<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Księżniczka dolarów
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 17.2.1938
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Księżniczka dolarów

— Czy zdajesz sobie sprawę z mojej sytuacji, Listerze? Czy mógłbym znaleźć w Anglii jedną rodzinę, któraby odpowiadała potrzebom mojej sytuacji? Lord Lister rozparty w fotelu spojrzał w zamyśleniu na księcia. Jego energiczna twarz nie zdradzała uczuć. Z ciekawością spoglądał na dziedzica sławnego nazwiska i milczał.
— Wiem o tym — ciągnął dalej książę — że nie znajdę nic odpowiedniego ani w Anglii ani w Niemczech. Może dwie lub trzy mieszczańskie rodziny w Londynie mogłyby być wzięte pod uwagę. Ale nasz dwór nie wybaczyłby mi podobnego mezaliansu. Nie wolno nam poślubiać dziewcząt z najbardziej godnych szacunku mieszczańskich rodów angielskich. Jest to absurd, dla którego nie znajduję słów dostatecznego potępienia...
Lister wstał i oparł się o kominek. Było gorąco i promienie letniego słońca wdzierały się przez okno do pokoju. Przed pałacem rozsypywała się milionem kropel wspaniała fontanna. Lister rozmyślał. Kochał księcia Portland-Chestera jak własnego brata. Postanowił go uratować.
— Alfredzie — rzekł spokojnym głosem. — Chcę ci dopomóc. Ja również jestem szlachcicem. Twoje nazwisko należy do chluby starej Szkocji. Nie wolno więc, aby twój majątek poszedł na łup wierzycieli.
Książę spojrzał nań ze zdziwieniem.
— A więc zgadzasz się ze mną, Edwardzie?
— Znam twoją sytuację. Wiem, że majątek twój jest obciążony długami w wysokości 500.000 funtów sterlingów.
Suma ta równa się prawie wartości tego majątku. Musisz więc wobec tego poślubić dziedziczkę olbrzymiej fortuny. Sądzę, że tego rodzaju bogate partie można znaleźć w Ameryce. Ja osobiście znam tylko jedną, któraby odpowiadała powyższym warunkom. Jest to...
— Jest to córka Harrego Goulden, Ethel... Córka króla pociągów — przerwał mu książę. — Być może jednak, że nie zgodzi się ona na ten związek.
— Nie znam panny Ethel Goulden — odparł lord Lister — W każdym razie mogę w twoim imieniu poprosić o jej rękę. Do licha! Nawet córka króla może przyjąć koronę szkockiego księcia...
— A jeśli ona nie przyjmie?
Lister wzruszył ramionami.
— Jeśli nie przyjmie, zawiadomię cię o tym. W każdym razie przekonam się osobiście. Zrobię to w całkowitej dyskrecji.
Książę przechadzał się wielkimi krokami po pokoju. Zatrzymał się przed oknem i rzucił okiem na olbrzymi wielkopański park.
— Jeśli się nie zgodzi, wszystko skończone. W rękach tej córki amerykańskiego potentata znajduje się obecnie przyszłość mego nazwiska. Ile czasu potrzeba na spełnienie tej misji?
— Uspokój się — rzekł Lister — Możesz liczyć na moją pomoc. Jeszcze dziś o godzinie czwartej po południu udam się pociągiem do Southampton. Zastanę tam w porcie doskonały niemiecki luksusowy okręt „Columbus”.
— Skąd o tym wszystkim wiesz? Czyś już oddawna postanowił tę podróż?
— Nie napróżno zwróciłeś się do lorda Listera...
— Niestety... Nie mam pieniędzy, aby dać ci na koszta podróży — rzekł książę, zaczerwieniwszy się.
— Głupstwo; — odparł ze śmiechem lord Lister — Zwrócisz mi później... z posagu, Wszystko będzie w porządku.
— Jesteś niezwykły, Edwardzie!
— Tymczasem do widzenia — rzekł Lister wyciągając rękę do księcia — Nie mam czasu do stracenia. Postaram się zawiadomić cię o wszystkich mych ważniejszych posunięciach.
W kilka godzin później lord Lister zgłosił się do szambelana księcia, sir Lovela, który mu załatwiał pewne formalności związane z podróżą.
— Wyrusza pan w daleką drogę, sir Edwardzie? — zapytał go ciekawy szambelan. — Dokąd pan właściwie jedzie?
— Do Stanów Zjednoczonych — odparł zimnu Lister — Zostałem zaproszony na polowanie w Arkanzas.
Szambelan spojrzał nań ze zdziwieniem.
— Na polowanie w Stanach Zjednoczonych? Hm, hm... Bardzo te Stany są ostatnio w modzie. Przed ośmiu dniami pojechał tam pułkownik... Zapomniałem u licha jego nazwiska... Taki wysoki pan chyba wie?
— Edward? baronet of Hervonshire?
— Właśnie ten sam.... Czy nie należał pan przypadkiem do tego samego klubu?
— O, nie — odparł Lister. Dziś nie mam czasu na rozmowy. Mam zamiar w Ameryce polować na niedźwiedzie, które niecierpliwią się, czekając na mnie. Do widzenia, Lovel!
Lord Lister, śmiejąc się, pożegnał szambelana i w kilka minut później opuścił zamek.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.