<<< Dane tekstu >>>
Autor Thomas Mayne Reid
Tytuł Jeździec bez głowy
Wydawca Stowarzyszenie Pracowników Księgarskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Społeczna Stow. Robotników Chrz.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PROLOG.

Niespodziewany tętent kopyt końskich zbudził teksańskiego jelenia. Była północ. Zwierzę podniosło głowę, miało się na baczności. Dziwny odgłos doleciał znowu, ale tym razem dźwięczały już na kamienistym gruncie podkowy. Jeleń skoczył na równe nogi i jął pędzić przed siebie, ale po pewnej chwili przystanął i obejrzał się zaciekawiony, kto mógł mu przerwać tak słodki sen w bezbrzeżnej prerji.
W świetle księżyca dostrzegł wyraźnie postać swego najzawziętszego wroga-człowieka. Wróg ten jechał konno i zbliżał się coraz bardziej. Niezwykły jednak wygląd jeźdźca zdumiał niepomiernie stepowe zwierzę.
Oto koń miał na sobie siodło, strzemiona, wędzidło tak, jak wymagał tego porządek rzeczy, ale jeźdźcowi stanowczo brakowało czegoś. O, Boże cóż to za cudaczne zjawisko? Jeździec bez głowy!
Nawet tak naiwne stworzenie jak jeleń, dostrzegło ten brak głowy, i nie mogąc pojąć, co właściwie to wszystko oznacza rzuciło się do ucieczki, poszło wpław przez rzekę i dopiero odetchnęło spokojnie, gdy między niem a okropnem straszydłem stanęły na przeszkodzie nurty Leony.
Tymczasem jeździec bez głowy jechał sobie spokojnie i nie zwracając uwagi na wylęknione zwierzę, oraz nie spiesząc się zbytnio, docierał do rzeki. Milczał, jakby w głębokiej zadumie i nie wzbraniał koniowi skubnąć po drodze to tu, to tam szczyptę smacznej trawki. I nawet, gdy koń przestraszony wyciem stepowego wilka zaczął chrapać i rzucać się w bok, tajemniczy jeździec nie zdradził ani jednym ruchem swojej niecierpliwości. Jak gdyby pogrążył się cały w myślach. Wiatr rozwiewał mu płaszcz, a on odbywał swą podróż w prerjach, w nocy, pod gwiaździstem niebem, wśród dźwięków rozśpiewanych cykad.
Lecz nagle koń zarżał wesoło i przyśpieszył kroku. Połechtał mu nozdrza świeży oddech poblizkiej rzeki. Za chwilę miał pod sobą przezroczyste fale potoku. Nogi jeźdźca zanurzyły się w wodzie po kolana. Koń ugasił pragnienie, wypłynął na drugi brzeg i otrząsnął z siebie pył wodny. Zadźwięczały strzemiona i znowu z pyłu wodnego jak z obłoku, wyłoniła się postać tajemniczego jeźdźca bez głowy.
Widocznie jeździec teraz uderzył konia ostrogami, gdyż ten, nie zatrzymując się dłużej, ruszył naprzód z kopyta.
A w dali rozpościerały się sawanny. Długo jeszcze w tajemniczem świetle księżyca majaczyła postać niezwykłego jeźdźca bez głowy, lecz zacierając się coraz bardziej na tle czystego nieba, znikła, jak senne zjawisko.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Thomas Mayne Reid i tłumacza: anonimowy.