[46]
HOKUS-POKUS
Mógłby to być new-yorkskich scen trick:
Słowa i rytmu prężny dwugłos.
Zaczynam numer — kpiarz, ekscentryk,
Alchemik, tancerz i wirtuoz.
Mam rym, solidnie w mowę wbity,
I strofą na dół wiszę na nim,
Aż nagle, słowa mocnym chwytem,
Przekręcam się do góry zdaniem.
Nad siatką — hopla! — w przepaść lecę,
Śmiertelny rekord skokiem biorę,
Odbijam się, nad życiem świecę
Kometą, pijanym meteorem.
I znowu stoję uśmiechnięty
Ja, głosów świata imitator,
I nowe puszczam w ruch talenty,
Pinetti, prestidigitator!
[47]
Garść słów, żyjątek kolorowych,
Napłask w elipsę rzucam krągle,
Na pręty dźwięków metalowych
W biegu nadziewam je, jak żongler!
Spójrzcie, jak poryw fajerwerkiem
Rozbijam w jazz-band barw i iskier,
Chmurką kolibrów frunął z ćwierkiem,
W otwarte usta wpadł mi błyskiem.
Logofag! Dziwo! Okaz rzadki!
Fenomen! Człowiek-wiersz! Unikat!
Jak węże i skaczące żabki,
Płonące zgłoski haustem łykam!
Palmé! Changé! I zręczny magik,
Wtajemniczony słowożerca,
Wobec lekarzy, więc bez blagi,
Połknięty krzyk wyrzucam z serca!
W bezmiar żongluję zwinną mową,
Plączę ją w deseń fantastyczny
I zgóry wiem, gdzie padnie słowo,
Clown, matematyk histeryczny!
[48]
O słowa, pędem serca gnane!
Słowa, krążące w twórczym transie!
Z chaosu mroków, z wichru planet,
Grzmi po raz wtóry groźne: Stań się!
Jednem zaklęciem: — hokus-pokus —
Tworzę i wcielam świat od wieków.
O hokus pokus! Hoc est corpus!
Formuło bogów i poetów!