<<< Dane tekstu >>>
Autor Thomas Mayne Reid
Tytuł Jeździec bez głowy
Wydawca Stowarzyszenie Pracowników Księgarskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Społeczna Stow. Robotników Chrz.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXXIX.  Kula ze znakami.

Wkrótce rozległ się gwizdek wywiadowcy i wszyscy podążyli ku niemu. Ale nieoczekiwany wypadek zatrzymał na chwilę całe towarzystwo. Oto ni stąd ni zowąd na leśnej ścieżynie, wydeptanej widocznie przez zwierzęta leśne, chodzące do źródła po wodę, ukazał się piękny centkowany jaguar. Wylęknione zwierzę nie zdążyło uciec, bo nieomal jednocześnie rozległy się dwa strzały i jaguar padł zabity. Powstał spór, czyja kula była celniejsza: Kasjusza Calchuna, czy pewnego młodego właściciela plantacji.
— Ja państwu dowiodę, — rzekł Calchun, — że zwierzę to padło z mojej ręki, bo proszę wyciągnąć zeń kulę, a zobaczycie na niej moje inicjały i sierp księżyca, którym są oznaczone wszystkie me kule.
Istotnie po wyjęciu kuli z zabitego zwierzęcia okazało się, że Calchun miał słuszność. Kula była z jego znakami. Nie zatrzymując się dłużej, towarzystwo ruszyło w głąb lasu.
I rzecz dziwna, zamiast śladów dwóch koni, jak dotychczas, obecnie było widać jedynie ślady mustanga. Według oświadczenia wywiadowcy, ślady konia amerykańskiego pobiegły dalej w prerję, aż do kolonji nad Leoną. Obecnie zaś, aby odkryć miejsce pobytu zabójcy należało kierować się śladami mustanga i badać dokładnie drogę, którędy biegł. Lecz oto ślady te zaczęły zdradzać dość zagadkowy kierunek. Widocznem było, że mustang pędził zygzakiem to w tę to w ową stronę i często zawracał na poprzednie miejsce, jakgdyby nikt nim nie kierował lub siedzący na nim jeździec był nieprzytomny. Wywiadowca, nie mogąc ze swych spostrzeżeń wyciągnąć żadnych wniosków, zachodził w głowę, co się stało z trupem Henryka; zagadka była teraz bardziej zagmatwana, niż przedtem, coraz nowe odkrycia i szczegóły pogłębiały jedynie tajemnicę.
Tymczasem oczom obecnych ukazał się widok niezwykły, niepojęty i zarazem przejmujący zgrozą. W stepie, w promieniach zachodzącego słońca zamajaczyła ogromna postać jeźdźca bez głowy. Jeździec siedział w siodle prosto, i cały układ postaci miał wspaniały i zgrabny. Obecni wydali okrzyk zdziwienia i przestrachu. Gdyby ktoś innym razem powiedział, że miał przed oczami tak potworne zjawisko, niktby nie uwierzył, sądząc, że coś podobnego może się przydarzyć tylko we śnie. Ale tu wszyscy widzieli wyraźnie jeźdźca bez głowy na pięknym mustangu i fakt ten nie podlegał żadnej wątpliwości. Patrzano długo bez słowa, w najwyższem osłupieniu.
Nagle na złocistem tle nieba dziwaczna sylweta jeźdźca bez głowy jakby uczyniła ruch gwałtowny, mustang zawrócił na miejscu i pomknął z kopyta w dal. Pędził prosto ku słońcu i malał coraz bardziej, aż wreszcie znikł, pochłonięty, zda się, przez rozpaloną do czerwoności kulę zwisającego tuż nad stepem słońca.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Thomas Mayne Reid i tłumacza: anonimowy.