Listy Henryka Sienkiewicza do pp. Mysyrowiczów
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Listy Henryka Sienkiewicza do pp. Mysyrowiczów | |
Redaktor | Józef Birkenmajer | |
Wydawca | Redakcja „Łowcy” | |
Data wyd. | 1938 | |
Druk | Drukarnia Związkowa we Lwowie | |
Miejsce wyd. | Lwów | |
Źródło | skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
LISTY
HENRYKA SIENKIEWICZA
DO PP. MYSYROWICZÓW
LWÓW | • | 1938 |
NAKŁADEM REDAKCJI „ŁOWCA“ |
Szanowna Pani!
Młodość ma sama w sobie lekarstwa na wszystkie choroby, dlatego jestem prawie pewny, że pan Władysław wkrótce zupełnie przyjdzie do siebie, zwłaszcza, że w domu otoczą go wygody i opieka, jakich w podróży zawsze brak. Źle zrobił, że zapadłszy tak ciężko nie dał mi znać w jakikolwiek sposób. Jakkolwiek trudno mi jest zostawiać żonę samą w dzisiejszym stanie jej zdrowia, byłbym go odwiedził i przynajmniej do przyjazdu Szanownej Pani wyszukał mu jaką opiekę między znajomemi Polakami.
Nie potrzebuję Pani zapewniać jak żywy budzi w nas interes zdrowie kochanego Pana Władysława, dla ktorego oboje z żoną powzięliśmy w San Remo szczerą i prawdziwą przyjaźń. — Umiał on ją zresztą obudzić nietylko w nas, ale we wszystkich obecnych, którzy mieli sposobność poznać bliżej jego sympatyczny charakter i przymioty.
Będziemy Szanownej Pani najmocniej wdzięczni, jeśli Szanowna Pani na przyszłość zechce nas powiadamiać o stanie jego zdrowia. Tymczasem, nie mogę dość usilnie polecić Sz. Państwu kefiru, jako środka odżywczego we wszelkich słabościach gardlanych, piersiowych — i w ogolnem osłabieniu organizmu. Jestto napój w rodzaju kumysu, o wiele jednak pożywniejszy, strawniejszy i silniejszy. Sam widziałem cudowne skutki na osobach do najwyższego stopnia wycieńczonych — i Chałubiński zaleca go wszystkim chorym. W Warszawie pierwszy lepszy lekarz wskaże aptekę, w której można dostać grzybków służących za podstawę fabrykacji, oraz przepisów, jak należy fabrykać [sic]. Pan Władysław powinien dochodzić do dwóch lub trzech butelek dziennie. Do takiej ilości dochodziła moja żona w największem osłabieniu i przy 40 stp. gorączki. —
Mam nadzieję, że po dwóch tygodniach kefiru nie będziecie mogli poznać dzisiejszego chorego, bo jeśli nawet starsze osoby przychodzą do sił, coż dopiero takie, które z natury rzeczy mają w sobie siłę młodości dążącą zawsze do przezwyciężenia choroby.
Należy tylko zabrać się jak najprędzej do działania z ufnością, że Bog zmieni wszystko na lepsze.
Z tem serdecznem życzeniem kończę mój list, dziękując za wiadomość — i pozostaję wraz z żoną z uszanowaniem
[Na kopercie adres]: Madame Hedvige de Mysyrowicz [Pieczątka poczt.: Reichenhall... 8... |
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Kochany Panie Władysławie!
Bardzo ucieszyliśmy się oboje z żoną dobremi wiadomościami, które pan nam przysłałeś o swojém zdrowiu. Pozwolenie powrotu jest najlepszym dowodem, że zdrowie to polepszyło się na stałe. Myślę jednak, że dla wszelkiego bezpieczeństwa, nasi polscy doktorzy wyszlą pana na zimę do Włoch, — i że przyjdzie jeszcze Panu należeć czas jakiś do ptaków przelotnych razem z całem naszem towarzystwem z San Remo. Tymczasem oszczędzaj się pan na wsi i koniecznie trzeba pić kefir. Żonę moją po chorobie przez długi czas ten tylko środek utrzymywał przy siłach i życiu, a znam wiele osób, ktore przyszły do sił, zdrowia, a nawet tuszy, tylko dzięki kefirowi. W Warszawie bardzo łatwo dostać grzybków, a na wsi jeszcze łatwiej fabrykować z dobrego mléka, lepszy napój od warszawskiego.
Dziękuję za łaskawą pańską gotowość załatwienia moich interesów w Warszawie, ale w tej chwili nie mam żadnych. Zresztą i sam już wkrótce powrócę do Warszawy. Postanowiliśmy z żoną udać się do Meranu, nie 15, ale 1 szego, przyszłego miesiąca; sam ją ulokuję, znajdę opiekę i wracam zaraz, żeby się zabrać do roboty.
Zdrowie jej polepsza się zwolna i byłoby już wcale nie źle, gdyby nie owo małe zapalenie, którego się nabawiła w Warszawie. Była to rzecz niby nic nie znacząca, ale ślady są dotąd. — Pokazuje się jak niebezpiecznie jest wracać zbyt wcześnie, a zwłaszcza jak jeszcze niebezpieczniej uważać chwilowe polepszenie za stanowczy powrót do zdrowia — i narażać się przez nieuwagę. Z tego powodu nie puszczę jej przez zimę — a prawdopodobnie wyszlę z Meranu do San Remo, gdzie Mezani i Tymowski będą ją mieć w opiece. — Zresztą będzie mogła zamieszkać z panią Walicką, jeśli nikt z krewnych nie wyjedzie.
Do Mezaniego jeszcze nie pisałem. Za powrotem porobię ogłoszenia i przeszlę mu odpowiednie numera. Zdaje się zresztą, że mu o nic więcej nie chodzi. Sam całą zimę zostanę w Warszawie.
Z Reichenhall dość jesteśmy kontenci. Powietrze tu nader łagodne — i co lepsze pogoda stała. Od czasu do czasu robię wycieczki dalsze piechotą. Byłem w Berchtesgaden i w Koenigsee: zajęło mi to cały dzień. Na dłużej nie mogę się oddalać, gdyż zdrowie żony mojej wymaga bardzo starannej i czujnej opieki. O zaziębieniu, przy nieuwadze, lub zmianie pogody zawsze łatwo. Szkaradny czas w Wiedniu pewnie nie mało przyczynił się do Pańskiej biedy; chwała Bogu, że się na lepsze obróciło. —
Odwiedziłbym Pana Kochanego najchętniej, ale nie mogę żony zostawiać saméj tembardziej że jest mocno podrażniona nerwowo; zwłaszcza w nocy boi się wszystkiego. Nie mogę nawet drzwi zamykać od swego pokoju, bo zaraz nie spi. W Meranie także nie będzie mogła mieszkać sama. —
Tymczasem sciskam Kochanego Pana i życzę najserdeczniej zupełnego wyzdrowienia. Żona zasyła ukłony. Trzymaj się dzielnie, panie Władysławie — i staraj się, żeby dzisiejsza niemoc stała się najnajwcześniej wspomnieniem.
[Koperta] Ischl Oesterreich [Pieczątka pocztowa nosi datę 84 — r. 1884]Monsieur Ladislas de Mysyrowicz |
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Łaskawa Pani!
Dziękuję bardzo za uprzejmy list, a zarazem za zające i koziołka, które przyszły właśnie w ostatnie dni karnawału. Szczególniej jednak ucieszyła mnie nadzieja uczyniona mi w liście, że będę miał zaszczyt powitać Łaskawą Panią w moim domu, chociaż w ostatnim roku mego pobytu w Warszawie. Jeżeli zatem zdrowie Szanownej Pani nie stanie na przeszkodzie, czekam w niedzielę po pierwszej z małem śniadankiem na ktorem znajdzie Łaskawa Pani zwykłych uczestników polowań w Jej majątku. Tymczasem Panie moje przesełają Łaskawej Pani najuprzejmiejsze ukłony, ja zaś dziękuję raz jeszcze i załączam słowa wysokiego poważania i szacunku, wraz z pozdrowieniem i uściskiem dłoni dla młodego gospodarza w Łosiu
[Koperta] Przez Piaseczno [Przekreślony napis rosyjski obcą ręką: Grojcy gmi. Wongrowo].
JWielmożna Pani J. Mysyrowiczowa [Piecz. poczt. rosyj.] |
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Szanowny Panie.
Depeszę Pańską odebrałem w chwili wyjazdu z Kielc. Dziękuję za uprzejme zaproszenie i w dniu 3iem Listopada nie omieszkam stawić się o godzinie piątej w Piasecznie. Przyczem załączam wyrazy szczerego szacunku, waz z ukłonami i słowami wysokiego poważania dla Czcigodnej Matki Pańskiej.
30 października 1902
Warszawa, Hoża 22.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Łaskawa Pani.
Dziękuję za przysłaną mi zwierzynę, jak również za wspaniałe polowanie i uprzejmą a tak miłą gościnność. Przy sposobności przesyłam zarazem dla obojga Szanownych Państwa życzenia najlepszego zdrowia oraz głębokiego poważania i szacunku
3. XI. 99
Warszawa Wspólna. 24.
[Koperta]
JWielmożna Pani J. Mysyrowiczowa
w Łosiu. |
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Przytoczone powyżej listy znajdują się w zbiorach sędziego Aleksandra Mysyrowicza w Falencicach między Grojcem a Kielcami. Adresatami są: ś. p. Jadwiga Mysyrowiczowa, właścicielka majątku Łoś koło Grójca, oraz jej syn, p. Władysław Mysyrowicz.
Przyjaźń Sienkiewicza z rodziną pp. Mysyrowiczów trwała długie lata. Nie umiem podać początkowej daty ich wzajemnej znajomości, w każdym razie sięga ona conajmniej lat 1879—1880, gdyż już wtedy Sienkiewicz zamieszcza w „Gazecie Polskiej“ wzmianki o koniach Mysyrowicza, stających do wyścigów.
Jak widać z listów powyższych, jednym z ważnych powodów zadzierzgnięcia się przyjaźni był wspólny pobyt na kuracji w San Remo. Zachowała się z tego czasu wspólna fotografja Sienkiewicza z żoną i pp. Mysyrowiczami oraz jeszcze kilkoma kuracjuszami Polakami. Jeden egzemplarz tej fotografji jest w zbiorach p. Aleksandra Mysyrowicza, drugi zaś w moich zbiorach.
Pobyt w San Remo, przypadający na czas, gdy Sienkiewicz pisał „Potop“, nie przyniósł spodziewanego polepszenia p. Marji Sienkiewiczowej, która niebawem zmarła przedwcześnie... Ta choroba i zgon ukochanej małżonki były dla Sienkiewicza momentem przełomowym w życiu. Zbudziły w nim żarliwą religijność, którą tchną najwspanialsze rozdziały „Potopu“, naówczas właśnie powstałe.
Ostatnie trzy listy są o kilkanaście lat późniejsze: pochodzą z tego czasu, gdy Sienkiewicz jako „possessionatus“ zamieszkał w Oblęgorku koło Kielc, niedaleko od majątku pp. Mysyrowiczów. Ukazują nam one Sienkiewicza z innej strony: jako myśliwca. Rzucone w nich wzmianki uzupełniają te wiadomości o Sienkiewiczu myśliwym, jakie znaliśmy dotąd czy z książki Laskowskiego, czy z pamiętników E. Krasińskiego, czy weszcie ze „Szkiców amerykańskich“ i „Listów z Afryki“ samego Sienkiewicza.
Pisownię listów pozostawiam według oryginałów, z charakterystycznem é „kreskowanem“, z opuszczaniem przecinków nad literami i między zdaniami. Za łaskawe udostępnienie mi rękopisów składam najserdeczniejsze podziękowanie p. sędziemu Mysyrowiczowi.