GÓRA ŁYSA.

O piękne miejsce, i między inszemi
Sławniejsze, które widzim w polskiej ziemi!
Któreż mogą, górę drogą
Uczcić pienia? Gdzie zbawienia
Depozyt złożony.
Dziwna wyniosłość Sarmatów Karpatu,
Z wierzchołka Olimp zalecony światu.
I Synai, gdzie się tai
Ogień we krzu, na powietrzu,
Wierzchem wystawiony.
Obozem niechaj z wojski swemi stanie
Pierwszy pułkownik nieba na Garganie.
Magdalena Massyl wzięna,
Rozalii w Sycylii
Dziwna skała grobem.
Lecz większa Polskę fortuna potyka,
Gdy przez świętego ręce Emeryka
Dar ten liczy, królewiczy,
Nad Hiarby, droższe skarby
Nierównym sposobem.

Dar, znaczną cząstkę krzyża zbawiennego,
Na którym okup zbawienia mojego
Był rozbity, w krwi sowitej
Pniak skropiony, w polskie strony
Na tę górę godzi.
Nie bez tajemnic dobrodziejstwo za to,
Jakoś powinien dziękować Sarmato,
Krzyż jest zbroją, Polsko, twoją,
Krzyż obrona Akwilona,
Skąd wsze złe pochodzi.
Tak Kościół trzyma, że gdy Pan umierał,
Na Akwilon głowę skłoniwszy, pozierał,
Na Oliwnej górze dziwnej,
Kończąc mękę, skłania rękę
Na północnych ludzi.
Matka znać dając, że nam jest w pomocy,
Pod krzyżem stoi ku nam na północy.
Krzyż zasłoni, Matka broni,
I przed gniewem z świętem drzewem
Litość w nim pobudzi.
Hyperborejski kraju znamienity,
Jak się cieszyć masz temi depozyty,
Klejnot drogi, w polskie progi
Jezus zsyła, gdzie mu miła,
Na tej górze knieja.
Więc i ja pod jej wychowany cieniem,
Lichem, lecz z chuci, wynoszę ją pieniem:
Podłej ceny, me kameny,
Przy tym Krzyżu, kładę zbliżu,
Bo w nim ma nadzieja.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wespazjan Kochowski.