[149]PIEŚŃ IV.
Kiedyby[1] kogo Bóg był swemi słowy
Upewnił, że miał czasu wszelakiego
Strzedz od złych przygód jego biednej głowy,
Miałby przyczynę żałować się swego
Nieszczęścia, płacząc, że mu się nie stało
Dosyć, tak zacnej obietnicy Jego.
[150]
Ale że Bogu z nami się nie zdało
Tak postępować, prózno narzekamy,
Że się co przeciw myśli nam przydało.[2]
Wszyscy w niepewnej gospodzie mieszkamy,
Wszyscyśmy pod tem prawem się zrodzili,
Że wszem przygodom jako cel być mamy.
Na tem rzecz wszytka, żebyśmy nosili[3]
Skromnie, cokolwiek na człowieka przyjdzie,
A w niefortunie nazbyt nie tesknili.[4]
Płacz albo nie płacz, z drogi swej nie zidzie
Boskie przejźrzenie[5]; prózno się kto zdziera,[6]
Niewola ciągnie, choć kto nierad idzie.
Nadzieja dobra serca niech podpiera,
Zaż to, że źle dziś, ma źle być i potem?
Jedenże to Bóg, co i chmury zbiera,
I co rozświeca niebo słońcem złotem.