[88]KTO WINIEN.
(Z WIKTORA HUGO.)
— Tyś spalił bibliotekę?
— Tak jest, w słusznym gniewie,
Własną ręką cisnąłem w te gmachy zarzewie!
— Przeciw sobie samemu niesłychaną zbrodnię
Spełniłeś niegodziwcze, — swą własną pochodnię
Zgasiłeś, swego ducha przeciąłeś promienie;
Co twe wściekłe zniweczyć śmiało uniesienie,
[89]
Twem dobrem, twem dziedzictwem, twojem mieniem było!
Książka jest twoim skarbem, — książka jest twą siłą;
Książka broniła ciebie, tak jak ten świat stary;
Bibljoteka jest wielkim, świętym aktem wiary
Pokoleń, zostających w zamierzchu pomroce,
Co świadectwo o zorzy dają w ciemne noce.
Jakto? na ten szacowny zbiór praw wiekuistych,
Na arcydzieła, pełne błyskawic ognistych,
Iskier bożych, na groby, przeszłych czasów ścieki,
Na olbrzymów zamierzchłej historji, na wieki,
Na upłynione dzieje, te przyszłości słońca,
Na to, co się zaczęło, by istnieć bez końca,
Na poetów! na Jobów, Eschylów, co swemi
Proroctwy, oświecają wiodnokrągwidnokrąg tej ziemi;
Na niespożyte stosy wspaniałych Homerów,
Na potęgę rozumu, na Kantów, Wolterów:
Rzucasz zbrodniarzu głownią co płomieniem bucha,
I z dymem puszczasz blaski człowieczego ducha?
Jakżeś ty mógł zapomnieć, że z ciężkiej niewoli,
Jedna cię tylko księga, nędzniku, wyzwoli!
Ona świeci! Z nią w ręku, jej potęgą zbrojny,
Ty zdepcesz głód, pożogi, szafoty i wojny.
Ona woła: ja nie znam co Negr albo Parja!
Otwórz księgę; przeczytaj Miltona, Beccaria,
Juwenala, Szekspira, a wnet się obudzi
W twoich piersiach, olbrzymia dusza tamtych ludzi,
[90]
I poczujesz się takim, jakimi są oni.
Czytaj ich, a zaduma czoło twe osłoni,
Poczujesz w sobie ludzi tych, rosnących w góry,
Oświecą ci twój umysł jak jutrzenka mury;
Im bardziej się zatapia w nich twa własna dusza,
Tem więcej cię ich wielkość uspakaja, wzrusza,
Zda ci się, że w nich czytasz twoje własne dzieje;
Czujesz się dobrym... lepszym... — Z ich, dzieł światłość wieje.
To światło było twoje! A teraz? O wstydzie!
Ty sam je zagasiłeś, sam, własnem ramieniem.
Wszystkie cele, o których marzysz z uniesieniem,
Księgi już osiągnęły. Duch ich w ciebie wpływa,
Rozdziela prawd i błędów splątane ogniwa...
Bo wierzaj, że Gordyjskim węzłem jest sumienie.
Książka, to twój przewodnik, lekarz, ostrzeżenie...
Ona leczy nienawiść, szały, ich przyczyny,
Widzisz więc coś utracił z własnej twojej winy!
Księga to skarby twoje — to mądrości prawa,
Obowiązki i cnoty, wolność, postęp, sława,
Myśli co na twą korzyść zaczynają świtać....
I tyś to wszystko zniszczył?
— Ja nie umiem czytać!
Mikołaj Biernacki.
|