Intruz/XXVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Intruz |
Wydawca | Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego |
Data wyd. | 1899 |
Druk | Drukarnia Przeglądu Tygodniowego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Aleksandra Callier |
Tytuł orygin. | Intrus |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Co tu robić? Pozostać jeszcze w Rzymie, oczekując, by szaleństwo wybuchnęło w mym mózgu, wśród tego żaru, pod wściekle palącem słońcem kanikuły? Wyjechać nad morze, w góry, by iść napić się wśród świata i jego wiru z czary zapomnienia w miejscach schadzek letnich eleganckiego świata? Rozbudzić w sobie dawnego człowieka, goniącego za rozkoszą, poszukać sobie nowej Teresy Raffo, jakiejbądź lekkoduchej kochanki?
Dwa czy trzy razy myśl moja zatrzymywała się nad wspomnieniem owej „Blondissima“, jakkolwiek nie było jej już oddawna w mojem sercu a nawet przez długi okres czasu i w mej pamięci. Gdzie też ona może być teraz? Czy dotąd jeszcze złączona jest z Eugeniuszem Egano? Czego też doznałbym, gdybym ją znów zobaczył?“ Była to pusta tylko ciekawość. Spostrzegłem niebawem, że jedynem mojem, wyłącznem pragnieniem, głębokiem a niepokonanem było powrócić tam, do tego domu boleści, do mej kary i męczarni.
Poczyniłem z największą starannością przygotowania potrzebne. Byłem u doktora Vebesti, zatelegrafowałem o dniu mego powrotu do Badioli i przyśpieszyłem mój wyjazd.
Pożerała mnie niecierpliwość; dojmujący niepokój przejmował mnie, jak gdybym szedł na spotkanie rzeczy nowych i nadzwyczajnych. Podróż wydała mi się nieskończoną. Leżąc na poduszkach wagonu, udręczony gorącem, dławiony kurzem, który się wciskał przez szczeliny okien, kiedy monotonny turkot pociągu parzył się z również monotonnym śpiewem koników polnych, nie mogąc uśpić mego smutku, myślałem o przyszłych zdarzeniach, rozważałem przyszłe prawdopodobieństwa, próbowałem przejrzeć tę wielką ciemność. Ojciec dotknięty był śmiertelną chorobą. Jakiż los przeznaczonym był synowi?
