[215]Gadka 12.
Nie widzi słońce pod swemi obroty
Śliczniejszéj, boskiéj nade mnie roboty.
Ja-m jest obrazem bóstwa i na ziemi
Z jasnościami się równam niebieskiemi,
Król mi poddaństwo oddaje i mężni
Bohaterowie nie są tak potężni,
Żebym nad niemi nie miała przewodzić;
Sami zwycięscy w ciężkich u mnie chodzić
Okowach muszą, aleć z mojéj ręki
Smaczne są pęta, dobrowolne męki.
O dwór mi łacno i o szumne sługi,
Chociaż odprawiam siła bez wysługi;
Wesoła-m, a wżdy przez ozdobę swoje,
Wzbudzam tęsknice, płacze, niepokoje.
Szkodzę, i nie chcąc, a w tym-em jest płocha,
Że bardziéj temu, co mnie bardziéj kocha.
Ślepemi czynię, a wżdy każdy okiem
Kradnie mnie chciwym i łaskawym wzrokiem.
Jakoż téż sam wzrok może o mnie sądzić,
Jeżeli mu wprzód nie rozkażą błądzić;
W dzień mianowicie dokazuję mocy,
Ale się we mnie kochają i w nocy.
Młodość w méj krasie i świeży wiek płaci,
Kto mnie zbyt pieści, ten mię prędzéj traci;
Kto mnie ma, niech mnie chowa bez przysady,
A kto mnie nie ma, niémasz na to rady.
[216]
Sama mnie starość przed śmiercią zabija,
A kto za zdrowie moje nie wypija,
Drewno i kamień, nie człowiek być musi,
Chceszli mnie zgadnąć? — przypatrz się Jagusi.