[13]KAZANIE SKARGI.
[15]
„Nad ludem twoim zapanuje obcy!
Rządzić cię będą słudzy a parobcy!
Z dawnej purpury odartej i nagiéj
Na barkach twoich żebrackie biesagi!
Płaciła będziesz z własnych domostw myto!
O, matko moja! O, Rzeczpospolito!”
(W starym, potężnym, królewskim kościele
Groźne w stu bitwach szczękły karabele,
Drogie kamienie, szkarłaty mieniące
W świetle pająków jarzą się, jak słońce,
I duch się zerwał skrzydłami orlicy,
Co rozkazuje świata połowicy).
„Moc twa i wielkość, jako mgła znikoma:
Przewagi twoje zgorzeją, jak słoma!
Rwący przepychem twe oślepłe oczy
Wóz się tryumfu ku otchłani toczy!
I dzień się zniża i noc tchnie żałobą, —
Królestwo moje! Cóż mam począć z tobą?”
[16]
(U stropu — szumy zdobytych sztandarów,
Wkrąg — senatory z twarzami cezarów,
O zmiłowanie prosząc swego Boga,
Ościenne posły czekają u proga
I słychać zdala, jakby lwów pomruki:
Grunwald, Obertyn, Psków i Wielkie Łuki).
„Możne twe imię — jako puste brzęki!
Głos twój a mowa — wzdychania i jęki!
Popiół na głowie, cierń w skrwawionej nodze,
Na wszystkiem ciele utrapionaś srodze!
Wżdy wołam do cię z płakaniem i żalem:
Ojczyzno moja! Nowe Jeruzalem!’
(Pod marmurami w ciszy i w spokoju
Śpią orły bitew, co polegli w boju,
Grzmiący w świątyni piorun kaznodziei
Kamień i trumnę przebija z kolei,
Skroś rdzawy pancerz sięga serca prochów —
I wtór ma prorok: nie od żywych! Z lochów!)
„Rzeczpospolito! Bych był Izajaszem,
Rąbałbych ciebie słowem, jak pałaszem!
Zdobyte skarby i wygrane boje
Zaliż okupią nieprawości twoje?
Zaliż zadzierżą ony wichr, co zlata,
Aby cię zetrzeć z obliczności świata!”
[17]
(Włosy srebrzyste, rozwiane u czoła,
Lśknią na pomroku, jak glorya anioła,
Nieziemska bladość natchnionego lica,
Wargi — płomienie, oko — błyskawica,
A rozpaczliwie wyciągnięte dłonie
Świat podtrzymują, co w potopie tonie!)
„Wszyscyśmy grzeszni i nędzni przed Panem,
Królu z biskupem i księże z hetmanem!
Chodzim w hardości i bluźnimy pychą,
Aż trąba zagrzmi i skruszy Jerycho!
Brat ku bratowi jako wilki lute! —
A pokolenia odkrwawią pokutę!...”
(Uderzył zegar, gdyby dźwięk żelaza, —
Sztywny i chmurny siedzi Zygmunt Waza,
Od Zebrzydowskich i Stadnickich łona
Wiedźma rokoszu zrywa się czerwona,
Idzie na pola upiorzyca sina
I wyje gniewnie: «Niech przyjdzie godzina!»)
„Iżeś nad wszystko ukochanie moje,
Iż się o ciebie dniem i nocą boję,
Iż kij pątniczy wziąłbych w ręce obie
Wypielgrzymować miłosierdzie tobie,
Iż piołun czuję w twoich wnuków chlebie! —
Przeto, o Polsko! do krwie smagam ciebie!”
[18]
(Skroś mur katedry, przez śniegi i lody,
Ciągną dalekie tułaczów pochody,
Na bezpowrotne, na krzyżowe drogi
Ojcowych domów płoną im pożogi,
A z góry wieków gromem, co pierś targa,
Z rozwianym włosem prorokuje Skarga!...)