Kronika Marcina Galla/Księga I/O wspaniałości i potędze Bolesława
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Marcina Galla |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Drukarnia Józefa Sikorskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Komarnicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Liczniejsze są bez porównania i pilniejszej wymagające rozwagi, czyny Bolesława, jak gdybyśmy porwać się tu mogli na ich opisanie, zbierając je w treść, i na gołych słów brzmieniu poprzestając. Któryż bowiem rachmistrz, dosyć pewną liczbą zdołałby określić hufy jego żelazne, albo opisując zwycięztwa, zliczyć dokładnie szeregi jego nieskończonych tryumfów? Wychodziło bowiem na bój za jego czasów: z Poznania 1,300 rycerstwa w łuskowej zbroi a 4,000 tarczowników; z Gniezna 1,500 łuskowych a 5,000 tarczowników; z warownego Władysława łuskowych 500 a tarczowników 2,000; z Gdecza pierwszych 300, drugich 2,000[1]; a wszystko to lud dorodny i niepospolitém doświadczeniem wojenném we władaniu orężem należycie wykształcony. Cóż gdybyśmy do tej listy wciągnąć chcieli, z tylu innych jeszcze zamków i grodów wojenne komputy? i nazbyt długi a nieskończony byłbyto dla nas mozół, dla was zaś może nie tak dalece powabna zabawa. Żebym wam przeto oszczędził tego nudnego rozczytywania się w regestrach napełnionych cyframi, wolę położyć wam liczbę ogólną, bez potrzeby wchodzenia w szczegóły wielkiego mnóztwa. Więcej bowiem król Bolesław miał rycerzy w zbroję pancerną zakutych, niżeli za naszych czasów ma cała Polska tarczowników; za króla Bolesława tylu prawie miała Polska rycerzy, ile już teraz nie ma razem wziętych ludzi obojga pogłówia.
- ↑ Gdecz. — „Teraz Giecz w poznańskiém, między Wrześnią, Środą a Kostrzynem, zburzony przez Czechów r. 1039.“ Bielowski w przypisie pod tekstem (Monum. 1 str. 404). A co do liczebnego oznaczenia przez Galla o poborze z miast wielkopolskich, czerpanego — na co się zgodzimy z Bielowskim w jego życiorysie — z jakichś regestrów wojskowych; pamiętać by o niém wypadało, przy okoliczności wyprawy Bolesława na Kijów — aby nie ostatnią już tylko wskazówką, w tym względzie, był uniwersalny Dytmar, nie radzący się nawet żadnych naszych, miejscowych źródeł.