Gdzie chwycić cię?

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Przybyszewski
Tytuł Gdzie chwycić cię?
Pochodzenie Poezye prozą
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1902
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


GDZIE CHWYCIĆ CIĘ?


Kędyż Cię szukać?
Wyciągam ku Tobie ramiona, zatapiam ręce w Twem ciele, rzucam się przed Tobą na twarz chwytam złote promienie Twych włosów...
Jedno niebo zerwałem, by Cię pod niem pogrzebać, rzuciłem na Ciebie błyskawicę, ciężką jak spadająca wieczność, byś mi nie uciekła...
O nie! nie! Już ja nie pochwycę Cię!
Kędyż Cię szukać!?
Jesteś grozą nocy, gdy potoki błyskawic rozszarpują niebo w szerokie brózdy, gdy wiosenne wichrzyce najpotężniejsze pnie jak suche łamią trzciny?
Twojeż to oblicze żarzy się w łunach płonącego nieba? Tyż to płyniesz na spienionych grzywach smaganego przez orkan morza?
Och chwycić Cię?
Wieniec z pieśni gwiezdnych, co dżdżą w moje noce, zwiję na jasnowłosą Twoją główkę, rozpłoniesz wszemi łagodnemi żary chwil zmrokowych, będziesz jako cichy duch nocy głęboka i piękna jako jego wieczność.
Suknią Ci utkam z najpiękniejszych upojeń mej twórczej duszy, snami najgorętszych pragnień Cię opaszę, najpotężniejsze myśli moje puszczę jako burzą zrodzone stado chrobrych, ciężkoskrzydłych sokołów dokoła Twojej głowy i będziesz jako niebios królowa w płomienistej chwale wniebowzięcia z nabijaną gwiazdami mleczną drogą u stóp.
Wszystko to daję Ci, tylko bądź moją, zejdź ku mnie...
Czuję Cię wszędzie — tronujesz na stapiających się mgłach rannych brzasków, rozpływasz się i uchodzisz w dal drgającej gwiazd poświacie, wdycham Cię z wonią rosistych łąk i dymiących ugorów, głos Twój przewija się strumieniem ciepłej krwi przez szał weselny wiecznie twórczej ziemi: jesteś wszędzie i nigdzie, o światło bez cienia, o istności ponad wszystkie nieskończeń bezgranicza.
Dniu mój, me słońce, światło me, kędyż Cię szukać?
Och jasna moja, kochanko, o serce mej duszy! czoło Twe oplatam czarnem kwieciem mej tęsknoty, otulam Cię w głuche opony burz mego życia, sypię na Twą jasną główkę gwiaździsty deszcz złotych wspomnień dziecinnych...
Cudzołożnico!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Przybyszewski.