Ludzkość — jak blok marmuru wydobyty z ziemi,
Nie odrazu błysnęła kształtami wszystkiemi...
— Wiek po wieku — jak snycerz uznojony potem —
Rzeźbił kamienne rysy ciężkim swoim[1] młotem.
Zrazu — stanęła, w zbroję zakuta stalową...
W ręku miała miecz nagi — na czole wawrzyny...
Czas bić począł walk ludów spiżowe godziny —
— Czemuż one zgłuszyły ciche ducha słowo? —
Mistrz późniejszy na barki dał jej białe szaty —
W dłonie krzyż promienisty — a lilje we włosy...
Byłaby może świętą — i zbawiła światy —
Czemuż zagrzmiały klątwy — i buchnęły stosy? —
Wstał wiek nowy — i młotem potężnym uderzył
Pierś ludzkości — i świeże[2] formy się zrodziły;
Człowiek poczuł, że dawne ideały przeżył...
— Czemużby uczcić bielsze[3] nie miał dosyć siły? —
Dziś — w pół rozbity posąg stoi z twarzą białą,
Straciwszy greckich linij pogodne wymiary...
I nie wie — co pochwycić: krzyż czy miecz swój stary,
I zda się, że tak cierpi — jakby żywe ciało...
O wieku! mistrzu twardy, co żelazną dłonią
Masz nadać tej postaci bladej kształt ostatni,
Rozpal jej gwiazdę wiedzy nad wzniesioną skronią,
A ramiona jej otwórz tak — jak uścisk bratni. —
↑ W sprostowaniu na str. 285 — ,swoim‘ A; ,bijąc‘ Pdr.
↑ W sprostowaniu na str. 285 — ,świeże‘ A; ,nowe‘ Pdr.
↑ W sprostowaniu na str. 285 — ,bielsze‘ A; ,czystsze‘ Pdr.