[162]
314.
z p. Gliwickiego.
Kochaneczku mój,
Wianekeś mi wziął!
Kogoś się poradził?
Kochanko ciebie,
Gwiazdy na niebie,
Jak cięm odprowadził.
Kiebyś nie była,
Kiebyś nie była
Do karczmy chodziła:
Nie byłabyś téż,
Nie byłabyś téz
Wianka utraciła.
A nie w karczmiczce,
A nie w karczmiczce,
Ech go utraciła:
Jeno na łące
Przy téj studzience,
Gdziem siano grabiła.
Trza było grabić,
Trza było grabić,
Ale wiedzieć jako?
Trza było grabić,
Trza było grabić
Od miłego daleko.
O grabiłaćech ja,
O grabiłaćech ja
Od niego z daleczka;
Ale mię wołał,
Ale mię wołał:
Pójdź ku mnie, dziéweczko!
Widzisz ty, dziéweczko,
Widzisz ty, dziéweczko,
Kozłowski[1] zamek?
Tam będę płacić,
Tam będę płacić
Twój zielony wianek.
Choćbyś mi ich nasuł,
Choćbyś mi ich nasuł
Jak maku drobnego,
Nie zapłacisz mi,
Nie zapłacisz mi
Wianka zielonego.