[28]
ŚMIERĆ HIALMARA.
Noc jasna; mroźny wiatr; śnieg jest czerwony.
Tysiąc walecznych legło i bez mogił śpi:
Na mieczu dłoń; bez ruchu; wzrok wślepiony
W pustkę, gdzie krążą kruki nad oparem krwi.
W oddali zimny księżyc blade zlewa płomię.
Hialmar się z pośród trupów dźwiga resztą sił,
I na głowicy miecza wspiera nieruchomie...
Zasię purpura walki zdrojem płynie z żył.
Hej! czyli z pośród wszystkich tych radosnych zuchów
Ma jeszcze który w piersi odrobinę tchu!
Z tych, którzy dzisia rankiem śród wiatru podmuchów
Jako leśni ptakowie wgłos śpiewali tu?
Wszyscy niemi. Mój szłom spękany. Złote ćwieki
Zbroi mojej rozkował topór — śmierci brat.
Z ócz płynie krew. I słyszę szum daleki,
Podobny wyciu morza, albo wilczych stad.
[29]
Chodź do mnie czarny kruku — dzielny ludojadzie —
Żelaznym dziobem twoim mą rozewrzyj pierś!
Jutro znajdziesz nas tutaj, jak nas śmierć pokładzie,
Dziś Ylmerowej córze moje serce nieś.
W Upsali, kędy woje piją piwo pienne,
I śpiewają, trącając roztruchany w chór, —
Leć kochance mej oddać serce me niezmienne —
Leć w całą moc twych skrzydeł, wędrowniku chmur!
Na wieży, którą wrony okrążyły zgrają,
Ujrzysz, jak stoi biała w czarnych włosów ćmie:
Srebrne kręgi zausznic z uszu jej zwisają,
A jako dwa księżyce lśnią źrenice dwie.
Rzeknij, że ją miłuję, z twojej chmurnej drogi,
I że oto me serce! Pozna miła ma,
Że jest krasne i mocne, nie blade od trwogi
I Ylmerowa córa tobie — uśmiech da.
Ja konam. Duch ucieka ran dwadzieścią razy:
Przeżyłem czas mój. Wilki, chłepczcie krwie mej zdrój.
Młody, dzielny, radosny, wolny i bez skazy
Idę siąść pomież bogów, w słońce — terem mój.