[66]JUS PRIMAE NOCTIS.
(Zawodzenie oblubienicy).
Łożnica pańska czeka...
Oj doloż moja, dolo...
Za chwilę mnie zawiodą,
Bezwinną pannę młodą,
Z pod myrtowego wieńca,
Ach! Nie do oblubieńca —
Nie do tej białej chaty.
Gdzie przed oknami kwiaty,
Gdzie w izbie u głów łoża
Pan Jezus, Matka Boża...
Oj doloż moja, dolo...
Od płaczu oczy bolą.
Srom lica mi obleka,
Łożnica pańska czeka...
[67]
»Hej, dziewko, idź do dwora,
A spiesz się bo z wieczora
Pan sługi swe zawoła,
Zawoła sługi swoje,
Każe im iść do sioła...«
O biedne serce moje,
O biedna moja głowo!
Zawloką mnie za włosy,
Przywiodą mnie przed pana,
Żem jest niepokalana,
Żem biała, jak lelije...
Z warg moich miód on spije,
Rozplecie moje kosy.
Pohańbi moje ciało,
Co w krasie swej dojrzało...
O biedna moja głowo,
O biedne serce moje....
W nieszczęściu wielkiem stoję
I wypłakuję oczy...
Z za lasu noc się toczy.
Noc czarna już zapada — —
Noc — srom mój i zagłada...
Zawiodąż mnie, zawiodą,
Bezwinną pannę młodą,
[68]
Z pod myrtowcgo wieńca.
Ach! nie do oblubieńca —
Do pana, do komory,
Co mocne ma zawory...
Gdy stanę przed alkową,
Daninę mu przyniosę —
Z ócz moich słoną rosę,
Z ust skargę piołunową...
O głowo! moja głowo!...