Krótki życiorys o. Wacława Nowakowskiego, kapucyna (Edwarda z Sulgostowa)/O Sercu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Nowakowski
Tytuł Krótki życiorys o. Wacława Nowakowskiego, kapucyna (Edwarda z Sulgostowa)
Rozdział O Sercu
Wydawca Wydawnictwo OO. Kapucynów
Data wyd. 1903
Druk Drukarnia „Czasu“
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O Sercu.
(Kazanie ś. p. O. Wacława, dnia 5 września 1900 r., wygłoszone do Zakonnic Karmelitanek Bosych w Krakowie na Wesołej).
„Serce czyste stwórz we mnie Boże“.
(Ps. 50).
P
Przed tygodniem obchodziłyście tak wielką dla Kościoła, a tak drogą dla serc waszych pamiątkę, to jest uroczystość zranienia serca świętej waszej Matki Teresy. Uprzytomniałyście sobie tę błogą chwilę, w której Serafin ognistą strzałą przeszył serce Serafina ziemi; a którą to chwilę macie przedstawioną i na tym tu obrazie w ołtarzu. Św. Matka Teresa często czuła przy sobie obecność Aniołów, ale ich nie widziała, raz tylko jeden, jak to sama opisuje, ujrzała Anioła w postaci większej, jak dziecka, trzymającego w ręku strzałę, którą uderzył w Jej serce. Za gwałtownym uderzeniem uczuła ból tak niezmierny, iż zdawało się, jakby za każdym razem serce wyrywano sztucznemi obcęgami: jednak słodycz, spowodowana tą boleścią była tak przyjemną, niewypowiedzianą, iż pragnęła cierpieć tę mękę ustawicznie, by nieustawała i ta nadziemska, niewypowiedziana słodycz... Rozważanie tego wielkiego zdarzenia w życiu Tej Seraficznej Dziewicy, podaje nam do szczególnego zastanowienia się, myśl przedziwnie słodką dla każdego Katolika, ale dla was szczególnie i słodką i zarazem zaszczytną.

Uważmy!... Trzy tylko serca na ziemi poniosły ranę widoczną! A Serca to Najświętsze, najdoskonalsze, najmilsze Bogu Ojcu Niebieskiemu... Najpierwszą ranę otrzymało Serce Samego Boga-Człowieka Jezusa.... To Serce zostało otworzone złością ludzką dla ludzi, by każdy miał ucieczkę przed sprawiedliwością Bożą, otwartą wiecznie bramę litości i miłosierdzia. Drugie Serce... to Serce Matki Najświętszej. W dzień ofiarowania Pana Jezusa powiedział Symeon: „Oto Ten położon jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu, a duszę Twą własną przeniknie miecz“. (św. Łuk. II. c.). A więc i to Serce zostało przebite przez nas i dla nas. Trzeciem[1] wreszcie Sercem, to jest Serce waszej św. Matki Teresy, a to Serce zostało przebite reką Anioła z rozkazu Boga dla naszego wzoru.
Cheac zrozumieć, jak wielką to łaskę w tym dniu otrzymała św. Teresa i dla czego to i my mamy mieć wzór dla siebie, musimy naprzód zastanowić się: I. W jakim stanie Bóg stworzył człowieka? II. Co to jest serce ludzkie i na co Pan Bóg dał człowiekowi to serce? III. Jak skorzystał człowiek z tego daru Bożego?
I. Pan Bóg stwarzając człowieka, uposażył go darami w stopniu najwyższym. Obdarzył go najprzód rozumem, zdolnym do poznania Boga. Nikt wprawdzie nie był, nie jest i nie będzie zdolnym znać Pana Boga dobrze, w stopniu całkowitym i skończonym, ale o ile może i powinien starać się coraz bardziej poznawać Boga. Dał mu pamięć, aby ustawicznie myśląc o Bogu, starał się Mu podobać w każdej chwileczce swego życia. Wlał mu wreszcie własne uczucia, aby mógł ukochać, poznawać, obecne ustawicznie nieskończone Dobro Najwyższe, najdoskonalszą Istotę, a to uczucie zamyka się w jednym wyrazie serce.
II. Serce więc ludzkie w samym stworzeniu, jako tchnienie doskonałości Samego Boga, nad wyraz było pięknem, niebiańskiem, zdolnym li tylko miłować swego Boga. Lecz przez grzech pierworodny, jak w całym człowieku nastąpiła zmiana, tak szczególniej w jego duszy. Rozum, ten dar wspaniały. odwrócił się od Boga; przeznaczenie swe odmienił i na miejscu poznawania Boga postawił poznanie swego „ja“... Zamiast, że miał pamiętać o tem, jakby podobać się swemu Stwórcy, i do Boga, jako najwyższego dobra, kierować wszystkie swe myśli i z Nim się coraz bardziej jednoczyć, człowiek w swej pamięci postawił jedynie swą osobistość własną i odtąd myśli ludzkie krążą jedynie około swych wygód, swego zadowolenia doczesnego, świat nadnaturalny wymazany z ich pamięci. Ileż to niemal cudów stwarza pamięć i myśli ludzkie, a cóż za cel ich, czy chwała Boża, czy Bóg sam? O nie... osobistość własna, każdy co tylko robi, to we wszystkiem ma siebie na celu, a cóż powiedzieć o sercu, tym skarbie, że tak powiem Stwórcy, powierzonym człowiekowi. O tym sercu, co wyszło z rąk Stwórcy, cel tak piękny i szczytny, gdyż było przeznaczonem na ciągłe akty miłości i zjednoczenia się z Bogiem, zmieniło..., rzecz straszna... nad wyraz rzecz smutna; zerwało węzły, łaczące go z Bogiem, odwróciwszy się od Boga, zwróciło się ku sobie i podobnym sobie stworzeniom, połączyło się natomiast z piekłem, kajdanami miłości własnej, i ze swojej osobistości postawiło sobie bożka i do niego zwraca wszelkie swoje uczucia. Smutny nad wyraz stan duszy ludzkiej po grzechu. Człowiek stworzony na to, by Boga znał, kochał, Jemu służył, a tym sposobem wysłużył sobie wieczną szczęśliwość, zmienił swe przeznaczenie, zaniedbał Boga, zapomniał o Nim, siebie ma za boga, siebie kocha, sobie wygadza, a nawet chciałby w swej pysze rozzuchwalonej, by Bóg jemu służył. Czy mało przykładów? jak to gniewa się i bluźni człowiek, gdy Pan Bóg nie wysłuchuje natychmiast jego żądań. Zdaje się, jakby to łaskę robił Bogu, że raczy westchnąć, a i to jego westchnienie skąd inąd mówiąc, jest tak oziębłe i powiem, niegodne wysłuchania ludzkiego nawet, a cóż dopiero uszu Boga. I cóż za owoc tego przeistoczenia? Oto życie pełne cierpień i wieczne męki piekła!
III. Lecz Bóg miłosierny ulitował się nad nędzą ludzką. Syn Boży zstąpił z nieba, poniósł cierpienia niesłychane i śmierć okrutną, by człowieka wyrwał z tej niedoli, w którą się dobrowolnie zaprzedał. My już wszyscy wskutek zasług Zbawiciela, otrzymawszy łaskę sakramentalną Chrztu św., zostajemy wolni zupełnie od uciążliwych kajdan grzechu pierworodnego. Ale skłonność do złego, to przywiązanie do swej osobistości, pozostaje w nas dlatego, abyśmy ją zwalczając, nabywali tem większej zasługi w oczach Boga: abyśmy coraz bardziej serca nasze zwracając ku celowi zamierzonemu nam przez Stwórcę, nabywali większej miłości Bożej. Lecz człowiek sam z siebie nic dobrego uczynić nie może, — on tylko zdolny jest do obrazy Boga, wskutek dobrowolnego związku z piekłem, a więc cała jego praca nad nabyciem cnót polega tylko, li tylko na tem, aby wiecznie odpowiadał łasce Bożej uprzedzającej, a o ile odpowiada wiernie tym łaskom Bożym, Bóg mu łask swych przymnaża, i wówczas dopiero człowiek wznosi się ku Bogu, czyni gwałt swym skłonnościom, łamie i obala wszelkie przeszkody, zasłaniające mu Boga, odważa się na wszelkie ofiary z miłości ku Bogu, podejmuje niepojęte dla innych trudy, by tylko módz się przypodobać swemu Stwórcy.
Wzorem takim dla wszystkich, lecz dla was szczególniej jest święta wasza Matka Teresa. Czegóż nie poniosła, czego nie dokazała z miłości i dla miłości swego Boga? A Pan Bóg jest hojnym w miłości ku swym stworzeniom, i gdy każdemu łask swych nie skąpi, to duszy wiernej otwiera obfite źródło. I dlatego widząc tę Jej wierność, tę niestrudzoną usilność podobania się Mu, chciał, by to serce i tak już czyste i wolne od własnej osobistości i wszystkiego, co tchnie obrazą Jego Majestatu, było jeszcze świętsze, jeszcze doskonalszym w Jego miłości, słowem, aby zerwało ostateczną nić wiążącą je z ziemią, aby wyniszczyło w sobie do reszty skutki pozostałe grzechu pierworodnego: chciał mieć na ziemi serca takie, jakie wyszło z rak Jego serce Adama, zamknięte na wszystko, co nie niebiańskie. Więc zsyła Serafina, który strzałą rani serce, a rani po kilkakroć za każdą razą, jakby coś z niego wyjmował.
Przypatrzmy się temu dziełu Bożej miłości, zastanawiając się szczegółowo; najprzód, dlaczego posłany został Serafiin? czemu nie innej Herarchii Anioł? czemuż nie który z Mocarstw lub Mocy? czemuż nie św. Michał, który zwalczył całą potęgę piekła? Ach! bo Serafin, to wyrażenie miłości Bożej — strzała, to był tylko przedmiot uwidoczniający tę miłość, bo Bóg miłością jedynie swoją, chciał mieć zwalczoną miłość osobistą ludzi. Ugodził nią w serce, za każdym razem wyciągając jakby wnętrzności. Św. Teresa czuła ból tak ciężki, jakby miała rozstawać się z życiem, ale zarazem słodycz tak wielką, iż pragnęła raczej cierpieć tak bez końca, aby bez końca nasycać się tą słodyczą. Powiedziałem, że człowiek po grzechu tak się połączył ze swą osobistością, a tym samym z piekłem, że ona stała się jakby drugą jego istotą. Jak Bóg połączył duszę z ciałem, tak człowiek połączył swe serce z miłością własną, a więc rzecz prosta, jak człowiek niema większego cierpienia na ziemi, nad cierpienia konania. Kiedy te dwie istoty wzajem się rozłączają, tak niema większego cierpienia dla serca ludzkiego, jak, kiedy pozbywa się miłości własnej, a u św. Teresy ból był wielki i gwałtowny, bo Pan Jezus chciał, by Jego Oblubienica zupełnie wolną była od skutków grzechu pierworodnego, więc uderzył silnie i gwałtownie i odrazu wyrwał te jakoby wnętrzności, uwidoczniające związki grzechowe. Lecz zarazem napełnił to biedne zmęczone serce słodyczą niepojętą, bo wlał w nie słodycz miłości swojej, napełnił Sobą, uwolnił od ziemi, a połączył z Sobą...
Pamiętajmy, żeśmy się zastanawiali nad tem, iż jak Serce Pana Jezusa zostało otworzone dla ludzi i przez ludzi, Serce Matki Najśw. z powodu grzechów naszych i dla naszego pośrednictwa, tak Serce św. Teresy ma być nam wzorem. Lecz w jaki sposób mamy w tym naśladować św. Teresę? Wszyscy bez wyjątku ludzie powinni usilnie o to się starać, aby wyniszczać w sobie tę miłość osobistości własnej, która nam broni miłować Boga. Co do was, które słusznie szczycicie się waszą Seraficzną Matką, to pamiętajcie, iż jedną z najpierwszych waszych powinności, tak ochotnem sercem przyjętych, jest naśladować Ją wiernie we wszystkiem, tak i w tem, a może nawet w tem więcej jeszcze nad wszystko, aby i wasze serca zranione były strzałą miłości Bożej. Prawda, nie w waszej jest mocy zaiste, sprowadzić jawny grot Serafina, nie wolno wam żądać cudu, będącego oznaką szczególnego upodobania Bożego ku swemu stworzeniu. Ale w waszej jest mocy i powinności, tak wiernie, jak Ona odpowiadać łaskom Bożym, tak obficie wam udzielanym. Nie wolno wam bronić serc waszych, gdy dobroć Boża zsyła grot utrapień przeszywający, tak duszy jak i ciała, który może mniejszą albo żadną obdarzyć wzajem słodyczą, ale będzie niemniej skutecznym, aby oczyścił te serca, Jemu złożone w ofierze od wszystkich matek, aby oswobodził od tych, jakkolwiek może, najlżejszych, ale zawsze związków miłości osobistych... Gdy Bóg chciał, by Mojżesz wystawił Bogu przybytek na ziemi, ukazał mu na górze wzór, uczyniony ręką Aniołów i rzekł: „Patrz, a czyń na wzór, któryć ukazany“.
I dla was — powiedzieć można — uczynił to samo. Uczynił przybytek ręką Anielską i umieścił na wysokiej górze niebios, a do każdej z was mówi: „Patrz, a czyń, jak ci ukazano“. Pozwólcie, że i ja powtórzę: „patrzcie i czyńcie“. Św. Matka podczas zranienia mdlała, cierpiała, ale się nie broniła. I wam bronić się nie wolno, nie wolno patrzeć jakiego materyału grot będzie, czy to złoty, czy żelazny? Patrzcie jedynie z wdzięcznością na tę prawicę dobroci Bożej, która wam go zsyła. Jesteście według waszej umowy z Bogiem, ofiarami za świat cały, więc pamiętajcie, że nie tylko dla własnych serc waszych ochotnie winnyście przyjmować groty utrapień, ale i świat cały i wszystkie grzeszne, a choć i dobre, ale mdłe serca, winnyście zastawiać własnemi, aby dla jednych przebaczenie, a dla drugich moc i odwagę w walce z tąż miłością osobistości własnej wybłagać. Dodam coś więcej, „że życie wasze to niby przedłużony Sakrament pokuty“, któryście rozpoczęły przy przestąpieniu furty, a skończycie z ostatniem wejrzeniem na tę ziemię, z ostatniem uderzeniem serca. Nie cofajcież się, proszę raz jeszcze, nie uciekajcie z placu przed otrzymaniem ostatecznego zwycięstwa, a takie serca wasze oczyszczone, uświęcone, wypróżnione od wszystkiego co ziemskie, napełnią się miłością Bożą w całem znaczeniu tego słowa, i wówczas zakosztujecie słodyczy, ukrytej w cierpieniu i wówczas zrozumiecie, już z praktykowany na sobie ten okrzyk miłości i ofiary, a raczej ofiary z miłości „Panie cierpieć, albo umrzeć; cierpieć, a nigdy nie umierać“. Błagając o tę łaskę, módlmy się do Matki Najświętszej, zmówmy: „Pod Twoją obrone uciekamy się“ i t. d. Amen.

(Tą antyfoną ś. p. O. Wacław kończył wszystkie swoje kazania i egzorty).





  1. Św. Franciszek Seraficki był mistrzem, wzorem, duchem św. Teresy przez św. Piotra z Alkantary, spowiednika i kierownika św. Teresy, na Jej serce wpływ wywierającym.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Andrzej Janocha.