[104]KWIAT ŻYCIA.
Z HERDERA.
Zosia sierota, bez ojca, bez matki,
Codzień wieczorem i rano,
Wybiega z cudzéj — ich niegdyś chatki,
Łzy swe, modlitwy, i świeże kwiatki
Nieść na mogiłę kochaną
„Ojcze mój! matko miła!
„Biedna ja bez was! biedna!
„Sierota, sama jedna!
„Lepiéj gdybym nie żyła,
„Bo tambym z wami była! —
„A tu każdemu cudza, w cudzym domu!..
„Każdy mię krzywdzi, nikt nie pocieszy.
„Płacz mój ich śmieszy!
„Ni się pożalić komu,
„Ni się mnie kto pożali! —
„Ach! nie tak było, kiedyście wy żyli!
„Wszycy mnie kochali, chwalili,
„Bo o was dbali. —
[105]
„A teraz — biedna ja, biedna!
„Sierota, sama jedna! —
„O! gdybym was mogła, rodzice!
„Choć raz obaczyć, choć przez sen w raju!“ —
Tak się modli — Bóg dobry wysłuchał dziewicę.
Bo gdy raz wedle zwyczaju,
Cały dzień żal tając w sobie,
Wybiegła wieczorem z chatki.
By się wypłakać na grobie
I w świeże ubrać go kwiatki:
Usnęła słodko — a sen życzliwy
Takie jéj malował dziwy.
Weszła na łąkę piękną, szeroką,
Całą zasłaną kwiatami,
Jakich tu ludzkie nie widziało oko;
A śród nich drzewa, pod liści wieńcami,
A na tych drzewach, i kwiat, i zawięzie,
I razem owoc dojrzały;
A ich łagodnym wiatrem pochwiane gałęzie
Słodką harmonią brzmiały! —
Patrzy zdumiona — aż nagle w drzew cieniu
Ojca i matkę postrzegła. —
Krzyknęła, i ku nim pobiegła.
Oni ją tuląc w tkliwém uściśnieniu,
I błogosławiąc, mówią: „Lube dziecię!
„Patrz! czyż to płakać nad nami potrzeba?
,Gdzież„Gdzież co równego jest na waszym świecie?
[106]
„A i to jeszcze ledwie wstęp do Nieba! —
„Czekać tu będziem, aż już razem z tobą
„Pójdziemy stanąć przed Majestat Boży.“ —
Tu Zosia nagle ujrzała przed sobą,
Śród krzewu cierni, tak cudny kwiat róży,
Że jakby w sobie uczuła ból kwiatka.
„Ach! ja go wyrwę z tych cierni!“ wyrzekła.
— „Spróbuj!“ z uśmiechem odpowie jéj matka.
Ona chce zerwać — róża do góry uciekła. —
Więc pragnie cudu przyczyny dociec.
„Córko moja! rzekł jéj ojciec:
„To jest kwiat życia twego; — choć śród cierni,
„Patrz! jak się wdzięcznie uśmiecha!
„Żaden go proch nie kala, żaden cień nie czerni!
„W tém jest nasza — i twoja niech będzie pociecha!“ —
— „A gdzież są — Zosia zagadła, —
„Kwiaty waszego życia?“ — „Widzisz?“ — „Widzę.“ —
— „Obok twojego — oba na jednéj łodydze.
„Korona cierni już wkrąg ich opadła;
„Lecz by dojść pełni i dojrzeć dla Nieba,
„Cnót twych im jeszcze i twych modlitw trzeba.“ —
— „A toż, mój ojcze! czyje,
„Te kwiaty białe, w szeregu,
„Od których taki blask bije,
„Jak u nas słońca od śniegu?“ —
— „To ogród wybranych ludzi. —
„Niewinnością ich duszy, kwiat się życia bieli;
[107]
„Namiętność nie rumieni, ni grzech ich nie brudzi,
„A straż nad niemi Pańscy trzymają Anieli.“ —
— „A któż mego stróżem kwiatka?“ —
— „Ja i twa matka.“ —
Rzekł — wszystko znikło; — lecz w duszy dziewiczéj
Został na zawsze ów sen tajemniczy.
I choć sierota, w cieniu cudzéj strzechy,
Choć kwiat jéj życia kwitł w cierniach na świecie:
Ilekroć rajskie przypomniała kwiecie,
Czuła i w sercu blask rajskiéj pociechy.