Jermoła/XXII
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Jermoła |
Podtytuł | Obrazki wiejskie |
Wydawca | Henryk Natanson |
Data wyd. | 1857 |
Druk | Drukarni Gazety Codziennéj |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W głuchym lesie, wśród szumu starych sosen odegrała się ostatnia scena tego cichego dramatu wiejskiego, nieprawdopodobnego może, gdyby nie był prawdziwy....
Drugiego dnia po zatrzymaniu się w budzie strażniczéj, Radionek otworzył oczy: trochę oprzytomniał, uśmiechnął się do starego i promykiem nadziei go pocieszył; ale to był błysk ostatni dogorywającéj lampy.
Zaczął mówić pocichu, co będą robić gdy wyzdrowieje i odpocznie; obiecywał sobie zaraz wziąć się do roboty. Przypomniał Popielnią, Huluka, kozaczychę, dawne czasy, Małyczki i smutne dni tam spędzone, usiłując rozweselić starego, który płakał, choć łzy taił.
Słabnął tak mówiąc, usypiał; to znów wpadał w gorączkę w któréj majaczył, płakał, z obawą jakąś porywał się z posłania, i tak skonał na rękach Jermoły, uścisnąwszy go za szyję.
Zastygłe białe ciałko jego długo trzymał przytulone do piersi starzec, nie chcąc go oddać mogile; słowa nie rzekł, płakał tylko łzami cichemi, wielkiemi. Wreszcie wyrwał mu się wykrzyk bolesny:
— Dziécię moje! moje dziécię — pochwycił się za głowę i uciekł nieprzytomny.
Na cmentarzu w Horodyszczu wznosi się teraz mogiła Radionka, o któréj lud, przemieniwszy nieco tę historyą, dziwy opowiada. Nie ma na niéj krzyżyka nawet, ale darń ją bujno porasta i zielonością świeżą pokrywa. Pod blizkim kościołkiem długo siadywał staruszek zgrzybiały, maleńki, zwany dziadkiem kościanym: bo téż zdawało się, że w nim tylko kości same zostały.
Lud zbiegał się w niedzielę, żartując sobie potrosze z niego, bo go śmieszyło to, że na rękach trzymał zawsze w płachty zakręconą lalkę, spowitą jak niemowlę, tuląc ją do piersi i do snu jéj śpiewając, luli, różnemi głosami, a czasem płacząc nad nią... Tym dziadkiem kościanym był poczciwy Jermoła.