Kronika Marcina Galla/Księga III/Początek wojny z Henrykiem
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Marcina Galla |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Drukarnia Józefa Sikorskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Komarnicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Taką odpowiedzią cesarz, do gniewu pobudzony niezmiernego, to w myśli postanowił i drogę tę obrał, iż nie wyjdzie odeń ani do siebie pierwej powróci, dopóki szkodą jak największą, za siebie i czci swej ujmę nie zapłaci godnie. Zbigniew także rozgniewanego cesarza tém jeszcze podnieca bardziej, iż małą mu tylko liczbę stanowiących opór w Polsce obiecuje. Prócz tego Czesi, żyć z łupów i rabunków nawykli, podżegają cesarza do wkroczenia, chełpiąc się z tego, iż z wszystkiemi drogami i przesmykami po lasach Polski są obeznani. Cesarz przeto upomnieniami takiemi i radami, wzbity w nadzieję szybkiego Polski pokonania, za wnijściem i podstąpieniem pod Bytom[1], postrzegł się co do tego wszystkiego zwiedzionym. Albowiem gród ten Bytom zaraz, znalazł tak dalece uzbrojonym i obwarowanym, iż temi słowy w oburzeniu ofuknął się na Zbigniewa: „Tak — że to, Zbigniewie, Polacy uznają cię za pana? tak brata twego pragną opuścić a twego domagają się panowania?“ I gdy minąć zamierzył bokiem, gród Bytom, niedobyty z powodu obwarowania, położenia z natury i wód dokoła zalewu, postępując w szykach nierozerwanych; niektórzy z jego rozgłośnych rycerzy ku grodowi się podsunęli, chcąc w Polsce rycerstwa swego dać próbę, a doświadczyć sił polskich i odwagi. Ale z swéj strony obrońcy grodu, przez rozwarte bramy i z dobytemi wypadli szablami, nie mając względu, ani na takie mnóstwo różnych narodowości, ani na okrzyczaną furję Alemannów, ani na samego w końcu obecność cesarza, lecz na frontach wojsk jego, mężnie i śmiało przystępując do rozprawy. Widząc to cesarz, wyjść nie mógł z podziwienia, iż tak ludzie nadzy przeciw okrytym tarczami, lub tarczownicy przeciw przywdzianym w łuskowe zbroje, na gołe szable się potykali a szli tak ochoczo do walki, jak gdyby chodziło o uciechy biesiadne. Natenczas się niby na zuchwalstwo rycerzy swych oburzając, na miejsce spotkania pchnął swych procarzy i łuczników, a tém nadciągnieniem pomocy dopiéro, Bytomczycy zrażeni, ustąpili i bramy grodu za sobą zawarli. Ale i Polacy, na kusz pociski i strzały, ze świstem przelatujące w powietrzu, z takiém lekceważeniem patrzyli, jak gdyby to rosiły krople deszczu lub płatki śniegu padały. Cesarz tu po raz pierwszy spróbował śmiałości Polaków, boć nie wszystkich z swego rycerstwa pozbierał przed odejściem, ani całych po rozprawie. Teraz wszakże dozwólmy cesarzowi, pobłąkać się nieco wśród lasów Polski, póki nam nie wróci z Pomorza, smok płomieniami ziejący.
- ↑ Za wnijściem i podstąpieniem pod Bytom. — Gród warowny nad Odrą, różny od grodu tegoż nazwiska na Pomorzu. „Było więc panowanie Polaków daleko za Odrą“, dodaje Naruszewicz.