Kalina (Tarnowski)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kalina |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Kalino młoda! posłuchaj kalino!
Nie chyl oblicza, nie chyl do powoju,
Ciebie te liście tak silnie obwiną
Uduszą w szacie wiosennego stroju!
Kalino świeża! posłuchaj kalino!
Sąsiedni jaśmin namiętny świeży
Owieje ciebie namiętną wonią —
Czemu twe lica od niego stronią?
Nie słuchaj wiatru kalino! —
Patrz! patrz, ku tobie śnieżne kwiecie chyli:
Z jego kielichów jak roje motyli
Pija słodycze miodowe
Ku niemu powiej warkocze majowe
A u stóp waszych niewinne dziatki,
Porosną śnieżne wiosenne kwiatki —
Kalino odwróć od powoju głowę!
Kalino, młoda Kalino!
Od stóp rozkosznych on tobie pobieży
On twoich piersi wiosenne puchy
Splecie w żelaznych ramion łańcuchy,
Porwie w objęcie lubieży!
Zostaw mu, zostaw łono zimnej wieży,
Lub martwe szczyty złamanej kolumny:
Tam niech się pieści u wieków trumny
Kalino wdzięczna Kalino!
O biada listkom, co do pnia rodziny
Wicher odwieje z warkocza zieleni,
Wzlecą pobujać nad drzewa wyżyny
I spadną w bagno wśród cieni. —
Ona nie słucha — ona się rumieni,
I od jaśminu warkocze odwraca,
Chyli się, chyli — ku powojom zwraca —
I nim ostatni z słonecznych promieni
Skonał u łona czarnego obłoku
Padła w objecie młodego powoju,
Z całym urokiem wiosennego stroju,
Z świeżym koralem, z łezką rosy w oku —
Kalina, młoda Kalina!
Ledwie słońce zaświtało
Złocąc jezior sine wody,
Już i Emrod bieży młody
Już na łowach go witało. —