[147]PIEŚŃ III.
Oko śmiertelne Boga nie widziało,
Próznoby się tem kiedy chłubić miało;
Lecz on w swych sprawach jest tak znakomity,[1]
Że naprostszemu nie może być skryty.
Kto miał rozumu, kto tak wiele mocy,
Że świat postawił krom żadnej pomocy?
[148]
Kto władnie niebem? kto gwiazdami rządzi,
Że się z nich żadna nigdy nie obłądzi?
Za czyją sprawą we dnie słońce chodzi?
A miesiąc świeci, kiedy noc nadchodzi?
Każdy znać musi krom wszelakiej zwady,
Że się to dzieje wszytko z Pańskiej rady.
Jego porządkiem[2] lato wiosnę goni,
A czujna jesień przed zimą się chroni;
Ten opatruje, że morze nie wzbierze,
Choć wszytki rzeki w swoje łono bierze.
A to nas namniej niechaj nie obchodzi,
Że nad niewinnym czasem zły przewodzi;
Albo, że gorszy świat powoli mają,
A dobrzy rychlej niedostatek znają.
Wszytko to Pan Bóg wywróci na nice,
Jeno kto wejźrzy w Jego tajemnice,
Jako nakoniec zły przed się wypada,
A dobry w Jego Majestacie siada.
Toć grunt wszystkiego, byśmy Boga znali,
A Jemu sprawę wszego przypisali.
Kto się za czasu tego nie napije,
Człowiek na świecie niepobożny żyje.
Tego swych dziatek starszy nauczajcie,
To wychowanie synom waszym dajcie;
A niech nie będą nazbyt pieszczonemi,
Niech przywykają spać na gołej ziemi
[149]
A skoro który doroście swej miary,
Niechaj się w polach ugania z Tatary,
Niech wzdycha żona mężnego tyranna,
Patrząc nań z murów, i dorosła panna.
Niestetyż, by ten najeznik tak młody
Nie popadł jakiej znakomitej szkody,
Jeśli gdzie na lwa nieborak ugodzi,
Który po szyję we krwi ludzkiej brodzi.
Przed śmiercią żaden schronić się nie może,
I pierzchliwemu prędkość nie pomoże.
Azaż nie lepiej sławy swej poprawić,
Niż, próżno siedząc, w cieniu wiek swój trawić?[3]
Męstwem Achilles, męstwem Hektor słynie,
A ich pamiątka wiecznie nie zaginie;
Męstwem Alcides do nieba się dostał,
I Pollux bogiem nieśmiertelnym został.