O wiosno! gdzie ty gubisz swoje kwiaty?
I jaki wicher skrzydłami mrocznemi
Chwyta ich listki i wlecze po ziemi Królewskie róż twych szkarłaty?
Gdzie twych poranków blaski dyamentowe
Gasną? I w jakie rozwiewa się cienie
Wieczorna zorza, co na twoją głowę Kładzie koronę — marzenie?
Od jakich żarów rosy twoje białe
Tają, jak perły w morzu konające?
Na czem ty łamiesz brylantową strzałę, Którą posyła ci słońce?
Gdzie przepadają mgły twe tajemnicze
I blade róże wschodzącej jutrzenki?
Od czego mdleją pąki twe dziewicze, Zanim rozwiną swe wdzięki?
O wiosno w blaskach i uśmiechach cała,
Co na skąpane w łzach opalu tęcze
Zarzucasz skrzydła lekkie i młodzieńcze, Jak gdybyś w niebo leciała...
I coraz szersze dnia czyniąc zdobycze
Na wschód i zachód słonecznej krainy,
Światła pochodnie wnosisz tajemnicze W srebrzystej nocy dziedziny...
O wiosno! czemu tęcze twoje gasną,
Skrzydła się łamią i ciężą ku ziemi?
I czemu zmierzchy ustami chłodnemi Zdmuchują zdobycz twą jasną?
Czemu słowicze pieśni twoje mdleją?
Czemu wód twoich wysychają czary?
Czemu, nazwana »miłością, nadzieją«, Dotrzymać nie umiesz — wiary?
O serce ludzkie! gdzie są upojenia
Młodych porywów twoich i tęsknoty?
Gdzie wielkie czyny słabego ramienia? Gdzie wielkich rojeń plon złoty?
Gdzie świeżość uczuć twoich porankowa?
Gdzie dążeń, celów twoich ideały?
Gdzie zapał, którym uskrzydlone słowa Pieśni twej w niebo leciały?
Gdzie twojej siły, energji twej suma?
Gdzie sny twe ciche, dziewicze, niebieskie?
Gdzie nieskalana czoła twego duma, Twoje ubóstwo królewskie? —
Gdzie ukochanie twoje wszechpiękności,
Cześć dla wszystkiego, co wzniosłe, co święte?
Gdzie są twe barwy, szermierzu ludzkości, W walce o przyszłość podjęte? —
Gdzie głębia rwąca i świeżość tych prądów,
Które rzeźwiły brzeg suchy, omdlały?
Gdzie jasne tęcze skróś mórz i skróś lądów, Co niebo z ziemią wiązały? —
Gdzie przedumanej nocy urok cichy,
Co ci bezsenne otwierał powieki?
I gdzie są ducha upojeń kielichy, Kipiące życiem na wieki?
Zapał młodzieńczy do wiedzy, do pracy
Gdzie złamał wzlotów swych potężnych skrzydła?
I w jakich mroków pochwyceni sidła, Milkniecie, świtu śpiewacy?
Młodości bujna! o wiosno ty ziemi!
Co pokolenie świat wzmaga swe tętna
I oddychając piersiami pełnemi, Ludzkość rozbudza się smętna...
Czemuż jej nie dasz tak dzielnych wybuchów,
Tyle wytrwania i żaru i siły,
Żeby chwyciwszy się wiosennych duchów, Zmartwychpowstała z mogiły?
Czemu ty sama, o zorzo dziejowa,
W mgle powszedniości przygaszona perło,
Jak z tronu swego zepchnięta królowa, Łamiesz o życie swe berło? —