[56]
STEP.
Gdybyż mój wolny żywot był jako te landy,
Kędy pod szerokością słonecznego nieba
Ostrokrzewie w pajęczej się gęstwi koleba
Śród gorących zapachów cząbru i lawandy.
Aby mi jako w stepie gubić się w niem trzeba!
Pod rozchłostanych wichrów oszalałe bandy,
W mistralu, co szamoce wściekłych drzew girlandy,
A potem lega w ciszy stepowego źleba...
I tedy step zasypia w samotni szczęśliwej,
Pod swych figowców ciszą i swemi oliwy,
Śród skał, na których lato płomieniskiem gorze...
I goryczą wietrznego tchnienia ożywiony,
Kiedy się mgłą liliową kryją nieboskłony,
Widzi w sinej oddali rozpostarte — morze.