Listy Annibala z Kapui/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Annibale di Capua
Tytuł Listy Annibala z Kapui, arcy-biskupa neapolitańskiego, nuncyusza w Polsce, o bezkrólewiu po Stefanie Batorym i pierwszych latach panowania Zygmunta IIIgo, do wyjścia arcy-xięcia Maxymiliana z niewoli
Podtytuł z dodatkiem objaśnień historycznych, i kilku dokumentów, tyczących się tejże epoki dziejów polskich oraz z 10 podobiznami podpisów osób znakomitych
Wydawca Ig. Klukowskiego Xięgarza
Data wyd. 1852
Druk J. Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Aleksander Przezdziecki
Źródło skany na commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

LISTY

ANNIBALA Z KAPUI,

ARCY-BISKUPA NEAPOLITAŃSKIEGO,

NUNCYUSZA W POLSCE,

O BEZKRÓLEWIU PO STEFANIE BATORYM

I PIERWSZYCH LATACH PANOWANIA

ZYGMUNTA IIIgo,

DO
WYJŚCIA ARCY-XIĘCIA MAXYMILIANA Z NIEWOLI.

Z RĘKOPISU BIBLIOTEKI BRANCACCIANA W NEAPOLU WYBRAŁ, PRZETŁUMACZYŁ Z JĘZYKA WŁOSKIEGO NA POLSKI I WYDAŁ

Alexander Przezdziecki.

Z DODATKIEM

OBJAŚNIEŃ HISTORYCZNYCH, I KILKU DOKUMENTÓW, TYCZĄCYCH SIĘ TEJŻE EPOKI DZIEJÓW POLSKICH.

Oraz z 10 podobiznami podpisów osób znakomitych.


WARSZAWA.

Nakładem Ig. KLUKOWSKIEGO Xięgarza.


1852.





Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury po wydrukowaniu prawem przepisanéj liczby egzemplarzy.

W Warszawie, dnia 2 (14) kwietnia 1852 r.

Cenzor, F. Sobieszczański.





W DRUKARNI J. UNGER.


WSTĘP.[1]



W Bibliotece Brancacciana w Neapolu, znalazłem był w 1846 roku rękopis in folio pod tytułem: Primo tomo del Negotiato, dell' Ill: et Rev. Monsignor Annibal di Capua, Arcivescovo di Napoli, legato residente nel Regno di Polonia nell anno 1587[2]. Wśród trzechset z górą listów do Kardynałów Azzolino i Montalto pisanych, od 23 Listopada 1586 do 29 Maja 1589 roku, znalazłem wiele ciekawych, tyczących się stosunków polskich w czasie bezkrólewia po Stefanie Batorym, tudzież o podwójnéj elekcyi Zygmunta IIIgo i Maxymiliana, więzieniu Arcy-Xięcia w Krasnymstawie, i uwolnieniu jego w skutek paktów Będzyńskich. Pośpieszyłem z przepisaniem tych szczególnie listów, które ze względu na dzieje nasze zajmować nas mogły, tym bardziéj że Annibala z Kapui wystawiają nam historycy nasi jako główną sprężynę elekcyi Maxymiljana; a zatem listy jego byłyby autentyczném świadectwem wypadków ówczesnych ze stanowiska Rzymsko-Rakuskiego. Mamy prawdzie historyą owego czasu pisaną przez autorów do przeciwnego stronnictwa należących mianowicie przez Heidensteina[3] i Solikowskiego[4]; a z pod gładkiego pióra łacińskiego stronnika Maxymilianowego, Opisanie bezkrólewia po Stefanie Batorym[5], które wydawca Ciampi, Michałowi Bruti przypisywał, a Wiszniewski (mojém zdaniem mniéj trafnie) Krzysztofowi Warszewickiemu[6]. Z późniejszych Biskup Piasecki, ostro i zwięźle[7], a Bielski (w nowo odkrytym i wydanym przez P. Sobieszczańskiego, Dalszym ciągu kroniki swojéj), obszerniéj i w potocznéj naiwnéj mowie, ważniejsze wypadki ówczesne opisali. Brakuje nam jednak dotąd Pamiętnika spółczesnego do téj epoki dziejów naszych, takiego jakie mamy do panowania Zygmunta Augusta, w listach Królowéj Barbary przez Michała Balińskiego i Radziwiłłów przez Lachowicza wydanych; a zwłaszcza w świéżo obrobionéj przez biegłego kommentatora źródeł naszych Mikołaja Malinowskiego, Korrespondencyi Kardynała Legata Commendoni; jakie do Bezkrólewia po Zygmuncie Auguście będą, przygotowane już do druku, Pamiętniki Świętosława Orzelskiego[8]; do panowania Henryka Batorego, Zygmunta III, a tym bardziéj do późniejszych czasów mamy ich wielką obfitość. Pierwsze miejsce zajmują tu drogocenny Pamiętnik Hetmana Żołkiewskiego wydany przez dzisiejszego Kuratora Okręgu Naukowego Warszawskiego, Rzeczywistego Radcę Stanu Muchanowa, któremu historya XVII wieku tyle szacownych materyałów zawdzięcza; i te złote Pamiętniki Paska, którym druk, rylec sztycharski i litografia w dzisiejszych czasach nową żywotność nadały. Pan Wojcicki także obiecuje nam wprędce nowo odkryte Pamiętniki Jerlicza i nowe wydanie nieznanego prawie Wydżgi.
Niniejszy zbiór listów Annibala z Kapui, ma swój charakter właściwy. Cudzoziemiec piszący o kraju, mało mu znanym, na który zapatruje się z wysokiego wprawdzie stanowiska, ale z obcego, nie może wzbudzić tego zajęcia, jakiebyśmy w rodzinnych Pamiętnikach znaleźli. Jednakże przez bliższe stosunki z Kardynałem Radziwiłłem, z Solikowskim, Arcybiskupem Lwowskim, i przez pilną uwagę zwracaną na najmniejsze wydarzenia krajowe, (których napróżno szukalibyśmy gdzieindziéj, tak szczegółowego opisu); a zwłaszcza przez pogląd na stosunki kościelne nietylko w Polsce, ale i w sąsiednim Wołoskim kraju, Annibal z Kapui wielką ma dla nas zasługę; a listy jego zajmą stanowisko niepoślednie w dziejach wewnętrznych owego czasu.
Staraliśmy się uzupełnić ten zbiór, czerpanemi i zinnych źródeł materyałami, z pomiędzy których spółczesne rapporta agentów Toskańskich, i list Komtura Pucci, dworzanina Kardynała Aldobrandini, żywcem schwytane szczegóły miejsc i czasów podają. Największą zaś okrasę stanowią dwa listy Wielkiego Kanclerza i Hetmana Zamojskiego przed samą potrzebą Byczyńską do Króla pisane; nigdzie nie wydane dotąd, a które uprzejmości uczonego Professora Krakowskiego P. Zygmunta Helcla zawdzięczamy.
Obszerniejsze, lub w texcie łacińskim materyały, umieszczone będą w Dodatkach, dla nieprzerywania wątku saméj korrespondencyi. Znajdzie tam swoje miejsce i nieznany dotąd wiersz Jana Karczewskiego Podczaszego Czerskiego, pod tytułem: Uczknieniek lubo Przestrożnik na Sejm blisko prziszłéj Electiéj Króla nowego, który nie pod względem poetycznéj wartości, ale jako obraz spółczesny ma swoje znaczenie. Nakoniec w związku ze stosunkami Wołoszczyzny, list agenta Toskańskiego Filipa Talducci, podaje nam w malowniczych rysach, krwawy obraz śmierci Podkowy, któréj opis szczegółowy i bezstronny, rzuca niestety, cień mniéj korzystny na wielką postać Stefana Batorego.
O autorze samych listów, szczegóły biograficzne, jakie mogliśmy zebrać są następujące:
Annibal di Capua, był synem Wincentego Xięcia (Duca) di Termoli ze starożytnéj rodziny Neapolitańskiéj. Nauki odbył w Padwie i w Pawii; gdzie przykładając się usilnie do nauki prawa, zaszczytu doktorskiego dostąpił, i tak słynnym został Praw Doktorem, iż Papież Grzegorz XIII, sam prawnik znakomity Referendarzem swoim i Komornikiem (Camerario secreto) go mianował. W imieniu jego jeździł winszować Rudolfowi II korony Cesarskiéj (r. 1576), później został Nuncyuszem w Wenecyi. Zasługi w téj nuncyaturze położone otworzyły mu drogę do Arcy-Biskupstwa Neapolitańskiego, które mu Papież Grzegorz XIII oddał; pomimo, a może być, dla zabiegów Kardynałów Orsini i Arragońskiego starających się o nie, każdy dla siebie[9]. Cokolwiekbądź, Annibal z Kapui odbył wjazd do Neapolu w dzień 22 Lutego 1579 r., i „jak najuroczyściéj, powiada autor spółczesny, przyjęty został w Katedrze, którą zdobiły od dołu do góry obicia z aksamitu i brokateli”[10].
Grzegórz XIII przez sprawnego Posła swego Antoniego Possewina, pogodziwszy Stefana Batorego Króla Polskiego, z W. X. Moskiewskim, chciał potężną ligę tych Mocarzów północnych wraz z Cesarzem i Wenecyą, przeciw Turkom utworzyć, ale śmierć zamiary jego przerwała. Syxtus V, który po nim w roku 1586 na Stolicę Apostolską obrany został, przez tegoż Possewina i Kardynała Batorego o planach poprzednika swego z Królem Stefanem traktował, obiecując nawet subsydya na koszta wojenne. Jakoż własnoręczny list o tém do Stefana Batorego napisał; i 25,000 szkudów Rzymskich[11] jako stypendyum miesięczne, miał oddać nowemu Nuncyuszowi, którego w r. 1586 do Polski na miejsce Hieronima Bovio, Biskupa di Camerino, posyłał[12]. Tym Nuncyuszem był Arcy-Biskup Neapolitański, Annibal di Capua, „mąż zacnego rodu (pisze spółczesny autor historyi Neapolu)[13] wszelkiego rozumu i nauki, nie mniejszego doświadczenia w sprawach publicznych.” Wybrał się w tę podróż z Neapolu 28 Października tegoż roku.
W Rzymie odebrać musiał instrukcyą od Kardynała Sekretarza Stanu Montalto synowca panującego Papieża, któremu miał o wszystkich czynnościach swoich donosić. Pierwsze jednak listy z drogi z Florencyi a nawet z Krakowa, pisze Nuncyusz do Kardynała Azzolino[14]. W Bononii dał mu Legat miejscowy rękopis korrespondencyi Polskiéj Kardynała Bolognetti (Un libro del negotiato di Polonia del S. Card. Bolognetti) zawierający listy od 9 Lipca 1581 do 6 Marca 1582 roku, które Nuncyusz starannie przejrzał[15]. W Wiedniu dopiero dowiedział się o nieodżałowanéj śmierci Stefana Batorego, zaszłéj 12 Grudnia tegoż roku; musiał zatem na nowe polecenia i instrukcye oczekiwać.
Stolica Apostolska miała wielki i konieczny interes w Nowéj Elekcyi Polskiéj, aby ta na katolickiego Xięcia padła; wybór Nuncyusza mającego wpływać na przyszłą Elekcyą, był zatem nader ważnym. Nie zdało się Syxtusowi V komu innemu ten urząd powierzyć, jak Annibalowi z Kapui już w drogę wybranemu, a którego przezorności i gorliwości zupełnie zawierzył[16].
Pierwszych dni Lutego 1587 roku przebył Nuncyusz granicę Polską, ale zaraz na wstępie oświadczono mu, że wedle przyjętéj Ustawy jako Poseł obcego mocarstwa nie może być do Krakowa wpuszczonym, bez szczególnego pozwolenia Senatorów z Warszawy. Pomimo protestacyi, i posunięcia się przebojem pod sam Kraków, musiał Nuncyusz na przedmieściu téj Stolicy w przygotowanem dlań na prędce mieszkaniu pozostać i w miesiąc późniéj dopiero za otrzymaną odpowiedzią z Warszawy, na Sejm Elekcyjny pojechał. Tam starała się Królowa wdowa Anna Jagiellonka przeciągnąć go na stronę siostrzeńca swojego Zygmunta Królewicza Szwedzkiego; a Posłowie Szwedzcy odwiedzili go, lubo sami luterskiego wyznania, z zapewnieniem o katolickich zasadach swojego Królewicza. Nuncyusz politycznie odpowiedział, że Papież pragnie jedynie Katolickiego Xięcia na tronie Polskim widzieć, za zgodą powszechną obranego; a tymczasem zawiązując ścisłe stosunki z Kardynałem Radziwiłłem, przez niego Litwinom, i Zborowskim oraz innym naczelnikom stronnictwa Kalwińskiego gorliwie Rakuskiego Arcy-Xięcia Maxymiliana zalecał. W mowie publicznéj jednak, na Sejmie Elekcyjnym mianéj (14 Sierpnia) tylko o katolickim kandydacie i zgodnéj Elekcyi wspominał[17]. Gdy w pięć dni późniéj (19 Sierpnia) Prymas Stanisław Karnkowski przeszedłszy do stronnictwa Królowéj i Kanclerza Zamojskiego, Zygmunta Królem ogłosił, i Te Deum za niego w Kościele Śgo Jana odśpiewał, Nuncyusz nie był przytomnym téj uroczystości. Nie zrywał jednak stosunków z Królową ani z Prymasem; i gdy stronnictwo któremu potajemnie sprzyjał, przygotowywało Elekcyę Maxymiliana, Annibal z Kapui pracował nad Biskupami, aby się opierali rozszerzaniu swobód religijnych różnowierców, chociaż na nich spoczywała cała nadzieja Maxymiliana!
Gdy Arcy-Xiąże zbliżył się do Polski, dla utrzymania przemocą swojej Elekcyi, Nuncyusz, którego pobyt w Warszawie niezbyt był przyjemnym, dla ciągłéj styczności z dworem Królowéj wdowy, wyjechał do Bodzencina dóbr Biskupa Krakowskiego Piotra Myszkowskiego, z którym w zażyłych stosunkach zostawał; i ztamtąd w imieniu Papieża do obu stronnictw pisał, ofiarując się za pośrednika pomiędzy Najjaśniejszemi Elektami. Ale wkrótce zwycięztwo Zamojskiego pod Byczyną, i wzięcie Maxymiliana w niewolę, uczyniły pośrednictwo niepotrzebném; i Nuncyusz w imieniu Papieża uznał Zygmunta Królem, w Niepołomicach, w Maju 1588 roku, i wjazd uroczysty do Krakowa odprawił.
Wtedy zajął się gorliwie rozszerzaniem wiary katolickiéj na Wołoszczyźnie, dając w tém pomoc Komornikowi Wojewody Multańskiego Bartłomiejowi Bruti, i posyłając mu Missyonarzy z Jezuitów, pomiędzy którymi najczynniejszy był O. Stanisław Warszewicki, brat znanego z dzieł historycznych i z wymowy Sejmowéj Krzysztofa. Na sejmie Warszawskim 1589 r. silnie popierał Nuncyusz sprawę wiary katolickiéj, przeciw różnowiercom, i władzy kościelnéj przeciw świeckim. Jakoż w Marcu tegoż roku zwołał Annibal z Kapui zgromadzenie Biskupów w Zakrystyi u Śgo Jana, i wymownie zagrzewał ich do dzielnéj obrony wiary katolickiéj, a zarazem do reformy nadużyć w dyscyplinie kościelnéj. Zobowiązali się obietnicą Biskupi, i w części dotrzymali jéj niebawem, gdyż z powodu ich stanowczego oporu, odrzucił Sejm, konstytucyę dla różnowierców przez nich zaprojektowaną.
Przybycie do Polski Kardynała Legata Hipolita Aldobrandini, (który późniéj Papieżem został, pod imieniem Klemensa VIII), dla prowadzenia układów o uwolnienie Arcy-Xięcia Maxymiliana, pozbawiło Nuncyusza tego zaszczytnego trudu. Po zawarciu paktów Będzyńskich, Król Zygmunt odwiedził więźnia swojego w Krasnymstawie towarzyszył mu nasz Annibal z Kapui; i list jego z Krasnegostawu pisany 29 Maja, kończy właśnie w rękopisie Biblioteki Brancacciana korrespondencyą jego, któréj tłumaczenie polskie wydajemy.
Lat trzy i pół jeszcze po elekcyi Zygmunta III przebył Annibal z Kapui w Polsce, a zatem do końca roku 1590, w którym zastąpił go Mikołaj Mascardi[18]. Prowadził tam życie wystawne i kosztowne, jak należało na Nuncyusza Papiezkiego, na Arcy-Biskupa Neapolitanskiego, i na członka tak znakomitéj rodziny. A że mu Papież nie więcéj nad 300 dukatów (vix aureos tercentum) na miesiąc przeznaczył; z powodu znacznych dochodów jakie Nuncyusz z Kościoła Neapolitanskiego, i z własnych funduszów posiadał; Annibal z Kapui zaś 2,000 dukatów miesięcznie wydawał; nie dziw, że nie tylko majątek swój strwonił, ale i znaczne długi zaciągnął, za które brat jego Ferdynand z Kapui, Xiąże di Termoli dał porękę. Papież Grzegorz XIV chciał go w nagrodę znakomitych zasług purpurą Kardynalską ozdobić, tymbardziéj że częste listy z prośbą o to od Arcy-Xięcia Maxymiliana i braci jego odbierał, ale mu do tego śmierć (roku 1590) przeszkodziła[19] gdy miesięcy jedynaście tylko panował. W 1595 r. o godzinie XIII (z rana) umarł w Neapolu Arcy-Biskup Annibal z Kapui. „Prałat urodzeniem, nauką i znajomością wysokiéj dyplomacyi (isperienza di gran maneggi) znamienity: pisze tyle razy przywiedziony przez nas spółczesny dziejopis Neapolitański: „W rządach Katedry swojéj zachowywał przyzwoitą powagę, którą umiał dziwną grzeczność z uprzejmością połączać. A na przekor tym, którzy mało albo nic nie umieją, łaskawie względami zaszczycał uczonych, jako sam w naukach doskonale wyćwiczony”[20]. Jako Arcy-Biskup Neapolitański zostawił po sobie zasługę częstych i ścisłych wizyt kościelnych, które w Archiwum Kościelném złożone, stały się prawdziwym skarbem dla jego następców. On też pierwszy zaprowadził w katedrze swojéj tygodniowe konferencye wszystkich parochów i spowiedników Stolicy, dla tłumaczenia i wypracowania tak zwanych: Casus conscientiae. Niemniéj gorliwie zajmował się utrzymaniem w należytym porządku samej Katedry, w któréj za życia jeszcze przygotował sobie grobowiec marmurowy. W nim złożone zwłoki jego, z następującym nagrobkiem:

Annibal de Capua Archiepiscopus Neapolitanus, sarcto templo, sacroque vestiario constituto, sacellum hoc in sacerdotum se ad sacra parantium usum erexit ubi et sepulchrum sibi parari voluit, ut in huius beneficii gratiam, quorum studuit commodis, eorumtum vivens tum mortuus piis precibus adjuvetur. Anno Salutis M. D. XXCIIX Mense Decembri—Obiit Anno Dom. MDXCV in Sabbato IIII Non. Sept. Hic dominica die sequenti depositus.

Annibal z Kapui, Arcy-Biskup Neapolitański, po zrestaurowaniu Kościoła i założeniu Skarbcu, kapliczkę tę na użytek kapłanów przygotowujących się do Mszy zbudował; i w niéj grób dla siebie przygotował, aby go za takie dobrodziejstwo, pobożne modły tych, o wygodzie których pamiętał, i za życia i po śmierci wspierały. R. P. 1588 w miesiącu Grudniu. Umarł R. P. 1595 w Sobotę 2 Września; a w następną Niedzielę tu złożony[21].
W szkołach jeszcze w Padwie, młodzieniec obiecywał co późniejszy mąż dojrzały dotrzymał. Towarzysz jego na fakultecie prawnym, ośmnastoletni podówczas Torquato Tasso, w poemacie który pod tytułem: Rinaldino r. 1562 wydał i Kardynałowi Aloizemu d'Este przypisał, następującą strofę Annibalowi i bratu jego poświęcił: De duo quindi lontan giovani in vista
La sacra mitra ha l'un, l'altro la spada
Un Annibal di Capua, onde di trista
Convien, che lieta Roma un tempo vada,
L'altro che la fortezza al senno mista
Havendo, al ciel si farà larga strada.
(Cant. 8 num 10).

Z dwóch młodzieńców, których tam daleko widać, jednego zdobi infuła święta, drugiego szpada; jeden jest Annibal z Kapui, z którego Rzym smutny teraz, cieszyć się będzie: drugi, który męstwo z rozumem łączy, szeroką drogę otworzy sobie do nieba!
Taki obraz kreślą nam spółczesne dzieje o Annibalu z Kapui, któregośmy dotąd z przycinku tylko Piaseckiego znali, jako „Kulawy Nuncyusz w czasie rozdwojenia Elekcyi na wieżę Ś. Jańską wdrapał się dla przypatrywania przyszłemu krwi rozlewowi”[22]. Z tego zarzutu przynajmniéj oczyszczą go zupełnie nietylko listy własne, ale i postronne materyały, któreśmy do tego zbioru dodali, aby z nich jedną całość o dziejach naszych od 1587 do połowy 1589 roku, utworzyć, i o jeden Pamiętnik więcéj, literaturę naszą historyczną wzbogacić.





1.

DO KARDYNAŁA AZZOLINI[23]

14 Lutego 1587 r.

Nuncyusz przebywa granice Polski. — Nie wpuszczają go do Krakowa. — Przesyła kopią listu Prowincyała Jezuitów, pisanego z Wilna, o sprawach Rygskich.



W liście moim z 5 b. m. z Ostrowa[24] zdałem sprawę W. M. o przybyciu mojém do tego miasta. Tu doniósł mi żyd co był dwoma dniami wprzódy z Krakowa wyjechał, że zjazd Senatorów mający się odbyć w Warszawie 11 b. m. dla postanowienia o Elekcyi, odroczony został do dni ośmiu, gdy niektóre rzeczy potrzebne, jeszcze nie były gotowe. Pośpieszyłem zatem aby mieć czas starania czynić u tych P. P. Senatorów którzyby nam nieprzyjaźni byli. Przy liście moim była karta cyframi pisana a spodziewam się, że doszedł ponieważ posłałem go do Wiednia przez pewną zręczność. Nazajutrz z rana, wiedząc z pewnością, że w Oświęcimiu, zamku Królestwa Polskiego, przez który miałem przejeżdżać, znajduje się załoga z żołnierzy konnych i pieszych, dowiadywałem się pilnie o inną drogę, którąbym mógł do Krakowa pojechać; gdyż obawiałem się aby mi ci żołnierze nie wzbronili wjazdu, jak W. M. raczyłeś mnie o tem ostrzedz w liście swoim z 10 Stycznia. Ale to było niepodobnem; raz, że na całéj granicy rozstawieni są żołnierze; a potem z powodu ogromnych śniegów, dla których nie można było inną drogą jechać, jeno tamtą ubitą, i to z wielką trudnością. Postanowiłem zatem podróżować powoli, posławszy spiesznie naprzód Sekretarza mego, do Krakowa, z listami do P. Andrzeja Tęczyńskiego, wojewody Krakowskiego i do P. Andrzeja Zebrzydowskiego Podwojewodzego (Luogotenente). Napisałem także do Officyała, (Vicario) Dyecezyi[25], aby starano się wszelkie trudności usunąć, abym mógł przynajmniéj do Krakowa przyjechać. Z takiem postanowieniem przybyłem do Oświęcimia 9 b. m. Tu spotkał mnie P. Jan Solikowski, brat Arcy-Biskupa Lwowskiego, dowódzca załogi; zsiadł z konia przy moim powozie, i w wyrazach pełnych uszanowania dla Jego Świętobliwości[26] i dla Stolicy Apostolskiéj, powiedział: że przyjmuje mnie jako katolik, i ofiaruje mi usługi swoje; towarzyszył mi aż do gospody. Powrócił potem z prywatną wizytą i powiedział mi, że tak na Sejmikach Małopolskich, jak też i po drugich województwach, postanowiono nie przyjmować Posłów od Xiążąt zagranicznych, bez wiedzy Wojewody, a w jego nieobecności Podwojewodzego. Prosił mnie zatém, abym napisał do Krakowa do Podwojewodzego, gdyż P. Wojewoda znajduje sią[27] w Warszawie; a to nie zrobiłoby więcéj jak jeden dzień różnicy, ponieważ wysłałby spiesznie umyślnego, z rozkazem aby natychmiast wracał; a odległość nie wynosiła więcéj jak siedem mil (leghe): inaczéj onby od zwierzchności swojéj ukaranym został. Odpowiedziałem mu, że Posłowie J. Św. nie powinni być podciągani pod ogólne Ustawy tyczące się Posłów innych Xiążąt, którzy z powodu bezkrólewia przysyłani są dla popierania ich Kandydatur. A zaś Ojciec Święty, jako Ojciec przywiązany, nie ma innego interesu oprócz dobra samego Królestwa; a do tego J. Św. ciągle utrzymuje Nuncyusza w Polsce. Jednakże, że dla dogodzenia mu, gotów jestem napisać do Podwojewodzego, i dzień jeden przeczekać. Ale dowiedziawszy się tymczasem, że Podwojewodzy jest heretykiem, i że niepozwoli mi wjechać do kraju, bez rozkazu P. Wojewody, który już był w Warszawie, sądziłem że nieprzyzwoitemby było tyle dni na granicy czekać i nazajutrz, 10 b.m. z rana wyruszyłem w drogę bez dalszéj zwłoki. Niespodzianie stanąłem u bramy, przy któréj nie wielu było żołnierzy, a ci nieśmieliby nam, daleko liczniejszym, zabronić wyjazdu. Tak więc bez przeszkody udałem się ku Krakowowi, nie mogąc z gościńca zbaczać, dla ogromnych śniegów. Niedaleko miasta spotkałem posłańca od mego Sekretarza z listem od Officyała Dyecezyi, donoszącego, że Podwojewodzy nie pozwalał mi do Królestwa wjeżdżać; że natychmiast dał o tém wiedzieć Senatorom do Warszawy; a że tymczasem trzeba było na odpowiedź czekać. Jednak, będąc już w Królestwie, kazałem naprzód jechać, spodziewając się, że wieczorem z nienacka do Krakowa zajadę, do przygotowanego dla mnie pałacu Biskupiego. Ale nie udało mi się, ponieważ brama już zamkniętą była; a doniósł mi Sekretarz, że po wszystkich częściach miasta utrzymywano pilną straż, aby nikt obcy nie wjechał. Zatrzymałem się zatem na przedmieściu w klasztorze Karmelitów, a słysząc, że i dowódzca załogi Oświecimskiéj o mnie pisał, z rana dałem wiedzieć Podwojewodzemu gdziem się znajdował. Zrazu okazał mi swoje nieukontentowanie, żem granicę przebył, i dodał, że ponieważ tak daleko zajechałem, nic już na to poradzić nie może, ale że nie ma władzy przyjmować mnie do miasta, bez wyraźnego rozkazu P. Wojewody. Lubo mu zarzucano, że znajduję się w nader niewygodnéj kwaterze; i że kiedy już w Królestwie jestem, mała w tém różnica czy w mieście będę, czy na tak bliskiém przedmieściu; odpowiedział, że nie jest w jego mocy wpuścić mnie do miasta; ale dał rozkaz aby wynaleziono dla mnie najlepszą kwaterę za murami, ofiarując oraz bardzo dogodny ogród Królowéj, i pozwalając aby moi ludzie mogli do miasta wchodzić za rzeczami potrzebnemi do mojéj usługi. Przysłał mi potem dwóch znakomitych Panów dla powitania mnie, i przeproszenia w jego imieniu tłomacząc się tem, że nie może uchybić rozkazom których słuchać przysiągł; i że ma zwierzchników. Prosił mnie zatem, abym nie postępował daléj bez wiedzy P. P. Senatorów zgromadzonych w Warszawie, gdyżby mu to bardzo za złe miano. Dodawał że za dni kilka odpowiedź przyjdzie, ponieważ z pośpiechem po nią posłał; i że skoro się w mieszkaniu mojém urządzę, przybędzie odwiedzić mnie osobiście. Odpowiedziałem tym Panom, że dzięki składam P. Podwojewodzemu za grzeczność jaką mi wyświadcza; że w każdym razie miałem dni kilka w Krakowie zabawić; co tym chętniéj uczynię dla dogodzenia P. P. Senatorom i jemu, lubo wprawdzie nie dla czego innego przybywam do tego królestwa, jak tylko przysłany od Ojca Świętego dla dobra powszechnego całego Królestwa i samychże Ichmościów. Przez dwa dni następne ciągle nasyłał mi odwiedziny znakomitych Panów; Kanonicy też u mnie z uszanowaniem byli. Nie mogąc tymczasem pośpieszyć na zjazd, który się w Warszawie odbywał, osądziłem potrzebnem wyprawić natychmiast Sekretarza mego z listami do Najjaśniejszéj Królowéj[28], do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego[29] i do wielu innych Biskupów i Senatorów, dla powitania ich. Rozkazałem oraz Sekretarzowi, aby z pomocą Biskupa J. M. di Camerino[30], postarał się aby nastąpiło zezwolenie Ichmościów na to, abym mógł zaraz i bez przeszkody udać się do Warszawy. Gdyby zaś Biskup J. M. di Camerino uważał potrzebném oddać Brewe, Arcy-Biskupowi Gnieźnieńskiemu i wielu innym przedniejszym Biskupom, jako natenczas tam zgromadzonym (coby już nie było podobném aż na sejmie Elekcyjnym), Sekretarz ma wykonać rozkazy Biskupa J. M. i oddać Brewe, dodając, że ja sam wkrótce się z Ichmościami zobaczę, i przełożę im to co mi Ojciec Święty jeszcze poruczyć raczył. Sądziłem przyzwoitem dać wiedzieć o tém wszystkiem W. M. i dla tego tak się rozszerzyłem tym razem. O sprawach tego Królestwa nic pewnego napisać nie mogę przez tę parę dni, ponieważ tutejsze gadania żadnéj powagi nie mają; ale sądzę, że z listów Warszawskich, które tąż samą pocztą przychodzą, W. M. odbierzesz wiadomość o wszystkiem co się tam dzieje. O. Prowincyał Jezuitów tutejszych pisze z Wilna pod datą 15 z. m., że w tych stronach wszystko spokojne w ich kollegiach, oraz inne szczegóły, które W. M. w tuż załączonéj karcie przeczytać raczysz; a w niniejszym liście będzie drugi cyframi pisany z piętnastu wierszy. Proszę Boga aby W. M. zawsze w żądanéj pomyślności zachował.

Z Krakowa 14 Lutego 1587 r.

2.

LIST PROWINCYAŁA JEZUITÓW POLSKICH

15 Stycznia 1587 r.

Nowiny z Inflant. — Poddanie się Rygi otoczonéj wojskami i warowniami Polskiemi.



Król Polski przed śmiercią wydal wyrok na mieszkańców Rygskich, którzy nie stawili się na cytacyą wydaną im z powodu buntu[31]. Tym wyrokiem pozbawił ich wszystkich przywilejów; a w tymże czasie posłał do 3,000 piechoty i kilkaset koni z P. Pękosławskim, Kommissarzem Generalnym Inflantskim, dla założenia warowni przy ujściu rzeki Dzwiny, naprzeciwko innéj fortecy swojéj, zwanéj Dynamunda; ażeby okręta Duńskie i Szwedzkie nie mogły do Rygi przypływać, chyba kiedy, i o ile Król zechce[32]. Dla założenia pomienionéj warowni, poszło do 2,000 kopaczów, którzy sypiąc tarasy, groble, budując kosze (gabbioni) zrobili z tego fortecę. Za pomocą téj fortecy piechota i konnica otoczyła miasto, stojąc po wsiach i domostwach okolicznych, i dostając żywność, nie gwałtem ale uczciwym sposobem. Po śmierci Króla, Rzeczpospolita poszła za tymże przykładem; a żołnierze zostawszy na około Rygi, bez najmniejszego gwałtu sprawili naprzód, że niejaki Ghizyusz, autor owego buntu, obrany Sekretarzem przez pospólstwo, uciekł aż do Wittemberga[33], mieszczanie upokorzyli się bardzo, i już przyjmują polaków do miasta; a OO. Jezuici, którzy mają tu kościoły Śgo Jakóba i Śtéj Magdaleny[34] odprawują swoje nabożeństwo bez przeszkody żadnéj wychodzą i wracają swobodnie, i nic złego nie stało się nikomu[35]. Co do reszty Inflant, w Wolmarze, głównéj rezydencyi Biskupa Wendeńskiego, pomieniony Biskup[36] nieco jest chory, ale niebezpieczeństwa nie masz. Kollegium i Seminaryum założone przez Króla przystępują do nawracania dusz swobodnie, i jak do tychczas bez przeszkody. To samo dzieje się w Połocku, mieście o cztery dni drogi od Wilna, ku Moskwie, i wreszcie Litwy i Polski co do spraw Towarzystwa, przynajmniéj po dziś dzień. W Wilnie, miasto dało 800 żołnierzy, a spokojność w niém największa.




3.

DO KARDYNAŁA AZZOLINO

18 Lutego 1587 r.

Nuncyusz jeszcze pod Krakowem. — Wieści o trwającéj niezgodzie pomiędzy Senatorami, na Zjeździe Warszawskiem.



Przez kupca, który dziś do Wenecyi odjeżdża, piszę te słów kilka do W. M., aby żadnéj zręczności nie opuścić. O przyjeździe moim do Krakowa, i o tém że dla puszczenia się w dalszą podróż, oczekuję odpowiedzi od Sekretarza mego, którego natychmiast wysłałem był do N. Królowéj, i do P. P. Senatorów zgromadzonych w Warszawie, zdałem sprawę szczegółową w liście moim z dnia 14 b. m.[37] wysłanym do Wenecyi przez Kuryera, którego Montelupi[38] wysyłał umyślnie z rozkazu Królowéj. W liście tym była karta w cyfrach z 15tu wierszy; a że pewny jestem, iż najwierniéj dojdą, nie posyłam duplikatu ani listu, ani cyfry, dla oszczędzenia pracy W. M.; zwłaszcza, że nic ważnego w nich się nie zawierało. Z wieści Warszawskich jakie tu dochodzą pokazuje się, że pomiędzy Senatorami panuje największa niezgoda; dla tego nic jeszcze postanowić nie zdołali, i sądzą, że deliberacye bardzo długo ciągnąć się będą[39]. Spodziewam się zatém, że będę mógł zastać ich jeszcze zgromadzonych, i w sam czas przyjechać dla dopełnienia poleceń Ojca Świętego: gdyż wszelkiego pośpiechu użyję, dla dostania się na miejsce, skoro otrzymam pozwolenie puszczenia się w drogę. Załączam tu kartę z 20tu wierszy cyfrą i z najpokorniejszem uszanowaniem całuję ręce W. M.

Z Krakowa 18 Lutego 1587 r.

4.

KARTA CYFRĄ.

Nuncyusz zapytuje Kardynała, czyli ma być obecny koronacyi przyszłego Króla, na przypadek gdyby ten miał zaprzysiądz wolność religijną dla różnowierców?



W czasie przeszłéj Elekcyi Króla Stefana, heretycy otrzymali byli od niego przysięgę, że im wolność religijną zabezpieczy; a lubo sądzę, że najgłówniejszy przedmiot traktacyi z Prałatami i Senatorami Katolickimi, powinien być aby przyszły Król Polski nie był do tego obowiązanym, lękam się jednak, aby za przykładem dawniejszym, i teraz tego samego nie otrzymali. Na przypadek zatém gdyby nowy Król, miał taką przysięgę podczas koronacyi wykonać, upraszam W. M. o rozkazanie czyli mam być obecnym przytém jako Nuncyusz Stolicy Apostolskiéj. Czy na koronacyi Króla Stefana, Kardynał J. M. di Mondovi podówczas Nuncyusz[40], nie był obecnym dla nie akceptowania...[41], a także co do poprzedzającéj koronacyi Króla Francuskiego[42] nie mam tu zaufanéj osoby, od któréjbym mógł wiadomości zasięgnąć; a że mi się to zdaje rzecz wielkiéj wagi, chciałem wcześnie prosić W. M. o rozkaz jak mam w téj mierze postąpić.





5.

DO KARDYNAŁA MONTALTO[43]

24 Marca 1587 r.

Nuncjusz ma audyencyą u Królowéj. — Chiaus Turecki w imieniu Pana swego poleca dom Batorych na przyszłą Elekcyą.



Dziewiętnastego b. m. przybyłem tu do Warszawy, nazajutrz N. Królowa przysłała Marszałka swego z wielą Dworzanami, aby mnie w jéj miejscu odwiedzili; a dnia 20 Biskup J. M. di Camerino[44] zaprowadził mnie do Królowéj Jejmości, któréj w imieniu Ojca Świętego złożyłem kondolencyą z powodu śmierci Króla J. M. Prosiłem Ją potém aby wszelkiego starania dołożyła, dla sprawienia zgodnéj Elekcyi Króla prawdziwie Katolickiego, i godnego następcę Króla Stefana, na służbę Pana Boga i dla dobra powszechnego tego Królestwa. Powiedziałem nareszcie, że zostając w Polsce, jako Nuncyusz, ofiarowałem w imieniu Ojca Świętego pomoc J. Św. w tym interessie szczególnie, a także we wszystkiem coby się Jéj Kr. M. podobało. Królowa przyjęła Brewe Papieskie z największem uszanowaniem, i przez Sekretarza swego kazała mi odpowiedzieć (na téjże saméj audyencyi, wedle zwyczaju), że po stracie męża, tak zacnego i zasłużonego Króla, nie mogła skąd inąd pociechy otrzymać, jeno z dobroci Ojca Św., któremu też składała najszczególniejsze dzięki za tę jego uprzejmą grzeczność dla siebie. Co do Elekcyi nowego Króla, o ile będzie mogła, nie będzie miała innego celu nad utrzymanie i wzrost Religii Katolickiéj i dobro narodu. Dodała, że przyjmuje mnie z wielkim affektem, i zawsze w wielkiéj czci mieć będzie, jako posła Jego Św. Po takowej odpowiedzi Sekretarza, J. K. Mość zapytała sama o zdrowie J. Św. i o inne szczegóły, i powiedziała mi, że zawsze prosić będzie Pana Boga, o pomyślność Ojca Św. Po czem Królowę J. Mość pożegnałem.
Teraz oczekuję na informacyą o sprawach tego Królestwa, którą Biskup J. M. di Camerino ma dać mi ustnie i na piśmie, a o wszystkiem co wypadnie, dam sprawę W. M. jak się należy. Przybył tu 19 także Chiaus[45] Turecki, z 8 lub 10 końmi, które z sobą prowadzi, i udał się wprost do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego; jak mówią dla polecenia aby na przyszłéj Elekcyi nowego Króla, wzgląd miano na przyjaźń jego Pana, w imieniu którego polecał dom Batorych[46]. Monsynior di Camerino powiedział mi, że posłał W. M. uniwersały (capi-popoli) Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego[47] tak na Sejmiki, jak na teraźniejszy Sejm, i inne pismo o pożytku jakiby wyniknął dla tego Królestwa, z Elekcyi Xięcia Szwedzkiego[48]. Wpadły mi także do rąk niektóre pisma, w czasie teraźniejszego zjazdu wydane, które przytém dla wiadomości o sprawach publicznych dołączam.
Z najpokorniejszém uszanowaniem całuję ręce W. M. proszę Pana Boga o coraz większą pomyślność dla Niego.

Z Warszawy 24 Marca 1587 r.







6.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

1 Czerwca 1587 r.

Nuncjusz przesyła listy Arcy-Biskupa Lwowskiego, o wiadomościach z Wołoch, pomyślnych dla wiary katolickiéj, i o zasługach Bartłomieja Bruti w téj okoliczności. Arcy-Biskup Lwowski utrzymuje, że Biskup Łucki do jego prowincyi należeć powinien.



Monsynior Arcy-Biskup Lwowski[49] w tu załączonym liście, do Ojca Świętego pisanym, zdaje szczegółową sprawę o dobréj woli, którą Xiąże Multański[50] (il principe Moldavia) okazuje w popieraniu religii Katolickiéj w tych stronach, i o staraniach jakiemi zasługuje się w téj mierze, niejaki Bartłomiéj Bruti, Włoch, faworyt tego Xięcia[51]. Przysłał mi Arcy-Biskup J. M. oryginalne listy pisane do niego przez Wojewodę Wołoskiego (il Palatino di Valacchia) przez tego Bartłomieja Bruti, i przez ojca Hieronima Arsenii, który tytułuje się Wikaryuszem Apostolskim, i Biskupem Nominatem Multańskim (Vescovo Chiamato di Moldavia); oraz kopią Ustawy Synodalnéj Wołoskiéj, co wszystko przy niniejszym liście przesyłam. Załączam tu także list Arcy-Biskupa do mnie pisany, ażeby W. M. wyraźnie mógł w nim dostrzedz żądanie, aby Ojciec Święty raczył kazać napisać do Wojewody Wołoskiego, i łaskę swoją oświadczyć Brutemu, a synowi jego jakie beneficium nadać; a także pretensyę jaką ma Arcy-Biskup J. M., żeby Biskupstwo Łuckie do jego prowincyi należało, a zatem, żeby Bulle przesyłane zwykle do Biskupów Suffraganów na ręce Metropolitalnych Pasterzów, do niego przesyłane zostały, a przynajmniéj wspólnie do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego i do niego[52]. Kardynał J. M. Radziwiłł przysłał mi niedawno listy do Ojca Świętego i do W. M. Pana, które także przy tym załączam[53]. Posyłam oraz duplikat poprzedzającego listu mego z dnia 24 Maja wraz z kartą w cyfrach; a inna karta także w cyfrach przy tym załączoną będzie. Z najpokorniejszem uszanowaniem, całuję ręce W. M.

Z Warszawy 1 Czerwca 1587 r.





7.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

9 Czerwca 1587 r.

Nuncyusz obiecuje wszelkie starania u Biskupów i innych Senatorów, aby wolność Religijna skróconą została. — Przygotowania do licznego zjazdu na przyszłą Elekcyą.



Z listu W. M. z dnia 10 Kwietnia dopiero co odebranego, dowiedziałem się, źe W. M. rozkazujesz mi najusilniejsze starania czynić tak u Prałatów tego Królestwa, jak u Senatorów przedniejszych, i większą wziętość mających, aby odwołaną została i unieważnioną owa wolność religijna, podstępuje wyrobiona przez Heretyków podczas bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta pod fałszywém nazwiskiem konfederacyi dla zachowania pokoju publicznego[54]. A przynajmniéj aby nie dostała mocy, ani powagi, od Senatu, ani od Stanów Królestwa, ani od nowego Króla; gdy dotychczas opiera się jéj Stan Duchowny, wraz z innymi katolikami, protestując, że dekret takowy nie ważny, a takowa protestacya powtórzoną została gdy Król J. M. Chrześciański[55] obrany Królem Polskim, wykonał przysięgę we Francyi, i w Krakowie podczas koronacyi swojéj. Rozkaz W. M. wykonany zostanie punktualnie; skoro przybędą tu J. J. M. M. Biskupi, i inni P. P. Senatorowie, na Elekcyą Króla, zacznę z nimi traktować o tém, jako o interesie najważniejszym, i dla służby Bożéj, i dla samego Królestwa; oddam im Brewe J. Św. na ten cel przysłane, i o wszystkiem zdam W. M. szczegółową sprawę[56]. W innym liście moim[57] pisałem do W. M. co dotąd zaszło w tym interessie, i zdałem sprawę o tych, którzy podpisali pomienioną konfederacyą na Konwokacyi Generalnéj Warszawskiéj. Zbliża się pora Elekcyi, i już za miastem przysposabiają miejsce gdzie zbierać się mają Senatorowie; widać wielkie przygotowania; które zgodnie z opinią powszechną oznaczają, że ci Panowie mają zamiar przybyć z licznym orszakiem przyjaciół. Załączam tu kartę w cyfrach[58], a polecając się W. M. całuję ręce Jego z uszanowaniem, i proszę Pana Boga, o wszelką pomyślność dla Niego.

Z Warszawy 9 Czerwca 1587 r.





8.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

16 Czerwca 1587 r.

Nuncyusz cytuje daty wszystkich listów odebranych z Rzymu, i do Rzymu pisanych. — Posłowie Szwedzcy, Cesarscy i Hiszpański. — Biskupi mają wszyscy przybyć na Elekcyą, oprócz Warmińskiego, Kromera, już zgrzybiałego starca. — Modły i nabożeństwa publiczne, o szczęśliwą Elekcyą prawdziwego Katolika.



Z listem W. M. pod datą 10 Kwietnia odebrałem mnóstwo Brewów do Prałatów i Senatorów z powodu tak zwanéj konfederacyi; a o odebraniu ich dałem wiadomość W. M. w liście moim z 9 Czerwca. Teraz z listem W. M. z d. 25 Kwietnia, który tu doszedł 14 b. m., odebrałem dwa inne Brewy, dla Monsyniora[59] Arcy-Biskupa Lwowskiego, i Monsyniora Biskupa Lwowskiego, i Monsyniora Biskupa Płockiego[60]. Tak im jak i drugim Ich Mościom wręczę je osobiście; ponieważ za dni 10 wszyscy tu być powinni na Elekcyą; i najusilniéj wstawiać się będę do nich, aby odstąpiono od pomienionéj konfederacyi, a przynajmniéj aby jéj nie potwierdzano. Z listem owym z dnia 25 Kwietnia, odebrałem jednocześnie list W. M. z 2 Maja, w którym raczysz W. M. ostrzedz mnie, żeś nie odebrał listów odemnie, po liście 6 Marca z Krakowa pisanym; a że dowiedziawszy się o przybyciu mojem do tego Królestwa pięć listów do mnie pisałeś, oprócz ostatniego z 2 Maja; to jest 21 Marca 4, 6, 10 i 25 Kwietnia. Wszystkie te listy W. M. oddane mi zostały w całości, jako o odebraniu ich dałem wiedzieć w moich listach z 12 Maja i 9 Czerwca; z tą różnicą tylko, że przyszedł tu pod datą 10 Kwietnia, list pod datą 18 zanotowany. Od czasu jakiem tu do Warszawy przyjechał, napisałem 15 listów, z niniejszym; to jest 24 i 25 Marca, 6, 10, 16, 20, 24 i 27 Kwietnia, 1, 12, 17 i 24 Maja i 1, 2, 9 i 16 Czerwca[61]. Ale gdy listy z 24 i 25 Marca wiele dni w Krakowie zatrzymane zostały, pierwszy list co poszedł musiał być z 6 Kwietnia, ale nie mógł być w Rzymie, aż po 5 lub 6 Maja, bo uważałem że wszystkie listy cały miesiąc są w drodze; spodziewam się, że późniéj zjawią się i następne, gdyż nie słyszałem aby na jaką przeszkodę natrafiły, a dołożyłem starania aby na wszystkie drogi pisać. Ostatniego Maja przybyli do Gdańska Posłowie Króla i Królewicza Szwedzkiego[62], i z polecenia Senatu wyrządzono im cześć nadzwyczajną. Natychmiast przysłali Dworzanina swego do N. Królowéj z doniesieniem o przybyciu i z listem, którego kopję tu załączam[63], a w niéj zobaczysz W. M. nazwiska ich i urzęda[64]. Cesarz mianował Posłami swoimi Biskupa Ołomunieckiego[65], Xięcia Zembickiego (di Monsterberg)[66], i Kochcickiego[67], Radcę swego, wszystkich spokrewnionych z najpierwszemi domami w Polsce; i słychać, źe bardzo wspaniale wystąpią. Tutaj przeznaczą mieszkanie dla posła Króla J.M. Katolickiego[68], którym będzie jak słychać, Xiąże Wilhelm di S. Clemente, który teraz rezyduje przy Dworze J. Cesarskiéj Mości. Przewielebni J. J. M. M. Biskupi piszą do mnie, że wszyscy na Elekcyą przybędą, oprócz Monsyniora Kromera Biskupa Warmińskiego, starca już zgrzybiałego[69]. Ostrzegłem Ich Przewielebności, aby wydali rozkazy na odprawianie publicznych i prywatnych modłów po wszystkich Dyecezyach; tu zaś w Warszawie odbędą, się processye, i nakazane jest czterdziesto-godzinne nabożeństwo, dla błagania nieskończonego miłosierdzia Bożego, aby pozwolił w pokoju i za zgodą powszechną, obrać Króla prawdziwego Katolika i zacnego, na służbę Bożego Majestatu i téj korony. O wszystkiém co wczasie Elekcyi nastąpi, z całą usilnością będę się starał dokładnie uwiadomić W. M. Tymczasem polecam się Jego łasce i opiece, i z najpokorniejszém uszanowaniem całuję ręce W. M.

Z Warszawy 16 Czerwca 1587 r.

Załączają się tu dwie karty ze 119 wierszów[70] a list niniejszy posyła się pod kopertą N. Królowéj, z rozkazem P. Trituro w Rzymie, aby natychmiast wręczył.






9.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

25 Czerwca 1587 r.

Posłowie Szwedzcy odwiedzają Nuncyusza w imieniu Królewicza Szwedzkiego jako Katolika, i proszą go aby im do Elekcyi pomagał. — Nuncyusz w ogólnych wyrazach odpowiada, że Papież wszystkim Katolickim Xiązętom zarówno sprzyja. — Wieści o Posłach od Arcy-Xiążąt Rakuskich, od Moskwy i od Xięcia Ferrarskiego. — Ten ostatni ma 4 miliony w złocie ofiarować.



Przybyli tu 22 b. m. Posłowie Króla i Królewicza Szwedzkiego, (jak o tem doniosłem W. M. w liście moim z 23 b. m.); a dwa dni późniéj złożyli uszanowanie swoje N. Królowéj, któréj publicznie wyrazili kondolencyą o śmierci Króla Stefana w imieniu Króla swego, Królewicza i Infantki[71]. Wczora z rana mieli posłuchanie potajemne u Jéj Kr. Mości, i dość długo w niéj bawili; wychodząc ztamtąd przybyli tu do mnie, dla pozdrowienia mnie, i mnóstwo komplementów oświadczyli mi od Królewicza, źadnéj wzmianki nie czyniąc o Królu. Wice-Kanclerz[72] głos zabrał, i wręczając mi list od Królewicza, powiedział, że przychodzi odwiedzić mnie w imieniu Jéj Królewiczowskiéj Mości, jako Posła Ojca Św. i Stolicy Apostolskiéj, któréj Królewicz jest najposłuszniejszym synem, jako prawdziwy Katolik; i że usilnie prosi mnie, abym za pomocą Stolicy Apostolskiéj, pomagał mu do korony tego Królestwa. A lubo Wice-Kanclerz ów jest, (jak mówią) heretykiem, niemniéj jednak w mowie swojéj okazywał największe uszanowanie i poważanie, owszem korzył się uniżenie ile razy wzmiankował o J. Św. lub o Stolicy Apostolskiéj. Odpowiedziałem mu, że ten akt uszanowania i obedyencyi dowodem jest pobożności i religijności N. Królewicza, i że będzie nader miłym J. Św., któréj nie omieszkam zdać szczegółową sprawę o wszystkiem: że Papież zaś jako ojciec pełen miłości, wszystkim Xiążętom Katolickim sprzyjać będzie bezstronnie, a najbardziej tym którzy najgorliwsi będą do służby Bożéj, i najwięcéj uległości Stolicy Apostolskiéj okażą. Poczem pożegnali się nie wchodząc w inne szczegóły poselstwa swego. Radzą mi oddać wizytę tym Posłom; gdyż lubo mają za heretyka tego, który mówi i traktuje; niemniéj jednak przedstawia Xięcia Katolickiego, i jako taki natychmiast przyszedł mnie odwiedzić i uznać we mnie Posła J. Św.; oprócz tego N. Królowa gorąco pragnie aby im cześć wyrządzano. Przy téj zręczności upraszam na nowe W. M. abyś otrzymał dla mnie od J. Św. pozwolenie przyjmowania u siebie bez żadnego skrupułu tych heretyków, którzyby przyszli traktować ze mną o sprawach publicznych. Mówią bowiem, że wielu takich przyjdzie, i że zwyczaj był u Ich Mość P. P. Nuncyuszów, poprzedników moich, przyjmować ich bez przeszkody. Oprócz Posłów Cesarskich, i od Króla J. M. Katolickiego oczekują tu Posłów od Arcy-Xiążąt Ferdynanda, Ernesta i Maxymiliana, i potwierdza się że Moskal[73] przysyła swoich z licznym dworem. Rozeszła się pogłoska, że Xiąże J. M. Ferrarski[74] także posłów swoich, przyśle, starając się być obranym na to Królestwo, i że proszono o mieszkanie dla nich, tych którym polecone jest staranie o tém. Mówią, że bardzo hojne ofiary tym Panom robi, obiecując dać natychmiast po Elekcyi swojéj, dwa miliony w złocie, aby się zabezpieczyć mogli od Turka i od kogokolwiekby chciał im dokuczyć; a drugie dwa miliony ma sam przywieść na korzyść i dla bezpieczeństwa tego Królestwa. A jeśli w rzeczy saméj przybędą Posłowie z takiemi ofiarami, to mogliby bardzo poruszyć umysły Senatorów. Kardynał J. M. Radziwiłł, spodziewany dziś wieczór; dla ciągłych deszczów, które podróż jego wstrzymały, pierwéj przybyć nie mógł. Arcy-Biskup Gnieźnieński przyjechał w téj chwili, z dostojną komitywą i mieszka w klasztorze po za miastem. List o którym W. M. w liście swoim z 16 Maja, wzmiankowałeś żeś go pisał tygodniem pierwéj, w odpowiedzi na mój z 5 Kwietnia, dotąd mnie nie doszedł ani też do Krakowa, skąd niedawno list miałem. Proszę Pana Boga aby W. M. we wszelkiéj pomyślności zachował, i na tém kończąc najpokorniéj ręce W. M. całuję.

Z Warszawy 25 Czerwca 1587 r.

10.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

4 Lipca 1587 r.

Kanclerz Zamojski z licznem wojskiem przybywa, odwiedza Królowę i Nuncyusza. — Zborowscy ze swéj strony zbrojno przybywają. — Senat odnawia dawne ustawy porządkowe zapobiegające aby nikt zbrojno na obrady nie przychodził. — Litwini z tamtéj strony Wisły obozem stoją, i przez Posłów z Polakami traktują. — Senat usiłuje pogodzić Zamojskiego z Zborowskimi. — Most na Wiśle załamuje się pod karetami dworskiemi Wojewody Krakowskiego. — Posłowie zagraniczni niektórzy przybywają, inni spodziewani.



Ostatniego zeszłego miesiąca przybył Pan Kanclerz[75], a przechodząc przez środek miasta z ludem zbrojnym i uszykowanym, to jest 1000 piechoty, a więcéj 4,000 konnicy i wiele armat, zatrzymał się przed pałacem N. Królowéj, dla złożenia uszanowania swego J. K. M., u któréj dość długo zabawił. Ztamtąd przyszedł wprost do mojego mieszkania, dla odwiedzenia mnie w towarzystwie znakomitych Panów, którzy z nim byli. Okazał największe poważanie dla Ojca Św. oddając się w pokornych wyrazach całkiem na usługi J. Św. i Stolicy Apostolskiéj. Potém z ludem swoim w tym samym porządku uszykowanym udał się do namiotów, w których ma mieszkać na polu blisko miejsca przeznaczonego na Elekcyą; co też i wielu innych robi. W tych dniach trzy razy zbierał się Senat; ale dotychczas o niczem innem nie traktowano, jeno o wydaniu rozkazów, aby tylu ludzi zbrojnych nikomu krzywdy nie wyrządzili, i aby każdy był bezpiecznym. Albowiem postanowiono, aby nikt strzelby nie nosił; a ciężką karę nałożono na każdego, któryby wziął się do oręża w miejscu Elekcyi, odnawiając konstytucyą wydaną o tem, podczas bezkrólewia, na którym Henryk obrany został. Ostatniego zeszłego miesiąca w dzień gdy się Senat po raz pierwszy zebrał, Panowie Litewscy przysłali Posłów swoich Panów Polskich, a mianowicie Xięcia J. M. na Ołyce Marszałka Litewskiego i Kasztelana Trockiego obydwóch braci Kardynała J. M. Radziwiłła[76]. Ci w imieniu wszystkich swoich Litwinów przełożyli, że z wielkiem zadziwieniem widzą, iż Polacy z takiemi tłumami ludu przybywają, przygotowani raczéj do stoczenia bitwy, niż do obrania spokojnie Króla, z dobrém Rzeczypospolitéj. Co do nich nie chcą przyjść do Senatu dopóki niezaspokoją niezgód prywatnych, albo nie zakażą Naczelnikom stronnictw znajdować się w Senacie. Oprócz tego wnieśli żądanie, aby nim przystąpią do aktu Elekcyi zadosyć uczyniono Litwie za krzywdy wyrządzone im przez Polaków, wbrew obietnicom podczas Unii Litewskiéj uczynionym[77]. Skarżyli się także na to, że Arcy-Biskup Gnieźnieński dniem jednym uprzedził zwykłą porę odśpiewania mszy Ducha Świętego. Arcy-Biskup usprawiedliwiał się przed tymi Panami, wielą racyami; a drudzy Senatorowie Polscy odpowiedzieli, że ze wszelką usilnością starać się będą o uśmierzenie niezgód prywatnych; a co do pretensyi, te jeśli niepodobna będzie tak spiesznie zaraz zrezolwować, to na pierwszym Sejmie po Elekcyi. Tego dnia wysłano czterech Senatorów dla traktacyi pokoju pomiędzy P. Kanclerzem a Zborowskimi[78], a także dla pogodzenia P. Opalińskiego, Marszałka Koronnego, z Wojewodą Poznańskim[79]; zapowiadając im oraz, aby tymczasem do Senatu nie przychodzili. Zborowscy z Wojewodą Poznańskim połączeni, opatrzeni są w liczną konnicę i piechotę; a tak znaczne uzbrojenie obu stron, może pewniéj pokój zabezpieczy, gdy każdy widzi, iż nie tak łatwo przeciwnikowi szkodzić potrafi. Przybył Biskup Krakowski[80], a byłby i Płocki[81] przyjechał, gdyby nie przymuszony był do jednéj z majętności swoich powrócić znajdując most na Wiśle zerwany. A zerwał się w sam dzień wjazdu P. Kanclerza; gdy wkrótce potem, przejeżdżał tędy P. Wojewoda Krakowski[82] dla odwidzenia Litwinów; wpadły do rzeki trzy pojazdy dworskie P. Wojewody, ale bez wielkiej szkody Dworzan, ponieważ nikt nie zginął[83]. Posłowie Cesarza J. M. nie przyjechali dotąd, i razem przyjadą z Posłami Króla J. M. Katolickiego, a także Ferdynanda, Macieja, Maxymiliana; gdy Poseł Ernesta, wczora wieczór przybył[84]. Oprócz tego przybędą Posłowie od Elektorów Cesarstwa, Mogunckiego, Kolońskiego, Trewirskiego, Saskiego i Brandeburskiego; jak sądzą, dla sprzyjania N. N. Braciom Cesarskim. Przybył także Poseł od Margrabiego Brandeburskiego na Anszpachu, Administratora Xięztwa Pruskiego, i chciałby miejsce w Senacie na Elekcyi otrzymać[85]. Przybędą także Pogłowie od Xięcia Siedmiogrodzkiego,[86] od Xiążąt Pomorskich, i od Xięcia Lignickiego na Szląsku. O Posłach Moskiewskich nie masz wiadomości, aby do Królestwa tego przybyli; a co do wieści puszczonéj, że Xiąże J. M. Ferrarski przysyła Posłów z ogromnemi ofiarami, ta na niczem innem opartą nie była, tylko na tém, że niektórzy ze szlachty Polskiéj, zamawiali stancye dla nich u P. Marszałka; i tyle tylko o tém słyszano. Wszyscy ci Posłowie będą musieli mieć posłuchanie w Senacie, co wiele dni zajmie; a i sami ci Panowie nie bardzo spieszą się z Elekcyą, starając się pierwéj wszystkiemu przezornie zaradzić. Tyle mogłem dowiedzieć się o sprawach publicznych potocznych; a będę się starał zdawać z nich szczegółową sprawę W. M.; teraz z najpokorniejszém uszanowaniem całuje ręce W. M. i proszę Pana Boga o wszelką pomyślność dla niego.

Z Warszawy 4 Lipca 1587 r.


11.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

6 Lipca 1587 r.

Rozruch w pospólstwie Krakowskim pomiędzy Katolikami i różnowiercami. — O mało niespalono domu Wojewodziny Krakowskiéj staréj.



W téj chwili właśnie odebrałem list z Krakowa, w którym donoszą mi, że nowy rozruch był w tem mieście pomiędzy katolikami a heretykami. Albowiem podczas nabożeństwa 40-godzinnego w Kościele Parafialnym P. Maryi, który jest na rynku, weszło tam 15 do 20 żołnierzy, i w kościele samym z nienacka kilka razy ze strzelb wypalili. Pospólstwo Katolickie tem oburzone rzuciło się tłumnie do Kościoła; jedni na obronę Przenajświętszego Sakramentu wystawionego na Ołtarzu, a drudzy na żołnierzy, których uwięziono wszystkich i przed Sąd stawiono. Zapytani w obecności wielu osób o powód dla czego tyle razy w Kościele wystrzelili, przyznali się, że to uczynili na żądanie Wojewodziny Krakowskiéj staréj[87], która im za to pieniądze dała. Pospólstwo słysząc, że mowa była o Wojewodzinie Krakowskiéj, która stoi na czele heretyków, z wielkim impetem do jéj domu pobiegło, i już zaczynali ogień podkładać. Gdyby nie poszedł tam Starosta Krakowski[88], który jest w wielkiém poważaniu u Katolików, jako gorliwy wyznawca prawdziwéj wiary, Wojewodzina byłaby była w niebezpieczeństwie; z trudnością jednak uspokoiło się oburzenie pospólstwa; a umysły tak poróżnione zostały, że łatwo za lada jaką okazyą, nowe rozruchy nastąpić mogą. Sądziłem przyzwoitém zdać sprawę o tém W. M., któremu najuniżeńsze ukłony załączam, polecając się najpokorniejszéj łasce i opiece Jego.

Z Warszawy 6 Lipca 1587 r.





12.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

22 Lipca 1587 r.

Daremno usiłowania Senatorów pogodzić Zamojskiego ze Zborowskimi. — Litwini nie chcą łączyć się z Polakami; za ich przykładem odstrychnęła się i szlachta Pruska. — Szlachta Koronna także na dwie partye podzielona. — Nuncyusz uprasza o nadanie Komendy Opactwa Wąchockiego Kardynałowi Radziwiłłowi, który jest jedyną podporą Stolicy Apostolskiej w tych stronach.



W poprzedzającym liście moim z 11 b. m. zdałem sprawę o wszystkiém co dotąd zaszło w interesie Elekcyi nowego Króla; i dotąd nic stanowczego nie ma. P. P. Senatorowie pracują nad uśmierzeniem niezgody pomiędzy Kanclerzem a Zborowskimi; ale dotąd usiłowania ich były daremne; ani téż można było przyjść do zgody z Panami Litewskiemi, w punktach spornych jakie są pomiędzy nimi, o czém pisało się w innym liście. Szlachta Pruska, która także ma grawamina o niedotrzymanie przywilejów swoich ze strony Polaków[89] za przykładem Litwinów nie chciała przyłączyć się do Senatu i Szlachty Polskiéj, żądając aby pierwej zadość uczyniono grawaminom na które się skarżą. Wśród takich niezgód, nie dano jeszcze posłuchania Posłom; i wszystkie umysły są natężone w oczekiwaniu nowych rozruchów. Tymbardziéj, że Szlachta Koronna nawet jest podzielona; jedni chcą potwierdzić to wszystko co postanowiono tu w Warszawie, na przeszłéj Konwokacyi[90]; a drudzy utrzymują, że to nie powinno mieć waloru ani mocy prawa. Dałby Pan Bóg w nieskończoném miłosierdziu swojém, aby uspokoiły się tak liczne niezgody, i aby otworzyły się oczy tym Panom, aby przystąpili zgodnie do Elekcyi dobrego Króla, który za prawdę wielce jest potrzebny dla tego Królestwa, a zwłaszcza w teraźniejszych okolicznościach. Kardynał J. M. Radziwiłł poczytałby sobie za największą łaskę gdyby J. Św. raczyła nadać mu komendę Opactwa Wąchockiego, zakonu Cystersów, w Dyecezyi Krakowskiéj, a która zawakowała niedawno z powodu śmierci Opata Andrzeja Karwickiego. Jestto to samo, którego życzył także dla siebie Arcy-Biskup Lwowski, a do którego intrudowął się był ów Kanclerz (Canc re) Krakowski, Marcin Karszewski[91] jakiem już pisał do W. M. w liście moim z 20 Czerwca. Kardynał ma nadzieję, że za pomocą W. M. otrzyma od Ojca Św. to Opactwo, przy którém Monsynior Arcy-Biskup Lwowski nie poważyłby się upierać, wbrew Biskupowi Krakowskiemu, a nawet owemu Kanclerzowi który jest z bardzo przemożnego domu. Ponieważ Kardynał J. M. żądał abym pisał o tém do W. M., chciałem się z tego polecenia wywiązać szczerze mówiąc, że jedynie osoba Kardynała J.M. podtrzymuje w tych stronach powagę Stolicy Apostolskiéj, i że z powodu teraźniejszéj Elekcyi, bardzo znaczne ma wydatki.
Ci Panowie ścieśnili bardziéj niż kiedy wolność korrespondencyi; ale spodziewam się, że niniejszy list pewnie dojdzie, gdyż posyłam go pod bardzo bezpiecznym adresem. O tém co nastąpi będę się starał dać najdokładniejszą sprawę W. M., a tymczasem z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Warszawy 22 Lipca 1587 r.

W ciągu pisania odebrałem list W. M. z 13 Czerwca; a gdy żadnych szczególnych rozkazów w sobie nie zawiera, nie mam co nań odpowiedzieć, a tylko powtórnie z uszanowaniem, ręce W. M. całuję.





13.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

28 Lipca 1587 r.

O mało nieprzychodzi do bitwy pomiędzy zbrojnemi stronnictwami, gdy jedno z nich chciało rokosz nakazać. Arcy-Biskup Gnieźnieński i Lwowski, Wojewoda Krakowski i inni wstrzymują rozlew krwi. — Nuncyusz w imieniu Papieża namawia do spokojnéj Elekcyi. — Senat uprasza Posłów zagranicznych, aby listy swoje wierzytelne i wyciąg propozycyi swoich na piśmie podali, ponieważ nie można było dotychczas dać im posłuchania publicznego.



Jeszcze nie przyszło do zgody w sporach Panów Litewskich i Pruskich z Polskimi; dla tego też osobno stoją obozem, nie udając się do Senatu, i nie chcąc do Elekcyi należyć, dopóki nie uczynią zadosyć ich pretensyom. A rozdwojenie pomiędzy samymi Polakami, sprawia obawę, aby nie nastąpiła obojętność zupełna (nollita straordinaria). Jakoż są dwa stronnictwa, z których jedno potwierdza, a drugie niweczy wszystko co na ostatniéj konwokacyi postanowionem zostało; a umysły nadzwyczajnie są tém poróżnione[92]. Pierwsze stronnictwo żądające potwierdzenia, usiłowało podnieść co tu nazywają rokosz; to jest nakazać aby cała szlachta zebrała się dla rozpoznania krzywd doznanych tak od Senatorów, jak od kogobądź; i sama je sądziła zgromadzona w polu, i cała uzbrojona. Co gdy postanowili sami, i naznaczyli na to dzień wczorajszy, 27 b. m. dali o tem wiedzieć przez Posłów, Senatowi, Szlachcie przeciwnéj, Litwie i Prusakom. Czynność takowa, która zwykle tylko w ostatecznościach Rzeczypospolitéj ma miejsce (czego więcéj nad dwa lub trzy przykłady nie pamiętają)[93] sprawiła wielkie wrażenie na wszystkich umysłach. Wielu najznakomitszych Senatorów przyłączyło się do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego; i uradzono dać odpowiedź Szlachcie, że nie miała prawa nakazania Rokoszu, ponieważ na to jednomyślności potrzeba; a zatem że ten nakaz exekucyi żadnéj mieć niepowinien. Panowie Litewscy i Pruscy odpowiedzieli, że nie chcą do niczego wspólnie z Polakami należyć, dopóki nie zaradzą grawaminom co je od nich cierpią. I tak dotrzymali słowa, że żaden z nich wczoraj na polu nie stanął. Ale przyszli tam P. P. Senatorowie, a także wszystka Szlachta, jedni dla utworzenia Rokoszu, a drudzy dla przeszkodzenia mu. Mogło więc nastąpić wielkie zaburzenie, tym bardziéj, że Kanclerz i Zborowscy przybyli z ludem zbrojnym, tak że każda strona miała do 10,000 wojska, tak konnych jak pieszych; i armat mnóstwo. Wszyscy inni panowie także zbrojni przybyli, jakby do bitwy gotowi, i ogółem było wczoraj na polu więcéj 40,000 koni i 12,000 piechoty. Ale gdy już pewni byli, że do bitwy przyjdzie i z tego powodu już tu w Warszawie rozstawiono straże, i pozamykano bramy, bojąc się aby strona która zwycięży, nie chciała złupić miasta, podobało się Miłosierdziu Bożemu, że za usilną sprawą Arcy-Biskupów Gnieźnieńskiego i Lwowskiego, Wojewody Krakowskiego[94] i innych Senatorów zachowujących neutralność, wstrzymali się wszyscy od oręża, gdy obie strony spostrzegły może niebezpieczeństwo dla siebie, w zupełnéj równości sił. Wśród takiego rozruchu zbrojnego, i przy podobieństwie orężnéj rozprawy, nie radzono o Rokoszu, a gdy się poźno zrobiło, każdy do siebie powrócił[95]. Téj nocy znowu, spalił się budynek w polu, w którym zgromadzał się Senat; a wszyscy zostajemy w największéj niepewności, nie mogąc przewidzieć jaki koniec te zaburzenia wezmą[96]. Postanowiono jednak aby P. P. Senatorowie przez dwa dni czynili usilne starania, o nakłonienie tych Panów aby nie przyszli do rozprawy orężnéj. Ja także nie omieszkam wstawiać się, to do jednéj to do drugiéj strony, i do wielu P. P. Senatorów znaczniejszych, zastawiając się powagą Ojca Św., aby rzuciwszy broń, przystąpiono spokojnie do Elekcyi. Tymczasem w imieniu całego Senatu przyszli Posłowie do mnie, i do wszystkich Posłów od Xiążąt zagranicznych z przeproszeniem, że dotychczas nie można było nam dać posłuchania publicznego, wedle zwyczaju, ponieważ stronnictwa nie pozwoliły dotychczas przyjść do bezpieczeństwa i do pokoju publicznego[97]. Ztąd więc dla uniknienia wszelkich przypadków, proszono o przysłanie do Senatu listów i krótkiego wyciągu propozycyi z jakiemi przybyli na piśmie, aby je można było przeczytać w Senacie i po całéj szlachcie rozesłać, gdyż chciano jak najprędzéj do Elekcyi przystąpić. Dałby to Pan Bóg[98], a razem wszelką pożądaną pomyślność dla W. M. przyczém z uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Warszawy 28 Lipca 1587 r.






14.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

19 Sierpnia 1587 r.

Arcy-Biskup Gnieźnieński przeszedłszy ze stronnictwem Zborowskich, do Kanclerskiego, ogłasza w niém Królem, Królewicza Szwedzkiego. Tamte stronnictwo jeszcze nic nie postanowiło.



Dziś rano, 19 b. m. Arcy-Biskup Gnieźnieński wcześnie udał się na miejsce gdzie zbierała się partya Kanclerska, opuszczając tamtą partyą, do któréj zwykle uczęszczał, i miejsce przeznaczone na obrady Senatu[99]; i o południu mianowany został Królem Królewicz Szwedzki, przez tegoż Arcy-Biskupa, w partyi Kanclerskiéj, która jest nader liczna. Druga partya znajduje się na polu, ale dotychczas nie uczyniła nominacyi, ani propozycyi żadnéj. Umyślnym Kuryerem chciałem dać wiedzieć o tém W. M., jak o wszystkich innych szczegółach uwiadomić nie omieszkam, i najpokorniéj ręce W. M. całuję.

Z Warszawy 19 Sierpnia 1589 r.





15.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

20 Sierpnia 1587 r.

Arcy-Biskup Gnieźnieński, Te Deum laudamus w Kościele za Elekta swego odśpiewuje. — Nuncyusz obecnym nie jest. — Ma posłuchanie u Królowéj. — Arcy-Biskup Gnieźnieński odwiedza go, tłumacząc się, że musiał uledz woli większości szlachty. — Nuncyusz odpowiada w ogólnych wyrazach, że Papież każdego Xięcia Katolickiego rad uzna, byleby za zgodą powszechną obrany został. — Partya Zborowskich gotuje inną Elekcyą i traktuje z Litwą.



Wczora o południu na miejscu gdzie się zbierała partya Kanclerska, Arcy-Biskup Gnieźnieński nominował Królem téj korony, Królewicza Szwedzkiego, jak pośpieszyłem o tém dać wiedzieć W. M. Nominacyi téj nie był przytomny Kanclerz, który w obozie swoim pozostał, dla pokazania, że nie chce być dowódzcą Elekcyi, ale owszem zostawić to innym. Arcy-Biskup który mianował Króla udał się potem do Kościoła[100] dla odśpiewania Te Deum laudamus, i wielu za nim tłumnie poszło. N. Królowa była obecną, ale w loży swojej ukryta. Ja nie byłem; raz, że mnie nie proszono, jak jest we zwyczaju Nuncyuszów prosić; powtóre, że Elekcya nie nastąpiła za zgodą powszechną, ale tylko w jednéj części Senatu, gdy druga część i cala Litwa znajdowały się na polu, dla zrobienia innej Elekcyi. Sądziłem, iż nie wypadało aby Poseł J. Św. publicznie okazywał się stronnym; ale prywatnie udałem się do Jéj Kr. Mości i powiedziałem, że jeśli ta Elekcya N. Królewicza Szwedzkiego, Jéj siostrzeńca, ma być połączoną z pokojem i dobrem Chrześciaństwa i tego Królestwa, cieszyć się z niéj będę wraz z Jéj Kr. Mością; że ponieważ to jest Xiąże Katolicki, i posłuszny Stolicy Apostolskiéj, Ojciec Św. wielce będzie uradowany z jego Elekcyi; i że natychmiast dam znać Ojcu Św. o wszystkiem co zaszło. Jéj Kr. Mość nie okazała radości, z powodu trwającej niezgody, a odpowiedziała, że zdaje wszystko na wolę Pana Boga, prosząc Go aby takie dał zakończenie tej sprawie, jakie najwłaściwsze będzie dla służby Majestatu Boskiego. Dziś zrana był u mnie Monsynior Arcy-Biskup, chcąc się wyexkuzować, że opuścił stronnictwo Domu Austryackiego, a przeszedł do Koła partyi Kanclerskiéj, aby tam Króla mianować. Utrzymywał, że zniewolony był to uczynić, nie mogąc dłużéj powstrzymać szlachty, która gdy większością wotów za Królewiczem Szwedzkim obstawała, on go Królem ogłosił. Odpowiedziałem Jego Mości, że ponieważ to jest Xiąże Katolicki, jeżeli tylko nastąpi pokój i zgoda powszechna Królestwa, J. Św. się z jego Elekcyi cieszyć będzie (l'havrà caro), a jako ojciec przywiązany wszystkich Xiążąt Katolickich w każdéj okoliczności okaże miłość swoją dla tego przezacnego Królestwa, i powagi swojéj użyje, dla utrzymania zgody i pokoju pomiędzy Xiążętami Chrześciańskimi. Nie chciałem wchodzić w bliższe szczegóły co do Elekcyi, ponieważ wiele było szlachty przytomnéj. Dziś zbiera się znowu partya Zborowskich i śmiało powiadają, że chcą inną nominacyą zrobić, i traktują z Litwą, aby się ta do nich przyłączyła. O wszystkiém co nastąpi, dziś wieczorem do W. M. szczegółowo napiszę, a teraz z najpokorniejszém uszanowaniem ręce W. M. całuję.
Załącza się tu spis Senatorów, którzy wotowali za Królewiczem Szwedzkim[101].

Z Warszawy 20 Sierpnia 1587 r.




' (78)

16.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

22 Sierpnia 1587 r.

Fakcya Zborowskich obrała Królem Arcy-Xięcia Maxymiliana, Kardynał Radziwiłł i bracia jego wielki udział w tém mieli.



Dziś 22 b. m. w miejscu przeznaczoném dla Senatu, fakcya Panów Zborowskich i Wojewody Poznańskiego[102] z częścią Senatu Litewskiego i wielą szlachty Litewskiéj, obrała Królem téj Korony, N. Arcy-Xięcia Maxymiliana, a Kardynał J. M. Radziwiłł i Panowie bracia jego, gorliwie popierali interes N. domu Austryackiego; w tym momencie, już bardzo późno, miała miejsce norninacya. Chciałem natychmiast o tém dać wiedzieć W. M. aby to jak najprędzej doszło do wiadomości Ojca Św. Później o dalszych szczegółach pisać będę; a daj Boże aby to rozdwojenie i nominacya dwóch Królów, nie pociągnęły za sobą wielkich trudności dla tego Królestwa[103]. Pokornie całuję ręce W. M. i proszę Boga o wszelką pomyślność dla Niego.

Z Warszawy 22 Sierpnia 1587 r.





17.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

26 Sierpnia 1587 r.

Te deum laudamus odśpiewano w Kościele Bernardynów za Elekcyą Maxymiliana w przytomności stronnictw Zborowskich i Posłów Cesarskich. — Posłowie Szwedzcy zaprzysięgają Pakta konwenta w imieniu Królewicza. — Pomimo starań Nuncyusza umieszczono w nich pokój Religijny z Różnowiercami. — Kasztelan Podlaski posłany od Królowéj jedzie do Szwecyi. — Posłowie od Senatorów czekają na Króla w Gdańsku.



W liście moim z 19, 20 i 22 b. m. zdałem sprawę W. M. o nominacyach na Króla téj Korony w osobie Królewicza Szwedzkiego przez Stronnictwo Kanclerskie zależące od N. Królowéj, a w osobie Arcy-Xięcia Maxymiliana przez P. P. Zborowskich, Wojewodę Poznańskiego, i kilku Panów Litewskich, a zwłaszcza Kardynała J. M. Radziwiłła i brata jego Xięcia na Ołyce[104]. Teraz dodaje wszystko co nastąpiło aż do téj chwili. Dnia 23 z rana, było to w Niedzielę, w Kościele OO. Bernardynów (Padri di S. Francesco Osservanti), który jest za miastem, niedaleko Bramy[105], odśpiewano solenne Te Deum laudamus z powodu nominacyi Arcy-Xięcia Maxymiliana, w przytomności Kardynała J. M. Radziwiłła, i najprzedniejszych Panów z tego stronnictwa. Obecni byli wszyscy Posłowie Cesarscy, Króla J. M. Katolickiego, i N. N. Arcy-Xiążąt Austryackich, i odśpiewano także mszę Trójcy Świętéj, po której P. Andrzéj Zborowski, jako Marszałek nadworny w nieobecności Marszałka Koronnego[106] mianował Królem Arcy-Xięcia Maxymiliana ze zwykłemi ceremoniami. Tegoż samego dnia przed wieczorem, partya Kanclerska i reszta adherentów ogłosiła publicznie Elekcyą Królewicza Szwedzkiego, czego nie zrobili byli dotychczas, i zaraz potém Arcy-Biskup wyjechał.
Wczoraj wyjechali wszyscy Posłowie N. Domu Austryackiego; a Poseł Króla J. M. Katolickiego[107] oddał wizytę Posłowi Szwedzkiemu, który go był pierwszy odwiedził, i pożegnał się z Królową, która mu wiele czci wyrządziła, i darowała mu dwa puhary srebrne piękne i kosztowne. W całym tym interessie rzeczony Poseł postąpił sobie z rzadką roztropnością, i wszystkich sobie zniewolił. Posłowie Króla i Królewicza Szwedzkiego już zaprzysięgli pakta, których Królewicz ma dotrzymać jako Król Polski, a do których znowu dołączyli konfederacyą z heretykami, lubom najsilniejsze starania czynił u Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego, u innych Biskupów i u Senatorów Katolickich, aby tego w żaden sposób nie dokładali; ale korzystając z teraźniejszéj niezgody, chciano zadość uczynić żądaniom heretyków. Arcy-Biskup Gnieźnieński jednak i Biskup Przemyślski[108], chociaż podpisali owe pakta jako obecni; dodali, że potwierdzają wszystkie artykuła, oprócz konfederacyi, cum dissidentibus in religione. Sam text konfederacyi będę miał na piśmie, wraz z warunkami, które Arcy-Xięciu Maxymilianowi posyłają. Ale Poseł Króla J. M. Katolickiego nie chciał ani obiecywać, ani podpisać niczego coby przeciwnem było prawdziwéj wierze katolickiéj; podobnież Biskup Ołomuniecki. Podczas przyszłéj Koronacyi Królewskiéj, usilnie będę się starał, aby przynajmniéj wszyscy Prałaci uczynili publiczne protestacye, przeciwko owéj Konfederacyi; o czem nie zaniecham w swoim czasie uwiadomić W. M. Kasztelan Podlaski[109] pojechał już do Szwecyi, z polecenia N. Królowéj, dla zachęcenia jak mówią, i pobudzenia Królewicza aby jak najprędzéj przyjechał. Ale od Senatu żaden Poseł nie udał się do Szwecyi do Królewicza; przeznaczono tylko tych, którzy go przyjmować mają w Gdańsku, jako mieście tego Królestwa; mianowicie Biskupa Przemyślskiego, Wojewodę Kaliskiego[110], Podskarbiego Koronnego[111], Kasztelana Rawskiego[112], Kasztelana Radomskiego[113], a drudzy mówią, także Biskupa Kujawskiego[114]; ale nie zdaje się żeby był przyjął, ponieważ wyjechał aby nie być przytomnym ani jednéj, ani drugiéj nominacyi. Dołączone tu będą dwa listy, które w imieniu całego Senatu piszą do Ojca Św. ci którzy Królewicza Szwedzkiego obrali; i odpowiedź Senatu na mowę przezemnie mianą[115]. Będą tu jeszcze inne pisma, których Spis także się załącza abyś W. M. mógł mieć najdokładniejszą wiadomość o tém co się tu dzieje. Z najpokorniejszem uszanowaniem ręce W. M. całuję.

Z Warszawy 26 Sierpnia 1587 r.





18.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

26 Sierpnia 1587 r.

Nuncyusz ma posłać Biskupom listy Ojca Św., z rozkazem aby niemięszali się do spraw zakonników, więcéj niż obcą mieć Ustawy Soboru Trydenckiego — Obiecuje starać się o przywrócenie upadłéj dyscypliny zakonnéj. — Donosi że Arcy-Biskup Gnieznieński obojętnie się ma w sprawie Biskupa Kamienieckiego, który podpisał pokój Różnowierców na konwokacyi. — Kardynał Radziwiłł wyjechał do Wilna dla opatrzenia się w pieniądze, na znaczne wydatki jakich wymagają od niego sprawy publiczne.



Innym listem téjże saméj daty 26 b. m. zdałem sprawę W. M. ze wszystkiego co tu zaszło dotychczas po nominacyi Królewicza Szwedzkiego i Arcy-Xięcia Maxymiliana do Korony tego Królestwa, a niniejszym listem donoszę żem odebrał trzy listy W. M. do 11 Lipca, i odpowiadam na materye w nich objęte. Biskupi Ich Mość już wyjechali ztąd każdy do siebie, ale przez dobrą zręczność dam im wiedzieć o rozkazie Ojca Św. aby nie mięszali się do spraw zakonników, więcéj niż do nich z urzędu należy; i że w téj mierze zachowywać winni rozkazy i dekreta Soboru Trydenckiego; co jest rzeczywiście potrzebném dla przywrócenia do klasztorów, dyscypliny zakonnéj, która prawie zatracona jest w tém Królestwie. Skoro z łaski Bożéj uspokoją, się zaburzenia Elekcyjne będę się starał z pomocą nowego Króla, i wedle możności dać bieg téj sprawie, a o wszystkiem będziesz W. M. miał szczegółową wiadomość. Natychmiast poszlę do Monsyniora Arcy-Biskupa Lwowskiego listy W. M. o sprawach Wołoskich, a razem Brewe Ojca Św. do tego Xięcia, i list do P. Bartłomieja Bruti, do którego kilka razy ztąd pisałem; i daléj korrespondencyą z nim utrzymywać będę, stosownie do Rozkazu W. M. W sprawie Biskupa Kamienieckiego[116] nietylko, że Arcy-Biskup Gnieźnieński, nie przystąpił do publikacyi cenzur kościelnych na niego rzuconych, ale nawet nie posłał mu tego listu, którego mi dał kopią, jakoby go był napisał. Owszem gdy byli tu wszyscy ci Prałaci, Biskup Kamieniecki w przytomności i Arcy-Biskupa i innych Biskupów, usprawiedliwiał swój postępek; a potem publicznie przyznał się w Senacie do podpisu swego w owéj konwokacyi, i ciągle przeciw konfederacyi mówił, jak o tém podówczas doniosłem W. M. w cyfrach przyłączonych do listów z 29 Czerwca, i 15 Lipca[117]. Kardynał J. M. Radziwiłł pojechał już do Wilna, z zamiarem powrócenia na koronacyą i zaopatrzenia się tymczasem, jak będzie mógł najlepiéj, w pieniądze; gdyż tu prawdziwie ogromne miał wydatki; a będzie jeszcze musiał tracić na sejmikach w Litwie, na których Szlachta będzie się naradzać, do którego z nominowanych Królów ma przystać. Natychmiast poszlę mu listy W. M., a teraz całuję ręce Jego, prosząc Pana Boga aby Mu dał wszelką pomyślność.

Z Warszawy 26 Sierpnia 1587 r.



19.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

18 Września 1587 r.

Arcy-Xiąże Maxymilian gotuje się przybyć do Polski. — O Królewiczu Swedzkim wiadomości niemasz. — Andrzéj Zborowski, pojmał i zrabował Hrabię Tarnowskiego, stronnika Królewicza Szwedzkiego. — Krysztof Zborowski opanował Wiślicę. — Kanclerz Zamojski stoi pod Krakowem z wojskiem, i nie wiadomo co pocznie. — Szląsk uzbroił się dla strzeżenia granic własnych, od teraźniejszych zaburzeń Polskich.



W liście moim z 30 p. m. pisałem żem odebrał list ostatni W. M. pod datą 25 Lipca, jakiem wzmiankował także w ostatnim moim liście z 9 b. m. Teraz pospieszam uwiadomić W. M. żem odebrał także list z 12 Sierpnia; ale te o których W. M. wzmiankujesz żeś je pisał przed 25 Lipca aż po 15 p. m. dotychczas nie zjawiły się. Nie mamy dotąd żadnéj wiadomości prawdziwéj o Królewiczu Szwedzkim; nie wiemy nawet czy dowiedział się, iż obrano go, w konkurencyi z N. Arcy-Xięciem Maxymilianem. O tym piszą z Wiednia pod datą 10 b. m., że z wielką radością dowiedział się o nominacyi swojéj, i że gotował się jak najśpieszniéj przybyć. Piszą z Krakowa, że P. Andrzej Zborowski Marszałek nadworny napadłszy z nienacka na dwór, w którym znajdował się Hrabia Tarnowski, Kasztelan Sandomierski, pojmał go wraz z żoną[118] i dziećmi, i zaprowadził ich do Zborowa zamku swego, zabrawszy mu w pieniądzach i srebrach, więcéj 150,000 złotych. Hrabia ten był z partyi Królewicza Szwedzkiego, zażyły przyjaciel P. Kanclerza, a tém samém przeciwnik Zborowskich; oprócz tego był pomiędzy nimi spór prywatny o niektóre dobra, które Król Stefan dał Hrabiemu, a które należały dawniéj do brata Panów Zborowskich, niegdyś Wojewody Krakowskiego[119]. W tymże samym czasie P. Krzysztof, brat Andrzeja opanował Wiślicę miasto Królewskie o 9 mil (leghe) od Krakowa odległe, nader warowne, i obwarowawszy jak najlepiéj trzymał je dla Maxymiliana. Mówią, że P. Kanclerz, który do Krakowa już 7 b. m. przybył z ludźmi swoimi, i po za miastem obozował, bardzo się zmartwił z tego postępku P. P. Zborowskich, tymbardziéj, że sam tak blisko był z wojskiem swoim; ale dotychczas nic jeszcze nie postanowił. O szczegółach o których pisałem do W. M. pod datą, 10 b. m., że P. Opaliński, Marszałek W. Koronny, dawał znać, iż z Szląska przez Wielkopolskę zbliża się liczne wojsko do granic Królestwa, i że dla tego rekwirował pomocy Kawalera Pieniążka[120], zapewniają mnie, że są prawdziwe; że Marszałek wszystko to pisał, i że Szląsk się uzbroił, ale jak mówią dla strzeżenia własnych granic, ażeby z powodu teraźniejszych zaburzeń Polskich nie czyniono jakiéj wyprawy na ich szkodę. Nie pozostaje mi zatem nic więcéj jak dołączyć wyznanie najpokorniejszego uszanowania z jakiém całuję ręce W. M.

Z Warszawy 18 Września 1587 r.





20.

DO WILHELMA DI SAN CLEMENTE

POSŁA HISZPAŃSKIEGO[121]

29 Września 1587 r.

Fałszywe pogłoski o przybyciu Królewicza Szwedzkiego. — Spodziewane przybycie Maxymiliana, któremu Nuncyusz gotów służby swoje poświęcić. — Oba stronnictwa pod bronią, koło Krakowa. — Zborowscy schwycili rodzinę Tarnowskich i opanowali Wiślicę.



Spodziewam się lada dzień otrzymać wiadomości od przyjaciela W. M. Pana, i oczekuję ich z upragnieniem, ponieważ od wyjazdu jego ztąd, żadnych nie odebrałem. Wielu takich, którzy chcieliby przypodobać się Królowéj, i sama Królowa Jéj Mość dla utrzymania w wierności stronników Królewicza Szwedzkiego, co dzień puszczają udane pogłoski, że już jest w drodze, że przybył do Gdańska, i inne podobne wieści, które potém pokazują się fałszywe. Bo w istocie nie masz jeszcze listów z Szwecyi czyli Król i syn jego dowiedzieli sią[122] już o Elekcyi, ani też co postanowią, dowiedziawszy się o tym obiorze w konkurencyi z Najjaśniejszym Maxymilianem. Wprawdzie wiele osób w Gdańsku oczekuje przybycia Królewicza, a zwłaszcza ci, którzy Posłami do niego mianowani. Na prowincyi miały się odbyć w wielu miejscach Sejmiki Szlachty 19 b. m. dla postanowienia, za którym z Królów Nominatów się ogłoszą; ale nie słyszałem żeby już gdzie zebrani byli; a z tak wielu którzy się do Warszawy zebrać mieli, nie znalazło się więcéj nad 28, licząc w to i Dworzan Królowéj, a ci przyjęli Królewicza Szwedzkiego i postanowili wysłać na przeciw niemu Posła do Gdańska. Z dwóch Posłów Szwedzkich, którzy tu byli, jeden jest jeszcze w Gdańsku; a drugi wyższy, który jest Podkanclerzym Królestwa, wyjechał do Szwecyi, dla zdania sprawy swojemu Królowi o wszystkiem. Wielu pisze do Królowéj, iż Najjaśniejszy Maxymilian nie poruszy się, nie zasiągnąwszy rady Króla Katolickiego Pana naszego Miłościwego[123], i dla tego chyba za kilka miesięcy przybędzie; a może i wcale nie poważy się na to Królestwo. Takiemi wieściami pociesza się Królowa; ale z Krakowa piszą, że 17 b. m. N. Maxymilian miał być w Ołomuńcu, a 18 i 19 wykonać przysięgę przed Posłami, a potem puścić się ku granicom Królestwa z siłą ludzi. Mam też odpowiedź na list, który pisałem do Jego Królewskiéj Mości[124], w niéj cieszy się z elekcyi swojéj, i okazuje się gotowym przybyć wprędce. Bardzo zadowolony byłem z listu com go odebrał niedawno od Jego Cesarskiéj Mości, z daty 3 Września, ponieważ zdaje się rad słyszeć o Elekcyi N. Maxymiliana, pomimo tego rozdwojenia; i do prawdy byleby prędko przybył, jak go oczekują, sądzę z pewnością, że będzie miał nie wiele a może i żadnéj trudności. Kanclerz bowiem, który znajduje się gdzieś pod Krakowem, nie miał wielkiéj siły; a Zborowscy, mają już przynajmniej tyleż żołnierzy; a reszta Szlachty nie rusza się oczekując, który z obu Królów Nominatów pierwszy przybędzie? Mniemam, że W. M. Pan słyszałeś już, że P. Andrzéj Zborowski wziął w niewolę Hrabiego z Tarnowa Kasztelana Sandomierskiego z żoną i dziećmi; i zabrał mu pieniędzy i sreber jak piszą na 100,000 szkudów[125], a w tymże samym czasie Pan Krzysztof[126] wziął miasto Królewskie o mil dziewięć od Krakowa Wiślicą zwane, którego położenie ma być bardzo warowne. A Kanclerz, który stał tak blisko, którego rzeczony Kasztelan Sandomierski jest stronnikiem i przyjacielem, ani się ruszył dla przyjścia mu w pomoc, chociaż bardzo się był Zborowskim odgrażał. Co do mnie oczekuję z największem upragnieniem przybycia N. Maxymiliana w granice Królestwa, dla oddania usług moich osobiście Jego Królewskiéj Mości, co już teraz w każdém zdarzeniu, wedle możności czynię. Upraszam W. M. Pana aby Cesarz J. M. wiedział o tém co się tu dzieje; a potém także i Pan Hrabia Olivarez. Z nieskończoném przywiązaniem całuję ręce W. M. Pana.

Z Warszawy 29 Września 1587 r.



21.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

2 Października 1587 r.

Królowa dowiedziała się, że Królewicz Szwedzki do Gdańska przypłynął i z tego powodu Te deum odśpiewać kazała. — Wojsko Zamojskiego poraziło na głowę ludzi Starosty Jordana, stronnika Zborowskich.



Dziś 2 Października N. Królowa odebrała list z 29 Września, od Agenta swego z Gdańska, że tego samego dnia Królewicz Szwedzki przybył do tego miasta z wielą okrętami; i natychmiast kazała N. Królowa, Te Deum laudamus odśpiewać, o czem chciałem dać wiedzieć W. M. w téjże chwili gdy się wiadomość rozeszła[127]. W tymże samym czasie Jéj Kr. Mość odebrała list od Kanclerza z Krakowa z dnia 27 Września, donoszący, iż żołnierze jego porazili wojsko Starosty Jordana[128] stronnika Zborowskich, który miał przy sobie koło 300 żołnierzy dla połączenia się ze Zborowskimi w Wiślicy; ale ludzie jego otoczyli ich na około, wielu zabili, niektórych w niewolą wzięli; jednak Starosta Jordan z resztą swoich ocalał. Proszę Pana Boga aby W. M. zawsze w pomyślności zachował, a na tem kończąc, pokornie ręce całuję.

Z Warszawy 2 Października 1587 r.


22.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

7 Października 1587 r.

Nuncjusz pisze z drogi do Krakowa, dokąd i Królowa ma za dwa tygodnie wyjechać. — Królewicz Szwedzki chce w Malborgu dni kilka dla namyślenia się zabawić. — Przybyła z nim Królewna siostra jego, którą Damy polskie mają do Królowéj odprowadzić.



Otrzymałem niedawno dwa listy od W. M. pod jedną datą 5 Września; w jednym z nich W. M. raczysz mi donosić, że z mojego listu z 19 Sierpnia dowiedziałeś się o nominacyi Królewicza Szwedzkiego, w drugim, że N. Arcy-Xiąże Ferdynand przez Kuryera umyślnego pisał do Agenta swego w Rzymie, Monsyniora Sporen, że tegoż dnia mianowany został także Arcy-Xiąże Maxymilian; ten drugi list traktuje także o interessie Opactwa Wąchockiego. Z mojego listu z 22 Sierpnia W. M. dowiedziałeś się szczegółowo o nominacyi Arcy-Xięcia Maxymiliana, i jako nastąpiła we trzy dni po nominacyi N. Królewicza Szwedzkiego; a następnie dałem znać o wszystkiem co zaszło. Teraz dodaję, że z Królewiczem przybyła, i Królewna siostra jego, która wkrótce ma do Warszawy przyjechać dla odwiedzenia N. Królowéj, a towarzyszyć jéj będą Wojewodzina Kaliska[129], żona Podskarbiego W. Koronnego[130] i Kasztelanowa Gdańska[131]. Królewicz miał udać się do Malborga, mocnego zamku o mil (leghe) 20 od Gdańska, i tam dni kilka zabawić, dla powzięcia postanowienia. N. Królowa mówi, że chce być w Krakowie, i że za dwa tygodnie puści się w drogę, ja też pomyślałem zbliżyć się wcześnie do Krakowa, przewidując, że w tym czasie nie dostałbym ani powozów, ani żadnych rzeczy potrzebnych do wygodnéj podróży. Z drogi zatém list ten napisałem do W. M. całując ręce Jego z najpokorniejszém uszanowaniem, i prosząc Pana Boga o najpomyślniejsze spełnienie wszystkich życzeń Jego[132].

Z Tarczyna 7 Października 1587 r.





23.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

19 Listopada 1587 r.

Z polecenia Kardynała Nuncyusz pisze do stronników jednego i drugiego Elekta, ofiarując się za pośrednika do zgody i uspokojenia Królestwa. — Królewicz Szwedzki w Piotrkowie jak słychać.



Przed dwoma dniami odebrałem razem list W. M. z 10 Października, duplikat tegoż, i list z 13 tegoż miesiąca. Stosując się do tego co mi W. M. polecać raczysz, że w niezgodach teraźniejszych Królestwa, ponieważ obaj Xiążęta obrani są Katolikami, powinienem wszelkiemi siłami starać się o pokój i zgodę, bez stronności żadnéj, pisałem do Arcy-biskupa Gnieźnieńskiego, do Biskupa Krakowskiego, i do P. Marszałka Opalińskiego zostających przy Królewiczu Szwedzkim, o ojcowskim affekcie i najlepszej woli Ojca Św. co do spraw tego Królestwa; i ofiarowałem podjąć się wszelkich trudów dla uspokojenia téj przezacnej Rzeczypospolitéj. To samo napiszę także do innych Panów z partyi N. Maxymiliana, i zawsze gotów będę na wszystko co odemnie zależyć będzie, dla zgody i dla dobra Królestwa, z pomocą zwłaszcza J. Św. Z Krakowa już od dni kilku wiadomości nie mamy, a o Królewiczu Szwedzkim słychać, że jeszcze jest w Piotrkowie, ale że N. Królowa pojechała do Warszawy i wzięła z sobą siostrę Królewicza. Załączona będzie do tego listu karta w cyfrach ze 115 wierszy. A teraz proszę Boga o zachowanie W. M. w ciągłéj pomyślności i z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Bodzencina[133] 17 Listopada 1587 r.





24.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

27 Listopada 1587 r.

Senatorowie partyi Królewicza Szwedzkiego, odpowiadają w ogólnych wyrazach, na propozycye zgody przez Nuncyusza podane w imieniu Ojca Św.



W liście moim z dnia 17 b. m. zdałem sprawę W. M. z tego żem pisał do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego, do Biskupa Kujawskiego, i do Marszałka Opalińskiego, o najlepszych chęciach Ojca Św. dla tego Królestwa, i o rozkazie odebranym przezemnie, starania się aby niezgody teraźniejsze mogły być zakończone pokojem powszechnym, pod powagą J. Św. Dla tego ofiarowałem osobiście odwiedzić obu Xiążąt, i podjąć się wszelkiéj pracy w tym celu[134]. Teraz dodaję, że Arcy-Biskup Gnieźnieński i Pan Opaliński okazując całą radość z jaką oni i inni Senatorowie przy boku Królewicza Szwedzkiego będący, przyjmują dobre chęci Ojca Św., odpowiedzieli mi, iż chcą zakommunikować to drugim Senatorom zostającym w Krakowie, i że oni nigdy dalekimi nie będą od pokoju byleby strona przeciwna nie dała powodu do zerwania zgody. Biskup Kujawski nie odebrał mego listu, ponieważ był nieobecnym, przesiadując w dobrach swoich w Wolborzu; ale przed dwoma dniami tędy przejeżdżał, i osobiście traktowałem z J. M. Chwali wielce Ojcowską pieczę i pobożną myśl Ojca Św., i obiecał mi traktować z innymi Senatorami, i starać się o promowanie interesu pokoju. Tymczasem N. Królewicz Szwedzki przyjechał o mil pięć ztąd[135], a ja z tego powodu posłałem Sekretarza mego do tych Panów, dla traktowania z nimi, proponowania aby przynajmniej rozejm natychmiast zawarli; ażeby można było bezpiecznie negocyacye prowadzić, gdy teraz kommunikacye niepewne. Odpowiedzieli, że muszą o tém między sobą radzić, i że mi dadzą odpowiedź. Téj odpowiedzi oczekiwać będę, gotów podjąć się wszelkiej pracy dla wykonania rozkazów Ojca Św. i dla służby tego przezacnego Królestwa. N. Maxymilianowi nie mogłem dotychczas dać wiedzieć o odebranym przezemnie rozkazie J. Św. starania się o zgodę, ponieważ nie mam z nim stosunków listownych; a chcieć posłać ztąd umyślnego, byłoby narazić go na oczewiste niebezpieczeństwo życia. Ale starać się będę za pierwszą zręcznością, uwiadomić także N. Maxymiliana o chęciach Ojca Św. co do uspokojenia i pomyślności tego Królestwa[136]. Uwiadamiam W. M. żem odebrał list Jego z 17 Oktobra, i z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Bodzencina 27 Listopada 1587 r.





25.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

29 Stycznia 1588 r.[137]

Arcy-Xiąże Maxymilian zwyciężony przez Kanclerza Zamoyskiego, dostaje mu się w niewolę wraz z gtównymi stronnikami swemi.



Najjaśniejszy Maxymilian, który znajdował się w Wieluniu, dowiedziawszy się, że obóz Kanclerza się zbliżał, wyszedł z tego miasta 22 b.m. cofając się ku granicy Szląskiéj do miejsca zwanego Byczyna, w którém 24, spotkało go wojsko nieprzyjacielskie i przyszło do bitwy, w któréj P. Kanclerz zwycięzcą został, i N. Maxymiliana wziął w niewolę. Ten bowiem cofnąwszy się do pomienionéj Byczyny, i widząc się otoczonym przez nieprzyjaciela podkładającego ogień do miasta, ujrzał się przymuszonym poddać się, wraz z kilką znakomitszymi wodzami, których miał przy sobie, a mianowicie z Wojewodą Poznańskim[138], i z Marszałkiem Andrzejem Zborowskim; o czém zapewne z większemi szczegółami i prędzéj nim list niniejszy dojdzie, W. M. dowiesz się przez Dwór Cesarski, gdy ten wypadek miał miejsce w Szląsku. A ponieważ wszędzie od granicy są żołnierze, bardzo trudno ztąd listy przesyłać; gdy sądziłem, że już dwa listy moje z 29 i 23 b. m. bezpiecznie przeszły, powrócili Kuryerowie bez listów, które im odebrano; ale posyłam powtórnie duplikata, ażebyś W. M. miał wiadomość o tém co w nich pisałem. Z najpokorniejszem uszanowaniem całuję ręce Jego[139].

Z Lelowa[140] 29 Stycznia 1588 r.







26.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

10 Lutego 1588 r.

Arcy-Xiąże Masymilian ma być prowadzony na Ruś do Krasnego-stawu nie wstępując do Krakowa. — Królowa wdowa przybyła do Krakowa, i tam z wielką czcią i radością przyjęta.



Uradzono nareszcie, że nie wstępując do Krakowa, P. Kanclerz zaprowadzi N. Maxymiliana na Ruś do zamku zwanego Krasnymstawem, nader warownego z położenia swego, a do tego dobrze opatrzonego. Oddalony jest o 5 mil (leghe) tylko od Lublina, a bardzo bliski Zamościa, własności Pana Kanclerza, gdzie ma zwyczajną swoją rezydencyą. N. Królowa przyjechała do Krakowa 1 b. m., i przyjętą została z wielką czcią i uszanowaniem oraz z wielką radością. W téj części Królestwa, bliskiéj granicy, konsystują jeszcze żołnierze, którzy zatrzymują Kuryerów, i chcą im listy odbierać. Trzeba więc posyłać je manowcami, i dla tego moje listy się spóźnią, chociaż niezaniedbam wszelkiego starania przyłożyć. Załączona tu będzie karta w cyfrach, a tymczasem z najpokorniejszém uszanowaniem, całuję ręce W. M.

Z Sulejowa[141] 10 Lutego 1588 r.





27.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

28 Lutego 1588 r.

Arcy-Xiąże Maxymilian w dobrém zdrowiu zostaje w Krasnymstawie. — Arcy-Xiąże Ernest przysłał mu Dworzanina z pieniędzmi i rzeczami. — Kanclerz Zamojski bawił z nim dni ośm, potem pojechał do Zamościa, dokąd Arcy-Xięcia Maxymiliana na zapusty zaprosił. — Przyjechał do Zamościa Kardynał Batory po drodze do Warmii, gdzie Koadjutorem został. — Obawiano się zarazy, ale ta ustępuje przed zimnem.



Lubo nie zdarzyło się nic ważniejszego, od tych rzeczy, o których w poprzedzających listach moich do W. M. pisałem, a których duplikata teraz przesyłam, jednak aby nie opuścić tygodniowéj korrespondencyi, wyprawiam niniejszego Kuryera, z temi nie wielą wiadomościami, które kursują. Nie słychać tu jeszcze aby J. Cesarska Mość ani inni N. N. Xiążęta Austryaccy przedsięwzięli cokolwiek, po wzięciu Mąxymiliana, i dla tego umysły zostają w niepewności; czyli zabiera się do pokoju, czy do nowéj wojny. N. Maxymilian przybył do Krasnego-stawu przed kilką dniami, i powiadają, że teraz w dobrém zdrowiu zostaje, lubo przez drogę był cokolwiek nie zdrów. P. Kanclerz zabawił ośm dni w tym zamku, a potém odjechał do swego zamku Zamościa, dokąd zaprosił był N. Maxymiliana na dni zapustne, przygotowując wielkie uczty dla niego. N. Ernest przysłał Dworzanina swego, do N. Maxymiliana dla zaopatrzenia go w pieniądze na utrzymanie, w szaty, i inne rzeczy do wygody potrzebne; wiedząc, że wszystko był stracił, a pozwolono mu swobodny przystęp do tegoż N. Maxymiliana. Kardynał J. M. Batory[142] pojechał do Zamościa, przepędzić zapusty z P. Kanclerzem, a ztamtąd pojedzie do Prus, odwiedzić Monsyniora Biskupa[143] i obejrzeć ten kościół, którego mianowany został Koadjutorem. Z zimnem, które dobrze dało się we znaki temi dniami, zdaje się że ustała zaraza (peste), która zaczęła się pokazywać w Prusiech, a nawet w Krakowie. Dałby Pan Bóg, aby nie doznało jéj to przezacne Królestwo, i żeby nie odnowiła się na wiosnę w czas gorący, czego się obawiają. Z upragnieniem wielkiem oczekuję rozkazów jakie mi W. M. wykonać polecisz; a z najpokorniejszém uszanawaniem ręce Jego całuję.

Z Witowa[144] 28 Lutego 1588 r.





28.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

20 Marca 1588 r.

Posłowie Cesarscy oczekują w Bytomiu na paszporta o które pisali do Kanclerza. — Słychać że Tatarowie zbliżyli się do granic Podola, Zamoyski naprzeciwko nim wyruszył, wraz ze szlachtą Ruską, Arcy-Xiąże Maxymilian zapusty przepędził w Zamościu. — Sposób życia Jego podczas tego pobytu. — Śmiertelność w Krakowie.



W liście moim z 9 b. m. doniosłem o odebraniu listów W. M. z 16 i z 30 Stycznia. Późniejszych dotąd nieodebrałem, a oczekuję ich nader niecierpliwie dla odebrania rozkazów co do okoliczności, o których zdałem sprawę W. M. Mamy tu wiadomość, że J. Cesarska Mość przysyła czterech Posłów, którzy już są na granicy w miejscu zwanem Bytom, gdzie oczekują na paszport, o który pisali do P. Kanclerza, a nie do N. Króla J. M. i dotychczas nie słychać o czem traktować mają[145]. Piszą z Krakowa, że na granicę Podola, przyszło wielkie mnóstwo Tatarów, przeciwko którym miał wyruszyć P. Kanclerz, dla przeszkodzenia aby nie zrobili napadu na Królestwo; na ten cel uzbrajała się cała szlachta Ruska. N. Maxymilian był w Zamościu u P. Kanclerza przez ostatnie dni zapust, i bardzo wspaniale tam przyjęty. Byli tam także Kardynał J. M. Batory, P. Baltazar brat jego, i P. Opaliński Marszałek W. Koronny; i ci tylko jedli u jednego stołu z N. Maxymilianem. A P. Kanclerz, żona jego[146] i inni wszyscy u osobnego stołu. W ciągu tych dni wiele godów wyprawiono, ale N. Maxymilian nie chciał wyjeżdżać na tańce, lubo go zawsze proszono. W Krakowie umierało wiele osób każdego dnia na gorączki (malignę e petecchie), a obawiają się bardzo aby na wiosnę nie okazała się morowa zaraza[147]. Załączona tu będzie karta w cyfrach; przyczem polecając się W. M. z najpokorniejszém uszanowaniem całuję ręce Jego.

Z Witowa 20 Marca 1588 r.





29.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

7 Kwietnia 1588 r.

Starania Xięcia Maltańskiego i Komornika jego Bartłomieja Bruti o promocyą Religii Katolickiej w tych stronach. Nuncyusz prosi o łaskawe względy Ojca Ś. dla nich. Chciałby tam posłać Missyonarzów z Jezuitów i Bernardynów. Wieść niepodobna do prawdy o flocie Francuzko-Hiszpańskiej na morzu Baltyckiém. Napad Tatarów na Podole. Zamoyski przeciwko nim poszedł.



Załączone tu będą list od Xięcia Multańskiegó do Ojca Świętego w odpowiedzi na Brewe, które Jego Św. raczyła mu przysłać przed kilką miesiącami; a także list od Monsyniora Arcy-Biskupa Lwowskiego i od P. Bartłomieja Bruti, Podkomorzego Xięcia Multańskiego[148] do Ojca Św., i od tychże Ich Mościów do W. M., i te które do mnie pisali; a to dla tego abyś W. M. miał dokładną wiadomość o uszanowaniu jakie ma Xiąże Multański dla Stolicy Apostolskiéj, i o gotowości jego w promowaniu religii Katolickiéj w tych stronach; i abyś W. M. o tem zdał sprawę Ojcu Św. Odpowiedziałem natychmiast Xięciu, pochwalając jego pobożność, i namawiając go do wysłania jak najprędzéj Posłów swoich do Ojca Św.; (co uczynić obiecuje) i ofiarowałem mu wszelką pomoc z méj strony, pod powagą J. Św. w czém tylko będzie można, tak na jego usługi, jak osobliwie na poparcie Religii Katolickiéj, dla dobra tylu dusz. P. Bartłomiéj Bruti mocno pragnie aby Ojciec Św. zaszczycił go tytułem Prokuratora i Protektora Katolików w tamtych stronach, a synowi jego raczył dać jaką pensyę albo beneficium, o co już dawniéj prosił. A widząc z jaką gorliwością on poświęca się na służbę Panu Bogu, nie mogę nie prosić usilnie W. M. abyś zaszczycił go protekcyą swoją i powagą u Ojca Świętego. Jeśli Posłowie Xięcia Multańskiego tu do Polski przybędą nie omieszkam przyjąć ich i wyrządzić im wszelką cześć jaka odemnie należeć będzie; a tym bardziéj jeżeli będą mieli rozkaz udania się do Rzymu, jak o tem Bruti wzmiankuje. Traktować będę z Ojcem Prowincyałem Jezuitów, i z Prowincyałem Zakonu Św. Franciszka, della osservantia, których tu Bernardynami zowią, azali będzie można posłać ztąd kilku ojców, stosownie do potrzeb tego ludu, jak tenże Bruti prosi. Pewien szlachcic Pruski, który wczora był u mnie, za interessem prywatnym, a wyjechał z Gdańska 30 Marca, doniósł mi, że w całych Prusiech była pogłoska, iż wiele okrętów i innych statków dobrze uzbrojonych w artyleryą i w żołnierzy, zjawiło się na morzu Gdańskiém[149] koło Rewla; i że niektóre okręta przybiły do brzegów Pomorskich, i wylądowały żołnierzy, którzy kilka wsi splondrowali; dwóch z nich dostało się w niewolę mieszkańcom krajowym; byli to, mówi ów szlachcic, Francuzi; wzięci na męki, wyznali że na tych okrętach było do 30,000 żołnierzy w służbie Króla Hiszpańskiego i Króla Francuzkiego, którzy nie wiedzieli na jaką imprezę byli przeznaczeni, i pojmali dwa statki bogatemi towarami naładowane płynące do Gdańska. Ztąd w całych Prusiech nakazano dawać baczenie na tych żołnierzy, bojąc się aby nie chcieli napaść na tę prowincyą. Tyle doniósł mi wyżéj wzmiankowany szlachcic; a lubo wieść ta mało ma prawdopodobieństwa za sobą; a w tych stronach często rozchodzą się dziwaczne nowiny; chciałem jednak napisać o tem do W. M. aby gdy się ta wieść rozejdzie, kto inny o niéj do W. M. nie napisał, lubo bez wszelkiéj pewności[150]. Tatarzy udając, że się cofają, z innéj strony weszli do Podola, i zapędziwszy się trochę naprzód, wiele szkód zrobili, zabierając w niewolę wiele dusz, i paląc kilka wsi; i dotychczas nie ma wiadomości aby wyszli z granic Królestwa. Piszą, że jest z nimi do 2,000 Janczarów, i że mają artyferyę; co nie jest ich zwyczajem. P. Kanclerz poszedł był na przeciwko nich ze szlachtą i żołnierzami z Rusi; ale nie ma dość ludzi, aby mógł z nimi bitwę stoczyć[151]. Nie słyszę o niczem więcéj, o czem wartoby zdać sprawę W. M. i wyprawiam Kuryera, aby nie przepuścić tygodnia, nie pisząc do W. M. Proszę Pana Boga o wszelką pomyślność dla Niego, z najpokorniejszém uszanowaniem ręce W. M. całując.

Z Witowa 7 Kwietnia 1588 r.





30.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

15 Maja 1588 r.

Nuncyusz wypełniając rozkaz Papieża, posłał do Króla Zygmunta z oświadczeniem chęci przyjechania, dla uznania go w imieniu J. Sw. — Król Zygmunt bawił w Niepołomicach z siostrą i Królową wdową, i urodziny swoje wesoło obchodził. Zaprosił Nuncyusza do siebie i przysłał mu Sekretarza na towarzysza podróży. — Nuncyusz odebrał wiadomość o Jubileuszu wydanym przez Ojca Świętego; i będzie go publikował po Królestwie. — Brewe Papieskie do Królowéj wdowy.



Ten com go posłał do N. Króla J. M. dla zdania sprawy o rozkazie danym mi przez W. M. w imieniu Ojca Św. abym zaraz przeniósł rezydencyą moją do J. K. Mości i uznał Go Królem Polskim; nie mógł wywiązać się natychmiast z danego mu polecenia, gdy J. K. Mość udała się dla rozrywki do Niepołomic, wraz z siostrą i N. Królową. Ale zaraz po powrocie do Krakowa dał posłańcowi memu łaskawe posłuchanie i oświadczył, że mu nader miła jest przychylność, którą mu Ojciec Święty okazuje, i że mi natychmiast dał odpowiedź. Tymczasem gdy nadszedł dzień Świętego Zygmunta, rocznica urodzin Jego Kr. Mości[152] przepędził ją wesoło na ucztach i bankietach z N. Królową i wielu Senatorami, ale w nocy miał trochę gorączki; i dla tego zamknął się przez dni kilka, i żadnemi expedycyami się nie trudnił. Skoro wyzdrowiał, dał mi odpowiedź najgrzeczniejszą, wyrażając się, że mnie rad przyjmie, jak W. M. najlepiéj się przekonasz z listu J. Kr. Mości i z tego co pisze do mnie Biskup Przemyślski, Podkanclerzy[153]. Co więcej, J. Kr. Mość przysłała Szlachcica, Sekretarza swego, dla zaproszenia mnie do siebie i towarzyszenia mi w podróży, z rozkazem aby mnie przyjmowano z honorami po wszystkich miejscach którędy przejeżdżać wypadnie. Sekretarz ten przybył tu wczoraj wieczór; a dziś już puszczam się w drogę bez najmniejszej zwłoki, aby pospieszyć na exekwie za ś. p. Króla Stefana, które mają się odbyć w Krakowie 22 lub 23 b. m. Na ten obchód zbierze się wielu P. P. Senatorów, i uradzą czas i miejsce przyszłego Sejmu. O tém i o wszelkich innych okolicznościach, zdam sprawę powinną W. M. Właśnie dziś rano odebrałem list W. M. z 20 Kwietnia, a razem uwiadomienie o Jubileuszu dopiero co od Ojca Świętego nadanym, a który po całém Królestwie ze wszelką usilnością ogłoszę. Brewe dla N. Królowéj, o którém piszę się, że tuż dołączone nie doszło mnie; ani kopia z niego; ale z Krakowa piszą do mnie, że N. Królowa odebrała dopiero od Ojca Św. najłaskawsze Brewe; może to być ów duplikat oddany w Rzymie agentom J. Kr. Mości. Proszę Pana Boga o wszelką pomyślność jakiéj życzyć można W. M. za czém najpokorniéj ręce Jego całuję.

Z Witowa 15 Maja 1588 r.


31.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

27 Maja 1588 r.

Nuncyusz odprawia wjazd uroczysty do Krakowa. — Audyencya solenna u Króla, potém u Królowéj i u Królewnéj. — Wzajemne oświadczenia grzeczności. — Exekwie za ś. p. Króla Stefana przez trzy dni się odbywają. — Listy Króla i Królowéj do Papieża.



Listem moim z dnia 15 b. m. z Witowa pisanym, uwiadomiłem W. M., że Król J. M. nie tylko kazał mi łaskawie odpowiedzieć, że mnie rad przyjmie; ale nadto przysłał mi Sekretarza swojego, dla towarzyszenia mi w podróży pod powagą Królewską; oraz że puściłem się natychmiast w drogę do Krakowa. Dołożywszy wszelkiéj usilności aby pospieszyć na exekwie za ś. p. Króla Stefana, przyjechałem o 10 wieczorem, o milę od Krakowa, gdy Monsynior Biskup Przemyślski, Podkanclerzy dał mi wiedzieć, że J. Kr. Mość chce Dwór swój na moje spotkanie wysłać, żądając uczcić mnie publicznym i uroczystym wjazdem. Dnia 20 z rana przybyli do miejsca gdziem się znajdował, P. P. Kanonicy Krakowscy, z wielą Prałatami; a Kardynał J. M. Batory, i wszyscy tu obecni Biskupi Dworzan swoich przysłali; przybyło także wielu Senatorów, którzy mi zawsze nader życzliwi byli, mianowicie P. Wojewoda Łaski[154], który w każdéj okoliczności okazuje otwarcie największe poważanie dla Stolicy Apostolskiéj. W towarzystwie tych Panów jechałem do Krakowa; a na odległość mili Włoskiéj od miasta, spotkali mnie Dworzanie J. Kr. Mości, których było wielu a szczególnie dwóch Senatorów zarazem od Króla i od Senatu na moje przyjęcie przysłanych; to jest Biskup Kamieniecki, dziś nominowany na Biskupstwo Chełmskie[155] i P. Kasztelan Podlaski[156], ten sam co był w Szwecyi i Króla J. M. do Królestwa przyprowadził; wysoko też stoi w łasce Królewskiéj. Monsynior Biskup Kamieniecki miał mowę w imieniu J. Kr. Mości, oświadczając, że Król J. M. poczytuje sobie za szczególniejszą łaskę Ojca Św., że ten przysyła Nuncyusza swego dla uznania go Królem Polskim i rezydowania przy jego boku; za co J. Kr. Mość zawsze okaże się uległym i pełnym względów tak dla J. Św. jak dla Stolicy Apostolskiéj, a mnie ze szczególną miłością przyjmuje. Ja w mojéj odpowiedzi, także publicznéj, starałem się wychwalić roztropność z jaką N. Król uznawał uprzejmość Ojca Św. w tak prędkiém przysłaniu Nuncyusza dla uznania Go Królem Polskim; dodając że uległość jaką obiecywał mieć dla J. Św. i dla Stolicy Apostolskiéj, okazywała w nim prawdziwie Katolickiego Króla; i że Ojciec Św. uściskałby Go i ukochał jako najprzedniejszego syna Stolicy Apostolskiéj. Po skończonych ceremoniach, wszyscy ci Panowie odprowadzili mnie aż do domu. Nazajutrz prosiłem o audyencyą u J. Kr. Mości, i miałem ją sobie naznaczoną na Niedzielę 22 b. m. z rana, przed wyjściem na Mszę Świętą. O godzinie umówionéj, przyszli po mnie aż do domu, tenże sam Biskup Kamieniecki i P. Kasztelan Biecki[157] w imieniu J. Kr. Mości, dla towarzyszenia mi do Zamku. Gdym wchodził do pokoju, w którym znajdował się Król J. Mość, N. Pan raczył powstać i przyjść na moje spotkanie więcéj niż przez połowę pokoju. Tu podał mi rękę, wedle zwyczaju tutejszego, a potem powrócił na miejsce, na którém dopiero się znajdował. Było u Króla J. M. wielu J. J. M. M. Biskupów, i innych Senatorów znakomitszych, w przytomności których oświadczyłem, że Ojciec Święty rozkazał mi uznać Królem Tego, którego Królestwo uznało, jako już przed wielą miesiącami oświadczyłem był J. Kr. Mości; a słysząc, że Król J. Mość niedawno Koronacyą odbył, Ojciec Św. rozkazał mi powitać Go w imieniu swojém Królem Polskim, i assystować mu jako Nuncyusz J. Św.; ponieważ Ojciec Św. widząc Króla J. M. tak pobożnego i prawdziwego katolika, przybierał go sobie za syna najmilszego. Rozszerzyłem się potem nad tem jako Królestwa i Państwa zależą zupełnie od ręki Boskiéj, i jako nie masz pewniejszéj i mocniejszéj posady, jak przyznać je Temu Bożemu Majestatowi i zostać Opiekunem i Obrońcą prawdziwéj wiary katolickiéj. Ofiarowałem Mu nareszcie usługi moje z największą szczerością i poświęceniem. Król J. Mość zdawał się przyjmować to zlecenie J. Św. z wielką attencyą, i przybliżył się do mnie powiadając z cicha, że nieskończone dzięki oddawał Ojcu Św. za uprzejmość Jego; a że i mnie także dziękował za oświadczenie Mu dobréj woli J. Św. Potem zapytał o zdrowie J. Św. i powiedział mi, że na wszystko com w mowie mojéj wyraził, odpowie mi Biskup J. M. Przemyślski Podkanclerzy[158]. Na znak J. Kr. Mości, ten odpowiedział mi na materye przezemnie dotknięte, oświadczając że Król J. M. zawsze będzie jak najuleglejszym Stolicy Apostolskiéj, i w każdéj okoliczności okaże się takim; że bardzo rad z uprzejmego rozkazu danego przez Ojca Św. Nuncyuszowi Swemu, aby rezydował przy boku J. Kr. Mości; nakoniec mnie także najuprzejmiejmiejsze oświadczenia w imieniu J. Kr. Mości wynurzył. Po tym akcie Król J. M. zszedł do Kościoła na mszą śpiewaną i na kazanie, a ja odprowadziłem go podając mu rękę wedle zwyczaju tutejszego; a w Kościele dopełniłem ceremonii jako Nuncyusz Stolicy Apostolskiéj dając benedykcyą Dyakonowi przed czytaniem Ewangelii, i Kaznodziei, i inne zwyczajne. Po mszy towarzyszyłem J. Kr. Mości, na ten raz tylko aż do Jego pokoju, a ciż sami Panowie, którzy mnie do Zamku przyprowadzili, towarzyszyli mi aż do domu. Przez trzy dni następne odbyły się exekwie za ś. p. N. Króla Stefana z wielą uroczystościami wedle zwyczaju tutejszego, a ja na wszystkich obecny byłem[159]. Z powodu tych exekwii nie mogłem w tych dniach odwiedzić N. Królowéj, ponieważ Jej Kr. Mość ciągle nader zajętą była; ale dziś z rana służyłem Jéj Kr. Mości i podałem jéj Brewe Ojca Św. w odpowiedzi na list N. Królowéj 10 Stycznia pisany. Przyjęła go z wielkiém uszanowaniem, oświadczając największą uległość dla Stolicy Apostolskiéj; mnie zaś największe względy okazując. Była z Królową Jéj Mością, siostra N. Króla, która lubo heretyczka uparta, okazała mi jednak wiele uczciwości. Dla tego i ja wiedząc, że Król i Królowa wielki szacunek dla niéj mają i tak publicznie jak i prywatnie cześć wielką Jéj wyrządzają; sądziłem że wypada mi ją przywitać mówiąc, że witam Jéj Wysokość jako siostrę Króla J. Mości, a siostrzenicę N. Królowej; a gdy pozna prawdziwą wiarę, i uzna Świętą Stolicę Apostolską, (czego spodziewam się za przykładem N. Królowéj) przywitałbym ją i służby bym swoje polecił jako Nuncyusz Stolicy Apostolskiéj. Ona jako przebiegła i roztropna, nic nie odpowiadając na to, podziękowała mi z wielką grzecznością i wielkiem upoważeniem. N. Król i N. Królowa napisali do Ojca Świętego z powodu swego przybycia, i przysłali mi listy swoje, które do niniejszego douczone będą. Upraszam także W. M. gdy J. Św. raczy dać odpowiedź, aby Brewe na moje ręce przysłane zostały, ażebym je mógł oddać J. J. Królewskim Mościom. Rozpisałem się bardzo aby W. M. zdać dokładną sprawę o tém przybyciu mojem do J. Królewskiéj Mości i aby Ojciec Święty wiedział o dobrych chęciach Króla J. M. dotychczas Nuncyuszowi Apostolskiemu tylko objawionych. Proszę Pana Boga o zesłanie wszelkiéj żądanéj pomyślności W. M. przyczém najpokorniéj ręce Jego całuję.

Z Krakowa 27 Maja 1588 r.



32.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

8 Czerwca 1588 r.

Nuncyusz ma prywatną audyencyą u Króla i prosi go aby mianował godnych subiektów na Biskupstwa i Beneficya Duchowne, i aby urzęda i dostojeństwa samym Katolikom rozdawał. Król odpowiada w ogólnych wyrazach. Lew Sapieha Podkanclerzy Litewski, który niedawno katolikiem został, dopiero co żonę nawrócił, w dzień Zielonych Świątek. Nuncyusz prosi dla niego o przywiléj duchowny. Jubileusz uroczyście obchodzono. Nuncyusz prosi o przedłużenie takowego.



O przyjeździe moim do Krakowa, oraz uprzejmości i względach z jakiemi przyjął mnie Król J. M. zdałem sprawę W. M. listem moim z 27 p. m. a w liście z 29 t. m. doniosłem o odebraniu trzech listów W. M. jednego z 9 a dwóch z 23 Kwietnia. Moich listów będą przytym duplikata, nie mam więc potrzeby ich powtarzać. Późniéj odebrałem list W. M. z 30 tegoż miesiąca, w którym raczysz mnie uwiadamiać, że wiernie doszły moje listy z dnia 19, 20 i 22 Marca. O Monsyniorze Reszka[160] mają wiadomość, że już do Rzymu przyjechał, i że łaskawie przyjęty został przez Ojca Św. lubo nie ma jeszcze listów od niego, na które niecierpliwie czekają. Przed dwoma dniami miałem audyencyą prywatną u N. Króla J. M.; który znowu przyjął mnie równie łaskawie, przychodząc na przeciw mnie aż do połowy pokoju, i odprowadzając o tyleż, jeżeli nie więcéj, przy odejściu. Traktowałem z J. Kr. Mością o wszystkiém co do urzędu mego należało, przypominając mu wszystko co się tycze służby Bożej i religii Katolickiéj; o co często przychodzić będę do J. Kr. Mości, ponieważ widzę, że wielka tego jest potrzeba w sprawach tego Królestwa; że na ten pierwszy raz nie chcę naprzykrzać się J. Kr. Mości szczególnemi interessami; ale tylko usilnie proszę w imieniu J. Św. o dwie rzeczy: naprzód, aby miał zupełną i prawdziwą informacyą o subjektach, których nominuje na Biskupstwa, na Probostwa i na inne beneficya Kościelne; czyli to są osoby zdolne, i gorliwe o służbę Bożą; powtóre aby na dostojeństwa i urzęda przedniejsze Królestwa chciał wynosić Katolików, i osoby zacne. Z tego powodu rozszerzyłem się nad temi heretykami, którzy promocyą dostali za czasów Króla J. M.; okazując szkodę jaka ztąd wynika dla Religii Katolickiéj i dla całego Królestwa[161] N. Król słuchał mnie z uwagą i odpowiedział, że zawsze najchętniéj mnie widzieć i słuchać będzie, a zwłaszcza gdy mu zechcę przypominać rzeczy tyczące się Religii Katolickiéj, którą życzył sobie zachować i pomnożyć w tem Królestwie. Dość długo jeszcze potem mówił ze mną Król J. M. najłaskawiéj w innych materyach. Pan Lew Sapieha Podkanclerzy Litewski, i najprzedniejszy Pan w tamtych stronach, wielką ma łaskę i powagę u Króla; gdyż będąc heretykiem, przed niewielą laty Katolikiem został, i wielką gorliwość okazuje we wszelkich okolicznościach tyczących się dobra Katolików, starając się bardzo usilnie o nawrócenie krewnych i przyjaciół swoich. Niedawno z łaski Bożéj, i dzięki staraniom własnym, nawrócił do wiary Katolickiéj żonę[162], która w Zielone Świątki, z powodu Jubileuszu spowiadała się i przyjęła Przynajświętszy Sakrament. Teraz życzyłby sobie bardzo otrzymać z łaski Ojca Św. przywiléj słuchania mszy w domu, gdy mu zdarzy się być w miejscu gdzie nie ma Kościoła Katolickiego, co często bywa na Litwie; albo w razie zupełnéj niemożności pójścia do Kościoła, ponieważ życzy sobie co dzień mszy Świętéj słuchać. Pan ten jest mi kumem ponieważ trzymałem do chrztu jego córeczkę[163]; dla tego też chciał abym ja wstawił się za nim do W. M. Usilnie proszę W. M. abyś raczył otrzymać mu tę łaskę od Ojca Święt. ponieważ spadłaby na osobę mającą największe zasługi dla Religii Katolickiéj, i dla spraw duchownych tego kraju, a któraby używała jéj z największą ostrożnością, i wrazie potrzeby tylko. Obchodzono tu Jubileusz święty; N. Król i N. Królowa z nabożeństwem wielkiém publicznie przyjęli Kommunią Świętą w Katedrze, podobnie też i inni Panowie znakomitsi; ale dla krótkiego czasu wielu nie mogło przygotować się dostatecznie. Dla tego upraszam raz jeszcze W. M. abyś dla téj prowincyi i dla innych tego Królestwa, w których nie można było dość wcześnie publikować Jubileuszu, raczył otrzymać z łaski Ojca Św. nowe przedłużenie onego, aby można było jeszcze z niego korzystać. Z najpokorniejszém uszanowaniem, całuję ręce W. M.

Z Krakowa 8 Czerwca 1588 r.





33.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

13 Czerwca 1588 r.

Nuncyusz oddaje Królowi i Królowéj Brewe Papieskie i przedstawia żądanie Papieskie o uwolnienie Arcy-Xięcia Maxymiliana. — Odpowiedają mu, że to od Senatorów i Stanów Królestwa zależy, oraz od warunków jakie dom Rakuski poda. — Król ma wyjechać z Krakowa za trzy tygodnie — mówiono o Lublinie i o Lwowie, ale do Warszawy pojedzie jako w środku Królestwa położonéj. — Okropny wypadek w Kościele N. Panny na Piaskach; zabójstwo i profanacya ciała i krwi Pańskiéj.



Kiedym już miał wyprawić tego Kuryera z listem moim z 8 b. m., odebrałem dwa listy W. M. z 7 Maja, z Brewami J. Św. dla N. Króla, dla N. Królowéj, dla Monsyniora Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego, i dla P. Kanclerza; dla tego zdało mi się zatrzymać go, abym mógł zdać sprawę W. M. z wykonania Jego rozkazów. Natychmiast dałem wiedzieć N. Królowi, iż mam Brewe Ojca Św. dla J. Kr. Mości i naznaczono mi audyencyą na wczoraj rano, 12 b. m. życząc aby to było z assystencyą Senatorów, ponieważ było to pierwsze Brewe J. Ś. do niego. Tak więc oddając je J. Kr. Mości w przytomności Senatorów, przemówiłem stosownie do treści samego Brewe, które Król J. M. bardzo rad przyjął i z wielkiem uszanowaniem. Monsynior Podkanclerzy odpowiedział z rozkazu J. Kr. Mości, że N. Król miał obowiązki wiecznéj wdzięczności za ojcowską dobroć, którą Ojciec Św. okazywał dla niego; za co składał nieskończone dzięki J. Św. zapewniając, iż będzie miał na uwadze rady, które mu Ojciec Św. udzielić raczył, i że zawsze będzie pełnym uległości dla Stolicy Apostolskiéj. Co do uwolnienia N. Maxymiliana, powiedział, że J. Kr. Mość najmiléj przyjmuje wstawienie się Ojca Świętego z uszanowaniem winném powadze J. Św.; i że Król Jegomość sam chciałby N. Maxymilianowi wolność przywrócić; ale że potrzeba na to naradzić się z Senatorami, i zapytać o zdanie przedniejszych z nieobecnych; a także żeby N. dom Austryacki podał warunki odpowiadające godności swojéj, a korzystne dla całości i bytu tego Królestwa. Skoro będzie miał o tém zdanie Senatorów, nie omieszka dać pewniejszą wiadomość Ojcu Św. Tegoż samego poranku zaniosłem także Brewe N. Królowéj, która przyjęła je ze zwykłem uszanowaniem, okazując najżywszą wdzięczność za łaskę jaką Jéj Ojciec Św. wyświadczał. Co do interessu N. Maxymiliana, powiedziała, że ten od Senatu i od Stanów Królestwa zależy, ale co do niéj zawsze wstawiać się będzie do J. Król. Mości za N. Maxymilianem. Brewe do Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego i do P. Kanclerza spiesznie dziś wyprawiam, dodając do nich moje listy, wedle rozkazu W. M. — N. Król postanowił za trzy tygodnie z Krakowa wyjechać; a lubo była mowa o Lublinie i o Lwowie, skończyło się na tém, że do Warszawy pojedzie, jako do miasta niemal pośrodku Królestwa położonego. Zdarzył się tu dziś rano okropny wypadek w Kościele N. Panny na Piaskach na Przedmieściu, gdzie są Ojcowie Karmelici[164]. Gdy jeden z nich mszą odprawiał w jednéj z kaplic tego Kościoła, wszedł Polak, prosty szlachcic, i podczas czytania Ewangelii położył się krzyżem na ziemi przed ołtarzem[165]. Podniósł się potem, i położył sobie na głowie książkę de arte magica (o czarodziejstwie). Tymczasem Kapłan przystąpił do podniesienia Przenajświętszego Sakramentu, a ten zaczął krzyczeć po hebrajsku po turecku i po węgiersku, a po Podniesieniu, dobywszy pałasza, zrobił zamach na celebranta, ale gdy powstrzymał go inny kapłan tegoż zakonu słuchający mszy świętéj, ciężko ranił tego, i pobiegł do ołtarza, od którego uciekł był celebrant; rozciął szablą Przenajświętszy Sakrament, i rzucił go na ziemię, rozbił kielich i rozlał krew Pańską na ołtarz i na podłogę Kaplicy, a znalazłszy chłopca trzynastoletniego, który do mszy służył, zadał mu wiele ran, z których ten we dwie godziny umarł, wyspowiadawszy się pierwéj i przyjąwszy kommunią. Zbrodniarz zaś, gdy uciekał z Kościoła, schwytany został i zaprowadzony do więzienia. Mówi, że jest Katolikiem; (za takiego też dotychczas był miany), i że zbrodnią tę popełnił w szale co go w téj chwili napadł. Ale Monsynior Biskup Krakowski i ja, usilnie prosiliśmy króla J. M., aby starano się koniecznie dojść prawdy, czyli on nie był namówiony przez jakiego heretyka, do tak niezmiernej zbrodni, oraz aby na nim przykład zrobiono, aby nikt więcéj nie śmiał pomyśleć o podobnéj złości. Co też Król J. M. obiecał okazując prawdziwie największe oburzenie. Proszę Pana Boga, aby zachował W. M. przy ciągłéj pomyślności, na czém kończąc z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Krakowa 13 Czerwca 1588 r.


34.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

22 Czerwca 1588 r.

Nuncyusz odesłał Brewe Ojca Św. i listy do Multan. — Ani Jezuici ani Bernardyni nie mają Missyonarzów obeznanych z językami Niemieckim i Węgierskim. — Trzeba żeby Generałowie tych Zakonów jakich przysłali. — Generalne zgromadzienie Kalwinów w Wilnie, postanowiło Biskupów mianować, i założyć Kollegium dla emulacyi z Jezuitami. — Kardynał Radziwiłł opiera im się całemi siłami, a Nuncyusz stara się aby Król zabronił Kalwinom taką nowość wprowadzać. — Marszałek Litewski brat Kardynała, którego żona niedawno nawróciła się, prosi Papieża o Alumna z Kollegium Niemieckiego, dla nawracenia krewnych żony, i o kaplicę domową. — Dobre stosunki Nuncyusza z Królem.



Brewe Ojca Św. dp Xięcia Multańskiego, i list W. M. do Arcy-Biskupa Lwowskiego, i do P. Bartłomieja Bruti, dziś odebrane przy liście W. M. z 21 Maja, odesłałem natychmiast do tegoż Arcy-Biskupa Lwowskiego, który je wiernie daléj odeszle; posłałem też Arcy-Biskupowi kopią Brewe, wedle rozkazu W. M., i pisałem do Xięcia i do Brutego, świadcząc o dobrych intencyach J. Św. jak pochwala i życzy sobie aby postąpiono w tak świętém dziele podniesienia religii Katolickiéj w téj prowincyi. Naradzałem się natychmiast z O. Prowincyałem Jezuitów, i z OO. Bernardynami Krakowskiemi, o subjektach do posłania do Multan w tym celu; ale dotychczas nieznaleźliśmy osób znających języki niemiecki i węgierski, jakby tamci chcieli, a którychby oraz nauka była zdrowa, a życie przykładne, aby się z nich zbudowano jak się należy. Potrzebaby zatem aby tak O. Generał Jezuitów, jak Ojciec Generał Franciszkanów de Observantia, przysłali mi tu Subjektów stosownych jakichby mieć mogli z Niemiec i Węgier, a jabym pomyślał o tém aby ztąd dostali się bezpiecznie do Multan. Tymczasem usilne starania czynimy, aby dostać dwóch lub trzech Ojców Jezuitów, którzyby pojechali utrzymać Xięcia i Brutego w dobrych chęciach jakie okazują i pocieszyć Katolików tamecznych nadzieją, że wkrótce będą mieli robotników na służbę Bożą i dla dobra dusz swoich. Kardynał J. M. Radziwiłł pisze mi, że w tych dniach Heretycy Zwinglanie w Zborze swoim w Wilnie odbyli zgromadzenie (conventicolo) tak zwane Generalne, na którém obecnych było do 60 najgorszych Ministrów jacy są w Koronie i Litwie, i uradzili dać sobie Superintendentów, z nazwiskiem Biskupów, trzech w Litwie, i trzech w Koronie; zrobić fundacyą na założenie Kollegium, dla emulacyi z OO. Jezuitami; że już nawet naznaczyli miejsce na szkoły, zbierają składki na nie, sprowadzają lektorów z Niemiec, i posłali do N. Króla J. M. prosić o potwierdzenie tego, za pomocą jak powiadają siostry J. Kr. Mości[166]. Kardynał J. M. gotów był opierać się temu wszelkiemi siłami, i pisał o tém do Króla J. M. z wielką roztropnością i gorliwością. Ja także mówiłem o tém z J. Kr. Mością żywo przedstawiając jak szkodliwém byłoby dla Religii Katolickiéj, pozwalać na takową hardość (insolenza) heretyków. Zwłaszcza, że to byłoby wbrew wolnościom kościelnym, wbrew przywilejom nadanym przez Grzegorza i Króla Stefana, Kollegium i Uniwersytetowi OO. Jezuitów Wileńskiemu, a nawet wbrew prawom Królestwa, i ustawom samychże heretyków. Król J. M. okazał gniew swój na tak wielką śmiałość heretyków usiłujących podobne nowości wprowadzić, i sam przyrzekł, że w żaden sposób na to nie pozwoli. Teraz staram się dostać od Króla J. M. rozkaz na piśmie, aby pod ciążkiemi karami heretycy nie ważyli się nowości wprowadzać. Żąda tego Kardynał J. M. dla odwrócenia okazyi do zaburzeń, gdyż zdecydowany jest wrazie potrzeby gwałtem im zabronić, woląc narazić się na jakie bądź niebezpieczeństwo, niż taką bezbożność w Kościele swoim znosić. P. Marszałek Litewski, brat Kardynała J. M.[167] pisze list, tuż załączony, do Ojca Św. prosząc J. Św. o pozwolenie mu alumna z Kollegium Niemieckiego, z najdojrzalszych i najmędrszych, chcąc go trzymać w domu swoim tak dla nauczania w prawdziwéj wierze Katolickiéj, żony jego[168], która przeszłego roku dopiero się nawróciła; jak też aby z obcowania jego oprócz téj Pani, z Xiężną Jéj Mość Kurlandzką jéj matką[169] i innymi krewnymi, wysokie znaczenie mającymi w tych stronach; można było mieć nadzieję nawrócenia ich także do Religii Katolickiéj, co byłoby wielkim nabytkiem dla służby Pana Boga w tych stronach. Oprócz tego prosił mnie także usilnie o instancyę do W. M. abyś mu raczył otrzymać z łaski Ojca Św. przywiléj słuchania mszy w domu swoim, w miejscu stosowném i uczciwém, dla nabożeństwa tak swego jako też i żony nowonawróconéj; ponieważ i w drodze i w niektórych miejscach, gdzie zwykł przebywać, zdarza się, że nie ma wcale Kościoła Katolickiego, albo są bardzo oddalone, a drogi tak złe, że z niewygodą największą do nich dostać się można; zkąd często pozbawieni są pociechy słuchania Mszy Świętéj. Poczytałby więc to sobie za szczególniejszą łaskę. O przyjeździe moim do Krakowa, dla przebywania przy Królu J. M. w charakterze Nuncyusza Ojca Św., skutkiem rozkazu W. M. zdałem sprawę szczegółową w poprzedzających listach; dla tego niepowtarzam nic innego, tylko żem wprawdzie starał się to daleko pierwéj jeszcze uczynić, ale zachowując godność Stolicy Apostolskiéj; co się też udało, ponieważ nietylko Król J. Mość przyjął mnie ze czcią wielką, ale ciągle pokazuje mi większy affekt i zaufanie, i obchodzi się ze mną jak najłaskawiéj. Ja także przykładam się do służenia J. Kr. Mości ze wszelką powolnością, stosownie do rozkazu W. M., którego ręce z największém uszanowaniem całuję.

Z Krakowa 22 Czerwca 1588 r.


35.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

26 Czerwca 1588 r.

Studenci Krakowscy, którzy przeszłego roku spalili dom w którym zbierali się Lutrzy, teraz złupili dom Aryanów, i znieważyli ich Ministra. — Uwięziono kilku z nich, i sądzą że Król ukarze ich przykładnie, dla uniknienia tumultu. — Król wyjeżdża na dni kilka do Niepołomic, na polowanie.



Opóźniłem o te dni kilka wysłanie Kuryera, oczekując na listy N. Króla i N. Królowéj, ponieważ prosili mnie abym je pod swoją kopertą odesłał. Tymczasem zdarzyło się, że studenci tutejsi Krakowscy, którzy przeszłego roku spalili dom, w którym zbierali się Lutrzy, jak o tém doniosłem W. M.[170] przeszłéj nocy, w towarzystwie innych osób, w liczbie 700 wszystkich, napadli na dom w którym zwykli zgromadzać się Aryanie na swoje bezbożne kazania, złupili go i spalili w nim wszystkie rzeczy, a mianowicie wiele xiążek ich, i dobrze zbatożyli ich Ministra. Za to uwięziono niektórych studentów, ale nie wiedzą kto był hersztem i sprawcą tego. Heretycy dotychczas niezrobili żadnego kroku; ale obawiają się aby nie chcieli pomścić się na jakim Kościele Katolickim, albo na osobach Duchownych, lubo sądzić należy, że N. Król J. M. taką karę wymierzy, że nie trzeba będzie lękać się zaburzenia[171]. J. Kr. Mość wyjedzie dziś do Niepołomic, i tam zatrzyma się od 8 do 10 dni dla polowania. Nie pozostaje mi nic więcéj, jak dodać, że z najpokorniejszém uszanowaniem ręce W. M. całuję.

Z Krakowa 26 Czerwca 1588 r.





36.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

22 Lipca 1588 r.

Zbrodniarz który w Kościele N. Panny na Piaskach zabójstwo i świętokradztwo popełnił, dla przykładu żywcem spalony na rynku Krakowskim. — Studenci uwięzieni za złupienie domu Aryanów, jeszcze siedzą. — Różnowiercy zachowują się spokojnie. — Nuncyusz przygotowuje Legatowi świetne przyjecie. — Król niedawno z Niepołomic powrócił, i znowu ma tam jechać.



Ostatnie listy, które od W. M. odebrałem są z 28 Maja; o odebraniu ich zaś uwiadomiłem listem moim z 22 Czerwca, którego duplikat przy tym załączony będzie. Ów zbrodniarz, który w Kościele N. Panny na Piaskach na przedmieściu tego miasta, u OO. Karmelitów, poważył się był na życie Celebranta, i rozciął pałaszem swoim Przenajświętszy Sakrament, i rozbił kielich (jakiem doniósł o tem W. M. w liście moim z 13 Czerwca) żywcem spalony został na Rynku miejskim; gdy wszyscy usilnie prosili J. Kr. Mości aby przykładną karę wymierzył[172]. Na mękach, które poniósł, nie przyznał się do żadnego spólnika zbrodni, ani do innéj przyczyny, tylko, że mu szał taki przyszedł za podbudzeniem Szatana. Ci którzy uwięzieni zostali za złupienie domu, w którym zgromadzali się Aryanie tego miasta (o czem pisałem w liście z 22 z. m.) dotąd w więzieniu zostają, i dotychczas nie nastąpiła żadna inna exekucya[173]. Heretycy nie uczynili żadnego kroku, ani śmieją się ruszyć, ponieważ w Krakowie, z Łaski Bożéj jest bez porównania więcej Katolików. Oczekujemy z upragnieniem Legata J. M.[174], który już musi być niedaleko, lubo dotychczas żadnej pewnéj wiadomości o nim nie mamy. Tymczasem mówiłem J. Kr. Mości, Monsyniorowi Podkanclerzemu, i wielu Senatorom, że należy przyjąć Legata J. M. ze wszelką czcią i uszanowaniem winném Ojcu Św. i Stolicy Apostolskiéj i dostojeństwu tak zacnego Pana. Król J. Mość przed 8ma dniami z Niepołomic powrócił, a słychać, że znowu tam na tydzień cały pojedzie. Proszę Pana Boga aby dał W. M. wszelką żądaną pomyślność, i na tém kończąc, z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Krakowa 22 Lipca 1588 r.





37.

LIST KOMTURA PUCCI DWORZANINA KARDYNAŁA ALDOBRANDINI, DO GWIDIBALDA, XIECIA UBRINU.[175]

Z Krakowa 2 Października 1588 r.[176]

Negocyacya Kardynała Aldobrandini przed zjazdem Bendzyńskim. — Uwagi o stosunkach politycznych Polski. — O wojsku polskiém. — O Kanclerzu Zamoyskim. — Szczegóły o pobycie Arcy-Xięcia Maxymiliana w Krasnymstawie.




Najjaśniejszy Xiąże a Panie mój Najmiłościwszy!

Znajdowałem się w Rzymie podczas nominacyi Kardynała J. M. Aldobrandini na Legata do Polski, będąc oddawna najpoufalszym sługą jego, ani mogłem, ani chciałem odmówić mu usług moich w téj okoliczności, gdy sobie tego Kardynał J. M. życzył. Tak więc znajdując się teraz w tych stronach, a pragnąc aby Wasza X. Mość znała jak jestem cały wylany dla Jego osoby, chcę zarazem złożyć głębokie uszanowanie moje, i zabawić go opowiadaniem tego co się w tych stronach dzieje. Po wielu i długich traktacyach Kardynał nakłonił tych wielkich Monarchów i Mocarzy do mianowania po 8 Kommissarzy z każdéj strony. Lubo ci mają zjechać na d. 15 Października do granicy Szląskiéj z Polską, Cesarscy do Bytomia, a Polscy do Będzynia, jednak na to i miesiąc cały nie wystarczy; bo gdyby innéj przeszkody nie było, to Litwini, na więcéj niż 800 mil oddaleni są od téj granicy, którą wybrał Legat J. M. i o to było trochę nieporozumienia. Postanowił był także rozejm, ale nowe zaszły trudności, że Cesarz przysławszy tu do Krakowa Pana de Cobenzel Komtura Krzyżackiego, dla traktacyi z Legatem, i ułożenia etykiety zjazdu tych Panów, nie chce podobno dać, ani przyjąć żadnego pisma, ani assekuracyi, w którychby wzmianka była o Królu Zygmuncie, a chce tylko z Senatorami traktować. Było toż prawie postanowiono, że nie może być wojsko po żadnéj stronie od granicy bliżéj jak o mil 30; a gdy Polacy chcą trzymać siłę zbrojną w Krakowie, Cesarz też chce ją mieć we Wrocławiu. Wymaga też aby w czasie rozejmu nie postępowano sądownie przeciw stronnikom Arcy-Xięcia Maxymiliana (co już przeciwko niektórym ma miejsce). Kardynał słysząc o tych warunkach, znalazł był jakieś środki, które zdawały się dogadzać Królowi i Senatorom; ale gdy rzeczony Pan Cobenzel przyjechał tu, w czasie gdy J. Kr. Mość miała wyjeżdżać[177], potrzeba było wysłać za Dworem, Monsyniora Tolosano, który dotychczas nie mógł jeszcze spełnić swego zlecenia i jest o czém myśleć; bez téj odpowiedzi Kardynał nie1 może odprawić tego Kawalera; a wrazie gdyby odpowiedź była odmówna; trzeba będzie co innego obmyśleć; a daj Boże aby nie trzeba było Kardynałowi gonić za Królem, aż do Litwy; bo wtedy oprócz niewygodnéj podróży, byłoby to oddalać się na więcéj jak na 100 mil, od miejsca zjazdu, na którym Legat też powinien znajdować się za przyjazdem szesnastu Kommissarzów, na którym to zjeździe mają być traktacye o pokoju, o uwolnieniu N. Maxymiliana i o innych pretensyach. Mamy nadzieję, że wdanie się Kardynała J. M. posłuży wielce do pomyślnego skutku tych układów; gdyż roztropność jego i czujność, oraz życie cnotliwe, zniewoliły mu szacunek i poważanie powszechne i Panów i obu narodów. Ciągłe też i pobożne modlitwy jego pomnażają jeszcze nadzieję naszą prędkiego powrotu. Ale interes jest takiego rodzaju: Cesarz okazuje się wielce obrażony, i nie zgadza się na żadne układy, jeśli nie będzie na to zgody całego Domu Rakuskiego i co już postanowiono na ostatnim Sejmie w Pradze. Tak więc można sądzić, że ci Najjaśniejsi (questi Serenissimi), w górę pójdą.
Ze strony Polaków wielu życzy sobie pokoju, ale mało kto lęka się wojny; a że w liczbie Kommissarzy jest Kanclerz, który zwalczył i wziął w niewolę Maxymiliana i jest Hetmanem Wielkim téj Korony, mąż nader odważny, roztropny, przebiegły i chciwy sławy, nie wiem czy uda się przymusić tego co był zwycięzcą, a nie zwyciężonym, do przyjęcia warunków od drugich; chybaby te były umiarkowane i nieubliżały godności ani Króla ani Rzeczypospolitéj. Wszak pierwszego deklaruje się, że był głównym promotorem, a drugiéj jest Pater Patriae, i najgorliwszym Obrońcą; wprawdzie z Króla nie pokazuje się dziś bardzo zadowolniony. Mówią powszechnie, że ten Pan jest bardzo bogatym, i że teraz ma do 80 tysięcy skudów intraty; ma za sobą wiele przedniejszych Panów i wielką liczbę dobrego żołnierza, ale nie zbywa mu mimo tego na współzawodnikach i na zawistnikach jego chwały, którzy przypominają go sobie w biednym prywatnym stanie, a nie mogą widzieć go spokojnie, na takiéj wysokości i chwale. Jednakże lubo przed kilką laty był ubogim i prywatnym człowiekiem, pochodzi jednak ze starożytnéj szlachty tego Królestwa; przodkowie jego z dawien dawna mieli tu poddanych i jurisdykcye, dostojeństwa i najpierwsze urzęda. Przekonany jestem, że na nim będzie cała waga traktacyi skoro się Panowie Kommissarze na miejscu oznaczoném zbiorą. Powody, które mogą nakłonić go do pokoju są, że w téj chwili nie ma ani grosza w Skarbie, że pomiędzy Kommissarzami i przedniejszymi panami tego Królestwa, ma nieprzyjaciół; że w Królestwie są malkontenci, i stronnicy Maxymiliana, coby na przypadek wojny zawsze zawadzało. Zdaje się nakoniec, że ten Pan chciałby pokazać przed światem, iż jak umiał zwyciężyć, tak też będzie umiał pokój zawrzeć, ale zarazem zabezpieczyć swoje interesa i téj Korony. Inaczéj nie dałby się taki człowiek nakłonić do złożenia broni, a tem samem wielkiéj części swojéj powagi. Luboć jak powiedziało się, nie ma pieniędzy; jednak na wypadek wojny byłby pobór powszechny; a pospolite ruszenie obowiązane do służby konnéj, liczne jest i nader dzielne; a nie ma wątpienia, że wkrótkim czasie byłoby gotowe nietylko na obronę kraju, ale nawet do napadów na granice Cesarstwa. Już dwie wici poszły po całym kraju; za trzeciemi cała szlachta obowiązana jest stawić na koniu i zbrojno, gdzie potrzeba będzie. W wojnie odpornéj służą o własnym koszcie. Gdyby zaś była obawa od przeciwnéj siły wojskowéj nieprzyjacielskiéj, kto wie czy nie dopomogliby Turcy i Tatarzy; a już jedni i drudzy ofiarowali pomoc swoją. Jeszcze raz muszę powtórzyć W. X. Mości, że to jest doskonała kawalerya. Prawie cała uzbrojona jest w pancerze, a niektórzy noszą hełmy, i kopie z Węgierska długie i mocne; na pochwie rzemiennéj (calzuolo di corame) zawieszonéj z prawéj strony, opierają kopie, i doskonale nacierają. Wielu z nich ma też pistolety przy łęku u siodła. Przyzwyczajeni znosić zimno i niewygody na polu.
Kardynał J. M. nie szczędził starań aby zaskarbić sobie ile można było przyjaźń i pomoc Kanclerza, pisywali do siebie często i uprzejmie. Ten Pan kilka razy przysyłał odwiedziny do Kardynała, a za dni kilka zapewnie sami się zjadą. Król wyjechał przed 12tu dniami z Krakowa ku Warszawie, a ztamtąd podobno do Litwy pojedzie; tak dla niektórych interesów, jak też dla uniknienia morowéj zarazy, któréj obawiają się nieco (téj biedy jeszcze brakowało). Przy wyjeździe przyszedł odwiedzić Legata w jego mieszkaniu, okazując mu takież względy i grzeczności, jak wówczas kiedy go przyjmował, wyjeżdżając na spotkanie z taką okazałością o dwie mila z górą od miasta, jak W. X. Mość zapewne słyszałeś. Król ten ma dopiero lat 24; bardzo przystojny z twarzy i urody; hojny (liberale) rozsądny (di buona mente) i uprzejmy (piacevole). Dotychczas daje się powodować Senatowi, Królowéj ciotce swojéj, i tym co go zbliska otaczają, Jest gorliwym katolikiem, i bardzo nabożnym. Ma przy sobie siostrę zdaje się z lepszą głową od niego (di piu gagliardo cervello) i upartą heretyczkę. Kardynał J. M. nie zaniedbał starania aby ją nawrócić, czegoby sobie Król J. M. nadewszystko życzył; ale na wiosnę chce ją do ojca odesłać. Mówią powszechnie, iż ta Xiężniczka życzyła sobie i jeszcze życzy, zostać żoną Maxymiliana.
Odwiedzałem tego Xięcia w imieniu Legata, będzie miesiąc temu. Trzymają go w mieście o 30 mil ztąd odłegłém, zwaném Krasnystaw, i otoczoném murem, co niemało znaczy w Polsce. Mieszka w fortecy otoczonéj rowami, i ma 300 żołnierzy na straży. Apartament jego składa je z dwóch pokojów. Kilka razy miałem zręczność mówić z N. Maxymilianem, i w kilku interesach; znalazłem go bardzo mocnym (saldo) w rozmowie i nader uprzejmym; zdawał się nie zwracać najmniejszéj uwagi na swoje uwięzienie. Przystojniejszy jest od braci swoich; nie wielkiego wzrostu, ale dobrze złożony (ben fatto). Ubrany był ze spodu po hiszpańsku; a zwierzchu nosił suknię axamitną czarną do pół nogi, z Węgierska czy z Polska; na głowie miał kołpak (berrettone) z lisów czarnych, wedle zwyczaju Panów tutejszych. Każdego rana wychodzi z zamku na msze, potem przechadza się i gra w piłkę (palla-maglio) za miastem. Gubernator i Dowódzca żołnierzy są dla niego z wielkiem uszanowaniem, a oba zależą od Kanclerza[178]. Gdy Bóg pozwoli, że Kardynał i Kommissarze będą przy granicy, nastąpi zima i niebraknie na trudnościach, które wymagać będą poselstw do Pragi, do Dworu tutejszego Króla, i do Krasnegostawu. — W Pradze zwłaszcza traktacje idą bardzo tępo i powoli; a czy się ci Mocarze zgodzą czy nie, co do mnie życzyłbym sobie bardzo W Lutym przybyć do Pesaro, złożyć moje uszanowanie W. X. M. co i teraz i zawsze najpokorniéj czynię, prosząc Pana Boga o najdłuższą pomyślność dla Niego.

Z Krakowa 2 Października 1588 r.

Najjaśniejszemu Xięciu W. X. Mości
Panu memu Najosobliwszemu najpowinniejszy i najpo-
Xięciu di Urbino. korniejszy sługa
Komtur Pucci.


KOMMISSARZE AUSTRYACCY.

1. Xiąże (Duca di) Sabbionetta.
2. Biskup Jawarynu, Kanclerz Węgierski.
3. Biskup Ołomuniecki.
4. Pan Rozemberg, Burgrabia Czeski.
5. Pan Palfi. Najwyższy Starosta (Capitano di Camera).
6. Pan Ryszard Strajn, Mistrz Dworu Arcy X. Macieja.
7. Pan Punnic Starosta z Plesse.
8. Pan Kobentzel, Komtur zakonu Niemieckiego.


KOMMISSARZE POLSCY.

1. Biskup Kujawski[179].
2. P. Stanisław Gostomski Wojewoda Rawski.
3. P. Stanisław Hrabia z Tarnowa, Kasztelan Sandomierski.
4.P. Jan Hrabia z Tęczyna, Kasztelan[180].
5. P. Jan z Zamościa Kanclerz i Hetman W. Koronny.
P. Andrzéj z Bnina Opaliński, Marszałek W. Koronny.

Z Wielkiego Xięstwa Litewskiego naznaczono czterech na wypadek gdyby który nie mógł przyjechać:

X. Krzysztof Radziwiłł Kasztelan Trocki.
P. Jan Szczuka (Sciska).
P. Jan Chlebowicz Wojewoda Trocki
P. Lew Sapieha Podkanclerzy Litewski.

Jest wątpliwość czy wrazie gdyby się Kommissarze zgodzili, dla spisania aktu autentycznego nie potrzeba będzie mieć potwierdzenia i placet Stanów, to jest Sejmu. Jeżeliby tak było, to nie wątpię żeby się na to obie strony zgodziły.





38.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

14 Października 1588 r.

Jezuici pod wodzą O. Warszewickiego do Multan posłani, jak najlepiéj przyjęci zostali. — Brakuje podobnych Missyonarzów z Bernardynów. — Nuncyusz prosi aby mu takowych Generał Zakonu przysłał.



Ojcowie Jezuici, których posłaliśmy byli do Multan, przyjechali szczęśliwie, jak o tém mam wiadomość, i przyjęci zostali nader uprzejmie i łaskawie od Xięcia, jak W. M. przekonać się raczysz, z tuż dołączonych listów, które piszą do mnie O. Warszewicki, naczelnik téj missyi[181], i P. Bartłomiéj Bruti. Spodziewać się należy, że z pomocą Pana Boga najbardziéj, a także przy dobréj woli Xięcia i za staraniem Brutego, który się w tém bardzo gorliwym okazuje, wprowadzi się do tego kraju wiara Katolicka z wielkim pożytkiem zbawienia dusz. Pomiędzy Bernardynami w Prowincyach téj korony, nie masz Subjekta, któryby posiadał języki, i łączył warunki koniecznie potrzebne, aby wysłanym być w te strony; bo ich także życzył sobie mieć Xiąże. Potrzeba będzie aby O. Generał z innych stron takowych dostarczył; upraszam zatem W. M. abyś mu rozkazał jak najprędzéj przysłać tu Subjektów zdolnych, a ja postaram się, o odesłanie ich natychmiast daléj, z dobrą rekomendacyą; bo wiem, że koniecznie potrzeba więcéj robotników, na takie żniwa. Z najpokorniejszém uszanowaniem całuję ręce W. M.

Ze Sławkowa 14 Października 1588 r.

39.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

8 Stycznia 1589 r.

Nuncyusz przybył do Będzynia dla przyjęcia Legata, który ma nazajutrz przyjechać. — Ze strony Polskiéj przyjechali już Biskup Kujawski i Marszałek Koronny Opaliński.



Przybyłem do Będzynia, sądząc, że legat J. M. zaraz tu przyjedzie, jak o tém do mnie pisał; ale zatrzymał się J. M. póki nie urządzą mu mieszkania, które jest nader niewygodne. Jutro jednak oczekujemy Legata J. M. Przyjechał tu od trzech dni Monsynior Biskup Kujawski[182], a nazajutry przybył P. Marszałek Opaliński, który dziś rano pojechał odwiedzić córkę[183] o siedm mil ztąd, dopóki nie przyjadą inni Panowie Kommissarze Polscy, o których nie mamy dotąd pewnéj wiadomości. Odebrałem tu list W. M. z 10 Grudnia, w którym odwołujesz się do listów do Legata pisanych, co do ich interesu, i co do zapewnienia jakie mi dać raczysz, że Ojciec Św. łaskaw na mnie. Winienem za to wdzięczność nieskończonéj łasce Jego Św. i protekcyi jaką W. M. zaszczycasz uniżone sługi swoje, wyznając, że to są łaski nad wszelkie zasługi moje, ale będę się starał okazać się ich mniéj niegodnym przez powolne i wierne służby moje. Na tém kończąc najpokorniéj ręce W. M. całuję.

Z Będzynia 8 Stycznia 1589 r.

40.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

25 Stycznia 1589 r.

Legat przyjechał do Będzynia, i o traktacyach donosić będzie; o tem więc Nuncyusz nie pisze. O. Warszewicki powrócił z Multan, z wielkiemi nadziejami o missyi tamtejszéj. Radzi aby Stolica Apostolska przysłała listy do Metropolity Giorgio i do Biskupów Agatona i Gedeona; oraz aby założono tam Seminaryum, ze względem szczególnym na język Grecki.



Legat J. M. przyjechał do Będzynia 12 b. m., a ponieważ on zdaje szczegółową sprawę W. M. o tych Panach Kommissarzach, którzy przybyli, i o wszystkiém cokolwiek się tycze traktatu pokoju; odnoszę się jakiem powinien, do relacyi J. Mości, który rozważa i czyni wszystko co tylko po ludzku czynić można w tym interesie[184]. Tymczasem przygotowują się tu Sejmiki Prowincyonalne na koniec tego miesiąca, a Sejm odbędzie się na początku Marca w Warszawie; jeśli można będzie dla morowéj zarazy, która w tém mieście dotychczas panuje. O. Stanisław Warszewicki, Jezuita, ten sam, który innych Jezuitów do Multan zaprowadził, za powrotem swoim z téj missyi, do obowiązku Rektora Kollegium w Lublinie, temi dniami był u mnie, ponieważ chciałem wiedzieć szczegółowo, o ile rachować można na nawrócenie tego kraju. Ojciec ten powrócił z dobrym duchem, i powiada, że nietylko można spodziewać się wielkich pożytków z części Multan podległéj temu Xięciu; dla dobrego usposobienia tak przedniejszéj szlachty, jak i Metropolity ich i Biskupów, ale nawet z drugiéj części daleko większéj, jego synowcowi podległéj[185], ale na to potrzeba koniecznie założyć Serminaryum w tym kraju, z dochodem przynajmniéj stu szkudów[186] na miesiąc, aby mieć robotników do nauczania tych narodów w wierze katolickiéj, i uczenia ich języka Greckiego, czego sobie bardzo życzą. Nie trzeba się lękać przeszkody ze strony Turków, którzy byleby haracz swój pobierali, nie dbają więcéj o jedną niż o drugą religią, a widać, że są jeszcze po wszystkich majątkach kościelnych. Sądzi jeszcze ów O. Jezuita, że mogłoby być bardzo pożyteczném, gdyby Ojciec Św. raczył kazać napisać do ich Metropolity, który się nazywa Giorgio, i do dwóch Biskupów, jednego Agatona, a drugiego Gedeona, w tym sposobie jak się pisało dawniéj do samego Xięcia; zachęcając ich do przyprowadzenia do skutku dobréj woli i poważania jakie okazują dla Stolicy Aspostolskiéj, uznając J. Św. za prawdziwego Zastępcę Chrystusa Pana, i następcę Piotrowego; i ofiarując im w takim razie łaskę i Stolicy Apostolskiéj. Tenże sam ojciec chwali bardzo P. Bartłomieja Bruti, twierdząc, że za jego sprawą wypędzono heretyków, i że on to poradził Xięciu religią Katolicką wprowadzić. A do tego ma być w rzeczach wojennych doświadczony, i o sprawach Tureckich dobrze zainformowany; a zatém przy danéj zręczności mógłby się wielce zasłużyć Chrześciaństwu. O tém wszystkiém co mi pomieniony Ojciec doniósł, sądziłem obowiązkiem moim dać wiedzieć W. M., aby Ojciec Św. mógł wydać rozkazy jakie znajdzie potrzebne dla Służby Bożéj i wzrostu religii Katolickiéj w tych stronach; a o ile będzie można, ztąd je wykonywać będę ze wszelką usilnością, i uszanowaniem. Najpokorniéj całuję ręce W. M.

Ze Sławkowa 25 Stycznia 1589 r.

41.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

12 Lutego 1589 r.

Jezuici na Missyi w Multanach zostający, zapytują co mają z Kalendarzem począć. — Ojciec Prowincjał jest zdania, aby uzyskać zezwolenie Xięcia (a to listem od Papieża), na zaprowadzenie nowego Kalendarza; a w tedy mogliby Jezuici powoli obchodzić Święta i ogłaszać je z ambony wedle nowego wyrachowania; drukując i rozrzucając Kalendarze nowe. — A tymczasem proszą o dyspensę na obchodzenie świąt wedle starego Kalendarza. — Sejmiki poczęści szczęśliwie zakończone, Sejm odbędzie się w Warszawie, gdyż zimna przecięły zarazę.



Odebrałem prawie razem listy W. M. z d. 3 i z 14 z. m., w których raczysz mnie uwiadamiać, że następnym kuryerem przysłane będą odpowiedzi na listy Multańskie, które ja przysłałem; a skoro je odbiorę, wyprawię też natychmiast, wiedząc, że one wielce pomnożą dobrą wolę Xięcia i Brutego, w rozszerzaniu religii Katolickiéj w tym kraju; jakoż niezaniedbuję zachęcać ich do tego przez każdą zręczność jaką mam, pisząc do nich. Ci Ojcowie Jezuici, którzy już są w Multanach, mają wątpliwość co do Kalendarza, lękając się aby ogłoszenie nowego poprawionego, na samym wstępie nie sprawiło zaburzenia w ludzie, dla różnicy świąt; a zwłoka mogłaby na potém wielkie trudności przygotować. O. Prowincyał Jezuitów tego Królestwa, byłby zdania pierwiéj postarać się o zgodę Xięcia, namawiając go raczéj z początku, aniżeli przymuszając do tego, jeśliby Ojciec Św. raczył Brewe do niego przysłać; albo jeśliby W. M. napisał do niego w imieniu J. Św. Mając zezwolenie Xięcia, mogliby Ojcowie obchodzić, i z ambony ogłaszać święta, wedle nowego Kalendarza, nie wchodząc jeszcze w dyskussye, i nie tłumacząc się z tego; gdyż lud mógłby się bardziéj oburzyć na posądzenie nowości, niż na rzecz samą. Dobrzeby także było wydrukować Kalendarze (Calendarii e Lunarii) w ich języku, wedle teraźniejszego Kalendarza, i rozrzucić je pomiędzy nimi. Ojcowie chcieliby mieć tymczasem dyspensę do obchodzenia starego Kalendarza, dopóki inaczéj się temu nie zaradzi. Najpokorniéj proszę W. M. abyś raczył mi przesłać rozkaz J. Św. w téj mierze, abym jak najprędzéj mógł o tém Ojców uwiadomić. Po prowincyach tego Królestwa odbywają się Sejmiki; bardzo spokojnie zakończyły się w Małopolsce, w Sieradzkiém i Łęczyckiém, i złożyły kontrybucye J. Kr. Mośći. Spodziewają się, że Sejm odbędzie się w Warszawie, ponieważ silne i ciągłe zimno trwające tam od dawna, w wielu miejscach przerwało morową zarazę, a słychać że w Warszawie już nie grasuje. Z wypadków Francuzkich, Ojciec Św. jako kochający Ojciec powszechny, nie może nie być zmartwiony[187], ale jeśli podoba się Panu Bogu; (o co pobożne modły zasyłam), dać zdrowie i długie życie Jego Św., w nieskończonéj przezorności swojéj i cnocie, znajdzie środki do uspokojenia tych rozruchów, i do utrzymania i pomnożenia jeszcze, w każdym razie, powagi Stolicy Apostolskiéj. O wszystkiém co się tycze traktacyi pokoju pomiędzy Xiążętami, i o stanie teraźniejszym tego interesu, Kardynał Legat J. M., który (jakiem już pierwiéj doniósł) ze wszelką roztropnością i gorliwością w tém postępuje, zdaje o tém sprawę szczegółową bezpośrednio W. M. Nie pozostaje mi zatem, jak tylko dodać, że z najpokorniejszém uszanowaniem, całuję ręce W. M. prosząc Pana Boga o wszelką pomyślność dla niego.

Ze Sławkowa 12 Lutego 1589 r.




42.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

19 Lutego 1589 r.

Nuncyusz ma wkrótce odesłać listy Rzymskie do Multan. — Na Sejmie ma się widzieć z Arcy-Biskupem Lwowskim i z nim się rozmówić o sprawach Multańskich. — Zawsze już zyskana tolerancya wiary katolickiéj oraz wstęp i używanie kilku kościołów dla Jezuitów. — Król miał z Grodna do Warszawy pojechać, dokąd i Nuncyusz na sejm pośpieszy.



Z listem W. M. z 21 z. m. odebrałem pakiet Multański, który wkrótce najakuratniéj odeszlę, aby i Xięcia i Brutego, i innych, do których się pisze, bardziéj jeszcze zagrzać do promowania Religii Katolickiéj w tym kraju, do czego już okazują gotowość. Z okazyi Sejmu mam nadzieję spotkać się w Warszawie z Monsyniorem Arcy-Biskupem Lwowskim z którym ułożę się aby dawać baczenie na postępki Xięcia, dla przekonania się czyli w saméj rzeczy skłania się do zostania dobrym Katolikiem, lub czy też udaje, stosując się do okoliczności, i lękając się aby go Turek nie wypędził. Ale cokolwiek bądź, dotychczas zyskaliśmy na poważaniu, ponieważ przyjęto OO. Jezuitów i przeznaczono dla nich Kościoły; Xiąże toleruje wiarę katolicką, wypędziwszy heretyków; a schizmatycy robią jakąś nadzieję, że uznają władzę Ojca Św. i Kościoła Rzymskiego. N. Król J. M. 27 b. m. miał z Grodna do Warszawy wyjechać, jak niedawno z Dworu pisano. Gdy dowiem się że J. Kr. Mość zbliża się już do Warszawy, pośpieszę zaraz służyć Mu na Sejmie, i wszelkiemi siłami starać się będę, wedle powinności mojéj, świętą wiarę katolicką oraz władzę i jurisdykcyę kościelną, od zasadzek heretyków obronić. O wszystkiém zaś dokładną sprawę zdam W. M., którego ręce z najpokorniejszém uszanowaniem całuję, prosząc Pana Boga o wszelką pomyślność dla niego.

Ze Sławkowa 19 Lutego 1589 r.


43.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

11 Marca 1589 r.

Nuncyusz donosi o zawarciu paktów Będzyńskich, za staraniem Kardynała Legata. — Wybiera się na Sejm Warszawski, dla popierania sprawy wiary katolickiéj i władzy kościelnéj.



Już zawarty jest pokój pomiędzy Xiążętami; z łaski Bożéj, i dzięki wybornym staraniom najzacniejszego Kardynała J. M. Legata. Cieszę się z tego niezmiernie, tak dla pokoju i dobra Rzeczypospolitéj Chrześciańskiéj, jak dla powagi, która ztąd przybywa dla Ojca Św. i dla Stolicy Apostolskiéj, i dla radości jaką to J. Św. przyniesie; i tę pociechę moją z największém uszanowaniem śmiem łączyć z pociechą W. M., prosząc Pana Boga aby zawsze pomyślnym skutkiem wszystkie czynności Ojca Ś. uwieńczył. Wyjeżdżam natychmiast do Warszawy, aby jak najprędzéj być przy Królu J. M., a na Sejmie teraźniejszym postaram się wszelkiemi siłami, o wszystko co będzie można zrobić, na posługę Świętéj wiary Katolickiéj, i Władzy Kościelnéj. Upraszam najmocniéj W. M. o zachowanie mi swojéj łaski i opieki, któréj polecam się na zawsze jak najpokorniéj.

Z Będzynia 11 Marca 1589 r.


44.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

27 Marca 1589 r.

Nuncyusz winszuje Królowi na audyencyi publicznéj zawarcia Paktów Będzyńskich. — Król wyprawił Dworzanina do Legata z podziękowaniem i darami. — Sekretarz Legata przyjeżdża do Króla, i do Arcy-Xięcia Maxymiliana jedzie. — Nuncyusz zwołuje Zgromadzenie Biskupów w Zakrystyi Kollegiaty Ś. Jana i zachęca ich do obrony Wiary Katolickiéj, i do reformy nadużyć dyscypliny Kościelnej. — Odpowiedź pomyślna Biskupów. — Pochwała Kardynała Radziwiłła; wziętość jego w opinii publicznéj, i u Króla. — Prymas ustępuje mu kroku. — Kanclerz Zamoyski z nim się godzi. — Wiadomość o śmierci Kromera, Biskupa Warmińskiego.



Jak tylko Kardynał J. M. Aldobrandini Legat, z Kommissarzami N. Xiążąt, pakta zawarł, wyjechałem do Warszawy, jakiem dał wiadomość W. M. listem moim z 11 b. m. z Będzynia, i drugim z Częstochowy, z drogi pisanym; a lubo drogi i rzeki dla stopniałych śniegów bardzo nabrzmiałe, opóźniły mi podróż; przybyłem jednak do Warszawy 21 b. m. i z wielką czcią przyjęty zostałem przez Biskupów i P. P. Senatorów, którzy wyjechali na moje spotkanie, i towarzyszyli mi z nadzwyczajnym affektem i uprzejmością. Dla tychże samych przeszkód, P. Kanclerz i Monsynior Biskup Kujawski, w wilią tego dnia dopiero byli przyjechali; dnia 21 w Senacie nastąpiła relacya P. Kanclerza o warunkach pokoju, który wszyscy uznają i wyznają otwarcie, że otrzymali z łaski Pana Boga, za powagą Ojca Św. i Stolicy Apostolskiéj, za staraniem i przezornością Kardynała Legata J. M.; co wielką radość sprawuje Katolikom, a zawiść i konfuzyę dla heretyków. I w saméj rzeczy, nietylko że zupełnie kontenci są z tego pokoju, ale nadto czują i okazują wielką radość z tego powodu[188] zwłaszcza N. Król J. M., który chce się odwdzięczyć Kardynałowi J. M. Legatowi za trudy przez niego podjęte; wysłał dworzanina swego dla oświadczenia mu wdzięczności swojéj, posyłając mu oraz kilka wiązek (mazzi) soboli; i naznaczając mu pensyę na intratach jakie J. K. Mość ma w Królestwie Neapolitańskiem. W tymże samym czasie przybył tu Sekretarz Legata J. M.[189] przysłany do niego dla pozdrowienia N. Króla J. M. oraz pożegnania Go; przy téj zręczności dał niektóre upominki J. Kr. Mości, tak w interesach Religii, jak też i pokoju Królestwa prawdziwie pełne roztropności i gorliwości. N. Król J. M. rad je przyjął, i największą uprzejmość okazał dla Sekretarza, który dziś expedycye swoje odebrał, a jutro pojedzie do N. Maxymiliana, odwiedzić w imieniu Legata J. M. Na audyencyi publicznéj, którą miałem u J. Kr. Mości dnia 23 b. m. w assystencyi Arcy-Biskupa Gnieźnieńskiego, wszystkich Biskupów i Senatorów, radowałem się wraz z J. Kr. Mością z zawarcia pokoju, prosząc N. Króla, aby wdzięczność swoją za łaskę Pana Boga, i staranie Stolicy Apostolskiéj względem uspokojenia Królestwa, chciał okazać, promowując świętą wiarę Katolicką, i powagę Kościoła, do czego miał otwarte pole przy teraźniejszym Sejmie; i wszedłem w niektóre szczegóły co do tego. N. Król J. Mość kazał mi odpowiedzieć przez Biskupa Przemyślskiego Podkanclerzego, iż znał co winien łasce Bożéj i staraniom J. Św., i że będzie się starał odwdzięczyć w służbie Religii Katolickiéj, i przy każdéj innéj zręczności. To samo odpowiedziała i Królowa J. Mość, u któréj nazajutrz byłem z podobném poselstwem. Sejm teraźniejszy odbywa się daleko spokojniéj niżeli dotąd bywało. — Heretycy nie odnowili pretensyi swoich względem Trybunału osobnego, dla wykonania owéj przebrzydłéj ich konfederacyi, przeciwko któréj Biskupi Ich Mość i wielu innych Senatorów Katolików w Senacie publicznie mówili. Ja zaś zgromadziwszy wszystkich Biskupów Ich Mościów w Zakrystyi Kollegiaty Św. Jana, (gdzie także raczył być obecnym Kardynał J. M. Radziwiłł) zachęcałem ich w imieniu Ojca Święt. aby zgodnie promowowali sprawę wiary świętéj, a bronili powagi Kościoła i swoich przywilejów; i aby na teraźniejszym Sejmie uczynili publiczną protestacyą przeciwko téj konfederacyi, o którą tak usilnie starają się heretycy; oraz aby wszelkie trudy ponieśli, dla odzyskania dziesięcin i jurisdykcyi Biskupiéj przez wiele lat zawieszonéj; i zrobili postanowienie, poprawić nadużycia exystujące w tym Królestwie, co do dyscypliny kościelnéj, a których wiele przytoczyłem. Odpowiedzieli na to wszyscy z wielką gotowością, że zawsze będą zgodni i gotowi do obrony świętéj wiary Katolickiéj, choćby z niebezpieczeństwem własnego życia; i że już uczynili i jeszcze uczynią uroczystą protestacyą przeciwko konfederacyi; w interesie jurisdykcyi i dziesięcin, uczynią wszystko co będzie można. Obrano natychmiast Deputatów z Duchowieństwa, dobrze zainformowanych o wszystkiém, dla poinformowania Senatorów i Posłów Ziemskich, a mnie proszono abym na pierwszéj audyencyi pomówił o tem szczegółowo z N. Królem w imieniu J. Św., co też niebawem uczynię[190]. Co do innych rzeczy wzmiankowanych przezemnie, wymówili się, że dotychczas nie mogli się tém zająć, dla tylu innych trudów; ale że jak najprędzéj się do tego wezmą teraz gdy z łaski Pana Boga; i dzięki staraniom Ojca Ś. uspokojona jest Rzeczpospolita. Trafił także do ich przekonania Kardynał J. M. Radziwiłł, w mowie pełnéj gorliwości i pobożności; i na tém stanęło, że każdy pomyśli nad środkami reformy, i że wkrótce skutek z tego nastąpi. Kardynał J. M. Radziwiłł przyjechał na Sejm z wielką paradą, i tak publicznie jak i prywatnie, utrzymuje godność swoją, tak jak się należy; przez co zasłużył sobie na dobrą opinią, i u J. Królewskiéj Mości wielkie zachowanie pozyskał. W Senacie, w Kościele i w każdéj okazyi, ustępują mu dobrowolnie pierwszeństwa, gdy dawniéj opierał się temu Arcy-Biskup Gnieźnieński, a P. Kanclerz postarał się o zgodę z Kardynałem J. M. i z wielkiém uszanowaniem jest dla niego. W téj chwili doszła wiadomość o śmierci Monsyniora Biskupa Warmińskiego[191]; a zatém Kardynał J. M. Batory, pojedzie objąć tę Katedrę, Teraz znajduje się jeszcze na Siedmiogrodziu, ale wkrótce ma tu być, jak mówią niektórzy jego służalcy. O punktach dotychczas w Senacie traktowanych, zdam sprawę W. M. w innym liście, który przy tym załączony będzie; a teraz z najpokorniejszém uszanowaniem całuję ręce Jego.

Z Warszawy 27 Marca 1589 r.


45.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

27 Marca 1589 r.

Otwarcie Sejmu 21 Marca. — Propozycye Królewskie co do poboru powszechnego i wojny z Moskwą. — Senatorowie Polscy zgadzają się na nie, Litewscy przeciwni. — Projekt nowéj Ustawy Elekcyjnéj na trudności napotyka. — Poselstwo do ratyfikacyi Paktów Będzyńskich. — Słychać, że Król chce widzieć się z Ojcem w Inflantach; mają traktować o to na Sejmie. — Xiąże Kurlandzki przyjechał dla odebrania Inwestytury. — Z Xięstwa Pruskiego Posłowie przybyli. — Nuncyusz nie omieszka zwykłe protestacye w imieniu Stolicy Apostolskiéj założyć. — Sejm odroczony będzie do 4 Kwietnia, dla Świąt Wielkanocnych.



Przystępuję teraz do zdania sprawy W. M. o tém co się traktowało w Senacie po dziś dzień, od rozpoczęcia Sejmu, dawszy wiadomość o mojém przybyciu tu i o innych szczegółach w tuż załączonym liście, pod tąż samą datą. Dnia 21 b. m. odśpiewawszy uroczystą mszę do Ducha świętego, Monsynior Arcy-Biskup Gnieźnieński, jako Prymas Królestwa, i Monsynior Biskup Przemyślski Podkanclerzy podali propozycye ze strony Króla J. M.; a te zawierały głównie dwa punkta: naprzód żądanie poboru powszechnego; powtóre wypowiedzenie wojny Moskwie. Większa część Senatorów Polskich zgodziła się na jedno i na drugie; powiadając co do pierwszego, że spieszne wybranie poboru, nakłoni N. N. Arcy-Xiążąt Austryackich do łatwiejszego zawarcia pokoju, o który traktowano (gdyż wtenczas nie było jeszcze końca), a po ustaleniu pokoju z Arcy-Xiążętami, pieniądze poborowe posłużą do zaspokojenia żołnierzy, konsystujących na Podolu, i innych którym należy się wiele żołdu zaległego. Co do drugiego punktu, powiedzieli, że żadną miarą nie można było opuszczać tak dobréj zręczności do wojny z Moskwą, gdy nastąpi pokój z N. Domem Austryackim; mając prawie na pogotowiu żołnierzy na złożenie licznego wojska; a do tego Moskwa przestraszona zwycięztwami jakie nad nią Polacy odnieśli, a także ostatniemi napadami Tatarskiemi, i nierozważnością swojego Xięcia[192]. Tym co zastawiali się piętnastoletnim rozejmem, odpowiadali, że ten rozejm nie ważny, ponieważ przy zawarciu jego nie był żaden Senator Polski, i żaden nań w imieniu Królestwa Polskiego nie zezwolił. Senatorowie Litewscy opierali się obu punktom; odmawiając poboru, jeżeli im nie przyznają połowy Inflant odzyskanych, stosownie do zrobionego układu; a co do wojny z Moskwą, nie chcieli na nią zezwalać, gdyż tu szło o ich powagę, o interes. Wszak oni sami zawarli i zaprzysięgli rozejm piętnastoletni[193], a wojna przyniosłaby wielkie szkody Litwie, ponieważ wojsko musiałoby najwięcéj w tym kraju konsystować. Dotychczas nie postanowiono nic jeszcze, lubo opinia jest powszechna, że pobór uchwalą. Rozprawiano potém o tych którzy byli stronnikami N. Maxymiliana, i tak Senat jak i Posłowie Ziemscy wstawiają się za nimi u Króla J. M.; ale dotychczas i o tém nie ma postanowienia żadnego. Proponowano ustalić sposób Elekcyi Królów, o czém różne był zdania; a ponieważ w tém Stan Rycerski nie ufa Senatowi; ani Senat Stanowi Rycerskiemu, przyszło na myśl obrać czterech Senatorów i czterech Posłów Ziemskich, którzyby ułożyli Ustawę Elekcyjną, mającą być posłaną potem do wszystkich prowincyi, i wspólnie przyjętą. Ale jestto interes, który na wiele trudności napotka. Pomiędzy innemi warunkami pokoju ustanowionego pomiędzy N. N. Arcy-Xiążętami Austryackimi, a N. Królem i Królestwem Polskim, któreś W. M. już zapewnie przejrzał, znajduje się ten: że N. Król Polski powinien przysłać Posła swojego do Dworu Cesarskiego na 20 Kwietnia, dla uproszenia Cesarza, aby dla spokojności Rzeczypospolitéj Chrześciańskiéj i dla powagi Ojca Św. przyjął to wszystko co dotychczas zaszło co do królestwa Polskiego. Na to poselstwo wybrany został teraz P. Jan Ostrorog, szlachcic z jednego z przedniejszych domów tego Królestwa, lubo ani Senator, ani Dygnitarz żaden w Rzeczypospolitéj[194]. A Jego Cesarska Mość powinna przysłać tu swojego Posła na 15 Maja, przed którym Król. J. M. ma zaprzysiądz pokój; a potem J. Królewska Mość ma wysłać innego Posła do Dworu Cesarskiego na 15 Czerwca, który wręczy przysięgę Królewską J. C. Mości, i będzie przytomny przysiędze Cesarza J. M. na dotrzymanie pokoju, w tymże samym sposobie odbyć się mającéj. A na to poselstwo wyznaczeni zostali Kardynał J. M. Radziwiłł, i P. Kasztelan Biecki, który jak słychać wyniesiony zostanie na Województwo Krakowskie[195]. Czyli P. Kanclerz przyjmie Kasztelanią Krakowską, najpierwszy urząd Swiecki w Senacie, niemasz jeszcze o tém pewnego postanowienia[196]; a wielu mniema, że będzie wolał zatrzymać urząd Kanclerza Wielkiego, chybaby otrzymał wybór jakiéj zależnéj od siebie osoby na urząd Podkanclerzego; ponieważ Podkanclerzy z prawa postąpiłby na urząd Kanclerski, który lubo równy tamtemu; ale ten przedniejszy, który osobiście ma większą powagę. Mówią prywatnie dotychczas, że N. Król J. Mość chce zjechać się tego lata z Królem Szwedzkiem, Ojcem swoim, w jedném z miast które ten Król posiada w Inflantach. Ale nastąpi traktowanie o tém w Senacie, aby na tym Sejmie jeszcze mieć rezolucyą; ponieważ sądzą, że pojechać zechce zaraz po uwolnieniu N. Maxymiliana. Przyjechał tu Xiąże J. M. Kurlandzki[197] dla odebrania inwestyturg[198] od N. Króla, na teraźniejszym Sejmie, a ponieważ Stolica Ap. ma takież same pretensye do Xięstwa Kurlandzkiego, jakie do Xięstwa Pruskiego, które Xiąże posiada; a zatém w czasie inwestytury danéj Xięciu Kurlandzkiemu, założę protestacyą podobnie jak dawniej o Xięstwo Pruskie. Margrabia na Anszpachu, jako Kurator Xięcia Pruskiego waryata[199], i Administrator tego Państwa, miał przyjechać dla odebrania inwestytury od N. Króla na tym Sejmie, i złożenia przysięgi wierności; ale wymawiając się ważnemi racyami, przysłał w miejscu swojém Posłów. Niewiadomo jeszcze czyli przyjęci zostaną, ponieważ P. P. Senatorowie żądali aby osobiście stanął; gdyby jednak przyjęci zostali Posłowie, założone będą zwykłe protestacye. Pojutrze 29 b. m. odroczone zostaną wszystkie czynności do 4 Kwietnia, aby przez te dni uroczyste Święta Zmartwychwstania Pańskiego, oddać się można było winnemu nabożeństwu; a potem Sejm potrwa jeszcze ze dwa tygodnie. Kończąc na złożeniu najpokorniejszego uszanowania W. M. ręce Jego całuję, i proszę Boga aby Mu dał wszelką żądaną pomyślność.

Z Warszawy 27 Marca 1589 r.



46.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

13 Kwietnia 1589 r.

Sejm naznacza Kommissyę dla ułożenia Ustawy Elekcyjnéj. — Senat ustanawia Deputatów dla pogodzenia P. P. Polskich i Litewskich, o Inflanty. — Mała nadzieja o rezultat sporów Duchowieństwa ze Świeckimi. — Nuncyusz rozprawia o interesie Multańskim z Arcy-Biskupem Lwowskim, i z Posłami Multańskimi. — Ubolewa nad oddaleniem Jezuitów z Siedmiogrodzia, za którymi Król pisał już do Xięcia Siedmiogrodzkiego. — Nuncyusz chciałby, aby Papież także napisał. — Kardynał Batory który z tamtąd przyjeżdża, wymawia się nieobecnością swoją, a za powrotem obiecuje starania łożyć w téj sprawie.



Przy tym liście będzie duplikat listu mego z 3 b. m. w którym zdałem sprawę W. M. o wszystkiém o czém traktowano w Senacie po dziś dzień. Późniéj rozprawiano o sposobie Elekcyi na przypadek nowego bezkrólewia, i wyznaczono niektórych Senatorów i Posłów Ziemskich do ułożenia projektu Ustawy. Podano zaś następujące warunki: aby nie mógł być obranym żaden Xiąże zagraniczny (czemu jednak większość przeciwną była); że Elekcya powinna się odbyć w ośm Niedziel po ogłoszeniu śmierci Króla; a nie będzie mogła dłużéj trwać nad cztery tygodnie; że nie wolno będzie Posłów od Xiążąt zagranicznych do Królestwa wpuszczać, ale że ci mają zatrzymać się na granicach, i ztamtąd posłać listy swoje do Senatorów (to jednak nie ma się stosować do Nuncyusza J. Św. jako tu ciągle rezydującego); że przez ten cały czas nie ma być wolno cudzoziemcom jakiegobądź stanu lub professyi, przebyć granice Królestwa. Teraz trzeba będzie posłyszeć zdania wszystkich Deputatów, i zdać z nich relacyą w Senacie; gdy co postanowionego będzie, zdam o tém sprawę szczegółową W. M. Co do zgody, o którą się traktuje pomiędzy Duchowieństwem a Stanami Świeckiemi tego Królestwa, Panowie świeccy wiedząc, że nie mają prawa za sobą, usiłują tylko zwlekać rzecz całą; a niektórzy z przedniejszych Senatorów, którzy wielkie obietnice czynili, w czynności pokazują się nam przeciwni, i raczej heretykom sprzyjają. Nastawałem o to usilnie na N. Króla J. M., który rzeczywiście ma najlepsze chęci, i największą gotowość okazuje we wszystkiém co od niego zależy. Z Kardynałem J. M. Radziwiłłem, z Arcy-Biskupami Gnieźnieńskim i Lwowskim, i ze wszystkimi Biskupami, na nowo jak najgorliwiéj o tem rozprawiałem; podobnież popierać będę tę sprawę u Deputatów i w Senacie. Ale bardzo się obawiam aby jako pod koniec Sejmu mającego się za dni ośm zakończyć, i przy natłoku spraw różnych, przeciwnicy nie korzystali z dobréj zręczności, dla przedstawienia mnóstwa rzeczy nadzwyczajnych, aby Sejm rozszedł się nic nie postanowiwszy jak się to już zdarzało. Panowie Litewscy utrzymywali z wielkim zapałem, że im się należy połowa Inflant, stosownie do umowy zawartéj i zaprzysiężonéj przez Króla na Koronacyi; ale na to nie zezwalają Panowie Polscy, chcąc je mieć niedzielne. I o to także naznaczeni zostali Deputaci z Senatu, dla znalezienia sposobu do zgody. Już na to się zgodzili aby wszystkie urzęda téj prowincyi[200] rozdawane były przez alternatę Polakom i Litwinom. Przyjechali tu Wojewoda Poznański[201] i P. Andrzéj Zborowski, niegdyś w niewolą wzięci z N. Maxymilianem; wolni u siebie mieszkają[202]. Dziś mieli być u N. Króla J. M., poczém rozsądzi się ich sprawa. Po razy kilka rozprawiałem z Arcy-Biskupem Lwowskim o Multanach, i czy ten Xiąże szczerze sprzyja Świętéj wierze Katolickiéj, czyli w tém jest jakie udawanie, dla polityki. Arcy-Biskup J. M. twierdzi z pewnością, że Xiąże działa z dobréj woli i z gorliwością; o czém długo rozpisuje się w osobnym liście do W. M. tu załączonym. Jest tu dworzanin tego Xięcia Multańskiego w interesie swego Pana przybyły, a któremu powierzono listy niedawno przysłane od W. M. do Xięcia, do Metropolity i do innych; a przed dwoma dniami przyjechał brat P. Bartłomieja Bruti[203]. Obydwom oświadczyłem ile mogłem grzeczności i poleciłem ich mocno wielu Panom Senatorom. Z OO. Jezuitów, którzy opuścili Siedmiogrodzie[204], pięciu udało się do Multan, gdzie uprzejmie przyjęci zostali; i ów Ojciec dał im listy otwarte aby ich wszędzie najlepiéj przyjmowano, gdy nauczać będą, prawdziwéj wiary Katolickiéj Węgrów Sasów i Polaków co tam przebywają. Bruti także proponuje Seminaryum założyć, i aby w téj prowincyi rezydował Biskup, albo Suffragan z mocą wyświęcania kapłanów, jak to W. M. obaczysz z dołączonych przy tym listów. Prosi też ciągle aby Ojciec Św. raczył co uczynić dla jego, syna. OO. Jezuici dali mi szczegółową wiadomość o tém co zaszło w Siedmiogrodziu, gdy ich ztamtąd wypędzono; załączam ja także dla W. M., aby nieopuszczać całkiem téj sprawy, która jest wielkiéj wagi dla świętéj wiary Katolickiéj. Postarano się tu, że Król J. M. napisze do tego Xięcia list naglący, dowodząc, że mu to żadnéj chwały nie czyni, a wiele szkody przynieść może. Ja także jako Poseł J. Św. napiszę do niego w tym samym sposobie. Ale coby najwięcéj pomogło, to żeby Ojciec Św. raczył Brewe do tego Xięcia napisać, jako o czynności, która wielką krzywdę Religii Katolickiéj wyrządza. A jednak Stolica Apostolska wielkie wydatki poniosła dla dobra Religii w téj prowincyi, tak w budowlach jak w utrzymaniu licznego Seminaryum. Gdyby Ojciec Św. rozkazał aby Brewe ztąd wysłane było przez umyślnego, znalazłby się jaki Prałat Polski, któryby tę służbę odbył z powagą Stolicy Apostolskiéj należną. Wczoraj przyjechał tu Kardy[205] J. M. Batory, z Siedmiogrodzia, po drodze do Warmii, dla objęcia Dyecezyi, po śmierci Biskupa, jakiem pisał w dawniejszych listach do W. M. Byłem dziś z wizytą u Kardynała J. M. i traktowałem z nim o tym interesie Siedmiogrodzkim. Bardzo nad tém ubolewa; nie był obecnym przy oddaleniu OO. Jezuitów, a za przybyciem jego, już było zapóźno. Pochwala projekt żeby Ojciec Święty napisał grzecznie do Xięcia; a za powrotem swoim do Siedmiogrodzia, (co dla interesów familijnych bardzo prędko nastąpi), obiecuje wszelkie starania czynić ze swojéj strony. Nie pozostaje mi teraz nic więcéj jak dołożyć, iż z najpokorniejszém uszanowaniem ręce W. M. całuję; prosząc Pana Boga o wszelką pomyślność dla niego.

Z Warszawy 13 Kwietnia 1587 r.

47.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

25 Kwietnia 1589 r.

Różnowiercy proponują Konstytucyę dla siebie na Sejmie. — Biskupi zagrzani przez Nuncyusza stałym uporem swoim niedopuszczają do przyjęcia téj konstytucyi. — Ustawa Elekcyjna nie przychodzi do skutku na Sejmie, gdy Różnowiercy niechcą być wyłączeni od Korony. — Pobór uchwalono, ale na wojnę z Moskwą, do któréj ma być wywysłany[206] Poseł, z żądaniem zwrócenia zaborów. — Biskup Płocki nie pojedzie jako Poseł do Papieża. — Król wybiera się w tych dniach do Lublina, gdzie ma posła Cesarskiego przyjąć. — Kardynał Batory wykonał przysięgę, jako Senator Królestwa.



Doszły mnie właśnie wczas listy W. M. pod datą 4 Marca, do P. P. Senatorów Katolickich Duchownych i Świeckich, co do Konfederacyi jaką żądają heretycy; a przeciw któréj protestowali dobrowolnie biskupi na tym Sejmie, ile razy o tém mowa była, jak o tém w innych listach moich donosiłem W. M. Kilka dni temu, pod koniec Sejmu, znienacka zaproponowali heretycy konstytucyą jakiéj żądają; (o czém w liście moim z 16 b. m. do W. M. pisałem). Pod pozorem pokoju i zgody, nietylko otrzymaliby przez nią, potwierdzenie swojéj żądanéj konfederacyi, ale do tego prawo wyznawania swojéj błędnéj wiary w posiadłościach Katolików, a nawet Duchowieństwa. Nie zwracali uwagi na sprawiedliwe pretensye Duchowieństwa o Kościoły sprofanowane i złupione niegdyś przez nich. Oprócz tego chcieli poddać pod Sądy Świeckie, Duchownych wszelkiego stopnia i urzędu, nawet Biskupów, jak W. M. raczysz się przekonać o tém z załączonej tu kopii, owéj żądanéj przez nich konstystucyi. Biskupi Ich Mość po dojrzałéj rozwadze, lubo słowa konstytucyi na pozór innego znaczenia nie miały, jak pokój i spokojność Rzeczypospolitéj; nietylko że uradzili na nowo protestować przeciwko Konfederacyi i Konstytucyi; ale przeszkodzić aby pod żadnym pozorem przyjęte nie były, utrzymując, że na mocy praw Królestwa, Konstytucya nie może być uchwaloną inaczéj, jak za zgodą wszystkich Stanów, a że Stan Duchowny temu przeciwny, ustawa nie może przyjść do skutku. Tymczasem pooddawałem wszystkie listy, co mi je W.M. przysłał, i usilne starania czyniłem u wszystkich Biskupów, zaczynając od Kardynała J. M. Radziwiłła. To ich bardziéj jeszcze ożywiło, i pod powagą Ojca Ś. postanowili podać deklaracyą przeciw proponowanéj Konstytucyi; któréj to deklaracyi kopię W. M. przesyłam. Po wielu replikach odrzucono nareszcie Konstytucyę heretyków i obrzydzono ich Konfederacyę[207]. Nie tylko Biskupi to uczynili, ale też wielu Senatorów i Posłów Ziemskich Katolików; gdy dawniéj nigdy tak gorliwie i w takiéj liczbie nie przystali Świeccy na zdanie Biskupów. Ale w innym interessie napotkałem na wielki opór, i na wiele intryg, i z tego powodu nawet o całe dni ośm Sejm się przeciągnął. Było to względem ustawy Elekcyjnéj, na przypadek nowego bezkrólewia; gdy pomiędzy innemi warunkami był następujący: że nie można było obierać Króla, ino z samego Królestwa, albo z Państw lub prowincyi mówiących językami pochodzącemi ze Słowiańskiego[208]. Ale Biskupi Ich Mość chcieli deklaracyi uroczystéj, że nie może być obrany Królem, jeno katolik prawdziwy wedle Kościoła Rzymskiego; a heretycy sprzeciwiali się temu, utrzymując że gdy idzie o obranie Króla z samego Królestwa, oni nie powinni być wyłączeni od korony, będąc szlachtą, i używających tychże samych przywilejów i wolności co i katolicy. Gdy odpowiedź ta zdradzała wyraźnie nowéj Ustawy elekcyjnéj zamiar nadania heretykom prawa do korony, stan Duchowny mocno postanowił nie dopuścić tego przez żaden sposób, i Biskupi Ich M. otwarcie to powiadali. Heretycy ofiarowali zgodzić się na to, byleby Duchowieństwo przystało na Konfederacyą; ale zbyli ich Biskupi powiadając, że ani powinni, ani mogą przez żaden sposób zezwalać na rzecz tak przeciwną prawdziwéj wierze katolickiéj, jaką była konfederacya heretyków. Tak więc pomimo wszelkich zabiegów i chytrości heretyków, i w tém nawet niczego otrzymać nie mogli, i cały interes Ustawy Elekcyjnéj pozostał nieskończony, i w dotychczasowych warunkach i swobodzie, dopóki nie uradzą inaczéj, może na innym Sejmie[209]. Pobór uchwalono ale i w tém jest trudność; bo stan Duchowny i niektórzy Senatorowie zezwalają nań bezwarunkowo wedle rozporządzenia Króla J. M., a drudzy Senatorowie i Posłowie ziemscy, którzy większość stanowią, pod warunkiem że summy zebrane powinny pozostać w depozycie w samych Województwach; to jest z każdego Województwa ma być wybrany Szlachcic do trzymania w straży swojéj poboru z Województwa, aby mieć summę gotową na przypadek wojny z Moskwą; a tak J. Kr. M. nie mogłaby tych pieniędzy na co innego obrócić. Sądzą jednak że szlachta na Sejmikach odda pobór pod rozporządzenie Najjaśniejszego Króla Ichmości. — Ryżanie, którzy są wszyscy heretycy, ośmieleni zaburzeniami Królestwa, w pierwszych dniach Elekcyi, odebrali OO. Jezuitom Kościół co go mieli w ich mieście i dom ich, a to w sposób opisany na osobnej tuż przyłączonéj karcie[210]. Na teraźniejszym Sejmie starano się o ile tylko można było, przymusić Ryżan do przyjęcia napowrót Jezuitów, i do oddania im domu i Kościoła; ale nie otrzymano nic oprócz nadziei, że się to zrobi przy zdarzonéj sposobności. Co do wojny z Moskwą, stanęło na tém, że wyszlą tam Posła z żądaniem, aby wrócono wszystko co od korony Polskiéj oderwane było wedle obietnicy danéj przy zawarciu pokoju z Królem Stefanem[211]; stosownie do odpowiedzi, o wojnie radzić będą, a tym czasem może nowy Sejm nastąpi. Monsynior Biskup Płocki[212], który był przeznaczony na Posła do Ojca Św. z obedyencyą, jest bardzo słaby; a wielu Senatorów chciałoby żeby na pierwszy raz świecki Pan miał sobie poruczone to poselstwo; dla tego sądzę, że już Biskup Płocki nie pojedzie. Ja nalegam jednak aby czémprędzéj kogo wysłali, gdy nie ma czego dłużej odwlekać. N. Król gotuje się do drogi do Lublina gdzie stanie 12 lub 13 maja, ponieważ 15 przybędzie tam Poseł Cesarski; ja za Królem pojadę. Kardynał J. M. Batory wykonał zwyczajną przysięgę przed J. K. Mością jako Senator i zasiadał na swojém miejscu w Senacie, ale w tych dniach z przyczyny choroby obecnym nie był. Gdy Król J. M. wielce był zatrudniony przez ostatnie dni Sejmu, nie miałem zręczności sprawić się z polecenia, które mi W. M. dajesz, względem Jana Baptysty Berzellye z Ankony; ale nie omieszkam tego jak najprędzéj uczynić, i sprawę zdać z tego W. M., a teraz z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję, prosząc Boga o jak największą pomyślność dla Niego.

Z Warszawy 25 Kwietnia 1589 r.


48.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

25 Kwietnia 1589 r.

Arcy-Biskup Lwowski nie wie czyliby Bruti, zdolny był godnie piastować tytuł Protektora Religii Katolickiéj w Multanach, który mu chcą z Rzymu nadać. — O tém późniéj zdanie swoje powie, a tymczasem prosi aby Papież łaską swoją syna Brutego, w nagrodę zasług ojcowskich zaszczycił.



List W. M. z 25 Lutego, 20 b. m. dopiero odebrałem; ponieważ znajdował się w pakiecie adressowanym do Legata J. M., a gdy ten już do Rzymu wracał, pakiet gonił za nim, i z Wiednia dopiero mi go odesłano. Nie mogłem zatém naradzać się z Legatem J. M. o tém czyli dobrzeby było nadać P. Bartłomiejowi Brutemu, tytuł Protektora Religii Katolickiéj w tych stronach; ale naradzałem się o tém z Monsyniorem Arcy-Biskupem Lwowskim, pod wszystkiemi względami, o których mnie W. M. ostrzegać raczysz. Arcy-Biskup na wyjezdném ztąd, powiedział mi, że w tych stronach nie masz Katolika z większą przewagą, i zacniejszego od Brutego, ale czy on by mógł tytuł taki nosić, i czy to byłoby z godnością Stolicy Apostolskiéj, o tém chce pierwéj dobrze pomyśléć, a potém mnie o wszystkiém uwiadomić. Ale usilnie prosi Ojca Św. aby dał jaki dowód łaski swojéj synowi Brutego, który pragnie tego jako zaszczytu, i dla pokazania, że usługi jego Stolica Apostolska rada przyjmuje. Toby go bardziéj zachęciło do dalszych usług, i do przyśpieszenia wyprawy Posłów od Xięcia do Ojca Św. O sprawach Sejmowych obszernie piszę w tuż załączonym liście pod tą samą datą; a teraz polecając się W. M. najpokorniéj ręce Jego całuję.

Z Warszawy 25 Kwietnia 1589 r.


49.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

21 Maja 1589 r.

Król i Nuncjusz w Lublinie. — Poseł Cesarski tam przyjeżdża. — Publiczne posłuchanie w Senacie, mowa Posła i odpowiedź Kanclerza Zamoyskiego. — Król ma odwiedzić Arcy-Xięcia Maxymiliana w Krasnymstawie, i chce mieć Nuncyusza z sobą. — Etykieta dworska co do tytułów Serenissimus i Majestas. — Z Krasnegostawu Król ma pojechać do Litwy i do Inflant. — Pożar w Lublinie.



Dnia 16 b. m. odebrałem listy W. M. z 4 i 11 Marca, które mi Kardynał J. M. Aldobrandini odesłał w swoim liście[213] z 5 Kwietnia; a nazajutrz odebrałem razem list W. M. z 8 Kwietnia, i drugi od P. Franciszka Orsetti z 1go, który z rozkazu W. M. dodosi[214] mi o odebraniu moich listów z 25 Lutego i 6 Marca; a ponieważ pisałem w nich o traktacie pokoju, i o Sejmie, o czem spodziewem się, że W. M. już odebrałeś dostateczną informacyą, ponieważ szeroko rozwodziłem się nad wszystkiemi szczegółami w moich duplikatach, nie będę się powtarzał, ale dodam to tylko com już pisał w innym liście, z 13 Maja, że Monsynior Biskup Wrocławski[215] Poseł Cesarski, przyjechał tu 19 b. m., a w imieniu J. Kr. Mości, spotkali go Biskup Łucki[216] i Pan Kasztelan Podlaski z orszakiem więcéj 200 koni. Dnia 20 miał publiczne posłuchanie w Senacie, dokąd towarzyszyli mu od samego mieszkania Biskup Chełmiński[217] i Wojewoda Rawski[218]. Wyłożył Poselstwo swoje w krótkiéj, ale roztropnéj i zgrabnie ułożonéj mowie, która podobała się wszystkim. Treść jej była; że dla powagi Ojca Św. i dla tego, że z miejsca swojego bardziéj baczyć powinien na spokojność Rzeczypospolitéj Chrześciańskiéj, niż na interes prywatny, Cesarz J. M. rad przyjął pokój, i poselstwo N. Króla J. M. Polskiego, obiecując wzajemną uprzejmość i przyjaźń dla J. Kr. Mości i dla tego Królestwa. P. Kanclerz odpowiedział w uprzejmych wyrazach i oświadczył; że N. Król J. Mość i P. P. Deputaci z prowincyi Królestwa, gotowi byli jak najprędzéj przysięgę złożyć. Poseł Cesarski odpowiedział, że dobrzeby przeczekać trzy dni Zielonych Świąt, a potem dopiero aktu tego dopełnić; i pożegnał Króla J. M., a Biskup Chełmiński i Wojewoda Rawski odprowadzili go znowu ze czcią wielką do mieszkania. Dziś z rana obecnym był na mszy uroczystéj, wraz z N. Królem, którego prowadziliśmy pośrodku nas, ja z prawéj strony jako Nuncyusz J. Ś., a Poseł J. M. z lewéj. Dziś dał mi wiedzieć, że życzy sobie natychmiast być u mnie z wizytą; ale tylu Panów Senatorów odwiedziło Posła J. M., że go aż do wieczora zatrzymali. Jutro rano do mnie przyjdzie jak mi o tém dał wiedzieć; a także raczy być u mnie na zgromadzeniu wszystkich Senatorów Katolików, tu obecnych[219]. Po wykonanéj przysiędze, N. Król J. M. pojedzie do Krasnegostawu odwiedzic N. Maxymiliana, który zejdzie ze wschodów na Jego spotkanie, a Król ustąpi pierwszeństwa i prawéj ręki J. Wysokości, i zaprosi Go tego dnia na obiad. W rozmowie oba tytułować się będą Serenissimus, N. Maxymilian albowiem tłumaczył się, że nie może dać tytułu Majestas Jego Królewskiéj Mości, ponieważ Arcy-Xiążęta Austryaccy nie dają go żadnemu Królowi. Król J. M. zatrzyma się tego dnia w Krasnymstawie, a nazajutrz po obiedzie pojedzie wprost do Litwy, a ztamtąd do Inflant dla spotkania się z ojcem. Taki jest program dotychczasowy, jeżeli się jeszcze nie odmieni, jak się tu często zdarza. Ja będę z J. Królewską Mością w Krasnymstawie, ponieważ kazał mi powiedzieć, że sobie tego życzy, i za służbę poczyta. Tymczasem postanowię gdzie mam rezydencyę obrać dla większego pożytku spraw tego Królestwa, tyczących się mego urzędu, i o tém zdam sprawę dokładną W. M. Wczora było tu wielkie niebezpieczeństwo od pożaru, który zajął się w domach na rynku tego miasta, i około 25 lub 30 przedniejszych pochłonął, mianowicie dom, w którym mieszkał Pan Kanclerz; jednak uratował swoją ruchomość. Dom Posła J. M. Cesarskiego, tuż obok tak dobrze uchroniono, że z łaski Pana Boga najmniejszéj szkody nie doznał. Jam był daleko daléj, w Klasztorze po za murami miasta, ale wiatr tak daleko ogień rozrzucał, że i ten Klasztor zapalił się w kilku miejscach; ale spieszny ratunek rozszerzyć mu się przeszkodził[220]. Proszę Pana Boga o wszelką żądaną pomyślność dla W. M. i na tém kończąc z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Lublina 21 Maja 1589 r.





50.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

26 Maja 1589 r.

Poseł Cesarski odwiedza Nuncjusza, i jest u niego na kolacyi wraz z Senatorami. — Nazajutrz Nuncyusz oddaje wizytę Posłowi, i jest na obiedzie u niego w témże towarzystwie. — Król przysięga warunki pokoju, w obecności Posła. — Obiad u Króla, a nazajutrz u Kanclerza Zamoyskiego. — Poseł do Krasnegostawu wyjeżdża. — Zdanie Arcy-Biskupa Lwowskiego, że można dać Brutemu tytuł Protektora Religii Katolickiéj w Multanach. — Nuncyusz sądzi że Bruti przestałby na Beneficium dla syna. Nuncyusz dziękuje za uwolnienie kościoła swego Neapolitańskiego od zarządu Karola Baldina.



Poseł J. M. Cesarski będąc u mnie z wizytą dnia 22 b. m. powiedział mi, iż miał polecenie od J. C. Mości, wszelkie winne względy okazywać Posłom Ojca Św., i dla tego do mnie jako do Nuncyusza J. Św. natychmiast po audyencyi Królewskiéj, przybywa złożyć hołd uszanowania dla Stolicy Apostolskiéj; do tego dodał wiele grzecznych i uprzejmych wyrażeń. Ja zaś chwaląc pobożność J. C. Mości, złożyłem winne dzięki Posłowi J. M. oświadczając, iż mam rozkaz od Ojca Św. wszelką cześć oddawać Posłom N. Cesarza i ofiarowałem Posłowi J. M. służyć mu w czém tylko będę mógł. Wieczorem raczył być u mnie na kolacyi razem ze wszystkimi Panami Katolickimi tu obecnymi. Nazajutrz z rana oddałem wizytę Posłowi J. M., który zaprosił mnie na obiad, wraz ze wszystkimi tymi znakomitymi Panami. Dnia 24 b. m. N. Król J. M., w przytomności Posła Cesarskiego w sali, w któréj przygotowano ołtarz z Krucyfixem srebrnym i mszał, klęcząc i dotykając się świętéj Ewangelii, przysiągł, że zachowa wszystkie warunki ułożone w Bytomiu i Będzyniu przez Kommissarzów Cesarskich, i J. Królew. Mości, wedle formy przepisanéj w traktacie pokoju. To samo przysięgli w imieniu Stanów Królestwa, Senatorowie Duchowni i Świeccy, i Szlachta wyznaczeni na to z Sejmu[221]. Tegoż samego dnia Król J. M. zaprosił na obiad, nas obydwóch Posłów i wszystkich P. P. Senatorów; ale przy stole Królewskim nieco wywyższonym siedzieliśmy sami tylko, ja przy Królu J. M., jako Nuncyusz J. Ś., a daléj Poseł Cesarski; a P. P. Senatorowie siedzieli przy osobnym stole. Wczora P. Kanclerz dał nam wspaniałą ucztę, a tegoż wieczora Poseł pojechał do Krasnegostawu, odwiedzić N. Maxymiliana i tam oczekiwać będzie Króla J. M., który dziś wyjeżdża, a ja towarzyszę J. Kr. Mości. Konferowałem w Warszawie z Arcy-Biskupem Lwowskim, wedle rozkazu W. M. o tém czyli stosowném będzie, aby Ojciec Św. nadał P. Bartłomiejowi Brutemu, w Multanach tytuł Protektora Religii Katolickiéj, który Stolica Apostolska zwykła dawać tylko znakomitym Xiąźętom, albo bardzo możnym osobom. Arcy-Biskup J. M. żądał czasu do namyślenia się, a niedawno pisał do mnie, że byłby zdania tytuł ten Brutemu nadać; jako W. M. przekonać się raczysz z tuż załączonego listu, który tak późno do mnie doszedł, ponieważ przez wiele rąk przechodził w tenczas kiedym był ciągle w podróży. Gdyby jednak nie zdawało się W. M. w wysokiéj Jego mądrości nadać taki tytuł prywatnéj osobie, możnaby dać Brutemu inny mniéj poważny tytuł, a gdyby tylko mógł otrzymać jakie beneficium dla syna, to możeby bez tego tytułu był kontent[222]. Nieskończone dzięki składam W. M. za to żeś od J. Św. otrzymał, iż uwolniono mój kościół[223] od złości Karola Baldino; i wyznaję, że mam wielkie obligacye dla W. M. za to, ponieważ nie mało służba Boska cierpiała na złym zarządzie tego Kościoła, który polecam łasce W. M., a z najpokorniejszém uszanowaniem ręce Jego całuję.

Z Lublina 26 Maja 1589 r.





51.

DO KARDYNAŁA MONTALTO

29 Maja 1589 r.

Odwiedziny Królewskie w Krasnymstawie. — Posłuchanie Nuncyusza u Arcy-Xięcia, i u Króla przed wyjazdem tego do Inflant. — Nuncyusz poleca mu interes wiary katolickiéj w tych stronach, i przywrócenie Jezuitów do Rygi. — Król prosi o spieszne obsadzenie Katedr Polskich, zwłaszcza Kijowskiéj. — Nuncyusz wymawia się opóźnieniem w wysianiu Posła Polskiego do Rzymu. — Król przysyła 14 koni w darze Arcy-Xięciu Maxymilianowi. — Nuncyusz obiera Rezydencyę w Warszawie, jako środkowém mieście Królestwa.



Dnia 28 b. m. z rana Król J. M. przyjechał tu do Krasnegostawu, i udał się wprost do Zamku, gdzie przy zsiadaniu z konia, spotkał go N. Maxymilian, na ostatnim stopniu na dziedzińcu, i przyjął J. Kr. Mość z wesołą twarzą i najuprzejmiéj[224]. Król także wiele grzeczności okazał J. Wysokości, i ustąpił mu kroku, i prawéj ręki wszędzie i we wszystkiém. Chciał także koniecznie odwiedzić N. Maxymiliana w jego pokojach, gdzie obecni byliśmy, ja, Poseł Cesarski, i sześciu czy ośmiu Senatorów tylko. Oba stali z głową odkrytą. N. Król J. M. pierwszy przemówił (po łacinie, w którym języku ciągle z sobą rozmawiali), w takiéj treści; że bardzo ubolewał nad przeszłemi zatargami jakie pomiędzy nimi były, które jednak nigdy nie wygładziły z duszy Jego miłości winnéj tak bliskiemu pokrewieństwu; gdy jednak pokój i przyjaźń wzajemnie ustaliły się pomiędzy nimi, i całym N. Domem Austryackim, ofiaruje przeto zachować je i pielęgnować z całą uprzejmością jakiej tylko żądać od niego można. N. Maxymilian złożył dzięki Królowi J. M. za to oświadczenie dobréj woli Jego, i za tę uprzejmość, że go chciał odwiedzić; oraz obiecał wywzajemnić się uczuciami uprzejmości, równie jak i wszyscy N. N. Arcy-Xiążęta Austryaccy; i zachować pokój zawarty pod powagą Ojca Św. i Stolicy Apostolskiéj, dla których zawsze będzie miał największe uszanowanie. Usiedli potém Xiążęta i nam Posłom usiąść kazano, i czas jakiś poufale z sobą rozmawiali. Poczem Król wyszedł, a N. Maxymilian towarzyszył mu aż do jego apartamentu[225]. O godzinie obiadowéj Król J. M. sam przyszedł po N. Maxymiliana; a dniem pierwiéj jeszcze zaproszeni byliśmy Poseł J. M. Cesarski i ja. Xiążęta zasiedli we dwóch na pierwszem miejscu u stołu, N. Maxymilian po prawéj ręce; a z nimi my tylko jedni; Senatorowie zaś przy osobnym stole[226]. Podczas obiadu Xiążęta ciągle prawie pomiędzy sobą rozmawiali, dając sobie dowody wzajemnéj uprzejmości. Po obiedzie N. Król J.M. podobnież odprowadził Arcy-Xiecia do jego pokoju; a J. Wysokość odprowadziła znowu Króla J. M. aż do drzwi swojego apartamentu. Gdy powrócił do siebie N. Maxymilian, odwiedziłem go witając go w imieniu Ojca Św.; oświadczając mu dobrą wolę J. Św. dla Niego, i jak Go zawsze miłował, i jakie starania czynił o uwolnienie Jego Wysokości. N. Arcy-Xiąże odpowiedział, że bardzo rad przyjmuje takie oświadczenie łaskawych względów Ojca Św.; że nigdy o miłości Jego i dobréj woli dla siebie nie wątpił; a teraz widzi oczewiste ich skutki; za co najmocniéj jest obowiązany, i najpokorniejsze dzięki Jego Św. składa, co też we własnych listach powtórzy. Dziś rano N. Król J. M. na wyjezdném poszedł do pokojów N.Maxymiliana, i pożegnał się z nim w najuprzejmiejszych wyrazach; podobnież odpowiedział mu N. Maxymilian, i znowu odprowadził go aż na ostatni stopień wschodów na dziedzińcu[227]. Król J. M. poszedł na mszę do Kościoła, blisko Zamku, a ztamtąd siadł na koń, w drogę do Litwy. N. Maxymilianowi przysłał w darze ośm koni powozowych, trzy rumaki Tureckie (Turchi), i trzy klacze (Chinee)[228], a J. Wysokość przyjął je, i 400 dukatów Węgierskich dał tym którzy mu je przyprowadzili. Dziś bardzo rano przed wyjazdem Króla J. M. miałem posłuchanie prywatne, na którém ofiarowałem jechać za Nim, ponieważ wszędzie mu służyć powinienem. Ale Król J. M. odpowiedział mi, że podróż ta bardzo męcząca będzie; że nie mam potrzeby sobie tyle trudu zadawać, i że niebawem powróci. Potém prosił mnie bardzo Król J. M. abym w Jego imieniu nastawał i otrzymał od Ojca Św. aby prędzéj opatrzono w Pasterzów Katedry wakujące, ponieważ wiele na tém tracą in spiritualibus, et temporalibus, a zwłaszcza Kijowska, dodając, że tam nawet kapłanów nie masz[229]. Odpowiedziałem żem spełnił rozkaz J. Kr. Mości, pisząc do W. M., ale że takie niedogodności wynikają z opóźnienia w wysłaniu Posła, który za prawdę oddawna już powinien był odjechać, jak mi tyle razy o tém zapewniono. Król J. M. wymawiał się interesami dotychczasowemi, i tém, że Senatorowie wycieńczyli się tylu wydatkami; ale że wkrótkim czasie Poseł najpewniéj wysłany będzie[230]. Poleciłem potém J. Kr. Mości sprawę Religii Katolickiéj, w prowincyi Inflanckiéj zwławszcza, prosząc aby urządzono parafie, które Król Stefan, sławnéj pamięci chciał ustanowić[231], i żeby przejeżdżając przez Rygę, kazał zwrócić Kościół i dom OO. Jezuitom. Król J. M. oświadczył największą gotowość ze swojéj strony w każdéj okoliczności na obronę i pomnożenie Świętéj wiary Katolickiéj, i spraw Kościoła. Poczem pożegnałem się; co też dziś uczyniłem z N. Maxymilianem, a jutro wyjeżdżam do Lublina gdzie kilka dni odpocząć myślę, a potem do Warszawy powrócić. Tam przy boku N. Królowéj, będę mógł częstsze i pewniejsze wiadomości miewać o J. K. Mości, i lepiéj sprawiać się z czynności urzędu mego, ponieważ to miasto pośrodku Królestwa leży. Korzystając z Kuryera którego spiesznie wysyła Poseł Cesarski, chciałem dokładną sprawę zdać W. M. z tego wszystkiego; a teraz z najpokorniejszém uszanowaniem ręce W. M. całując, proszę Pana Boga o wszelką pomyślność dla Niego.

Z Krasnegostawu 29 Maja 1589 r.

52.

LIST KANCLERZA ZAMOYSKIEGO DO ARCY-XIĘCIA MAXYMILIANA.

20 Lipca 1589 roku[232].

Posyła mu przez P. Sobieskiego, listy od Posłów Królewskich z Pragi odebrane, świadczące o zwłoce w wykonaniu warunków Paktami Będzyńskiemi zabezpieczonych. — Musi odnieść się do Króla J. M. w téj mierze przez umyślnego posłańca, a tymczasem zgadza się aby Arcy-Xiąże do Sandomierza się przeniósł jeśli mu wygodniéj będzie.



Najjaśniejszy Arcy-Xiąże i Panie Najmiłościwszy!


Już w dawniejszych listach moich okazałem, iż nad zwłoką Waszéj Miłości uczynioną, i sam nie po mału ubolewam; ale nie wątpię, że o tém wszystkiém co do mnie pisali, i piszą ciągle Posłowie Królewscy z Pragi, Wasza Miłość przez Pana Haniwalda uwiadomioną zostałeś[233]. Pokazywano mu bowiem listy Panów Posłów; jednakże powierzyłem je teraz Wielmożnemu Panu Sobieskiemu[234], aby je W. M. pokazał; i aby W. M. z nich poznała, że po oddaniu Lubowli, i odebraniu poręki za przysięgę Węgierską, Posłowie sami nie są zdania dłużéj W. M. zatrzymywać; radzą tylko aby do J. Królewskiéj Mości i do przedniejszych Senatorów, i W. M. odniosła się od siebie, i ja także. Z tego powodu jeśliby...[235] przepisaném być miało, łatwo w przezorności swojéj W. M. osądzisz, z jaką obelżywością by to dla mnie było. Pragnąłbym był zapewnie aby wcześnie J. Królewska Mość i Stany uwiadomione były o zwłoce przez Stany Węgierskie zrządzonéj. Teraz to tylko w porę mogę uczynić, że umyślnego jak najprędzéj wyszlę do J. K. Mości, któryby go jeśli nie w Wilnie, to przynajmniéj przed przeprawą przed przeprawą przez Dźwinę, dogonił. Tymczasem jeśli W. M. nie dość ma wygody, i do Sandomierza przejechać woli, chętnie się na to zgadzam[236]. O wszystkiém obszerniéj Pan Sobieski, przy tym liście doniesie. Co do reszty polecam się łasce W. M.
Z Zamościa 20 Lipca 1589 r.

powolny sługa
Jan Zamoyski.


Otóż i nowe rozprawy, które gdyby była moja rada przeważyła, w jednéj chwili załatwione być mogły; ale każda przezorność, rada się czém pochwalić[237].






DODATKI.




I.

PRZESTROŻNIK

NA SEJM ELEKCYJNY W 1587 ROKU

Wiersz Jana Karczewskiego
PODCZASZEGO CZERSKIEGO[238].

(z Mss. Ottobon. 2642. Bibl. Watykańskiéj).


Uczknieniek, lubo Przestrożnik na Seym blisko prziszłey Electiey Króla nowego przes Jana Karczewskiego Podczaszego Czierskiego napisanij, a Jasnie Welimożnemu Panu a Panu Janowi grabi na Tęczinie, Kasztelanowi Woynieczkiemu, Podkomorzemu K. J. M., Lubelskiemu, Parczowskiemu etc. Starosczie, napisany.

Vino virtutis praesidio.

Nie wiem ielim sie ze snu oczknął, lubo dusza[239]
Chodziła ma po świecie błędna by pokusa,
Tułając się tu owdzie, w kąty naglądając,
Rozliczne i rozlicznym sprawom dogadzając

Które się w Polsce były niedawno zjawiły,
A trwogi i frasunku ludzi nabawiły.
Takie nędze, bojaźni, zewsząd złe otuchy,
Bo nie pszczoły do ulów, nosiły miód muchy;
Nie oracz rolę orał, ale kupiec jego
Odprawował powinność; a wzajem tego
Xiądz się rzemiosłem bawił, po morzu żeglował;
Żeglarz urząd duchowny za się odprawował;
Żak zaś kopije kruszył, i wojsko szykował,
Hetman w teologice mądrze dysputował.
Dworzanin, Rycerz, Żołnierz piłą się bawili,
A do turnieju w szranki chłopięta wprawili.
Polak się u Węgrzyna uczył obyczajów,
Cnoty, któréj nie mają; i przydwornych strojów
Splendor prawie regius, jak na majestacie;
Burmistrz lepiéj zasiada na swym Majestacie.
Owo wiele opacznych rzeczy tu jeszcze było,
Które bym miał wyliczać, snadźby się sprzykrzyło;
Na które dziwy patrząc moja smutna dusza
Chodziła obumarła będąc, by pokusa.
Aż po Królu Batorym, jako z grobu wstała,
I prawić mi nowiny, kędy co widziała
Zna więcéj, od śmierci co się z nim działo
Cnego Króla Augusta, chce powiedzieć mało;
Naprzód to mi powiada: za Króla dobrego,
Że nas Pan Bóg pokarał i dał nam był złego,
Przeto żeśmy nieumieli dobrego szanować,
Więc złego musieliśmy tak obtemperować
Że jako sam musieliśmy w skoki,
By więc był Hajduka, skoczyć pod obłoki.
Właśnie się jak żabom a słusznie dostało;
Bo gdy kłodę za Króla miały, źle im się zdało;
Aż dano im bociana, panicza krasnego;
Radeby go były pozbyły, ale cóż, nic z tego;

I choć po jednéj żabie, zcierpią Króla swego;
Tak my też musieli aż do czasu tego
Kiedy Pan Bóg nam zesłał nasze wyzwolenie,
A zaś za tego Króla ludzi nieścinano[240],
A za ich poczciwości nieodsądzywano
Lada ocz, i trzebaby dekretu tego;
Na Pana łaskawego który na Gołyńskiego
Osądził był nieprawnie, a sam w też trzewiki
Wstąpił, bodaj niegorzéj i wpodał w te szyki.
A małżonka cnotliwa na stronie wzdychała;
Oddał jéj to uczciwie, co go udziałało
Z chudego Ziemianina, tak zacnym Monarchą;
Miałby się jéj był kłaniać jak Dawid przed Archą.
Ale złemu wrogowi to nic nie pomogło;
Choć dawała, głaskała, i to nic nie wzmogło.
Pomścił się też krzywdy Pan, że go stracił z świata,
A Świętą Panią chowa na weselsze lata;
I chować długo będzie; a za jéj pobożność
Wstyd, pokorę, cierpliwość i we wszystkiem skromność
Pocieszy ją swojemi obfitemi dary,
A za frasunek wesela przysporzy bez miary.
Jakoś ją nam, o Panie, chowaj w zdrowiu długo
Bo poka ona żywa wszej Koronie błogo.
A Królowie by w Polsce tacy nie bywali
Którzyby gwoli ludziom dekreta działali.
Jak ten działał, kto wczedł[241] wsze[242] Polskie kroniki
Nie był jako żyw w Polsce Król okrutnik taki
Coby za jego Państwa tak wiele zginęło
Zacnych ludzi Rycerskich we krwi opłynęło.

Że wszyscy Monarchowie, którzy przed nim byli,
Tak wiele jak Batory ludzi nie zgładzili.
Ani ich poczciwości tak zbawili wiele.
Możesz, bo moja cnota, wierzyć temu śmiele;
A cośby był doczekał sejmu niniejszego
Podgolił by był mieczem, wierzmi, nie jednego;
Bo się był z praktykanty swemi tak nasadził,
Jakoby był Zborowskich dom wszystek wygładził.
A nie tylko Zborowskich, ale insze Stany
Zacne i starożytne chciał obrócić w miany[243];
A swojemi pochlebcy chciał tylko królować
I absolute tu nam wszystkim rozkazować,
Jako w Turczech lub Węgrzęch; lecz go to chybiło
Bo jeszcze Pańskiéj woli do tego nie było,
Aby nas był podać miał w takową niewolę.
Raczéj nad nim wykonał swoją Pańską wolę,
Że go tu stracił z świata, a złe dumy jego
Oto w niwecz obrócił wedle zdania swego.
Nuż co jego Hajducy tu ludzi pobili,
Łupiąc, biorąc, zbijając, szkody poczynili,
Nie stoją wszyscy za to z duszami i z ciały
Co w Polsce pobroili przez ten czas mały.
Nuż sam co nam wyłupił skarby Tykocińskie
Albo one ozdoby Augustowe wszystkie;
Nuż gwałty, nuż pobory, a co miast złupił,
Siedmiogrodzką by ziemię za to wszystką kupił!
Zgoła tu nas zostawił, w ubóstwie Pan dobry,
A naszemi skarbami był swym Węgrom szczodry,
Które oni do Węgier już dawno wysłali.
Godniby powieszenia, którzy tu zostali;
Bo na nich jawne widzę Augustowe stroje,
Kuny, sobole, rysie, szable, rzędy, zbroje

I inszego ochędóstwa, coby pisać wiele.
Godni wszyscy szubienic, mogę mówić śmiele;
I to co im na prawo tu u nas nadano,
Niechby za się od nich to wszystko odebrano;
Bo lepiéj to dać swemu, który godzien tego,
Niźli to widzieć u Węgrzyna smrodliwego.
Zgoła ich ztąd wyprawić jak tu przyjechali
W baranich; bo jako żywo soboli nie znali
W których się teraz pawią. Dobraż chłopu koza,
Miasto łańcucha powróz, albo gibka brzoza;
Dobra i modra suknia, któréj się przyuczył,
Niechby to granat szkarłat pan dobry poruczył;
Tu to złupił, tu niech znów stawa z nami,
Bo na te łotrze patrzać, zalaćby się łzami.
Fora z dwora kazać im co najrychléj z ziemi;
A ktoby je tu chował, niechaj w takiéj cenie
Będzie jako i oni: i niechby wleczona
Wina na nie wielka i nie odpuszczona.
Wszak nie z trudnością przyjdzie tę rzecz nakierować
Gdyżby tu i Królowi nie wolno ich chować.
Przetoż tę rzecz uważnie, a prędko opatrzcie.
Bo jako z temi łotry zbraci się kto, baczcie
Aby bez Elekcyi tu nam nie panował,
Co wiedzieć nie na to li iż tu naszykował
Aby w Polsce aż dotąd tak tu długo byli
A czasu pogodnego co złego zbroili.
Zgoła nie tylko Węgrów, żadnych cudzoziemców
Pod tym czasem nie trzeba, okrom sąsiad Niemców,
Z któremi Commertia starodawne mamy
A ktemu co więcéj w cnocie stateczne je znamy.
Jednak bychmy najbardziéj tych ztąd pozbyć chcieli,
Tedybychmy wszech potrzeb tu w Polsce nie mieli.
Bo z nich wsze rzemieślniki mamy znamienite.
Przywożą nam towary swoich ziem okwite,

Bez których być nie możem; ale bez Węgrzyna
Każdy się z nas obejdzie, i bez jego wina.
Idąć też z Niemiec wina, bo i tańsze k temu,
I bez furlonu przyjdzie do domu każdemu,
Byle chciał, a do Gdańska spuścił szkutę żyta,
Będzie wina, korzeni, niedając i myta.
A co więcéj, pieniądze, które są potrzebne,
Mamy od nich tak w wojnę, jak w czasy spokojne.
A tak trudno krom Niemców obejść się my mamy,
A też i przychylniejsze niżli Węgry z nami.
I którzy w Polsce mają już swe posiadłości,
I inszéj bardzo pełno we wszéj Polskiéj włości.
Zwłaszcza w mieściech; za których piękną opatrznością,
Gospodarstwem, dostatkiem, i wielką czułością
Miasta Polskie, bardzo się pięknie ozdobiły,
I mury wystawiane, które się waliły,
Którychby nędzny Węgrzyn nigdy nie naprawił;
Jeszcze co ten naprawił, dobryby Pan skaził.
Wrócę się zaś co ten Król nam sprawił dobrego;
Okrom Moskiewskiéj wojny nie wiem nic inszego;
I to tę naszym kosztem wszystkę odprawował.
Pracy w téj mierze swojéj wprawdzie nie litował,
Coby też był i Hetman z rozkazania jego
Uczynił, zwłaszcza biegły, i dowiódłby tego
Choć bez Króla; lecz w tenczas już tak być musiało;
Bo drugiemu hetmanić było się zachciało,
Który nigdy nie bywał w téj Rycerskiéj szkole
Cudniéj umiał napisać, niż wyciągnąć w pole[244].
Dlaczegoż Król nieborak musiał sam wojować
I niewczasy wojenne wszystkie podejmawać;

Za co też i pochwalenia godzien uczciwego,
Ale też okrom tego, nie masz nic inszego.
Rzecze kto, że Inflanty do Korony zdobył;
Wprawdzie żeć i tém nieco sławy swéj ozdobił.
Nie inaczéj; lecz bez téj mogłoby być było,
Bo się przez nieopatrzność to było sprawiło.
Wziął był August Inflanty, miecza nie wyjmując;
I niedobyte zamki, do nich nie szturmując;
Posiadł miasta śpiewając, bez wszelakiéj trwogi;
Byli z niego kontenci, jak pan, tak ubogi.
I potém te kraje pięknie opatrował;
Oni go miłowali, a on ich szanował.
Nastał ten Król co szczedl[245]; wszystko się zmieniło;
Bo jak jął swoje łupić, więc drugim nie miło,
Słuchać było tych rzeczy, lubo patrzeć na nie;
A ono to o obiad szło, a nie o śniadanie.
Patrzać a ono u sąsiada ogień podniecają;
By pożarem nie doszło drudzy się lękają.
Tak też właśnie Inflanty z Gdańszczan wzór brali
A pożaru takiego bardzo się lękali.
Więc jedni do Duńskiego, drudzy do Szwedzkiego,
Niektórzy do Magnusa, i do Kurlandzkiego.
Widząc nierząd, Moskwicin ostatek połapił
A w tym to nierządzie jego by co ułapił.
Otóż wojna to Gdańska tak wiele sprawiła,
Że się przez nie Inflantska ziemia utraciła;
Któréj zaś Król zdobywał, dla swojéj sromoty,
Iż był głupio postąpił, więcéj niż z ochoty.
Wprawdzie że ta oboja wojna uczyniła
Sławę Królowi, ale nas zniszczyła
Wszystkie w obec, w pieniądze tak i w osiadłości
Że do stu lat nie będzie tak osiadłych włości

Jako przed tém bywało; a cóż tam te kraje
Gdzie się wojna toczyła nie stoją za jaje.
Pójdźmyż cośmy poborów na to wyłożyli,
Ludzi za się szlacheckich cośmy potracili
Co służebnych, i co zaś inszych pospolitych;
A prawie ludzie we wzór z narodów okwitych,
Jako wiele zginęło przez nasze niesprawie
A cóż za to? oto miewa sławę.
Ono nam był tę sławę oddał August wcale,
Którąśmy utracili, kiedychmy zuchwale
Z swojemi poczynali; więc czy grzech i szkoda,
I niewraca się nazad upłyniona woda.
Tak też i tych Inflantów z większą naszą szkodą
Dostalichmy, a niźli z korzyścią, z nagrodą.
A też co ten Król czynił dla korzyści
Więcéj swojéj, niżli z Koronnéj miłości;
Bo tém chciał ubogacić wsze powinne swoje.
I byłby przybawił zkąd inąd chocia tyle troje
Niż Inflanty, tedy by Korona się z tego
Nie cieszyła, ale on i Synowcy jego.
A nie tylko Inflanty Synowcom dać miano,
Ale o Litwie w Grodnie już dobrze zczytano[246];
I już snadź drudzy z panów byli przyzwolili,
A drudzy zaś do Sejmu tę rzecz odłożyli.
A tak niechaj nie mówią jego pochlebnicy
Że to był pan szlachetny; wszak to widzim wszyscy
Co się z nami na potém od niego dziać miało,
Wszak się jawnie po śmierci jego pokazało;
Bo co tu zebrał, niechciał nam zostawić,
Raczéj to do Kanclerza kazał wyprowadzić

A tak myśleć nie trzeba by był nas wzbogacił,
Rychléjby był tym rozdał co się z nimi zbracił[247].
Albo swym potomkom; iż niemiał żadnego,
Więc swe krewne wzbogacić chciał co do najmniejszego.
Dawszy pokój Inflantom, kędy się podziały,
Co po Auguście były pozostały
W Tykocinie? Kędy są, gdzie je obrócono?
Których na ośm milionów wszystkie szacowano?
Wszak to skarb nie Królewski, ale był Koronny,
I każdy do rozsądku był takiego skłonny;
Bo tak a nieinaczej, gdy w Koronaciją
Henrykowę w Krakowie dawali raciją,
Niektórzy, że Król miał mieć wolność do nich
Drudzy za się mówili nic Królowi po nich.
Bo jemu nienależą, rychléjby Królewnie.
Byli za się też drudzy co mówili wiernie
Że co się tu zebrało, tu ma zostać w domu;
Schowajmy to dla przygód, niedając nikomu.
I tak było conclusum; kędyż to podziano,
Co w pokoju aż dotąd miało być chowano?
Przyszedł wilk[248] k temu głodny, rozszarpał to wszystko
A gdzie się to podziało aż i wspomnieć brzydko!
Nuż i teraz uczyńcie, obierzcie drugiego;
Nie tylko takich Skarbów, zbędziecie wszystkiego.
Ba i wszystko wam zdzierży co wam poprzysięże
Rychléj drugi o prawdę ośród rynku leże,
Pobuduje i zamki, spełni kondycyje,
Podobno gdy nie ma, będzie miał racyje;
Więc będzie sprawiedliwy, będzie się bał Boga.
Nie będzie utrapiona Korona nieboga,

Podatkami częstemi nie będzie bogacił
Swoich pochlebników, z któremi się zbracił,
I zadzierzy powagę, spół i z powinnością
Swą Królewską, ze wszystkich poddanych miłością;
I nie będzie tyranem, skoro mu niedadzą
Poboru; i co prawdę mówiąc nie zawadza.
Na swe miasta nie włoży trybutu żadnego,
Nowych ceł nie założy, ani czopowego.
Przestawać też na wszystkich przedsięwzięciu będzie,
A na jednéj osobie polegać nie będzie.
Owo dobra myśl z panem takim nam przybędzie.
Nuż co wskok po Węgrzyna; będziemy u Dyabła
Widzieć majętności nasze i też gardła.
Boć się nam tak za tego Króla właśnie działo.
Bogdaj u nas Węgierskie plemie nigdy nie postało!
Zginęło spół z Turki, bo to w jednéj cenie:
Tatarzyn, Węgrzyn, Turek, a wszystko złe plemie!
Wszak nasi starzy Węgrom tak kazali zgoła
Wierzyć, ażby miał trzecie oko pośród czoła.
A tak po szkodzie mędrszy będąc obierajcie
Króla z Królów, i Piastom, wierę[249] pokój dajcie.
Byłciby nie Węgrzyn gorzéj, a rodzina
Byłaby szkodliwsza niżli zła godzina.
Jużby się nie wysłużył zięciowi i bratu
I musiałby ugadzać ich każdemu swatu.
Nie miał ten Król powinnych więcéj nad jednego,
A przecie z nim nabroił, wiele nie dobrego[250].
Cóż gdyby półkorony jego wszystcy byli,
Jakobyśmy te rzeczy swoje prowadzili!
Radzę tedy z Królów Króla obierajmy.
A Węgrom tak i Piastom, wierę, pokój dajmy;

Bo sobie Elekcją zatrudnimy niemi
A nie będzie z tych godzien, o tém pewnie wiemy.
A rychléj ci wżdy Pan z Panów dotrzyma nam słowa,
I łacniejsza z potężnym, niż z chudym umowa.
A rychléj nam spełni wszystko co nam poprzysięże,
Bo jeśli ztąd niedostanie, zkąd inąd dosięże.
Przestrzeże swéj powagi, także dostojności
Onéj Królewskiéj, dla domu swojego zacności.
Albowiem generoso animo nic trudnego.
Więc według pierza leci jak orzeł wysoko.
Nic mu nie strach sprobować, acz w morzu głęboko.
Wszystkiemu podołać chce, bo mu serca staje;
Orłowe bowiem dziecie, a nie krucze jaje,
Ani też sowie plemie co lata po nocy
Łapając biedne myszy, światła broniąc w oczy,
Któremu nie przywykło; tak że też i temu
Trudno, trudno ach sprostać, kto nie przywykł k temu.
Łatwieć przyjąć Królestwo, na swój grzbiet, mój Panie.
Aleć kiedy potęgi do niego nie stanie,
Co ty rzeczesz, podobno zawiodłszy sam siebie?
I mnie przy sobie zgubisz, tę pociechę sobie
Nędzny chudziec odniosę pospołu z drugiemi
Dajże pokój Królestwu wszak to z dawna wiemy.
Więc ma rada, że z Królów Króle obierajmy,
Bo tego dobrze godni, im się kłaniajmy.
A my Szlachta jak zdawna, miłujmy się społem,
A kto godzien Królestwa uderzmy mu czołem
A wszystkie Simultates odrzućmy na stronę,
A myślmy jakobyśmy mieli wżdy obronę,
Dokąd Pan nie przybędzie; bez tego trzeba.
Bo za takiemi bunty tylko Pan Bóg z nieba
Strzeże nas z łaski swéj do pewnego kresu.
A tak niechaj ta wasze waśnie i daj biesu,
Zwłaszcza teraz kiedy nam wszystkim trzeba zgody.

Wszak kiedy Król nastanie, każdy swe wywody
Pokaże przed nim jaśnie, kto krzyw, a kto prawy
I sam Pan Bóg objaśni jakie czyje sprawy.
A tak nam trzeba zgody y w niéj obrać Pana,
A Daj Boże dobrego, chocia nie Hetmana.
Boć łatwiéj o Hetmana, niżli o zacnego
Króla, zwłaszcza dobrego, k temu pobożnego,
Coby się też bał Boga, poddane miłował,
I czego mu zwierzano, by dobrze szafował;
Na prywatę nie patrzył, a równo każdego
Miał u siebie tak pana, jak i ubogiego,
Pochlebstwem się nie bawił, a swą intencyą
Poddawał pod swych rad spólną sentencyą.
Nie polegał też nigdy na jednéj osobie[251]
A chociaż go co boli, pokrywał to w sobie
Bo tak baczni Królowie przed tém więc działali,
Chociaż w smak nie było, przedsię przeglądali.
Dla tego to iżechmy to jednym związani
Łańcuchem, i niechcem być nigdy rozerwani,
Jedna nas matka prawie wszystkie porodziła,
I naszą pospolitą rzecz na jedno skrzewiła,
Więc też rozumieć jedno wszyscy mamy
I tym nie folgować co występne znamy.
Nie może to być nigdy, aby syn Macierzę
Nie rozgniewał; przecie mu gardła nie bierze
Lecz go pierw karze słowy, a gdy tego potém
Nie przestawa, używa siły z wielkim kłopotem.
Także w tym naszym związku zwłaszcza w silnéj kupie
Nie może być aby kto nie wystąpił głupie
Przeciw Pomazańcowi; to go wnet ściął za to
Albo i czci odsądzić, że wykroczył przeto
Ma wżdy mieć miłosierdzie, które on z nieba
Król nad Królmi rozkazał, tego potrzeba.

Nie darmo ono Zygmunt, kiedy Radwańskiego
Odsądził poczciwości, z płaczem użył tego,
Mówiąc, że Szlachcicowi nie jest nagrodzona.
Jego wzięta poczciwość, ani zapłacona.
I za swojego wieku tylkoż Sednickiego
Tak był skarał, i często więc żałował tego.
Niechżeby z tego Króla, inszy postęp brali,
I tak swoich poddanych jak ten, ochraniali.
Byliby w wielkiéj wadze u swych, i miłości;
Godni tacy Królowie, wszelkiéj uczciwości.
A jeśli hańby godni, i więc nic z tego
By mię kto miał namówić abym chwalił z tego.
Choć się sprawić nie chciał dać cnemu szlachcicowi
I czynił gwałt możnemu, cóżby mnie chudźcowi
By był żyw, nie uczynił? Otóż ja dobrego
Życzę sobie mieć Króla, od Boga miłego.
Co nam daj wszem, o Chryste, miłościwy Panie!
A ja proszę, przyjmijcie moje krótkie zdanie;
Wszak kto mi powie lepiéj, przestanę na jego.
Zdanie, nieodstępując za waszém, od swego.




II.

WIERSZE SPÓŁCZESNE NA KANDYDATÓW DO KORONY

w 1587 r.
(z Mss. Ottobon. 2682. str. 102. Bibl. Watykańskiéj).



Candidati pro Regno Poloniæ


SZWED[252].

Sauromata własny a nie czudzoziemiec
Wdzięczny podobny, mądry y zaczny młodzieniec
Ey S Polki, S Polki spłodzony niech na państwo siędzie
Dawnych Jagiełów plemię, dobrze nam z niem będzie.


MOSKWICIN.

Mądrzi dawni Poliacy w to zawsze wglądali
Do pułnocznych, by Pana, kraiow obierali.
Słyszałem y Zygmunta tesz radę starego,
Króla wielce mądrego, Senatorom jego
Wydaną, gdy potomstwa jego by nie stało,
Iszby zynąd nie szukać Pana nie przistało.

Czas pokazał nużesz poń, a zaż było mało
Złączić tak wielkie państwo, a zacz było stało;
Jagieła tesz dla tego wszak byli obrali
Naszy Starszy by Litwy ze Żmudzią dostali.


RAKUSZANIN.

Radziłbym ja po tego, liecz naszy Polianie
Acz o każdym narodziech mają dziwne zdanie.
Każdy tu u nas mądry y chce roskazować,
Urząd niepitay aby kto miał nakierować
Sami swą wolnością chcą stać co być nie może,
Szczęść nam na naszym zdaniu, proszę mocny Boże.
Ale widzę dokąd my przedsięwzięcia swego
Nie odmienim, nie będzie u nas nic dobrego;
I zginiem w nierządzie thusząc sobie dobrze
Nie wiedząc nic nioczym, jedząc, pijąc szczodrze.


ERNEST.

Ernest się tak wykłada, isz to jest Pan prawy
Mądry, czuły, dowcipny a wszystkiem łaskawy.
Nusz Pan nasz y wszistko nam z niem dobrze przibędzie
Ey pięknać to gdy zaczny Króliestwo osiędzie
S którem też rząd przistąpi y czasu każdego
Jego będziem potporę mieć z domu sławnego.


MATHIAS.

Mądry y ktemu zwiedził wielie kraiów
Zna guzy iak na miód, ma to s swoich stryów
Także z dziadów, pradziadów, iusz sam kosztował
Jako odbić, onżeby i woysko szikował.
A zasz by nam y to zły, wszak pragniem takiego
Za łeb coby pręthko szedł, dokaże ten tego.


MAXYMILIAN.

Ma y ten cosz z ymienia swojego wielkiego,
A thosz też imie oyca cznemu było jego
S Xiążęciem mu takiem żeby nie przistało
Jakiem teras zacznem, jest bardzo to nam mało.
Maximus iest, chce więcéj y podolia temu.
I każdą monarchią mógłby oddać iemu;
Łaskawy bowiem to Pan, poddane miłuie,
I o każdą ich krziwdę rad się zastawnie,
A k temu dość rostropny, y serca wielkiego
Niemasz w tem młodzieńcu coby było złego.



Othosz macie trzi domy, stych że obierajcie
Króla s Królów, kto godzien Coronę mu daicie.


Laus. D. O. M.


III.

LIST FILIPA TALDUCCI, AGENTA TOSKAŃSKIEGO W POLSCE, DO KAWALERA CONCINI Z HRABIÓW DELLA PENNA, WE FLORENCYI, Z OPISANIEM ŚMIERCI PODKOWY, WOJEWODY WOŁOSKIEGO,

w czerwcu 1578. pisany.

(z Archiwum Medyceuszów, we Florencyi. Carte Strozziane, Filza 303)[253].



Król Jego Mość wyjeżdżając z Warszawy kazał zawieść Podkowę, niegdyś Hospodara Wołowskiego, do Rawy w ziemi Mazowieckiéj i trzymać go tam pod ścisłą strażą. Nakoniec kazał go sprowadzić do Lwowa, dokąd przyjechał był Czausz, nie w innym celu, (jak o tém publicznie mówiono), jak tylko dla domagania się głowy tego Podkowy. W tym samym celu zjawił się także Poseł od Hospodara Wołoskiego, który ofiarował Królowi 50 wołów, cztery beczki muszkatu, dwie beczki małych cytryn solonych, i pięknego rumaka. Poczem w Poniedziałek, który przypadł na 16 Czerwca, Król J. M. z rana wyjechał z miasta na dwa dni, nibyto dla łowów; a przed wyjazdem zostawił rozkaz aby całe miasto stanęło pod bronią; dał także rozkaz hajdukom swojéj straży, aby miasto było zamknięte; a pierwiéj jeszcze kazał był wyjechać Czauszowi, tak dla własnego jego bezpieczeństwa, jak dla oddalenia po części pozoru tego co miało nastąpić. Albowiem był trochę podejrzanym zjazd wielki ludzi zbrojnych przybyłych po części dla uczczenia Króla J. M., a po części może dla tego, że słyszeli o przywiezieniu Podkowy do Lwowa.
Po wyjeździe Króla J. M. i daniu wszystkich potrzebnych rozkazów, około czternastéj godzinie[254] przyprowadzono na rynek nieszczęsnego Xięcia; nie był jednak związany, ani też go kto trzymał; ponieważ wymówił był to sobie jako łaskę, gdy mu ogłoszono wyrok śmierci. Po rynku, gdzie huk bębnów i szum ludzi był wielki, przeszedł się dwa razy, głaszcząc się po brodzie, i spoglądając na lud bez żadnéj oznaki bojaźni; potém prosił o milczenie, co gdy otrzymał, wyrzekł następujące słowa:
„Panowie Polacy, idę na śmierć nie wiem za co, ponieważ nie pamiętam, abym w życiu mojém uczynił co zasługującego na taki koniec. To wiem dobrze, że zawsze biłem się mężnie i po rycersku przeciwko nieprzyjaciołom imienia Chrześciańskiego, i żem pracował zawsze na pożytek i dobro kraju; z mocném postanowieniem być dla niego murem i warownią przeciw niewiernym; tak aby oni w granicach swoich pozostali, i nie mogli przebyć Dunaju. Ten dobry zamiar nie przyszedł do skutku; Bogu to wiadomo dla czego; ale najbardziéj przeszkodził temu ten, na dobrą wiarę którego dałem się przywieść do tego kraju. Ale w Bogu mam nadzieję, że wkrótce jako pies zdradziecki, odniesie karę za moją krew niewinnie przelaną[255]. Nic więcéj nie wiem, tylko że mam umierać z ręki tego (pokazując kata); ponieważ Turek, pies poganin, rozkazał to waszemu Królowi, a swojemu poddanemu; a wasz Król, temu rozkazał. Nareszcie dla mnie jednego, to nie wiele znaczy; ale miejcie w pamięci, że nie zadługo, to co ze mną się dzieje, i wam się przytrafi, i że wasze majątki, wasze głowy, i waszych Królów, ile razy ten pies poganin rozkaże, do Carogrodu zawiezione będą.”
Potem zamilkł na chwilę, i obróciwszy się do ośmiu ludzi swoich, którzy przy nim byli, rzekł daléj:
„Proszę was, aby tym sługom i towarzyszom moim, którzy są tak zacni jak ja sam, po mojéj śmierci nic złego się niestało; ponieważ przedewszystkiém są to poczciwi ludzie; a potém dobrze zasłużeni téj Rzeczypospolitéj. A zatém nietylko wypada, aby żadnéj krzywdy nie doznali, ale nawet aby dostali nagrodę wedle zasług swoich.”
Potém dodał:
„O to jeszcze was proszę, abyście temu człowiekowi bez czci (pokazując kata) jako niegodnemu dotknąć się mego ciała za życia, nie pozwolili dotykać się go i po śmierci mojéj; ale żeby to zostawione było tym moim ludziom, którzy dla tego jedynie tu są, aby mi tę ostatnią przysługę oddać.”
Potém zamilkł; a lud cały płakał; płakało zwłaszcza wielu żołnierzy, którzy dla niego tylko tu przybyli, a nie mogli mu przyjść w pomoc, z przyczyny wielkich przygotowań uczynionych do odporu; ale na ich twarzach malował się smutek jaki w sercach czuli. Jeden z nich podszedł do niego z wielkim kielichem wina; a mówią niektórzy, że sam (Podkowa) o to prosił; dość, że chętnie przyjął kielich i wypił duży haust, obrócony do tego, który mu wino podał, powiadając wedle zwyczaju krajowego, że pije do niego za zdrowie jego i wszystkich towarzyszy jego. Poczem znowu przeszedł się dwa razy; a chcąc przybrać się do kaźni, zobaczył przygotowany pęk słomy, na którym miał uklęknąć. Co widząc głośno powiedział:
„O Boże mój, czyliż nie godzien jestem uklęknąć na czémś lepszém od tego!”
I obracając się do swoich ludzi dodał:
„Idźcie do moich rzeczy i przynieście mi dywan co mi jeszcze pozostał.”
Co gdy uczyniono, składnie ukląkł, pomodlił się i przeżegnał z Ruska (gdyż był tego wyznania); i zamknął oczy, oczekując ciosu śmiertelnego; a gdy kat nie uderzał, obrócił się do niego mówiąc:
„Co ty robisz?”
Na co mu kat odpowiedział:
„Panie, potrzeba pierwéj suknie tak ułożyć, aby nie zawadzały.”
Na to Podkowa:
„Bardzo dobrze.”
Sam ułożył suknie, powiedział katowi, aby wykonał swoją powinność, i polecając się Bogu, z wielką stałością odebrał cios śmiertelny. Ktoś z przytomnych (zapewnie umyślnie na to postawiony) dla pokazania, że sprawiedliwości zadosyć uczyniono, podniósł głowę i trzy razy ludowi pokazał. W tym momencie słychać było taki krzyk boleśny wśród ludu, że gdyby nie przygotowano odporu, można się było lękać rozruchu. Już nawet hajducy obawiając się czegoś, spuścili byli rusznice; ale jednak na niczém się skończyło. Ale wypadek ten sprawił w ogóle najgorsze wrażenie, i widać, że to J. Królewskiéj Mości wiele zaszkodzi w miłości narodu; chociaż w końcu wszystkiemu się zaradzi, i o wszystkiém się zapomina.
Ludzie Podkowy odebrawszy ciało jego, i przyszywszy do niego głowę, włożyli do skrzyni zielonéj, którą mówią, że sam przygotować kazał; zanieśli je do pobliskiéj Cerkwi Ruskiéj, i nic więcéj o tém nie słychać.




IV.

BREWE SYXTUSA V. PAPIEŻA O ŚMIERCI STEFANA BATOREGO Z 10 STYCZNIA 1587.

(z Mss. Urbińskich N. 1113 z Bibl. Watykańskiéj).



Venerabiles Patres et dilecti filii, Salutem!

Magno intimi animi nostri dolore literas nunciumque accepimus de obitu Stephani Regis vestri, cuius memoria sit in benedictione. Amisimus enim filium nobis in Christo carissimum, egregie de Ecclesia Dei meritum, fidei Catholicae propugnatorem, et ad rei Christianae fines propagandos instructissimum. Verum et si multa sunt quae cum in mentem veniant maestitiam animis increscere possunt, nihilominus tamen vere ea spes consolare omnes potest, quod cum zelo Dei accensus, tam multiplex suae pietatis exemplum ac specimen maximis in rebus saepenumero dederit, regnum vita caelesti, mortalitatem immortalitate commutavit. Bonum enim certamen certavit, cursum consumavit, fidem servavit, coronavitque, propterea illum Deus aut brevi Sanctae Ecclesiae, et praesertim istius regni fidelium piisque precibus adductus, coronavit corona iustitiae quam repromisit diligentibus se. Hac nos spe recreati in Domino, qui Deus totius consolationis et Pater misericordiarum moerentes in tribulationis paterni animi nostri sensum in omnes partes quamprimum excitavimus ad illam intimam caritatem, qua istud nobile regnum sui regis obitus tamquam gravissimo vulnere perculsum favere totis in Christo visceribus cupimus. Quod porro ut cavimus atque efficiamus in modo communis illa sollicitudo suadet, quam devotis Ecclesiae filiis debemus, ac juvante Deo praestamus; vel praecipue ea cura cogit quae iam inde a beatae memoriae predecessore nostro Joanne tertiodecimo, qui istuc primum Micislai regis rogatu, episcopos a quibus christiane vivendi leges exaurivit, benigne misit; sed a caeteris deinceps Pontificibus ad nos usque derivata nostrae erga vos dilectionis spiritum ita accendit, ut hoc potissimum tempore quo iam tanto regis praesidio destituti estis, de vobis istiusque regni saluti simus in Christo Domino solliciti vehementer. Hanc animi nostri propensionem et curam, quam nos causa vestra in regis obitu substinemus, hic literis testatum apud vos esse volumus, ut eo usui vobis esse queat, tum ad consolationem, tum vero ad ea gerenda quae Deo inprimis acceptisssima[256], isti regno utilissima, et nobis demum universis salutaria, atque honesta fore arbitramur. Itaque illud primum quantum possumus vobis etiam atque etiam magnopere suadimus, ut iam de re gravissima his temporibus consultatio vestra futura sit, a Deo patre luminum, qui dat omnibus, affluenter auxilium supplicationibus, precibus ecclesiae que pietatis operibus postulatis; ita enim fiet id quod de vobis optamus ac speramus, ut cum sapientissime publicis Polonis rationibus consultum esse velitis concordiae et paci quam reconciliationis nostrae ąuctor Christus Dominus reliquit, nos maxime in isto interregno regiisque comitiis praeclare studeatis; factiones autem, desidia ac dissensiones longe refugiatis, quorum quasi caliginem in maximis deliberationibus Princeps tenebrarum Satanas saepe mentibus fidelium offundit, in lumine ipsius Christi Domini ambulari cupientium. Has porro, venerabiles fratres dilectique filii, de vobis omnibus qui prudentia, auctoritate consiliisque abundatis, nostra opinio est haecque spes ut summa animorum consensione, summaque concordia et caritate, religione Catholicà fidei cultor deligatur atque creatur, qui adiutrice Dei gratià futurus sit maximum istius regni praesidium, ac magnum veraeque Christianum pietatis exemplum. Id vero ut quam rectissime succedat, quemadmodum confidimus Deum a quo omne bonum manat continenter oramus. Reliqua venerabilis frater Archiepiscopus Neapolitanus Nuntius istic noster coram uberius exponet, cui fidem habebitis quam nobis ipsis haberetis si vobiscum colloquerimur.
De nobis vero pollicemur quaecumque a nostra paterna caritate ecclesiae filiis expectari merito possunt. Datum Romae apud Sanctum Petrum Die X Januarii 1587. Pontificatus Nostri anno Secundo.




V.

LIST SYXTUSA V. PAPIEŻA, O ŚMIERCI STEFANA BATOREGO Z 10 STYCZNIA 1587.

(z Mss. 2502 z Bibl. Batberini w Rzymie).



Magno dolore de Regis Stephani obitu intime affecti sumus, cujus et in Deum pietatem et in hanc Sedem observantiam et in rebus gerendis fortitudinem et in Catholicae Ecclesiae finibus propagandis, virtutes semper magni fecimus. Eo mortuo cum in ista Regni tempestate accidere multa possint, plena dissidiis, illud nos pro nostra erga Poloniae Regnum dilectione singulavi, te monere atque hortari volumus ut quantum in auctoritate vales, vales autem plurimum, omnia in pace et tranquillitate conquiescant: et Rex auctor potestatis Catholice conflaventibus omnium suffragiis constituitur, quem optimum in Domino vehementer cupimus. Reliqua pluribus dicet nuntius hic noster vir et probitatis et nobilitatis nomine illustris cui fidem habebis D. Romae apud S. Petrum sub annulo Piscatoris Die X Januarii a° 2°.




VI.

LIST ARCY-XIĘCIA MAXYMILIANA OBRANEGO KRÓLA POLSKIEGO DO STRONNIKÓW JEGO PISANY, 9 GRUDNIA 1587 R.

(z Biblioteki Ordynatów Zamoyskich).



Maximilianus Dei gratia Electus Rex Poloniae, Magnus Dux Lithuaniae, Archidux Austriæ &.

Generosi nobiles syncere et grate nobis dilecti. Quam bene erga inclytam domum Austriacam, nosque praesertim, praesenti hoc rerum statu affecti sitis, ex literis et sermonibus nostrorum et aliorum cum singulari laetitia intelleximus, Cum itaque Respub. ex his malis ad portum appulerit, et ab intestinis dissensionibus liberata fuerit, operam dabimus, ne hujus vos animi, et laborum quos nostra causa suscepistis, unquam poeniteat. Patriae enim vestrae saluti modis omnibus studebimus, et privatim quoque, omnem vobis gratitudinem, in iis quae ad augendam dignitatem, et fortunas vestras pertinere yidebuntur, exhibebimus. Ut in hoc studio et fide erga nos fortiter perseveretis, donec causa nostra ad optatum exitum perducatur, et reliquorum fratrum vestrorum animos nobis concilietis; neque vos a benevolentia erga nos adversariorum technis et falsis persuasionibus abduci patiamini, benigne a vobis petimus. Caetera Generosus fidelis nobis dilectus Nicolaus Samborzeczky vobis ex ponet, cujus verbis ut fidem habeatis, postulamus, et ut patriae commodis recte consulendo foeliciter valeatis, exoptamus. Datae Szevery IX die Decembris Anno Dni. M. D. L. XXXVII.

Maximilianus               
Electus Rex              (bez adressu, pieczęć Ar-
               cy-Xiążęca na papierze
               wyciśnięte)[257].






V.

LISTY HETMANA ZAMOYSKIEGO, PRZED SAMĄ POTRZEBĄ BYCZYŃSKĄ I NAZAJUTRZ PO BITWIE PISANE 23 i 25 STYCZNIA 1588.

(Ze Zbioru Professora Zygmunta Helcla, w Krakowie).



I. Serenissime et clementissime Rex. Commendo fidelia servitia mea Clementissimae graciae S. M. V. Regiae, eidemque bonam valutudinem et foelix in multos annos imperium ab omnipotente Deo praecor. Magna celeritate progressus sum versus Vieluniam; ea vero nocte, quae proximam diem Joyis consequuta est, Stanislaus Stadnicius supervenit in excubias sive custodiam nostram tribus, a Vielunia miliaribus, supra Parzimiechij, quo in loco congressus est cum illo Albertus Kiral, statimque propulit illum in proximam silvam, hastas multi ex ipsius copiis retrocedentes, bombardasque et sacculos quibus bombardarum onerationes deferuntur, atque equos aliquot amiserunt, vulnerati ex iis complures; equus Staduicii[258] cui insidebat interfectus. Hi die hesterna, postquam re male gesta Vieluniam peryenissent, perterruerunt Maximilianum et exercitum ipsius. Ego castra habui in sylva duobus a Vielunia miliaribus. Maximilianus, custodiis versus castra mea, propter prohibendas explorationes collocatis, prima hora noctis discessit Sylesiam versus, ad oppidum Byczina, quod tribus miliaribus Vielunia distat. Propter collocatas a tergo per eum custodias, de discessu ipsius non prius, quam dies jam esset cognoscere potui; movi exercitum praaetereundoVieluniam versus ea loca, quibus ille iter fecit; misi partem copiarum; quae totam noctem iter faciendo eum persequantur et si ficri possit, in oppido Byczina circumsedeant; ipse subsequar, quam primum luna praebere lucem inceperit. Valde properat, sine ulla reverentia, ut quisquis potuit equis incedebant, arma multi abiciebant. Illud eum retinuit causamque morendi praebuit, quod perlatum ad eum esset, Vielunensem tantum Capitaneum adventare. Quae deinde erunt acta, S. R. M. Vrae siguificabo[259], interim habet M. V. Regia quod omnipotenti Deo agat gratias, quod ex ditionibus Mris Vrae aemulus ipsius, tot Imperatorum progenies et Imperatoris frater, turpissime nocte profugerit. Militum Mtis Vrae et mea servitia M. Vrae commendo. Datum ex pago Zadłuba die 23 Januarii 1588 S. R. Mtis Vrae Domini Sui Clementissimi Cousiliarius[260] et Servitor Joannes Zamoyski etc.
II. Scriptis prioribus litteris, pars copiarum, quae exercitum antecesserat, quasdam Maximiliani turmas assequuta est; fuderunt turmam Marsowij, hungarico more instructam, cui praefuit Suchorabski. Alteram turmam levioris armaturae, cui praerat Koniczki, pars corum caesa, capti aliqui, Kownaczki valde videratus, impedimenta capta; inventi sunt, cum invaderentur parati in equis. Inde cum Zamoscius, cum suis in eos impetum fecisset, et cum Hołubek subsequntus esst, ab illisque funderentur ad villam in qua erat Stadniczki se recipiebant, ubi denuo cum Stadnicianis instructi progredi incipiebant contra nostras leviores armaturas. Verum cum turmae nostrorum ungarico more instructae supervenissent, statim ordinibus solutis ad oppidum Byczina se receperunt. Dat decima hora noctis diem Sabbatis subsequentis ex itinere.
III. Reverendissimi, Jllmi Magci et Generosi Domini amici chariss. et observan. Defero sincera mea obsequia D. Vris, eisdemque bonam valetudinem et successus felices ab omnip. Deo praecor. Certiores facio D. vestras, hesterna die ad oppidum Byczina, ad Archiducem Maximilianum Praepostuarium venisse cum mille quadringentis peditibus hungaricis et octingentis equitibus Moravios item et Silesios octingentos, habebat exercitum sex pro certo milium, ita ut par esset numero exercitus, exercitui S. M. R. Duobus autem equitum selopetariorum optime instructorum agminibus, valde firmatus fuit. Praelium commisimus die hodierna ad Byczinam, et quamvis multum laboraverimus, multasque difficultates habuerimus cum equitibus sclopetariis, tamen Dei beneficio victoriam consequuti sumus, et quod majus, cum post proelium Archidux in oppidum se recepisset cumque eo Epus Kijowieusis[261], Palatinus Posnaniensis Marschalcus Curiae Ciolkus. Prońscius, Decanus Gnesnensis Czarnkovius, Zołądius, Pękoslavius, omnes se nichi postea dediderunt; jamque et ipse Archidux et omnes isti in manibus ac potestate mea sunt. Visum mihi est, ut cum illis humane agerem; ne et asperitate Deum offenderem, et darem operam, ut Maximilianus vivus in potestatem veniret, qua in re finis belli consistit. Frater meus Dnus Zolkievius sclopeti glande vulneratus est, Holubek interfectus, Karnkovius per utramque manum ex sclopeto trajectus, equites etiam ex diversis turmis et servi aliqui. Acerrimus fuit conflictus cum duobus istis equitum sclopetariorum agminibus. Hostes ad duo miliaria fugientes caesi, cadavera nondum numerata. Impedimentis nostri potiti sunt omnibus. Staduicius[262], Praepostwarus fugerunt. Copiosius posthac particularia quaeque et rationem initae pugnae perscribam. Nam haec a me, statim, post receptum ex oppido Archiducem scribuntur, His actis, jam facilior erit regui pacandi ratio. Gratias igitur Dominationes Vrae Deo omnipotenti pro his agant, fraterno autem amore et gratitudine militum exercitus istius non sine sanguime praestitam operam ac servitia complectantes, tum mea quoque fratris et officialis D. V. commendo me gratia D. V. Ad Byczinam die 25 Januarii A. D. 1588. Joannes Zamoyski, m. p.




VIII.

LIST KARDYNAŁA ALDOBRANDINI, DO ZYGMUNTA III. O ROZEJMIE NA DWA MIESIĄCE Z AUSTRYAKAMI Z 28 STYCZNIA 1589.

(Mss. Ottobon. 3175 Bibl. Watykańskiéj).



Cum jam finis mensis Januarii, ac induciarum per totum illum mensem inita, instet, nec ob tardiorem adventum Commissariorum adhuc in tractatione pacis progredi potuerit, visum est quo facilius coeptum negotium sine illiusvis, aut armorum interpellatione perfici possit, inducias praefatas per totum mensem Februarii et Martii prorogare. Nos igitur Hyppolitus S. R. E. Cardinalis Aldobrandinus, Maior Poenitentiarius et Smi Domini Nostri Sixti Quinti et Sanctae Sedis Apostolicae de Latere Legatus, tum eiusdem Sanctissimi, cuius vices gerimus, nomine, tum pro facultate a Commissariis Sacrae Caesareae Maiestatis, Bithumii hac de causa congregatis, nobis facto, cuius literas penes nos habemus, et nos quoties opus erit exhibituros promittimus, Maiestati Vestrae spondemus, recipismusque Caesaream Majestatem, nec non Hungariae, Bohemiaeque Regna, una cum adiacentibus Provinciis, videlicet Moravia et Silesia, nec non Archiducatum Austriae, inducias hasce armorum que Suspensionem per omne supra memoratum tempus, si a parte Majestatis Vestrae, Regnique Poloniae idem fiet, sancte, inviolabilique iure servaturos, atque induciis huiusmodi durantibus, neque hostili manu in Regnum Poloniae, Magnum que Ducatum Lithuaniae, provinciasque illis coniunctas irrupturos, ad easque infestandas quemque cuiuscunque nationis, vel Poloniae vel aliarum immissuros, assensumque suum, zelumque, favorem, transitum, aut auxilium ei rei praebituros esse, nihilque omnino per omne hoc tempus contra dignitatem, vel salutem, quietem, tranquillitatem, ac praesentem Statum Regni Poloniae, ac Magni Ducatus Lithuaniae, provinciarumque illis, earumque hominibus sic coniunctarum, consilio, dicto, vel facto, clam vel palam, vel per se, vel per alios, tam extra quam intra Regnum Poloniae, Caesaream Maiestatem, caeterosque Austriacae familiae Principes acturos, moliturosque. Legati autem, seu oratores, si ex parte Regni Poloniae ad Caesaream Maiestatem, vel alium quemvis de Serenissima Domo Austriaca mittentur, tunc et literae fidei publicae, seu Commeatus, et Ductores iis a Caesareà Maiestati dari iubebuntur. Mercaturae interim non prohibebuntur. Exercitum item intra spatium triginta milliarium Germanicarum prope fines praedicta Regna contingentes non habebit, etsi interim Cracoviam, durantibus induciis, maior praesidii numerus, quam iam fuit, induceretur; qua de re Vestra Regia Maiestas certiores nos facere debebit, nosque Caesaream Majestatem mature certiorem reddere debebimus, Caesareae Maiestatis aequalis praesidii Vratislaviam vel in alium locum, aeque ad Cracoviam a finibus distantem, immittendi ius erit. Ita tamen ut mature locum nobis Caesarea Maiestas significet, ut possimus illum Maiestati Vestrae, vel illius Commissariis, et nos significare, prout significabimus. In ipso autem negotio Commissionis, ac pacis tractationis, quemadmodum caeptum est, sine ulla utriusque partis iniuria, vel interpellatione interim procedetur. In quorum fidem hasce manu nostra subscripsimus, sigillo que nostro communiri iussimus. Datum Bithumii, die 28 Mensis Januarii Anno Domini 1589.




IX.

LIST KANCLERZA ZAMOYSKIEGO, DO ARCYXIĘCIA MAXYMILIANA, O ZWŁOCE, CO DO JEGO UWOLNIENIA 20 LIPCA 1589.

(z Mss. S. 78. P. Sup. Bibliot. Ambrosiana w Medyolanie).



Serenissime Princeps Dne Clementissime!

Quemadmodum superioribus litteris meis ostendi, moram hanc Serenitati Vrae obijci et ipse non parum doleo, sed quod a Dominis Legatis Regis Praga non solum scriptum, sed etiam perscriptum mihi sit, non dubito iam ex Domino Hanivaldo Serenitatem V. cognovisse. Ostensae enim ei litterae Dominorum Legatorum fuerunt, easdem tamen nunc Magnifico Domino Sobescio ut Ser. V. et ipse eas ostenderat, tradidi; perspiceret ex iis Ser. V., ut Lubovlia restituta, cautioneque de iuramento Ungarico accepta, diutius Ser. V. detineatur, ne ipsos quidem Legatos censere; ut autem ad Regiam Majestatem praecipuosque Senatores et suo nomine referatur velle, et ut ego referam, mihi suadere. Ab hoc si quid de me .....[263] mihi statueretur, quam invidiosum id mihi futurum esset, facile pro prudentia sua Ser. V. intelligit. Cupivissem sane in tempore Regiam Maiestatem atque ordines de mora hac ab Ungaricis Ordinibus iniecta admonita fuisse. Nunc quod pro re rata solum a me fieri poterit ad Regiam Majestatem quum primum ipse etiam aliquem mittam, qui si non Vilnae, tamen antequam Dunam transmittat, eum assequatur. Interim si forte non satis commode Ser. V. moratur, Sendomiriamque egredi velit, id ut faciat assentior. Omnibus autem de rebus copiosius D. Sobieski ad illam referet. Quod reliquum est favori S. V. me commendo. Zamoscii 20 Julii 89.

Observantissimus servitor
Joannes Zamoyski.


Ecce disputationes novae quae, si meum consilium valuisset, uno momento sopiri poterant, sed habet cujusque prudentia, quod imploret.

KONIEC.

PODOBIZNY PODPISÓW.



1. Podpis Stefana Batorego, Króla Polskiego.
2. Anny Jagiellonki, Królowéj Wdowy.
3. Zygmunta III, Króla Polskiego.
4. Arcy-Xięcia Maxymiliana, obranego Królem Polskim.
5. Jana Zamoyskiego, Kanclerza i Hetmana Koronnego.
6. Annibala z Kapui, Nuncyusza w Polsce.
7. Prymasa Karnkowskiego.
8. Jana Dymitra Solikowskiego, Arcy-Biskupa Lwowskiego.
9. Lwa Sapiehy, Podkanclerzego Litewskiego.
10. Kardynała Radziwiłła, Biskupa Wileńskiego.








  1. Wstęp ten umieszczony był w Bibliotece Warszawskiéj w zeszycie Kwietniowym b. r.
  2. Rękopis ten oznaczony jest w Katalogu Bibliotek S. Angelo al Nilo zwanéj Brancacciana (od fundatora swego Brancaccio, jednego z powierników Królowéj Bony), Scanz. I D. 13. Uczony i pracowity Albertrandi miał go w ręku i opisał w bogatym zbiorze rękopisów, pod tytułem: Iter italicum, którego z wielkim żalem moim, nie miałem wówczas pod ręką.
  3. Reinholdi Heidensteinii, Rerum polonicarum ab excessu Sigismundi Augusti libri XII Francofurti 1672. in folio.
  4. Joannis Demetrii Sulicovii, Commentarius a morte Sigismundi Augusti. Dantisci 1647. in 4.
  5. Rerum Polonicarum ab excessu Stephani Regis ad Maximiliani captivitatem Liber Singularis; in lucem editus cum additamentis ab Sebastiano Ciampi Florentiae 1827. in 8.
  6. Historya literatury polskiéj Tom VIII. str. 445.
  7. Chronica gestorum in Europa Singularium a Paulo Piasecio Episcopo Praemisliensi. Cracoviae 1648. in folio.
  8. Tłumaczone z łacińskiego języka przez tak wcześnie zgasłego Stanisława Lisowskiego.
  9. Zedler, Grosses Vollständiges Universal Lexicon pod wyrazem Capua (z Bibl. Napol. p. Toppi, i Ughelli Italia Sacra T. VI); i Compendio dell' Istoria del regno di Pandolfo Collenuccio, Mambrino Roseo et Tomaso Costo, In Venetia 1613. Parte III. str. 80.
  10. Compendio i t. d. l. c.
  11. Szkud Rzymski wart był 1 dukata (bez 1 grosza papieskiego) czyli dzisiejszych półtora talara.
  12. Heidenstein str. 238.
  13. Compendio i t. d. Parte III. str. 124.
  14. Kardynał Azzolino był jednym z tych, którym Papież powierzył późniéj interes Elekcyi nowego Króla Polskiego.
  15. Albert Bolognetti, Biskup Massy (później Kardynał) był Nuncyuszem w Polsce w latach 1581 i 1582 w interesie ligi chrześciańskiéj przeciw Turkom. Relacya téj legacyi, pisana dla Kardynała Sekretarza Stanu Rusticucci r. 1585 przez Horacego Spanocchi, niegdyś Sekretarza téjże legacyi; znajduje się w Bibliotece X. X. Chigi w Rzymie. (Ob. Przezdzieckiego Wiadomość Bibliograficzną str. 93 i 173, oraz Wiszniewskiego Hist. Liter. Polskiéj Tom VIII str. 19—23).
  16. Compendio etc. P. III. str. 124. Bartłomiéj Chiocarello w Życiorysie Annibalo z Kapui, (w Żywotach Arcy-Biskupów Neapolitańskich, drukowanych r. 1643), wyraźnie powiada o tajném zleceniu Papieskiem obstawania za Maxymilianem: „Pontifex autem Annibali mandavit ut ei electioni interesset et majori quo posset arcano tractatu parti Maximiliani faueret, et cum videret eam non posse bonum exitum sortiri, urgeret se ad cam quae videretur felicem exitum habitura.” Zobaczemy, że Nuncyusz wiernie trzymał się danéj sobie instrukcyi.
  17. Mowa Annibala di Capua drukowana w Rzymie 1587 r.
  18. Chiocarello w Życiorysie Annibala z Kapui. Wedle śladów w Głowném Archiwum Królestwa w aktach Nuncyaturskich napotkanych, okazało się, że akta Annibala de Capua Nuncyusza w roku 1587 obejmują jeden tylko bardzo szczupły volumen N. 4 oznaczony, składający się z 85 kart (in folio) zapisanych, nieoprawny i na początku w części po brzegach uszkodzony.
    Ustanowienie jurisdykcyi do sądzenia spraw i załatwiania wszelkich innych czynności po ostatnim Nuncyuszu Hieronimie Bovio nastąpiło d. 7 Kwietnia 1587 r. Na wykonywanie czynności urzędowych wyznaczono Poniedziałki, Środy i Piątki w każdym tygodniu od godziny 18 do 23 jeżeli w te dni nieprzypadną święta uroczyste. Gdyby sam Nuncyusz w wykonywaniu swego urzędu był przeszkodzony, zastąpić go miał Bernard Stefanuccio Sądów Nuncyaturskich Audytor generalny, kleryk Dyecézyi Todeńskiéj. Odtąd więc ciągną się sprawy porządkiem pod rozmaitemi datami i zawsze w Warszawie na karcie 85 pod datą 24 Października 1587 r. odbywała się sprawa w Bodzencinie i na téj sprawie kończą się wszelkie akta Nuncyusza Annibala.
    Ze wszystkich spraw jakie w tym Voluminie się znajdują nie bez interessu jest sprawa o administracyą Biskupstwa Wendeńskiego jaką wytoczył d. 8 Kwietnia 1587 r. Jerzy Coppius prosząc zarazem o zatrzymanie rzeszy i spisanie inwentarza po zmarłym Biskupie Jędrzeju Pefrycym Nideckim. Na co Nuncyusz zezwolił lecz sprawa długo się jeszcze ciągnęła, a wpływali do niéj bardzo czynnie Adam Dzierżanowski Kanonik Warszawski i Sebastyan Montelupi, kupiec. (Przypisek ś. p. Stanisława Lisowskiego, urzędnika Głównego Archiwum). Potém następuje przerwa w aktach Nuncyatury aż do początku XVII wieku, za Nuncyusza Claudio Rangoni.
  19. Grosses Uniwersal-Lexicon pod wyrazem Capua T. V. p. 728.
  20. Compendio str. 139. Uczony Bibliotekarz Biblioteki Brancacciana w Neapolu. Don Paolo Garzilli, (który wydał zajmującą kronikę miasta swojego rodzinnego pod tytułem: Cronica di Napoli di Notar Giacomo) po kilkakrotnie pomocną rękę mi podał tak podczas bytności mojéj w Neapolu jak po moim wyjeździe; co do przepisywania listów Annibala z Kapui, z rękopisu
    W tej chwili nadesłał mi z Neapolu obszerniejszy Życiorys tego Nuncyusza z Żywotów Arcy-Biskupów Neapolitańskich Bartłomieja Chioccarello drukowanych r. 1643, z którego jeszcze dopełnienia do niniejszéj pracy dodać mogłem, dzięki uprzejméj gorliwości uczonego i zacnego Bibliotekarza.
  21. Chiocarello. Życiorys Annibala z Kapui.
  22. Piasecki str. 71.
  23. Kardynał Decyusz Azzolini, Biskup z Cervia, był jednym z Kardynałów, którym Papież Syxtus V powierzył interes elekcyi nowego Króla Polskiego. Ob. Dizionario di erudizione Storico ecclesiastica, compilata da Gaetano Moroni (Vol. III Azzolini).
  24. Miasteczko na pograniczu Szląskiem, między Oderbergiem a Cieszynem.
  25. Biskupem był Piotr Myszkowski od r. 1577.
  26. Na Stolicy Apostolskiéj siedział sławny Syxtus V, od lat dwóch, to jest od 24 Kwietnia 1585.
  27. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: się.
  28. Anna Jagiellonka, wdowa po Królu Stefanie Batorym.
  29. Stanisław Karnkowski Arcy-Biskup Gnieźnieński od roku 1581.
  30. Hieronim Bovio, Biskup z Camerino, Nuncyusz Papieski w Polsce następca Alberta Bolognetti Biskupa z Massa, a na którego miejsce Annibal z Kapui przyjeżdżał.
  31. Bunt ten zajął się w Rydze r. 1585 z powodu wprowadzenia nowego Kalendarza Gregoryańskiego, z woli Króla Stefana przez Magistrat miasta Rygi. Pospólstwo podburzone przez Predykantów, rzuciło się na domy Burgrabiego Królewskiego Eikiusza, i innych mieszczan katolikom przychylnym, złupiło je i przymusiło Magistrat do zniesienia nowo wprowadzonego Kalendarza, a O. O. Jezuici schronili się do zamku, z którego Kardynał Radziwiłł Namiestnik Inflantski udał się do Kiesi (Wenden). Mieszczanie mianowali dowódzcami swemi, Marcina Gizyusza, z pospólstwa Rygskiego i Jana Brinka, Belgijczyka (ob. Sulicovii Commentarius Rerum Polen: str. 148. Reinholdi Heidensteinii Rerum Polon etc. Wyd. Franktfur. 1672 r. str. 237—239. Hylzena Inflanty str. 214—217, Litterae Societatis Jesa 1536—1587. Collegium Rigeuse str. 167—178.
  32. Twierdzę tę zbudował Szymon Genga z Urbino, Inżynier wojskowy w służbie Stefana Batorego, a którego wiele listów ciekawych z Polski pisanych znajduje się w Archiwum Medyceuszów we Florencyi. W jednym z nich datowanym: „z Nowéj Twierdzy nad rzeką Dzwiną 7 Stycznia 1587 r., a pisanym do Belizaryusza Vinta Sekretarza Wielkiego Xięztwa Toskańskiego pisze: Po śmierci Króla, doprowadziłem do końca budowę twierdzy, którą tu z rozkazu jego budowałem przeciw Ryżanom dla zamknięcia im morza, a to za zgodą Senatu (Ciampi Bibliografia Critica Tom I. str. 128).
  33. Heidenstein pisze, że Gizyusz do Szwecyi uciekł.
  34. Kościół Ś Jakóba i drugi Ś. Magdaleny Zakonnic Cystersek oddane zostały Katolikom z rozkazu Stefana Batorego 1 Maja 1582 roku, danego na imie Jana Dymitra Solikowskiego, Sekretarza J. K. M. Rozkaz ten wydrukował Sebastyan Ciampi (Bibliografia Critica T. I. str. 262) z Mss. Biblioteki Watykańskiéj (Mss. Vaticani 5469) pod tytułem: Livoniae Commentarius Gregorio XIII Scriptus ab Antonio Possevino de Societate Jesu; którego kopia znajduje się w moim zbiorze.
  35. Późniéj jednak znowu odebrali Ryżanie kościoły Jezuitom, i ledwie w lat 5 późniéj, za dekretem Kommisarzy Królewskich oddali (ob. Hylzena str. 219).
  36. Jędrzéj Patrycy Nidecki, Biskup Wendeński, mąż uczony. W tymże 1587 roku umarł; chociaż Starowolski (Scriptorum Polonicorum Hecatontos) już w r. 1583, a inni dopiero w 1593 r. umierać mu każą. Sprawa o administracyą Biskupstwa Wendeńskiego, i o zatrzymanie rzeczy i spisanie Inwentarza po zmarłym Biskupie Jędrzeju Patrycym Nideckim znajduje się w Aktach Nuncyatury, Annibala di Capua z r. 1587 w Archiwum Główném pod Nr. 4. Przed nim w 1582 r. nominowany był Biskupem Wendeńskim Alexander Mieliński Opat Trzemeszneński (ob. Dogiela T. V. str. 317); do którego Possewin pisał list z radami co do zarządu nowego Biskupstwa, kopia tego listu, z Mss. Vatic. 5469 jest w moim zbiorze. Mylnie Hylzen (w Inflantach) każe mu krótko po Nideckim na stolicy Wendeńskiéj zasiadać.
  37. Jestto list umieszczony w Zbiorze naszym pod N. I.
  38. Zapewnie Waleryan Montelupi siostrzeniec i przybrany syn Sebastyana Montelupi, bogatego kupca Florenckiego w Krakowie osiadłego, a zaszczyconego względami Królowéj Anny Jagielonki. Ten Waleryan Montelupi był Dyrektorem Poczty w Krakowie. Potomstwo jego w Polsce, nazwisko Wilczogórskich przyjęło, pisze Siarczyński w Obrazie wieku Zygmunta III (pod słowem Montelupi), a Niesiecki, pod familią Wilczogórskich. Porównać: Ciampi Bibliot: Critica I. str. 348
  39. Biskupi obstawali przy ustawie Zygmunta I, iż na Konwokacyi, prócz wyznaczenia dnia Elekcyi, nic innego stanowioném być niepowinno; różnowiercy zaś domagali się o potwierdzenie przywilejów swoich, grożąc zerwaniem obrad. Arcy-Biskup Gnieźnieński Stanisław Karnkowski na wpół konający z Warszawy wywieść się kazał. Rozrażewski Biskup Kujawski, i inni Biskupi oddalili się bez pożegnania. Zostali tylko Solikowski Arcy-Biskup Lwowski i Goślicki Biskup Kamieniecki, a i ci wkrótce objechali. Jednakże wkrótce Goślicki powrócił, przywołany jako Pater patriae i lubo niechętnie, podpisał akt konwokacyi, sam jeden z duchownych; z dodatkiem jednak: propter bonum pacis (ob. Sulicovii Commentar: str. 180. et seq. i Volumina legum II. 1067).
  40. Wincenty Laureo, Biskup z Monreale późniéj Kardynał i Biskup di Mondovi, wraz z prymasem Uchańskim, trzymał się drugiego Elekta, Cesarza Maxymiliana, i na koronacyi Stefana Batorego obecnym nie był. Po koronacyi Król Stefan udał się do Warszawy, a z drogi pisał do Prymasa wzywając go do siebie, a do Nuncyusza bawiącego w Łowiczu u Prymasa, z zapytaniem czy ma jakie zlecenia do niego, w takim razie żeby przybył; jeżeli nie, żeby w Królestwie nie mącił. Nuncyusz przestraszony, zaraz do Wrocławia odjechał (Heidenstein str. 99).
  41. W oryginale Włoskiém słowo nieczytelne, zapewne konfederacyi. Gdyż Król Stefan na koronacyi zaprzysiągł, a w konstytucyi Sejmu koronacyjnego postanowić musiał: „A iż w téj zacnéj koronie narodu Polskiego, Litewskiego, Ruskiego, Inflantskiego, i innych jest nie mało dissidentes de Religione; przestrzegając na potém jakich sedycyi i tumultów, z téj przyczyny rozerwania abo niezgody Religii. Warowali to sobie niektórzy obywateli koronni konfederacyą osobliwą, że w téj mierze in causa religionis, mają być w pokoju zachowani, którą My im obiecujemy trzymać wcale czasy wiecznemi (Volum. Legum II 217).
  42. Henryk Walezyusz, jeszcze w Paryżu zaprzysiągł wolność religijną. „Pacem que et tranquillitatem inter dissidentes de religione tuebor, manutenebo, nec ullo modo vel jurisdictione Nostra, vel officiorum Nostrorum et Statuum quorumvis authoritate quempiam offici, opprimique causa religionis permittam, nec ipse officiam, nec opprimam (volum. Legum II. str. 863). — Przy koronacyi, Biskupi chcieli zmienić rotę przysięgi, co do tego artykułu, i już do rozruchu w kościele przychodziło; ale Marszałek W. Firléj dawną przysięgę odczytał. Jako Nuncyusz przytomny był Antoni Maria Gratiani, którego Kardynał Commendoni odjeżdżając na swojem miejscu zostawił (Heidenstein st. 52 Gratiani, de Scriptis Invita Minerva Vol. II. str. 226).
  43. Kardynał Montalto był synowcem Syxtusa V Papieża, i Kardynałem Sekretarzem Stanu.
  44. Hieronim Bovio, Biskup Kamerynu, dotychczasowy Nuncyusz w Polsce.
  45. To jest Goniec. Imie mu było Mustafa, ob. Hammer Histoire del' Empire Ottoman T. VII. str. 185. Porównać Heidensteina st. 150. Joachima Bielskiego ciąg dalszy wydania Sobieszczańskiego od 1587 do 1598 r. str. 7. Dzieje Panowania Zygmunta III. T. I. str. 27.
  46. Synowcowie Króla Stefana nie mieli wielu stronników, nawet powinowaty ich Kanclerz Zamojski o nich nie myślał. Całe zaś stronnictwo Zborowskich, zażalone za stracenie Samuela, pamięci nawet zmarłego Króla nie przebaczało. Jeden z ich stronników napisał wiersz o Elekcyi, umieszczony w Dodatku I.
  47. Stanisława Karnkowskiego.
  48. Może Instrukcyą Królowéj Anny na Sejmik W. X. Litewskiego, w któréj siostrzeńca swego Zygmunta Królewicza Szwedzkiego zaleca, wyświecając niebezpieczeństwa jakieby z obioru innego Kandydata, téj Koronie i W. X. Litewskiemu groziły (Zbiór Pamiętników o dawnéj Polsce T. I. str. 352). O walce stronnictw, w czasie bezkrólewia ciekawe szczegóły, podają nam urywki z rapportów Agentów Toskańskich w Niemczech, przechowane w Archiwum Medyceuszów we Florencyi, a których kopje autentyczne, w zbiorze moim posiadam i tu w tłumaczeniu umieszczam:

    z Monachium w Bawaryi 27 Lutego 1587 r.
    „O sprawach tutejszych nie mam czasu więcéj napisać, jeno, że o koronę Polską ubiegają się Arcy-Xiążęta Ernest i Maxymilian, i że jeden drugiemu ustąpić nie chce. Spodziewają się jednak, że Cesarz Jego Mość ich pogodzi, a może wpłynie do tego powaga Króla J. M. Katolickiego, do którego wysłany został jak mówią w tym interessie, i w innych Pocztmistrz Nadworny. Mówią, że Arcy-Xięciu Maxymilianowi obiecano już dać za żonę córkę Króla Szwedzkiego, a siostrzenicę Królowéj Polskiéj, wdowy, która intryguje; i że większa część za Arcy-Xięciem ciągnie; nareszcie, że traktują o pokój pomiędzy Zborowskimi a Zamojskim, coby mogło mu zapewnić wygranę. Nie mam czasu kazać przepisać pisma w tym przedmiocie ułożonego przez obu braci na korzyść Arcy-Xięcia Maxymiliana, a któreby się może W. M. podobało...”
    W Dodatku II. załączają się spółczesne wiersze polskie na kandydatów do Tronu.

    Monachium 7 Maja 1587.
    „Nie mam czasu o wielu nowinach do W. M. pisać lubo i byłoby cokolwiek ważnego. Powiem tylko, iż rzeczy Polskie chwieją się więcéj niż kiedy. Zamojski Kanclerz coraz wzrasta w powagę i w siły; i pod pozorem zasłonienia granic od napadów Tatarskich jako Hetman, o sobie tylko myśli, i już tyle ma wziętości, że jeśli nie wybór Króla, to przynajmniéj odrzucenie od niego zależyć będzie. Niech W. M. to ma w pamięci, i wie, że on był zawsze przeciwnym Domowi Rakuskiemu, a teraz bardziéj niż kiedy, gdy ze stronnictwem tém tak ściśle połączeni są Zborowscy, główni nieprzyjaciele jego. On nie ufa nawet Królowéj wdowie, ponieważ nie raz doradzał Królowi Stefanowi rozwieść się z nią dla niepłodności (a repudiar la come sterile). Ze względu na nią stroni téż od Szweda, jéj siostrzeńca, któremuby inaczéj pomagał. Nalega zatem Zamojski, o którego z Batorych; a niektórzy myślą, że pod sekretem w sobie samym jest zakochany (che possa essere anch' segretamente incapricciato di se stesso). Mnieby się to nie zdawało niepodobnem, ponieważ z nauki, z doświadczenia, z waleczności i z bogactw pierwsze miejsce może w całém Królestwie zajmuje.
  49. Jan Dymitr Solikowski, Arcy-Biskup Lwowski od r. 1582, dopiero był powrócił z poselstwa Rzymskiego, skąd przywiózł od Papieża, i oddał Królowéj Annie, publicznie w Kościele Ś. Jana w Warszawie, Różę złotą poświęconą, którą Królowa późniéj, temuż Kościołowi w ofierze złożyła (Sulicovii Comment. str. 174).
  50. Piotr Wojewoda Multański, od r. 1577. Ten sam, którego Iwan Podkową przezwany, na czele kozaków z xięstwa wypędził; ale gdy z rozkazu Króla Stefana, Krzysztof Batory Xiąże Siedmiogrodzki z wojskiem w pomoc Piotrowi nadciągnął, Podkowa uciekł do Polski, i tam w kajdany okuty do więzienia wtrącony został. Kozacy pod bratem Podkowy Alexandrem powtórnie opanowali Multany; ale Turcy zwyciężyli ich, Alexandra na pal wbili, a Wojewodą Multańskim mianowali Jankułę, Sasa Siedmiogrodzkiego. Wtedy Sułtan zażądał od Stefana Batorego wydania Podkowy, który pokój pomiędzy obu Państwem zakłócał; a Batory wolał go sam ukarać, i dał stracić we Lwowie 16 Czerwca 1588 roku. Ciekawy opis tego żałosnego wypadku z listu Agenta Toskańskiego zachowanego w Archiwum Medyceuszów umieszczony jest w Dodatku III.
  51. O tym Bartłomieju Bruti, Podkomorzym Xięcia Multańskiego, Staroście w Łopusznie, rodem z Epiru, mieliśmy wiadomość tylko w Ossolińskim (Wiadomości historyczno-krytyczne T. I. str. 258), a wzmiankę w świeżo wydanym p. Pana Sobieszczańskiego, Dalszym ciągu Bielskiego kroniki str. 164.
  52. Wedle Skrobiszewskiego, Biskup Łucki pierwotnie był Suffraganem Arcy-Biskupa Lwowskiego (Niesiecki, Korona T. I).
  53. Jerzy Xiąże Radziwiłł od r. 1579 był Kardynałem S. Sixti, a synem Mikołaja Czarnego Wojewody Wileńskiego, gorliwego Kalwina. (Przypis własny Wikiźródeł Zgodnie ze sprostowaniem winno być: Jerzy Xiąże Radziwiłł od r. 1579 był Biskupem Wileńskim; późniéj został Kardynałem S. Sixti. Był synem Mikołaja Czarnego itd.) Król Stefan mianował go Namiestnikiem Inflantskim 1 Maja 1582 r. Biskupem Wileńskim był już od r. 1579; a już od r. 1574 Koadjutorem poprzednika swego Waleryana Protaszewicza, na zalecenie Króla Henryka, którego list z 3 Kwietnia tegoż roku o tem, widziałem w Bibliotece Zamojskich.
  54. Confaederatio Generalis Varsaviensis. My rady Koronne, Duchowne i Świeckie i t. d. oznajmujemy... Art. 3... A iż Rzeczypospolitéj naszéj jest Dissidium nie małe in causa religionis Christianae, zabiegając temu aby się z téj przyczyny między ludźmi sedycya jaka szkodliwa nie wszczęła, którą po inszych Królestwach jaśnie widzimy, obiecujemy to sobie spólnie pro nobis et successoribus nostris in perpetuum sub vinculo juramenti, fide, honore et conscientiis nostris, iż którzy jesteśmy dissidentes de religione pokój między sobą zachować, a dla różnéj wiary i odmiany w Kościelech, krwie nie przelewać, ani się penować, confiscatione bonorum, poczciwością, carceribus et exilio, i zwierzchności żadnéj, ani Urzędowi do takowego progressu, żadnym sposobem nie pomagać: i owszem gdzieby ją kto przelewać chciał, ex ista causa zastawiać się o to wszyscy będziem powinni, choćby też za pretextem dekretu, albo za postępkiem jakim sądowym, kto to czynić chciał. 4. Wszakże przez tę konfederacyą naszą zwierzchności żadnéj nad poddanymi ich, tak Panów Duchownych, jako i Świeckich nie derogujemy i t. d. (Volumina Legum II str. 841).
  55. Henryk Walezyusz. W Confirmatio Jurium z 22 Aprilis 1574 na Sejmie Koronacyjnym czytamy „Caeterum co się tknie controversos articulos, o których nie tylko tu, ale jeszcze i we Francyi był nie mały spór: tedy o nich na Sejmikach Powiatowych, od nas sprawę dostateczną wezmiecie.” (Volum. Legum II str. 866).
  56. Brewe Syxtusa V Papieża o śmierci Stefana Batorego i list do Prymasa, umieszczone w Dodatkach IV i V.
  57. Listu tego niemamy.
  58. Karty z cyframi wszystkie prawie brakują gdyż rękopism Biblioteki Brancacciana w Neapolu, zawiera tylko kopje listów Annibala z Kapui, a nie same oryginały, któreby w aktach Nuncyatury Polskiéj, w Archiwum Watykańskiém szukać wypadało.
  59. We Włoskim języku tytuł Monsignor nieoddzielny jest od dostojeństwa Biskupów i Prałatów. Chciałem go choć niekiedy w tłumaczeniu zachować.
  60. Piotr Dunin Wolski, od r. 1577.
  61. Wiele z tych listów jako same powtarzania zawierających, opuściłem w przepisywaniu z Mss. Włoskiego; innych nawet w Mss. kopii nie masz.
  62. Jana Króla Szwedzkiego i syna jego Zygmunta, urodzonego, jak wiadomo, z Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta i Królowéj Anny, wdowy Stefana Batorego.
  63. Kopii téj nie masz.
  64. Byli nimi Wice-Kanclerz Szwedzki Eryk Sparre, i Hrabia Eryk Brahe.
  65. Stanisław Pawłowski.
  66. Z linii Piastów Szląskich.
  67. Joannes Cochzicius Caesaris Consiliarius (Bruti Rer. Polon. ab excessu Stephani Regis str. 28) od Arcy-Xiążąt Ryszard Strein, Tiffenbach, Hrabia Zollern, a także Polacy Stanisław Ciołek i Jan Rożnowski przybyć mieli, ale ten ostatni, w drodze z Wiednia do Warsząwy w Błoniu, skutkiem upicia się umarł.
  68. Filipa II. Króla Hiszpańskiego.
  69. Marcin Kromer Biskup Warmiński, i znakomity Dziejopis Polski, urodzony 1512 roku w Bieczu, miał podówczas lat 75. Biskupem Warmińskim obrany został w 1579 r. Żył jeszcze lat dwa, do 23 Marca 1589 r.
  70. Tych nie ma.
  71. Siostry Królewicza, Anny, Królewnéj Szwedzkiéj.
  72. Eryk Sparre.
  73. Teodor Iwanowicz Car Moskiewski, pod którego imieniem rządził już Borys Godunow, żądał aby go obrano Królem dla zapewnienia pokoju Chrześciańskiego; jak o tém pisał do Panów Rad koronnych i W. X. Litewskiego, przez Posłów swoich Elizara Leonowicza Rżewskiego i Diaka Zachara Swiżajewa. Ob. Malinowski i Przezdziecki, Zrzódła do dziejów polskich T. II. str. 141. et seq.
  74. Alfons II. Xiąże Ferrary, z domu Esteńskiego, (ten sam na dworze którego przebywał Torquato Tasso) starał się o koronę Polską, po ustąpieniu z Tronu Henryka Walezyusza; przez tegoż Króla do tego namówiony, listem z Paryża 16 Sierpnia 1575 przez Posła d'Espeisses przesłanym wraz z Instrukcyą Sekretną „pour traiter avec luy de la cession que Sa dite Majesté Luy entend faire de Son Royaume de Pologne.” Obiecywał mu pokój ścisły Francyi z Polską, i opiekę od Turków, a radził przedewszystkiem zaślubienie téj Anny Jagiellonki, od której sam był uciekł: „Que pour faciliter cest affaire il seroit bon que le dit Sieur Duc promit espouser l'Infante tant pour rompre le coup à Ernest qui offre aussi de l'espotiser, que pour acquérir la faveur des Lithuans et Massovites qui s'allieront toujours avec celuy qui promettra de 1'espouser.” ...„Un autre moyen bien nécessaire serait que l'Ambassadeur dudit sieur Duc, portat en Pologne, jusques à deux cent mil florins; pour gaigner les Seigneurs, distribuat enparticulier d'entrée aux plus grands à chacun quelque deux mil florius, et leur promettant par blancs, plus grandes sommes eu cas que l'Election du dit sieur Duc se fist.” Tenże sam Poseł Francuski d'Espeisses, miał polecenie towarzyszenia Posłowi Ferrarskiemu (ob. Instruction donnée au Sieur d'Espeisses pour Ferrare et Pologne) str. 215 dzieła pod tytułem: Recueil de diverses piéces servant à l'histoire. Paris 1635. Jakoż przyjechał do Polski jako poseł Ferrarski, Jan Chrzciciel Guarini, (autor poematu Il Pastor Fido), i zaprzyjaźnił się szczególnie z domem Zborowskich; ale widząc, iż napróżno czyniłby starania dla swego Pana, odjechał na powrót do Ferrary zkąd 18 Czerwca 1576 r. pisał do Andrzeja Zborowskiego, Marszałka Nadwornego, winszując jemu i Polsce Elekcyi Stefana Batorego, i zapewniając o niezmiennéj przyjaźni swojéj „I luoghi son ben lontani, pisał Guarini, ma gli animi son vieini.” (Ob. Ciampi. Bibliogr. Critica I str. 154). Ztąd pogłoska i o teraźniejszéj kandydaturze Xięcia Ferrary; ale ta okazała się bajką, jak to następny list Nuncyusza wyświeca.
  75. Jan Zamojski Kanclerz W. koronny od 1577 r. a razem Hetman W. K. od 1580 r.
  76. Wojciech Radziwiłł Marszałek W. Litewski od r. 1586 i Mikołaj Krzysztof Radziwił Kasztelan Trocki od r. 1586; bracia Kardynała Jerzego Radziwiłła Biskupa Wileńskiego.
  77. Grawamina Litwinów były: 1. Mieszanie się Polaków do zarządu Inflant (zapewne przez posłanie Kommissarza Pękosławskiego, po usunięciu się Kardynała Radziwiłła od Namiestnikostwa); także do Kanclerstwa i innych urzędów W. X. Litewskiego. 2. Dawna uraza za Elekcyą Króla Stefana bez zgody Litwy dokonaną (ob. Bruti Rerum Polon. ab excessu Stephani. str. 23). Nareszcie, „odpowiedali się, że iż dla tego do koła nie przyjechali i przyjechać nie chcą, że widzą wielki nieporządek zjeżdżania się ludzi zbrojno, niejako do Rady, ale jako przeciw nieprzyjacielowi: chcąc pierwéj aby pokój pospolity był opatrzon.” (Bielskiego, dalszy ciąg Kroniki Polskiéj wydania Sobieszczańskiego str. 10 i 20).
  78. Od Zborowskich wysłani byli do Koła Kanclerskiego Mielecki, Starosta Sandomierski, i Cikowski, Podkomorzy Krakowski. Koło Kanclerskie wyznaczyło Szafrańca, Wojewodę Sandomierskiego i Mikołaja Firleja,Kasztelana Bieckiego (Bielskiego dalszy ciąg Kroniki str. 11).
  79. Stanisław Górka od r. 1573, oddawna wiódł nieprzyjaźń z Jędrzejem Opalińskim M. W. K. wielkim przyjacielem Kanclerza Zamojskiego. (Porówn. Heidensteina str. 245. Bielskiego ciąg dalszy Kroniki str. 4).
  80. Piotr Myszkowski.
  81. Piotr Dunin Wolski.
  82. Andrzéj Tęczyński od roku 1581.
  83. Bielskiego dalszy ciąg Kroniki, str. 11 czyni o tym wypadku wzmiankę.
  84. Zdaje się, że nim był Jan Michał Bruti, którego drukowana jest mowa za Arcy-Xięciem Ernestem, i odpowiedź na mowę Łukasza Chwałkowskiego, za Królewiczem Szwedzkim (J. M. Bruti Opera Varia Selecta. Berlin 1698 str. 893—992). W dziele przypisywanym Brutemu (Rerum Polonicarum ab excessu Stephani str. 28) nazwisko Posła Ernestowego zapewnie mylnie wydrukowano: Machiaslogus.
  85. Landgraf Lichtemberg i Lewin Bulow.
  86. Zygmunt Batory, Xiąże Siedmiogrodzki od r.1581 syn Krzysztofa, bratanek Stefana Króla Polskiego, a brat Gryzeldy, która była żoną Jana Zamojskiego. Posłami jego byli Wolfgang Kovachich, Kanclerz Siedmiogrodzki i Kasper Lorus.
  87. Zapewnie Barbara z Myszkowskich, od r. 1581 wdowa po Piotrze Zborowskim Wojewodzie Krakowskim. Obie rodziny Zborowskich i Myszkowskich trzymały się po części wiary Kalwińskiéj.
  88. Mikołaj Zebrzydowski. W następnym 1588 r. został Wojewodą Lubelskim; r. 1597 Marszałkiem W. Koronnym, a r. 1601 Wojewodą Krakowskim, i na tem Województwie umarł r. 1620. On też był dowódzcą sławnego rokoszu przeciw Zygmuntowi III, w 1606 r. wszczętego, a którego historyą z wielkiemi szczegółami opisał Włoch Cilly Kapelmistrz Królewski, w dziele: Historia delie Sollevationi Notabili seguite in Pollonia gl'anni del Signore 1606, 1607 et 1608, del Signor Alexandro Cilli da Pistoia, jn Pistoja 1627.
  89. Mianowicie zasłużonym mężom odebrane Starostwa; różne pobory i myta na lądzie i rzekach; urzęda rozdawane niekrajowcom; osądzenie spraw ważnych Pruskich, na Sejmach bez Rad Pruskich; nie szanowanie praw krajowych; bicie podłej monety i t. d. (Bruti Rer. Polon. str. 23).
  90. Akt konwokacyi potwierdzający Konfederacyą Dyssydentów, a który z Duchownych jeden tylko Goślicki Biślicki (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — wyraz zbędny.) Biskup Kamieniecki podpisał, jak widzieliśmy wyżéj w liście N. 2.
  91. Zapewnie Karsnicki (ale mu Niesiecki imie Krzysztofa daje) Kanclerz Piotra Myszkowskiego Biskupa Krakowskiego, i Kanonik Krakowski; był późniéj Opatem Lubińskim.
  92. Koło konwokacyjne, do którego należeli Górka i Zborowscy; i koło Przeciwkonwokacyjne albo Czarne,„dlatego, że ich tam w żałobie po Królu siła było.” (Porównać Bielskiego dalszy ciąg str. 14. Bruti Rer. Polon. str. 35. Sulicovii Comment. str. 188). Nuncyusz lubo udawał bezstronność, całkiem poświęcony był stronnictwu Arcy-Xięcia Maxymiliana, do którego Kardynała Radziwiłła i braci jego potajemnie namówił. Prymasa Karnkowskiego pod pewnemi warunkami zobowiązał do Elekcyi Rakuskiéj. Starał się też usilnie Kanclerza Zamojskiego dla Maxymiliana pozyskać. Arcy Xiążęta Ferdynand i Maxymilian przysyłali własnoręczne listy Kanclerzowi przez Stanisława Ciołka i Hrabiego Nogarola, na które Zamojski przez Piotra Tylickiego Proboszcza Gnieźnieńskiego i Reinholda Heidensteina odpowiadał. Ale popędliwość Zborowskich, nie mogących przebaczyć Zamojskiemu, śmierci brata Samuela, wszelkie układy zerwała. (Heidenstein str. 253 et seq.).
  93. Pierwszy rokosz, czyli związek szlachty przeciw Królowi i Senatowi, miał miejsce za Zygmunta I w r. 1538 gdy pospolite ruszenie zebrane w liczbie 150,000 pod Lwowem, zamiast bić się z Wołochami, zaczęło kłócić się i majątki na Rusi łupić. Całą te wyprawę nazwano Wojną kokoszą ob. Bandtkie Dzieje narodu Polskiego, wydanie trzecie. T. II. str. 99. Drugi raz podczas bezkrólewia po Zygmuncie Auguście r. 1572 różnowiercy z Janem Firlejem na czele, dla przeszkodzenia Elekcyi Henryka Walezyusza chcieli już Jana Szafrańca Kasztelana Bieckiego przez rokosz ogłosić Królem. Ale dzięki zręczności Jana Zamojskiego zamiar ten do skutku nie przyszedł (Bandtkie II. str. 131).
  94. Andrzeja Tęczyńskiego.
  95. Piasecki (str. 71), a za nim autor dziejów Panowania Zygmunta III (st. 41 wyd. Wrocł.) opowiada: „że Nuncyusz Papiezki Annibal z Kapui, acz kulawy, wstąpił na wierzchołek wysokiéj wieży Święto-Jańskiéj, aby ztamtąd na spodziewaną bitwę wygodniéj mógł patrzeć. Był on pierwszym wszystkich niezgód pożogiem, i stronnictwa różnowierców, Górki i Zborowskich, głową.” W tym liście jednak od rozlewu krwi największą odrazę okazuje.
  96. W rozruchu za i przeciwko rokoszu zabity został przy Kole Senatorskim Xiądz Brzeziński Kanclerz Biskupa Kujawskiego; co dało powód Prymasowi, pisze Solikowski, (Commentarius str. 192), że w nocy przez swoich ludzi szopę podpalić kazał, aby się na inne szczęśliwsze miejsce przeniesiono (porównać też Bruti Rer Polon. str. 39). Szymon Genga Inżynier Włoski, w liście z 25 Sierpnia 1587 r. pisze o tym wypadku: „Ale kto bliżéj się wpatruje w te rzeczy, wie, że ta zmiana zrobiona dla oddalenia się od wojska Kanclerza, który z sąsiedztwa szopy na żadne naleganie oddalić się nie chciał...” (Ciampi Bibl. Critica T. I. str. 124).
  97. O tem wspomina Reces Warszawski z 19 Sierpnia 1587 r. (Volum. Leg. II. str. 1083). „Mieliśmy do Elekcyi przystąpić, alić miasto tego czegośmy się spodziewali, co inszego nas spotkało. Bo naprzód gdy to zawarto było, żeśmy się z niemi wspólnie znieść mieli dla exorbitancyi zaczęcia, i Legata Papieskiego Poselstwa słuchania, oni tylko tę sprawę rozwiedli (o Konwokacyi), onéj nie dopuszczając. Zaczym ten to Legat będąc vocatus, i już w drogę jadąc, wrócić się cum indignitate musiał.”
  98. Jakoż dnia 14 Sierpnia zaczęła się Elekcya, oraz uroczyste przyjmowanie Nuncyusza i Posłów zagranicznych; o czém więcéj szczegółów w Relacyi spółczesnéj dla O. Possewina pisanéj (Ciampi Bibliogr. Critica I. str. 246—250). „Tak więc 13 Sierpnia, pisze autor téj relacyi, naznaczono audyencyą na 14 dla wszystkich Posłów, naznaczając każdemu godzinę, na polu pod wielkim namiotem w odległości półtory mili Włoskiej od miasta; ponieważ do koła w którym z początku postawiona była szopa z desek dla Senatu, nie zbierano się już, gdyż podłożono ogień do szopy, jako zanadto bliskiéj obozu W. Kanclerza. Tak więc gdy zebrał się Senat pod namiotem, o godzinie 4, w wigilią Wniebowzięcia N. Panny, Monsynior Arcy-Biskup Neapolitański Nuncyusz Stolicy Apostolskiéj, miał mowę po łacinie... z prawdziwym talentem oratorskim, która też słuchana z uwagą, i z wielkiemi oklaskami przyjęta.” Bielski (Dalszy ciąg kroniki str. 47) powiada tylko: „Do tamtegoż koła przyjechał Legat Papieski, i oddawszy listy Xiędzu Arcy-Biskupowi, uczynił rzecz długą, żałując śmierci Króla nieboszczyka: i wysławiając jego pobożność, cnoty i dary wielkie, któremi go Pan Bóg ozdobił. Potym czynił napominanie; aby jako najrychléj zaniechawszy między sobą waśni, przystąpili do Elekcyi, i obrali sobie Pana Katolickiéj wiary, ofiarując ratunek pieniędzmi, ludźmi, przeciw Turkowi.“ Poczem mówili Posłowie Cesarski, Hiszpański, Arcy-Książąt, Moskiewski, Siedmiogrodzki. Mowa Nuncyusza wydrukowana została w Rzymie pod tytułem: „Oratio Annibalis de Capua, Arch. Neap. Sanctissimi D. Sixti V Summi Pontificis Nuntii habita ad illustrissimum Senatum Regni Poloniae et. M. D. Lithuaniae pro nova Regis Electione. Romae apud Titum et Paulum Dianos fratres. 1587. in 8.“
  99. Po spaleniu pierwszéj szopy, koło Senatorskie zasiadło w inném miejscu, bliżéj miasta, ale gdy zwady ciągłe w Senacie były: „Panowie Rady dla nieposzanowania swego do koła onego zjeżdżać nie chcieli... Na Księdza Arcy-Biskupa słowy się targano (Bielskiego ciąg dalszy str. 38). Tak więc obrażony, a bojący się Górki i Zborowskich w nocy przed świtem do Zamojskiego i Opalińskiego przyszedł oświadczając gotowość nominowania ich Elekta, Zygmunta Szwedzkiego. Zamojski który od Królowéj w miejscu żądanych pieniędzy otrzymał był odpowiedź, że nad 100,000 złotych, które dała, więcéj już dać nie może; w największéj wątpliwości zostawał; ale za nadejściem Prymasa, natychmiast przez Heidensteina warunki Arcy-Xiążąt Ferdynanda i Maxymiliana odrzucił, i wojsko swoje w bojowym szyku na nadchodzącą Elekcyą ustawił (Heidenstein str. 260. Bruti str. 39. Sulicovii Commen. str. 193).
  100. Świętego Jana t. j. do Fary. „Wiele ludzi płakało Papa Boga chwaląc, a o zgodę z drugą bracią prosząc. Po tym Xiądz Arcy-Biskup przeszedł z Kościoła z Legatem Papieskim do Królowéj gdzie i na noc w zamku naznaczono mu pewny pokój dla bezpieczeństwa jego (Bielskiego ciąg dalszy str. 55). Piasecki pisze, że już dawniéj Zamojski wcześnie przeniósł tam Prymasa z klasztoru Bernardynów; dla tego, że Zborowscy nie ufając Starcowi, chcieli go za Wisłę uprowadzić (Piasecki str. 72).
  101. Spisu tego w rękopisie Włoskim nie znalazłem.
  102. Stanisława Górki.
  103. Jakoż pisze Szymon Genga Inżynier Włoski w służbie polskiéj, w liście z dnia 25 Sierpnia 1587 roku do Belizaryusza Vinta Sekretarza Franciszka I W. X. Toskańskiego, o podwójnéj Elekyi Polskiéj: „Pan Krzysztof Warszewicki, Polak i mój wielki przyjaciel obiecał mi napisać do Jego W. X. Mości w najdrobniéjszych szczegółach o wszystkiém co zaszło w obydwóch Elekcyach, na Królów tego kraju, sądząc że to zrobi, a wiedząc że zrobić może, jako człowiek uczony i doświadczony, ponieważ pisze dzieje i inne dzieła; nie zadam sobie téj pracy; ale tego nie zamilczę, że ponieważ on jest zupełnie oddany Domowi Rakuskiemu; powinieneś W. M. uprzedzić Jego W. X. Mość, żeby mu nie wierzył, jeśliby mu zdarzyło się powiedzieć, że Elekcya Arcy-Xięcia Maxymiliana prawniejszą była i bardziéj popieraną od tutejszéj Szlachty, niżeli Szwedzka; bo w istocie wiem dobrze, i z wielkim żalem moim to piszę, i potwierdzam W. M. Panu, że niepodobna aby Elekcya tego Xięcia postępy czyniła; tak silna jest nienawiść téj szlachty dla imienia Niemieckiego; i zobaczysz, że jeśli spróbuje siłą zwyciężyć, (co utrzymują niektórzy że nie zawodnie uczyni), to mu się wcale nie uda; bo już teraz siedm tysięcy konnicy przygotowano na obronę Krakowa, a więcéj jeszcze wzdłuż granicy dla wzbronienia mu wstępu do kraju...” Dalej tak ocenia Szymon Genga, postępowanie Nuncyusza: „Nuncyusz Ojca Swiętęgo który w urzędzie swoim najszlachetniéj się znalazł, i wiele pracy sobie zadał dla przeszkodzenia Moskiewskiemu (do Elekcyi); nieucieszył się wiele z téj drugiéj Elekcyi; lubo życzy jak największych splendorów temu Najjaśniejszemu Domowi: i żeby nie nastąpiła z tego powodu jaka znamienita klęska dla Chrześciaństwa, wysłał natychmiast Sekretarza swojego do Cesarza, aby Go ustnie o wszystkiem uwiadomił...” (Ob. Ciampi Bibl. Crit. I. strony 122—126).
  104. Przywiedziony już przez nas kilka razy Szymon Genga, w liście swoim z dnia 28 Sierpnia do Belizaryusza Vinta Sekretarza Wielk. X. Toskańskiego, tak opisuje Elekcya Maxymiliana, gdy stronnictwo przeciwne Szwedowi, prawie całkowicie za W. X. Moskiewskim obstawało: „W Sobotę, (22 Sierpnia), Zborowscy i Wojewoda Poznański, (Górka) postanowiwszy koniecznie okrzyknąć Maxymiliana, jak byli obiecali; kazali zaprosić Kardynała (Radziwiłła) i Kasztelana Trockiego, brata jego, i wszystkich Litwinów do swojego koła. Ale tylko Kardynał i Kasztelan Trocki brat jego, z tych którzy tam poszli, wotowali z nimi, a wszyscy inni za Moskiewskim. Tak więc Kardynał który przyszedł umyślnie dla obwołania Maxymiliana, widząc że to niepodobnem było dnia tego, sumiennie postąpił; bo wyszedł z koła, z zamiarem powrócenia, i poszedł do Wojewody Wileńskiego (Mikołaja Radziwiłła), do Wojewody Trockiego (Jana Chlebowicza) do Sapiehy Podkanclerzego Litewskiego, i zaczął ich prosić, aby się zgodzili na tę Elekcyą, która była możliwa i powagą swoją oderwali umysły szlachty (po największéj części im podległéj) od W. X. Moskiewskiego za którym się daremnie silili. Ale gdy niemógł tego otrzymać, nie wrócił już do koła, ale do domu, straciwszy nadzieję osiągnienia zamiaru swego. Było to w Sobotę, w pół godziny po zachodzie słońca (passata la mezza hora di notte), gdy przybiegł szlachcic wysłany z koła do Kardynała, prosząc go aby powrócił i prosił szlachtę aby się zebrała nazajutrz, gdyż inaczéj z powodu niedzieli, i zawikłania całego interesu, na niczém się skończy. Kardynał zdecydował się powrócić, a gdy się już zbliżał, Biskup Kijowski (X. Woroniecki) okrzyknął Królem Maxymiliana; żołnierze zaczęli strzelać ze strzelb i z dział jakie mieli i krzyczyć vivat, vivat; i tak do domów wrócili.“ (Ciampi Biblit. Critika I. str. 125).
  105. Na Krakowskiém Przedmieściu, co dziś jest środkiem miasta.
  106. Jędrzéj Opaliński Marszałek W. Koronny od r. 1574.
  107. Wilhelm di San Clemente.
  108. Wojciech Baranowski, Bisk. Przemyślski od r. 1585.
  109. Marcin Leśniowolski.
  110. Piotr Potulicki Wojewoda Kaliski.
  111. Jan Dulski Podskarbi Koronny od 1580 r.
  112. Mikołaj Firléj Kasztelan Rawski, a w r. 1587 postąpił na Województwo Lubelskie.
  113. Jerzy Mniszech Kasztelan Radomski.
  114. Hironim Rozrażewski, Biskup Kujawski od r. 1581.
  115. Annexów tych niema. List Stanów Polskich do Syxtusa V. Papieża drukowany jest wraz z innemi listami i legacyami o Elekcyi Zygmunta III. Ordinum Regni Poloniae Legationes, Epistolae, responsa; Cracoviae, in Officina Lazari r. 1587. Znajduje się także w Lünig, Literae Procerum Europae T. I. str. 881.
  116. Wawrzeńca Goślickiego.
  117. Ossoliński w wiadomościach historyczno-krytycznych (T. II. str. 79) tak się o Goślickim wyraża: „W bezkrólewiu ozdobił się Goślicki nową chwałą. Obrady konwokacyjne to rosterkami o wiarę, to walkami między sobą możniejszych zawichrzone, na warunku zabezpieczenia pokoju różnowiercom, prawie się rwały. Biskupi nie zezwalając na nie opuścili miejsce obrad. Za ich przykładem poszedł był z razu Goślicki, ale skoro mu przełożono, że takowe całego stanu duchownego od świeckiego odszczepienie się, mogłoby podać w wątpliwość uchwały Sejmowe, przedłużyć Bezkrólewie, rozjątrzyć nienawiści; poświęcił osobiście względy potrzebie ojczyzny, i powrócił. Przyjęty był od Senatu i Stanu Rycerskiego jako Ojciec, jako Zbawiciel Rzeczypospolitéj: podpisał Ustawy Sejmowe, sam jeden z Duchownego Stanu. Nabawiło go to gorzkich na Sejmie Elekcyi kłopotów. Biskupi z Prymasem ostro mu wyrzucali wyparcie się Chrystusa, i zdradę swojego stanu. Jeden Solikowski Arcy-Biskup Lwowski, będąc jego Metropolitą, sądził za jakąś przyzwoitość, parą słów za nim odezwać się; lecz ani on go usprawiedliwiał, tylko żebrał pobłażenia. Dąsał się i Rzym, długo też odpychał go od wyższych dostojeństw. Na Sejmie Elekcyi Biskupi skromniéj stawili się, wszystkie uchwały, przestając na przydaniu ostrzeżenia przeciwko saméj konfederacyi, podpisali; i Goślicki od nich się nie odłączył (Vol. Leg. II. str. 1088).
  118. Stanisław Tarnowski, Wojewoda Sandomierski od r. 1582. Żona jego była Zofia Ocieska, Kanclerzanka Koronna, — z niéj miał trzy córki, z których ostatnia Barbara w końcu 1591 roku została czwartą żoną Jana Zamojskiego, owdowiałego przed rokiem ledwo po Gryzeldzie Batorownéj. (Porówn. Heidensteina str. 265).
  119. Piotra Zborowskiego, którego wdowa żyła jeszcze, i dała powód do rozruchu wyżéj opisanego w Krakowie.
  120. Prokop Pieniążek, Kawaler Maltański, Starosta Wendeński, wsławiony dziełami wojennemi na galarach przeciw Turkom, potem w kraju z Gdańszczanami, i pod Pskowem, gdzie w r. 1585 raniony i za to dobrami w Inflantach wynagrodzony został, przez Stefana Batorego. Przywiléj na to oryginalny na pargaminie z pieczęciami znajduje się w Archiwum Hr Konstantego Tyzenhauza w Postawach na Litwie.
  121. Który musiał już do Wiednia powrócić, zkąd był na Sejm elekcyjny przyjechał. List ten znajduje się w kopii w Bibl. Watyk. Mss. Urbin. 1028. str. 164.
  122. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: się.
  123. Annibal z Kapui jako Neapolitańczyk był poddanym Króla Hiszpańskiego.
  124. Tak już tytułuje Maxymiliana.
  125. Szkud Rzymski czyli Papiezki wartości podówczasz jednego Dukata (bez jednego grosza Papieskiego); czyli dzisiejsze półtora talara.
  126. Zborowski brat Andrzeja.
  127. Siódmego Października w Gdańsku na ląd wystąpił Zygmunt, odebrawszy wprzód od Posłów Polskich obietnicę, że póki żyć będzie Ojciec jego, o Estonią dopominać się nie będą. Przy huku dział wjechał do Oliwy, i w Kościele przysięgę w ręce X. Rozrażewskiego Biskupa Kujawskiego złożył. Wice-Kanclerz Sparre, oddając Królewicza swego Senatorom Polskim rzekł: „Jest on młody, ma dwudziesty drugi rok; podobny on do xięgi czystéj; co na niéj Polacy wyryją, to jak na wosku się wyciśnie. Jeśli dobrego lub złego Pana z niego uczynicie, sami sobie przypiszecie, albowiem za dobroć jego przyrodzenia ręczy Ojciec i Szwecya.” (Rys panowania Zygmunta III. z Mss. Stan. Albr. Radziwiłła w Atheneum na r. 1842. Zeszyt 3. str. 7). W kilka dni późniéj odebrał listy od Ojca naglące go do powrotu do Szwecyi, ale nie usłuchał tego rozkazu, i zapewniając tylko Ojca, że Estonii ustępować nie myśli, puścił się w dalszą podróż na Malborg i Toruń do Piotrkowa.
  128. Spytek Jordan był dawniej przyjacielem Zborowskich, przeszedł potem do Zamoyskiego, a odkrywszy mu wielu ważnych domu Zaborowskich tajemnic, ufność i przyjaźń jego pozyskał; i za wstawieniem się Kanclerza do Króla Stefana, Starostwo Sanockie dostał. W czasie Bezkrólewia Zamoyski dał mu znaczne summy pieniędzy na zaciągnienie ludzi i pieszych i konnych. Ale wielkiemi pieniędzmi, jak powiadają, a większemi jeszcze obietnicami, przez Posłów Rakuskich przekupiony, odstąpił z hufcem swoim od Zamoyskiego, i siłami braci i Górki wsparty bezpiecznie już w Warszawie bawił. (Heidenstein str. 254.)
  129. Urszula z Lwowskich Potulicka, Kasztelanka Kowalska (Paprocki Herby str. 486. Niesiecki Korona Polska T. III. str. 711).
  130. Barbara z Mniszchów Dulska, Podkomorzanka Koronna, wdowa po Janie Firleju Wojewodzie Krakowskim, zmarłym w 1574; a druga żona Jana Dulskiego, Podskarbiego Koronnego.
  131. Zapewnie Elżbieta Kostczanka, Wojewodzianka Sandomierska, druga żona Macieja Zalińskiego, Kasztelana Gdańskiego. (Ob. Niesiecki pod Zalińskiemi).
  132. Szczegóły o tegoczesnych wypadkach, opisuje Agent Toskański, w liście z Wiednia 14 Nowembra 1587 roku (Archivio Mediceo, alle Legazioni di Germania. Tłómaczenie z kopii autentycznéj z mojego zbioru). „O sprawach polskich nie wiele mamy do pisania, bo różnie o nich mówią. Wedle ostatnich wiadomości Najjaśniejszy Maxymilian Król obrany, z wojskiem stał pod Krakowem, a miał przybyć mu w pomoc Hrabia Górka, Wojewoda Poznański, z 70 wozami i 2,000 kawaleryi, i z ciężką kawaleryą; i że Król J. M. szturm do Krakowa przypuszczał. Przybył także Poseł od Moskala z powinszowaniem Elekcyi i z ofiarowaniem pomocy i przyjaźni Najjaś. Maxymilianowi. Mówią także że Królowa Polska wdowa ciężko a nawet śmiertelnie chora, że Królewicz Szwedzki przybył do Gdańska, ale z małym pocztem ludzi i z małemi pieniędzmi, i że mu ojciec polecił nie czynić żadnego starania, jeśli nie będzie mógł być spokojnie koronowanym, jak obiecywali Polacy. Jeżeli to wszystko prawda, spodziewać się należy, że wszystko pójdzie pomyślnie dla N. Maxymiliana, któremu niech Bóg da zwycięztwo nad tym upartym i djabelskim Kanclerzem (indiavolato Cancelliere) który co dzień twardszym się robi. Niech go Bóg ukarze wraz z całym tym narodem Barbarzyńskim, niegodnym tak świętego i dobrego Pana. W pierwszym liście moim będę mógł dać zapewnie więcej szczegółów; bo teraz nasi, jako w zimnéj porze roku, niedługo będą mogli wytrzymać w polu, i będą musieli wysilić się na coś stanowczego.“
    Listy stanów Polskich do Maxymiliana z doniesieniem o przybyciu Zygmunta i odpowiedź Maxymiliana drukowane w Krakowie, in officina Lazari Anno 1587, i w Lünig Literae Procerum Europae T. str. 885—893.
  133. Bruti pisze, że Nuncyusz który dotychczas bawił w Warszawie i kilka obelg doznał od Dworzan Królówéj za to, że za stronnika Rakuskiego uchodził, pojechał do Bodzencina, (przez pomyłkę Doderzinum) do Biskupa Krakowskiego, który lubo dawniej adherent Rakuski podczas teraźniejszego Bezkrólewia nie chciał się wydawać stronnikiem Zborowskich. (Rer. Polon. str. 53.)
  134. Stronnicy Zygmunta na Zjeździe w Wiślicy, 8 Października poparli nowym aktem Recess Elekcyi Warszawskiej. Tymczasem Arcy-Xiąże Mazymilian zaprzysiągłszy Pacta Conwenta w Ołomuńcu, w obecności Posłów Polskich, Woronieckiego Nominata Kijowskiego, Jana Zborowskiego, Kasztelana Gnieźnieńskiego i Alexandra Xięcia Pruńskiego, Starosty Łuckiego; z wojskiem wszedł do Polski, na Będzyń i Sławków, i pod Krakowem w Mogile stanął, gdy już stolica w ręku Zamojskiego była. Tam rozpoczęły się poselstwa i traktacye z partyą Kanclerską. Nakoniec zwołany zjazd stronników Maxymiliana, i 18 Listopada wydany Uniwersał zwołający całą ludność popisu, do Mogiły. (Bielskiego dalszy ciąg str. 76). Tymczasem Górka Wojewoda Poznański z ludem swoim przybył i z porady wszystkich, 23 Listopada, uderzył Maxymilian na Kraków, ale ze stratą 2,000 ludzi odparty został przez Zamojskiego, i na próżno pokusiwszy się w Przedborzu schwycić Zygmunta, który z Piotrkowa miał tędy do Krakowa jechać, sam ruszył się od Krakowa 30 Listopada, i na Siewior i Częstochowę, do Krzepic poszedł i tam się obwarował na zimowe leże (Bielski 77—81). (Kronika X. Krzysztofa Zelnera u Ambroż: Grabowskiego, Groby Królów Polskich 1835. str. 4—7).
  135. Z Piotrkowa Zygmunt wyruszył jakby do Warszawy, na Rawę; a ztamtąd Królowę ciotkę i siostrę swoją do Warszawy odesławszy, sam na Korczyn, (gdzie przeprawa przez Wisłę) puścił się ku Krakowu. Wtedy to musiał o mil pięć od Bodzencina przejeżdzać, może przez Chęciny. W Korczynie na samym przewozie dogonił Zygmunta, nowy list od Ojca, który pod posłuszeństwem synowskiém nakazywał mu do Szwecyi wracać. Ale za odebraniem wiadomości o ustąpieniu Maxymiliana z pod Krakowa, Zygmunt postanowił na koronacyą do Stolicy pojechać, a ojcu kazał powiedzieć przez Eryka Bielke, że gotów jest Królestwo Polskie wraz z ręką siostry Arcy-Xięciu Ernestowi ustąpić. (Puffendorf Histoire de Suède. Amsterdam 1732. Tom II. str. 119 Heidenstein stron. 275—276).
  136. Jakoż wkrótce polecenie to Papieskie wykonał. Wiadomość o tem znajduje się w Bruti Rer. Polon. str. 69. „Przybył także przed wyjazdem Maxymiliana z Krzepic, Annibal z Kapui, Arcy-Biskup, dla traktowania w imieniu Papieża, o rozejmie czasowem pomiędzy nim a Zygmuntem, oraz o postanowieniu pokoju. Najuprzejmiéj przyjęty odebrał tę odpowiedź, że chętnie widzieć będzie Maxymilian starania obustronne o pokój, i że powstrzyma tymczasem swoich od orężnéj rozprawy.” Zygmunt wszedł do Krakowa 9 Grudnia i lubo zniechęcił sobie wielu stronników, a zwłaszcza Zamoyskiego, który z przekąsem rzekł do Leśniowolskiego. „Jakieżeście nam nieme djablę przywieźli?” jednak koronowany został 28 Grudnia przez Prymasa Karnkowskiego, i pakta wraz z wolnością religijną dla Dyssydentów zaprzysiągł. (Vol. Leg. II. str. 1095 et. seq. Heidenstein 278 Bielski dalszy ciąg, str. 82. Piasecki str. 77 et seq.) Uroczystości przy wjeździe Króla Zygmunta do Krakowa opisuje David Chytraeus w dziele swojém Chronicon Saxoniae et vicinarum aliguot Gentium ab Anno 1500 usque ad 1593. Lipsiae 1593. in fol.; w którém wiele jest szczegółów o rzeczach Polskich. Łuki tryumfalne ubrać chciano w obrazy Jagellonów jako przodków nowego Króla. A że twarze ich dla dawności prawie zupełnie nieznane były. (Effigies enim eorum, cum plerisque fere vetustate ignotae essent). Jan Zamoyski Kanclerz i Hetman W. Koronny, kazał je z najdawniejszych pomników wydobyć, (ex antiquissimis quibuscumque monumentis eruerat) i stosownemi napisami opatrzyć. Napisy te osobno wydrukowane zostały, a niektóre tylko Chytraeus str. 845, a po nim Piasecki str. 78 przytaczają. Wiadomość o téj zasłudze Jana Zamoyskiego zdało mi się dla historyi malarstwa w Polsce zajmującą. Maxymilian przed zarazą z Krzepic do Wielunia ustąpił; a hufce jego kraj cały niszczyły, gdy sam stronnikom swoim złote góry, dla dobra kraju i dla nich samych obiecywał. (Ob. List Maxymiliana z Siewierza 9 Grudnia 1587 r. w Dodatku VI).
  137. Tymczasem rzeczy nakłaniały się już widocznie na stronę Zygmunta. Już Lubowlę na Spiżu, stracił Maxymilian; Rusini na zjeździe Lwowskim za sprawą Arcy-Biskupa Solikowskiego przychylili się do Króla Zygmunta. Do Litewskich Senatorów zgromadzonych w Wilnie, oba stronnictwa Posłów swoich wysłały. Ale i Litwini Zygmunta Królem uznali, i wysłali do Krakowa Jana Chlebowicza Wojewodę Trockiego i Lwa Sapiehę Podkanclerzego, z kilką innemi Panami; którzy połowę Juflant (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Inflant.) dla Litwy, i potwierdzenie Statutu swego otrzymali. „Ale że to już po Sejmie koronacyjnym było, (pisze Bielski w dalszym ciągu kroniki swojej str. 85.) nie wiem jako ma być ważny, więc że go bez nas ukowali, gdyż i najmniejszéj konstytucyi my bez nich na Sejmie nie czyniemy.” — Jak to uznanie Zygmunta przez Litwinów przyjęte było na Rusi, znajdujemy ślad w liście Szymona Deniski Matwiejewskiego, Starosty Żytomierskiego, do Ławryna Piasoczyńskiego Podkomorzego Bracławskiego z d. 1 Stycznia 1588 r. „Miłostiwij Pane Podkomoryj. Służby moi pryjatelskii zalecaiu łascie waszoj miłosti. Za tyje nowiny wam welce diakuju, jako wiżu: że ich miłosť Panowe Litowskije, ne zbudut jeho miłosti Królewica Szwedskoho, żeby Królem ne mał byť, i naszym by ne treba se w nepotrebnyje rzeczi udawať, tolko aby my przy wolnostiach i prawach swoich ostali.” (Malinowski i Przezdziecki Źródła do dziejów Polskich T. II. str. 344).
  138. Stanisławem Górką.
  139. Szczegółowych opisów Bitwy Byczyńskiéj mamy wiele ciekawych w spółczesnych Dziejach Heidensteina str. 280 i nastep. i Brutego, domniemanego autora dziełka wydanego przez Ciampi: Rerum Polonicarum ab excessu Stephani Regis. str. 73—85; także w Bielskiego ciągu dalszym, w wydaniu Sobieszczańskiego s. 86—92; w Mrówce Poznańskiéj na r. 1821 T. II. str. 169; a zwłaszcza w Ambrożego Grabowskiego Starożytnościach Polskich T I. str. 74—84, gdzie nawet umieszczony jest list Kanclerza Zamoyskiego do Króla z pola bitwy, nazajutrz t. j. 25 Stycznia 1588 r. pisany. Dzięki uprzejmości uczonego Professora Krakowskiego Zygmunta Helcla, możemy tu dołączyć dwa listy Kanclerza Zamoyskiego do Króla, w wigilią bitwy Byczyńskiéj pisane, a trzeci do Panów Rad Koronnych; na zajutrz po bitwie, w tych samych niemal wyrazach, co list do Króla, w Starożytnościach Polskich umieszczony. Dajemy tu tłumaczenie polskie listów, a text łaciński w Doddatku VII.

    I.
    Najjaśniejszy i Miłościwy Królu!

    Polecam wierne służby moje miłościwej łasce W. K. Mości, życząc Jéj dobrego zdrowia, i szczęśliwe przez lat wiele panowanie od Boga Wszechmogącego. Z wielkim pośpiechem ruszyłem ku Wieluniowi; a w nocy z Czwartku na Piątek, Stanisław Stadnicki uderzył na straż naszą trzy mile pod Wieluniem, w Parzymiechach. W tém miejscu stoczył z nim bitwę Wojciech Kiral, i wnet przepędził go do bliskiego lasu. W tym odwrocie wielu z nich potraciło kopie, armatki (bombardae) i worki z amunicyami, także kilka koni; z tych wiele ranionych, a koń Stadnickiego pod nim zabity; Dnia wczorajszego, gdy po tej porażce powrócili do Wielunia, przestraszyli Maxymiliana i jego wojsko. Jam obóz rozłożył w lesie o dwie mile od Wielunia. Maxymilian postawiwszy straże od strony mojego obozu, dla przeszkodzenia na wzięcia języka, o pierwszéj godzinie nocnéj, cofnął się na Szląsk ku miasteczku Byczynie, które odległe jest na 3 mile od Wielunia. Z przyczyny zostawionéj przez niego tylnéj straży, o tém cofnieniu się jego dopiero za dnia dowiedzieć się mogłem. Ruszyłem z wojskiem pomijając Wieluń, w to miejsce, do którego się on udał; część wojska posłałem na całą noc w pogoń za nim, aby go, jeśli można będzie, w Byczynie oblegli. Sam za nimi wyruszę, jak skorą xiężyc świecić zacznie. Strasznie pospiesza bez wszelkiéj powagi: jak mogą pędzą za nim konni; wielu broń rzuca za sobą. To go zatrzymało, i spóźniło że miał sobie doniesioném, iż Starosta Wieluński (*) tylko nadchodzi. Co daléj nastąpi, o tem W. Kr. M. doniosę. Tymczasem masz W. K. Mość za co Bogu Wszechmogącemu dziękować, że z państw W. K. M. spółzawodnik, tylu Cesarzów potomek, i brat Cesarski, z największym wstydem w nocy zemknął. Wojska W. K. Mości i moje służby W. K. Mości polecam.
    Dan ze wsi Zadłuby dnia 23 Stycznia 1588 r.
    W. K. M. Pana mego Miłościwego Rada i Sługa.

    Jan Zamoyski.

    (*) Alexander Koniecpolski.

    II.

    Po napisaniu poprzedniego listu, przednia straż nasza, dogoniła niektóre roty Mąxymilianowe, i pobiła rotę Marsowskiego na sposób Węgierski wyćwiczoną pod dowodztwem Suchorąbskiego; z drugiéj roty lżejszéj nad którą dowodził Koniecki, część jedna zabita, drudzy w niewolą wzięci; Kownacki cięszko raniony, wozy wojenne zabrane. Gdy Zamoyski potem (*) ze swojemi na nich uderzył, a za nim Hołubek poszedł, rozbici przez nich pierzchneli do wsi w któréj był Stadnicki, i z tamtąd uszykowawszy się wraz z ludźmi Stadnickiego, zaczęli postępować na przeciwko naszéj lekkiéj jazdy. Ale skoro nasze roty na sposób Węgierski urządzone nadciągały, natychmiast w nieporządku cofnęli się aż do Byczyny.
    Dan o dziesiątej godzinie nocnéj, z Soboty na Niedzielę z drogi.

    (*) Jan Zamoyski, Krewny Hetmana.

    III.

    Przewielebni, Wielmożni i Urodzeni Panowie, Mnie wielce Mości Przyjaciele.

    Zaleciwszy wierne służby moje M. W. M. Panom, zdrowia dobrego i szczęśliwego powodzenia od Pana Boga Wszechmogącego życzę. Oznajmuje, W. M. Panom, iż dnia wczorajszego do miasta Byczyny, przybył do Ąrcy-Xięcia Maxymiliana Prepostfazy ze czternastąset piechoty Węgierskiej, i osmiąset jazdy; Morawców też i Szlązaków, miał też ośmset. Miał wojska pewnie do sześciu tysięcy, tak że wyrównywał co do liczby wojsku W. K. Mości; a dwoma hufcami dobrze wyćwiczonych Arkabuzerów (selopetariorum) bardzo potężne. Bitwę stoczyliśmy w dniu dzisiejszym pod Byczyną; i chociaż było co czynić, i niełatwa sprawa z tymi konnymi Arkabuzerami, atoli z łaski Boskiej zwyciężyliśmy; a co większa, gdy po bitwie Arcy-Xiąże schronił się do miasteczka, a z nim Biskup Kijowski, (Woroniecki) P. Wojewoda Poznański, (Górka), Marszałek Nadworny, (Andrzéj Zborowski) Ciołek, Pruński, Dziekan Gnieźnieński Czarnkowski, Żołądź, Pękosławski; wszyscy mi się potem poddali; i już sam Arcy-Xiąże i wszyscy inni są w moim ręku. Zdało mi się z niemi po ludzku obejść, nie chcąc nieludzkością i Pana Boga obrazić, i sprawując to aby Maxymilian żyw w ręce mi się dostał, od czego koniec wojny zależał. Brat mój P. Żółkiewski od kuli z arkabuzy ranny. Hołubek zabit, Karnkowski (*) przez dwie ręcę postrzelony, towarzysze też z niektórych rot i pacholiki. Srogie było starcie z temi dwoma hufcami arkabuzerów. Nieprzyjaciela na dwie mile w ucieczce bito; jeszcze ciał nie policzono. Wozy wojenne wszystkie się naszym dostały. Stadnicki, Prepostfazy uciekli. Szerzéj potem szczegóły wszystkie i sposób bitwy opiszę; albowiem to piszę natychmiast po odebraniu Arcy-Xięcia z miasta do rąk moich (**). Po tej czynności, już łatwiej będzie pokój w Królestwie ustalić. Dzięki zatem W. M. Panowie Panu Bogu składajcie, a z braterską miłością i wdzięcznością dokonane przez żołnierzy wojska tego nie bez krwi rozlewu dzieło, i usługi przyjmijcie wraz z moimi, jako od brata i wodza, W. M. Panów. Których się łasce polecam.
    Z pod Byczyny dnia 25 Stycznia 1588 roku.

    Jan Zamoyski, m.p.


    Autor cytowanego przez nas dzieła Rerum Polonicarum i t. d. str. 80 opisuje przybycie Maxymiliana do obozu Zamoyskiego; przechodzić musiał wśród obnażonych trupów. Ale kanclerz przyjął go z uszanowaniem, zatrzymał na kolacyę, i sam (lubo proszony usiądź) stał z głową odkrytą, przed jeńcem swoim. Wkrótce mu też zabrane srebra stołowe oddać kazał. Potem wyjechał Arcy-Xiąże do Krasnegostawu „żałośny bardzo (pisze Bielski) na małej karetce parą koni białych, z którym Drojowski Starosta Przemyślski siedział.” (Bielskiego ciąg dalszy str. 92).

    (*) W liście do Króla drukowanym w Starożytnościach Polskich T. I. str. 80; zamiast Karnkowski, stoi Harlewski.
    (**) W pomienionym liście czytamy: „bo to w szkole piszę. Z miasta Arcy-Xiąze wyszedł.” Zdaje się ze to błąd przepisywacza.

  140. W kopii Włoskiej bardzo nie wyraźnie napisano de Lulovia; zdaje się że to będzie Lelow, gdzie Nuncyusz przebywał w drodze z Krzepic do Sulejowa.
  141. Sulejów miasto nad Pilicą o dwie mili od Piotrkowa podówczas z opactwem Cystersów.
  142. Jędrzej Batory Kardynał S. Angeli, Synowiec Króla Stefana, wraz z bratem Gabryelem, otrzymali Indygenat Polski przez Konstytucyą na Sejmie Koronacyjnym 30 Stycznia 1588 r.
  143. Marcina Kromera.
  144. Witów o pół mili od Piotrkowa, wieś z Opactwem Norbertanów. Nuncyusz bawił tu do 15 Maja, jak się zdalszych listów okazuje.
  145. O tych Posłach nie piszą ani Heidenstein, ani Solikowski, ani Bielski; a dopiero o traktacyach Będzyńskich na początku r. 1589 wspominają.
  146. Gryzelda Batorówna zaślubiona 12 Czerwca 1583 r. na Zamku Krakowskim. Była synowicą Stefana Króla Polskiego; córką Krzysztofa a siostrą Zygmunta Batorych Xiążąt Siedmiogrodzkich. Córkę jedynaczkę, którą z nią miał Zamoyski, trzymał do chrztu Arcy-Xiąże Maxymilian; ale w tymże roku umarła. Było to 27 Września w ciągu traktacyi Paktów Będzyńskich; i gdy Kardynał Legat Aldobrandini, pisał do niego z Kondolencyą, odpisał mu Zamoyski. „Lubo niemogę zaprzeczyć, iż mnie ten wypadek ciężko dotknął: jednak ponieważ we wszystkich rzeczach ludzkich, zmiany następować zwykły, a na sobie zwłaszcza uważałem, że po radośnych wydarzeniach, zawsze mi coś niepomyślnego wypadło: wypadek ten znoszę raczéj ciesząc się, żem się pozbył zawiści losu, a niżeli szemrząc na Boga sprawcę pomyślności i nieszczęść: owszem tuszę sobie, żem tą prywatną klęską, publiczną jeśli jaka Rzeczypospolitej zagrażała odkupił.” Mss Bibliot. Ambrosiana w Medyolanie) Ob. moją wiadomość Bibliograficzną o Mss. Polskich str. 113. Porównać życie Jana Zamoyskiego przez Bohomolca Wyd. Bobrowicza str. 122.
  147. Jakoż i była; co opisuje Bielski. „Tegoż roku mor był wielki w Krakowie, i na inszych miejscach, który się zaczął przed Panną Maryą Zielną (15 Sierpnia), a trwał aż do półpostu. A to powietrze przez Źydy przyniesione było do Krakowa, u których się najpierwej zaczęło mrzeć, gdzie umarło ludzi na ten czas do sześć tysięcy.” (Bielski: Dalszy ciąg str. 94. Także Heidenstein str. 279).
  148. Piotra Hospodara Wołoskiego.
  149. Na morzu Bałtyckiém, w bliskości Gdańska.
  150. Właśnie w tym czasię gotował Filip II. Król Hiszpański słynną wyprawę floty Niezwyciężoną Armadą zwąnéj, na podbicie Anglii, która dopiero 3 Czerwca z ujścia Tagu odpłynęła, i wkrótce stała się ofiarą burzy morskiej. Zapewnie postrach tak olbrzymich przygotowań, aż w północne strony zaleciał. Francya żadnego udziału w tej wyprawie niemiała; tlała w niej bowiem wojna domowa, przez Gwizyuszów podsycona, a której pierwszym skutkiem miało być zabójstwo Xięcia Henryka Gwizyusza w Blois 22 Grudnia tegoż 1588 r.
  151. Heidenstein str. 285 tylko w kilku słowach o niebezpieczeństwie od Turków i Tatarów wzmiankę czyni, a dopiero w r. 1589 o napadzie Tatarów na Podole pisze, podobnież Solikowski stron. 215 i nast. i Bielski (Dalszy Ciąg str. 103 i następ).
  152. 2. Maja.
  153. Wojciech Baranowski.
  154. Zapewnie Wojciech Łaski Wojewoda Sieradzki, który w młodszych latach stronnikiem był nowinek Kalwińskich; ale w roku 1569 publicznie ich się wyrzekł, i gorliwie przy wierze katolickiéj obstawał, o czem świadczą listy Kardynała Hozyusza. Sprzyjał też Elekcyi Cesarza Maxymiliana, przeciw Batoromu i dopiero w 1579 r. pogodził, się z Królem Stefanem. (Ob. Niesieckiego Korona Polska T. III. str. 39).
  155. Wawrzyniec Goślicki.
  156. Marcin Leśniowolski.
  157. Mikołaj Firlej od 1577 r.
  158. Wojciech Baranowski
  159. Szczegóły o trzydniowych uroczystościach pogrzebu Króla Stefana, znajdują się w pamiętnikach o dawnéj Polsce T. II. str. 451 i w Starożytnościach Polskich Ambrożego Grabowskiego T. I. str. 67 i następnych; z Mss. Willanowskich, umieścił autor Dziejów panowania Zygmunta III. (T. I. str. 118) szczegół o wjeździe Królowéj Anny do Krakowa: „Wyjechał był naprzeciw niéj młody Król, a pozdrowiwszy kilku słowami, chciał przodem do miasta pospieszyć, lecz Królowa pomna jeszcze Jagiellońskiéj powagi, wieku swego, i starszeństwa w powinowactwie, kazała mu przez jednego z duchownych powiedzieć, iż boleśnoby jej było, gdyby Król téj Jéj uczciwości nie uczynił, i nie miał przy kolebce jéj jechać. Dogodził więc Zygmunt woli ciotki, a gdy stanęła, wziąwszy pod rękę, do Kościoła prowadził.”
  160. Stanisław Reszka, Sekretarz Kardynała Hozyusza na Soborze Trydenckim, potem Króla Henryka, Kanonik Warmiński, Referendarzem obojéj Pieczęci Apostolskiéj mianowany przez Papieża Syxtusa V. do którego właśnie teraz Poselstwo odprawiał. Listy Zygmunta III. do niego, umieścił Ambroży Grabowski w Starożytnościach Polskich T. II. str. 40—43; a Zamoyskiego i innych osób listy do Reszki, T. II. str. 390—437.
  161. Zapewnie za Króla Stefana. Zygmunt zaś korzystał z téj rozmowy; bo wkrótce Województwo Krakowskie, po śmierci Andrzeja Tęczyńskiego oddał Mikołajowi Firlejowi Kasztelanowi Bieckiemu, który z Kalwina gorliwym Katolikiem został.
  162. Dorota Firlejówna, Kasztelanka Lubelska primo-voto Xiężna Zbarazka Wojewodzina Trocka, secundo voto za Lwem Sapiehą podówczas Podkanclerzym Litewskim od 1 Września 1586 roku.
  163. Córeczce téj dano imię Katarzyna; a trzymała ją do chrztu z Nuncyuszem Królowa Anna Jagiellonka; ale w pięć niedziel potem, dziecina odumarła. (Życie Lwa Sapiechy Wyd. Bobrowicza str. 192).
  164. Kościół ten zgorzał w części podczas bitwy Maxymiliana z Zamoyskim pod Krakowem.
  165. Nazywał się Zakrzewski. Wypadek ten opisuje Kronika X. Krzysztofa Zelnera, przy Grobach Królów Polskich, Ambrożego Grabowskiego str. 11 a także Bielski (Dalszy ciąg str. 93).
  166. Zygmunt III wzbronił im to listem do Kardynała Radziwiłła Biskupa Wileńskiego, drukowanym w Zbiorze Pamiętników o dawnéj Polsce T. II. str. 466. Porównać także Łukaszewicza Dzieje Kościołów Wyznania Helweckiego w Litwie T. I. str. 62.
  167. Wojciech Radziwiłł od r. 1586.
  168. Anna Ketlerówna, Gotarda Ketlera, ostatniego Mistrza W. Kawalerów Inflanckich, a późniéj Xięcia Kurlandzkiego, córka.
  169. Gotard Xiąże Kurlandzki pojął za małżonkę Annę Xiężniczkę Meklemburską, i akt weselny w Królewcu solennie odprawił. (Hylzena Jnflanty st. 163).
  170. Listu tego nie mamy.
  171. X. Bernard Jezuita, na dworze Zygmunta III. bawiący, tak pisał o tym wypadku do X. Stanisława Reszki Posła Polskiego w Rzymie. 27 Czerwca 1588 r. „Dzisiejszej nocy Brogu Aryańskiego zburzono; nie wiedzieć kto, jedno że kilku mendiczków, uchwycono: widzę że P. Bóg tak sprosne kacerstwo więcéj cierpieć nie chce. Królewna nasza za morze odjeżdża. Daj Boże! aby jechała a nigdy się nie wróciła. Jest omnibus scandalum.” A w liście z 12 Lipca tegoż roku. „Podobno Kardynał Batory, słyszał o zborze aryańskim, że go splondrowano i wielką mu szkodę poczyniono. Ono już kazania u nich jako przed tém nie bywają. Staroście Brzeskiemu heretykowi wielkiemu zakazano, aby na zamku żadne heretyckie kazania niebyły, i rozkazał Król surowie pisać, że zamki na to nie są zbudowane.” (Starożytności Polskie Ambrożego Grabowskiego T. II. str. 425-427).
  172. „Jednak go przecie do więzienia dano i za wielkimi i długimi rozmysłami na gardło osądzono i w rynku przed kościołem Panny Maryi spalono. O czym szerzéj tablica stoi tamże w kaplicy w Kościele u Panny Maryi na Piasku.” (Bielskiego ciąg dalszy str. 94).
  173. W Kronice Zelnera czytamy: „W tym pojmano kilkanaście niewinnych ludzi, a Pany którzy zbroili, puszczono, z których jeńców jedne puszczono, drugie okrutnie i nad prawo męczono; jako jednego mieszczanina imieniem Kozieramic, który tak był zmęczony że aż trzewo widać było, na którym nie wymęczyli, bo gdy go palono tedy ani wołał ani mówił, bo mu Pan Bóg za niewinnością jego, sił dodawał. I tom ja od niego słyszał, że gdy był na męce tedy nie czuł jedno jakoby go mrówki kąsały, a on drzymał; aż po męce kiedy go zrzucono na ziemię, toż nieco bólu czuł: wszakże z podziwieniem wielkiém wyleczył się najdaléj za 4 niedziele z onych tak okrutnych mąk, które mu nie raz ale sześć albo siedmkroć zadawano, gdyż mu żaden nie tuszył zdrowia. Dwie mu też uszy obrzezano i z miasta wyświecono dla téj nieszczęsnej jaskini łotrowskiéj. (Groby Królów Polskich Ambrożego Grabowskiego stronica 10).
  174. Kardynał Aldobrandini któremu Papież poruczył negocyacye pokoju pomiędzy Cesarzem i Arcy-Xiążętami Austryackiemi a Polską, dla uwolnienia Arcy-Xięcia Maxymiliana; 30 Stycznia 1592 r. został sam Papieżem pod imieniem Klemensa VIII.
  175. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Urbinu.
  176. List ten (którego kopię autentyczną w Archiwum Medyceuszów we Florencyi otrzymałem) zapełnia przerwę w korrespondencyi Nuncyusza, i opisuje początek negocyacyi o uwolnienie Maxymiliana, oraz niektóre szczegóły pobytu Arcy-Xięcia w Krasnymstawie. Wjazd Kardynała Legata Aldobrandini opisują społeczne listy: X. Bernard Jezuita, tak o tem pisze pod datą 28 Lipca 1588 roku do X. Stanisława Reszki do Rzymu: „Czekałem przyjazdu J. X. Kardynała Legata, który dnia wczorajszego Solennissime od J. K. M. który przed niego cum maximo comitatu (z liczną assystencyą) wyjechał, przyjęt jest. Dziwili się wszyscy, że Król J. M. tak daleko przeciw niemu wyjechał, i taki mu honor okazał, że i samemu Jego Świętobliwości kiedyby przyjechał, więcejby okazać nie można. Pan Kardynał bardzo się naszym strojom dziwował, i bardzo pochwalił mówiąc: żeby się nigdy nie był spodziewał takiéj ludzkości i polityki jako nalazł. Re Vera (poprawdzie) W. M. wyznam żebym sam nigdy nie był spodziewał się takowych ludzi i strojów jakom nalazł. Unico verbo (jednm słowem) racz W. M. wiedzieć że tak jest kontent X. Kardynał ze wszystkiemi, że też aż pod niebo wynosi.” (Ambr. Grabowskiego Staroż. Polskie T. II. str. 128) Porownać także list X. Baranowskiego, tamże str. 411 i Kronikę X. Zelnera str. 11 przy Ambroż. Grabowskiego Groby Królów Polskich).
  177. D. 27 Wrześ. wyjechał Król z Krakowa przed morem i z Królową starą i Królewną Szwedzką. Wyjeżdżając wstąpił do Kardynała Posła Papieskiego do dworu Panów Tęczyńskich, bo tam stał, i pożegnawszy się z nim, puścił się zarazem w drogę, bo go też już za miastem Królowa czekała i z dworem. Przyszła mu droga na Sędomirz, i tam marło; przeto się do Lublina puścił, a ztamtąd do Warszawy, gdzie się i tam zaraz Dwór Królewski zapowietrzył, owo marło wszędy za Królem, i gdzie się jeno obrócił, atak musiał do Piotrkowa, Królowę starą i z Królewną Swedzką w Radomiu zostawiwszy. (Bielskiego ciąg dals. str. 95).
  178. Straż nad Arcy-Xięciem poruczył Kanclerz Zamoyski Jakóbowi Sobieskiemu, chorążemu podtenczas Koronnemu, z poleceniem pilnowania go najściśléj, zwłaszcza po odkryciu spisku Zborowskich, którzy chcieli byli oknem wypuścić go z Zamku, i na przygotowanych rozstawnych koniach, do granicy Węgierskiej dostawić. (Tak utrzymuje Piasecki str. 88).
  179. X. Hienonim Rozrażewski.
  180. Nie Jan z Tęczyna, ale Janusz X. Ostrogski Wojewoda Wołyński był Komissarzem w Będzyniu.
  181. Ob. Ossolińskiego Wiadomości historyczno-krytyczne T. I. str. 216—238. Przypis 16: „O téj missyi wszyscy tak krótko i niedokładnie wspominają, jak Niesiecki który mówi: Na missyą Wołoską pierwszy od Syxtusa V. zachęcony z listem jego pobiegł, gdzie ująwszy sobie Piotra Hospodara Wołoskiego, na chwałę Boską przez lat dwa zapracował, aż został z prowincyi polskiéj obrany Prokuratorem. Skrzyneckiego rękopismo, więcéj te zdarzenia wyszczególnia: Gdy Siedmiogrod prawéj nauce wrota zamykał, otworzyły się jej w Mołdawii. Panował tam w téj porze (r. 1588) Piotr Wojewoda, u którego w wielkiéj łasce zostawał i urząd Podkomorzego sprawował, Bartłomiéj Brutus Starosta w Łopuszny, rodem Epirota, tak gorliwy katolik, że Xiążęciu podał myśl wytępiwszy różne wiary, w całéj Wołoszczyznie, jednę katolicką Apostolstwem Jezuitów zaszczepić. Obydwa tedy zaczeli się o nich starać przez Jana Arcy-Biskupa Lwowskiego, Nuncyusza Annibala z Kapui, toż przez Legata Aldobrandiniego, którzy nalegli na Prowincyałą Kampana, ażeby wybrał osobę zdolną do tego przedsięwzięcia, co mu i sam Papież Syxtus V. (przez omyłkę Pius V.) zalecił, a razem przysłał listy do Hospodara. Wyznaczono na tę missyą przy Warszewickim, dwóch Xięży Jana Kuniga, i Justa Raba, z laikiem jednym. Stanęli na Wołosczyznie w miesiącu Wrześniu. Zastali Xiążęcia obozującego pod namiotami z przyczyny rozszerzonéj po miastach zarazy morowéj. Warszewicki ofiarował mu za upominek Xiążkę z wyobrażeniami męczeństwa Świętych. Xiąże w dał się z nim w rozmowę o pierwszeństwie Ś. Piotra. Naradzali się potem o sposobach wzięcia się do dzieła. Najpotrzebniejszém zdało się założenie Seminaryum dla usposobienia Parochów. Warszewicki pomiarkowawszy niedostatek Skarku Xiążącego, podjął się wyrobić mu zasiłek pieniężny z Rzymu. Ta missya ledwo dwa lata trwała i spełzła bez wielkiego skutku. Omylił się Niesiecki, twierdząc, że Warszewicki bawił dwa lata na Wołoszczyznie, albowiem zaprowadziwszy pomienioną missyą, zaraz powrócił byłdo Polski.” Jakoż w jednym z następnych listów Nuncyusza z 25 Stycznia 1589, dowiadujemy się o powrocie jego do Rektorstwa Kollegium w Lublinie. Wiele też innych szczegółów o téj missyi Wołoskiej tak mało znanéj dodąd, tam znajdziemy. Imie Warszewickiemu Jezuicie było Stanisław; bratem był Krzysztofa Warszewickiego, Kanonika Krakowskiego, gorliwego stronnika Rakuskiego, autora wielu dzieł historycznych, i z wymowy słynnego. Rękopisy jego własnoręczne; Rerum Polonicarum libri III. (o bezkrólewiu po Zygmuncie Auguście), i Rationes et argumenta pro regno Poloniae recuperando (Cesarzowi Maxymilianowi II. r. 1576 podane), znajdują się w Bibliotece Cesarskiej w Wiedniu. Michał Wiszniewski wypracował szczególną biografią Krzysztofa Warszewickiego, do Rozdziału o wymowie Polskiej która w krótce wydrukowaną będzie w jednym z dwóch tomów, które zamkną Epokę Zygmuntowską Literatury Polskiej, w szacowném dziele P. Wiszniewskiego.
  182. Hieronim Rozrażewski.
  183. Jędrzéj Opaliński M. W. Koronny, z Katarzyny Kościeleckiej, Wojewodzianki Sieradzkiéj, miał córek trzy. Gertrudę Firlejowę Kasztelanowę Wojnicką, Zofię Leszczyńską Starościnę Radziejowską, i Jadwigę Myszkowską, Wojewodzine Rawską.
  184. Kardynał Legat wyrobił naprzód rozejm na dwa miesiące, dla skuteczniejszego doprowadzenia do końca negocyacyi. List jego do Króla Zygmunta III z d. 29 Stycznia 1589 umieszczony jest w dodatku VIII. Dyaryusz Kommissyi Będzyńskiéj wydrukowany jest w Ambrożego Grabowskiego, Starożytnościach Polskich T. I. str. 85—89.
  185. Piotr był Hospodarem Multańskim, to jest Wołoszczyzny bliszéj, czyli północnéj, w któréj Dominikanie już od XIV. wieku Kościół mieli w Serecie; ztąd i pierwsi Biskupi Wołoscy mianowali się Ceretenses; a teraz Ojciec Hironim na dworze Hospodara, mianował się Wikaryuszem Apostolskim i Biskupem Nominatem Multańskim. W kilkanaście lat późniéj Papież Klemens VIII, (ten sam Kardynał Legat Aldobrandini który Pakta Będzyńskie zawarł) utworzył biskupstwo Wołoskie w Bakowie, poddając je Metropolii Koloczańskiéj w Węgrzech i Patryarsze Katolickiemu Konstantynopolitańskiemu. (Moroni, Dizionario di erudizione Storico-Ecclesiastica Vol. IV. st. 24 Bacow) Biskupów podawali jednak Królowie Polscy i prawie Samych Polaków. (Ob. Niesieckiego T. I. o Biskupach Wołoskich). Dalszéj czyli właściwéj Wołoszczyzny południowéj, Hospodarem był Michna, syn Alexandra, a bratanek Xięcia Multańskiego.
  186. Szkud Rzymski, czyli Papieski wartości około półtora talara dzisiejszego.
  187. Musi tu być mowa o zabójstwie Xięcia Gwizyusza w Blois, i o zajęciu Paryża przez stronników téj rodziny pod bratem zabitego, Xięciem de Mayenne, którego mianowano Naczelnym wodzem Ligi.
  188. Sama tranzakcya jednak trzymana była w wielkim sekrecie. X. Wojciech Baranowski Biskup Przemyślski Podkanclerzy Koronny pisał pod dniem 30 Maja 1589 r. z Chełma, do X. Stanisława Reszki Posła Polskiego w Rzymie: Dałem znać W. M. niepojednokroć Summarie, o tranzakcyi z Rakuszany pod Będzyniem. Tranzakcyi saméj nie posłało się W. M. przeto, iż do tego czasu jeszcze to u nas jest magnum secretum. Kopiéj tego nikt nie ma oprócz J. P. Kanclerza, który do przepisu nie użycza nikomu, oprócz że po dwakroć przy relaciéj in Senatu, actu wszystkiego téj tam Kommissyi, i transakciéj, czytać ją dał. Ambroż. Grabowskiego Starożytności Polskie T. II. str. 412.
  189. Zapewnie Bordini którego Dyaryusz o Legacyi Kardynała Aldobrandini w Polsce, znajduje się w Bibliotece Valicellana w Rzymie. (Przezdziecki Wiadomość Bibliograficzna o Rękopismach i t. d. str. 97).
  190. O téj całéj czynności Sejmowéj Nuncyusza, nie mamy wiadomości ani ze spółczesnych źródeł jakiemi są Hejdenstein i Solikowski, Bielski; ani w Piaseckim, i w późniejszych Dziejopisach.
  191. Marcina Kromera, sławnego Dziejopisa. Umarł 23 Marca 1589 r. w 77 roku życia.
  192. Et per la balordagine del Principe loro. Był nim jeszcze Teodor Iwanowicz, który niekontent z Elekcyi Zygmunta i ścisłego przymierza Szwecyi z Polską, ciągłych gońców do Cesarza wysyłał, namawiając go, aby wszelkiemi sposobami starał się o Koronę Polską dla Maxymiliana, jeżeli nie przez Elekcyę, to gwałtem; a po porażce i uwięzieniu Arcy-Xięcia, Teodor zawstydzał Cesarza Rudolfa, za tak niesłychane unikczemnienie Austryi. W Czerwcu 1589 r. Cesarz przysłał do Moskwy Posła Mikołaja Warkocza, tłumacząc się potrzebą uwolnienia brata; a wkrótce doniósł o zawarciu Paktów Będzyńskich. W tenczas odpisał Borys Godunow do Ministrów Austryackich: „Zaczynacie wielkie dzieła lecz ich nie kończycie; dla was prawowierny Car nasz nie chciał słuchać żadnych przyjacielskich przełożeń Sułtana i Hana, dla was jesteśmy w niezgodzie z Litwą, wy jednak myśląc o honorze, zawieracie zgodę z Sułtanem i Zygmuntem. (Karamzina historya Państwa Rossyjskiego; tłumaczenie Buczyńskiego T. K. str. 90—92).
  193. Posłowie Litewscy: Czernikowski, (może Piotr, Podstoli Lubelski, Dworzanin zmarłego Króla Stefana), Oboźny wojskowy na wyprawie Moskiewskiéj, i Ogiński przybyli do Moskwy 6 Kwietnia 1587 r. dla przedłużenia rozejmu między Litwą a Moskwą. Posłowie Moskiewscy, wysłani do Warszawy dla popierania Elekcyi Cara Teodora zawarli z Panami Radnemi rozejm na lat piętnaście, 15 Sierpnia 1587 roku (Ob. Karamzina T. X. str. 75—89).
  194. Podczaszy Koronny, późniéj Wojewoda Malborski, a następnie Poznański, mąż uczony i szacowany w narodzie, i od Króla Zygmunta który mu dozor Królewiczów młodszych powierzył. (Ob Siarczyńskiego Obr. Wieku Zygmunta III. T. II. str. 46).
  195. Mikołaj Firléj, postąpił rzeczywiście w tymże roku na Województwo Krakowskie wakujące od r. 1588 po śmierci Andrzeja Tęczyńskiego. (Bielskiego Dalszy ciąg str. 93 — X. Zelnera Kronika str. 10—13).
  196. Kasztelania Krakowska wakowała od śmierci Walentego Dębińskiego w roku 1586 zaszłéj; jakoż Kaptur po śmierci Króla Stefana, podpisuje pierwszy z Senatorów, świecki, Andrzéj Tęczyński, Wojewoda Krakowski, (którego Niesiecki przez pomyłkę w poczet Kasztelanów Krakowskich wtrąca, kiedy okazuje się z poprzedzającego przypisku, że umarł Wojewodą Krakowskim w 1588). Gdy Zamoyski Kasztelanii Krakowskiéj nie przyjął, oddał ją Król Sewerynowi Bonarowi, Kalwinowi; wkrótce został Kommissarzem Królewskim w Inflantach mianowany, z którego też Ryżanie jako Lutrzy bardzo kontenci byli (Hilzena Inflanty str. 220).
  197. Jeden z synów Gotarda zmarłego w 1587 r. Fryderyk lub Wilhelm którzy razem rządzili Kurlandyą (Ob. Hylzena Inflanty str. 218). Bielskiego, Ciąg dalszy str. 99 o Posłach tylko X. Kurlandzkiego wspomina.
  198. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku. Powinno być: inwestytury.
  199. Alberta II, syna pierwszego Xięcia Pruskiego a niegdyś Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Alberta I; gdy wpadł w szaleństwo, dodano mu Kuratora w osobie brata stryjecznego, Jerzego Fryderyka, z linii Frańkońskiéj Margrabiego w Anszpach. Bielski (Ciąg dalszy str. 99) nazywa go Ontzbachem. Posłowie Pruscy i Pomorscy przypuszczeni zostali do złożenia hołdu. (Heidenstein str. 385).
  200. Porównać Konstytucye Sejmowe z 1589 r. (Volum Leg. II. str. 1262 et seq.)
  201. Stanisław Górka.
  202. Sejm potwierdził tranzakcyę Rakuską (w Będzyniu zawartą), i osobną konstytucyą pod tutułem Adherentowie Arcy-Xiążęcia Maxymiliana; (Vol. Leg. Tom II. stronnica 1267), zostawił im poczciwość, zdrowie i ziemskie ich dobra nieruchome i ruchome, które im jure belli nie odeszły, a to pod warunkiem, że na tym Sejmie mają in facie Rei publicae przysięgę wiarę i poddaństwo Nam: (to jest Królowi) oddać. Król zaś wdzięcznie od Hetmana Zamoyskiego przyjmował: „Że po zwycięstwie Nam od Pana Boga za tą jego expedycyą pod Byczyną danym, wielkiéj użył moderacyi, i krew obywatelską i Chrześciańską oszczędził, (et sanguini Civili ac Christiano pepercit). Pomimo tego pamiętał Zygmunt długo urazę swoją Maxymilianistom, jak się to okazuje z zachowanéj przez X. Stanisława Albrychta Radziwiłła, późniejszego Kanclerza W. Litewskiego anegdoty. (w Rysie panowania Zygmunta III. w Ateneum na r. 1848 T. III. str. 8). „W pugilaresie zapisywał on wszystkich Maxymilianistów, między któremi był i Boglewski. Ten razu jednego w niebytności Króla, ujrzawszy pugilares leżący na stole, wziął go i znalazł własne swe imie zapisane na rejestrze. Wahał się zrazu, co miał uczynić? nakoniec imie swę śliną zamazał. Spostrzegł to Król i przez Marszałka kazał mu powiedzieć, że chociaż imie swe zamazał w xiążce, w pamięci jednak jego, zostanie nie zatarte. I rzeczywiście żadnego nigdy od Króla niedoznał dobrodziejstwa; i tylko krótko przed śmiercią swoją, kiedy się za nim wstawiłem, otrzymał małą wioszczynę.”
  203. Nigdzie o tym przyjeździe wzmianki znaleść nie mogłem.
  204. O. Bernard Jezuita, pisał 17 Marca 1589 r. z Warszawy do X. Stanisława Reszki Posła Polskiego w Rzymie: „Naszych ojców wszystkich ex Transilvania wygnano, z wielką żałością wszystkich katolików. Princeps snąć i P. P. Batorowie nie bardzo się o to smucili: owo krzyż pański na katoliki, a zwłaszcza na Jezuity; Król nasz bardzo żałosny jest z tego, a Król nieboszczyk Stefan, kiedyby zmartwychwstał, byłby żałośniejszym.” (Ambr. Grabowskiego Starożytności Polskie T. II. str. 432). Xiąże Siedmiogrodzki za którego rządów Jezuitów wygnano, był ten sam Zygmunt Batory, synowiec Króla Stefana, o którym Jezuici jeszcze pod r. 1587 w listach swoich z wielkiemi pochwałami pisali. (Ob. Literae Societatis 1esu (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Iesu) duorum annorum 1586—1587 str. 189—194).
  205. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Kardynał.
  206. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: wysłany.
  207. Jakoż wzmianki o téj Konfederacyi, w Konstytucyach Sejmu Walnego 1589 r. nie ma. (Ob. Volum. Leg. II. str. 1261—1292).
  208. O tém pisze Kanclerz Zamoyski do X. Stanisława Reszki do Rzymu, w liście z Zamościa 10 Czerwca 1589 r. „Sejm też z łaski Bożéj acz nie źle się odprawił, ale res omnium maxime salutaris de interregno, lubo już rzeczy były namówione, nie wzięły końca swego. Dobrzy obywatele byli za tym, aby excluderetur ambitus exterorum, i zostawić tylko potomki Króla Imci, albo jeśliby to mankowało, Słowiański naród; ci zaś którym externus ambitus, jeszcze się nie sprzykrzył, byli alieni od tego: jedni chcieli aby dołożono, żeby Król Katolik był, drudzy zaś pozwali żeby Król przysiągł, że jest i będzie Katolikiem i t. d.(Ambrożego Grabowskiego Starożytności Polskie T. II. stronica 397).
  209. Kanclerz Zamoyski poróżnił się się (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — wyraz zbędny) z Prymasem o to, że gdy miano postanowić, aby niemógł być Król obrany jedno Katolickiéj wiary, Prymas chciał jeszcze przyłożyć słowo Rzymskiéj. Zamoyski powiedział, że tego nie trzeba: „bo kiedy będzie stało Katolik dosyć na tym,” a on to dla prędszéj zgody czynił. Zaczym w suspitią wpadł u Xiędza Arcy-Biskupa, żeby Ewangelikom śmiał nieco sprzyjając, a jeszcze w inną większą, że chciał mieć exulucią domu Rakuskiego; i Xiądz też Arcy-Biskup w nie mniejszą u niego że téj Excluziej bronił. I tak poswarzywszy się z sobą, z niczem się rozeszli. Co wszystko, (iż tak wolnie rzekę) nie z dobrym naszym było.” (Bielskiego Ciąg dalszy str. 99).
  210. Karty téj niema. W 1590 roku Kommissarze Królewscy Seweryn Bonar, Kasztelan Krakowski i Lew Sapieha, Kanclerz W. Litewski przybyli do Rygi; ale gdy pierwszy z niech Kalwin, za Lutrami obstawał, nie mógł Sapieha przywrócić Jezuitów do miasta. Późniéj dopiero stanął Dekret Królewski na reindukcyą OO. Soc. Jesu do miasta Rygi; i z zamku w którym lat 5 od expulsyi swojéj mieszkali, powrócili do Kościołów swoich, zapewnie w r. 1591.
  211. Pokój a raczéj rozejm 10-letni przez Possewina zawarty pomiędzy Polską a Moskwą, w Kiwerowéj Horce; nieutrwalił szczeréj przyjaźni pomiędzy temi państwami. Polacy żądali zawsze odzyskać Smoleńsk; a Moskwa Inflanty. Widzieliśmy wyżéj jak Cesarz i dom Rakuski starali się zawsze te niezgody podsycać.
  212. X. Piotr Dunin Wolski.
  213. Nie można było wyczytać miejsca zkąd list datowany.
  214. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: donosi.
  215. Andrzéj Gerinus od r. 1585 Biskup Wrocławski.
  216. Bernard Maciejowski. (Ob. Solikowski, Commentarius str. 181).
  217. X. Piotr Kostka od r. 1571.
  218. Stanisław Gostomski.
  219. Porównać list X. Baranowskiego, Biskupa Przemyślskiego, Podkanclerzego Koronnego, do X. Stanisława Reszki, z Chełma 30 Maja 1589. (w Ambr. Grabowskiego Starożytnościach Polskich T.II. s. 413) Król posłał do Cesarza dla wysłuchania nawzajem jego przysięgi, wielkich Posłów swoich, Kardynała Radziwiłła i Mikołaja Firleja Wojewodę Krakowskiego.
  220. Bielski tak wspomina o tym pożarze (w Dalszym ciągu kroniki swojéj str. 102). Dnia 20 miesiąca Maja w Sobotę Świąteczną Lublin znowu pogorzał pod bytnością Królewską. Zgorzała miasta większa ćwierć i kościół Jezuicki nowo zbudowany. Gdzie natenczas wielką szkodę Lublinianie popadły przez drapiestwo i wydzieranie, miasto bronienia ognia, od łotrostwa; i sam Poseł Cesarski Andreas Gerymus Biskup Wrocławski był w wielkim strachu: albowiem tę kamienicę w któréj on stał, ogień był zewsząd ogarnął, ale jéj mocno broniono, a samego Posła na zamek do Króla zaprowadzono.
  221. O wykonaniu przysięgi tak pisze sam Kanclerz Zamoyski, do X. Stanisława Reszki, Posła Polskiego w Rzymie: „Myśmy tu wedle transakciéj J. M. X. Aldobrandina oddali z Królem J. M. przysięgę, przy bytności J. M. X. Biskupa Wrocławskiego, Posła Cesarza J. M. Jadą też już Ich Mości X. Kardynał Radziwiłł i P. Krakowski (Wojewoda) dla odebrania przysięgi od Jego Ces. Mości. (W liście z Zamościa 10 Czerwca 1589 r. Ob. Ambrożego Grabowskiego Starożytności Polskie T. II. str. 397).
  222. O Brutim i jego rodzinie, nie znalazłem nigdzie żadnej wzmianki, jak tylko o zgonie jego, o którem pisze Bielski (Dalszy ciąg str. 164) pod r. 1592 w tych słowach: „Lecz prędko potém Bruta Epyrothę który już u nas za obywatela był przyjęty, ten Aaron Wojewoda Wołoski dał utopić na Niestrze gdy do Polski jechał, nie z żadnéj inszéj podobno przyczyny, jedno że mu się był zadłużył gdy na to państwo wchodził.” Aaaron (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Aaron.) wstąpił na Xięstwo po Piotrze, którego Bruti był faworytem. Żeby Bartłomiéj Bruti miał otrzymać Indygenat w Polsce, o tem śladu żadnego nieznalazłem.
  223. Katedrę Neapolitańską zapewnie.
  224. W liście X. Wawrzeńca Goślickiego Biskupa Chełmskiego, do X. Stanisława Reszki 15 Czerwca 1589 r. z Mogiły pod Krakowem. (Ob. Ambroż. Grabowskiego Starożytności Polskie T. I. str. 90), znajdujemy następujące szczegóły. „Potem jechał Król do Krasnegostawu: było dworu około sześciu tysięcy prawie, strojno i huczno. W téj bramie gdzie mieszkanie miał Arcy-Xiąże, wjeżdżali wszyscy, i drugą wyjeżdżali. Wyszedł (Arcy-Xiąże) przeciw Królowi do schodów, ale Król, J. M. zatrzymał się aż zszedł na dół, i tam się witali.” Piasecki pisze że z razu Maxymilian, chcąc powagę swoją, z Królewską zrównać, wzbraniał się od zejścia aż na dół, ale Opaliński Marszałek Koronny nie dał Królowi ani kroku daléj zrobić, dopóki Arcy-Xiąże na dół nie zeszedł. (Piasecki s. 88). X. Goślicki chwali niezmiernie okazałą postawę Zygmunta w porównaniu z Maxymilianem: Osobliwy z niego człek roście, daleko odmienny ab illo. Umbrą Maxymilian przy nim stanął, i urodą, i postawą i obyczajmi et dice la verita (a mówię prawdę).
  225. W liście Goślickiego: „Siedzieli z sobą chwilę, potym trąbiono i bębniono do obiadu. Król J. M. się przebrał odszedłszy, i wstąpił za się pość, idąc do stołu. W drodze dał mu prawą rękę chociaż się Arcy-Xiąże wzbraniał, ale mu Król jako gospodarz gościowi honor ten ostawił, i u stołu dał mu prawą rękę. Rozmawiali z sobą, pili prze zdrowie Ojca Ś. do siebie, prze Cesarskie, prze Królewskie, prze Arcy-Xiążece, prze Królowéj, prze Radę Koronną: i do nas rad pił. Ano w radości dzień ten przeszedł, i doprowadził go Król do pokoju, i on też odprowadził Króla do pokoju potem się we wtórym gmachu rozeszli i dobrą noc sobie dali.
  226. W liście Goślickiego. „U drugiego stołu Rada koronna, i było czterech Biskupów też. X. Kardynał i P. Wojewoda Krakowski Firléj, już wyjechali do Cesarza, do odbierania także przysięgi na tę tranzakcyą.” X. Baranowski Biskup Przemyślki (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Przemyślski) Podkanclerzy Koronny,także obecny na tych odwiedzinach w Krasnymstawie w liście do X. Stanisława Reszki, z Chełma 30 Maja 1589 r. pisze: „Tego dnia gdy Król J. M. przyjechał, sprawił ucztę (praebuit publicum epulum (Arcy-Xiążęciu J. M. siedział z nim u jednego stołu, wyżéj po prawéj ręce Arcy-Xięcia posadziwszy. U tegoż stołu w bok siedzieli Nuntius Papieski, i Poseł Cesarski: my też Senatorowie u drugiego stołu, cośmy prowadzili Króla J. Mości, a mogło nas być blisko 20. Były też i inne stoły poboczne, gdzie naszy z Pany Niemieckiemi sporo trincząc potwierdzili przyjaźń. Znać to było in ipso congressu, pono ex ipsa comparatione, iż to Król pewny, owo niepewny, jeden drugiemu ustępować musi Owdzie przy naszym wielka frequentia wielki splendor, a przy drugim wielka solitudo i niemal smutek.” (Ob Ambrożego Grabowskiego Starożytności Polskie T. II. stronica 414.
  227. Może podówczas zdarzył się wypadek o którym X. Albrycht Stanisław Radziwiłł Kanclerz Litewski wspomina w swojm Rysie panowania Zygmunta III. (Ob. Atheneum na r. 1848 T. III str. 9). „Gdym w roku 1621 był z Królem w Krasnymstawie, słyszałem z ust tegoż Starosty (Chełmskiego któremu straż nad Maxymilianem poruczona była), że gdy Król Arcy-Xiążęcia odwiedzał, i już wychodził, chciał Arcy-Xiąże, daléj Króla niż zwykle odprowadzić, lecz Kanclerz Zamoyski zatrzymał go za rękę, powiadając: „Będzie to przeciwko honorowi Austryackiemu, kiedy W. X. Mość dalej postąpisz.” Ścisnąwszy więc ramionami, nie bez boleści znosząc szyderstwo, powrócił nazad Arcy-Xiąże
  228. Haquennées. W liście Goślickiego: Nazajutrz posłał mu Król J. M. karetę kosztowną z woźnicami i ze wszelkiem sprzętem, i w niéj 8 białych koni farbowanych żółto, prawie cudnie, cztery konie tureckie, i dwa jedno-chodniki: tak się potym pożegnali i w dobrym mirze rozjechali. Z Króla J. M. jakom baczył, był J. M. (Arcy-Xiąże) wielce chętny: koniom był bardzo rad, niemógł się strzymać, i kazał na nich przy sobie biegać.”
  229. Po śmierci X. Jakóba Woronieckiego Biskupą Nominata Kijowskiego, tego samego który Maxymiliana Królem ogłosił, z nim wzięty był w niewolą pod Byczyną, i tego r. 1588 zmarł. X. Goślicki w liście już cytowanym do X. Stanisława Reszki, żalił się na trudności w Rzymie czynione co do konfirmacyi Biskupów: „W Kamienieckim Biskupstwie i Wendeńskim wielki nierząd... Już pięć lat jako Biskupa w Chełmie niemasz (Sam Goślicki był nominatem Chełmskim, dopiero co z Kamienieckiéj Katedry przeniesiony). Co rozumieć jaki tam rząd? jaka żałość! Doznał tego w Krasnymstawie X. Nuntius, że ex Senatus consulto, Król J. M. z nim surowie mówił „żeby Sanctissimus tych expedycyi nie hamował, cum scandalo ecclesiæ Dei et dignitatis Regiae. Będzie posłany Poseł lecz w czasie należnym. W kilka lat ledwie posyłali Posłów z posłuszeństwem, a ja Princeps Catholicus w takie trudności wprawiony jestem. Nie smaczno tego słuchał X. Nuntius, i mało potym rzekł do mnie: „Jam num urgebo expeditionem D. D. Episcoporum, et quae mihi Regia Majestas mandavit.” (Już teraz przyspieszę expedycyą Bulli Ich M. M. Biskupów, i co mi Król J. M. polecił). Zkąd baczę, że to jego fochy i fantazye były. Panie mu przepuść.”
  230. W liście Goślickiego, była deliberacya i w Lublinie, i w Krakowie, o Pośle do Rzymu. Wymawia się X. Płocki (Biskup Piotr Dunin Wolski) chorobą, bo mu przypadło drzenie rąk i osłabienie: obiecuje się jechać, jeśli będzie zdrów, aleby aż in fide Augusti chciał wyjechać. W czem ja bardzo wątpię, bo słaby, i już słyszę odkłada tę drogę. Za się X. Ostrogskie Janusza, Wojewodę Wołyńskiego naznaczył Król J. M. i pisał do niego. Nie do końca się wymawiał, by to jedno było z wolą Ojca jego (Xięcia Konstantego Wojewody Kijowskiego), który na to nie dał rzec słowa, powiadając, iżby to moja zelżywość była, i odmienność wiary, byłaby mi poczytaną, gdybym na to zezwolił: a jest graeci ritus, i prosił Króla Imć aby go w to nie wdawał. Pan Podlaski Kasztelan, (Marcin Leśniowolski) nie wymówiłby się, a tego Król bierze do Inflant. Także i Pan Żarnowski Kasztelan, (Jan Myszkowski) sedis caret sumptibus (ale temu brak funduszów). Ano nienadziewaj się tam W. M. rychło Posła, ażby tam w zimie, bo się ludzie wyciągnęli hoc interregno. Skarb Królewski prawie wyniszczony, zgoła pieniędzy nie masz, a darmo żaden jechać nie chce.” Stanisław Radziwiłł już się podejmował być Posłem do Rzymu. Nakoniec Biskup Łucki Bernard Maciejowski musiał się tego Poselstwa podjąć. O. Bernard Jezuita pisze do X. Stanisława Reszki do Rzymu, z Warszawy pod dniem 8 Marca 1590 r. „Nieborak X. Łucki, którego na to wybrano, nie mógł się z tego wymówić, przez tego W. M. wszystko napiszę.” (Ob. Ambroż. Grabowskiego Star. Polskie T. II. str. 433).
  231. Ob. Konstytucye Inflanckie z 1582 r. pod tytułem Episcopatus Vendensis (Volum. Leg. T. II. str. 1010) „ubi Parochias et scholas ritus Catholici ereximus.”
  232. List Kanclerza Zamoyskiego (którego kopią znalazłem w Bibliotece Ambrosiana w Medyolanie, i wydrukowaną w texcie łacińskim umieszczam w Dodatku N. IX) znajduje tu swoje miejsce dla dokończenia przygód Arcy-Xięcia Maxymiliana w Polsce. Zatrzymany był w Wiślicy, z powodu zaszłych niektórych trudności. Pierwszych dni Września dopiero po załatwieniu wszystkich trudności dostał się Arcy-Xiąże na wolność. W Olkuszu spotkali go 5 Września Posłowie Królewscy, Goślicki, Biskup Chełmski, oraz Firléj, Wojewoda Krakowski i Zebrzydowski, Wojewoda Lubelski; i odprowadzili do Bytomia w Szląsku, gdzie 8go miał wykonać przysięgę do któréj się był Paktami Będzyńskiemi zobowiązał. Ale czując się już wolnym Maxymilian wzbraniał się wykonać przysięgę, do jakiéj jako więzień przymuszonym został; co Zebrzydowskiego do akiego (Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku. Powinno być: takiego) gniewu pobudziło, że z narażeniem własnego życia chciał się nad Arcy-Xięciem zemścić i ledwie go (powiada spółczesny Heidenstein), zdołał Biskup Goślicki od tego powstrzymać. (Ob. Heidensteina str. 286, i Ambroż. Grabowskiego Starożytności T. I. str. 80—84). Tak więc Posłowie powrócili zniczém do Polski. Zganił Cesarz Rudolf tę nierzetelność brata, i przymusił go późniéj do wykonania przysięgi. Ale jeszcze 30 Grudnia 1589 r. podpisał się Maxymilian na akcie w którym tytułuje się von Gottes gnaden Erwölter czu Khünig in Poln. Akt ten w moim Zbiorze posiadam.
  233. Zapewnie Sekretarz Arcy-Xięcia; wzmiankowany jest w Opisie powrotu Maxymiliana z Polski w dziełku Sebastiana Ciampi pod tytułem Flosculi historiae Polonae stronica 15.
  234. Zapewnie ten sam Jakób Sobieski, Chorąży Koronny, który miał straż nad Arcy-Xięciem w Krasnymstawie.
  235. Tu słowo nie czytelne w texcie łacińskim.
  236. Zatrzymany był w Wiślicy.
  237. W dziełku Sebastyana Ciampi, pod tytułem: Flosculi Historiae Polonae na stronicy 18 jest ciekawy opis powrotu Maxymiliana z Polski; pod tytułem: Ser. Electi Poloniae Regis, Maximiliani Archiducis Austriae e Polonia reditus. — Zatrzymany w Wiślicy, z powodu niewykonanych ze strony Rakuskiéj warunków umowy Będzińskiéj, Maxymilian posłał Haniwalda (może Hennewald, albo Hennefeld) dworzanina swego do Wojewody Krakowskiego Firleja; za powrotem jego dopiero bojąc się dłużéj zostawać w ciasnéj mieścinie, w śród morowéj zarazy, dał żądaną od niego kaucyą, i puścił się w dalszą podróż ku granicy. Kommissarze Polscy chcieli ją przebyć z rozwiniętemi chorągwiami, utrzymując: „że tak wyprowadzili N. Arcy-Xięcia z granic J. Cesarskiéj Mości.” Ale na to się Kommissarz Cesarski, Biskup Wrocławski nie zgodził; musiano więc chorągwie zwinąć. Natomiast żądali Polacy, aby Arcy-Xiąże wykonał zaraz na granicy przysięgę, wedle tranzakcyi; ale Arcy-Xiąże nie zgodził się na to, i dojechał do Bytomia. Tam Kommissarzom Polskim w obecności Panów Szląskich, przez Haniwalda oświadczył: „Że im bardzo wdzięczny jest za tak zasczytne odprowadzenie go; ale co do zaprzysiężenia Paktów Będzyńskich, wiele w tém jest trudności na teraz; ale zasiągnąwszy rady osób interesowanych, nie omieszka Stanom Królestwa Polskiego co ma na myśli otworzyć. „Na próżno zbijał to w długiéj mowie Biskup Chełmski, Goślicki. Rozgniewani Kommissarze Polscy musieli z niczém powrócić a Wojewoda Krakowski; rzekł do swoich po polsku: „Latwo piwa nawarzyć, ale nie wiedzieć jeszcze kto je wypije;” a do Biskupa Chełmskiego: „Tak więc na śmiech dzieciom, i na pośmiewisko wszystkim do Polski wracamy. „Arcy-Xiąże zapraszał ich na kolacyą, i podarki niektóre ofiarował; ale wszystkiego odmówili, i wyjechali natychmiast. — Pomiędzy innemi powodami, dla których Arcy-Xiąże przysięgi odmawiał, był i ten: że zdawałoby się że przysięga Kanclerzowi, gdyby to uczynił na mocy kaucyi, wymuszonéj na nim, nie przez Króla, ale przez samego Kanclerza; gdy ten, Arcy-Xięciu przez Pana Trautsona jaśnie zapowiedział: „że gdyby nawet Król téj kaucyi nie żądał, onby jéj koniecznie wymagał; nie Król bowiem, ale on na Sejmie Stanom sprawę zdać będzie musiał.”
    Porównać warto ten opis przez Dworzanina Maxymilianowego pisany, z Dyaryuszem Golskim (Przypis własny Wikiźródeł Zgodnie ze sprostowaniem winno być: Polskim) w Ambrożego Grabowskiego, Starożytnościach Polskich T. I. str. 80. i nast.
  238. Stronnik Zborowskich, autor tych wierszów wystawia w czarnych kolorach panowanie zmarłego Króla Stefana Batorego, i ostrzega naród aby w jego rodzinie, ani z koligatów jego, następcy nie obierał. Ciągle ma na myśli Hetmana Zamoyskiego, chociaż go prawie nigdy nie wymienia. Znajdujemy tu wiele szczegółów domowych ciekawych, i przysłowia niektóre zręcznie zastosowane; z tego względu zasługuje może na wydanie, ten zabytek spółczesny niezgody dwóch najpierwszych stronnictw krajowych.
  239. W intytulacyi tylko i w pierwszym wierszu, zachowaliśmy pisownię rękopisu, pisanego zresztą przez cudzoziemca, zdaje się przez Niemca, bo z błędami zacierającemi czasem zupełnie sens.
  240. Wyraźna przymówka o ścięcie Samuela Zborowskiego; ale może się stosować razem i do ścięcia Iwana Podkowy, byłego Wojewody Wołoskiego; o czém w następnym Dodatku.
  241. Czytał.
  242. Wszystkie.
  243. Przemiany.
  244. Wyraźnie o Kanclerzu Zamoyskim mowa, który razem urząd Hetmański sprawował.
  245. Umarł. (Tu mowa o Stefanie Batorym).
  246. Nie wiadomo jak ten wyraz wyczytać.
  247. Znowu do Zamoyskiego przymówka, który przez żonę Gryzeldę z Batorym był skoligacony.
  248. Wilcze zęby herb Batorych.
  249. Wierę, znaczy Zaiste. (Ob. Lindego Słownik).
  250. Znowu mowa o Zamoyskim i o jego Kandydaturze do Korony.
  251. Znowu na Zamoyskiego.
  252. Pisownia zachowana jak w rękopisie.
  253. Kopię autentyczną tego listu w języku Włoskim posiadam w moim zbiorze.
  254. Godziny z włoska rachowano od Zachodu Słońca, a więc godzina XIV wypadała przed południem.
  255. Rozumiał przez to pewnego Generała Ruskiego, na zapewnienie którego posłany był do Króla, pod obietnicą, że mu się nic złego nie stanie.
    (Przypisek własnoręczny Filipa Talducci). Był to Janusz Xiąże Zbarazki, Wojewoda Bracławski. Ob. Albertrandego Panow: Stef. Bator. pod r. 1577.
  256. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: acceptissima.
  257. Oryginał znajduje się w Bibliotece Ordynatów Zamoyskich.
  258. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Stadnicii.
  259. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: significabo.
  260. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Consiliarius.
  261. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Kijowiensis.
  262. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Stadnicius.
  263. Słowo nieczytelne w orginale.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Annibale di Capua i tłumacza: Aleksander Przezdziecki.