<<< Dane tekstu >>>
Autor Bolesław Leśmian
Tytuł Jadwiga
Pochodzenie Napój cienisty
cykl Postacie
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1936
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

JADWIGA


Cień za cieniem się ugania, a motyla motyl ściga, —
Rozpłakała się w lesie niekochana Jadwiga.

— „Raczej ciało niepieszczone wilkom rzucić w bór za borem,
Niż nie znaznać pieszczoty choćby nawet z potworem!“ —

I wypełznął czerw z pod ziemi zwilgotniałym pyskiem czynny.
— „Ot ja ciebie popieszczę! Ot ja właśnie — nikt inny!“ —

Obejrzała się na drogę i na tuman po za drogą.
— „Oprócz ciebie na świecie niemam, czerwiu, nikogo!“

Legła przy nim na murawie, głowę wsparła o kamiążek,
Miała kilka pierścieni i łez kilka i wstążek.

— „Owom — twoja! Pieść do syta! Nie szczędź w lesie mego ciała!
Jam tu przyszła nie po to, bym się sama ostała“...

Wiatr warkocze jej z ramienia na to drugie ramię przesuł,
Ona była nieswoja, a on rad był i wesół.

Pyskiem własił się i włudził w piersi wonne, jak dwa jabła,
Aż Jadwiga stęknęła, aż Jadwiga osłabła.


Krew jej w głowie zahuczała pogrzebnego echem dzwonu,
A to była choroba — i już blisko do zgonu.

— „Inni boją się miłować krwi schorzałej szaleniznę,
A ja nawet potrafię kochać ciała zgniliznę!“ —

I przeniknął pieszczotami bezpowrotnie aż do kości, —
Nie, — nie było na świecie tak niesytej miłości!

Niewiadomo, co za szumy z czasu w bezczas zaszumiały,
Gdy obnażył się w słońcu szkielt[1] biały, bo — biały!

Maj był w lesie i na polu i opodal — na rozstaju, —
W maju działo się właśnie — tyle jeno, że w maju.

Słychać było, jak w gęstwinie wiatr się krząta i chrabęści, —
Tedy szkielet poskoczył i zacisnął swe pięści!

— „Powiedz, czerwiu, gdzie jest tysiąc obiecanych w niebo ścieżek“?
A on tylko popatrzył — i nic nie rzekł, nic nie rzekł...

— „Powiedz, czerwiu, czy Bóg widział moje męki, moje żale?
I czy jest On w niebiosach, czy też niema go wcale?“ —

A on zadarł pysk ku niebu i mackami wzruszył dwiema
I pokazał na migi, że go niema, bo — niema!

Więc ku snowi wieczystemu uchyliła nieco czoła
I spojrzała w zaświaty, a tam nicość dokoła!

A tam — nicość, rozścierwiona od padołów aż do wyżyn!
I tańcował i śmiał się biały szkielet Jadwiżyn...






  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – szkielet.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bolesław Leśmian.