Kronika Marcina Galla/Księga II/Zbigniew żywi przeciw bratu umysł nieprzyjazny
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Marcina Galla |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Drukarnia Józefa Sikorskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Komarnicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Nie tylko zaś z postronnymi niezgoda lub bój z nieprzyjacioły, ugniatał myśl Bolesława, ale prócz tego rokosz domowy, owszem zawiść braterska dokuczała na rozliczne nieprzebrane sposoby. Ową bowiem poprzednią, nieco mniej pomyślną wojną, Zbigniew się więcéj rozradował, niżeli któremikolwiek jego zwycięstwy, tylekroć ponawianemi. Jawny dał tego dowód, odbierając od pogan podarunki, jakoby trofea z pola bitwy przynoszone, i na ręce orędowników tychże, większemi za małe odpłacając się wzajemnie. A gdy grassując po Polsce, z dzielnicy Bolesława jeńców uprowadzali, natychmiast tychże na przedaż wysyłali na wyspy przez barbarzyńców zamieszkałe; jeżeli zaś pochwytywali coś mimowiednie, bądź zdobycze, bądź ludzi, z części Zbigniewa, wracali mu je bez okupu i zwłoki najmniejszej. Czém oburzeni wszyscy mędrce Polski, zamienili w nienawiść, zeszłą przyjaźń dla Zbigniewa, w te słowa mówiąc między sobą a środek przeciwko temu obmyślając. „Po dziś dzień rozerwanie ojczyzny naszéj i uszczerbek albo puszczając płazem, albo przez szpary na nie patrząc, aż nadto znosiliśmy cierpliwie, teraz mając wyjawionych, w cieniu kryjących się wrogów i zasadzki tychże niewątpliwie udowodnione, widzimy jasno, co nam zostaje do uczynienia. Byliśmy albowiem nieraz naocznymi świadkami, owszem po wielekroć, jak Zbigniew Bolesławowi przysięgał, a potem nie raz ani trzykrotnie, gwałcił haniebnie tę przysięgę. Ponieważ tedy, ani z przyjaciółmi brata nie zachowywał się przyjaźnie, ani nieprzyjaciołom jego, nieprzyjemni nie okazywał, owszem przeciwnie, wrogów brata był przyjacielem, a przyjaciół wrogiem; — ale nietylko gwałcił wiarę obiecaną lub zaprzysiężonej pomocy nie dostarczał, nadto jeszcze, ilekroć posłyszał o wybieraniu się brata na wrogów, podniecał od innego krańca Polski wrogów do napadu na nią, a tym sposobem od powziętego zamiaru go odwracał; — nie było płochego lub szkodliwego pomysłu, którego by się, przez nienawiść ku niektórym niemiłym sobie, na zgubę Polski, a na sponiewieranie przez wrogów ojczystej dziedziny nie chwycił“. Skoro więc tak było, iż Zbigniew, idąc za niegodziwych rad podmuchem, wiary ani przysięgi bratu nie dochowywał, dobrego imienia ojczyzny ani całości kraju rodzinnego nie bronił, nie zapobiegał szkodzie ani niebezpieczeństwu wiszącemu nad głowami, biada! upadł jeszcze głębiéj tamże, zkąd podnieść się był zamierzył, i zkąd go już więcej źli, których słucha, doradcy, podźwignąć nie zdołają. Niechże się tedy strzegą potomni lub obecnie żyjący, aby w własnéj ojczyźnie się nie stawali narzędziami niezgód i zawichrzeń podobnych.