Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 6

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ II.
Dzieje Jezuitów i fundacye kolegiów za króla Stefana Batorego 1576—1580.

§. 6. Śmierć Zygmunta Augusta. — Wybór Henryka Walezego. — Utworzenie osobnej prowincyi polskiej. — Stefan Batory i Jezuici. 1572—1577.

Tymczasem ostatni Jagiellończyk, Zygmunt August umarł w Knyszynie 7 lipca 1572 r. Podczas bezkrólewia zjechał do Polski powtórnie, jako legat Grzegorza XIII, kardynał Commendoni, aby popierał elekcyę arcyksięcia Ernesta. Towarzyszył mu jako teolog, uczony Jezuita Franciszek Toletus. Pomimo to, legat zaprosił z Łowicza, w wrześniu 1572 r., rektora wileńskiego Warszewickiego jako wierną radę do boku swego. Wymówił się rektor, »bo to rzecz przeciwna instytutowi, mieszać się do spraw politycznych«. Na konwokacyi w styczniu 1573 r. uzupełniła się »złota wolność polska«, dwoma »kardynalnemi« prawami: electio viritim, wybór króla głosami wszystkiej szlachty, i konfederacya warszawska, zawarta 28 stycznia 1573 r. między różnowiercami, którzy się odtąd dyssydentami nazywać poczęli, a katolikami, pomimo protestu biskupów i kilku świeckich panów, warująca stanom rzpltej wolność wiary i pokój religijny na wzór augsburskiego 1555 r., z wykluczeniem wszelako poddanego ludu. Na elekcyjnym sejmie 16 maja 1573 r. spowito resztki władzy królewskiej »paktami henrykowemi«, które także zaliczono do fundamentalnych praw rzpltej.
Wiemy, że wbrew życzeniom papieża i cesarza, a zabiegom Commendoniego, nie austryacki Ernest, ale francuski Henryk Walezy obrany królem 8 maja 1573 r. Dopiero w styczniu 1574 r. zdążał leniwo elekt do Polski, zatrzymał się 23 stycznia w Poznaniu, witany u bramy tryumfalnej przez uczniów jezuickich, przebranych za aniołów, wierszem i śpiewem.
Nazajutrz złożyli mu homagium vice-prowincyał Sunnier i rektor poznański Wujek, polecali zakon, ofiarowali w darze pięknie oprawny egzemplarz Postyli. Król podziękował, przyrzekł opiekę, odprawił w łasce, i nic dla nich nie zrobił; pomimowiednie jednak przyspieszył ważny dla rozwoju polskich Jezuitów rozdział viceprowincyi polskiej od austryackiej.
Domagali się tego z politycznych względów (dla antagonizmu Francyi z Austryą i dla porzucenia królowej Katarzyny austryackiej przez króla i wynikłych stąd kwasów), austryaccy Jezuici 1570 r.; domagali się bardziej jeszcze podczas bezkrólewia 1573 r., zwłaszcza, gdy obrano Francuza, a Commendoni, który temu przeszkodzić nie umiał, utracił łaskę papieża i cesarza i ze zgryzoty wnet umarł. Obawiając się podobnej niełaski dla siebie, gdy polscy Jezuici, którzy przecie z nimi jedną stanowili prowincyę, odmówili poparcia Ernestowi, pisali naglące listy do jenerała Mercuriani, aby co prędzej uwolnił ich od polskiej vice-prowincyi. Przychylił się do tych żądań jenerał 24 kwietnia 1574 r., zamianował O. Sunniera pierwszym prowincyałem polskim d. 13 stycznia 1575 r., wreszcie ogłosił udzielność polskiej prowincyi 15 grudnia 1575 r.
Z tem wszystkiem po niesławnej ucieczce króla Henryka z Polski, z trwogą i niedowierzeniem patrzali Jezuici w przyszłość, a zabiegi dyssydentów, uwieńczone elekcyą siedmiogrodzkiego księcia Stefana Batorego de Somlyo, o którego prawowierności powątpiewano, nie wlewały lepszej otuchy. Sympatyami lgnęli może do habsburskiego kandydata, ale od elekcyjnych agitacyi trzymali się zdala, i zrobili dobrze.
Jakoż wybrano Stefana Batorego królem i koronowano 1 maja 1576 r. Rywalem jego był cesarz Maksymilian II, papież przez wzgląd na to nie spieszył z przyjęciem homagialnego poselstwa i uznania Stefana królem. Stało się to po śmierci cesarza († w październiku 1576 r.), w styczniu 1577 r., Jezuici zaś dopiero w czerwcu t. r., na ręce podkanclerzego Jana Zamojskiego przesłali królowi, obozującemu pod Gdańskiem, homagialne pismo, polecając Kościół i siebie, ofiarując swoje usługi i modlitwy. Przez podkanclerzego odpowiedział król 24 czerwca t. r., a upewniwszy, iż wie, że wszystko staranie swoje obrócić powinien na rozszerzenie chwały Imienia bożego, dodał: »A ponieważ do tem pewniejszego osiągnięcia tego celu, wasz zakon jest mi potrzebny, dlatego jest i będzie nam najmilszy, co czynami raczej jak słowami udowodnimy, skoro tylko sprawy państwa ułożymy i do pożądanego pokoju wszystko doprowadzimy«.
Na te »czyny« nie trzeba było długo czekać. Batory rozumiał, że różnowierstwo jest czynnikiem rozkładowym, że karności i ładu nie znosi, a doszedłszy do władzy, tyranizuje, kto więc je zwalcza, rzecz dobrą dla króla i rzpltej czyni. Dlatego też do warunków poddania się zbuntowanego Gdańska kazał włożyć i ten: »miasto przyjmie w swe mury Jezuitów«. Dla braku osób w zakonie, dla intryg i oporu Gdańszczan, stało się to dopiero 1594 r., ale świadczyło to o dobrej woli króla, której nowy dowód złożył w utworzeniu akademii wileńskiej.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.