[248]
501.
z p. Lublinieckiego.
Ja uboga dziewczyna,
Dziwbych se nie zwątpiła,
Kiej mam bez męża bywać,
Sama w chałupce mieszkać.
Boska moc nas skarała,
Wojna nam ich pobrała,
Nas tak wiernych, miłosiernych
Jednak nie litowała.
Każdy dzień, każde rano,
Upadam na kolano,
W modlitwę się gotuję,
Wszystkich świętych zawołuję,
Aby się zmiłowali,
Mężać mi darowali;
Bo bez męża wielka nędza,
Czegożeśmy się doczkali?
Proszę świętéj Margiety,[1]
By przyszedł na zalety,
Chociażby był bez nogi,
Czy mały, czy srogi.
Ja uboga dziewczyna,
Tobych go se wzięła,
Choćby był szwiec, czy krawiec,
Czyby jaki kulawiec.
Szaty noszę do mody,
Często chodzę do wody,
Rada się téż ustroję,
Na ulicy postoję.
Daremne to błaganie,
Wszystkich świętych wzywanie,
Już to wszystko daremno,
Żeć mi robić oszczędno.
Przyjdzieć bez męża bywać,
Sama w chałupce mieszkać;
Przyjdzieć bez męża bywać,
Sama w chałupce mieszkać.