Listy Orzeszkowej do Franciszka Salezego Lewentala
d. 12 sierpnia 1877 r., Nowe Miasto
Szanowny Panie
Przyjaciółka moja, panna Kościałkowska, pisała mi, iż przy wręczeniu Sz[anownemu] Panu rękopisu powieści mojej Meir Ezofowicz otrzymała przyrzeczenie, iż po upływie trzech tygodni zechcesz Sz[anowny] Pan łaskawie uwiadomić mię o zaakceptowaniu lub nie przez redakcją Kłosów pomienionej powieści wraz z towarzyszącymi jej warunkami. Ponieważ chciałabym przed wyjazdem stąd moim wiedzieć, jak sprawa ta stoi wobec Sz[anownego] Pana, aby móc w przejeździe przez Warszawę ułatwić ją ostatecznie, poważam się uprzejmie prosić Sz[anownego] Pana o kilka słów stanowczej odpowiedzi, którą raczy Pan wręczyć oddawcy listu tego. Pragnęłabym, aby odpowiedź ta pomyślną dla mnie była i aby praca moja, którą uważam za najmniej złą ze wszystkich, które wykonałam, służyć mogła pismu Pana. W przeciwnym jednak razie pożądanym byłby dla mnie jak najprędszy zwrót rękopisu i dlatego pozwoliłam sobie utrudzać Pana prośbą o rychłą i stanowczą decyzją.
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa
28 sierpnia (wtorek) 1877 r., Hotel Saski
Szanowny Panie
W przejeździe przez Warszawę zabawię tu dni parę. Racz Pan naznaczyć dzień i godzinę, w której Go u siebie zobaczyć będę mogła, a oczekiwać Pana będę.
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa
d. 7 września 1878 r., Grodno
Szanowny Panie
Przypominając się przyjaznej i wielce mi cennej pamięci Pana, poważam się utrudzać go sprawą moją — a czynię to tym śmielej, iż nie jest ona wyłącznie moją.
Od dawna już myślałam, że przychylne zdanie wygłoszone o powieści Meir Ezofowicz przez uwielbianego dziś i niemal ubóstwionego powszechnie J. I. Kraszewskiego mogłoby w znacznej części przyczynić się do powodzenia u ogółu tej pracy mojej, a przede wszystkim — i o co najbardziej tu idzie — zamknąć usta krzykaczom złej woli i wiary lub ludziom z góry już stronniczo uprzedzonym nie przeciw mnie, lecz przeciw idei stanowiącej myśl przewodnią mojej powieści, lub jeszcze takim, którzy niezdolni zrozumieć żadnej myśli nowszej upatrują w niej zawsze przeróżne niebezpieczeństwa dla sprawy ogółu, a w głosicielu jej — intencje zdradzania sprawy tej. Gdyby rzecz szła wyłącznie o mnie, o udzielane mnie osobiście pochwały lub nagany, nie uczyniłabym najlżejszego kroku dla sprowadzenia sobie pierwszych, a uniknięcia drugich, tak jak kroków takich nie czyniłam nigdy przez ciąg dwunastoletniej już pisarskiej mej czynności, o czym wiedzą dobrze panowie krytycy, których łask nie skarbiłam sobie tak dalece, że żadnego z nich prawie nie znałam. — Obecnie wypadek jest inny. Potępienie przez ogół pracy mojej przyniosłoby szkodę nie mnie tylko, ale jednemu z najważniejszych interesów kraju, temu właśnie interesowi jego, który najbardziej będąc zapoznanym, najsilniejszych potrzebuje bodźców, aby zrozumianym zostać. Zdaje mi się, że przychylne słowo p. Kraszewskiego byłoby dla sądu publicznego bodźcem bardzo możnym. Nie mam żadnych praw prosić go o nie i sądzę, że udzielonym ono będzie daleko chętniej i łatwiej Panu niż mnie. Całą zresztą sprawę tę przedstawiam Panu w kształcie propozycji pewną będąc, że Pan lepiej ode mnie zna puls opinii publicznej u nas i z większą kompetencją roz[s]trzygnie o potrzebie lub zbyteczności proponowanego przeze mnie kroku. Uważam sobie za miły obowiązek bardzo uprzejmie podziękować Szanownemu Panu za ładny druk powieści mojej, który co do korekty nic nie pozostawiając do życzenia, szczególniej uświetnionym został długim szeregiem rysunków p. Andriollego. Jeżeli Sz[anowny] Pan udzielić mi zechce kilku słów odpowiedzi, wdzięczną Mu będę za uwiadomienie mię, jak prędko Meir Ezofowicz wyjdzie w świat w oddzielnym wydaniu?
Chciej Pan przyjąć wyrazy wysokiego szacunku i szczerze przyjaznych pozdrowień.
El. Orzeszkowa
Grudzień 1878 r., Grodno
Szanowny Panie
Racz Pan przede wszystkim przyjąć szczere i serdeczne powinszowania tak dla siebie, jak dla żony Swej, której uprzejmej pamięci poważam się przypomnieć. Nadzwyczajnie smutno mi było, że nie mogłam tak, jakbym tego pragnęła, skorzystać z uprzejmego zaproszenia państwa Berso[h]nów i przyjąć udział w radośnej dla rodziny Państwa uroczystości. Zaproszenie to znalazło mię w chwili bardzo dla mnie ciężkiej, bo u łoża śmiertelnie chorej matki, którą też wkrótce potem miałam nieszczęście utracić. W ogóle zresztą jesień i zima tegoroczne obdarzają mię samymi tylko smutnymi wrażeniami. Oprócz nieszczęścia, o którym już wspomniałam, dotkniętą jeszcze zostałam wielkim niepokojem o wzrok swój, który nagle odmówił mi posłuszeństwa i tym buntem swym uczynił mi na długo, kto wie, czy nie na zawsze, wszelką pracę książkową i pisarską zupełnie niemożliwą. Dla tej to przyczyny powieścią przyrzeczoną Tygodnikowi Romansów służyć Panu nie mogę i nie wiem, kiedy i czy będę mogła.
Byłabym Panu nieskończenie wdzięczną za łaskawe uwiadomienie mię o losach drugiego wydania mego Meira Ezofowicza. Czy wydanie to zaniechanym przez Sz[anownego] Pana zostało albo też spotkało się z trudnościami nieprzewidzianymi, które ukazanie się go opóźniło? Chciej mi Pan przebaczyć tę utrudzającą troskliwość moję o losy powieści tej, troskliwość, która wzmaga się we mnie bardzo prawdopodobnym przypuszczeniem, iż Meir Ezofowicz będzie może łabędzią pieśnią, kończącą krótką niestety dobę pisarskiej mej działalności.
Polecając się przyjaznej pamięci o mnie Sz[anownego] Pana, pozostaję z wysokim szacunkiem i szczerą życzliwością.
El. Orzeszkowa
d. 16 stycznia 1879 r., Grodno
Poważam się utrudzać Szanowną Redakcją bardzo uprzejmą prośbą o uwiadomienie mię, jakim jest adres pani czy panny Marii Konopnickiej, której piękne poezje Kłosy pomieszczały często w czasach ostatnich.
Mając nadzieję, że Sz[anowna] Redakcja nie zechce prośbie mej odmówić, pozostaję z wysokim szacunkiem.
El. Orzeszkowa
8 (20) sierpnia 1879 r., Grodno
Wielmożnemu Panu Lewentalowi
Szanowny Panie
Mając zamiar z początkiem jesieni otworzyć w Wilnie zakład księgarski pod firmą EL Orzeszkowej i Spółki, udaję się tak w swoim, jak spólników moich imieniu do Sz[anownego] Pana z zapytaniem, czy, o ile i na jakich warunkach liczyć możemy na powierzanie nam rozprzedaży wydawnictw Sz[anownego] Pana? — Oddawca listu tego, p. Chełmiński, jest jednym ze spólników w rozpoczynającym się interesie, jemu też powierzyliśmy obszerne uwiadomienie Sz[anownego] Pana o szczegółach i planach przedsiębiorstwa naszego, jak też o szansach, które w prowincji naszej posiadać ono może. Co do mnie, poważam się tu tylko wyrazić nadzieję, że Sz[anowny] Pan nie zechce odmówić nam życzliwych z sobą stosunków, i prośbę, aby nadzieja ta zawiedzioną nie została.
Zarazem z żywą przyjemnością przypominam się znajomości i pamięci tak Sz[anownego] Pana, jak żony Jego, łącząc przy tym wyrazy wysokiego szacunku i szczerej życzliwości.
El. Orzeszkowa
14 VIII [18]80, Świsłocz
Szanowny Panie
Przed kilku miesiącami raczyłeś Pan objawić życzenie posiadania dla Kłosów powieści mojej. Z przyjemnością spełniam życzenie to dziś przesełając nowelę pt. Widma, a cieszyć się będę bardzo, jeśli zdobędzie ona względy Pana i miejsce w Jego piśmie.
O rychłą — jeżeli można — odpowiedź uprzejmie proszę, gdyż w razie odmowy chciałabym przed jesienią jeszcze obmyśleć dla pracy mojej umieszczenie inne.
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa
Adres mój zwykły: w Grodnie.
12 (24) VIII 1880 r., Świsłocz
Szanowny Panie
Czuję się w obowiązku bardzo uprzejmie podziękować Panu za przesłanie mi n[ume]ru Magazin für die Literatur etc, w którym znalazłam tak pochlebną o pracach moich wzmiankę. Mam nadzieję, iż dotychczas Widma zostały już Panu wręczone, i przesyłam prośbę, abyś Pan raczył wraz z uwiadomieniem o losach tej noweli przesłać wiadomość tyczącą się prac panny Kościałkowskiej zakomunikowanych Kłosom. Czy i kiedy malutka powiastka jej i studium o nowelistach polskich drukowanymi będą w tym piśmie?
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa
15 (27) września 1880 r., Świsłocz
Szanowny Panie
Spóźnioną nieco odpowiedź moją chciej Pan łaskawie przypisać trwającemu dotąd pobytowi memu na wsi, zatem późniejszemu niż zwykle otrzymywaniu przeze mnie nadsyłanych mi korespondencji.
Cieszę się nad wyraz, że Widma zdobyły sobie życzliwe i tak dla mnie pochlebne uznanie Pana. Co się tyczy warunków pieniężnych, w zamian noweli tej otrzymać życzę sobie r[ubli] s[rebrnych] 300, czyli 10 r[ubli] s[rebrnych] za arkusz mego pisma, a mam nadzieję, że Sz[anowny] Pan normy tej, którą dla prac swoich od lat kilku przyjęłam, za zbyt wysoką nie poczytasz. Oprócz tego — ponieważ Widma z powodu formy swej należą do zbioru pism moich pt. Z różnych sfer i część trzeciego tomu zbioru tegoż stanowić mają — zmuszoną jestem drugie po wydrukowaniu w Kłosach wydanie ich dla siebie zachować. Od warunku tego odstąpiłabym w takim tylko wypadku, jeśliby Szanowny Pan uważał za stosowne nowelę tę ilustracjami przyozdobić. Natenczas prosiłabym tylko o 125 egzemplarzy ilustrowanej odbitki. — Nadmienić muszę, iż zarozumiałe przypuszczenie o ilustrowaniu pracy mojej powstało mi ze słów Pana, które będąc w Warszawie miałam zaszczyt od Niego usłyszeć.
Wielką byłoby mi przyjemnością, gdybyś Sz[anowny] Pan wymienione warunki życzliwie zaakceptować zechciał i gdyby tym razem także jedna z najmniej nieudolnych prac moich pod opieką i za pośrednictwem Jego w świat wystąpić mogła.
Oczekując odpowiedzi pozostaję z wysokim szacunkiem, szczerze życzliwa
El. Orzeszkowa
6 października 1880 r., Świsłocz
Szanowny Panie
Wymieniając cenę przywiązywaną przeze mnie do arkusza pisma mego, miałam na myśli nie kopią, którą z rękopisów moich dokonywać polecam zwykle komuś lepiej ode mnie pod względem kaligraficznym przez naturę obdarzonemu, lecz własnoręczną bazgraninę moję. Cyfra wiadoma Sz[anownemu] Panu z ostatniego listu mego przysługiwała wszystkim prawie ostatnim pracom moim, jako to: powieści drukującej się obecnie w Ateneum pt. Sylwek Cmentarnik (75 ark[uszy] — 750 r[ubli] s[rebrnych]), nowelom składającym 2-gi tom Z różnych sfer, jeszcze jednej noweli (Nieróżowa sielanka), drukowanej w Tygodniku lwowskim itp. Piszę to wszystko dla usprawiedliwienia przed Panem żądania mego, nie zaś dlatego, abym tym razem obstawać przy nim chciała. Tym razem na wymienioną przez Sz[anownego] Pana cyfrę 230 r[ubli] s[rebrnych] przystaję, jak szczerze wyznam, dla dwu przyczyn: naprzód, że przed wszystkimi panami wydawcami najprzyjemniej mi jest zawsze zawiązywać i posiadać stosunki z Panem; następnie, że Widma przedstawiają nieco cenzuralnych trudności, które niezawodnie przez Pana najżyczliwiej dla mnie i najumiejętniej dla całości utworu usuniętymi być mogą. Chciej Pan zatem łaskawie sumę umówioną przesłać pod adresem Stanisława Nahorskiego, adwokata w Grodnie, i rozpocząć drukowanie Widm, gdy tylko będzie Mu się to podobało. Im prędzej to nastąpi, tym lepiej dla mnie z powodu owego rocznego terminu na oddzielne wydanie wyznaczonego, a na który zgadzam się także, jakkolwiek trzeci tom Z różnych sfer, do którego wejdą Widma, jest już gotowym i miałam zamiar wydać go na wiosnę. Wypadnie mi teraz termin ten oddalić znacznie, mam jednak nadzieję, że jeśliby okoliczności wydawnicze skłoniły mię do wydania książki tej w 10 lub 11 miesięcy po wydrukowaniu Widm w Kłosach zamiast w rok, Sz[anowny] Pan drobnej tej różnicy czasu umówionego za złe mi nie poczytasz. Jest to zresztą ewentualność, której postaram się uniknąć.
Następnie wypada mi serdecznie podziękować Panu za zamiar umieszczenia w Kłosach portretu mego. Z fotograficznym portretem moim tylko w niemałym zostaję kłopocie. W ogólności pozowanie wszelkie jest mi tak antypatyczne, że przed fotografem nawet pozuję, o ile mogę, najrzadziej i stało się to po raz ostatni przed czter[e]ma czy trzema laty, czego owocem były portrety, jeden z których znajduje się w albumie siostry Pana, pani Jadwigi Krausharowej. Jeżeli fotogram ten odpowiada życzeniu Sz[anownego] Pana, natychmiast przyślę Mu jeden jego egzemplarz; w przeciwnym razie, wnet po powrocie do domu spróbuję otrzymać kopię osoby mojej od grodzieńskiego fotografa, który, jakkolwiek dość biegły w sztuce swej, z moją fizjonomią nigdy odpowiedniej znajomości zawrzeć nie potrafił i zadawał jej krzywdy większe jeszcze niż te, których dokonała nad nią sama natura. Chciej Pan zatem rzucić okiem na fotogram znajdujący się u państwa Krausharów i uwiadomić mię, czy dla wielce mi pochlebnego zamiaru Pana możliwym on będzie.
Na koniec dziękuję znowu za propozycją przedruku wyboru powieści moich i znowu — czuję się z odpowiedzią zakłopotaną. W zasadzie na przedruk taki przystaję chętnie, bo jakkolwiek jestem teraz czymś na kształt wydawczyni, chciałabym dla wielce zrozumiałych powodów utworów własnych wydawać jak najmniej. Lecz co do warunków pieniężnych trudno mi bardzo sformułować żądanie jakiekolwiek. Zazwyczaj najmniej znaną być może autorowi wartość czy inaczej wyrażając się: popularność utworów jego, pisanych w czasach innych nieco i dla ogółu, i dla niego. Moja nieświadomość w tym względzie większą jeszcze być musi niż innych, gdyż żyję na prowincji, w zakącie, i stąd o wielu rzeczach tyczących się własnych nawet prac moich niedokładnie wiedzieć muszę. Wolę więc otwarcie i po przyjacielsku poprosić Pana, abyś pierwszy warunki cyfry i czasu wyrazić mi raczył. Zdecydowanie się moje zresztą wiele zależeć będzie od tego, na jak długo i ile tomów spomiędzy tych, które na oddzielnej kartce wypisuję, nabyć Pan zażądasz. Jest tego niezbyt wiele, gdyż prace z 4—6-ciu lat poczynających pisarski mój zawód usuwam całkowicie spod wszelkiej i w jakimkolwiek czasie możliwości przedruku, a spomiędzy tych, które w latach następnych dokonane zostały, nowele i powieść Sylwek Cmentarnik zostały już przez kogóś nabyte.
Oczekując łaskawej odpowiedzi pozwalam sobie prosić Sz[anownego] Pana o przypomnienie mię cennej mi wielce pamięci ślicznej żony Swej i szanownej jej rodziny.
Z wysokim szacunkiem i szczerą życzliwością
El. Orzeszkowa
Powieści moje, które dla przedruku ofiarować mogę:
1. Pan Graba — tomów 3 (wydane oddzielnie we Lwowie przez Gubrynowicza i Szmidta, od lat kilku wyczerpane najzupełniej).
2. Na dnie sumienia — tomów 2 (naprzód w Gazecie Polskiej, w roku 1872-m, potem w oddzielnym wyd[aniu] u Gebethnera i Wolffa, od lat trzech wyczerpane).
3. Marta — tom 1 (w Tygodniku Mód i Powieści, w r. 1873-m, oddzielnie przez Kowalewskiego, wyczerpane).
4. Rodzina Brochwiczów — tomów 2 — nie przedrukowywane wcale.
5. Eli Makower — tomów 2 (w Tygodniku Ilustrowanymi w latach. 1874/5, oddzielnie u Kowalewskiego, drukarza w Warszawie, u którego też zasięgnąć wypada wiadomości, czy książka wyczerpaną została, przed rokiem bowiem znajdowała się jeszcze niewielka ilość egzemplarzy).
6. Pompalińscy — tom 1 — w Przeglądzie Tygodniowym, w r. 1876, nie przedrukowywane wcale, bo od p. Wiślickiego otrzymałam na rzecz swoją jako dodatek do honorarium 100 odbitek, które rozeszły się w przeciągu paru tygodni.
7. Maria — tom 1 — w Tygodniku Mód i Powieści, w r. 1877-m. Nie przedrukowywane wcale.
Spomiędzy wyżej wymienionych powieści Pan Graba, Na dnie sumienia i Rodzina Brochwiczów potrzebują dla przedruku opracowania, w celu skrócenia i w ogóle pewnej artystycznej reperacji.
El. Orzeszkowa
3 (15) października 1880 r., Grodno
Szanowny Panie
Spieszę uwiadomić, że przed dwoma dniami, przybywszy do domu, otrzymałam z poczty r[ubli] s[rebrnych] 230 jako honorarium za nowelę Widma, za którą to przesełkę uprzejmie dziękując pozostaję z wysokim szacunkiem i szczerze życzliwą.
El. Orzeszkowa
15 (27) stycznia 1881 r., Grodno
Szanowny Panie
Serdecznie dziękuję za zaszczyt i przyjemność, którymi obdarzyć mię Pan raczyłeś umieszczając w Kłosach portret mój wraz ze szkicem biograficznym p. Kościałkowskiej. Pragnę szczerze, aby praca moja nieraz jeszcze podobać się Panu i użyteczną Mu być mogła, i proszę, abyś Pan chciał wierzyć w uczucie prawdziwego szacunku i żywej życzliwości, z jakimi dla Niego pozostaję.
El. Orzeszkowa
Poważam się przypomnieć i polecić się pamięci żony Pana i całej szanownej jej rodziny.
1 (13) czerwca 1881, Grodno
Szanowny Panie
Meir Ezofowicz został już przełożonym na język francuski, a przekład ten drukowanym być zacznie d. 1-go lipca br. w piśmie wychodzącym w Paryżu pt. la Sémaine Littéraire, Politique et Économique. Właściwiej pismo to w dniu wymienionym wychodzić zacznie, a Meir wybranym został na inauguracyjną jego powieść.
Wiadomością tą w każdym razie podzieliłabym się z Panem, wiedząc o życzliwych Jego dla mnie uczuciach, a także o względach Pana dla tej mojej pracy, jeżeli nie najlepszej, to pewnie spomiędzy wszystkich najszczęśliwszej. Ale jest też interes — i to, jak mi się zdaje, ważny. Francuskiemu wydawcy podobały się też ilustracje p. Andriollego przyozdabiające tekst Meira i odezwał się on do mnie z naleganiem usilnym, abym wyjednała u Sz[anownego] Pana pożyczenie odnośnych klisz. Pośrednictwo tu moje użytym jest dla pośpiechu, gdyż klisze potrzebnymi im są niezbędnie na 25 czerwca n[owego] st[ylu]. Tymczasem proszę o uwiadomienie tyczące się zgodzenia się Sz[anownego] Pana i warunków, drogą telegraficzną pod adresem: Mr T. d'Okscha, 22 rue de Beanne, à Paris. Powieść z ilustracjami wyjść ma następnie w oddzielnym, książkowym wydaniu — i ci, co się w tej sprawie porozumiewali ze mną, wróżą jej duże powodzenie.
Mam nadzieję, a raczej pewną jestem, że Szanowny Pan zechce przychylnie dla mnie i dla francuskiego wydawcy sprawę tę załatwić i roz[s]trzygnąć, a o postanowieniu swym telegramę pod wyżej wskazanym adresem, o ile można najrychlej, wysłać. Tymczasem proszę bardzo serdecznie o udzielenie szczegółowej odpowiedzi p. Méyetowi, którego o wręczenie Panu słów tych proszę i z którym widzieć się będę w przejeździe przez Warszawę w dniu 16-m bm. W Warszawie zabawię kilka tylko krótkich godzin i dlatego tylko zmuszoną będę odmówić sobie wielkiej przyjemności odwiedzenia Państwa Szanownych i Ich rodziny. Być może, iż wracając znajdę jeszcze Państwa w Warszawie. Tymczasem z całego serca polecając względom Pana moją, a trochę i wspólną nam sprawę, pozostaję z głębokim szacunkiem i szczerze życzliwą.
El. Orzeszkowa
Za przysłanie mi dwu egz[emplarzy] Widm b[ardzo] uprzejmie dziękuję. Mam nadzieję, że i to także niebawem ukaże się w Europie. W Czechach przekład Meira za tygodni kilka wyjdzie z druku.
1 IV [18]82, Grodno
Szanowny Panie
Od pana L[eopolda] Méyeta wiem o życzliwej pomocy, której udzielić Pan raczyłeś sprawie ocenzurowania broszury mojej. Serdecznie dziękuję.
W zamian niech pan Méyet, a raczej przyjaźń jego dla mnie, przeprosi Pana za trud i kłopot daremnego czytania w redakcji Kłosów moich Pierwotnych. Z góry wiedziałam, że powieść ta w Kłosach drukowaną być nie może, lecz łaskawy i kochany pełnomocnik mój pragnął wyjednać dla niej miejsce, o którym wiedział, że byłoby mi ze wszystkich najmilszym. Na drukowanie Pierwotnych w Tygodniku Romansów i Powieści chętnie przystaję, jak też na wyrażoną mi przez p. Méyeta cyfrę honorarium r[ubli] s[rebrnych] 350. Proszę tylko Szanownego Pana o uwzględnienie, jeżeli można, trzech drobnych warunków: o utrzymanie dedykaty, przesełanie dwu egzempl[arzy] Tygodnika [Romansów i Powieści] przez czas wychodzenia powieści mojej pod adresem moim, a jednego egzempl[arza] pod adresem p. Karłowicza (gubernia wileńska, przez miasteczko Świr, w majątku W i s z n i e w), i wydrukowanie powieści tej — jeśli tylko podobne — w r[oku] bieżącym.
I jeszcze jedna prośba, ale już nie tycząca się ani osoby mojej, ani moich ramot. Czy w obszernych zakładach swych nie posiada Szanowny Pan jakiego wakującego miejsca i zajęcia dla człowieka bardzo biednego, a trochę krajowi zasłużonego? Jest to p. Aleksander Walicki, znany dobrze w Warszawie, a teraz przebywający w Petersburgu i literalnie bez chleba będący. Ja znam go bardzo mało; wiem jedno z wielu źródeł, że jest człowiekiem uczciwym i wybornym znawcą języka polskiego, nade wszystko jednak wiem o tym, że jest nieszczęśliwym i pracować pragnie — więc w imię nieszczęścia i uczciwych chęci pracowania wstawiam się za nim do Sz[anownego] Pana.
Chciej Pan łaskawie przypomnieć mię życzliwej pamięci ślicznej Swej żony i przyjąć wyrazy wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
7 czerwca 1882 r., Grodno
Szanowny Panie
W ostatnim liście swoim do mnie p. Méyet zakomunikował mi życzenie Sz[anownego] Pana wydania Pierwotnych w oddzielnej odbitce, po uprzednim wydrukowaniu ich w Tygod[niku] Romansów [i Powieści]. Życzenie to ze wszech miar sprzyjałoby chęciom moim, gdyby nie ta okoliczność, że za otrzymaną, wiadomą Sz[anownemu] Panu sumę, dwu wydań powieści mojej na sposób żaden ofiarować nie mogę. W chwili, gdy Szan[owny]Pan powieść tę nabyć raczyłeś, przedruk jej zachowywałam dla wileńskiej księgarni mojej, po zburzeniu której dokonanym on pewnie zostanie w Warszawie, lecz po otrzymaniu pewnych sformułowanych przeze mnie warunków. Jeżeli w mniemaniu Szan[ownego] Pana w sprawie tej zaszło nieporozumienie dla Szan[ownego] Pana niedogodne, gotową jestem zwrócić otrzymaną za Pierwotnych sumę, prosząc o przesłanie rękopisu pod adresem moim do Grodna.
We względzie rachunków księgarskich mam zaszczyt uwiadomić Szan[ownego] Pana, że dotąd wskutek sekwestru rządowego regulować ich nie mogliśmy i że gdy tylko księgi rachunkowe zwróconymi nam zostaną, uregulujemy je z całym przy tak wyjątkowych okolicznościach możliwym pośpiechem. Tymczasem wysłanym zostało z Wilna pod adresem Szan[ownego] Pana pewne à conto, które zapewne otrzymać już Pan musiał.
Chciej Pan łaskawie przyjąć upewnienia wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
4 (16) czerwca 1882 r., Grodno
Szanowny Panie
Uprzejmie dziękując za rychłą i szczegółową odpowiedź w sprawie Pierwotnych śpieszę uwiadomić, że w tej chwili nic jeszcze pewnego o powieści łaskawie dla Kłosów żądanej powiedzieć nie mogę. Mam jednak nadzieję, że w ciągu b[ieżącego] lata wykończę pracę większych rozmiarów, którą też z przyjemnością wielką względom Szanownego Pana przedstawić nie zaniedbam.
Dziś polecając się życzliwej pamięci obojga Szan[ownych] Państwa, przesełam upewnienia wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
16 I [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Znowu poważam się utrudzać Pana przypomnieniem łaskawie udzielonego mi przyrzeczenia wysełania pod adresem moim dwu egzempl[arzy] Tygod[nika] Romansów i Powieści z powieścią moją Pierwotni i jednego egzempl[arza] pod adresem p. Jana Karłowicza (Heidelberg, willa Hausacker).
Czyżby powieść moja nie drukowała się jeszcze? albo ten spomiędzy warunków umowy naszej uznanym został przez Sz[anownego] Pana nad zasługę moję?
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa
2 II [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Tygodnik [Romansów i] Powieści otrzymuję i wiedząc o otrzymywaniu go przez p. Karłowicza za przesełki te uprzejmie dziękuję.
Pannie Kościałkowskiej miłą dla niej wiadomość zakomunikowałam; nie omieszka ona zapewne korzystać nadal z otwartych dla niej szpalt Kłosów.
Śmiem polecić opiece Szanownego Pana moich Pierwotnych, u początku których redakcja Tygodnika [Romansów i Powieści] wprowadziła zmianę przez wycięcie ustępu sporych rozmiarów. Jestem pewną, że stało się to bez wiedzy Pana i że nadal całość powieści mojej przez wysoce cenną mi życzliwość Pana zabezpieczoną zostanie.
Z wysokim szacunkiem i szczerą przyjaźnią
El. Orzeszkowa
20 II [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Do pana Kaszewskiego nie pisałam, bo skoro zmiany czynione w powieści mojej wynikają z przyjętej zasady, nie chcę reklamacjami mymi czynić przykrości ani Sz[anownemu] Panu, ani redaktorowi pisma. Wyznam otwarcie, że gdybym o zamiarze zmian tych wiedziała, nie przystałabym na nie, nie przez zarozumiałość, ale przez... powiedzmy: upieranie się przy swoim. Skoro jednak szanowny i kochany pełnomocnik mój zaakceptował je w moim imieniu, uważam sprawę za roz[s]trzygniętą i chcę tylko Sz[anownemu] Panu przedstawić propozycją, której spełnienie dla mnie dogodnym byłoby, a i Panu może nie sprawiłoby strat i niedogodności.
W czasie traktowania o Pierwotnych miałam jeszcze w Wilnie malutkie wydawnictwo swoje i książkowe wydanie powieści tej pozostawiałam sobie. Teraz chętnie przystałabym na wydanie powieści tej w osobnym odbiciu przez Sz[anownego] Pana, jako o jedyne wynagrodzenie prosząc o nadsełanie mi jednego egzempl[arza] Kłosów i Bibliot[eki] Najc[elniejszych] Utworów przez czas, którego określenie Sz[anownemu] Panu pozostawiam, i z jedynym warunkiem zwrócenia w odbitce ustępów powieści wykreślonych w szpaltach Tygodnika. Prosiłabym też o kilka egzempl[arzy] książki.
Łaskawej odpowiedzi na propozycją moją oczekując przypominam się pamięci szanownej żony Pana i jej rodziny i proszę o przyjęcie wyrazów szacunku i życzliwości.
El. Orzeszkowa
4 VII [18]83, Miniewicze
Szanowny Panie
Powieść, o której wspominałam w jednym z poprzedzających listów, dziś pod adresem redakcji Kłosów na pocztę oddaję. Z przesełką tą poważam się złączyć jedną prośbę i jedną uwagę. Nieźmiernie wdzięczną będę Szan[ownemu] Panu, jeśli decyzję tyczącą się zaakceptowania lub nie rzeczy tej dla Kłosów otrzymam nie później jak za 4—6 tygodni, gdyż w razie nieprzyjęcia jej miałabym czas znaleźć dla niej przed Nowym Rokiem jakoweś pomieszczenie.
Co do uwagi, jest ona następująca. Jako powieść kreślona na tle bardzo dawnych czasów, Mirtala zawiera mnóstwo szczegółów historycznych i archeologicznych, z którym podobnych Eckstein na przykład, autor drukowanych w Kłosach Klaudiuszów, usprawiedliwia się przed czytelnikami i udowadnia się [sic] w przypiskach. Ja sposobu tego nie używam umyślnie i na użycie go zgodzić się nie mogę w przekonaniu, że przypiski — z konieczności w tego rodzaju pracy liczne — dwojako szkodzą powieści: odbierając jej wrażenie aktualności psują ją artystycznie i obciążając ją balastem erudycji nadają jej pozór pedantyzmu. Przypisków więc udowadniających wierność szczegółów w rękopiśmie nie umieściłam, jednak wiem dobrze, iż redakcja posiada wszelkie prawo udowodnień takich ode mnie dla wiadomości własnej żądać w razie, gdyby w umyśle osób kompetentnych, które rękopis czytać będą, odnośne powstały wątpliwości. Wątpliwości takich tym więcej spodziewać się można, że rzecz jest osnuta na historycznym momencie dwu narodów: żydowskiego i rzymskiego, że zatem wymaga znawstwa dwu gałęzi starożytnej historii i archeologii. Otóż zapytana, czuć się będę w obowiązku i możności wskazania wszystkich źródeł, z których wiadomości i szczegóły w powieści zawarte czerpałam, gdyby zaś Szan[owny] Pan tworzył kiedykolwiek zamiar wydania powieści tej w tomie oddzielnym, prosiłabym nawet o zamieszczenie u jego końca szeregu notat cytujących źródła i usprawiedliwiających niektóre własne moje mniemania.
Cenę pieniężną Mirtali określam cyfrą 800 rubli.
Prosząc o przyjęcie wyrazów szczerej życzliwości pozostaję z wysokim szacunkiem.
El. Orzeszkowa
Adres mój zwykły: w Grodnie.
19 VIII [18]83, Miniewicze
Szanowny Panie
Najserdeczniej przepraszam za zwłokę. Byłam i jestem jeszcze mocno cierpiącą. Chciej Pan nie żadnej innej, tylko tej przyczynie długie milczenie moje przypisać.
W łaskawie nadesłanej mi umowie zrobiłam kilka zmian, które, jak się zdaje, głównej osnowy jej nie nadwerężając uwzględnionymi przez Sz[anownego] Pana zostaną. Na zwłokę w wypłacie wiadomej sumy z największą chęcią i bez żadnej dla siebie przykrości przystaję. O ileż wolałabym o sprawie tej osobiście z Panem rozmawiać i jakżebym chciała przypomnieć się pamięci Sz[anownych] Państwa i Sz[anownemu] Panu osobiście a szczerze podziękować za życzliwe względy, które zawsze mnie i pracom moim okazywać Pan raczysz. Ale — mam przed sobą jeszcze około dwu lat niewoli, która jakkolwiek nie zamyka mię w celce więziennej, to jednak za granice Grodna i jego najbliższych okolic wydalać się mi nie pozwala i z wielu względów tak fizycznemu, jak moralnemu zdrowiu znaczne uszczerbki przynosi. Nie dziwnym jest zaprawdę, że poziom piśmiennictwa naszego dużo niższym być musi niż gdzie indziej. Pracownicy jego dużo i na wszelkie sposoby cierpią, a wielką i głęboką, choć zapoznaną prawdę zawiera starożydowskie przysłowie, że „jako mól odzieży, a robak drzewu, tak smutek sile człowieka szkodzi". Połowę siły albo i więcej odbierają nam koleje, w jakie tymi lub owymi sposobami wpadamy prawie wszyscy. Konieczność to żelazna, z położenia wynikająca, a której najbardziej podlegać muszą ci spomiędzy nas, którzy najszerzej widzą i najgoręcej czują. Mężnie znieść można wszystko, ale — sile to szkodzi.
Jeżeli którakolwiek ze zmian do umowy naszej wprowadzonych przeze mnie w niestosowny sposób jest wyrażoną, chciej Pan łaskawie żądanie swe o tym objawić. — Czekam decyzji o losie Mirtali.
Z wysokim szacunkiem i szczerze życzliwa
El. Orzeszkowa
4 IX [18]83, Miniewicze
Szanowny Panie
Przebywając obecnie na wsi pocztę otrzymuję tylko raz w tydzień, dlatego znowu spóźniłam się nieco z odpowiedzią i zwrotem egzemplarza umowy naszej, za co bardzo uprzejmie Szanownego Pana przepraszam.
Dziękując za uwzględnienie poprawek moich w umowie cieszę się bardzo, że tę ostatnią właśnie z Sz[anownym] Panem zawarłam, i pragnę, aby stosunki nasze, dopóki mała osoba moja na drodze pisarskiej istnieć będzie, trwałymi były i również jak dotąd szczerze życzliwymi.
Mam do Sz[anownego] Pana parę próśb odnoszących się do tejże umowy. Nie są to bynajmniej warunki, ale żądania moje, których spełnienie albo niespełnienie zupełnie uwzględnieniu Pana pozostawiam.
Naprzód chciałabym przez przyszły czas, dłuższy lub krótszy — jak lam z losu wypadnie — mojej kariery pisarskiej posiadać bezpłatnie jeden egzempl[arz] Kłosów i Bibliot[eki] Najceln[iejszych] Arcydz[ieł]; a żądanie to wynika stąd, że trudną i środki moje przechodzącą rzeczą jest prenumerować większość przynajmniej pism polskich, tym bardziej że i zagraniczne posiadać muszę, chcąc być nie tylko od pisania, ale także od czytania. Otóż nie byłoby może niesłusznością, abym otrzymywała te pisma, którym pracą moją — jakąkolwiek ona jest — służyłam nieraz i służyć zawsze jestem gotowa.
Następnie, jeżeli nie będzie to zbyt uciążliwym dla Sz[anownego] Pana, prosiłabym o 2—3 egzempl[arze] każdego z wydań tych moich powieści, których Sz[anowny] Pan obecnie właścicielem został.
Z obu żądaniami tymi chciej Pan uczynić, co Mu się będzie podobało i o ile one Panu słusznymi i możliwymi się wydadzą.
Wdzięczną byłabym także za uwiadomienie mię kilku słowy, czy Sz[anowny] Pan ma zamiar wydać wkrótce Pierwotnych albo też odłoży to do czasu innego. Naturalnie do jednego i drugiego przysługuje Panu prawo najzupełniejsze; zapytuję dlatego, że mię to interesuje.
A teraz kilka słów o Mirtali. Przypuszczając, że Sz[anowny] Pan osobiście powieści tej nie czytał, a nie wiedząc, kto o niej sprawę zdawać będzie, pragnę zwrócić uwagę Sz[anownego] Pana, że rzecz ta rychło wydrukowana może być bardzo i bardzo na czasie. Zdaje mi się, że wobec tego, co świeżo zaszło w Węgrzech, będzie ona więcej na czasie niż kiedykolwiek. Jest to bowiem nic więcej, jak historia rzymskiej judenhecy z rozmaitymi jej przyczynami, mającymi z porą obecną bardzo dokładną analogię. Mogę przypuszczać, że rzecz ta inaczej Panu przedstawioną być może, bo o ile wiem, w redakcji Kłosów przyjaciół nie posiadam, a prędzej takich, którzy by chcieli imię moje z literatury w ogóle, a z Kłosów w szczególności wykreślić. Rozumiem dobrze, iż przyczyną tego są różnice przekonań, jednostronne może, ale spomiędzy wszystkich najdrażliwsze. Żebym była pobożną wietrznicą albo modlącą się ignorantką, dbającą o kraj i istotną cnotę jak o zdarte trzewiki, albo piszącą malinowym sokiem zamiast krwią i łzami serca, znoszono by mię pobłażliwie albo i szanowano. Ponieważ zaś w rzeczach religii myślę swobodnie, a w sprawach społecznych wyznaję, że człowiek człowiekowi równym jest, a raczej, że miarą nierówności ludzkich nie jest ani ród, ani wyznanie, tylko osobista i społeczna wartość; ponieważ trzymam się na uboczu i ani pokłonów nikomu nie oddaję, ani o nie u nikogo dla siebie nie staram się — wiem, że w życzliwości ludzkiej zajmuję miejsce mniej niż skromne. Nie żalę się wcale na to ani do nikogo urazy nie chowam. Chcę jednak tym razem zastrzec się przeciw złej chęci, która by mogła pracę moję przedstawić Panu w niezupełnie wiernym świetle. Pod względem sposobu napisania nie jest ona ani lepszą, ani gorszą od innych moich. Nowość i bogactwo tła, którym jest świat starożytny, mogły jej tylko dodać barwy i oryginalności. Pod względem treści jest to naprzód walka dwu narodów: podbitego i zwycięskiego; następnie walka cezaryzmu z republikanizmem; na koniec obraz niesprawiedliwości i gwałtów dokonywanych pod wpływem różnych pobudek przez silniejszych nad słabszymi i bezbronnymi, czyli przez psuty i bałamucony plebs rzymski nad wygnańczą, zgnębioną i bezbronną ludnością żydowską. Jeżeli ktokolwiek o treści i kierunku powieści tej inne sprawozdanie zdawać będzie, będzie to albo niezrozumienie, albo zła wola. Co do wierności historycznych i archeologicznych szczegółów pisałam już, że na każde zażądanie redakcji gotową jestem usprawiedliwić się ze źródeł, z których czerpałam, i z własnych o tych rzeczach mniemań. Chrześcijanizmu nie dotknęłam w powieści tej wcale, jakkolwiek w pierwotnym planie moim miałam zamiar wprowadzić i ten żywioł; potem jednak szczegół ten ogólnego planu zmieniłam i dało się to uczynić bez szkody dla całości. Bo i wtedy już nie wszyscy chrześcijanie byli święci i nie wszystko chrześcijańskie było mądre, gdybym zaś wprowadziła do powieści chrześcijanina na wpół tylko świętego, pisałabym darmo. Nikt by powieści drukować nie chciał. Wolałam więc, bo mogłam, całkiem to wyminąć. Może jednak być bieda i z tym, że nie wszyscy poganie są tam przeklęci, a niektórzy tak poganie, jak żydzi są nawet całkiem święci.
Bardzo uprzejmie przepraszam Pana, że tak długo rozpisałam się w ogóle, a o Mirtali w szczególności. Ale każdemu praca jego jest droga, a ta nie była nawet bardzo łatwą, bo najpewniej łatwiej jest utworzyć różowo-łzawą reminiscencję Złotego ołtarzyka i Żywotów świętych, niż zwertować łacińskich i starożydowskich autorów i z nich wysnuć niby nici ze splątanego pasma główne rysy poruszeń duszy ludzkiej w ogóle i pewnej chwili dziejowej w szczególności.
W każdym razie poważam się powtórzyć prośbę moję o decyzję rychłą, gdyż w razie niepomieszczenia powieści mojej w Kłosach chcę wynaleźć jej miejsce takie, w którym by ją w najbliższym półroczu drukowano. Za rok nie tak już może w porę przyjdzie i mniejsze wrażenie zrobić musi.
Szanownej i ślicznej żonie Pana z całego serca życzę jak najszczęśliwszego przebycia chwili ciężkiej, ale która oby Państwu jak najżywszą sprowadziła pociechę, a zapisując się w życzliwej pamięci obojga Państwa proszę o przyjęcie wyrazów wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
19 X [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Przede wszystkim chciej Pan przyjąć najserdeczniejsze powinszowania zaszłej niedawno uroczystości rodzinnej, jako też najlepsze życzenia moje, którymi chciej Pan podzielić się ze śliczną żoną i najmłodszą córeczką Swoją.
Jakże prawdziwym jest przysłowie, że człowiek strzela, a Bóg kulę niesie! Spodziewałabym się raczej dla powieści mojej wszelkich zarzutów niżeli tego, że może ona rozdrażnić umysły i wzmóc antysemickie namiętności.
Pisałam ją w innym wcale, wprost przeciwnym celu i dotąd także przystać nie mogę w sposób żaden na sąd szanownych redaktorów Kłosów. Czym innym przecież jest zdanie moje, a czym innym możność dowiedzenia go, które zresztą tym razem byłoby całkiem nieużytecznym ze względu, że Kłosy rozpoczęły świeżo druk dwutomowej powieści, która z konieczności musi moją o rok cały w czasie usunąć. Przystaję więc na tę zwłokę, pozwalając jednak sobie gwarantować to u Szanownego Pana, że za rok, tj. w drugim półroczu 1884-go roku, druk Mirtali rozpoczętym zostanie. Cyfrę honorarium (rub[li] 800) miałam już zaszczyt w jednym z listów moich wyrazić. Chciej Szanowny Pan sumę tę łaskawie przyłączyć do tej, którą otrzymać mam w d. 1 listopada, i obie razem mi przesłać. Jeżeliby dwa te warunki moje: drukowania za rok i cyfry a także czasu wypłacenia honorarium, zaakceptowanymi przez Sz[anownego] Pana nie zostały, proszę uprzejmie o wręczenie rękopisu p. Méyetowi, który mi go tu przywiezie lub przyśle.
Nabytemu przez Sz[anownego] Pana pismu dla kobiet służyć będę pracą moją, gdy tylko będę mogła. Miałam już list o tym od pani Konopnickiej, a serdecznie winszując Panu tak utalentowanej i w kraju szeroko znanej redaktorki dla pisma nowego najlepsze życzenia pewnych zresztą powodzeń składam.
Z wysokim szacunkiem i szczerze życzliwa
El. Orzeszkowa
29 X [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Życzliwe stosunki nasze są mi tak miłe i cenne, że dlatego już, iż to jest życzeniem Pana, przystaję na odroczenie druku Mirtali do początku 1885 r., jakkolwiek przykro mi to, bo wedle wyobrażenia mego doniosłość powieści i wrażenie, które wywrzeć ona może, zmniejszonymi przez to zostaną. Niechże jednak przez półtora roku pozostanie ona pod opieką Szanownego Pana nieznaną światu. W zamian, proponowanej cyfry honorarium zmodyfikować nie mogę w sposób żaden. Powieść ta potrzebowała dość długich studiów przygotowawczych, zatem zabrała mi tyle czasu, ile dwie albo i trzy w innym rodzaju. Nieźmiernie mi smutno, że pod tym względem życzenia Sz[anownego] Pana spełnić nie mogę, lecz mam nadzieję, że Pan uwzględnić zechce niezwykłą tu może w powieściopisarstwie sumę zwydatkowanej przeze mnie pracy, która, przypuszczam, że przez czytelników Kłosów zrozumianą i ocenioną byłaby. — Polecając przyjaznej opiece i obronie Sz[anownego] Pana moich Pierwotnych, którzy już teraz zresztą wspólną naszą własność stanowią, kończę wyrazami wysokiego szacunku i szczerej życzliwości.
El. Orzeszkowa
10 XI [18]83, Grodno
Szanowny Panie
Piszę dziś do p. Méyeta prosząc, aby wręczył Panu Mirtalę na warunkach przez Sz[anownego] Pana proponowanych. Druk z początkiem 1885-go roku, honorarium rubli 600 i odbitka albo (to już moja propozycja) 100 rub[li] za wydanie książkowe po wydrukowaniu powieści w Kłosach. Z najżywszą przyjemnością jedną znowu pracę moję w ręce Sz[anownego] Pana oddaję.
Za przysłane prospekty wydawnictwa powieści moich bardzo dziękuję.
Jeżeliby Sz[anowny] Pan miał zamiar ilustrować Mirtalę (o czym wzmiankę znalazłam w jednym z listów Jego), byłabym bardzo wdzięczną za uwiadomienie mię, kto z pp. artystów ilustracji tych dokonywać będzie, chciałabym bowiem wejść z nim w porozumienie co do niektórych szczegółów klasycznego życia i świata.
Z szacunkiem i szczerą życzliwością obojga Państwa pozdrawiam.
El. Orzeszkowa
1 (13) listopada 1883 r., Grodno
Szanowny Panie
Na wypłatę honorarium za Mirtalę w styczniu p[rzyszłego] r[oku] przystaję, uprzejmie jednak prosząc, aby zwłoka dłuższą nie była, gdyż na powieść wykończoną przed 6-ciu miesiącami liczyłam, a zupełnie nie liczyć się z dochodami mymi nie mogę. Rachuję też na przyrzeczenie Sz[anownego] Pana zakomunikowania mi nazwiska i adresu artysty-rysownika, skoro już wybór dokonanym będzie. Mam w tym interes dość ważny.
Po długim namyśle postanowiłam, że przedruk powieści moich wiernie przedstawiać powinien istotny proces powstawania ich i rozwijania się tego, co ludzie są dość łaskawi, aby nazewać moją pisarską zdolnością. Więcej niż ktokolwiek przejętą jestem poczuciem wad ich i niedostatków, lecz zarazem i potrzebą, aby ogół miał przed sobą całą psychiczną istotę pisarza, nie zamaskowaną później już nabytym doświadczeniem życiowym i fachową wprawą. Poprawek więc żadnych robić nie będę. Ze zwykłą sobie zuchwałością chcę stanąć przed ogółem nie tylko taką, jaką jestem, ale i taką, jaką byłam. Niechaj widzi, jak strasznie trudno jest kobiecie z jej dzisiejszym wychowaniem i położeniem wdrapywać się na jaką taką umysłową wysokość, jak krok po kroku zdobywać musi wszystko i ile błędów popełnić, zanim potrafi prawdę życia i sztuki za skraj szaty pochwycić! Tak mi zresztą doradzało kilku przyjaciół moich, którzy się na rzeczach tych znają i którym ufam. Jedną rzecz chciałabym zrobić, jeżeli Sz[anowny] Pan życzyć sobie tego będzie: napisać krótką przedmowę, która by pierwszy tom poprzedzała. Wcale się jednak przy tym nie upieram i uczynię w razie tylko, jeśli to Pan za potrzebne i użyteczne uzna. W takim razie przyślę tę przedmowę mniej więcej za miesiąc, bo wcześniej czasu mieć nie będę. Przez ten miesiąc zamierzam pisać nowelę dla Świtu.
Czy podobna, aby tytuł jednej z powieści moich: Zygmunt Ławicz zmienionym został w zbiorowym wydaniu i na zawsze na tytuł: Ginące siły? Jeżeli zmiana, ta nie sprzeciwia się niczemu, proszę o nią i pamięci Sz[anownego] Pana poważam się ją polecić.
Z prawdziwym żalem nie znajduję u siebie żadnej z powieści moich, nie tylko pierwszych, ale i ostatnich, i służyć nimi Sz[anownemu] Panu nie mogę. Gdybym je miała, przysłałabym je jak najśpieszniej. Ale nie mam. Oprócz Meira i trzech tomów Z różnych sfer, które — nie wiem, jakim sposobem — ocalały, nic wcale swego w domu nie mam. Taki miałam fatalny zwyczaj rozsiewania po świecie swoich książek i niedbania, czy są w domu albo nie. Teraz tego żałuję.
Bardzo jestem niespokojną, czy dedykata Pierwotnych zachowaną w książce została. Zapomniałam prosić o to. Za skuteczną obronę tej powieści przed cenzurą serdecznie Parni dziękuję.
Z wysokim szacunkiem i szczerze przyjazna
El. Orzeszkowa
3 (15) stycznia 1884 r., Grodno
Szanowny Panie
Przysłany mi arkusz korekty odwrotną pocztą odesłałam przekreśliwszy dwa wiersze, przy których znalazłam notabenę [sic].
Kilka słów przedmowy do zbiorowego wydawnictwa przy niniejszym łączę. Jeżeli nie są spóźnione, o wydrukowanie ich proszę — naturalnie, pewno na czele pierwszego tomu.
Dla Świtu nowelę napisałam i w tych dniach wysełam ją pod adresem p. Konopnickiej. Należeć ona będzie po wydrukowaniu w Świcie do zbiorowego wydawnictwa jako część 4-go tomu Z różnych sfer (Dobra pani, Panna Antonina, Romanowa). Pozostaje mi do dokompletowania tego tomu napisać jeszcze jedną, co mam nadzieję tej zimy jeszcze uczynić. Wszak Sz[anowny] Pan te 4 tomy Z różnych sfer umieści na końcu całego wydawnictwa, nieprawdaż?
Chciej Pan przyjąć upewnienia wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
6 (18) stycznia 1883 r. [! 1884], Grodno
Szanowny Panie
Wyrażonego w przesłanej zawczoraj przedmowie zamiaru nieprzerabiania powieści moich zmienić nie mogę dla przyczyn tamże wyrażonych. Istotna jednak zachodzi potrzeba przejrzenia niektórych szczególniej spomiędzy nich dla poprawienia fatalnych często omyłek i opuszczeń drukarskich. Najwięcej zwykle omyłkami takimi grzeszył Tygodnik Mód — o przesłanie mi więc Z życia realisty uprzejmie proszę i zwrócić jak najrychlej przyrzekam.
Byłabym Sz[anownemu] Panu nieźmiernie obowiązaną za uwiadomienie mię przy sposobności, ilu dotąd znalazło się chętnych do prenumerowania tego zbiorowego wydawnictwa. Ciekawość tę moję niech usprawiedliwi przed Panem naturalna chęć dowiedzenia się, o ile ludzie czytać chcą to, co piszę.
Z wysokim szacunkiem i szczerze życzliwa
El. Orzeszkowa
18 II [18]84, Grodno
Szanowny Panie
Proszę o przebaczenie za utrudzanie Go uprzejmą prośbą o łaskawe doręczenie panu L[eopoldowi] Méyetowi należących się mnie. wedle umowy od m[iesiąca] stycznia r[oku] b[ieżącego] rubli 600 za powieść moję Mirtalę. Im prędzej suma ta znajdzie się w ręku pana Méyeta, tym Sz[anownemu] Panu wdzięczniejszą będę. P. Méyet wręczy Sz[anownemu] Panu w imieniu moim odpowiednie pokwitowanie.
Rub[li] sr[ebrnych] 150-ciu za nowelę napisaną przeze mnie dla Świtu oczekiwać będę, jak to do p. Konopnickiej pisałam, przed rozpoczęciem jej druku, tj. przed 1-m kwietnia.
Korekty powieści Z życia realisty do poprawienia błędów drukarskich nie otrzymałam. Czy Sz[anowny] Pan nie wysyłał takowej, czy też zabłądziła na pocztowych drogach?
Chciej Pan przyjąć wyrazy wysokiego szacunku.
El. Orzeszkowa
12 III [18]84, Grodno
Szanowny Panie
Honoraria za wszystkie ramoty moje przez Pana łaskawie nabyte w zupełności otrzymałam i uprzejmie dziękuję za wypłacenie ich, jak również za wielką względność i delikatność, jaką Pan okazać chciałeś w tak długim niewypłacaniu sobie owego księgarskiego jeszcze długu w sum[ie] 108 rub[li]. Likwidacją interesów księgarni byłej zajmuje się któś, kto nie wiem dlaczego, długo tego nie ukazał mi i nie uiścił. Dlatego to byłam Sz[anownemu] Panu tak długo niewypłatną, za co obok podziękowania przeproszenie łączę.
Wiedząc, że najprawdopodobniej daremnie zajmę Panu trochę czasu, nie mogę powstrzymać się od pogawędzenia z Panem o przedmiocie, który mnie bardzo i Pana trochę interesuje.
Przed paru dniami odwiedzał mię tu p. Méyet. Pośród różnych wiadomości, które mi przywiózł, zakomunikował mi tę, że malarz jakiś, którego nazwiska nie wiem, nie chciał ilustrować Mirtali, tłumacząc się niewiernym czy fantazyjnym odwzorowaniem przeze mnie starożytnego Rzymu. Czy uwierzy Sz[anowny] Pan, że mię ten surowy sąd nieznanego malarza wcale nie zmartwił? Mniemam, że w długoletnich stosunkach naszych Szan[owny] Pan nie spostrzegł we mnie pewnego swej nieomylności zarozumienia. Tym razem jednak przekonaną jestem, że ów malarz słuszności nie miał i tę przyczynę objawił nie chcąc wydawać się z jakąś inną, istotną. Może powieść nie podobała mu się o tyle, aby obudzić artystyczny popęd ku jej przyozdabianiu czy raczej tłumaczeniu za pośrednictwem ołówka. Może — i na to przypuszczenie nacisk kładnę — jest on antysemitą, co tłumaczyłoby w zupełności odmowę jego, bo wszystkie postacie żydowskie, na pierwsze plany wysunięte, są tam dodatnie albo i bohaterskie; co więcej, prześladowania, jakim ulegała ludność żydowska wówczas — w czym istnieje zupełna analogia z czasami naszymi — przypisuję krzywdom doświadczonym przez ludność tę z jednej strony, a z drugiej: bezmyślnym namiętnościom mas, a zepsuciu lub słabości klas rządzących. Kto tylko więc plemieniu temu przypisuje specjalne wrodzone grzechy lub instynktową antypatię ku niemu uczuwa, powieści tej względami swymi nie obdarzy. Czy do takich nie należy ów malarz? Na koniec, dla ilustrowania Mirtali trzeba znajomości nie tylko starożytnego Rzymu, ale i starożytności żydowskich, bo rzeczy żydowskich więcej tam prawie niż rzymskich. Może kompetencja malarza nie sięga archeologicznej wszechstronności. Wszystkie przypuszczenia te nasuwają mi się ze względu na pojęcie o zadaniu artysty ilustrującego powieść. Cóż bowiem ma on w rysunkach swych za pisarzem powtarzać? Przede wszystkim ludzi. W rysowaniu ludzi nie przeszkodzi mu bynajmniej omyłka popełniona przez autora w ilości kolumn albo szerokości przestrzeni opisywanej miejscowości. Jeżeli szczegół architektoniczny albo toaletowy jest u pisarza błędnym, rysownik uczynić go może takim, jakim był istotnie, dysharmonii przez to w całość dzieła nie wprowadzając, jak nie wprowadził jej Andriolli rysując moję Gołdę z ropuszczonymi włosami, gdym ja ją opisywała ze splecionymi. Ciekawam, czy Andriol[l]i widział Szybow i wierność opisów sprawdzał? Co więcej, ja sama Szybowa, który jest białoruskim Szkłowem, wcale nie widziałam. Zresztą cóż — nieba, klimatu, fauny i flory rzymskiej ilustrujący powieść rysować nie będzie. O cóż więc właściwie idzie? Czy nie o to wypadkiem, aby nie rysować Żydów-bohaterów lub męczenników, albo wielkich zbiorowych scen, potrzebujących pewnej siły i pracowitości ołówka? Że nie przeszkodziła w tym rysownikowi błędność opisów, tego jestem pewną, bo naprzód, nikt i nic nie wzbrania mu ją prostować, następnie — z każdego szczegółu usprawiedliwić się mogę wiadomością czerpaną u źródeł, bo w samych rzymskich historykach i pisarzach.
Dlaczego ja o tym piszę Panu i jeszcze tak długo? Czy dlatego, że chcę, aby powieść moja ilustrowaną była? Po części, ale tylko po części. Dałam niejednokrotne dowody nieubiegania się za zaszczytami. Gdy spotykają mię — dobrze; gdy nie spotykają — nie płaczę i w pogoń za nimi nie idę. Ilustrowanie powieści jest dla autora zaszczytem i artystyczną przyjemności[ą]. Każdy tym się cieszy i ja także. Bardziej jednak myślę o czym innym: a podniesieniu idei powieści i wzbudzeniu do niej zaufania ogółu przez jakieś wielkie imię. Mam myśl bardzo śmiałą. Niech ją Pan raczy bez uśmiechu przeczytać! Nie jest to w najmniejszym stopniu rada, bo arcyśmieszną byłabym występując w tym kierunku w roli doradczyni Pana. Po prostu dzielę się nią z Panem jako pisarka z życzliwym sobie wydawcą. A nuż przyda się na co Panu, ogółowi i mnie! Otóż uważałabym za prawdziwe coup d'état, gdyby Kłosy dały tę powieść z kilku, z trzema choćby ilustracjami Siemiradzkiego. Wiem, że on się takimi robotami nie trudni, ale wieści niosą, że jest patriotą i człowiekiem literacko wykształconym; może by więc zechciał dla literatury polskiej cóś wyjątkowego uczynić. A wiem z pewnością, że sprawiłoby to u publiczności efekt ogromny, bo Siemiradzki czczony jest, na prowincjach szczególniej, niemal bałwochwalczo i wyżej od Matejki. Nie wiem, jak w Warszawie, ale na prowincjach tak jest z pewnością. Poparłoby to ogromnie ideę powieści, zamknęło wiele niechętnych ust, dało do myślenia wielu głowom. O korzyściach, jakie by stąd wynikły dla pisma, Pan lepiej wie ode mnie, że znowu ja wyrosłabym o dziesięć łokci, to wątpliwości nie ulega. Może to zresztą utopia — i niemożliwe do sprawdzenia, w takim razie wszak Pan mi przebaczy, że nią Panu czas zajęłam.
Po dwutygodniowym niezdrowiu i nad wyraz miłych mi odwiedzinach p. Méyeta zabrałam się do pisania artykułów o kobietach, których żądała ode mnie p. Konopnicka dla Świtu. W tych dniach je nadeślę.
Jeszcze raz przepraszam za ten list monstrualnie długi. Wyrazy wysokiego szacunku i serdeczne pozdrowienia obojgu Państwu zasełam.
El. Orzeszkowa
7 października 1884 r.
Szanowny Panie
Przed trzema przeszło tygodniami otrzymałam list Pana z tak pomyślną dla mnie wiadomością od pana Siemiradzkiego i najmocniej, najserdeczniej przepraszam, żem tak długo nie odpowiedziała. Miałam w domu ciężką i niebezpieczną chorobę, która mi cały czas i myśl pochłaniała, a jak to zwykle w takich wypadkach bywa, sprawiała bezład w życiu, nie pozwalający na jakiekolwiek porządne zajęcie się czymkolwiek. Prosiłam pomocnicy mojej, aby w moim zastępstwie przesłała Sz[anownemu] Panu kilka słów tyczących się owej kopii Mirtali. Nie wiem, czy list jej rąk Pana doszedł. Powtarzam go tedy i obszerniej. Drugiej kopii Mirtali nie posiadam; sporządzić ją szybko w Grodnie najzupełniej nie podobna, bo oprócz pomocnicy mojej, która teraz zajętą jest i niezdrową, osoby poprawnie piszącej po polsku w Grodnie znaleźć by bardzo trudno. Proponowałam więc i teraz propozycję tę powtarzam, czy nie można by przesłać p. Siemiradzkiemu egzemplarza tego, który znajduje się w posiadaniu Sz[anownego] Pana, naturalnie po uprzednim dokonaniu zeń odpisu, który Sz[anowny] Pan raczyłbyś mnie do korekty przysłać, a ja bym go w bardzo krótkim przeciągu czasu przejrzała i zwróciła. Mniemam, że w Warszawie o przepisywaczy nie trudno i takich, którzy by robotę spełnili prędko; koszta przepisywania, jeśli Sz[anowny] Pan życzyć tego będzie, chętnie przyjmę na swój rachunek. List do p. Siemiradzkiego przy niniejszym łączę, uprzejmie prosząc o położenie na nim adresu szczegółowego, którego nie znam, i łaskawe wysłanie go do Rzymu.
W tych dniach nadeślę do redakcji Świtu nowelę, którą przed miesiącem napisałam, a teraz wykończę.
Nieskończenie wdzięczną będę Sz[anownemu] Panu, jeśli raczysz przyjaźnie udzielić mi wiadomości co do tego ilustrowania Mirtali, tymczasem proszę, abyście Sz[anowni] Państwo oboje przyjęli moje wyrazy wysokiego szacunku i przyjaźni.
El. Orzeszkowa
18 I [18]85, Grodno
Szanowny Panie
Przed paru tygodniami odwiedziła mię panna Ewel[ina] Fejnkind — jak mówiła mi, osobiście Szan[ownemu] Panu znana — i wyraziła żądanie przetłumaczenia na jęz[yk] niemiecki jednej z moich powieści. Pomyślałam o Mirtali i proponowałam pannie Fejnkind, aby zapytała Sz[anownego] Pana o zgodzenie się na uczynienie odpisu tej powieści i następnie przełożenie jej z rękopisu przedtem, nim będzie drukowaną po polsku. W formułowaniu tej propozycji kierował mną wzgląd na to, że obecnie, gdy Meir Ezofowicz otrzymał w Niemczech powodzenie znaczne, pożytecznym może byłoby dla mnie ogłosić tam wkrótce drugą powieść mniej więcej w tym samym rodzaju, czego jednak bez zgodzenia się Sz[anownego] Pana, jako właściciela rękopisu, decydować nie miałam i nie mam zamiaru. Jednak potem przyszedł mi rozmysł, że lepiej zapewne będzie, jeżeli rzecz ta ukaże się w Niemczech, choć później, lecz już z ilustracjami, których brak, według wieści przysłanej mi przez p. Méyeta, druk jej w Kłosach w tym roku powstrzymał. Nie wiem, czy panna Fejnkind rozmawiała już z Panem o tym przedmiocie, i bardzo chciałabym wiedzieć, jakim jest pod tym względem zdanie Pana. Dodać muszę, że w tej chwili z dziesięć powieści moich tłumaczy się w Niemczech, a kilka z nich lada dzień ukaże się tam w druku w dziennikach i oddzielnych tomach. Skłania to mię więcej jeszcze ku mniemaniu, że przekład Mirtali zwlec by należało do wyjścia jej po polsku z ilustracjami, tylko że mam nadzieję i poważam się usilnie Sz[anownego] Pana prosić, aby to tuż koniecznie nastąpiło na rok przyszły, dłuższa bowiem zwłoka sprowadziłaby już dla mnie szkody wielkie wobec szczególniej obecnej chętności dla moich prac niemieckiej prasy i krytyki. Pannę Fejnkind zaś prosiłabym o wybranie sobie do przekładu czegoś innego z mego zbiorku. Serdecznie proszę Pana o kilka słów wiadomości, jak z tym jest i jak wedle cennego sądu Pana postąpić lepiej.
I jeszcze jedno zapytanie. Wskutek wyrażonego mi życzenia p. Piotra Chmielowskiego rozpoczęłam przekład jednego z dzieł Renana dla Biblioteki Najcelniejszych Utworów. Ma on też być poprzedzony wstępem zawierającym biografię tego autora i ocenę ogólnego stanowiska jego w nauce i literaturze. Racz Pan łaskawie uwiadomić mię, jakie honoraria przysługują w Bibliotece przekładom dzieł poważnych i towarzyszącym im oryginalnym studiom.
Niewymównie żałując, że nie podobna mi osobiście przypomnieć się pamięci obojga Szan[ownych] Państwa, serdecznie proszę o zachowanie mi w niej małego choćby miejsca i o przyjęcie wyrazów wysokiego szacunku i życzliwości szczerej.
El. Orzeszkowa
2 X [18]85, Grodno
Szanowny Panie
Bardzo uprzejmie przepraszając, że Go tym utrudzam, proszę o łaskawe uwiadomienie mię, kiedy mianowicie zamierza Szan[owny] Pan, rozpocząć druk Mirtali. Wiadomość ta potrzebną mi jest dla okoliczności następnych. Pan Fantom, redaktor Revue Internationale, i pani Brix (tłumaczka Meira Ezofowicza) bardzo usilnie żądają ode mnie upoważnienia do tłumaczenia na język francuski i niemiecki jakiejś powieści mojej, która by jeszcze po polsku wydaną nie była i którą by mogli jednocześnie z polskim dziennikiem drukować w Revue Internationale i w odcinku jednej z wielkich gazet wiedeńskich. Chciałabym bardzo, aby tą powieścią była Mirtala. Mniemam, że Szan[owny] Pan nie będzie miał nic przeciw temu, że powieść drukowana przez Kłosy jednocześnie wychodzić będzie w dwóch innych językach. Idzie tylko o to, aby oznajmić tym państwu, kiedy polskie wydanie rozpoczętym będzie; jeżeliby to zaś mogło nastąpić zaraz po Nowym Roku (1886), dogodziłoby to życzeniu obu tłumaczy, którzy właśnie na tę porę przekłady swe umieścić zamierzają w pismach pomienionych. Gdyby Szan[owny] Pan zechciał uczynić mi tę wielką dogodność i druk Mirtali rozpocząć we wspomnianym czasie, prosiłabym jeszcze o pozwolenie sporządzenia dwu kopii z paru pierwszych rozdziałów powieści, którym na prośbę moję zająłby się może p. Méyet, trzeba by je było bowiem wysłać tłumaczom na jakiś miesiąc przed N[owym] Rokiem. Potem tłumaczyliby już ciąg dalszy z Kłosów, o których wysyłanie (na mój rachunek) pod adresami, które wskażę, także prosić będę. Odpowiedzi Szan[ownego] Pana niecierpliwie oczekuję, bo sama jestem dość natarczywie obleganą, a przypominając się cennej mi pamięci Pana o przyjęcie wyrazów pełnych szacunku i przyjaźni proszę.
El. Orzeszkowa
6 XI [18]86, Grodno
Szanowny Panie
Z bibliograficznych wzmianek dowiedziawszy się o wyjściu Mirtali w oddzielnym odbiciu, poważam się przypomnieć Szanownemu [Panu], że wedle umowy naszej, tyczącej się tej powieści, otrzymać miałam w zamian tego odbicia, wnet po ukończeniu druku powieści w Kłosach, rubli 100. Szczerze wdzięczną będę za przesłanie mi tej sumy wprost pod adresem moim do Grodna lub też o wręczenie jej panu L[eopoldowi] Méyetowi.
Mam także nadzieję, że odmówić mi Pan nie zechce dziesięciu egzempl[arzy] książki mojej, które mi są niezbędne dla przesłania upominającym się o nią tłumaczom z różnych stron, a najuprzejmiej przepraszając Szanownego Pana za utrudzanie Go tymi małymi sprawami mymi, proszę o przyjęcie szczerych wyrazów szacunku i niezmiennej życzliwości. Chciej mię, Sz[anowny] Panie, przypomnieć pamięci żony Swej i wszystkich Mu bliskich.
El. Orzeszkowo,
7 XII [18]86, Grodno
Szanowny Panie
Rub[li] 100 za odbitkę Mirtali i dziesięć egzempl[arzy] tej powieści otrzymałam, za co śpieszę przesłać najserdeczniejsze podziękowania.
Racz Pan przyjąć wyrazy wysokiego szacunku i szczerej życzliwości.
El. Orzeszkowa
23 VI [18]87, Grodno
Szanowny Panie
Znajoma Pana, a moja przyjaciółka, panna M[aria] Siemaszko, przełożyła z rusińskiego powiastkę Iwana Franko pt. Na dnie. Zdaniem moim jest to utwór wcale ładny i bardzo dobrze przetłumaczony, że zaś rusińską literaturę znamy niewiele, a z mnóstwa względów znać ją potrzebujemy, poważam się Szanownego Pana zapytać, czy nie byłoby Jego życzeniem drukować ten przekład w Kurierze Warszawskim albo w Tygodniku Romansów i Powieści, naturalnie, jeżeli rzecz ta po przeczytaniu okaże się dla którego z pism tych stosowną. Czy mamy przysłać rękopism? W razie zaakceptowania go tłumaczka z przyjemnością poprzestanie na honorarium skromnym, choćby 2—3 grosze od wiersza wynoszącym. Wiem dobrze, że Szanowny Pan jest teraz więcej niż kiedykolwiek zajętym, jednak mam nadzieję otrzymania parę słów odpowiedzi w tej żywo mię obchodzącej sprawie.
Korzystam ze sposobności, aby obojgu Szanownym Państwu najserdeczniej i najgoręcej podziękować za nieskończoną dobroć, którą w czasie pobytu mego w Warszawie okazywać mi raczyliście. Nie jest to podziękowanie spóźnione, jakby się z pozoru wydawać mogło, bo miłe wspomnienia, które Państwu zawdzięczam, nie tylko dotąd trwają w całej swej mocy, lecz na zawsze pozostaną we mnie świeże i wdzięczne.
Od trzech tygodni jestem już na wsi i nie mogąc korzystać z piękności natury, dziwnie w tym roku na biednych ludzi niełaskawej, pracuję usilnie nad wykończeniem tej obszernej powieści, którą miałam nieszczęście zacząć drukować, nim pisać ją skończyłam. Dlatego nazywam to nieszczęściem, że w wypadkach podobnych dręczy mię zawsze niepokój o możność dotrzymania słowa wydawcom i czytelnikom. Ale pierwszą rzeczą, którą napiszę po pozbyciu się tej pracy, będzie nowela dla Kuriera Warszawskiego, który, jak wiem o tym, żywo teraz Szan[ownego] Pana interesuje.
Proszę przyjąć wyrazy wysokiego szacunku i szczerej życzliwości, z którymi dla obojga Państwa pozostaję.
El. Orzeszkowa
8 VI [18]88, Miniewicze
Szanowny Panie
Wysoka i prawdziwie przyjacielska uprzejmość, jakiej od Szanownych Państwa doświadczyłam przy ostatnim wyjeździe moim z Warszawy, daje mi uczuć konieczną potrzebę przesłania najserdeczniejszych za nią podziękowań oraz wyrazów szczerego żalu, że krótką tylko chwilę w tak miłym i życzliwym mi Ich towarzystwie przepędzić mogłam.
Jakimi są te życzenia Szanownego Pana, jak się domyślam, do pióra mego odnoszące się, o których dłużej pomówić nie pozwolił nam odchodzący pociąg kolei? Racz Pan zakomunikować mi je z tą zupełną pewnością, że nic dla mnie przyjemniejszym być nie może, jak zadośćuczynienie, o ile to w mocy mojej zostaje, każdemu Jego żądaniu.
Wzajemnie też pozwalam sobie utrudzić Pana bardzo uprzejmą prośbą o przesłanie mi tych 720 rubli, które według umowy naszej, zeszłej jesieni za łaskawym pośrednictwem pana Méyeta zawartej, należą mi za obecnie wychodzącą serię pism moich. Nie potrzebowałam ich dotąd pilnie, ale na nie liczyłam i szczerze obowiązaną będę Szanownemu Panu, jeżeli je w tych już dniach otrzymam.
Zapisując się w wysoce cennej mi pamięci obojga Szanownych Państwa, do wyrazów prawdziwego szacunku łączę najlepsze życzenia pomyślnego i wesoło spędzonego lata.
El. Orzeszkowa
14 XI [18]88, Grodno
Szanowny Panie
Nieskończoną przyjemność sprawia mi zawsze otrzymanie od Pana choćby słów paru, bo zarówno wieloletnią naszą znajomość, jak miłe, choć niestety nieliczne godziny w towarzystwie obojga Państwa spędzone, wspominam zawsze z najprzyjaźniejszym uczuciem. Z głębokim też żalem wyczytałam w jednym z listów p. Méyeta do mnie o ciężkiej podobno chorobie, którą Pan przebył przeszłego lata, i z równąż radością dowiedziałam się o jej szczęśliwym przeminięciu. Ze sprawami, które mi sprowadziły miły list Pana, rzecz się ma, jak następuje.
Przeciw nowemu wydaniu Nad Niemnem nie tylko nic nie mam, ale owszem, będzie mi bardzo przyjemnie, że ono dopełni kompletu pism moich, łaskawie przez Szan[ownego] Pana wydawanych. Niemniej przecież pisałam do p. Méyeta i teraz powtarzam, że umowy tyczącej się tego wydania zawrzeć nie mogę, dopóki mię do tego pierwsi wydawcy książki, pp. Gebet[h]ner i Wolff, nie upoważnią. Tymczasem otrzymuję teraz właśnie od tych Panów zawiadomienie, że posiadają jeszcze 200 jej egzempl[arzy] i że rychłego ich rozprzedania nie spodziewają się. Nikt lepiej nad Szanownego Pana osądzić nie może, czy wobec tego oświadczenia pp. Gebet[hnera] i Wolffa mam prawo na drugie wydanie przyzwalać. Być może, iż fakt nieco inaczej wygląda z bliska niż z daleka i że tę rzecz jakoś załatwić można z tymi Panami zgodnie, ale tego już tylko Szan[owny] Pan dokonać może. Jeżeli więc i gdy tylko od pp. Geb[ethnera] i Wolffa otrzymam upewnienie, że drugie wydanie Nad Niemnem ujmy ich interesom nie przyniesie i za nierzetelność z mojej strony przez nich poczytanym nie zostanie, natychmiast i bardzo chętnie w zamian wyrażonych mi przez p. Méyeta warunków na to wydanie Szan[ownemu] Panu przyzwolenie moje prześlę.
Co do powieści dla Kłosów — źle bardzo się stało. O tym, że jej Pan sobie życzy, nie wiedziałam nic wcale; tym mniej nawet przypuszczać to mogłam, że zeszłej wiosny ukończony przeze mnie Cham mógł był znaleźć się w Kłosach, gdyby Szan[owny] Pan życzenie swoje był pod tym względem objawił. Że zaś teraz więcej niż kiedy znajduję się w prawdziwym oblężeniu domagających się u mnie o powieści, więc dwom wydawcom, którym najdawniej i najwięcej byłam je winną, dwie pierwsze, które napiszę, formalnie przyrzekłam. Jedną z nich w połowie już napisałam, drugą mam nadzieję napisać do wiosny. Pierwsza potem będzie niezawodnie dla Kłosów, ale nie prędzej już jak na początek 1890 roku. Żałuję tego nieźmiernie, ale za winną się nie poczytuję, bo przecież to jest prawo powszechne, że niewiadomość grzechu nie czyni.
Z wyrazami wysokiego szacunku chciejcie oboje Państwo przyjąć upewnienia najserdeczniejszej pamięci i przyjaźni.
El. Orzeszkowa
25 X [18]89, Grodno
Szanowny Panie
Najlepszym wyjaśnieniem zajmującej nas kwestii będzie, jeżeli Pana upewnię, że więcej niż od roku żadnej powieści, która by dla Kłosów stosowną była, nie napisałam, a ta, którą obecnie p. Wolffowi posełam, została mu naprzód przed rokiem przeszło za jego bytności w Grodnie przyrzeczoną, a następnie — przeznaczoną jest nie do Tygodnika Ilustr[owanego], ale do Kur[iera] Codziennego, właśnie dla tej przyczyny, że odpowiednią jest tylko dla codziennego pisma. Powieści, którą bym pismu ilustrowanemu i tygodniowemu służyć mogła, nie miałam od czasów Chama, a ten — o ile wiem — był przez pana Méyeta Szanownemu Panu przedstawianym i nie w porę trafił, dlatego też tylko gdzie indziej powędrował. Właśnie teraz zasiadam do pisania różnych rzeczy dla Kur[iera] Warszawskiego, który przecież także Pana obchodzi, a cóż poradzę na to, że na polu moim pomysły do powieści dużych w ostatnich czasach nie rodziły? Skarżyłam się już na to przed Szan[ownym] Panem, gdyśmy się po raz ostatni w Warszawie widzieli. Jednak za wygranę nie daję, szukam, znajdę, a gdy znajdę, to dla Pana. Pan Méyet wie cóś o tym i racz mu Pan powiedzieć, że pozwalam, aby Panu — ale Panu jednemu — powiedział, o co chodzi i czego spodziewam się. Spodziewam się nowego a malowniczego tła i nowej, nie wyzyskanej jeszcze treści. Komponować gwałtem rzeczy suche i zużyte ani umiem, anibym przez to przysługę sobie lub Panu oddała. Proszę więc o trochę cierpliwości i zupełną pewność, że Kłosy mają we mnie zawsze wierną przyjaciółkę i spółpracownicę, która służyć im chce i będzie, lecz nie inaczej, tylko według możności najlepiej.
Wszak Pan już nie ma do mnie urazy? — prawda? Proszę napisać mi: tak! a p. Méyeta o prawdę słów moich i zagadki przyszłości zapytać. Serdeczne pozdrowienia i wyrazy szczerego szacunku przesełam.
El. Orzeszkowa
7 X [18]90, Grodno
Szanowny Panie
Pamięć moja o Panu zawsze jest stałą i bardzo przyjazną, ale inaczej wcale postępuje względem mnie natchnienie pisarskie. Teraz np. nie podpowiada mi ono żadnej większej powieści i pewnie cała tegoroczna zima zejdzie mi na pisaniu rzeczy drobniejszych. W ogóle zresztą zdrowie nie dopisuje mi bardzo, a mnóstwo rzeczy i publicznych, i prywatnych ochładza znacznie mój zapał do pracy, której oddałam całe życie, z nieźmiernie małą, jak się zdaje, korzyścią, jeżeli już nie całkiem nadaremnie. Jednak kto pił, pić będzie — mówi przysłowie: Ja też zapewne pisać będę, ale kiedy mianowicie i czy kiedykolwiek większą jaką powieść napiszę, o tym sama na pewno nie wiem, zatem i przyrzekać jej Panu nie mogę. Jeżeli napiszę, Szanowny Pan będzie jej właścicielem, oto wszystko.
Racz Pan bardzo serdecznie pozdrowić ode mnie śliczną żonę Swoję i przyjąć wyrazy wysokiego szacunku połączonego ze szczerą życzliwością.
El. Orzeszkowa
14 V [18]94, Grodno
Szanowny Panie
Jedna ze znajomych moich zakłada w okolicach Grodna fabrykę pierników i dla rozprzedaży tego produktu potrzebuje etykiet, których wydrukowanie okazało się w Grodnie prawie niepodobnym. Udaję się do Szan[ownego] Pana z prośbą bardzo uprzejmą o łaskawe zawiadomienie mię, czy te etykiety nie mogłyby być wydrukowanymi w drukarni Pana, przed czym wszakże pragniemy mieć wiadomość, ile kosztować będą. Znajoma moja pragnie z początku, mieć ich ośm tysięcy, według załączonych wzorów, po tysiąc każdego. W górze i u dołu mają być arabeski według załączonego szlaczku czy też jakiekolwiek inne, czarne, byle bez złoceń. Jeżeli to wszystko jest możliwe, racz Pan najłaskawiej uwiadomić, ile kosztować będzie. Jeżeli źle trafiłam i sprawą tą tylko znudziłam Pana, proszę o przebaczenie w imię długoletniej znajomości naszej i uczuć życzliwych, które mi Pan zawsze okazywać raczyłeś. Jeżeli zaś rzecz załatwioną być może, poczytam to sobie za osobistą i ważną przysługę.
Szanownej i miłej żonie Pana pozdrowienia najserdeczniejsze, Panu wyrazy szacunku i przyjaźni przesyłam.
El. Orzeszkowa
20 V [18]94, Grodno
Szanowny Panie
Serdecznie przepraszając za sprawione utrudzenie śpieszę z wiadomością, że moja fabrykantka pierników będzie drukować w Grodnie ogłoszenia i etykiety swoje, przez co chce uniknąć pewnych formalności nadaremnych. Więc tylko obok przeproszenia przesyłam podziękowanie za miłą chętność, z którą Sz[anowny] Pan odpowiedzieć mi raczył, oraz dla obojga Państwa wyrazy szacunku, przyjaźni i polecenia się Ich cennej mi pamięci.
El. Orzeszkowa
27 X [18]94, Grodno
Szanowny Panie
W tych dniach otrzymałam żądanie od redakcji wydawanej we Lwowie Biblioteki dla Młodzieży upoważnienia na przedruk w jednym z tomów tejże biblioteki obrazka mego pt. Z podań greckich (Stare obrazki). Ponieważ idzie o młodzież i wydawnictwo pedagogiczne, mniemałam, że odmowa jest niemożliwą i upoważnienie to posłałam. Że jednak Szanowny Pan jest właścicielem tomu, w którym znajduje się obrazek rzeczony, czuję się w obowiązku zawiadomić Pana o tym i akt rozporządzenia się obrazkiem usprawiedliwić potrzebą społeczną. Naturalnie Biblioteka dla Młodzieży honorariów żadnych nie ofiarowuje, bo w wypadku przeciwnym — Panu, nie mnie, one by się należały. Ale w tym razie nie ma żadnych.
Serdeczne ukłony i pozdrowienia żonie Pana.
Z szacunkiem i przyjaźnią
El. Orzeszkowa
26 XI [18]95, Grodno
Szanowny Panie
Byłabym bardzo nieskończenie Panu wdzięczną, gdyby Pan raczył udzielić posady w administracji Kuriera Warsz[awskiego] pani Szamotuł[l]owej, córce mojej przyjaciółki i krewnej, osobie dobrze wychowanej, a pracować potrzebującej i pragnącej. Serdecznie i usilnie proszę Pana o to mając w tym szczery interes serca.
Z tej sposobności korzystając przypominam się pamięci obojga Państwa i proszę o przyjęcie wyrazów wysokiego szacunku i przyjaźni.
El. Orzeszkowa-Nahorska
9 II [18]97, Grodno
Szanowny Panie
Najuprzejmiej dziękuję za powierzenie mi dla przekładu Historii literatury angiels[kiej] Taine'a. Usiłować będę jak najlepiej wywiązać się z zadania. Mam nadzieję, że za pomocą tej roboty wciągnę się znowu do pracy pisarskiej i może będę mogła wrócić do oryginalnego pisania, które obecnie jest mi niemożliwym z powodu silnego wstrząśnienia moralnego, pozostawiającego nawet w fizycznym organiźmie trwałe ślady.
Pragnę porozumieć się z Szanownym Panem co do niektórych szczegółów tej przedsiębranej pracy. Jest ona bardzo dużą i nie wykonam jej prędzej, jak za lat parę. Zdaje mi się, że za rok, tj. przed N[owym] Rokiem 1898-go, o ile nie spotka mię znowu jaka klęska życiowa, będę mogła dostarczyć połowę dzieła, to jest półtrzecia tomu albo i trzy tomy. Resztę obiecuję sobie wykonać przez r. 1898-my. O takich też terminach pisał mi pan Leopold Méyet.
Co do honorarium, powtarzam to, co pisałam do p. Leopolda, że z góry przystaję na każde, jakie Szanowny Pan wypłaca zwykle tłumaczom, tylko uprzejmie proszę, aby mi Pan napisał, jaką będzie ta cyfra i sposób jej wypłaty. Roboty tej podejmuję się z myślą obrócenia tego, co przez nią zarobię, na wyższe wykształcenie pewnej ubogiej a szlachetnej i zdolnej dziewczynki. Wysłać ją muszę — ażeby w porę rzecz uczynić — tam, gdzie ma się uczyć, na przyszłą jesień. Dlatego ułożyłam sobie tę rzecz w sposób, który do aprobaty Szan[ownego] Pana proponuję. Chciałabym tłumaczenie dostarczać tomami i honorarium, jakie Pan oznaczy, otrzymywać za każdy tom zaraz po jego dostarczeniu. Ilość drukowanych arkuszy, którą każdy tom zawierać może, obliczoną być może w przybliżeniu, a różnica, jaka by z tym rachunkiem wyniknąć mogła, bądź na moją korzyść, bądź na stratę, uregulowałaby się z ostatniego tomu, za który już by mi Szanowny Pan zapłacił z dołu. Jest to propozycja, której spełnienie sprawiłoby mi dogodność dla wymienionego wyżej celu. W każdym razie oczekiwać będę odpowiedzi Szanownego Pana albo o jej przyjęciu, albo z wyrażeniem cyfry i terminów, które Pan oznaczyć mi zechce.
Pamiętam dobrze, że z dawnych naszych stosunków autorsko-wydawniczych zostałam dłużną Panu 100 rub[li]. Otóż mam dużą, dwutomową do połowy napisaną powieść, którą prawdopodobnie prędzej lub później ukończę i przedstawię do druku Kurierowi Warszawskiemu. Wówczas rachunek ten będzie mógł zostać uregulowanym; jeżeliby jednak Szan[owny] Pan życzył sobie uregulowania go z tego przekładu Taine'a, chętnie na to przystanę.
Serdecznie dziękuję obojgu Szan[ownym] Państwu za przesłane mi telegramą słowa współczucia. Racz Pan najprzyjaźniej pozdrowić ode mnie Szan[owną] żonę Swoję i przyjąć dla siebie, zarówno jak dla niej, wyrazy wysokiego szacunku i szczerej życzliwości.
El. Orzeszkowa-Nahorska
26 V [18]97, Grodno
Szanowny Panie
P. Leopold Méyet zakomunikował mi nad wyraz uprzejmą chęć Parna ustąpienia mi do zamierzonego taniego wydawnictwa niektórych pism moich, paru powieści i kilku noweli, które temu wydawnictwu dla pełnej całości są potrzebne. Nieskończenie za tak życzliwe względy wdzięczna Panu, nie chciałabym jednak ich nadużywać i przesyłam propozycję następującą. Może Pan w zamian prawa włączenia do taniego wydawnictwa Marty, Meira Ezofowicza i kilku noweli, których spis posiada p. Méyet, zechce przyjąć ode mnie wieloletnie albo i całkowite ustąpienie na rzecz Pana praw moich do wszystkich innych pism zawartych w wydanych przez Pana pierwotnie 36-ciu tomach? Wprawdzie do upływu terminu umowy naszej pozostaje jeszcze lat — o ile pamiętam — dwanaście, których prawdopodobnie nie przeżyję, lecz Szanownemu Panu, jako biegłemu wydawcy, wiadomą jest rzeczą, że po śmierci autora prawa do pism jego dziedziczą sukcesorowie, zaś prawdą jest życiową, że najpowszechniej śmierć upiększa i czyni cenniejszymi ludzi w ogóle, a autorów w szczególności.
Cieszyłabym się bardzo, gdyby ta propozycja moja wydała się Szan[ownemu] Panu godną przyjęcia, bo tym sposobem okazałabym w miarę możności wdzięczność, którą uczuwam za życzliwe dla mnie chęci Pana. O odpowiedź, o ile podobna, rychłą bardzo uprzejmie prosząc przesyłam obojgu Szanownym Państwu wyrazy szacunku wysokiego i pozdrowień najprzyjaźniejszych.
El. Orzeszkowa-Nahorska
20 [maja] (1 czerwca) 1897 r., Grodno
Szanowny Panie
Po kilka razy prosiłam pana Méyeta, aby nie utrudzał Pana najlżejszym naleganiem o ustąpienie mi paru tomów powieści, najspecjalniej jednego Meira Ezofowicza, dla taniego wydawnictwa, lecz aby tylko chciał zapytać Pana, czy ustępstwo to nie mogłoby się dokonać na drodze jakiejś tranzakcji i indemnizacji. Tę ostatnią dojrzałam w propozycji, którą uczyniłam Panu w liście ostatnim. Ponieważ nie posiada wartości i Pan ją odrzuca, sprawę uważam za skończoną, dla mnie wprawdzie niepomyślnie, ale ze strony Pana najzupełniej prawnie, i więcej nią trudzić Pana nie będę.
W zamian pozwolę sobie dotknąć paru punktów listu Pana. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek tak dalece obarczała Pana prośbami swymi, aby to mogło wywołać słowa, że mi Pan „nigdy niczego nie odmówił". O ile pamiętam, zanosiłam tylko dwa czy trzy razy prośbę o dostarczenie pracy zarobkowej paru osobom, zupełnie zresztą dla mnie obcym, i z których żadna nie miała szansy pracy tej znaleźć u Pana. Jeżeli zaś idzie o przekład Taine'a, to istotnie jestem Panu za pracę tę wdzięczną, bo moralnie jest mi bardzo przydatną, ale ze względu, że dokonywam ją na warunkach zupełnie zwyczajnych i wszystkim w ogóle tłumaczom przysługujących, mniemałam, że poczytywać ją można za przysługę, którą wzajemnie sobie oddajemy.
Drugą rzeczą jest uwaga, może słuszna, może niesłuszna, że wydawnictwa zbiorowego powieści moich, które Pan raczył wykonać, żadnym sposobem tanim nazwać nie można. Tom mały, niewykwintnie wcale wydany, kosztuje rubla, kilkotomowe więc powieści kilka rubli. Nic dziwnego, że sprzedają się powoli; a jeżeli do tej powolności przyczynia się mała popularność moja jako autorki, to ta „naga prawda" — jak Sz[anowny] Pan wyrazić się raczył — nie sprawia mi zmartwienia ani obrazy. Wiem, że praca moja była uczciwą i nie przeszła bez żadnego pożytku dla społeczeństwa i to mi wystarcza. Nie miałam nigdy wielkich ambicji i nie wybierałam dla pracy mojej dróg, na których one najłatwiej zadowolonymi być mogą. Teraz zaś, po ciosie, który mię w samo serce uderzył, taka rzecz jak mała popularność jest cierniem tali drobnym, że go wcale nie czuję.
Z wysokim szacunkiem
El. Orzeszkowa-Nahorska
[13 lipca 1897 r., Grodno]
Szan[owny] Panie
Pan prof. Bar[anowski] raczył mi zakomunikować treść rozmowy swojej z Panem, z której ku najgłębszemu zdziwieniu swemu dowiedziałam się, że Szan[owny] Pan tworzy zamiar ogłoszenia za kilka miesięcy taniego wydawn[ictwa] pism moich na wzór dokonanego takiegoż wydawnictwa dzieł Sienkiewicza przez W. Pana Wawelberga. Zupełnie nie rozumiejąc, jakim sposobem stać by się to mogło, nie wzywana przez Pana chociażby w charakterze głosu doradczego, zmuszona jestem wziąć inicjatywę i zakomunikować zdanie moje absolutnie możliwości wydawnictwa takiego zaprzeczające.
Prawa Sz[anownego] Pana do powieści moich obejmują tylko 36 tomów z liczby wydanych przez Pana 47-miu. Jedenaście następ[nych], pomiędzy któr[ymi] Nad Niemnem, Cham, Niziny i inne ludowe powieści moje, ustąpiłam Panu na lat pięć, a ponieważ ten okres czasu od dawna już przeminął, stanowią one własność zupełnie tylko moją. Mniemam, że Szan[owny] Pan fakt ten w pamięci swej posiada i żadnego z tych jedenastu tomów do wydawnictwa włączyć nie zamierza. Pozostaje tedy przypuszczenie, że zamiarem Pana jest urządzenie wydawnictwa z tego tylko materiału, który znajduje się w należących do Pana 36-ciu tomach, ale właśnie dla tej myśli, pozwoli Pan, abym przyniosła moje stanowcze przeczące veto.
Wiadomym być musi Szanown[emu] Panu, że własność autorska posiada dwie strony: materialną i moralną. W pierwszej idzie o pieniądze, w drugiej o dobrą sławę autorską. Znajduję, że wydanie tanie pism moich takie, jakie Sz[anowny] Pan uczynić zamierza, nie zawierające w sobie powieści: Nad Niemnem, Cham, Niziny i paru innych, przedstawiać będzie rzecz niekompletną, niekonsekwentną, ze wszelkiej racji bytu literackiej i społecznej ogołoconą i dla paru przyczyn, które w razie potrzeby gotowa jestem wypowiedzieć, sławie mojej autorskiej ważną ujmę przynoszącą.
Chętnie przypuszczam, że Sz[anowny] Pan nie zechce toczyć walki, choćby na pewno zwycięskiej, z kobietą i autorką, która przez lat wiele dla Pana jako człowieka i wydawcy tylko najżyczliwsze uczucia żywiła i okazywała. Ponieważ jednak Szan[owny] Pan umieścił kwestię od samego jej początku tylko na gruncie prawnym, więc do zastrzeżenia się mego przed kalekim, śmiesznym i szkodliwym mi wydawnictwem dodać muszę uwagę, że brak takiego zastrzeżenia w umowie naszej może być przedstawiony jako dowód ufności w bezwarunkową uczciwość wydawcy i jako następstwo nieistnienia w porze zawierania umowy samej nawet myśli o wydawnictwach tej natury jak to, którego z dzieł Sienk[iewicza] dokonał pan Waw[elberg].
Żądanie, które poważam się przedstawić Panu, jest następujące:
1. Aby Szan[owny] Pan nie ogłaszał wydania taniego pism moich z włączeniem weń którejkolwiek z powieści lub noweli moich istniejących poza 36 tomami objętymi umową, bo oprócz tych 36 tom[ów] żadne inne pisma moje nie są Pana własnością.
2. Aby Szan[owny] Pan nie ogłaszał wydania tego bez włączenia weń kilku powieści i noweli stanow[iących] własność moją, gdyż ich pozbawione przyniosłoby ono ujmę ważną moralnej stronie autorskiej mojej pracy i sławy.
Mam nadzieję i bardzo tego pragnę, że Pan słuszność moich zapatrywań się podzieli i żądania powyższe spełnić raczy; w przeciwnym wypadku zmuszona będę z niesłychaną dla siebie przykrością wprowadzić sprawę tę na drogę prawną.