Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Kultura Wielkopolska 1830 — 1846/9

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Kultura Wielkopolska 1830—1846
Rozdział Wydział literacki
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Kultura Wielkopolska 1830—1846
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Wydział literacki.

Do tego wydziału tylko członkom Kasyna wstęp był dozwolony.
Członkowie wedle statutu zjeżdżać się mieli co dwa miesiące i to w drugą środę miesiąca. Członek Dyrekcyi, wyznaczony przez prezesa, miał zasiadać na posiedzeniach bez prawa głosowania.
Oprócz członków, zamieszkałych w W. Księstwie Poznańskiem, wydział literacki mógł przyjmować członków korespondentów. Czynnościami posiedzieć było:
a) wzajemne ustne udzielanie wiadomości literackich tak z korespondencyi jak z własnych spostrzeżeń i poszukiwań;
b) przedkładanie własnych rozpraw, krytyki dzieł ważnych oraz rękopisów i zabytków sztuki.
Zarząd wydziału miał być obierany co rok, a prezes jego zasiadać na posiedzeniach Dyrekcyi. Opuszczenie posiedzeń przez 6 miesięcy, a roczne zaniedbanie udzielania prac odejmowało prawo należenia do wydziału.
Sprawozdanie z marca 1842 r.[1] daje nam wyobrażenie o czynnościach tego wydziału. Brzmi, jak następuje:
Obok wydziału przemysłowego w Gostyniu jest także drugi Wydział literacki, który nie zdołał jeszcze wydołać zamierzonym celo, atoli oba Wydziały wzajemnie się zawsze wspierają, gdyż oba jeden mają cel — dobro ogółu, a przytem i uprzyjemnienie i zajęcie wiejskiego życia obywateli okolicznych w chwilach wolnych od zatrudnień gospodarskich. Nie było więc bynajmniej w naszej myśli próbować utworzenia zawiązku Towarzystw uczonych, lecz li staraliśmy się uprzyjemnić to życie, tylu kłopotami znękane, a które najwięcej znaleźć może uroku w rzeczach niepowszednich, umysłową rozkosz przynoszących. Dlatego też Wydział literacki, któren był zrazu powziął myśl urządzenia osobnego noworocznika Świętojanki, zaniechał tej myśli, nie chcąc ani na chwilę personifikować Wielkopolskę naprzeciw innych części Polski i stawiać udzielne jego naukowe prace na szali obok tych wielkich dzieł, jakie w całej Polsce zbierają, celem uświetnienia i uczczenia Ojczyzny. Niczego się tak nie obawiają u nas jak chorobliwego prowincyonalizmu, a przypatrując się, jak największe nawet umysły i najszlachetniejsze serca popaść mogą w tę wadę, jak to np. się dzieje w Ukraino-manii, starać się nie przestaniem w drobnym naszym zakresie miłość braterską nad zawiść i zazdrość wynosić. Jako pisma nasze czasowe wszystkie prace, skądkolwiek im nadsyłane, z upragnieniem przyjmują i publiczności śpiesznie udzielają, tak też i Towarzystwa naukowe jednoczyć i zespolić tylko mają te różnorodne prace. Si parva magnic comdonere licet. Przejdźmy do początku rozwinięcia się gostyńskiego Wydziału literackiego.”
„Wydział ten zwrócił szczególną uwagę na potrzebę pism elementarnych dla naszych wiosek i miasteczek, któreby się stać mogły, że tak rzekniem, uzupełnieniem błogiego wpływu szkół na nasz lud. Rzecz ta gruntowanie roztrząsaną była w gronie Wydziału i przedłożono projekta dla najpotrzebniejszych pism w tym rodzaju. Najmilszą była atoli wiadomość, udzielona od p. Günthera z Leszna, że się podejmuje przedrukowania najszacowniejszego z wszystkich naszych dzieł elementarnych Pielgrzyma w Dobromilu. Natychmiast Wydział zajął się zbieraniem prenumeratora i na zebraniu 2 marca w Gostyniu 204 egzemplarzy podpisanych zostało. W ten sposób postępując, zdołamy jedynie dzieła pożyteczne jako zdrowy pokarm dostarczać dla ludu. Nie zatrzymamy się dłużej nad sławieniem wyżej wspomnianego dzieła, wyższego nad wszelkie pochwały, a które zasłużony leszczyński typograf za najniższą cenę wyprzedawać będzie.
„Nie ograniczał się Wydział na zadośćuczynieniu potrzebom ludu katolickiego naszych wiosek, z szczególną pieczą zasięgał wiadomości o gminach ewangelickich i reformowanych, znajdujących się w naszym kraju, o ich pismach religijnych, ich śpiewnikach i t. p. dziełach. Z wielkim żalem przekonano się o zupełnym braku takowych dzieł w naszym języku. Na nieszczęście żadnych nie ma stosunków z kalwinami litewskimi i jakkolwiek odgłos uczoności ich księży świadomy, pisma ich kościelne nie dochodzą rąk naszych. Potrzebom Polaków w Prusach mieszkających stara się po części zaradzić czcigodny Mrongowiusz z Gdańska, ale wyznać wypada, że tamtejsi dziedzice ewangeliccy wcale im w pomoc nie przychodzą, nieszczęsnym unosząc się przesądem przeciw wszystkiemu co polskie i ani języka naszego nie uczą ani o religijność swoich kmiotków jednowierców nie dbają. Gminy zaś ewangelicko-polskie tak są szczupłe w Wielkopolsce, że dotąd mało się działo dla ich potrzeb religijnych. Niestety, nawet bywają i gminy polskie, w których każą po niemiecku, a chłopi zebraniu w kościele nie są prawie w stanie coś zrozumieć. Wreszcie, któż z boleścią nie wie, ile już u nas jest gmin polskich, w których ostatnie ślady języka naszego zaginęły. Czytaliśmy niedawno o polskim kalwińskim kościele w Królewcu, lecz pocóż się zapędzać tak daleko, wszakże i w Lesznie był kościół polski kalwiński! Polecił przeto Wydział jednemu z najpracowitszych swych członków wyznania reformowanego zebranie materyałów do wydania śpiewnika polskiego dla gmin ewangelickich polskich w Wielkopolsce; dla pożytku tychże gmin i nowsze teologiczne pisma sprowadzone zostały do biblioteki gostyńskiej. To wszystko dostatecznym jest dowodem, że w gronie naszych Towarzystwa, o ile lekceważenie religii jest zgrozą potępione, o tyle znów miłość wszystkich spółziomków, acz różnowierców, prawdziwą szczepi tolerancyą.”
„Wydział literacki szczególną zwracał uwagę na udział, jaki inne prowincye biorą dla naszego literackiego życia, i dla tego pilnie zasięgał wiadomości, ile egzemplarzy czasopism dla ludu, a mianowicie Szkółki niedzielnej rozchodzi się po Śląsku, Prusach i Galicyi. Dzięki złożyć nam wypada za usiłowania księży w Górnym Śląsku za rozpowszechnianie tych pism; są pomiędzy nimi, którzy po kilkanaście egzemplarzy rozdają po swych gminach. W Starych Prusach, w malborskiej i chełmińskiej ziemi daleko mniej się tych pism rozchodzi, a jednak jest tam jeszcze wielu obywateli polskich. Życzyć więc wypada, aby równie skrzętnymi byli o szerzenie oświaty między naszymi spółrodakami, ile nim jest szanowny stan duchowny katolicki Górnego Śląska.”
„Stosunki nasze z Górnym Śląskiem coraz bardziej się rozwijają. O ile Królestwo coraz więcej się z Górnym Śląskiem pod względem przemysłowym jednoczy, o tyle i my pod względem naukowym się zbliżamy. Początkiem był do tego drobny zbiór wierszy nauczyciela Lompy; od tego czasu zaczął jeden z uczonych członków naszego Wydziału zbierać pieśni gminne z Górnego Śląska, dotąd przez żadnego z naszych uczonych literatów nie zbierane, gdyż ani Żegota Pauli ani Wojcicki ich nie wspomina. Zbiór tych pieśni już 300 przenosi. Najciekawsze udzielone zostały Wydziałowi, ale co szczególną sprawiło radość, t. j. że niektóre z nich opiewają najnowsze wypadki, np. tworkowską wyprawę. Pieśni te dowodzą najlepiej, że zaród twórczej imaginacyi słowiańskiej żyje wśród tego ludu, mimo czterowiekowego napływu Germanów. Jędrność ta rodzima świadczy o żywotnych siłach podbitego ludu Ślązaków, a prędzej się ich książęta przodkom swym Piastom, aniżeli lud swym sprzeniewierzył rodzicom.”
„Pomiędzy ościennemi na szczególną uwagę Wydziału zasługują Wendowie czyli Serby. Dotąd nie jesteśmy w bezpośrednim stosunku z mnogiemi uczonemi Towarzystwami, zawiązanemi w Luzacyi, celem wyratowania słowiańskiej narodowości od zupełnej zatraty, atoli usiłowania p. Haupta z Gierlicza i Smolara w Wrocławiu na szczególną naszą wdzięczność zasługują. Wiadomości, zaciągane o Luzatach, w czasie komunikowania bywają na sesyach Wydziału, i również z przyjemnością zwracano uwagę na usiłowania Tygodnika literackiego w Poznaniu obudzenia współczucia polskiego dla spółbratymców nad górną i dolną Spreą, koło Budziszyna, Żory i Mużuku osiadłych.”
„Interesująca rozprawa pana E. B. względem prowincyonalizmów wielkopolskich, zakomunikowana Wydziałowi, umieszczoną zostanie w Przyjacielu.
„Oto jest krótka wiadomość o początkach Wydziału literackiego, pominęliśmy w niej atoli wszystkie zamysły, które dotąd wykonane być nie mogły z powodu małej liczby uczestników, do tego Wydziału należących. Oba Wydziały, tak przemysłowy, jak i literacki, jedną są kierowane myślą — przyczynienia się choć w cząsteczce do rozsiewania oświaty narodowej i do polepszenia bytu krajowego, mianowicie klas najniższych, a dotąd najwięcej zaniedbanych w Ojczyźnie”




  1. Tygodnik literacki. R. 1842, str. 119.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.