska nowej klasy, z tego zjawiska psychiczno-społecznego, że każdy proletarjusz jest „urodzonym“ buntownikiem i protestem żywym — wypływa cała ta zawikłana polityka państw nowożytnych i burżuazji wobec „kwestji socjalnej“, tej ciągle jątrzącej się „rany społecznej“, która jest niczem innem jak kwestją wywłaszczonych. Oddać proletarjuszowi zagrabioną własność, staje się rzeczą tem trudniejszą, im bardziej staje się naglącą dla odsunięcia krwawego widma rewolucyjnej zemsty. Wywłaszczenie rozpoczęło się w 12 wieku — po kilku wiekach te drobne zagrabione własności chłopskie i rzemieślnicze funkcjonują już jako wielkie kapitały, olbrzymie źródła społecznych bogactw — łatwo było w początkach łakomemu na zysk feodałowi oddać zagrabione zagony czynszowników, kwitując ze swego owczego np. gospodarstwa, jeżeli by wywłaszczeni tak groźni byli dla spokoju publicznego, dla bytu państwa: lecz wtenczas to byli tylko nieszczęśliwe włóczęgi, których można było bezkarnie piętnować i w kajdany zakuwać: z czasem stają się oni tak niebezpieczną siłą, tak groźnym tłumem, że gdyby to nie szło tylko o ofiarę z jakiegoś gospodarstwa owczego, bez wahania oddano by proletarjuszom wydarte ich ojcom zagony: lecz jak oddać te małe własności, które zaginęły już w wielkich przedsiębiorstwach, czy można niszczyć wspaniałe kopalnie bogactw, olbrzymie wytwórcze gospodarstwa, rozdrabniać na zagrody chłopskie, stapiać miljony złota, by zastąpić je zdawkową monetą, niszczyć podstawę wielkiej kultury, cofać rozwój cywilizacji kraju do prostoty i ubóstwa chłopskiego. Jakaż burżuazja zrzekła by się swych bogactw — jakiż rząd zgodził by się na tak wielką ofiarę. Stało się to niemożebnem. Koło rozwoju cywilizacji poruszyło się za daleko — ciągnąć za sobą wszystkich, aby już mogło cofnąć się do feodalnej prostoty i przez to zwrócić zagrabioną własność. Stało się. — Politycy, filozofowie, rządy, łamią sobie głowy nad wynalezieniem innych środków dla zagojenia rany, uleczenia choroby, dla przebłagania nieprzebłaganych, upartych obrońców swego prawa do własności. Problemat ten rozstrzyga socjalizm — dlatego też jest on sprawą proletarjatu — i dlatego proletarjat jest jedyną klasą, która może przyszły ustrój zaprowadzić.
Nowy charakter pracy wytwórczej. Wszystkie te dogodne cechy pracy wytwórczej, jakie istniały u czynszownika i dla których zrzekali się niegdyś panowie niewolnictwa, przepadają w pracy najemnej proletarjusza. Wobec pracy cząstkowej, później maszynowej i obojętności na jakość wytworów — cechy te tracą swą ważność. Dawna praca — jest samodzielną, odbywa się bez dozoru, ograniczona właśnie potrzebami jest umiarkowana, nie pochłania całego życia, robi się przedewszystkiem dobrze lecz powoli i z długiemi odpoczynkami, robi się dla własnego spożycia, więc z zamiłowaniem i dbałością. Wytwarzanie nadwartości odbywało się z poczuciem obowiązku dla wyższych od siebie, przytem nadwartość była stała i mała. Nowa praca odbywa się na cudzem gospodarstwie — pracujący tak samo nie jest nią zainteresowany jak dawny niewolnik — praca jego odbywa się przeto pod dozorem. Przytem — jest to praca męcząca, długa, jednostajna, bez żadnej przyjemności dla robotnika, niszcząca jego zdrowie.
Nadwartość wytwarza się nieświadomie, w tajemnicy.
Jak więc dawna praca była swobodnem i miłem przetwarzaniem darów natury na przedmioty piękne i użyteczne dla siebie samego i dla uznanych zwierzchników, zajęciem umiarkowanem i zdrowem, nawet kształcącem umysł pracującego — tak znowu nowożytna praca jest przymusową, męczącą i nudną — jest wytwarzaniem z musu towaru, który nic nie obchodzi pracującego, wytwarzaniem zysku dla przedsiębiorcy, którego uważa za wyzyskiwacza i własnego utrzymania w postaci płacy, która z tym zyskiem jest w ciągłej sprzeczności.
Nowy sposób zdobywania środków do życia. Środki do utrzymania życia, które dawniej każdy znajdował w swem ognisku rodzinnem — gotowy warsztat do pracy, do produkowania wszystkiego, co potrzebował — teraz proletarjusz tego niema, ma tylko siłę roboczą, lecz niema ani na czem pracować, ani czego wytwarzać — bogactw natury strzeże policja. Żeby dostać środki utrzymania musi on komuś sprzedać swą siłę roboczą i za otrzymane pieniądze kupować na rynku co mu potrzeba — w tem jest możliwość, że nabywca na jego siłę roboczą nie znajdzie się, możliwość, że na kupienie potrzebnych rzeczy nie będzie miał pieniędzy — w miarę wzrostu proletarjatu i rozwoju produkcji możliwość ta staje się coraz większą — fakta niemożności znalezienia zarobku coraz liczniejsze — wywłaszczenie z własności staje się coraz bardziej rzeczywistem, ścisłem wywłaszczeniem bez środków utrzymujących życie, odebraniem prawa do życia, skazaniem na głodową śmierć. — Dawniejszy człowiek, rodząc się, zastawał już gotowy, dziedziczny sposób utrzymania swego życia, zawsze miał gdzie pracować. Dzisiejszy — musi zdobywać sobie utrzymanie — życie jego zależnym jest od tego czy znajdzie się nabywca na jego pracę i za wiele będzie mógł ją sprzedać — jest przeto zakwestjonowane — sprzeda lub nie sprzeda — będzie mógł żyć lub nie. Sprzedanie siły roboczej za cenę utrzymania organizmu — warunek życia proletarjusza — życie uwarunkowane. Dawniej — życie uwarunkowanem było spełnianiem wziętych zobowiązań względem pana — znaczy warunek życia był zupełnie zależny od samego człowieka — byle tylko pełnił obowiązki (daniny, robocizny), miał życie zapewnione. — Teraz zaś — warunek żyda jest zależny od ślepych sił społecznych, od ogółu społecznych zjawisk, tych, które wpływają na zapotrzebowanie rąk roboczych, na liczbę szukających zarobku, zatem takie jak: ożywienie produkcji (wzrost rynku towarowego, rozwój kolonji, dobrobyt małych wytwórców), postępy techniki (maszyny wypierające człowieka, mężczyznę lub dorosłego), stopa wyzysku (dzień roboczy zależnie od tego wielkość zapotrzebowań rąk roboczych), akcja organizacji robotniczych, ożywienie procesu wywłaszczania (bankrutowanie rynkowe) itp.
Jednostka na to wszystko wpłynąć nie może, ani pokierować całym ogółem zjawisk społecznych, według swoich interesów — są to dla niej siły wyższe, ślepe, stanowiące los — może więc bardzo łatwo pracy swej nie sprzedać — warunek życia mimo jej usiłowań nie spełni się. Jeżeli zaś spełnia się i praca zostaje sprzedaną, po cenie dającej utrzymanie — nie dochodzi się, do tego łatwo, bez walki i wysiłków, bez tysiąca przykrości, upokorzeń, zawodów, podstępów chytrości, często łajdactw egoistycznych, by stanąć na pierwszem miejscu wśród masy współzawodników.
Jednem słowem — dawniej każdy człowiek miał od urodzenia gotowe utrzymanie, uwarunkowane spełnianiem powinności feodalnych — teraz musi to utrzymanie zdobywać sobie najrozmaitszymi sposobami, a przytem, nie będąc pewnym, czy mimo wszelkich starań zdobędzie, czy sprzeda swą siłę roboczą — i zdobywszy na jeden dzień nie jest jeszcze pewien jutra, mogąc w każdej chwili utracić miejsce pracy, a razem z niem faktyczne prawo do życia.
Człowiek nowy — to człowiek bez jutra, z ciągłą troską o chleb powszedni, igraszka ślepych sił społecznych, pozbawiony prawa do życia, mogący wśród największych dostatków umierać z głodu. Mając w kieszeni wielką kartę „praw człowieka i obywatela“ ma mniej zabezpieczone prawo do życia niż dawny niewolnik nawet, który będąc potrzebny panu był hodowany jak każde dobre bydle robocze. Proletarjuszowi, mającemu godność człowieka i obywatela — z dnia na dzień troszczyć się trzeba o chleb powszedni — i człowiek ten z prawem do życia, zapewnionem przez wszystkie etyki, filozofję i kodeksy, może lada dzień stracić możliwość życia wskutek przyczyn całkiem od siebie niezależnych, lecz związanych zawsze ściśle ze światowemi interesami klasy kapitalistów.
Tak więc, proletarjat jest klasą zupełnie nową — ludzi żyjących w warunkach dotąd nieznanych i odznaczających się cechami nowemi — są to wywłaszczeni wytwórcy, ludzie niepewnego jutra, których życie zależy od szczęśliwego trafu sprzedania swej siły roboczej — i którzy, nie mogąc się pogodzić z takiem stanowiskiem, są w duszy rewolucjonistami wobec panującego porządku; przytem wytwarzają z przymusu, pod dozorem, i dają nadwartość równym sobie, nie wiedząc o tem; będąc wynajmowani do produkcji prowadzonej dla zysku pieniężnego stykają się z dążnością właścicieli do ciągłego zwiększania wyzysku. W społeczeństwie, którego jest wrogiem naturalnym, klasa ta zajmuje podstawowe stanowisko — jako pracująca i wraz z rozwojem społecznym, który czyni pracę wytwórczą coraz bardziej monopolem proletarjatu — zwiększa się także ważność jego społecznej roli. W tem spoczywa całe niebezpieczeństwo dla nowego ustroju — kiedy dawniej praca była w ręku całego stanu — drobnych posiadaczy, którzy godzili się z panującym ustrojem. Teraz zaś — monopol pracy jest coraz silniejszą bronią w ręku proletarjatu.
Trzecią klasą ludzi, zajmujących nieznane dawniej stanowisko życiowe — są drobni niezależni właściciele, — dwojakiej kategorji — rolni i rzemieślnicy majstrowie.
Rzemieślnicy miejscy w znacznej większości, jak w dawnych czasach wywalczyli sobie całym szeregiem walk i buntów, organizowanych przez cechy zupełną niezależność od feodałów i uznanie swego absolutnego prawa do własności. Wolni majstrowie jest to klasa dawno ustalona już w społeczeństwie. W tej dziedzinie zaledwie szczątki prawa feodałów pozostały jeszcze. — Wolne gospodarstwa chłopskie — rolne (bywały także mieszczańskie) były rozwinięte bardzo mało, tworzyły się powoli, w ostatnich wiekach, wskutek olbrzymiego łakomstwa feodałów na pieniądze, prawo przenoszenia się do miast na dwory książęce, pozwalali chłopom swym poddanym wykupywać za znaczne sumy, zwalniać siebie i swoje gospodarstwo od wszelkich ciężarów i powinności feodalnych. Wypadki te były jednak nieliczne, gdyż rzadko który chłop wykupić się miał za co. Częściej chyba zdarzało się, że feodał sprzedawał po kawałku swej ziemi różnym mieszczanom i w ten sposób powstawały małe, wolne fermy, których właściciele należeli do stanu nieuprzywilejowanych.
Oni to, sąsiadując z chłopstwem i nie czując się z niem towarzysko, stanowili dla tych mas, żywy przykład agitacyjny, obraz rzeczywisty ich pragnień i marzeń, ideału życiowego — obraz wolnej zagrody. Klasa ta w 18 wieku w różnych krajach rozmaicie przedstawiała się liczebnie — wszędzie jednak dawała już znać o sobie.
Ogólny wynik. Widzimy zatem, że społeczeństwo 18 wieku zupełnie już odbiegło od feodalnego, że we wszystkich przejawach życiowych jest to społeczeństwo nowego typu. Zamiast homogenicznych małych organizmów gospodarczych — jest organizmem jednolitym z wysoce rozwiniętym podziałem pracy — każdy wytwór jest już towarem — między wytwórcą a spożywcą, rękami a gębą stoi zawikłany rynek, cena, pieniądz, przez który każda rzecz, chcąc dojść swego przeznaczenia przecisnąć się musi — życie każdej jednostki — każdy wytwór jest wytworem społecznym — życie każdej jednostki zostało związane ze zjawiskami społecznemi, z interesami mas, przeto i dusza jej jest już uspołecznioną, przesiąkniętą społecznemi uczuciami i idejami — z powiązanych organicznie świadomych działań jednostkowych potworzyły się ślepe siły społeczne pastwiące się nad jednostką, bardziej brutalne i niepohamowane od sił natury.
Pieniądz, stając się drogą do wszystkiego prowadzącą, zapanował w namiętnościach ludzkich, społeczeństwo jest przetworzone w jeden organizm, którego duszą jest pieniądz.
Trzymając się ściśle analogji z biologicznym organizmem, musimy pieniądz nazwać duszą utrzymującą ruch pierwiastków odżywczych (wytworów) w organizmie — główną zaś duszą życia, dzięki której wytwarzają się pierwiastki odżywcze — jest kapitał. Kapitał ma już przewagę w produkcji — nowe przedsiębiorstwa produkujące kapitalistyczną nadwartość, mogące rozrastać się same przez się, przeważają na rynku — zarówno w starych, jak w nowych gospodarstwach, zysk pieniężny staje się głównym celem i najważniejszym czynnikiem w życiu ludzkim.
Odpowiednio do tych zmian jakie zaszły w samej naturze społeczeństwa i produkcji — zmienił się także skład klasowy, pozycje życiowe ludzi — nowe państwo zcentralizowane z absolutną władzą książęcą, przyczem zanikła samodzielność polityczna feodałów i prowincjonalne różnice — burżuazja posiadając wyłącznie kapitały i prowadząc nową produkcję, jako swój własny interes — proletarjat jednocześnie z nią pracujący w miastach i wsiach, z nowym towarem — siłą roboczą — drobni właściciele niezależni, stanowiący mały jeszcze procent na wsi, przeważający zaś — w miastach.
Tak się przemieniło społeczeństwo — wraz z gospodarką pieniężną, z kapitałem, z nowem państwem zmieniły się zupełnie warunki życia, zmienił się i człowiek — dusza jego. Jak innym stał się świat gospodarczy i polityczny, tak samo innym stał się świat duchowy, świat myśli i uczuć. Zobaczymy teraz, że nad tem nowem zupełnie społeczeństwem, nad tem nowem życiem ciążyła stara skorupa praw feodalnych, nie spojona niczem z teraźniejszością, utrzymywana sztucznie bez żadnego sensu.

4. Zbyteczność i niedogodność praw feodalnych.

Tutaj przedstawia się nam kilka problematów do rozwiązania: 1) jakie prawa feodalne istniały jeszcze w czasie wybuchu rewolucji, 2) jaka gdzie była siła interesu w ich obronie, 3) dla czego były zbyteczne i bezsensowne, 4) wyjaśnić stopień i dlaczego były niedogodne i stanowiły ucisk? — Mogą albowiem istnieć prawa przestarzałe, nie odpowiednie zupełnie dla nowego życia, lecz mogą być tak mało znaczące dla ludzi, tak mało dawać się im we znaki i przytem tak trzymać się słabo i obojętnie, tak być otoczone zewsząd — że istnienie ich nigdyby rewolucji wywołać nie mogło.
1) Istniejące prawa feodalne.
a) Warunkowa własność chłopska (ciężary związane z posiadaniem ziemi).
Płacenie czynszu feodałowi.
Daniny dowolnie naznaczane i określone do czterech wypadków.
Pańszczyzna, wynosząca zwykle 12 dni w roku na głowę.
Opłata feodałowi przy sprzedaży lub nabyciu gruntu. Oplata wynosi ⅟12 lub ⅙ ceny płaconej.
Opłata feodałowi za wzięcie pod uprawę dziewiczej ziemi (champart) — wynosi ⅟20 lub ⅕ całego zbioru.
Opłata za dziedziczenie, spadek, testament.[4].
Opłaty feodałowi za używanie zmonopolizowanych przezeń młyna, rzeźni, piekarni, prasy winnej. W piekarni brano ⅟16 wagi chleba — w prasie ⅛ zbioru winogron.
Opłata feodałowi od sztuk bydła za pastwisko i za drogi, któremi trzody chodziły, podnosząc pył.[5].
b) Warunkowość ruchomej własności (Prawo krępujące handel).
Opłata feodałowi od towaru przywiezionego na targ odbywający się w dobrach pana.
Opłata przy każdej wymianie dokonywanej w dobrach feodała.
Monopol sprzedaży wina — dopóki feodał swego nie sprzeda (zwykle miesiąc terminu), inni nie mają prawa sprzedawać.
(Z powodu tego prawa wybuchł w Lyonie bunt 1796 r. przeciw arcybiskupowi de Montuent — sprowadzono wojsko, w którem Napoleon był lejtenantem — bunt poskromiono — trzech powieszonych).
Cła istniejące między prowincjami.
Warunkowość własności ziemskiej.
c) Prawa krępujące przemysł.
Monopol cechów w miastach. Nie należący do cechu i nie podlegający jego przepisom nie może otworzyć warsztatu w mieście.
Przepisy uniemożliwiające wynalazki. (Siła prawna regulaminów cechowych, określających technikę każdego wytworu). Wynalazca tkanin malowanych nie mógł ich wyrabiać — tak samo wynalazca kapeluszy jedwabnych i t. p.
d) Prawa krępujące osobę poddanego (poddaństwo osobiste).
Poddany nie może samowolnie zmienić miejsca swego zamieszkania.
Nie może samowolnie obrać sobie stanowiska (stan, zajęcie).
Dzieci są odbierane od rodziców i dzielone między panami, jeżeli ojciec jest poddanym jednego, a matka drugiego pana.
Poddany może zostać zupełnie wolnym, zostawiając swą ziemię i część ruchomości i objawiając że to czyni dla zostania wolnym.
Ordonnances du Louvre mówią:
„Widzimy jeszcze w parlamencie Besançon, chłopów tak przykutych do ziemi, że nie mogą jej opuścić bez zgody swego pana, i że niekiedy feodał po śmierci którego zabiera całe jego mienie au préjudice des héritiers du song“. Takich chłopów było jeszcze mnóstwo w Jura — poddani klasztoru Saint-Claude — 23 gmin należących do opactwa Luxeuil. (Tourmagne).
e) Przywileje stanowe feodałów.
Uwolnienie od wszelkich podatków, opłat, ciężarów publicznych.
Monopol urzędów i pensyj — wszystkich wyższych stopni w armji i w urzędach państwowych. (Reakcja feodalna za Ludwika XVI odbiera przez prawo 1781 r. nie szlachcicom możność otrzymywania stopnia oficerskiego — oficerem według tego prawa mógł być ten tylko, kto udowodni szlachectwo swoje do czwartego pokolenia).
Prawo sądzenia (droit de justice) — wykonywane było jeszcze w 70,000 fiefs — dotyczyło tylko drobnych spraw — inne już należały do króla. Prawo to przynosiło feodałowi opłaty, konfiskacje, które stanowiły jedną dziesiątą dochodu wielkich dóbr a jedną dwudziestą małych. (Tourmagne).
Monopol polowania. Król miał prawo polowania w całem królestwie — feodał w swoich dobrach tylko. Chłopi mogli płoszyć zwierzynę napastującą ich zagony tylko krzykami, nie raniąc. Za wyrządzenie szkody zwierzynie srogie kary — często galery — strażnik leśny ma prawo zabić — pan powiesić chłopa za zabicie zwierzyny. Za strzelanie do jeleni przywiązywano żywego do jelenia i tak puszczano. (Diderot). Kajet Paryża 1789 r. przemawiał gorąco w tej sprawie: „Najstraszniejszą klęską rolnictwa jest nadmiar zwierzyny, wynikający z wyłącznego przywileju polowania: stąd — zniszczone pola i lasy, winnice wyjedzone aż do korzeni, stąd — nadużycia urzędników, samowolnie nakładane kary pieniężne, nieprawe więzienie, gwałty, zabójstwa dokonywane bezkarnie przez strażników; stąd nakaz feodałów by tak rozkładać zasiane grunta, aby zwierzyna wszędzie mogła znaleźć swój pokarm, zakaz wyrywania krzaków, by dla niej było schronienie, zakaz zbierania płodów gdy są dojrzałe: stąd wreszcie szkoda publiczna i nieobliczona — jedna z głównych przyczyn podrożenia środków do życia“.
Przywilej hodowania królików i gołębi. Olbrzymie szkody jakie sprawiają te zwierzęta na polach — kary za zabijanie. Jeden feodał hodował 5,000 par gołębi.
Kajety 1789 r. z powodu tego piszą: że w jednej gminie (prowincji Vaud) króliki zjadły 800 morgów zasiewów, zniszczyły zbiór 2,400 miar zboża, żywność 300 osób — trzody jeleni napastują ogrody, których chłopi nie mają prawa ogrodzić — muszą czuwać przez 6 miesięcy w roku dla odpędzania.
Kajety trzeciego stanu 1789 r. domagają się energicznie zniesienia tych wszystkich praw feodalnych. Cahiers de Nivernais: „Niech zniesionem zostanie na zawsze poddaństwo osobiste, zwracając na to uwagę, że to nadużycie, wskutek którego chłopi nie mogą rozporządzać w testamencie, ani o zmianie miejsca pobytu, ani wybierać sobie dowolnie stanowiska, oprócz tego, wystawia ludzi tej nieszczęśliwej klasy, na to, że są jak bydlęta rozdzielani, gdy ich ojciec jest poddanym jednego pana, a matka drugiego; że zatem jest to przeciwne prawu naturalnemu i ogólnej wolności obywateli i interesowi publicznemu i że nie można uważać go inaczej jak za owoc gwałtu i ucisku“. — Cahier de Rennes: „Niech feodalizm będzie zniszczony. Człowiek szczególniej chłop jest w tyrański sposób ciemiężony. Uciążliwe czynsze, prześladowania okropne dla wyciągnięcia opłat; niesprawiedliwe szacowanie dla zwiększenia czynszu; opłaty przy każdem przechodzeniu własności, przy dziedziczeniu, w linji prostej jak i w bocznych: opłaty od towaru na targu; „monopol młyna, piekarni, prasy: pańszczyzny nakładane za karę, pańszczyzny samowolne i z fantazji: służba śmieszna i uciążliwa, zabawiania, gwałty, ruiny, poniewieranie, poddaństwo pod którymi będąc chłopi, na równi prawie z poddanymi polskimi muszą zostawać zawsze poniżeni, nieszczęśliwi, uciskani.
Używanie młynów ręcznych niech będzie wolne; ...niech potomność nie wie, jeśli to możebne, że tyraństwo feodalne bretońskie, uzbrojone w władzę prawną, nie wstydziło się w ostatnich czasach niszczyć młyny ręczne i sprzedawać nieszczęśliwym możność zmielenia swego zboża“.
To są prawa istniejące we Francji w czasie wybuchu rewolucji. W innych krajach feodalizm jest jeszcze silniejszy w XVIII w. a nawet w pierwszej połowie XIX wieku.
Zanalizujemy najprzód dlaczego dotąd (przeciętnie biorąc do XIX wieku) te wszystkie nowe siły społeczne, jakie powstały już od XII w. począwszy — mogły godzić się ze staremi prawami feodalnemi i przez 400 lat prawie, dopasowując się do siebie, utrzymywać społeczeństwo w stanie kapitalistyczno-poddańczem, który miał nawet specjalne cechy, objawy życiowe, wyraz umysłowy i psychiczny — środowisko życiowe naszych ojców i dziadów — podstawę tradycyj polskich i całej dawnej literatury. A teraz gdy życie społeczne dobiegło 19 wieku, to przymierze takich typów rozwojowych, utrwalone przez 4 wieki musi zostać zerwane i nowe życie gwałtem domaga się nowych form — ściśle logicznych ze swą naturą. Weźmy te wszystkie typy ludzi jakie wytworzyły się wskutek pojawienia się pieniężnej gospodarki i państwa kapitalistycznego — są to:
1) wielki feodał, pan rozległych włości, prowadzi wielkie własne gospodarstwo pańsczyiniane, z produkcją na sprzedaż, czasem postępowe częściej tradycyjne — lecz zawsze dostarcza na rynek wielkie masy różnych płodów z czego ma zysk pieniężny — (tu daje mu się we znaki konkurencja kapitalistów rolnych) — druga część jego zysku idzie z opłat czynszowniczych i różnych praw feodalnych — dochody swoje trwoni w stolicach, na dworach, nie kapitalizuje — żądza zbytków wyradza żądzę pieniędzy nieograniczoną, często popychającą do zadłużania się, a żądza pieniędzy do różnego rodzaju wyzysku poddanych chłopów i mieszczan. W maszynie nowego państwa zajmuje najwyższe stanowiska — wpływa na politykę i dwór.
2) Mały feodał, szlachcic, dziedzic niewielkiego majątku, zwykle wasal wielkiego pana, rycerz, na jednej lub paru wioskach prowadzi własne gospodarstwo pańszczyźniane — na sprzedaż — dla zysku pieniężnego; druga część zysku z opłat czynszowniczych i różnych praw feodalnych — albo siedzi w domu i trzyma się starych tradycyj — albo żyje nad stan, zadłużony, bankrutuje. Zwykle gospodaruje w sposób zacofany — na rynku nie może dać sobie rady — kapitaliści rolni i spekulanci zbożowi ciągle psują mu interesy i wpychają w długi. Albo więc hula, goniąc resztkami jako bankrut — albo siedzi w domu, żyje bardzo oszczędnie i pracowicie. Ratuje się od bankructwa wyzyskiem czasem puszcza się na spekulację i uczy się gospodarstwa postępowego. Często także jest w dobrych interesach, ma gospodarstwo porządne, według starej modły, dość zamożny, zapas grosza schowano w domu. Kłopoty gospodarskie ciągłe — szabla schowana — zajęcie się zupełne gospodarstwem. Marzenie o bogactwie pieniężnem.
3) Szlachcic zbankrutowany wyparty przez kapitalistę z ziemi — karjera jego w armji lub na dworze jakiegoś pana — typ pochlebcy lub awanturnika — wielu wędruje do kolonij zamorskich — czasem zajmują urzędy państwowe — z nich także rządcy, ekonomowie, dzierżawcy.
4) Szlachcic zagrodowy, drobny posiadacz — czynszownik pana — obowiązany tylko do czynszu — lub zupełnie wolny właściciel, goniący za pieniędzmi — sam pracuje, zbiera oszczędnością.
5) Wolny, drobny posiadacz rolny nie szlachcic. Tak samo goni przedewszystkiem za zyskiem pieniężnym — z trudnością boryka się z kapitalistami — sam pracuje — żyje oszczędnie. Jest tak samo jak zagrodowy szlachcic, łupem dla kapitału.
6) Kapitalista ziemski — wielkie postępowe gospodarstwo rolne z pańszczyzną — wolny od wszelkich powinności feodalnych (społecznych przy kupnie majątku) potrzebuje wielkiego zbytu. — Zysk kapitalizuje, wprowadza ulepszenia, nowości, różne przedsiębiorstwa. Na nabyte prawa feodalne (z majątkiem) patrzy tylko jak na źródło dochodu. Jako nie szlachcic podlega podatkom.
7) Chłop, poddany, skrępowany osobiście, więcej obarczony czynszem, daninami, pańszczyznami niż dawniej — nowe ciężary państwowe — gospodarstwo bardziej zawikłane pieniężnie, namiętnie goniący za zyskiem.
8) Ksiądz, proboszcz, mnich, żyjący z datków, dziesięcin, opłat za usługi religijne, z wyposażenia kościoła czasem.
9) Majsterek cechowy, ciężko borykający się na rynku z wielkimi przemysłowcami — pragnie monopolu cechowego — skrępowany przepisami cechu — niekiedy obarczony daniną feodalną (w małych miasteczkach), usilnie dobija się do kapitału walczy z czeladnikami.
10) Kapitalista przemysłowy, właściciel manufaktury wielkiej, produkuje w wielkich ilościach na rynek nową techniką z płacą najemną — żyje dla kapitału — wielki zbyt i wielki wyzysk. — Pogoń za złotem. — Wynalazki techniczne.
11) Spekulant giełdowy — robi dochody bez wytwórczego przedsiębiorstwa na dłużnikach rynkowych z pomocą papierów wartościowych — kupiec hurtowy.
12) Sklepikarz, kupiec wędrowny, niekiedy obarczony opłatą feodalną — podatek nowy rządowy (żyd). Szynkarz utrzymujący domy gry, rozpusty — lichwiarz.
13) Proletrjusz — czeladnik, robotnik manufaktur, najmita rolny — proletarjusz inteligentny (biura, urzędy drobne i t. d.) — włóczęga. Z chłopów — z rzemieślników — ze szlachty.
Typy stanowią społeczeństwo przejściowego okresu — tysiące ich tworzą ówczesne klasy i podklasy.
Przyczyny, które wywołują fatalny koniec istnienia tego społeczeństwa są: 1) W ciągu tych czterech wieków — stopniowy rozwój kapitału i gospodarki pieniężnej, handlu i cywilizacji — wytworzył ślepe siły społeczne regulujące sprawy rynkowe — zapas siły roboczej, zapas towarów. Skutek tego: kapitał nie może znieść poddaństwa i praw feodalnych — i że interesy jego występują teraz z wielką siłą, mając przytem zewnętrzne warunki bardziej dla siebie rozwinięte.
2) Ucisk ludu ekonomiczny ze strony feodałów doszedł swego maksimum — i nie może istnieć tak długo.
3) Zupełne zapanowanie nowych pojęć wśród ogółu.
4) Coraz większa dwuliczność stanowiska samych feodałów — którym — z jednej strony chce się stanąć na ponętnem stanowisku kapitalistów, widząc że jeszcze lepiej można wyzyskiwać głodem jak batem; z drugiej przykuwa do siebie stara wygoda dochodu feodalna. W końcu pierwszy przeważa stanowczo nad drugiem wszędzie — szczególniej gdy jeszcze dołącza się obawa ludowej rewolucji. Zapowiadają więc reformy, dopóki jeszcze są panami i mogą brać indemnizacje (Niemcy, Austrja, Rosja).

5. Kto broni tych praw i jaka jest siła żywotna tej obrony?

Wszystkie istniejące prawa feodalne dają korzyść tylko feodałom — lecz ponieważ ciż sami feodałowie wciągnięci przez wir nowego życia, pragną zysków niepolitycznych — przeto siedzą na dwóch stołkach — z jednej strony pewne lecz ograniczone dochody feodalne — z drugiej ponęty kapitalistyczne. Dla feodałów stare prawa poddańcze i inne przedstawiają pewne niedogodności, same przez się — prócz tego uniemożliwiają swobodny rozwój kapitalizmu, w czem oni są także zainteresowani, jako goniący za złotem.
Stopień tej niedogodności starych praw dla ich jedynych obrońców i przedstawicieli — stanowi o sile oporu, obrony przy ich zwalaniu przez nowe uciśnione klasy. Feodałowie są klasą posiadaczy ziemskich. W tej gałęzi produkcji — niedogodności praw feodalnych dla kapitału najmniej dają się we znaki. Mogą prowadzić swe wielkie gospodarstwa typem kapitalistycznym — pańszczyzna daje im daremną siłę roboczą, prawa nad chłopem pomagają do wyzysku — daniny, opłaty, monopole stanowią poważne źródło dochodów. Obrona i utrzymanie tych praw jest zarówno ich interesem pieniężnym jak i moralnym — gdyż zapewniają im pierwszeństwo w społeczeństwie, w rządzie.
Prawa te to interes klasowy feodałów — zarówno świeckich jak i duchownych (biskupów, klasztorów, prałatów). Czują to oni, że straciwszy te wszystkie daniny feodalne, które są teraz dla nich najlepszym źródłem dochodów i ratują ich stan majątkowy — nie daliby rady w konkurencji rynkowej i zostaliby zjedzeni wraz ze swymi zamkami przez burżuazję — trzymają się więc tych przywilejów zajadle — szczególnie gdy przytem prawie są wolni od podatków, mają monopol rządowych pensyj i wyższych urzędów, przewagę moralną i polityczną w kraju. O te wszystkie swoje przywileje pewne i wygodne środki do życia i wpływu, tak boją się, że nawet nie pozwalają dotknąć się do takich praw feodalnych, jak cechowe, z których sami żadnej korzyści nie mają, a nawet szkodę z powodu zatamowania przez to szybkich postępów przemysłu — lecz pozwolić na świętokradzkie dotknięcie się do jednej części starego gmachu — to znaczy ośmielić napastników, znaczy uznać, że prawa istniejące mogą być zmieniane gdy są niedogodne, choćby dla interesów przemysłu. Feodałowie rozumieją jak niebezpieczną może być taka reforma, takie targnięcie się choćby na część tylko uświęconych wiekami form społecznych — i dlatego tak gwałtownie i stanowczo wystąpili przeciw reformom Turgota i edyktowi króla 1776 r., znoszącemu cechy — słowami: „Wszystkie profesje są wolne. Niema przywilejów. Prawo pracowania jest własnością każdego człowieka... najpierwszą, najświętszą, najbardziej wolną od ograniczeń ze wszystkich“. Na to parlament odpowiedział: „Znieść wyróżnienia sprowadziłoby nieporządek jako wynik zupełnej równości i zburzyłoby ustrój społeczny, który utrzymuje się tylko przez stopniowanie władz, godności i odznaczeń“. Protest ze strony feodałów jest tak silny — że edykt zostaje cofnięty a cechy przywrócone nanowo. Gdy Turgot proponuje zniesienie pańszczyzny — zostaje zakrzyczany i wzbudza nienawiść ku sobie. Ludwik XVI przez zniesienie w swych dobrach poddaństwa, zyskuje popularność wśród ludu — kosztem popularności wśród szlachty.
Podobny opór był wszędzie — nigdzie feodałowie nie zrzekli się swych praw dobrowolnie — znosiła je rewolucja ludowa (Francja) — strach przed rewolucją (Niemcy, Austrja). — Rząd silny, despotyczny, w którego interesach to było (Rosja). — Stary ustrój prawny, dopóki może tylko zapewniać panującej klasie przewagę społeczną i szczęście życiowe, dopóty ona go bronić będzie zaciekle, gdyż zawsze woli pewną korzyść w ręku niż ich tysiące wątpliwych. Przeto tylko siła uciemiężonych lub zainteresowanych nakłonić ją może do zgody z nowością.

6) Zbyteczność i bezsensowność praw feodalnych.

1) Prawa poddaństwa ziemi chłopów. Dawniej — celem wszystkich czynszów, danin, opłat różnych, pańszczyzn — jakie chłop musiał prawnie dawać panu — było dostawanie z pracy jego indywidualnej nadwartości, która tworzyła byt klasy panującej, rycerskiej i cywilizację. Ażeby chłop dawał tę nadwartość musiało być prawo zmuszające go do tego, stawiając to, jako warunek użytkowania ze swego zagonu. Chłop, który posiada własne gospodarstwo, dające mu zupełne utrzymanie, musi być prawem zmuszony do dawania nadwartości. Pan zaś dawniejszy musiał swoje dobra przemieniać w zbiór małych gospodarstw chłopskich — jako rycerz — i ponieważ przy naturalnej gospodarce to była najdogodniejsza forma. Później gdy zapanował pieniądz i kapitał — dla nowych pańskich gospodarstw konieczną była przymusowa pańszczyzna, gdyż pan nie znalazłby inaczej rąk roboczych do uprawy tak nieliczna i pochłonięta była podaż wolnej siły roboczej. Wtedy i przemysłowy kapitał potrzebował przymusu prawnego i istniały prawa o włóczęgach.
Poddaństwo manufakturowe. Jak dla dostarczania nadwartości feodalnej, dlatego, że robotnik był właścicielem gospodarstwa, tak i dla dostarczania nadwartości kapitalistycznej początkowej, dlatego że robotnik wolny proletarjusz był nielicznym włóczęgą — trzeba było przymusu prawa więc prawa nad chłopem, kastowości przywilejów stanowych i stanowych upośledzeń — zarówno pieniężne interesy feodałów jak i przemysłowców tego wymagają. Teraz zaś proletarjatu jest poddostatkiem, rynek zapełnił się wolnemi rękami — wywłaszczeni mogą wydawać nadwartość bez prawa, bo ich głód zmusza do przyjęcia jakiej bądź umowy kupna. We wszystkich przedsiębiorstwach zarówno rolnych jak i przemysłowych nadwartość może być zdobywaną bez żadnego prawa, wyzysk największy może istnieć z pomocą głodu prześladującego ich, z pomocą konkurencji o zarobek, będącej licznem dobijaniem się o kawałek chleba. Tak samo więc i przedsiębiorstwa przemysłowe ciągną nadwartości z wolnej pracy najemników, tak samo mogą ciągnąć i wolne gospodarstwa. Prawo poddaństwa chłopów przestało już być warunkiem dostarczania nadwartości. Głód i mnogość głodnych bez dachu zastąpiła doskonale nahajkę ekonomską i żandarma, ciągnącego włóczęgę do manufaktury. — Przytem wyzysk wolnego proletarjusza był wiele dogodniejszy dla produkcji towarowej, wystawionej na kryzysy, niż poddanego, którego trzeba było zawsze trzymać przy sobie, w razie nieurodzaju karmić nawet; do przemysłu ta forma wyzysku nie nadawała się zupełnie. Tak więc — prawa feodalne, wynikające z poddaństwa ziemi chłopskiej — czynszu, danin, opłat, pańszczyzn — były teraz pozbawione konieczności społecznej — istniały tylko jako specjalna korzyść i interes z przyzwyczajenia feodałów, bojących się stracić prawa dla nieznanej nowości.
2) Prawo opłaty od towaru przywiezionego na jarmark w dobrach pana. Jak było brać fracht przemocą feodała nad kupcem.
3) Monopol w sprzedaży wina i t. p. Dawniej — gdy sprzedaż wina zamykała się w jednej tylko okolicy — rynek ograniczył się do kilku miasteczek — był bardzo mały — pierwszeństwo w sprzedaży miało dla feodała rzeczywiste znaczenie korzystne — teraz zaś wobec rozszerzenia się rynku traci to znaczenie — nabywców bowiem jest poddostatkiem na rynku światowym — monopol stał się dla interesu pieniężnego feodała zbytecznym — zaś dla drobnych producentów pozostał nieznośnym ciężarem.
4) Monopol cechowy — konieczny dawniej przy naturalnej gospodarce jako gwarancja dobroci wytworów — zbędny przy towarowej zaś, gdy produkuje się głównie na sprzedaż dla spożywców dalekich krajów.






  1. W społeczeństwie feodalnem każdy był wytwórcą wszystkich swych potrzeb — nie było podziału pracy pod względem gospodarczym lecz zato był między stanami podział zupełny w funkcjach społecznych ogólnych: lud poddany wytwarzał, prowadził gospodarstwo; rycerstwo, szlachta — broniła od napaści wroga, nakazywała szanowanie prawa, zabezpieczała spokój kraju i domów; baronowie, książęta i biskupi — rządzili, wypracowywali kodeksy, prowadzili ogólną politykę, ogólne interesy całego społeczeństwa, gdyż te w normalnych warunkach zgodne były zupełnie z ich własnemi interesami. Duchowieństwo — rozwijało umysłowość ludzką, wypracowywało systemy pojęć i propaguje je. Tak więc funkcje: gospodarcza i obronna (siły fizycznej), integralna kierownicza — prawodawcza i umysłowa — były rozdzielone ściśle pomiędzy różne stany dziedzicznie je pełniące i doskonalące je przez to. Z rozwojem nowego społeczeństwa — rozwija się podział pracy w każdej ogólnej funkcji: w gospodarczej (rozpatrywanej tutaj); w obronnej, rycerskiej: wojsko dla zewnętrznych wrogów i do zaborów, policja i żandarmerja — dla wewnętrznego spokoju i strzeżenia praw, sądy — do wymierzania kar, a w podziałach tych jeszcze podziały: w kierowniczej, rządzącej, ciała prawodawcze rozmaitych kategoryj; w umysłowości: religja oddziela się od nauki, nauka dzieli się na setki gałęzi. To jedna dążność nowa — różniczkująca. Obok tej druga — całkująca — to co w danem społeczeństwie było dziedziczną funkcją zamkniętego stanu; teraz te cztery stanowe funkcje dążą aby skupić się w każdej jednostce, lecz każda cząstkowo tylko. Nowy człowiek chociaż przestał być samodzielnym gospodarzem, lecz zato oprócz swej specjalności wytwórczej, jest częściowo obrońcą (powszechna służba wojskowa), częściowo rządzącym prawodawcą (demokratyzm — przedstawicielstwo ludowe), częściowo także uczonym (powszechna oświata — szkoły, prasa). Dążność ta różniczkowo-całkowa — aby każda jednostka stała się specjalnem cząstkowem narzędziem we wszystkich funkcjach społecznych — t. j. cząstkowym robotnikiem, cząstkowym obrońcą i stróżem prawa, cząstkowym prawodawcą i władzą, cząstkowym uczonym i propagatorem myśli w czasach najnowszych w okresie maszyn, okresie rozkładowym kapitalizmu, staje się coraz silniejszą: — objawia się w takich kierunkach jak: 1) olbrzymia specjalizacja w produkcji — maszyn, fachów: 2) powszechnem uzbrojeniu ludności, a zniesieniu armji stałej. 3) wszechwładztwo ludowe — powszechne głosowanie, prawodawstwo ludowe, prawo mniejszości, plebiscyt prawodawczy i t. d. 4) bezpłatna i przymusowa oświata, zdobycie czasu dla umysłowych zajęć, propaganda i popularyzacja nauki. — Ideały tych kierunków w socjaliźmie.
  2. Wytwór jest dosłownie społecznym, zbiorowym wytworem, gdyż nie tylko w jednym warsztacie przechodzi przez wiele rąk, lecz różne jego części, począwszy od materjałów surowych, produkują się w różnych grupach i wykończony wytwór przedstawia zbiór różnych prac, nie zależnie od siebie dokonywanych.
  3. Najbezczelniej wypowiedział to proletariatowi Malthus: „Człowiek który rodzi się w świecie już zajętym, jeżeli rodzina jego niema środków, by go wyżywić, lub jeżeli społeczeństwo nie potrzebuje jego pracy, człowiek ten nie ma najmniejszego prawa domagać się jakiej bądź cząstki żywności i rzeczywiście jest zbyteczny na ziemi. Przy wielkiej uczcie natury nie ma nakrycia dla niego. Natura każe mu odejść i nie zwleka sama z wykonaniem tego rozkazu“ (Essai sur le principe de population 1798r.).
  4. 1) Poddany nie może przekazywać swego mienia dzieciom, jeżeli te dzieci od roku przestały z nim żyć wspólnie (dzieci muszą być poddanemi tegoż pana, żeby odziedziczyć).
    2) Dziewczyna wychodząca za mąż, wtenczas tylko zachowuje swe prawa spadkowe, jeżeli pierwszą noc ślubną spędza w domu ojcowskim. 3) Poddany nie może sprzedać, pożyczyć, zastawić swego dziedzictwa bez woli pana.
    4) Poddany nie może inaczej rozporządzić swem dobrem przez testament — jak tylko na korzyść swych krewnych, którzy żyją z nim wspólnie.
  5. Cahier de Vannes: „Niech będą zniesione wszelkie pańszczyzny i opłaty zwyczajowe. Są to prawa ohydne, sprzeczne z wolnością naturalną, niszczące rolników. Oprócz zbyt wielkiej renty, czynszownik (colon) jest zobowiązany odbywać pańszczyzny samowolnie naznaczane. Dawno już pora by zmienić to straszne położenie czynszownika, które nie daje mu nic innego do wyboru jak zrujnować się lub porzucić swą ziemię“.
    Cahier de Franche Comté: „Wy macie, Panie, w swej armji przeszło 30,000 poddanych chłopów z Franche Comté. Gdy który z nich, przez swe zasługi dojdzie stopnia oficera i otrzymawszy dymisję wraz z pensją, zamiast wracać, ze swymi braćmi do chałup, gdzie się porodzili, zamieszkują w swej wiosce dom wygodniejszy, umierając nie będą mogli rozporządzać ani swą ruchomością ani małymi oszczędnościami, jakie zrobią na swej pensji, po ich śmierci ich mienie staje się własnością pana“
    Chłopów obciążonych temi opłatami i pańszczyznami feodalnemi była w 1789 r. liczba wynosząca 9/10 ludności Francji.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Abramowski.