Katedra Notre-Dame w Paryżu/Księga czwarta/VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Katedra Notre-Dame w Paryżu |
Podtytuł | (Notre Dame de Paris) |
Rozdział | Niepopularność |
Wydawca | Polski Instytut Wydawniczy „Sfinks“ |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Neuman & Tomaszewski |
Miejsce wyd. | Gdańsk; Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Notre Dame de Paris |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Archidjakon i dzwonnik, jakeśmy to już powiedzieli, nie byli zbyt lubiani ani przez znakomitych obywateli, ani przez pospólstwo, zamieszkujące w sąsiedztwie katedry. Kiedy Klaudjusz i Quasimodo, co się czasami zdarzało, wychodzili razem, i kiedy widziano ich idących wspólnie — pan przodem, sługa z tyłu — przez brudne, wąskie i ciemne ulice, prowadzące do zabudowań klasztornych, niejedno złe słowo, niejeden docinek obraźliwy, niejeden śmiech ironiczny spotkał ich w drodze, chyba że Klaudjusz Frollo, co się coprawda zdarzało rzadko, szedł wyprostowany z dumnie podniesionem czołem, ukazując onieśmielonym żartownisiom swą prawie majestatyczną twarz. Obaj byli w swej dzielnicy, jak owi „poeci“, o których powiada Regnier:
I krzyczą jak ptaki za sową.
Kiedyindziej gromada brudnych, starych bab, siedzących w cieniu na stopniach jakiego portyku, zaczynała kląć na widok przechodzących archidjakona i dzwonnika, rzucając im na powitanie:
— He! patrzcie! jeden ma pokrzywione ciało, a drugi duszę!
Albo trafiała się banda żaków i żołnierzy, grających w gałki; ci na widok zbliżających się ofiar zrywali się jak w szkole przy wejściu rektora i witali po łacinie: „Eia, eia! Claudius cum claudo! (Klaudjusz z kulawym).
Najczęściej jednak obelga przebrzmiewała niezauważona ani przez księdza ani przez dzwonnika; aby bowiem zwrócić uwagę na te rzeczy, był Quasimodo za głuchy, Klaudjusz zbyt zatopiony w swych rozmyślaniach.