Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres II/1

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Okres II
Rozdział Depresya
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Powstanie listopadowe i jego skutki.

Na wieść o wybuchu powstania w Warszawie dnia 29 listopada 1830 r. zawrzało w W. Księstwie Poznańskiem. Generał Umiński umknął w przebraniu z twierdzy głogowskiej i ofiarował swe usługi rządowi narodowemu. Kto mógł, przekradał się przez granicę, by wziąć udział w walce o niepodległość. Tak uczynili Dezydery Chłapowski, Andrzej Niegolewski, Ludwik Sczaniecki, Stanisław Biesiekierski, Tytus hr. Działyński, Edward hr. Poniński, Edward hr. Potworowski, Gustaw Potworowski, Adolf hr. Bniński, Seweryn Ostrowski z Gułtów, Leon Śmitkowski, Stanisław Chłapowski, Walery Rembowski, oficer gwardyi dragonów pruskich, dr. Antoni Kraszewski, Libelt, Marcinkowski, Wojciech Cybulski, Matecki, 2 braci Żychlińskich, Adam i Józef z Szczodrochowa, 3 braci Kolanowskich z Poznania, z których dwaj młodsi już nie powrócili, 3 braci Szymańskich z Poznania, 4 braci Mycielskich i brat ich przyrodni Gajewski, 5 Mielżyńskich, 7 braci Radońskich,[1] 100 uczniów gimnazyum poznańskiego i profesorowie Maksymilian Braun i ks. Adam Loga, wogóle kilka tysięcy ludzi. Z samych Poznańczyków utworzono jazdę poznańską, której dowódcą był pułkownik Augustyn Brzeżański, podpułkownikami Józef Czyżewicz, Kaźmierz Halicki i Jan Edward Jezierski, majorami Franciszek Mycielski, Maciej Mielżyński i Leon Śmitkowski, kapelanem zaś powyżej wymieniony ks. Loga.
Ks. Adam Loga herbu Topacz pochodził z rodziny szwedzkiej, która otrzymała indygenat polski. Po odbytych studyach w uniwersytecie w Berlinie, potem w Bonn został profesorem religii katolickiej przy gimnazyum poznańskiem. Obowiązki swe pojmował wzniośle, był uczony i wymowny, młodzież ubóstwiała go. Wstąpiwszy do jazdy poznańskiej, zawiesił krzyż na piersi i przykładem swoim wzbudzał w wojsku odwagę i poświęcenie. Gdy pod Grochowem jazda poznańska, stojąc w asekuracyi armat, wystawiona była na gwałtowny ogień, podjechał ks. Loga do pułkownika Brzeżańskiego, prosząc, aby mógł stanąć z krzyżem w ręku przed frontem celem dodania odwagi żołnierzom. Poświęcenie jego nie znało granic. Znalazł śmierć pod Szawlami 9 lipca 1831 r., gdy na czele szwadronu rzucił się na nieprzyjaciela.
Poznańczycy, którzy na pierwszy odgłos powstania przybyli do Warszawy, ofiarowali się przyprowadzić z W. Księstwa Poznańskiego landwerę, 30,000 ludzi uzbrojonych, ubranych, z działami nawet, ale dyktator Chłopicki odepchnął ich z oburzeniem.
„Ktokolwiek znał ducha — pisze generał Prądzyński[2] — jaki podówczas w Poznańskiem panował, kto wie, ilu to tam było ludzi, głową i sercem podobnych do Józefa Krzyżanowskiego z Pakosławia, do Ludwika Mycielskiego, ten ani na chwilę nie powątpi, że byliby uskutecznili to, co obiecywali. Działa podejmował się uprowadzić z Poznania Koszutski, będący oficerem w artyleryi pruskiej, który później służył w wojsku rewolucyjnem. Poznańszczanie zapytywali się także dyktatora, czy chce, ażeby opanowali Poznań, miejscowymi landwerami i przywieźli mu plan fortyfikacyi tego miasta. Między owymi Poznańszczanami Potworowski, były adjutant Umińskiego i Tolińskiego, który był także dosyć opryskliwy, największe miał starcia z Chłopickim. Potworowski miał polecenie od księcia Sułkowskiego rozpoznania na miejscu, co to jest to warszawskie powstanie, w średnim będący wieku, uniesiony duchem całego Poznańskiego, chciał także walczyć za Polskę, ale znaczna w nim ambicya nie dozwalała stanąć w zbyt podrzędnem stanowisku. Przygotował więc list do króla pruskiego, tłomacząc się, że pomimo wdzięczności, jaką winien Naj. Panu, nie może być głuchym na wołanie ojczyzny, przysposobił potrzebne fundusze i napisał do Warszawy, zapytując się, czy jego usługi będą przyjęte. Nie wiem, czy list ten był adresowany do rządu czyli też do dyktatora. W każdym razie tego było rzeczą dać rezolucyą. Tymczasem dopiero Radziwiłł, zostawszy naczelnym wodzem, odpisał Sułkowskiemu, że, lubo wszystkie miejsca już są rozdane, starać się jednak będzie znaleźć coś takiego coby mu przystać mogło. Nie zdało się Sułkowskiemu przyjeżdżać na tak ogółowe zaproszenie. Gdyby był przyjechał, byłby niewątpliwie dostał dowództwo całej jazdy polskiej. Pod Grochowem byłby od pierwszego słowa wykonał wielką szarżę, którą Chłopicki ku końcowi bitwy chciał uskutecznić. Jakikolwiek byłby wypadek tej szarży, byłaby mu pewnie utorowała drogę do naczelnego dowództwa po Chłopickim. Nie był to wprawdzie wódz, jaki był potrzebny, przecież był odważny, czynny, dobrze myślący i dosyć otwartą miał głowę.”
Nawet kobiety, jak panna Emilia Sczaniecka córka Łukasza i Weroniki Zakrzewskiej i Klaudya z Działyńskich Potocka siostra hr. Tytusa Działyńskiego, podążyły do Warszawy, by pielęgnować rannych.
Rząd pruski zaraz po wybuchu powstania wzmocnił wojska swe w W. Księstwie Poznańskiem, w Prusach Wschodnich i Zachodnich, oraz na Śląsku i wystawił nad granicą dwa korpusy obserwacyjne pod wodzą starego feldmarszałka Gneisenaua i generała Grolmana, późniejszego dowódcy 5 korpusu poznańskiego. Tego korpusu komenderujący wówczas generał Röder, już 4 grudnia zaprowadził stan oblężenia, a 7 grudnia ukazał się list pasterski arcybiskupa Dunina który, przestrzegając duchowieństwo i wiernych przed pokusami, dążącemi do obalenia porządku społecznego, i przed podszeptami, „źle myślących” ludzi, napominał do posłuszeństwa dla władzy. List ten bardzo przykre sprawił wrażenie.
Bezpośredniem następstwem powstania było zwinięcie posady namiestnika w Poznaniu. Książę Antoni Radziwiłł osiadł na pewien czas w Cieplicach własności księstwa Clary, których córka miała 1832 roku zaślubić starszego jego syna. „Zdrowie jego było już zachwiane, choć nie dochodził jeszcze do lat 60; zerwanie małżeństwa córki jego Elizy z księciem Wilhelmem pruskim nie było jedynem nieszczęściem, które zraniło jego ojcowskie serce. Pierwej już stracił był dwóch synów, najmłodszego Władysława, na suchoty i drugiego, Ferdynanda, który, pielęgnując chorego kamerdynera, zaraził się tyfusem i umarł. Około 1832 r. on i Eliza poczęli równocześnie chorować; ci, co ich wtedy widzieli, opowiadają, jak księcia Antoniego, zawsze w czamarce i aksamitnej czapce z barankiem, na wózeczku wożono, jak Eliza była już tylko cieniem własnego obrazu.”
Książę Antoni umarł 7 kwietnia 1833 r., mając lat 58, a w jesieni 1834 r. zakończyła żywot jego ukochana córka Eliza „zostawiając po sobie pamięć jasnego anioła, którego niebo na chwilę tylko zapożyczyło tej ziemi.”[3]




  1. Byli to synowie Piotra i Joanny z Kierskich. Joanna umarła, mając lat 71, w Poznaniu 3 listopada 1848. Liber Mortuorum kościoła św. Marcina.
  2. Pamiętniki. I, 242.
  3. Wodzicka z Potockich Teresa, Eliza Radziwiłłówna z Wilhelm I. Kraków 1896.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.