Kronika Marcina Galla/Księga III/Zwycięstwo nad Pomorzanami
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Marcina Galla |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Drukarnia Józefa Sikorskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Komarnicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Na czele mnogich Bolesława trzeciego dzieł rycerskich, któremi rozsławił swe imie, wypisaném być powinno mianowicie, to co się zdarzyło Pomorzanom w uroczystość ś. Wawrzyńca, tudzież sposób uśmierzenia gniewu cesarskiego a pohamowania w zapędzie gwałtowności nacierających Alemanów. Wiadomo bowiem, iż na pograniczu Polski i Pomorzan, stoi gród pewien, imieniem Nakło; obronny sztuką i otaczających bagien niedostępnością, który wojskiem swém obiegłszy książę waleczny, dobywać jął orężem i zatoczonemi machinami. Obrońcy tegoż widząc niemożność oparcia się tak potężnym siłom, a tymczasem od własnych hetmanów pomoc im żadna nie nadciągała, zażądali rozejmu, z oznaczeniem terminu, w którym gdyby rodacy ich nie wsparli, mieli się poddać wraz z grodem w moc nieprzyjaciół. Rozejm dozwolony im został, lubo w robotach oblężniczych przerwa nie zaszła. Tymczasem gońce ich do wojska Pomorzan dotarli i dali wiadomość o umowie z nieprzyjaciółmi zawartej. Treścią układu zdumieni Pomorzanie, jednogłośną przysięgą obowiązują się raczej umrzeć, gdyby zwycięztwa nie zdołali otrzymać, niżeli na układ ten przystać. Jakoż zsiadłszy z koni, aby po zrównaniu niebezpieczeństwa, wszyscy z jednakową otuchą i śmiałością brali się do dzieła, już nie postępowali dalej żadną drogą bitą albo ścieżkami, ale rzucając się między łożyska dzikiego zwierza a gęstwy lasów nieprzebyte, nie w oznaczonym terminie, lecz w dzień uroczysty ś. Wawrzyńca[1], jak myszy polne z nor nagle na jaw się wynurzyli, a wtedy za wstawieniem się tegoż świętego, przyszła na nich zguba, nie z ręki już ludzkiej, ale wyroku Bożego. Niech Bóg pochwalon będzie w świętych swoich, był albowiem obchodzony uroczyście dzień ś. Wawrzyńca męczennika, a w onej godzinie wychodziła z nabożeństwa gromada chrześcian po mszach wysłuchanych, gdy owoż naprzeciw tymże ukazał się tłum barbarzyńców, pędzący hurmem. Hymn przyszedł na myśl:
Wawrzyńcze, męczeństwem święty,
Ustrzeż, niedolą lud twój uciśnięty,
Przed pogan pęty.
Cóż poczną teraz chrześcianie? dokąd się obrócą? spadł nieprzyjaciel na nich niespodzianie, w szyk stanąć nie pora, ich garstka mała, wróg w wielkiej sile, ucieczka zapozna, wreszcie tak zawsze wstrętna Bolesławowi. Zwrotka hymnu:
Wawrzyńcze, męczeństwem święty,
Z mocy ich wydrzéj lud uciśnięty!
W jakiejkolwiek więc sile się znaleźli, wnet się w dwa hufce skupiają, nad jednym z których objął przewództwo sam bitny Bolesław, nad drugim Skarbimir, jego chorąży. Albowiem z większego mnóstwa, jedni z końmi byli na pastwisku, drudzy za żywnością rozbiegli się po okolicy, inni strzegli dróg i przesmyków, w oczekiwaniu na nieprzyjaciół. Natychmiast też Bolesław, trwogi nieświadomy, hufce do boju prowadzi, takiemi niewielą zagrzawszy je słowy: „Więcéj wam o! młodzi niezwyciężona, dodadzą serca, wasza wrodzona dzielność, grożące niebezpieczeństwo a miłość ojczyzny, niż moja przemowa. Dziś starte w pył będą, za Bożą pomocą a modłami Wawrzyńca świętego, i bałwochwalstwo Pomorzan, i ta ich buta wojacka“. A nie rozwodząc się na słowa, jął w koło tłumu pogan wirować, tak bowiem utkwili w ziemie swe włócznie, ostrzami naprzeciw napadających zwrócone, i jakby płotem od stron wszystkich się obwarowali, iż nic by zaprawdę męztwo przeciw nim nie podołało, a zażyć było potrzeba misterstwa, by w środek nich się przedostać. Jak nadmieniliśmy wyżej, tłum ten z samej piechoty prawie się składał, a szyk mu bojowy na sposób chrześcian nie był wcale znany; półklęczkiem tylko razić, na podobieństwo wilków do zdobyczy się skradających, to ich wojenna umiejętność była cała. W jednej chwili, gdy oblatujący w pędzie największym, dzielny Bolesław, baczność ich ku sobie skierował, upatrzywszy próżnię otwartą, Skarbimir od strony przeciwnej, jednym skokiem z swym hufem, pośród najgęstszych ich zastępów się znalazł. Przełamani i z dwóch boków parci, początkowo żwawy opór stawili; długo to przecież nie potrwało, i tłuszcza wylękła na różne kierunki poszła w rozsypkę. Legła w istocie i ze strony chrześcian część pewna w tém starciu, ale z 40 tysięcy pogan, zaledwo część czwarta, z pogromu uszła na żywo. Świadczę się Bogiem, za którego sprawą, i świętym Wawrzyńcem, za którego modłami, taka rzeź się stała, iż z podziwu wyjść nie mogli obecni, jakim cudem taką klęskę, od tysiąca niespełna rycerstwa ponieśli. Wieść mówi, iż Pomorzanie sami się obliczywszy; podawali swą stratę na 27 tysięcy, a to z napędzonych do bagien, z których już potem wydostać się nie zdołali. Obrońcy zaś Nakła widząc, iż cała ich nadzieja spełzła na niczém a zkądinąd już bynajmniéj pomocy się nie spodziewając, gród poddali, wymówiwszy tylko sobie życia bezpieczeństwo. O czém posłuch do innych sześciu gdy dobiegł przygrodków, na takiż sposób sobie poradzili, to jest sami grodów obrońcy wraz z warowniami, zwyciężcom poddali się bez oporu.
- ↑ W dzień uroczysty ś. Wawrzyńca. — Wsławiona data 10 sierpnia 1109 r. „Bolesław“ mówi Naruszewicz, „Pamiętny na pozwoloną czasu zwłokę, zaniechawszy dalszych attaków Nakła, trzymał się w spokojności, ufając żądanej od nieprzyjaciela kondycyi, w czém się omylił. Nie czekali poganie dni 15 — przez nieświadome szlaki po lasach i bagniskach rzuciwszy konie i wozy, pieszo w osobliwszej cichości pod obóz królewski w dzień ś. Wawrzyńca podstąpili“. Zresztą opis bitwy z uwzględnieniem na kronikę naszą.