[317]
ALCESTIS
MĘŻA OD ŚMIERCI ZASTĄPIŁA.[1]
APOLLO.Admetow domie, gdziem ja, chociam bogiem,
Skosztować musiał służebnego stoła.
Przyczyną tego Jupiter, który mi
Syna piorunem zabił prędkolotnym,
Za którym gniewem pobiłem Cyklopy,
Kowale gromne,[2] a ociec mię za to
Przymusił służyć człeku śmiertelnemu.
Przyszedszy tedy w ten kraj, pasłem woły
Gospodarzowi i tegom strzegł domu
Aż do tych czasów, bom się panu dostał
Świętobliwemu i sam świętobliwy,
Feritowemu synu, któregom ja
Obronił smierci, ubłagawszy Parki,
I pozwoliły mi tego, że Admet
Może uść śmierci, dawszy na swe miejsce
Kogo inszego, co by zań chciał umrzeć.
[318]
Wszytki obszedszy tedy przyjacioły,
Ojca i matkę, co go urodziła,
Nie nalazł, okrom żony, która żywot
Zań chce położyć i rozstać się z światem;
Którą po domu teraz mdłą[3] niebogę
Na ręku noszą, bo jej dzisiejszego
Dnia umrzeć przyjdzie i duszę położyć.
A ja, żebych przy tym nieszczęściu nie był,
Pójdę precz, a ten wdzięczny dom zostawię.
Ale już i śmierć widzę niedaleko,
Ksienią umarłych, która ją pod niską
Ziemię ma dowieść; a prawie wczas przyszła,
Pilnując na ten dzień, kiedy ma umrzeć.
ŚMIERĆ.Co przed tym domem, co tu Phoebe
[4] czynisz?
Na nowe[5] krzywdzisz, łamiąc nasze prawa,
I łupy nasze gwałtem wydzierając.
Małoś miał na tym, żeś Admeta śmierci
Uchował, Parki zdradliwie podszedszy;
Teraz czego tu z groźnym łukiem strzeżesz?
Toli Alcestis obiecała kiedy
Zastąpić męża i umrzeć zań rzekła?
APOLLO.Nie bój się krzywdy i gwałtu ode mnie.
ŚMIERĆ.Jako się nie bać, takim ciebie widząc?
[319]
APOLLO.Mój to obyczaj zawżdy z łukiem chodzić.
ŚMIERĆ.I temu domu niesłusznie pomagać.
APOLLO.Bo mię przygoda przyjacielska boli.
ŚMIERĆ.I chcesz mi odjąć i tego drugiego?
APOLLO.Wszakem i tego gwałtem ci nie wydarł.
ŚMIERĆ.Przeczże na ziemi jest, a nie pod ziemią?
APOLLO.Iż za się żonę dał, po którąś przyszedł.
ŚMIERĆ.A odwiodęż ją pod ziemię głęboką?
APOLLO.Idź, uczyń, bo nie wiem, jeśli cię namówię.
ŚMIERĆ.Stracić, kto ma być stracon; toć się rzekło.
[320]
APOLLO.Nie; ale tym śmierć dać, którym przystoi.
ŚMIERĆ.Już znam, czego chcesz, i chęć twoje widzę.
APOLLO.Możeż Alcestis tedy przyść k'starosci?
ŚMIERĆ.Nie może, tak wiedz; i ja cześć rad widzę.
[6]
APOLLO.Przedsię nie weźmiesz, jeno jednę duszę.
ŚMIERĆ.Kiedy mrą młodzi, więtszą chwałę biorę.
APOLLO.Gdy stara umrze, hojniej ją pogrzebą.
ŚMIERĆ.Bogatym k'woli prawo, Phoebe, stawisz.
APOLLO.Jakoś rzekł? Czy się nie pomnisz,
[7] choć mądry?
[321]
ŚMIERĆ.Kupiłby, ktoby miał zacz starym umrzeć.
[8]
APOLLO.Więc mi tej łaski tedy nie uczynisz?
ŚMIERĆ.Nie mogę, wszak wiesz moje obyczaje.
APOLLO.Ludziom przeciwne i bogom mierzone.
ŚMIERĆ.Próżno masz o to stać, co być nie może.
APOLLO.Ustaniesz, wierz mi, chociaż to
[9] surowa;
Taki tu przyjdzie mąż w dom Feretowy.
Od Ewristea po konie posłany
Do zimnej Trąby; który tu w gościnie
Będąc, wydrzeć tę gwałtem białągłowę;
Więc ci powinien przedsię nic nie będę,
A ty uczynisz toż i kląć mię będziesz.
ŚMIERĆ.Ty wiele mówiąc, przedsię nic nie weźmiesz,
A ta niewiasta pójdzie już pod ziemię.
A idę do niej przeżegnać ją kosą,
[322]
Bo to już bogom ziemnym poświęcony,
Komu ja kosą włos ustrzygę z głowy.
CHORUS. Czemu tak cicho we dworze,
Czemu dom umilkł Admetów?
Ale nigdziej przyjaciela
Niemasz, coby nam powiedział,
Jeśli już umarłej płakać
Królowej mamy, czy jeszcze
Żywa Alcestis, wedla mnie
I wedla wszystkich, mężowi
Ze wszech niewiast nawierniejsza?