[163]PSALM LXXXVI.
Inclina Domine aurem Tuam.
Nakłoń, o Panie, uszu swoich,
A nie zarzucaj modlitw moich;
Jestem człowiekiem utrapionym,
Od wszego świata opuszczonym.
Sam stróżem mego bądź żywota,
Wszakżeć nie tajna moja cnota.
Wspomóż mię, Panie, w mej ciężkości, —
Nadzieja wszytka w Twej litości.
Zmiłuj się, zmiłuj! Twej pomocy
Od rana wołam aż do nocy.
Uwesel duszę zasmuconą,
W Twoję opiekę poruczoną.
Ciebie łaskawym, Ciebie Boże,
Właściwie dobrym nazwać może.
Tyś Panem wielce miłosiernym,
Gdy wzywan będziesz sercem wiernym.
Skłońże, o Panie, uszy swoje
Na uniżone prośby moje;
Zawżdym Cię wzywał w swym frasunku,
A Tyś dodawał mnie ratunku.
Niech świat wymyśla bogi sobie,
Żaden nie będzie rowien Tobie.
Kształtu Twych czynów, wieczny Boże,
Potrafić żaden zmysł nie może.
[164]
Przetoż te jeszcze przyjdą lata,
Że Cię narody wszego świata
Wyznają swoim stworzycielem,
Swym Panem i swym zbawicielem.
Tyś ani wiekiem okreszony,[1]
Ani w swej mocy zamierzony;[2]
Dziwne są czyny, dziwne sprawy
Twoje; to prózno: Tyś Bóg prawy.
Nawiedź mię na szlak drogi swojej,
A nie puszczę się prawdy Twojej;
Sposób me serce; niech zostanie[3]
Świata, a Tobie służy, Panie!
Ciebie ja, Boże niestworzony,
Wyznawać będę na wsze strony;
Imienia Twego nie przestanę
Wielbić, aż kiedy sam ustanę.
Wielka nademną łaska Twoja:
Prawieś mię wrócił od podwoja
Piekielnej furty, abych wieczny
Oglądał jeszcze krąg słoneczny.
Lecz oto znowu na mię wstali
Swowolni ludzie i zuchwali,
Chcąc mnie pozbawić dusze mojej,
A tam bojaźni niemasz Twojej.
[165]
Ale Ty wielce dobrotliwy,
Ty miłosierny, litościwy!
Ty (mówię) skąpy w rozgniewanie,
A nieprzebrany w litowanie!
Ty wejźrzy na mię, a w trudności
Dodaj mi serca i stałości,
Pomóż mi, Panie, słudze swemu,
Niewolnikowi pomóż Twemu.
Włóż na mię jawny znak swej chęci,
Na który patrząc, niech przeklęci
Ludzie się gryzą, żeś ratował
I mnie tyraństwa ich zachował.