Gracyan
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wtórego chóru młodzieńskiego |
Podtytuł | 19. Gracyan |
Pochodzenie | cykl Roksolanki ze zbioru Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów |
Wydawca | Nakładem Michała Dzikowskiego |
Data wyd. | 1857 |
Miejsce wyd. | Przemyśl |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Przy wesołym Cyprze w piękną z mirtu krzewinę
Wszedłem rano, gdzie potkawszy małą dziecinę
Łuk przy boku, na barkach pióra i u nożek,
Spytałem: Powiedz mi, dziecię, coś ty za bożek? —
A on do łuka: Kto na mię fuka?
Ja, choćżem mały, przeciem bóg cały,
Którego i sam Jowisz, i boginie znały;
Zaś Kupidyna, Wenery syna,
Boga miłości i wszech lubości
Nie znasz? Muszę cię skarać, żeś tak niebywały. —
Odpuść proszę cne dziecię! na mnie prostaka
Nie bierz strzały niepochybnej z twego sajdaka;
Ale naucz mię raczej nie mieszkając wiele,
Czemu cię tu dziś widzę w tak maluczkiem ciele?
Tak mię maluje ten, kto miłuje:
Stając się dziecię jak w trzeciem lecie,
Traci rozum i powagę, traci baczenie,
Mądrych ja skrócę, w dzieci obrócę;
Bo kto mię kusi, głupim bydź musi.
Wnet i stary odmłodnieje nad przyrodzenie. —
Wiem to i sam, cny Kupido! że nie nowina,
Który człowiek zamiłuje, własna dziecina;
A to zasię na twych oczach co za zasłona
Ślepym cię bydź uczyniła? co znaczy ona? —
Ja ślepo żyję i ślepo biję,
Mojemi który zraniony pióry,
Stary, młody, pan, ubogi, w jakim chce cieniu.
Nie mam ja znaku, w osobach braku;
Niech się kto chlubi, że mię nie lubi —
Najdę go ja i w jedwabiu, i w ostrem odzieniu. —
Wiem, że nie bez przyczyny są i te pióra,
Któremi twoja bieluchna porosła skóra;
I nie darmo wielkie skrzydła trzmią na twym grzbiecie,
Dla czego ich jednak nosisz, powiedz proszę cię?
Te dla lekkości mam i prędkości;
Nie masz żadnego gmachu skrytego,
Kędy by się nie nalazły miłosne przeskoki.
Nic nie są góry; radby i z skóry
Wyleciał drugi za czas nie długi
Tam, kędy ja rozkażę, by snadź pod obłoki —
Przeto, widzę zhołdowałeś już wszystkę ziemię,
Poślepiłeś niemal wszystko Ewine plemię;
I ja, utrapiony, także duszę swą w ciele
Muszę tobie ofiarować w twoim kościele. —
To gdy uczynisz, mało przewinisz;
Serce odmienne twe, nie kamienne.
Kędy mi się odejmują, bardziej się srożę;
Dowcipy harde i myśli twarde,
Ciało i duszę, w proch ja pokruszę;
Mądrość, uroda, bogactwo nic nie pomoże.