[100]Gorgo.
Błękitny płomyk w Etruskim czerepie
Konał spokojnie, jak zbolała dusza,
Raz przygasając, raz po czarnym sklepie
Tocząc mdłe koła, drżący się porusza...
Na czarnéj płycie, w okowach młodzieniec,
Przy nim papyrus, dzban i chléb spleśniały,
Snem wulkanowym marzy młody jeniec.
A na Etruskiéj lampie żmije drzały
Któremi oplótł mistrz głowę Gorgony —
Straszne, syczące, skołtunione całe,
Jakby z Eumenid piekielnéj korony
Idą na niego — ogniste, zuchwale...
Jedna opuszcza Gorgonowe czoło
I syczy, jam jest nędza twojej matki!...
Co opuszczona przejdzie życia koło
I skona sama — z uśmiechem warjatki!...
A druga pełza od lampy ku niemu
I syczy: jam jest rozpacz twéj kochanki
Co się w objęcie rzuciła innemu
I potargała waszéj wiosny wianki...
A trzecia syczy: jam troska i nędza;
Czwarta: ja rozpacz! piąta: żądza sławy;
Szósta: jam sumień jadowita jędza;
Siódma: ja władzy dzierzyciel nieprawy...
[101]
Syczą i idą nań!... otoczą szyję,
Duszę i dławię śniącego piekielnie!
Wtém się ostatnia podrywa bezczelnie,
Ta co z serc młodych krew najczystszą pije...
Spina się — syczy — ja mam tajne słowo
By cię wyzwolić i dać cele życia,
A z tobą lud ci drogi od powicia!...
Różą uścielę drogę twą cierniową...
Słuchaj! to słowo, wymówię! tyś zbawion!...
Słuchaj! a wolny wstaniesz! wstaniesz sławion!...
Słuchaj!!! (Gorgona zdała śmiać się z hasła)
Słuchaj! Wymawiam.....
Tu lampa zagasła. — —
Bazylea 7. IV. 1868.