Szukając jadła
W pazury wpadła Kotowi.
Woła w kłopocie:
«Ach, puść mię, Kocie Jedyny!
Ocal niebogę,
Miej wzgląd na trwogę Dzieciny!
Zjem krup dwa ziarna:
Zdobycz to marna Jak sądzę;
A więc w tym domu
Szkody nikomu Nie zrządzę.
Daruj mi życie;
Ja ci sowicie Odpłacę;
Za lepszą strawą
Pobiegnę żwawo W pałace.
Gdy wrócę z wiosną,
Kotkom urosną Pazury;
Niechże mnie wtedy
Z twojej czeredy Zje który.
— Nic to nie nada,
Kot odpowiada, Jam stary;
Łzy nie pomogą,
Pójdziesz niebogo Na mary.
Dla moich dziatek
Znajdę dostatek Zwierzyny;
Nie wzruszy Kota
Płacz i prostota Dzieciny.»
Baśń to prawdziwa,
Z której wypływa Najprościej,
Że w starej duszy
Młodość nie wzruszy Litości.