Kriton (tłum. Kozłowski)/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przedmowa |
Pochodzenie | Dzieła Platona: Kriton |
Wydawca | S. Orgelbrand |
Data wyd. | 1845 |
Druk | S. Orgelbrand |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Kriton Cały zbiór |
Indeks stron |
Kriton jest dopełnieniem Apologii. Przyjaciele radzą Sokratesowi aby się ratował przed śmiercią, ucieczką z wiezienia; lecz on znajduje to przeciwne swojemu przeznaczeniu, niestosowną słabością umysłu dla starca w 60tym roku życia, i zgwałceniem praw Ateńskich, które nakazywały, aby każdy wyrok sądowy był wykonany. Dowodzi tym sposobem że obowiązkiem każdego obywatela jest, być posłusznym zawsze prawom krajowym bez wyjątku. Zasada ta, któréj aż do końca trzymał się Sokrates, okazuje jak dalece dbał o imię dobrego obywatela. Jakoż był nim zawsze. Choć nie należał do spraw publicznych, był jednak jako żołnierz w boju nieustraszony, jako sędzia bezstronny, nieporuszony ani groźbami Trzydziestu, ani krzykami ludu. Postępował zawsze jako dobry obywatel i wierny obrońca kraju swego. Lubo prawa te niesprawiedliwie go potępiły, nie uchylił się jednak od nich, i umarł, jedynie sumienie dla siebie zachowując.
Co do pisma samego, od kogo piérwotnie poszło, to samo powiedziéć musimy co i w Apologii: że nie jest utworem pomysłu Platona, lecz obrazem rozmowy Sokratesa, ktorą podług tego, jak od tych co do niéj należeli mógł słyszeć, opisał, i nic więcéj nie dodał nad to, co mu się zdawało potrzebném do nadania mowie toku, jaki był Sokratesowi właściwy, i dla uzupełnienia miejsc niektórych. Mniemanie to polega na tych samych dowodach co i w Apologii: albowiem nie masz i tu osobnego filozoficznego celu;
i choć przychodzi do rozbierania ważnych pytań względem prawa, sprawiedliwości i zobowiązań się, jednak ściąga się to wszystko na szczególny tylko przypadek w poprzedzającém piśmie zawarty, i rozmawiający o nim jedynie myślą, tak, że chcąc przyznać Platonowi tę rozmowę za dzieło pomysłu jego, trzebaby, powiedzieć że z okoliczności tylko napisaném zostało.
Nie masz w niém dowodzeń, tylko zasady bez rozbioru przyjęte i na dowodach innych rozmów oparte, które jednak w pismach Platona się nie znajdują. On zaś nigdy tego nie robi, żeby miał odnosić się do dowodów których nigdzie nie przytacza. Nadto, coby mógł miéć za cel w utworzeniu tego pisma? bo nie masz w niém nic takiego, czegoby nie było w Apologii. Gdybyśmy przypuścili, że chciał wystawić, jak przyjaciele ofiarowali pomoc Sokratesowi do wydobycia się z więzienia, a on ją odrzucił, byłoby to bez celu: bo przyjaciele Sokratesa nie potrzebowali takiéj siebie obrony, kiedy już z Apologii każdy mógł poznać, że Sokrates niczém nie da się wzruszyć, choćby największe względem uwolnienia go robiono usiłowania. Równie i to zdaje się bezzasadném, żeby resztę, prócz téj okoliczności, sam z siebie Plato miał dodać: ponieważ sposób pisma jest taki, jak zwykle bywa w rozmowie na prędce mianéj, a nie sztuczny i z namysłu pochodzący. W tamtym jedna rzecz może się kilka razy powtarzać bez dokładnego od razu wystawienia, podług tego z innemi często pomięszana, jak co mówiącemu przyjdzie na pamięć; w tym zaś, to jest z namysłu pochodzącym, nie wraca się do jednéj rzeczy kilka razy, ani się napomyka tego, czego się nie dokończy. A właśnie tak jest napisany Kriton, i choć ogół jego jest piękny, jasny, jednak w pojedynczych częściach nie masz: ścisłego związku, tylko częste przerwy i powtarzania, co w rozmowie na prędce mianéj i przez kogo innego później powtórzonéj, mogło mieć miejsce.
Tym sposobem widoczném jest, że Plato w tém piśmie wiernie oddal słowa umierającego Sokratesa, tak jak w poprzedzającém wystawił głos broniącego się. W dalszym tylko ciągu, to jest tam gdzie przypada Phedon, mógł w tém co śmierci Sokratesa tyczy, coś od zupełnéj wierności odstąpić, aby dokładniejszy i prawdziwie filozoficzny obraz wystawił. Styl pisma, przeciw któremu i Ast nie ma co powiedziéć, podobny temu jaki jest w Apologii, dowodzi także, że nikomu innemu tylko Platonowi należy go przyznać; równie i ścisłość z jaką się trzyma jednego tylko celu, do którego zmierza rozmowa i nie wdaje się w badania nad zasadami, okazuje nie małą zręczność, którą nie byle jaki filozof z Sokratyków potrafiłby zachować. Jego jest dziełem owe powstawanie na tych, co utrzymują, że nie można z kim drugim, nie mającym zasad podobnych, wspólnie rzeczy rozbierać i nad niemi się zastanawiać. Zrobił to aby dał poznać sposób i cel rozmowy; bo Sokrates nic potrzebował powstawać przeciw Krytonowi, który tylko w wnioskach od niego się różnił.
Podanie Diogenesa że właściwie Eschines do téj rozmowy z Sokratesem należał, tylko Plato przez nieprzyjaźń, Kritona na jego miejsce położył, nie dosyć zdaje się być pewném; jednak mogło być że Plato wybrał sobie raczéj Kritona dla tego, że ten przez wiek swój był od nieprzyjemnych ztąd skutków zabespieczony, i zaraz po śmierci Sokratesa umarł. Nie widać także, dla czegoby Plato miał ubliżyć przyjaciołom Ateńskim Sokratesa przez to, że za takich co się ofiarowali uprowadzić Sokratesa z więzienia, cudzoziemców podał. Rzecz sama przez się pewna, tylko powód do niéj nie wiadomo przez kogo wymyślony.