Nad kwieciem łąk świeżych,
Nad wieczną wiosną,
Tam skalne głowice
W obłoki rosną...
Nad skały, obłoki,
Nad lodzisk szron
Srebrzy się, iskrzy się
Królewski tron.
...Biada wam, kwiaty! Biada wam, doliny!
Na tronie szalony
Król się przewala;
Widać go, słychać go,
Jak huczy z dala...
Widać go, słychać go
Skróś śnieżnych pól,
Jak rwie się, jak tarza
Szalony król.
... To Mistral! Wstaje zmroczony i siny!
Już chmurnie się kłębi
W przerażeń kształty,
Już w wściekłym szaleństwie
Śmierć śni i gwałty...
Już gardziel mu ściska
Łkanie i śmiech,
Już z piersi wypiera
Świszczący dech.
...Drżą serca w liljach i polne drżą róże...
Porwą się rozjęki
Z zamierzchłych cieśni,
Zawyją, zawiodą
Rozpaczne pieśni.
Zawyją, zawiodą
Potworny chór
Bezdenne przepaście
I szczyty gór.
...Szczytów i głębin chór — przeciw naturze.
Leci pieśń okropna
W pomierzchu nocy,
O klątwie bez siły,
Klątwie niemocy.
I słucha jej zgrzytów
Szalony król,
I wściekłość go dławi,
Dławi go ból...
...Przekleństwo krańcom niemocy i siły!
Straszno mu, duszno mu
Na skrzącym tronie,
Pędu chce, lotu chce
W wichrów koronie.
Aż czołem uderzy
W chmur czarnych próg,
I zadmie w litaury[1]
Śmiertelnych trwóg.
...Już trupią się bladością oliwy nakryły...
Wzleciały chmur stada,
Jak trwożne ptaki...
Nic go już nie wstrzyma
Skróś mglistych pól,
Już zerwał się z tronu
Szalony król!
...Cyprysy ziemię umiatają włosem...
I rzucił się w skoku
Lew on straszliwy,
I rozpruł powietrze
Pochrzęstem grzywy.
I w drugim się skoku
Rzucił na łów
I puścił smycz mglistą
Wyjących psów.
...Okropnym echa zaniosły się głosem...
Sam łowiec, sam zdobycz,
Pędzi, pomyka,
A za nim piekielnych
Wichrów muzyka.
Sam łowiec, sam zdobycz,
W poświstach trąb
Pomyka, dopada,
Stacza się w kłąb.
...Ode dna Rodan zahuczał spieniony...
Stacza się, rozkłębia,
Zrywa, szaleje;
Grzmią rykiem, grzmią śmiechem
Powietrzne knieje...
Grzmią rykiem, grzmią śmiechem
Wyjących sfór
Bezdenne przepaście
I szczyty gór.
...To Mistral! To król Sewennów szalony!
↑Litaury (z ros.) — bębny, kotły; tu użyte w znaczeniu: piszczałki, trąby.