Kronika Marcina Galla/Księga I/O męstwie i szlachetności wielkiego Bolesława

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


9.  O męztwie i szlachetności Wielkiego Bolesława.

Taka była rycerska wspaniałość Bolesława; lecz niemniejsza też była cnota posłuszeństwa duchownego. Biskupów wszakże a kapelanów swoich miał w takiem uczczeniu, ze w obec ich stojących usięść nie śmiał, ani ich inaczéj jak panami (albo księdzami) nie nazywał; do Boga zaś wznosił modły z pobożnością największą, kościół święty wywyższał w znaczeniu i po królewsku darami go swemi przyozdabiał. Miał przytém coś niepospolicie znakomitego, ze względu wymiaru sprawiedliwości i pokornego zachowania, że gdy kiedy wieśniak ubogi lub pokrzywdzona niewiasta uskarżała się przed nim na wojewodę lub towarzysza innego z jego rady[1]; jakkolwiekby ważnemi zajęty był sprawami, i mnogimi orszakami panów i rycerzy był otoczony, nie pierwej z miejsca odchodził, póki sprawy z porządku nie wysłuchał, a po tego, przeciw któremu skargę zanoszono, komornika[2] nie posłał. A tymczasem skarżącego się, któremu z swych zaufanych w pieczę oddawał, aby pamiętał o nim, za przybyciem zaś przeciwnika sprawę mu jego przedstawił. Jakby też drugi ojciec upominał wieśniaka, aby nieobecnego bez winy istotnej nie oskarżał, a niesłusznie żaląc się przeciw niemu i do gniewu pobudzając, na siebie samego następnie go nie ściągał. — Oskarżony przeto nie opóźniał się ani na chwilę, a na pierwsze wezwanie jak najspieszniej przybywał: ani szukał już żadnej dla siebie wymówki, z powodu uchybienia na termin w dniu pewnym oznaczony. Za przybyciem zaś pozwanego do stronnictwa zwierzchnika, twarzy mu niechętnej Bolesław nie okazał na wnijściu; owszem, przyjmując go ochoczo i dobrodusznie, kazał zabrać miejsce u stołu, i tegoż dnia nawet zaraz sprawy jego nie roztrząsał, lecz zostawiał ją na dzień jutrzejszy lub dalszy. Z takąto pilnością rozważał sprawę ubogiego, na równi ją ze sprawą pana mając. O jak tu nie podziwiać statecznego umysłu Bolesława, wielkiego tegoż udoskonalenia! Wszak osoba nie była w jego sądzie przedniejszym względem: sprawiedliwość przedewszystkiem w rządzeniu narodu, a cześć kościoła i dobrobyt kraju, na szczycie najwyższym postawione. Przez sprawiedliwośćto i słuszność dla wszystkich porównaną, Bolesław dostąpił sławy tej i godności; a takiemi cnotami właśnie, pierwszy wzrost potęgi Rzymian, następnie zaś cesarstwa się dokonał[3]. Ozdobił Bóg wszechmocny króla Bolesława taką potęgą i szczęściem wojennem, w miarę rozpoznawanej w nim takiej dobroci i sprawiedliwości względem siebie i ludzi sobie poddanych; taka chwała szła w ślad za Bolesławem, taka obfitość wszelkiego dobra i powszechne rozradowanie — na jakie prawość jego i szczodrota zasługiwały.









  1. Na wojewodę lub towarzysza innego. — W tekście łacińskim „quereretur de duce vel comite.“ Odwołujemy się co do spolszczenia naszéj hierarchii krajowéj, do zastosowanych już wyżéj wskazówek Maciejowskiego, a moglibyśmy lepiéj przyjąć jego wykład w Pierwotnych dziejach Polski i Litwy, potém w Historyi prawodawstw i gdzieindziéj.
  2. Posłał komornika. — To właśnie camerarius, zestawiany w attrybucyach przez Maciejowskiego z „missus dominicus“ u Franków. Poprawka określenia u Naruszewicza (wyd. Most. T. 2 str. 297): „Komornych królewskich, Camerarii, my dziś szambellanami nazwamy.“
  3. Przypis własny Wikiźródeł Brak przypisu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.