[38]II
Jabłonie biało jak co roku kwitną.
Jabłonie biało... Dłonią nieuchwytną
strącane płatki różowe i białe
sypią, jak skrzydła motyli omdlałe.
Jabłonie?...
Trudno brnąć przez gąszcze słowa,
które nie mówi prawdy. Kłamie mowa.
Kłamiąc, buduje świat, którego niema.
Jabłonie?!...
W cieniu drzew kwitnących drzemać,
czy nie to samo, co słowem się karmić?
Cień chmury płynie po wiosennej darni,
jak cienie słów, któremi świat rzeczy nakryty.
Słowa — to czynów mity.
Słowa, słowa... Jak nam wyjść z pustyni,
którzy szukamy prawdy tego świata?
Piach słowo, którym lada wiatr pomiata
i lotnym pyłem prosto w oczy dymi,
i łudzi majakami palm, co nie istnieją.
Szukanie... szukać...
W rannej mgle koguty pieją,
i wiatr od wody kołysze kostrzewą,
i zadymiły czuby drzew.
[39]
Jak drzewo
jest prawda: póki mała zliczysz wszystkie liście,
gdy wzrośnie i zaszumi w wietrze uroczyście,
i pochyli w powiewie koronę wyniosłą,
zdumiony, że prawd małych tyle z niej wyrosło,
nie ogarniesz jej okiem, choć zawsze ta sama.
Kiedy uschnie, pniem nagim nie potrafi kłamać.
I próchniejąca świadczy, że był czas, gdy żyła.
Prawda? — to tylko słowo. Czyn — to siła.
Z czynów — słowa, a słowa znów czynów nadzieją?...
Szukanie... szukać...
W rannej mgle koguty pieją
sygnał nowego dnia i nowej ziemi,
a my dławieni niewymówionemi
słowami, w księżyc wpatrzeni idący
na połów ryb, po czarnych stawach śpiących,
czekamy, aż nam ton nocnej muzyki
do prawd mówienia rozwiąże języki.
Lecz szukać prawdy słowem — to tosamo,
co cienie chmur po łące okiem gonić,
i czekać w nocy przed zamkniętą bramą,
że łańcuchami na sam krzyk zadzwoni.
Dochodzić prawdy? Czy nie prostym czynem?
Dotknięciem rzeczy, rzeczy rozłożeniem?
a w słowie potem znaku wyrzeźbieniem,
że się ścigało przedmiotu przyczynę?
I po tem z rzeczą mocowaniu niemem
mówić schylając głowę, że nie wiemy...
[40]
Ale ja wiem, że jabłoń kwitnąca istnieje.
Ja i jabłonie...
Trzeci raz kur pieje.
Zamajaczyły w nocnej mgle jabłonie,
mdleje już gwiazda zaranna i tonie,
błyskając krwawo, na zjaśniałym wschodzie,
liście topoli drżą w porannym chłodzie,
i na pastwisku rżą zziębnięte konie,
i wystąpiły drzew przydrożnych sznury.
Bo tylko wiecznie zmienne chmury,
i wiatr, i zapach drzew, i liści krótkotrwałych
drżenie
mówią, że prawdą jest istnienie.