[117]PSALM LXIV.
Exaudi Deus orationem meam, cum deprecor.
Boże litościwy!
W mój czas nieszczęśliwy
Racz modlitwy moje
Przyjąć w uszy swoje.
[118]
Jestem pełen trwogi,
Ano człowiek srogi
Na to się usadził,
Aby mię zagładził.
Zbaw mię strachu tego,
Nieszczęść rady jego;
Użycz mi pomocy
Przeciw jego mocy.
Ich język dotkliwy
Miecz jest przeraźliwy,
Słowa strzały żywe,
Niewinnym szkodliwe.
Temi je strzelają,
Bojaźni nie znają;
Ich schadzki, ich rada,
Fałsz tylko a zdrada.
Sieci swe zdradliwe
Stawią na cnotliwe,
Mówiąc: dobrze patrzy,
Kto ten wnik[1] upatrzy.
Dziwnych dróg szukali,
By dobre tepali;[2]
A na co zasiedli,[3]
Wszytkiego dowiedli.
[119]
Serc ludzkich zmacali,
Myśli wyszperali,
Lecz na nie z cięciwy
Pchnie strzałę Bóg żywy.
Zastrzał[4] to śmiertelny,
A język piekielny
Dla swojegoż jadu
Przyjdzie do upadu.
Strach ludzi ogarnie
Patrząc, jako marnie
Giną niepobożni,
I będą ostrożni.
Będą powiadali,
Będą uważali
Sprawy pańskie święte,
Sądy niepojęte.
Pańskiej ludzie święci
Pewni będąc chęci,
Będą się chłubili
I w radości żyli.