Kominiarczyk (Krakowowa)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kominiarczyk |
Pochodzenie | zbiór powiastek Niespodzianka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1890 |
Druk | St. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
KOMINIARCZYK.
Adaś stał przy oknie w jadalnym pokoju, a przed nim szklanka dobrego i ciepłego mleka, i na talerzu przedziwna z anyżkiem strucelka; ale Adaś nie jadł smacznego śniadania, tylko ciągle patrzył w okno, wychodzące na dziedziniec.
— Czemu nie jesz Adasiu? — spytała matka.
— Ach! mamo! jak tu jeść! Patrz, tam na dachu od oficyny, jak się ten biédny kominiarczyk uwija. Dachówka śniegiem przykryta, ślizgą być musi, a on tak po niéj chodzi od komina do komina, schyla się, zwija sznury: o mój Boże! żeby przynajmniéj nie spadł.
— Nie bój się, Adasiu, on pewnie zręcznym jest i ostrożnym.
— Ależ jemu i zimno być musi! Mnie w watowéj sukience nie nadto ciepło, a on ma tylko taki lekki spencerek.
— Nie wszystkich Bóg równo obdzielił — rzekła matka.
— Wiem, wiem, mamuniu; mówiłaś mi nieraz, że na to Bóg dał więcej bogatszym, żeby się z uboższymi dzielili.
I nic więcej nie mówiąc, patrzył Adaś na małego kominiarza, dopóki ten nie zszedł na podwórze; Adaś zapukał na niego w szybę, a gdy chłopczyna wszedł do pokoju, posadził go przy piecu, dał mu swoje śniadanko, i patrzał radośnie, jak smacznie biedny kominiarczyk zajadał niezwykłe dla siebie łakocie; potem dał mu jeszcze kilka groszy, i prosił go, żeby, ile razy przyjdzie do tego domu wycierać kominy, wstąpił do niego na śniadanie.
Matka z radością patrząc na dobry czyn syna, uścisnęła go czule po wyjściu kominiarczyka, i rzekła:
— Tak zawsze czyń, synu; bo co dasz ubogiemu, to ci u Boga nie zginie.