[52]
TURKOT WOZU.
Nieboskłon — toń purpury, gdzie się słońce skrywa,
Rani nadmiarem blasku me zbolałe oczy, —
Aż póki z cichej wyży długi cień nie zmroczy
Pola, kędy się późna przepiórka obzywa.
I z każdą chwilą zmierzchu gęściejsze przędziwa
Gaszą ostatnie blaski sinych górskich zboczy:
Chwila, kiedy nietoperz przelata w roztoczy,
Chwila, gdy rozkwitają snów serdecznych dziwa...
Samotność wielkiej ciszy wkoło. I jedynie
Z za najdalszego boru mrocznej smugi płynie
Daleki turkot wozu skroś puste rozłogi...
I czy ja wiem dlaczego z takim lękiem w duszy
Słucham tego turkotu śród wieczornej głuszy
Zapóźnionego wozu z oddalonej drogi?